Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość ktosss 84
Też nienawidze swoich rodzicow i też wyprowadze się jak najszybciej można, nie będę czekać pięciu lat! Rozumiem cię, czuję że nienawidzę, bo moi rodzice też zepsuli mi (mało powiedziane...) całe moje dotychczasowe życie... Naprawdę nienawidzę ich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzom
moji/starsi wogule mnie nie wspieraja bardziej moge liczyc na kumpli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale debile nie dziwie sie ze rodzicom nerwy puszczaja jak takich ojszczypolotow sie dochowali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carrooo
U mnie jest podobna sytuacja. Mam 37 lat mieszkam od 1997 roku w Szwecji...unikam z moimi rodzicami kontaktu jak moge. przez te lata w Szwecji bylam w Polsce moze 2 razy; no i raz matka mnie odwiedzila. niestety mimo tego czasami wydaje mi sie, ze to morze miedzy nami nie wystarczy. Mimo tego caly czas moja matka wynajdzie jakis sposob na gnebienie mnie....ostatnia moja wizyta w Polsce skonczyla sie rozwodem....moi "rodzine" sa moimy najwiekszymi wrogami....zwlaszcza matka. Nie pojmuje jak mozna byc taka suka? Weglog niej niszczy mi zycie tak jak ja jej zniszczylam zycie....zawsze to mowi ( zaszla w ciaze w wieku lat 19). Jakby to byla moja wina....nie bylo wtedy prezerwatyw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniszczyćnienawiść
Łącze się z wami w bólu ! Ja swoich też mam już serdecznie dosyć...ciągły krzyk,awantury o byle gówno ...mama jest jeszcze znośna chociaż przez tego kretyna psychika też jej się jebie . już nie wspomnę o mnie stałam się przez tego zjeba strasznie nerwowa ,bardzo boję sie porażek i nie potrafię sobie poradzić w kryzysowych sytuacjach(reaguję paniką i ledwie powstrzymuję się od płaczu,na wszystkich krzyczę mimo ,że tego nie chce/bardzo łatwo się denerwuję i często staję się agresywna -boję się ,że staję się taka jak on ! -pozbawiona jakiejkolwiek samokontroli-a ostatnie czego bym chciała to stać się takim człowiekiem :( codziennie słyszę ,że jestem nikim -że nic w życiu nie osiągnę,leń,gnój...i innego typu pieszczotliwe określniki ,matka to szmata ,kurwa i wszystko co najgorsze...tak właśnie mówi na swoją zonę(ładnie nie >)aaa Ty człowieku potem wychowuj swoje własne dzieci po takiej szkole przetrwania jaką wyniosło się z domu. Ojciec tyran -nie potrafi normalnie powiedzieć "posprzątaj pokój " niee -przecież jest prostsza metoda która przy okazji dostarczy mu trochę rozrywki bo wydaje mi się ,że lubi patrzeć jak cierpię ! wyciągnie mnie za włosy na środek pokoju i będzie stał nade mną dopóki tego nie zrobię ... ale ja już nie pozwalam siebie tak traktować -odaję mu,wyzywam go -a kiedy to robię wypominam mu ,że sam tak wychował sobie córeczkę .Przed obycimi -cudowna rodzinka (wprowadzają mi ograniczenia chcąc pokazać wszystkim jak to oni się o córeczkę swoją martwią ):-p fałsz i obłuda !mam 18 lat i nie mogę chodzić na dyskoteki :-/ śmieszne co...!:-;/nie dla mnie...ale to jest akurat najmniejszy problem 1największe gówno to oni sami i ich chora psychika która zrujnowała mi życie i młodość . Nienawidzę ich często im to mówię ...wiem ,że sprawia im to przykrość i to mnie niestety zadowala -to straszne wiem ale tak jest i nie potrafię nic na to poradzić . Przez nich jestem jaka jestem .Poza domem ktoś zupełnie inny !lepszy... (przynajmniej się staram chociaż czasem emocję wychodzą na wierzch )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosc po wczorajszym cholera
