Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Do pomocy proszę Mam starszego Syna niż Twój - 19 lat. Nie wiem jakie są powody dla których kontrolujesz dziecko. Ja też pewne rzeczy robiłam, ale wcześniej. Jak wracał do domu i był w wieku Twojego syna przyglądałam się mu. Robiłam tak dlatego, że widzę na moim osiedlu co robi młodzież. Obawiałam się, gdyż w domu był zły przykład (eks). Jedno jednak co robił źle, to popalał czasem papierosy w tym wieku, choć rzadko to się zdarzało. Ja sama palę, może to dlatego. Syn jednak był szczery, tylko o swoich uczuciach mało mówił. Były momenty, że \"chuchał\" i śmiał się z tego. Za którymś razem sam do mnie podszedł jak zauważył mój wzrok i chuchnął. Wiem, że i tak nie upilnowałabym. Trzeba rozmawiać. Mój syn nigdy nie chciał ingerencji, ale w szkole parę razy zgłosił się nawet do referatu na temat uzależnień. Może to dlatego, że w domu było różnie. Ja tak jak Ty boję się, aby zachowanie jego nie zmieniło się. Obserwuję cały czas. Mimo, że czasem chce mi się spać, czekam aż wróci. Tylko w wakacje wraca późno do domu. W roku szkolnym przychodził na godz. 21 i to nie ja mu to narzuciłam. Ma psa, z którym musi wychodzić wieczorem. Teraz Go nie ma, wyjechał i myślę co tam robi. Wiem, że towarzystwo może być różne. Często jednak mówię mu o różnych rzeczach, sam też czasem mówi co mu się nie podoba u innych. Nie twierdzę, że nie mam problemów. Czasem zdarzy mu się popyskować, ale opinię w szkole u nauczycieli miał dobrą. Nigdy nikt się na Niego nie pożalił, wręcz jak nie mógł wytrzymać sytuacji domowych szedł do swojej wychowawczyni. Miał bardzo mądrą kobietę w liceum, każdemu uczniowi takiej życzę. Obserwuj, ale nie staraj się krzyczeć i tylko wymagać. Staraj się rozmawiać. Czasem nawet o innych. Z młodzieżą w tym wieku trzeba dużo rozmawiać i starać się mieć w miare partnerskie stosunki. Wielu kolegów przychodzących do nas do domu rozmawia ze mną. Nawet dziewczyna Syna nigdy nie wycofuje się z rozmowy. Spróbuj delikatnie rozmawiać na różne tematy, Syn być może przy którejś rozmowie otworzy się. Mój czasem jest skryty, ale to wina domu. Wiem, że jak przychodzą koleżanki też czasem siądzie i rozmawia z nami. Mogę powiedzieć, ze mam niezły kontakt z Synem, chociaż głos i ja czasem podniosę. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocy prosze
Anno- dziękuje Ci bardzo. U nas w domu nie ma alkoholu, nie ma przemocy. Jedyny minus - to ten że mało przebywamy razem bo każdy pracuje. Syna też starałam się wychowywać na stopie koleżeńskiej, ale nie da się tak do końca, bo wkońcu relacje rodzice - dziecko powinny byc zachowane. Jest niestety skryty, ciężko od niego cokolwiek wyciągnąć. Ale jak piszesz, ja też staram się rozmawiać, kierować rozmowy na tory zagrożeń i uzależnień choć jak się pewnie domyślasz kończy się to skwitowaniem że on wie co robi. No cóż, jedyne chyba co pozostaje to dalsza obserwacja i nadzieja że dorośnie. Niestety nie moge napisać na forum dlaczego zaczełąm być taka podejrzliwa bo może to ktoś odczytać. Jeśli będziesz miała ochote to podam Ci namiary i pogadamy po za topikiem. Dziękuje za odpisanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do pomocy proszę - To, że nie wybaczylaś swoim rodzicow, to nie jest insza inszość. To się odbija A nie chcialabys skorzystać z pomocy psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Student, jestem przekonana, że z czasem pozbędziesz się emocji w stosunku do swojej rodzicielki - jesteś na pewno usprawiedliwiony, jeśli odwiedzisz mamę, a nie zatrzymasz się na dłużej. Ale może weź pod uwagę przede wszystkim braci - sam już jesteś niezależny, a oni chyba jeszcze nie i Twoja wizyta ma dla nich duże znaczenie. Tak mi sie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reality
