Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Elwira_e

Jak to jest z tą OBECNOŚCIĄ STUDENTÓW PRZY I PO PORODZIE ???

Polecane posty

Gość klarcia33
Odpowiadam - Sarita ,otoż kuzyka mojego męża studiuje położnictwo , i pokazywala mi forum internetowe jej kierunku . Byla tam ankieta dla studentek -i pamiętam że takie byly wyniki . Dodam jeszcze że na wakacjach rozmawiałam z dziewczyną mieszkającą po sąsiedzku,jak się okazalo o pewnej wiedzy med. (ja w widocznej ciązy ,więc rozmowa zeszła na te tory ). Panna okazala się byłą studentką polożnictwa ,zrezygnowała po pierwszym roku .Nie dopytywałam się dlaczego ,ona ogólnie dobrze mówiła o tym kierunku .Wspominała że miała praktyki wakacyjne po 1 roku-tj była już na porodówce ,asystowała z koleżankami przy porodach . Mówila o silnych przeżyciach z tych praktyk . Ale z kieunku zrezygnowała i pewnie w zawodzie nie będzie pracować . Tak że to co pisałam w poprzednim wątku na czymś się opiera ... .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli sąsiadka ta nie skończyła stódiów więc o pracy w zawodzie nie może być mowy - bo ona takowego poprostu nie posiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozatym forum internetowe nie może nieść za sobą wiarygodnych wyników - takie jet moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudia 33
No jasne -bo nie skończyła studiów ale chodzilo mi o to że nie zamierza na nie wrócić . A to forum bylo zamknięte tylko dla zainteresowanych więc wydało mi się wiarygodne ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po---
Piszcie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybym byla studentka medycyny to zanim poszlabym na oddzial ogladac rodzace, to najpierw bym sie sama postarala o dzieci. kiedys na biologi pokazali nam film o porodzie, wszystko ze szczegolami i powiem szzcerze, ze wiekszosci z nas zostala trauma do tej pory. bylismy na biol chemie, 24 dziewczyny i tylko jedna z calej klasy ma dziecko. z wpadki. na ostatnim spotkaniu klasowym wspominalysmy i wszytkie mowia, ze boja sie zajsc w ciaze po tym co zobaczyly na fimie. a film to byl gorszy horror niz ... wlasdiwie nie do opisania. trzy dziewczyny musialy wyjsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poolinka
Hm nam pokazali w pierwszej czy drugiej klasie szkoły średniej -chłopakom i dziewczynom ... nikt nie wyszedł nikt nie zemdlał..... Może apetyczne to nie było ..ale przecież to fizjologia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majja33
Chi chi ja tak też mialam jak w poście powyżej ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez to,przezylam tyle ze przed porodem. To bylo prawie 10 lat temu. Bylam juz cala obolala lezalam na patologii juz jakies pare dni i zaproszono mnie do pokoju zabiegowego na badanie - wtym dniu wieczorem mialam cc. Weszlam i zdebialam. Dookola pokoju stali porozstawiani studenci. Kazano mi wejsc na koziol , ordynator wlozyl wziernik poogladal a potem zapraszal kazdego po kolei zeby zajrzeli i skomentowali. Do tej pory to pamietam. Jeden z tych studentow to byl chlopak ktory mieszkal kilka blokow dalej ode mnie i potem jak jezdzilam juz z wozkiem to mowil mi czesc na ulicy. Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialam wtedy 19lat a wygladalam na 16 heh moze dlatego nikt sie mnie nie zapytal czy sie zgadzam.Do tego okropne krepujace swieze czerwone rozstepy od brzucha do kolan ehhhh co za upokozenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poolinka