Dziś z domu wywalę tym szatanom i obłudnikom wszystko co jest symbolem świętości (pisma św. itp.). Szczyt wszystkiego, że 'ktoś' potrafi być aż tak obłudny! Ten szczyt zakłamania woła o pomstę do nieba! Skoro są diabłami, to niech nie oszukują przynajmniej samych siebie, bo aż niedobrze się robi od tego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawiść to mało powiedziane
Mam 21,5 lat. Mieszkam dalej z rodzicami :/ od zawsze chce od nich uciec pare razy próbowałam bez skutku zawsze umiejętnie zaciągali mnie do swojego diabelskiego gniazdka. Zrujnowali mi cale dzieciństwo w końcu doprowadzając do choroby. Jastem ekscentrykiem, mażycielem, osoba bardzo delikatną uczuciowo mam wiele talentów ktore przez lata były marnowane i niewykształcane właśnie dzieki niechceci do sztuki moich starych. Jeśli cos się chce to trzeba o to walczyc .. no i walczyłam zbbierałam sobie na gitare 3 lata odkładając kase z kiedszonkowgo na bułkę. Niestety na tyle sie nie znałam ze była marna i mimo mojego wrodzonego talentu do gry nie dawałam rady piec razy dziennie w strojeniu jej. Była trefna :/ nie powiodło sie rodziców gówno obchodziło to a jednak male dziecko cierpi. A przeciez fajnie by było gdyby dziecko kochających rodziców w Swieta Bożego narodzenia umialo zagrać i zaśpiewac piekne kolendy chcociażby to ... Ale nie ważniejsze jest wykształcenie tylko nauka i nauka dobre stopnie pucu pucu do nauczycieli miałam byc jak starsza siostra kujonka.. korepetycje wszystko to czego nie chciałam ... Nigdy mnie nie słuchali moich potrzeb moich zainteresowań.. Po prostu byli kochający ale za bardzo ... Po prostu moi starzy są nadopiekuńczy. O tym jak to grożne dla młodego człowieka dowiedziałam sie dopiro u mojego psychologa z którym musze sie spotykac by wyjśc z choroby ... A z powodu tylu lat ograniczania mnie i nierozumienia mojego JA doprowadziło mnie to do schizofreni paranoidalnej.. Super konkret przeciez wielcy znani artyści maja też taką chorobe ale ja ?? ja nic nie tworze bo wcześniej nie mogłam nie wykształciłam w sobie tego .. wene mam tylko w głowie i to piekne od dzieciństwa .. ale nirusz nie przełoże tego na płutno czy w muzyke nic .. Zawsze sobie mysle ze jak sie od nich uwolnie to coś zrobie z tym .. ale czy to nie smutne ze tak puźno.. pewnie tak .. juz po ptakach zeby zostać zawodowym artystą .. nie otaczam sie w kregu ludzi artystów bo mialam to zabraniane a przeczucie ciagle mowi mi ze tylko do tego sie nadaje... Ale nie rodzice wiedza lepiej i tuż po choróbsku po braniu leków ktore tez robią wiele złego w psychice musze isc na studia !!! i to jakie ? fizjoterapia .. sama matka mi wybrała bo na ostatnia chwile zeby nie marnowac roku super mam sie cieszyc bo oni mi to sponsoruja ... ale co siedze dalej z nimi bo to zaoczne.. ;/;/ nienawiść do nich to za mało ja mam ich ochote zabić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PamiętaszMnie?