w górę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reality
szkoda że nikt tu nie bywa - odezwijcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do pomocy proszę Nie było mnie w mieszkaniu, nareszcie od wielu lat pozwoliłam sobie na wypoczynek. Mój mail był podany. Kliknij mój pseudonim. Mój Syn też czasem rzadko się odzywa. Wszystko wymaga czasu i cierpliwości. Ja nigdy na tym topiku nie pisałam, że wszystko jest wspaniałe i bardzo dobrze sie układa. Młodzi ludzie chcą decydowac sami o swoim losie, my rodzice powinniśmy im doradzać, ale nie ingerować całkowicie w ich życie. Dziś rozmawialismy i wiem, że z opóźnieniem powiedział mi o kilku sprawach, ale powiedział to sam i to jest dla mnie ważne. Pozdrawiam wszystkich, a tak wogóle to co się u Was dzieje? Czuje, że ...- co u Ciebie słychać? Rzeczywiście ucichło tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na razie nie mam za bardzo czym się pochwalić, zadzwoniłam do przychodni i zapytałam o terminy do psychologa. Dwóch psychologów przyjmuje na terminy, jeden nie. No i tak się wybieram do tego \"psychologa bez terminu\" :) ale jeszcze się na to nie zdobyłam, chyba trochę się boję. Sytuacja w domu bez zmian. Jak wybiore się do psychologa napiszę coś więcej. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9119
cos tak czuje ze ja mam chyba najgozej ja ich nienawidze zepsuli mi cale zycie zawsze wszystko jet dawane dla mojego starszego brata i jakies 2lata temu matka powiedziala mi ze jestem dzieckiem niechcianym niewiem co mam zesoba zrobi8c mam ochote u ciec z domu i juz nigdy tu niwrocic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slooneczko
tez czasami tak czuje, mam 20 lat topic ponizej jest o podobnych sprawach http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2827682&start=0 opisalam tam moja sytucje,zycie w ktorym cokolwiek bym nie robila, zawsze mam pod gorke, chocbym nie wiem jak bardzo sie starala jest zle, i caly czas sie zastanawiam Boze, za co? Co ja takiego zlego w zyciu zrobiłam!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cholercia
Pszepraszam, ze kopiuje tu moją wypowiedz z innego tematu, ale chciałam sie podzielic ze wszystkimi swoimi zwierzeniami, a nie mam siły powtarzać się: U mnie problem z matką. Ojciec bił mnie i brata w dzieciństwie, choc nie przypominam sobie, żebym robiła cos złego i nie byłam rozpuszczonym dzieciakiem. Raczej spokojnym i powaznym (ponoć jako maleństwo prawie w ogóle nie płakałam), co powinno budzić w rodzicach zadowolenie i brak frustracji. Otóż to nie takie proste. Frustracja ludzi jest wyładowywana przy najmniejszej okazji, a więc co ma zrobić ojciec, który po ciezkim dniu pracy, sporem z żoną i sileniu się przez cały dzień na uprzejmosc przed wszystkimi obcymi na zewnatrz nagle zobaczy, że córeczka nie chce czegos zrobic, czy iśc spać, czy coś tam jeszcze, co tylko rodzice moga sobie ubzdurać? Oczywiście jedyny słuszny wg niego sposób aby "unieszkodliwić" brzdąca to przyrznąć mu pasem. No bo po co się meczyć i zastanawiac nad możliwie pedagogicznym rozwiazaniem, nie? Prymitywnie jest najszybciej. Co