EEEch izabart współczuję ,chociaż powiem że znam dziewczynę z podobną "przygodą ".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mąż
A czy się chociaż pytają czy mogą być . Mojej żony nie spytali nawet .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie sie nikt nie pytal. byly 3 dziewczyny studentki. boskie byly. akurat byl taki ruch na porodowce ze polozna biegala miedzy salami a dziewczyny ze mna caly czas siedzialy odpowiadaly mi na wszystkie pytania. super ja tylko moge polecic. ale to tez zalezy od tego na kogo sie trafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poolinka
Ma Mani-czy one były przez cały poród i widziały wszystko ? Pytam bo nie wiem jak to jest wtedy ze wstydem ... nie wstydziłaś się dodatkowych osób ??? . A i jeszcze -czy te studentki tylko się patrzą czy też badają ? Pytam bo siostrę przy porodzie badał wewnętrznie jakiś nieudolny studenciak , nie wspomianała tego dobrze . Napisz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przy calym porodzie byly... wiesz powiem ci tak. tak mnie bolalo ze jakby tam postawili cale wojsko polskie to bym miala to gleboko. pozatym przeciez dziewczyny chca byc poloznymi nie jeden porod juz widzialy i jeszcez nie jeden zobacza. Jak sie uczylam robic zastrzyki to tez robilam je obcym ludziom w tylki i nie czulam przy tym zadnych podniet ani zadnych innych mysli nie mial jak tylko te czy dobrze robie i czy siniak nie zostanie. takie samo podejscie maja ci ludzie. oczywiscie ze patrzyly- przeciez nie po to tam byly zeby mi w oczy patrzec tylko zeby sie uczyc jak porod odebrac. badaly mnie zakladaly ktg sprawdzaly rozwarcie zakladaly wenflon. byly sympatyczne i profesjonalne i takie cieple chetne do pomocy. moim zdaniem beda z nich swietne polozne- bo to byly akurat studentki poloznictwa z UJ. pOXNIEJ NA ODDZIALE TEZ PRZYCHODZILY STUDENTKI POKAZYWALY JAK DO PIERSI MALUSZKA DOSTAWIC ODPOWIADALY NA kazde MOJE PYTANIE A JAK NIE WIEDZIALY TO NA 2 DZIEN PRZYCHODZILY I MI ODPOWIADALY PO TYM JAK ZNALAZLY ODPOWIEDZ sory za duze litery pisze jedna reka i mi sie wlaczylo :) Powiem ci tak ze dla mnie te studentki sa wspaniale bo maja jeszcze serce i podchodza do wszystkiego ambitnie. poloznym ktore juz wiele lat pracuja w zawodzie tego brakuje. maja wprawe ale tego serca i oddania dla pacjenta im brak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poolinka
Dzieki MA MANI za szczery liścik ! . Ale powiedz jeszcze czy je miałaś przy pierwszym czy drugim (bo z linków wynika że masz dwoje ) dziecku . Pytam bo siostrzyczka miała przy pierwszym porodzie i to ją peszyło .. .Dlatego ja zaczęłam pytać o ten problem .Acha z tego co piszesz to sama masz wykształcenie med .- to możesz mieć trochę inne spojrzenie jako pielęgniarka /może już lekarz ? . Jeśli już jesteś po studiach med to szacunek z mojej strony - z opinii moich znajomych ,też kobiet z rodziny to rzadkość żeby ktoś z "Branży " chciał praktykantów . Moja kuzynka pracuje w szpitalu i twierdziła że takie kobiety ,tudzież panie doktorowe na ogół ich nie miały - opowiadała że mniej więcej jak mnie mama rodziła to calą gromadę praktykantek sędzono do jakiejś mlodej rodzącej bo obok rodziła jakaś lekarka i nie chciano jej psuć humoru ... . Ty masz widzę spoko podejście .może dlatego że jesteś po fachu ich kumpelą - ale jak jesteś z tej branży to pewnie też porody widziałaś na praktykach i z większym luzem podchodzisz do całej sprawy .. .Pozdrowienia i dzięki za odpisanie . Paula .