Wypowiadałam się w podobnym wątku na tym samym forum, ale widzę, że tutaj jest większy ruch, ponadczasowy od kilku lat, więc chciałabym i tu coś nabazgrać. Użytkownik "Czuję że nienawidzę" z pierwszej strony wątku - byłoby pięknie, gdybyś tu kiedyś wróciła i napisała, co teraz u Ciebie. Mam podobną sytuację, z tym że ja nie mam nikogo bliskiego. Moja najbliższa grupka znajomych to dość nowa ekipa z wyidealizowanego środowiska, dość zamożni, tacy normalni, wszyscy ze szczęśliwych rodzin. Jedna dziewczyna, bywająca na granicy naszej paczki, zrobiła z siebie mega męczennicę i tym bardziej odebrała mi chęć do wyżalenia się przed kimkolwiek. Jej sytuacja w porównaniu do mojej jest dużo, dużo lepsza, więc okropnie jej nie cierpię ;/ Nie mogę znieść tego współczucia i tej troski, które otrzymuje od naszych wspólnych znajomych. Jak bardzo brakuje mi czegoś takiego! Ale jednocześnie nie potrafię się otworzyć. W moich oczach ta znajoma strasznie się zhańbiła - nawymyślała tanich historii, tu popłakała, tu się poużalała, opowiedziała o swoich prześladowaniach (wyimaginowanych, które sama prowokowała). A ja co? Wiecznie drugi plan. W pseudo-domu - nie ma mnie. Mogę być sobą tylko we własnych myślach, trochę w sieci, gdzie jest większa szansa, że spotkam kogoś podobnego mi zainteresowaniami, sytuacją itp. Jedyne miejsce, które uważałam za prawdziwy dom, to pewien oddział, na który uczęszczam jako wolontariuszka. Tam niby się spełniam i czuję, że jednak coś mi bije w piersiach, ale raz w tygodniu przez półtorej godziny - co to jest za życie? Na co dzień, poza domem, też nie jestem sobą. Jestem strasznie nieśmiała i otoczona ludźmi szczęśliwymi, spełnionymi, w dodatku część tego środowiska wciąż mnie nie akceptuje. Wszystko bez sensu ;/ Z natury jestem radosna, roześmiana, ale taka łatka do mnie przylgnęła i po prostu jest coś takiego, że nie mam prawa płakać. Wątpię, by ktoś to zauważył ;/ Wmawiam sobie w krytycznych chwilach, że ta samotność zrodzi wielki, silny charakter, że w ten sposób go kształtuję i moja postawa zasługuje na pewno na lepszą pochwałę niż owej koleżanki, która wszystkim narzuca swoje łzy i głęboko w to wierzę, ale czasami to po prostu za dużo jak dla mnie. Za dużo złych myśli i ukrywanych łez! Za dużo jak na mój wiek... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wielu osób
Tere... Końc... z TP S.A. w Krakowie trzyma kciuka w gębie. Taki ma nałóg, bo jej rodzice chcieli, żeby się wychowywała bez smoczka. Pier.. się! Moja nienawiść do tego potwora jest coraz silniejsza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kociołek
Nerwy mi puszczają !!! moi rodzice nie dają mi żyć chodzę do gimnazjum a już o 22 chcą żebym chodził spać ojciec pije, matka całe szczęście nie bo to by było nie do zniesienia cały czas chcą żebym się więcej uczył czy czytał a wolę się w tym czasie spotkać z kolegą lub koleżanką poprostu ich nie cierpię !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 53 letnia Jadwiga
Witajcie. Pozwólcie,że podtrzymam temat.Jak się zorientowaliście mam 53 lata.Przeżywszy te lata,mogę co nie co powiedzieć.Tak można nienawidzić swoich rodziców.Co gorsze wszystko bardziej boli jak się ma tyle lat.Wiele zrozumiałam jak dorosłam.Na wstępie mogę powiedzieć,że wyrastałam w inteligenckiej rodzinie.Tatuś oficer WP,a mamusia główna księgowa.Patologi u nas nie było,ale zero miłości.Za wieczne kłótnie rodziców,obarczałyśmy się ze straszą siostrą.Teraz wiem,że to też patologia,ale MIŁOŚCI,której nam brakowało.Jeżeli chcecie mogę Wam opowiedzieć naszą historię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaroooo
No ,dawaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 53 letnia Jadwiga
Nie wydaje mi się,abyś poważnie podchodził do tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola98
AUTORKO..JAKBYM SIEBIE CZYTALA :O JESTEM W IDENTYCZNEJ SYTUACJI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyklad12
A ja nie nawidzę swoich rodziców bo nie znoszę jak wpieprzają się w nie swoje sprawy. W tym wypadku było wakacjami bez mojej zgody zarezerwowali mi miejsce w jakimś durnym pensjonacie. Już za ten pomysł chciałem ich przypierdolić, za to że wpieprzają w nie swoje sprawy i nie wiedzą co to znaczy szanować cudzą prywatność !!! Szczególnie matce gdzie jako 19 latek nadal mnie nazywa jak jakieś malutkie dziecko ! Chciałbym ich zbić a nawet zabić, ale wiem że za to jest policja i oni najprawdopodobniej nie wpuścili by mnie do domu, ale mam ochotę kiedyś w mordę dać. Bo ja tych Kurw nie nawidzę !!!!! Huj, cipy, kurwiarze, sukinsyny, dziwkarze i co tylko !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samoluby!