go interesują uczucia dziecka. Przecież on sadzi, ze dziecko nie ma uczuc (ja jako pedagog wiem, ale rodzice nie sa pedagogami i psychologami niestety, nie musza, nawet nie wymagaja od siebie samych chocby podstaw z tych dziedzin, a dzieci oczywiscie kazdy moze mieć, eh). Mimo wszystko z ojcem łącza mnie bardzo pozytywne stosunki, rozmawiamy na kazdy temat (polityka,społeczne,studia), ale zwykle praktyczny (nic o uczuciach, dla niego to zbyt ckliwe, strata czasu,głupoty,bujanie w chmurach,rozczulanie sie nad soba). To dośc prosto myslący człowiek, choleryk, potrafi wyzwac od kretynów, idiotek, nieużytków, ale zaobserwowałam, że robi to zwykle wtedy, gdy ktos go "zgasi", skompromituje albo urazi (np. Ja: "Przeciez ty sie na tym nie znasz!", "Nic nie zrozumiałam z twojego tłumaczenia!" On:"A weź się odwal kretynko, jak głupia blondynka(bo jestem brunetką)!!!!!"). No cóz typowy objaw niedowartosciowania i zwykle odpowiednio go kwituję, ale faktem jest, ze to boli, szczególnie, ze na codzień się rozumiemy, śmiejemy. Niektórzy chyba są pozbawieni pewnych cech, np wrazliwości i sa dosadni, lubia od czasu do czasu (lub ciagle!) kogoś zranić, zeby sobie polepszyc na moment samopoczucie, udowodnic, że oni sa górą, Ty jesteś zerem (to musi być niezła ulga, szkoda tylko, że my potem cierpimy najbardziej). Niewazne. Matka. Zero porozumienia. Jako dziecko byłam ubierana w sukienki i kokardy, podczas gdy inne dziewczynki mogły nosić takie normalne ciuszki (koszulki, spodenki). Ja oczywiście nie, bo musiałam byc ksiezniczką. Oczywiscie miałam te mniej lubiane sukienki, ale nie było mowy o niezałozeniu beznadziejnej obciachowej (do tej pory ją pamietam) sukienki z kołnierzem marynarskim i czerwona kokarda!!!!brrrrr... Zaczełam sie buntowac, byłam chłopaczarą(oczywiscie komentarze "jak mozesz spędzac czas wsród chłopaków?!musisz sie prowadzic!ludzie gadaja!inne dziewczynki siedza w domu!"), lubiłam chodzić po drzewach, kiedy wyjezdzalismy na wieś do dziadka. Non stop uwagi dot ubierania ("nos spódnice, a nie spodnie jak chłopak, załóż to" - do tej pory tak mawia!!!! Mam 24 lata!). Nie pozwalała mi sciąć włosów, golić się i w ogóle robienia czegos co mogłoby świadczyc o mojej dojrzałosci, dorastaniu. Jak założyłam krótką sukienke(uwielbiany przecież przez nią strój) to wyzwała mnie od lafirynd (całą droge mnie wyzywała i lamentowała). Nie mogłam rozmawiać z kolegą sama w pokoju!!! Przyszedł okres zmiany totalnej, a wiec glany, koszule... generalnie grunge. Codziennie kłótnie o ubiór, naukę, chłopaków. Gdzie sie szlajam, przecież powinnam byc o 16, a jestem o 18. Tragedia! Do tej pory całe studia musiałam podawać w jakich godzinach będę na uczelni (wszystko jak w zegarku, poukładane i uporzadkowane). Ciagle "ucz sie, to jest najwazniejsze, jak bedziesz pracować to będziesz robić co chcesz, spotykac sie z ludxmi!" (no byćmoże, jeśli do tej pory nie dostane depresji). Teksty: "Mogłam zostawic Cię w szpitalu, wychowywałam Cie, karmiłam, noce nie przespane!" (Oczywiscie wszystko to chyba z łaski robiła), "Nic nie robisz(przecież studiuje2 kierunki),idź do pracy!" (sama nie pracuje i nie chce jej sie znaleźć), itd.....ciagle szydzi, smieje sie, podsłuchuje rozmowy telef i poprawia mnie, że niby źle rozmawiam z ludźmi przez telefon!!!