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nie jestem pielegniarką ani lekarzem ale bylam wolontariuskzą w spzitalu i w organizacjach medycznych a teraz też robie kierunek troche medyczny :D mam zamiar na koniec mojej edukacji miec tytul "mgr zdrowia publicznego" :D ale ogólnie lubie ludzi ktorzy daja sie lubic a te dziewczyny wlasnie takie byly. to bylo przy 2 porodzie. bycmoxze to tez ma jakies znaczenie. pozdrawiam. ja równiez jestem Paulina :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flight officer
up ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smelly nelly
Jestem 1 rok po AM. Studiowalam w POlsce ale mieszkam w Kanadzie wiec mam porownanie jak sie traktuje pacjenta w POlsce a jak gdzie indziej i powiem Wam, ze 3/4 lekarzy ktorzy mnie uczyli na klinikach mialoby wytoczone w Kanadzie postepowanie karne za brak szacunku do pacjentow. Czesc z nich nigdy by juz nie mogla wrocic do zawodi niezaleznie od tego jakimi wielkimi specjalistami by nie byli. Ja mialam zajecia z poloznictwa w Warszawi na Kondratowicza i bardzo ale to bardzo wspolczulam kobieta, na ktore spadala niespodziewanie nasza grupa (czasami cala, czasami 'tylko' 4 osoby). Bylam zniesmaczona zarowno zachowaniem lekarzy jak i wiekszosci poloznych, o studentach juz nie wspominajac. Mnie zawsze w domu uczono poszanowania dla godnosci i intymnosci kazdej osoby. Jako lekarz poczuwam sie do tego, zeby podczas nieprzyjemnych badan, pacjent mial zapewnione max. ochrony swojej intymnosci i suwerennosci w podejmowaniu decyzji kto moze byc obecny przy jego badaniu. (ale to dygresja) Jezeli wypadala kolej na moja grupe zeby 'ogladac' porod to zawsze dbalam o to, zeby kazdy z nas sie przedstawil i zeby pacjentka wyrazila zgode zeby przynajmniej miala jakies poczucie kontroli. W rzeczywistosci przecietne pacjentki mialy zero do powiedzenia bo sale porodowe byly usytuowane w taki sposob, ze kazdy kto byl na porodowce (lekarz, studenci, mezowie innych rodzacych) mial swietny widok na miejsce intymne kazdej z rodzacych w 3 pokojach. Chronione przed studentami byly tylko znajome profesora. Jedna polozna (pielegniarka) ktora z wygladu i zachowaniu wzbudzla lek (herod baba) szybko 'rozprawaila sie' z opornymi. Np. jedna pacjentak prosila zeby ta nie przerywala jej blon bo miala akurat skurcz a ta na to 'pani, ja tu nie mam czasu na takie grymasy" i zrobila swoje. Potem ta pacjentka, ktora pomimo ze miala 29 lat byla przerazona jak mala dziewczynka, tak mnie mocno zlapala za reke i prosila zeby jej nie zostawiac samej, ze juz z nia zostalam do konca porodu a umeczyla sie strasznie i jeszcze uslyszala od poloznej o byciu histeryczka... Na inna pacjentke napuszczono nas (idac na sale nie mielismy pojecia co zastaniemy) wlasnie kiedy dziecko sie juz rodzilo i widzilama jak nasze wejscie okropnie ja zdenerwowalo ale juz nie mogla zaprostestowac. Krocze nacinala polozna tempymi nozyczkami i jeszcze rzucila jakimis tekstami o tym ze pacjentka ma 'taka dziwnie miesista" . bylam zalamana takimi zachowaniami a to jeszcze i tak jak na Polske nie najgorsze. Lekarze byli za to w porzadku. Ale najbardziej przykre dla mnie byly