Posłuchajcie, kiedyś wam ich zabraknie i wtedy zaczniecie sobie pluć w brodę! Wiem co mówię! Rodziców ma się jednych i ich się nie wybiera i trzeba ich szanować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nienawidze robia awanture mi o wszystko , wyzywaja mnie od najgorszych i oczywiscie wspomne ze mam starszego brata jego bardzo dobrze traktuja . on dostanie pieniadze na wszytsko nigdzie nie pracuje .A ja jestem cukierniki robie ciezko i jakos zarabiam ale sie strasznie na pracuje czasami robie 14 godzin i wdomu przyjedz po pracuj troche .a on nic lezy sobie w lozku do 8.30 i w dzien prawie nic nie zrobi. A dla rodzicow jest on najukochanszy synkiem . ja nigdzy nie prosilam pieniadze a ni od nich nie dostalam zawsze na siebie maialam pieniadze . tata oczywiscie jemu chce firme pomoz otworzyc i kasa zas pojdzie. on ma dziewczyne nie cierpie jej jest nie znosna . oni maja problem o auto dzisiaj tata mnie wyzywal za to ze nie wjechalam do garazu bylam po pracy bardzo padnieta i tylko myslalam zeby sie polozyc .trzasnelam drzwiami to juz przyszedl ze to jest jego dom i ze u siebie moge trzaskac ze jestem pojebana swirtnieta psychicznie i powiedzial jeszcze ze jak moj chlopak przyjezdza to udaje i sie smieje i powiedzial ze mu powie jaka jestem gupia i pojebana . co ja mam robic pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość detox6363
moi nie są patologiczni pod takimi względami, nie piją, nawet nie palą i nie przeklinają, ale to niekoniecznie jest najgorsze. toksyczność, nadopiekuńczość, która nie jest skutkiem altruistycznej troski o drugiego człowieka, a zaspokajaniem własnych potrzeb, widać to szczególnie kiedy odmawiam czegoś, a matka i tak będzie to wciskać, robi to nieraz tak nachalnie, że nie mogę wytrzymać i wrzeszczę na nią (inaczej ona nie przestanie swojej nachalności!), wtedy ona mi wypomina, skarży ojcu i chcą wywrzeć na mnie poczucie winy. teraz już to rozumiem, dzięki wiedzy, że takie zjawiska istnieją i się nimi nie przejmuiję. ale jako dziecko tego nie rozumiałem i byłem często obarczany poczuciem winy za "krzywdy" jakie rzekomo rodzicom robiłem, jako niewinne, nierozumne jak dziś dziecko... nauczyłem sie, że nie potrzebuję ich aprobaty, przyzwyczaiłem sie, że moje pomysły są zawsze krytykowany, a ja gnojony, starają się przywrócić mnie do "normalności" czyli ich wizji świata i tego jak powinienem żyć. a ja chcę żyć po swojemu, co oznacza w tym przypadku praktyczne zaprzeczenie ich wartości ultrakatolickich, rodzinnych, ich wąskiemu spojrzeniu na życie. na razie sytuacja zmusza mnie do mieszkania z nimi, więc muszę to znosić. Nie sądzę, aby to była nienawiść. Nie życzę im źle. Chciałbym po prostu zerwać kontakt (nie 100% ale bardzo ograniczyć) i uniezależnić się finansowo, mieszkaniowo, życiowo. wiem że mogę liczyć na małą grupkę przyjaciół i dobrych kumpli, którzy zawze mnie wspierają i są mi bliżsi, niż rodzina. Oni uważają, że jest mi super dobrze w życiu, bo mam co jeść, mam się w co ubrać (nie kupuję markowych ciuchów, kupuję używane zazwyczaj) i mam swój komputer. Ale z uwagi, że brak tu przemocy fizycznej, nie sprawia, że jest tak kolorowo. To subtelna przemoc psychiczna, wywieranie presji przez całe życie, poczucia winy, gnojenie mnie bez przeklinania. Bo szczerze mówiąc to przekleństwa na mnie nie działają, bo to puste słowa. Oni męczą mnie swoimi opresyjnymi osobowościami, egocentryczna, narcystyczna matka i żyjący w swoim świecie ojciec. Dopóki wszystko idzie po ich myśli to jest ok, ale kiedy ja o coś proszę, coś mi przeszkadza, czy chcę coś zmienić lub zrobić, zawsze kończy się to awanturą. Nie mogą spełnić żadnej