(za szybko, niewyraxnie, niejasno i zaczyna mnie uczyć mówić! i jeszcze wmawia mi, że inni pewnie sie ze mnie smieja i mnie nie lubia itp... Tak, w ogóle powinnam przepraszac, ze zyję chyba - zaznaczam, ze nie mam wady wymowy,nie wiem o co chodzi? chore ambicje). Kazda moja porazka to "Mówiłam ci, że.......", "Trzeba było...........", "Do czego ty sie nadajesz?". Eh.... juz nie moge az mnie głowa rozbolała od tych zwierzeń. Aha, najwazniejszego nie powiedziałam, moja mama świata nie widzi poza moim starszym bratem (mimo wszystko zawsze go kochałam i to super dla mnie człowiek). Normalnie ideał, kochany, bidulek, słabiutki, jak on się miewa (ma to szczescie, że nie mieszka już z nami), a może cos mu zawieźć, ach i pracuje, super zarobki......blablabla Idę spać, bo nie mam sił.. Trzymajcie sie wszyscy wykończeni psychicznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i ja swoje 3 grosze dodam
Odkąd sięgam pamięcią miałam właściwie tylko obowiązki. Rozrywka była jakby zakazana u mnie. Wszystko pod kontrolą. Koleżanki wszystkie był głupie wg matki, koledzy również. Każdy kogo znałam był zły i niespełna rozumu. To samo odnosiło i odnosi się w dalszym ciągu do rodzeństwa matki i ojca - ona na wszystkich potrafiła dużo złego powiedzieć (do tej pory to robi). Mam rodzeństwo. Świętością jest dla niej syn, który akurat od wielu lat stworzył swojej założonej rodzinie istny cyrk (pije, bije, wrzeszczy, niszczy dobro domowe). Sąsiedzi jego wiedzą co robi, wzywają na niego policję gdy żona ucieka z domu z dziećkiem, ale on dla mamusi jest świetnym synem. Obłęd. Od zawsze matka za przykład daje mi brata, ale w obecnej sytuacji zbuntowałam sie trochę. Wyraziłam swoje zdanie i stwierdziłam, że i tak nic nie zmienię. Całe moje szczęście, że mieszkam osobno i mogę wyjść od niej zamykając drzwi z drugiej strony i nie wrócić. Taka sytuacja trwa odkąd sięgam pamięcią. Byłam w domu najstarsza i trudno jej było uwierzyć, że to kto inny coś zrobił. Rzadkością było jej przyznanie się do błędu. Jest nieomylna, ale to tylko jej wersja. osoby, które ją poznały, a niektóre są w jej wieku stwierdziły juz dawno, że jest coś nie tak. to chore - powiedziały. Ojciec jest trochę inny, ale niestety jest pod jej wpływem. Najlepiej czułam się, gdy wyjeżdżał i na długo (sanatoria). Nie twierdzę, ze nie zapewniła mi podstaw bytowych, ale nigdy nie można było z nią porozmawiać. Wyzwiska były na porzadku dziennym i są do tej pory. Tak samo zaczyna traktować swoje wnuki (pięcioro), a najstarsze z nich najgorzej niestety. Przy jakiejkolwiek uroczystości syn z gnębioną synową jest dla niej świętością. Gdy odezwałam się co o tym sądzę, znów podpadłam. Cokolwiek nie zdecyduję, wszystko w jej oczach robię źle. Dlaczego wobec tego mam przyjaciół? Dodam, że wiekszość z nich jest ode mnie dużo starsza. Niejednokrotnie sa to matki moich koleżanek i kolegów. Brak mi było zawsze matki, która potrafi wysłuchać. Ona tylko pouczała i wymagała. Dziś, gdy mam już 40 lat uważam, że sama jestem sterem żeglarzem i okrętem dla swoich dzieci. Nawet one buntują się przeciwko jej wywodom. Idąc do nich - muszą słuchać jej wywodów. Co robią wobec tego? Uciekają i wcale im się nie dziwię. Ja także stosuję ucieczkę, tylko cokolwiek zaczyna mówić.....bo robisz źle. Do jakiego wieku do diaska można robić źle??? Od 15 lat samodzielnie prowadzę dom, nikt mnie w niczym nie wyręcza. W pracy mam dobrą opinię. Gdyby moje zachowanie i to co robię było złe zwolnionoby mnie z pracy już dawno. Pracuje w szkole i do moich obowiązków należy kontakt z dziećmi. Życzę każdemu skrzywdzonemu i krzywdzonemu możliwości odłączenia się od rodziców jeśli to oni są powodem Waszych stresów. Pozdrawiam :) :) :) Otwórzcie sobie stronę : http://www.lubiecie.prv.pl Wg mnie jest tam fajna melodia i piękne słowa o przyjacielu prawdziwym. Takim przyjacielem powinna być matka. Moja taką niestety nie jest odkąd sięgam pamięcią. Same zakazy i nakazy. Brak płaszczyzny porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i ja swoje 3 grosze dodam