postawy moich kolegow z roku, ktorzy nie mieli zbyt duzo empatii dla rodzacych. Potrafili wymieniac sie komentarzami na temat jak te rodzace nie beda juz takie 'ciasne' jak byly i opowiadali sobie jak lekarz poloznik zszywajac kobiete po moze ja odpowiednio zwezic zeby maz nie ucierpial na jakosci wspolzycia... inny z kolei uznal za zabawne, ze w czasie porodu bardzo rozszerza sie odbyt a jeszcze bardziej bawilo go to, ze jak juz sie urodzi glowka dziecka to wtedy ma nosek tuz przy odbycie kobiety.... co za dziady cholerne, w dodatku juz praktykujace medycyne (na szczescie nie ginekologie/poloznictwo) Ta postawa byla dla mnie bardzo przykra (oczywiscie nie wszyscy studenci medycyny sa az tak niedojrzali ale mnie w grupie trafily sie wyjatkowe gady). Bylo mi zal kazdej kobiety na ktora oni sie patrzyli. Mysle, ze warto zgodzic sie na studentow ale postawic warunki, ze tylko dwoch (lub jednego,jedna studentke) wtedy latwo ich zatrudnic do masowania pleckow albo wezwania poloznej jak cos sie dzieje a nikt nie raczy zajrzec do was na sale. Nie kazdy student plci meskiej jest do niczego. Jak sie go odizoluje od kolegow to stanie na wysokosci zadania. Chcialabym Was tez goraco zachecic do tego zebyscie przyczynialy sie do edukacji studentow przez zwracanie im uwagi na temat ich zachowania np. "jest pan bardzo mily ale wypadaloby podziekowac pacjentce za to ze pozwolila byc przy badaniu" Nie opalajcie sie z nimi. Jak nie do studenta to mowcie do lekarza zeby nauczysl swoich studentow mowienia dzien dobry, dowidzenia i dziekuje, ze pani nam pozwolila asystowac czy dac sie zbadac. A jak ktos jest do was niegrzeczny to poproscie o opuszczenie pokoju. Nie bojcie uprzejmie domagac sie godnego traktowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figa32
Takie rzeczy zdarzają się tylko w państwowych szpitalach. Nie rozumiem czemu ludziom szkoda kilka tyś na poród w prywatnym szpitalu. Przecież to chodzi o życie kobiety i dziecka. Strach tak ryzykować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smelly nelly
Aha, jeszcze o lekarzach w tym miejscu - ogolnie bardzo fajni i raczej profesjonalni (ekipa lekarsko -pielegniarska naprawde szybko reagowala gdy pojawialy sie oznaki ze cos nie tak - a wiadomo, ze w komplikacjach polozniczych czas decyduje o zyciu i smierci albo zdrowym i chorym dzieckiem), ale troche nas olewali, zostawiali z rodzacymi zeby patrzec co polozna robi i malo tlumaczyli co sie dzieje. Czesto stalo sie w korytarzu jak kolek i nie wiadomo bylo co ze soba zrobic a biedne kobiety dodatkowo sie denerwowaly, ze tyle ludzi w korytarzu i nie wiadomo co sie dzieje. O ile ladniej byloby gdyby lekarz przedstawil 1-2 studentow i powiedzial kobiecie, ze oni sa jej do pomocy czy cos w tym stylu i jezeli bedzie czula sie komfortowo z nimi to czy moga obserwowac. Mowie, wam jak niektore kobietki sie cieszyly, jak jakas studentka (zwykle ,czasem student-dobrocina) zostala przy nich zeby chocby drzwi przymknac po kolejnym wejsciu i wyjsciu poloznej (niektore siostry calkiem mile) albo wytlumaczyc co sie dzieje (albo co lekarz wlasnie powiedzial niezrozumilaym zargonem medycznym) albo podac basen czy upewnic sie, czy przescieradlo aby na pewno zakrywa miejsca intymne. Wlasnie to mi sie nie podobalo - za malo kobietom rodzacym tlumaczylo sie co sie z nimi dzieje a nie kazda przeciez chodzi do szkoly