mojej grzecznej prośby, zawsze tylko narzekają. Będąc dzieckiem wierzyłem, że jestem zły, że jestem jakiś inny, że krzywdzę ich, bo takie coś wciskali mi do głowy. Teraz już wiem, że to ich osobowość, a ja jestem normalny, jestem jaki jestem i byłem dzieckiem, więc nie byłem tak mądry jak teraz, a gdy byłem nastolatkiem przeżywałem burzę hormonalną i wahania nastrojów, nieraz od ciężkiej depresji do wielkiej radości, czasem była agresja, z którą probowałem sobie jakoś radizć i teraz nauczyłem się tego, ale wtedy to ja byłem ten "zły" bo nie akceptowano tego, że młody wiek rządzi się swoimi prawami i trudno wymagać od dziecka, w którego głowie dzieje się jakiś kosmos, aby było zrównoważone, bo to niemożliwe. Z wiekiem stałem się spokojniejszy i bardziej zamknięty w sobie... jakiś czas temu zacząłem się otwierać, bo poznałem wspaniałych ludzi, zupełnie innych od moich rodziców... Nadal mam problemy w kontaktach z ludźmi, ale powolutku idzie do przodu. Z moimi bliskimi znajomymi nie mam takich problemów, ale to tylko kilka osób. Z rodzicami nie da się rozmawiać o czymś ważnym, bo zawsze ucinają rozmowy, ale kiedy temat im pasuje, bo nie porusza żadnych ważnych problemów, czyli na przykład ploty, to gadają chętnie. Ale tylko wtedy, kiedy wszytko idzie po ich myśli, ale synek to niestety odmieniec od ich standardów i powinien być zgnębiony za to, że nie jest idealny jak niektórzy jego koledzy, którzy powinni być wzorem dla mnie... ehhhhh.. może jeszcze coś napiszę potem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez moich nie nawidze
ja tez moich nie nawidze bałam sie tego powiedziec ale nie nawidze ca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjkfhfkj
autorka juz dawno studia skonczyla ciekwe co u niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocy prosze
Moi tez sa nie normalni. Sa zaklamani udaja pobozna rodzine nie pija nie pala nic. Tylko ciagle maja pretensje.wiecznie. Juz sobie nie radze. Zaadoptowali mnie jak mialam 6 lat teraz mam 18 ale ciagle powtarzaja mi ze czemu oni to zrobili ciagle daja mi do zrozumienia ze zaluja.Ja ciagle jestem pilnowana jak bym byla uposledzona.a jestem normalna dziewczyna. Kazdy wyjazd znimi to meka dla mnie. Jestem jedynaczka kieds mialam siostre. Ale nie pamietam jej. Nie czuje nic di nich ani milosci nic. Moja siostra cioteczna (od strony mojej matki ich oczko w glowie) gdy my qyjezdzamy siedzi u mnie w domu siedzi z chłopakiem pije robi ci chce podczas gdy ja siedze z nimi np w gorach i slucham jaka beznadziejna jestem. Mowie im ze nie chce by ona tam zostawala to mowia ze to nie ja decyduje i tym bo to nie jest moj dom i nie mam nic do gadania. Juz niewiem co robic. Mam chlopaka ale jego tez nie toleruja. Twierdza ze musze miec bogatego chłopaka a nie obecnego. Strasznie mnie dobijaja ja juz niewiem co robic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich i przy okazji odświeżam wątek. Zajrzałam tutaj bo już nie raz szukałam podobnych tematów, ponieważ sama mam od zawsze problem z rodzicami.Ciężko z nimi żyć, mimo że jestem dorosła (23 lata) to wciąż traktują mnie jak dziecko,ale kiedy im wygodnie, nagle stwierdzają,że jestem dorosła,ale generalnie całe życie czułam się jakbym była ubezwłasnowolniona,teksty typu ,,Ty nic nie wiesz o życiu, my jesteśmy starsi,przeżyliśmy życie,życie jest okrutne, ty masz pstro w głowie, nie chcemy żebyś powtarzała nasze błędy" itd itd. Nie mogą zrozumieć,że chcę żyć w końcu własnym życiem, a jestem osobą spokojną, ułożoną, rozważną, i każdy kto mnie zna to stwierdza, ale oni i tak nie mają do mnie zaufania mimo ,że nigdy go nie nadużywałam,zawsze chodziłam jak