Wyjazdy do sanatorium dotyczyły matki. Wkradł się błąd, a nie chcę aby ktoś źle zrozumiał to co napisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Brońmy swoich uczuć, naprawdę dobrze, że tu można się wypisać. Cóż, rodziców się nie wybiera. Bywają narcyzami, bywamy niedobrani z nimi pod względem charakteru. Rodzice koleżanek, ciotki i wujkowie, nauczyciele - wśród nich się rozglądamy by zyskać potwierdzenie, że mogłoby być inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola_24
A ja chce od nich uciec, ale koniec studiow nie oznacza wcale ucieczki, wrecz przeciwnie, biorac pod uwage rynek pracy...Tak wiec jestem zmuszona siedziec z nimi i sie dobijac, bo nie moge znalezc zadnej pracy juz od 2 miesiecy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cholercia
Doskonale to rozumiem, bo sama czuje sie bezradna. Nie jest u mnie tak tragicznie, jak u wiekszosci z Was, ale też chcę sie wyrwać, bo ileż można mieszkać z rodzicami. To nie jest zdrowe choćby dla naszej umiejetnosci poradzenia sobie samej w zyciu. Tyle że widze jednocześnie, że macie facetów. To naprawde ogromne wsparcie. Wykorzystajcie to. Ja nie mam faceta i czasem doskwiera mi brak pomocy, rady w pewnych kwestiach zwiazanych z codziennoscia. Oczywiscie mam przyjaciółkę, ale jest dosc daleko ode mnie oraz wspomnianego juz brata, który mieszka w Wawie i w kazdej chwili mogłabym liczyc na jego pomoc. Ale to nie o to chodzi. Ja chce móc zapracowac samodzielnie na swoją niezależnośc. Nie być piatym kołem u wozu, pasozytem. Brat ma swoje życie, ja muszę zadbać o swoje. Może jestem zbyt dumna, ale jesli nie udowodnię, ze sama moge sobie poradzic to do końca zycia utwierdze innych a wkoncu i siebie, że jestem taką "sierota" i nic ze mnie juz nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężko mi tu :( i to jest najgorsze. staram sie mało być w domu, ale to jest takie dziwne uczucie, takie poczucie niesparwidliwosci, gdy np. moja siostra dostaje od rodziców strasznei duzo pieniedzy, a mi otwarcie mowia, ze mi nie dadza, bo nie maja. Wlasnie jest po wyplacie i jej daja 200 zl a na mnie juz nie maja pieniedzy. I tak ze wszystkim. Jesli dostane sie na studia z odwolania, na dojazdy tez bede musiala sobie pewnie sama zarobic. nienawidze tu byc tak bardzo nienawidze!!!!!!!!! chce sie juz po prostu wyprowadzic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Witam po dluuugiej nieobecnosci! The student of life-dziekuje.Moglbys sie czasem odezwac na maila:) Nie bede juz pisac,wyciagac z kontekstow i porownywac tego co piszecie,bo jak zwykle w wyopowiedziach kazdego z was zauwazylam wiele analogii,przywolalam nie jeden obrazek z zycia i chcialo mi sie plakac.I przykro mi rowniez,ze 'Czuje...' mowi tak jak mowi.Ze ta tajemnicza sila jej nie puszcze jeszcze,ze nie oderwie sie od nich.Wiem,ze trudno.Ja ryzykowalam.Zreszta co mi za roznica czy umarlabym sama gdzies czy z nimi w domu.Nie poddalam sie jednak i wiedzialam co nawaze to musze wypic.Jak narazie