rodzenia. Strach przed nie znanym i nieprzyjemnymi badaniami sprawia, ze kobiety staja sie bezwolne a takie wiadomo sa najlepsze do demonstrowania porodu i badan .. :( . Jak nie ma przy nich meza, to nikt jej nie obroni. W dodatku w POlsce w dalszym ciagu nagminnie nacina sie krocze pomimo tego, ze w Kanadzie odchodzi sie juz od rutynowego nacinania krocza gdyz badania naukowe wykazaly, ze naciecie krocza wcale nie chroni przed peknieciami w czasie porodu a nawet moze je pogorszyc. Oczywiscie dalej nacina sie krocze jezeli zaistnieje taka potrzeba ale nie tak sztampowo jak w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smelly nelly
Aha, jeszcze mampytanie: Nie orientuje sie w tym czy mozna sobie wynajac prywatna pielegniarke-polozna w Polsce, ktora odwiedza kobiete w domu w czasie ciazy, bada ja, udziela rad, uczy cwiczen, a w czasie porodu jedzie z rodzaca do szpitala i wlasciwie odbiera porod sama (ale obok jest dostepny lekarz w razie komplikcaji). A w czasie porodu moze pomoc ochronic krocze ? Jeszcze ciekawi mnie czy mialysice mozliwosc wyboru pozycji do rodzenia w szpitalu panstwowym/prywatnym ? Czy ktoras z was rodzila w pozycji kucznej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś rodząca
Dzięki Nelly -jesteś super i fajnie że AM w WWA kończą tak empatyczne osoby .. ! Odezwij się jeszcze !. I jeszcze -piszesz że wpuszczano do porodów waszą całą grupę -tj ile was tam było ??? Bo kiedyś słyszałam o szpitalu na Kodratowicza że potrafili tam wpuścić po 10 studentów do jednej osoby ... ale przyznam że nie wierzyłam w te opowieści . TY jesteś szczera więc powiedz jak było naprawdę ! . I czxy to rawda że w klinikach AM przy badaniach intymnych na porodówce zdarzają się niestosowne zxachowania ? Tj badają kobietę per vagina hurtowo przy całej grupie i jeszcze jakieś uśmieszki ? Przeczytałam coś takiego w necie i aż mnie ruszyło . Aha co do wynajęcia położnej -można coś takiego zrobić i w publicznym szpitalu . Odezwij się jeszcze bo wreszcie jakiś lekarz przełamał barierę zakłamania . Pozdrowienia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smelly nelly ja też ci dziękuję za opisanie tak szczegółowo tego wszystkiego. Ja podczas pierwszego porodu byłam bardzo młoda i nawet nie wiedziałam, że mogę się nie zgodzić na obecność studentów. Mi się trafiły 2 dziewczyny, które były bardziej wystraszone niż ja:P Pani położna, która była w miarę miła dla mnie zwracała się do nich wręcz niegrzecznie ( aż w trakcie skurczu wrzasnęłam na nią, że jak chce krzyczeć na te dziewczyny to ma to zrobić na osobności, bo mnie to denerwowało). Ja leżałam jeszcze bez skurczy, po podaniu oksytocyny i te studentki tak siedziały przy mnie i ze mną rozmawiały, zwłaszcza jedna, która odpowiadała chętnie na moje pytania. Położna, gdy to zobaczyła zaczęła je pouczać, że one nie są od gadania, mają mnie badać co 5 minut, mierzyć skurcze itd. Też jej wtedy powiedziałam, że skurczy nie mam żadnych jeszcze, więc co mają mierzyć?? a na badanie co 5 minut się nie zgadzam. Suma sumarum położna przestała do mnie tak często zaglądać:P Po jakimś czasie jedna ze studentek sobie poszła, bo ich "zmiana" się skończyła a ta druga została ze mną prawie do końca i gdyby nie ona i pielęgniarz to byłabym zupełnie sama. Oboje bardzo mi pomogli:) A co do pozycji w czasie wypierania to w bardzo niewielu szpitalach w Polsce można