w zegarku,bo bałam się ich reakcji. W domu nie było alkoholu, ale i tak panował bezustanny rygor, wszystko musiało byc tak jak oni chcieli,szczególnie ojciec,nawet matka się go do tej pory boi. Przemoc psychiczna na porządku dziennym, fizyczna również. I tak samo najważn iejsze co ludzie powiedzą, na zewnątrz teatrzyk idealna rodzinka, w domu rygor,tresura,krytyka,poniżanie,brak poszanowania czyjegoś zdania,maksyma-dzieci i ryby głosu nie mają-nawet jeśli te "dzieci" już są dorosłe. Jestem osobą która potrzebuje z kimś porozmawiać, najlepiej z kimś kto przeszedł podobną gehennę w domu/nadal przechodzi, wpadłam też na pomysł żeby odświezyć watek po to abyśmy mogli się jakos lepiej poznać,dotrzeć do siebie,a może nawet zorganizować jakieś spotkanie,co o tym myślicie? może to głupi pomysł ale naprawdę jestem na skraju depresji, ciągle my śle ze jestem do niczego,denerwuję się najmniejszą pierdołą, nie potrafie sie w pełni wyluzować, jestem spięta, mam mnóstwo lęków i fobii,zamiast kierować się swoją opinią to ciągle myślę,co rodzice powiedzą,boję się ich reakcji za każdym razem kiedy robię coś nie po ich myśli,a przecież mam do tego pełne prawo,każdy człowiek jest wolny,zwłaszcza że nie robię nic złego...Ale dla nich zawsze wszystko będzie nie tak. nigdy ich nie zadowolę. chciałabym poznać i porozmawiać z kimś, kto miał/ma podobne problemy, z tego co widzę to jest nas sporo... mam ochote się rozpisać na kilka stron, ale kto to potem będzie czytał...nie mam z kim porozmawiać,komu się zwierzyć...może jeśli odświeze watek to coś sie ruszy i ktoś mi odpowie. pozdrawiam was wszystkich ,trzymajcie się i walczcie o siebie, tego samego sobie życze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agga4011
cóż to witam w klubie. moich rodziców a zwłaszcza mojego ojca nic nigdy nie zadowoli. choć mam sukcesy zawodowe i pod wieloma względami poświęciłam się dla moich rodziców, to zawsze ktoś inny jest dla niego lepszy, zwłaszcza gdy chodzi o jakieś głupie obce baby. bo - ja nie jestem równie zaradna, wybieram złych facetów, nie jestem wystarczająco ładna, jestem za gruba itp itd. ostatnio mój ojciec ma nowy konik - wg niego koszmarnie się śmieję i nie powinnam w ogóle się śmiać. no comment.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 40 lat, meza dziecko, swoja rodzine ale moja matka nie moze sie z tym pogodzic I nadal mnie wyzywa, poucza bo uwaza ze skoro to robila od malego to to ze juz nie zyje na jej utrzymaniu nie przeszkadza jej w tych wyzwiskach, jej matka z moja babcia tak samo robila, nieraz slyszalam jak bylam mala, wiec coz matka taka sama....zerwalam z nia kontakt bo juz bylo za wiele , nie rozmawiam z nia od okolo 2 lat I jestem szczesliwa...radze robic to samo, wyniesc sie z domu I zerwac kontakty, bo takie osoby jak moja matka z ogromnymi kompleksami zawsze beda musialy na kims sie wyzywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rodziny to patologia, nie zamierzam mieć męża na cholere komu tworzenie rodziny prawdopodobnie kolejnej patologicznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie nawidze
Za każdym razem mnie bijee i wyzuwa niekiedy mam takie myśli żeby sie zabić raz prubowałam sie pociąć ale nie wyszłoi chce to zrobić jeszcze raz alale tak żeby wyszłoo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz na terapie a nie zabijaj sie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to znaczy nie tyle terapie choc by sie przydala ale poszukaj pomocy kogos bliskiego, psychiologa, telefon zaufania itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgrdgsfdg
gsgresdrgr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×