daje rade super. Bylam ostatnio w Polsce na 2 tyg.Odwiedzilam babcie na wsi.Bylo przecudownie.I ze znajomymi tam i z sama rodzina,tak sie stesknilam,lez powstrzymac nie moglam.Babcia mi powiedziala w ktorej z rozmow '....no co martwie sie.Przeciez ja cie kocham jak swoje'.Scisnelo mi sie serce. A w domu.Bylo ok.Ale jak juz zaczynalo sie dziwne gadanie ,stare sztuczki i swoje rzady to odechciewalo mi sie.Denerwuje mnie szpiegowanie mojej matki,wygadywanie na co i po co.Nie spalam tam wiekszosc czasu.Chociaz moze i troche zalowalam,ze wiecej nie porozmawialismy.Bo byly swietne momenty.Ale z moim ojcem-jak ja nie podeszlam i go nie przytulilam to sam tego nie zrobil.Matka owszem,ale ja jakos nie potrafie poczuc szczerosci tego odruchu.Bylo dobrze,szkoda,ze tak krotko.Ale mimo wszystko wolalabym dluzej posiedziec u babci. Z nimi to milosc na odleglosc.A i tak to ja pierwsza zawsze sie odezwe.Czasem siostra.Matka i ojciec nigdy nic sami pierwsi mi nie napisza,nie zadzwonia.Pewnie dalej jestem wyrodnym dzieciakiem co im sprawil tyyyyle klopotu(tym,ze zyje chyba)i odpoczywaja. Czytajac kilka stron tutaj znowu duzo wspomnien powrocilo i jest mi przykro,ale co zrobic.Ciesze sie tylko,ze coraz wiecej tu rodzicow,ktorzy staraja sie dotrzec do swoich dzieci,pytaja o rade.Jestescie wspaniali i na pewno uslyszycie od swoich pociech 'kocham'. Pozdrawiam wszystkich,nie dajcie sie problemom zycie jest warte spelnienia waszych marzen,nie pozwolcie aby cos czy ktos torowal wam droge do ich osiagniecia. Buzka :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samantata
samantata witam panstwa! moja siostrzenica ma 12lat jest corka mojej siostry-moja siostra chyba nigdy specjalnie nie kochala swojej corki chcieli syna,urodzila w wieku 39 lat, dziecko ma problemy w nauce i jest bardzo nerwowe zreszta jej zachowanie tlumaczy fakt ze szwagier b.lubi alkohol a siostra ma wieczna depresje.Na ostatnich wakacjach moja siostrzenica byla u mnie miesiac matce nawet na reke to bylo kiedys uslyszalam jak mowi do Joli"wyprostuj sie ty garbaty psie"bylam w szoku jak ona tak moze?widze ze jak Jola tam przebywa to ma depresje tak depresja u 12 letniego dziecka!czesto snia jej sie koszmary rozmawialysmy pierwszy raz od serca jak kobieta z kobieta i przyznala mi sie"ze czuje sie nieszczesliwa w swoim domu"coz ja moge w tej sprawie zrobic? zastanawia mnie tylko jedno i gleboko niepokoi-ostatniej soboty kiedy byla u mnie byla jakas smutna i przybita zapytalam sie co sie stalo a ona na to nic ja pytam dalej a ona na to"ze strasznie sie czegos boi -ja sie pytam czego? a ona odpowiada ze kiedys po obejrzeniu jakiegos tam filmu kryminalnego o morderstwie ona sama sie zapytala siebie czy ona moglaby kogokolwiek zabic? podobno wyszukiwala w swojej pamieci zdarzenia z przeszlosci i ubzdurala sobie tak mysle: ze zabila kogos(chodzi o dziewczynke w jej wieku) wpychajac ta osobe do beczki ze smola,jestem przerazona skad u niej takie mysli?nikt nikogo nie szukal,czy to jej znerwicowane zycie odzywa sie w ten sposob?jej rodzicom nie powiem bo.....bedzie kolejny powod do awantury!blagala mnie abym poszla na tamto miejsce gdzie to sie ponoc zdarzylo i zapukala do drzwi pobliskich domow w sprawie zapytania czy takie zdarzenie mialo miejsce,co robic ona na mnie w tej kwestii liczy!co wybyscie zrobily na moim miejscu,probowalam porozmawiac z siostra o corce ona nie widzi zadnego problemu w