rodzić w pozycji kucznej, przynajmniej w mojej okolicy nigdzie:( I tak jest dużo lepiej, bo teraz w większości szpitali już pozwalają chodzić, używać piłki, worka sako ( jeśli takowy jest w wyposażeniu) itd. ja rodząc musiałam leżeć chociaż nie było przeciwwskazań do chodzenia- po prostu nikomu się nie chciało asystować przy tym. Nawet na łóżku się czepiały położne, że sobie w kucki przysiadłam ( podtrzymywana przez studentkę i pielęgniarza), bo podobno dziecku na główce siedzę... jak? w powietrzu w pierwszej fazie porodu?? Paranoja. Aparatu do ktg używali jako smyczy- jak podpięli to już koniec, czy trzeba czy nie trzeba cały czas to był. Jak pisałam teraz już jest lepiej, choćby dlatego, że są fotele a nie łóżka porodowe i kobieta w siedzącej pozycji może rodzić a nie na leżąco. A co do prywatnej położnej to można sobie taką wynająć ale to od szpitala zależy czy będzie ona mogła być przy porodzie. Są szpitale ( zresztą chyba większość), że absolutnie nikogo z zewnątrz nie wpuszczają- mam na myśli personel. Oj daleko nam jeszcze do naprawdę dobrych warunków, ale pocieszające jest to, że jednak coś się zmienia. I w zasadzie to my- kobiety musimy na to wpłynąć, bo jeśli my się zgodzimy na naruszenie intymności, jakieś dziwne zachowania czy komentarze, złe warunki ogólne itd. to nikt z tym nic już nie zrobi, bo prawdę powiedziawszy to i położne i lekarze patrzą na swoją wygodę a nie na nasze potrzeby. Owszem zdarzają się wyjątki od reguły, ale one tylko tą regułę potwierdzają:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A do figa32- jeśli wszystkie kobiety rodziłyby w prywatnych szpitalach tylko po to, aby uniknąć obecności studentów to już teraz mielibyśmy cofnięcie do czasów, gdy były akuszerki i tylko domowe porody, bo po prostu nie byłoby lekarzy ginekologów z doświadczeniem. Ja uważam osobiście, że studenci muszą się uczyć w praktyce, bo z książek się nie da- albo wtedy są właśnie ginekolodzy, którzy nawet ciąży czy nadżerki nie potrafią zauważyć a prywatnie przyjmują za kupę kasy. I więcej szkody niż pożytku z nich jest. Ja osobiście będę teraz rodzić drugi raz i się też zastanawiam nad tym, bo tym razem będzie mi towarzyszył mój mąż- jeszcze to z nim przedyskutuję. Ale ogólnie jestem na tak jeśli chodzi o studentów na chwilę obecną tylko wiadomo- max. 2 osoby i kultura. Jeśli ktoś nie będzie się potrafił zachować to go stanowczo upomnę albo wyproszę i tyle. Ale zamierzam dać im szansę:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropla wody w łyzce
A ja nie miałam żadnych studentów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łyzka stołowa
ja tez nie miałam studenciaków.zresztą bym sie nie zgodziła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze razy dwa
podbijam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s--
Podnoszę -niech napiszą dziewczyny które miały ich -jak było ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rózia fruzia
nie wierze że niektórym przeszkadzaja studenci przy porodzie. mówie o tychstudentach którzy wparowuja w ostatniej chwili,w ostatniej fazie porodu. nie wiem czy bym sie zgodziła na obecność studentów ale dla mnie bóle porodowe były takie ze nawet jakby wparowała ekipa z kamera to bym nie zauwazyła tego. wszystko jedno jest kto wchodzi na sale i czy drzwi sa otwarte czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×