niczym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do pomocy prosze Nie wiem czy to cokolwiek Ci \"pomoże\" bo na takie coś niestety nie ma chyba jedynego \"lekarstwa\". Kiedyś mój brat (jak już kiedyś pisałęm mam brata i 4 siostry) i ja żyliśmy w pełnej zgodzie. W każdej rodzinie bracia się zazwyczaj biją jak to wiadomo bywa. U nas nie było tak. Żyliśmy w perfekcyjnej harmonii (że się tak wyrażę). Ale coś zaczęło się psuć. Myślę po latach, że to jego koledzy stopniowo, coraz bardziej wciągali go w coś. Bardzo często wychodził do takiego klubu. Często pomagał tam z kolegami szefowi. Byli później z nim zaprzyjaźnieni. Ale dalej. Oczywiście papierosy palił już dobre kilka lat i mama o tym nie wiedziałą (to już się w podstawówce zaczęło). Kilka razy przychodził pijany do domu. Tata go bronł, że każdy chłopak musi przez to przejść, a mama się zamartwiała. Nie mogła nic zrobił mimo wielu chęci. Mój brat zapalił marihuanę wkońcu. Pierwszy raz, drugi i dalej poszło. Nie był jakimś tam narkomanem z rynsztoku ale pewne było to, że pai to świństwo. Mama z nim rozmawiała. Pamiętam, że dawała mu wtedy naprawdę bardzo dużo miłości. Wojtek wiedział, że może na Nią liczyć w KAŻDEJ sytuacji. Wkońcu na wakacjach (mamy nie było) wojtek z moim kuzynem wzięli sobie exctasy. Pamiętam jak przyszli do mnie podekscytowani. Źrenice mieli jak monety 5 złotowe. Aż się ich bałem. Nad ranem było ok. Po powrocie z wakacji wojtek wziął kolejną tabletkę jakąś najmocniejszą (za bardzo to ja się na tym nie znam). Paiętam, że leżał na łózku (właściwie siedział), mierzył sobie puls co chwila (wychodziło 200 uderzeń na min!) i trzymał słuchawkę gotową by zadzwonić na 999. TO było wszystko straszne. Następne wakacje. Wojtek popił z kolegą. Poszli w las. Włamali się do przyczepy kempngowej. Potem po pijanemu wziął malucha z garażu (ja spałem w domu) i pojechał ile się da przez wieś. Chwała Bogu naprawdę, że nikogo wtedy nie zabił! Oczywiście za włamanie była policja i sąd i wszystko. Ja nie mogę sobie wybaczyć że jako brat do wielu rzeczy dopuściłem, że nie doppilnowałem. Naprawdę jeżeli Twój syn ma brata to w jego rękach jest POTĘŻNA broń. Cóż mogę Tobie doradzić. Mama zawsze tak jak pisałęm obdarzała brata uczuciem tak mocnym właśnie w tych chwilach. Teraz jest wszystko dobrze. Wojtek wie jak powinno wyglądać normalne życie, a to co było traktuje jako porządną lekcję od życia. Teraz jużjest super. Tak jak kiedyś. Bezkonfliktowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uciekac...jak najdalej od nich... Ja wyjechalam do duzego miasta,znalazlam prace,wynajelam pokoj - kumpela,ktora tam studiowala polecila mnie wspollokatorkom.Warto bylo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję że nienawidzęw
wyprowadzam sie, wynajmuje pokoj w mieszkaniu w miesice, gdzie bede studiowac. ciezko moze byc z pieniedzmi, ale bede sobie jakos dorabiac (mam andzieje). Do psychologa nie poszlam, JESZCZE. Tylko odlozylam to w czasie. Kilka nowych zaobserwowanych zreczy: moj ojciec podlizuje sie mojej siostrze, "przynosi jej sniadanie" 9ze tak powiem) do lozka rano, ona mowi do niego "zamknij sie" gdy chce ogladac program inny niz on wlasni eoglada, a on nie reaguje. nie ma mowy o zadnym szacunku zmojej strony do rodzicow, ale mysle ze to wiadomo wam juz od dawna :) dzisiaj dowiedzialam sie ze jestem "pyskatym niewdziecznym bachorem", tylko dlatego ze jak moj ojciec przykeil plytke na obudowe wanny, wydawalo mu sie ze ja dotykam noga gdy mylam rece, a ja zaprzeczylam (grzecznie). I pare innych okreslen poszlo w moja strone (jeszcze m.in. ze nikt ze mna nie wytrzyuma nigdy, w tym mieszkaniu nowym igdzie indziej). Jak tu nie czuc nienawisci? Uwazam, ze moje spieprzone troche zycie - to ze KOMPLETNIE w siebie nie wierze, normalnie nie wiem czy ktos na swiecie nie wierzy w siebie mniej niz ja - to tylko ich wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czuję, ze nienawidzę Dobrze robisz, że się wyprowadzasz. Ja na Twoim miejscu mając jakąkolwiek perspektywę uniknięcia tego rodzaju towarzystwa na codzień zrobiłabym to samo. Wiem, ze nie bedzie Ci łatwo, ale jeśli tylko bedziesz chciała dasz rade. Pozdrawiam. Ucichło tu jakoś. Do kiedyś kochająca Nie pozwoliłaby,m na to, aby nawet ojciec nisz czył moje rzeczy. To nienormalne co robi. Zrób z tym coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fit
kochająca... ale czy to jest w porządku, że zwalniają kogoś z pracy a Ty chronisz swojego ojca, który najwięcej tu zawinił? Jeśli on jest takim dobrym tatusiem to nie powinnaś mieć skrupułów żeby go podać na policję. Może by się troche opamiętał psychol jeden.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do kiedyś kochająca Dziwią mnie Twoje słowa. Nie umiałabym popireać zła. Ja nawet w rodzinie, gdy ktoś robi xle - mówie co o tym myslę. Nie podam reki draniowi juz nigdy, za duzo takich spraw niszczy zdrowie innych ludzi. Kazdy powinien odpowiadać za swoje czyny, nie warto chronić nieprzystosowanych. Pozdrawiam Gdzie podziała sie reszta osób wypowiadajacych się wtym temacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Cześć, Anna, ciągle śledzę ten temat. Nie należę do takich jak Ty osób, które sobie radzą z ludźmi, zawsze reaguję za późno. Miewam momenty bezsilnej złości, która ma z nienawiścią coś wspólnego - stanowi ciemny kanał bez wyjścia. Ten topik znalazłam po wpisaniu słowa "nienawidzę". Co mam robić? Zwolnić się z pracy, gdzie ktoś mnie gnoi, żeby w drugiej było to samo? Nie pomaga mi religia i wiedza. Na chwilę pomagaja mi różne bodźce, które mnie rozpraszają, w sumie jednak ciągle jest źle. Asertywność w ankietach - zero. Jutro znowu pójdę i będę ekstra kulturalna i uczynna dla wszystkich, nawet dla tych, których niena... Mój mąż nie toleruje tego słowa. Radzi mi: reaguj od razu, ale " ja tak nie mam". Nie wiem, co zrobić, chyba na emeryturze, za 10 lat zaznam spokoju. Innym potrafię radzić, bo to łatwe: jest czas na przeanalizowanie. Serdecznie pozdrawiam wszystkich na tym topiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Wszystkim. Wczoraj wróciłem z dłuuuugich wakacji w Polsce. Było po prostu super. Przeczytałem wszystkie wypowiedzi i przykro mi sie zrobiło, ile jest wciąż popieprzonych rodzin. I to tak idzie z pokolenia na pokolenie. Poranione dzieci później jako rodzice ranią swoje dzieciaki. Uważajcie kochani, bo to czego tak bardzo nienawidzicie w swoich rodzicach, sami kiedys możecie robić swoim dzieciom. Myślę, że ważne jest wiedzieć o tym,po to żeby móc się kontrolować; śledzić sygnały kiedy to nadchodzi; żeby samemu się leczyć dopuki jest się młodym. Kiedy czytam Wasze wypowiedzi, bardzo mi Was żal, sam widzę się w wielu z tych sytuacji; ale żal mi też tych rodziców- bo wyobrażam ich sobie jako małe bezbronne dzieci, które były katowane takim samym traktowaniem jak teraz traktują swoje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×