Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dominum

Stare panny łączmy się!

Polecane posty

Kieszonka - jak się cieszę że Cię widzę :) Dla Ciebie 🌻 Chociaż tu praktycznie już nikt nie zagląda :( Widzę, że wciąż jesteś pełna wątpliwości. Nic tu mądrego nie powiem, bo i tak musisz się zmierzyć z tym sama. Ale chyba czasem nie warto czekać na jakieś wielkie porywy serca.... W końcu chyba fundamentem związku jest przyjaźń i zaufanie. Jeśli to znajdujesz to chyba wielki plus... U mnie porywy owszem, ale tylko z mojej strony, z jego zaś \"przyjaźń\". Jakoś ostatnio pogodzona jestem z faktem, że nie bardzo mi w kwestiach uczuciowych wychodzi, może dlatego że trochę uśpiona jestem w zimie.... Mam nadzieję, że dasz znać jak poukładałaś sobie to wszystko. życzę Ci dużo szczęścia i trafnych decyzji.... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ❤️ 🌼 Chciałabym napisać coś mądrego, ale zbytnio nic nie przychodzi mi do głowy. U mnie jakiś taki marazm, połączony ze złością na cały świat niemalże. Szykuję się na wieczór u rodziców M i mówiąc szczerze - juz planuję, o której mogłabym się wyrwać. Powoli odczuwam zmęczenie bratanicą M. Słodkie dziecko, ale słuchanie po raz tysięczny o jakości jej kupek... Ogólnie żaden temat nie jest poruszany dłużej niż 2 minuty, bo zaraz Zuzanna robi coś zachwycającego - oczywiście w mniemaniu innych. Ja jestem nieczułą ciotką, którą nie zachwyca wygląd jej odparzeń na pupie :) Buziaki Wpadnę jeszcze, to opowiem, co u mnie. Bo znowu troche zmian...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oto i jestem... Błagam, obiecajcie mi, że jeśli kiedykolwiek będę wyśpiewywała hymny pochwalne o rączkach i nóżkach mojego dziecka, to kopniecie mnie mocno w d... O zachwycaniu się różnymi substancjami wydalanymi już nie wspomnę. To, że nie będę dziubdziała do dziecka mogę sobie sama obiecać :) Co do zmian... A więc... jestem bezrobotna :( Od ponad miesiąca. Z każdym dniem zbliżam się również do bycia w depresji, ale mam nadzieję, iż jakoś to zauważę i może coś sobie zaaplikuję... Mam masę problemów finansowych, a ja tak nienawidzę zalegać z czymkolwiek Do tego zbyt często słyszę pytania, kiedy postaram się o dziecko, bo przecież latka lecą itp. No i może nawet bardzo chętnie bym się postarała, tylko gdzie je mam wychowywać??? Tydzień u M i tydzień u mnie??? Możecie nazwać to wyrachowaniem, ale nie powołam na świat nowego życia, nie mając stałej pensji, mieszkania itp. mimo wszystko ważnych rzeczy. A nie powiem... instynkt macierzyński słyszę coraz donośniej... Nie wiem, czy i Wy to zauważyłyście, ale mi coraz trudniej przychodzi być kobietą bez męża i bez dziecka. Jakbym była taka żadna... Nie warta zauważenia? Spotykam dawno niewidzianych znajomych i pierwsze pytanie, jakie słyszę \"wyszłaś za mąż?\" A zaraz potem na jednym oddechu wypowiedziane \"masz dzieci?\". Nie mam i co?? Jestem gorsza??? Czy miarą mojej wartości ma być błysk obrączki na palcu i ślad po cesarskim cięciu??? Wybaczcie wywód :) Kieszonko... Moja ukochana pani profesor od andragogiki powiedziała kiedyś, że wychodząc za mąż, muszą cię łączyć z partnerem 3 rzeczy. Fascynacja, miłość i przyjaźń. Niestety fascynacja przemija najszybciej, miłość też się zmienia, ale jeśli jesteście dobrymi przyjaciółmi, to będziecie dobrym małżeństwem. Chyba wiedziała, co mówi, bo ma tego samego męża od prawie 40 lat :) Życzę trafnej decyzji... ❤️ 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MADARAA
a co powiecie o mnie...Ja mam 25l..Duzo moich kolezanek to mezatki..Osoby z ktorymi znalam sie cale zycie pozakladaly rodziny. dziewczyny i faktycznie chyba tak jest ze nie zaprasza sie samotnych ,,,chociaz nie miałabym nawet w planach odbijanie ktorejs faceta...Cala rodzinka w kolo pyta sie kiedy wychodze za maz,,ze to najlepszy czas na dzieci..i truja strasznie..mozna zglupiec..Mam chlopaka ale coraz czesciej mysle ze to nie to,,,przeciez nie mozna wyjsc chyba za maz tylko dlatego ze trzeba..Chce miec kiedys rodzine,,,i dzieci,,ale nie takim kosztem...Ogolnie to mysle ze faceta nie wolno szukac na sile..Lubie sie bawic,,poznawac nowych ludzi,,spotykac sie ze znajomymi i nie wiem czy warto sie spieszyc..Mieszkam na wsi i chyba na wsiach ogolnie jest przyjete ze dziewczyna 25l to juz stara panna..ale przeciez to glupota...Nie chce byc nieszczesliwa do konca zycia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała _Gosia ! to co napisałaś o miłosci , fascynacji i przyjaźni to prawda i jeszcze raz prawda!Moi rodzice od zawsze to powtarzają i są ze sobą szczęśliwie już 34 lata.Nawet nie wyobrazacie sobie jak jest miło na nich patrzeć rano jak sobie siedzą we dwoje i piją kawę rozmawiając przy tym ale takim innym tonem......ten ton to chyba oznaka tego,ze ta chwila jest dla nich sytuacją intymną(bez skojarzeń) , taka tylko ich i dla nich.Przyjaźń jest najważniejsza. Pozdrawiam dziewczynki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jedyną, nie jedyną... Jeszcze jestem ja :) Nie zaglądam tu ostatnio, bo zwykle nikt nie pisze. Zresztą ja za bardzo nie mam o czym. Ostatnio od Pana Egoisty dowiedziałam się, że jestem jego \"najlepszym przyjacielem\". Hmmmm. Nawet nie przyjaciółką, tylko przyjacielem. W rzeczy samej, tego się spodziewałam, absolutnie ;) Ciągle myślę o zmianie pracy, bo w tej atmosfera staje się nie do zniesienia. I ta sytuacja w połączeniu z moim mało satysfakcjonującym życiem osobistym raczej mnie frustruje. Czuję, że to już święty czas, żeby wprowadzić jakieś zmiany, ale nie mam siły żeby coś zrobić, podjąć jakieś działania. I tak sobie mija dzień za dniem. Ani źle ani dobrze. Nijak. Dla was 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny ! :) Mała-Gosiu cieszę sie, że tu jesteś nadal na tym topiku :) :) Współczuję braku kasy, wiem jak to boli. Powiem tylko, że ja borykam się z kłopotami finansowymi odkąd odszedł moj były. Miałam do spłaty gorę pieniędzy i mimo, że pracuje od paru lat nieustannie to nie jestem w stanie tej gory jeszcze przejść :(. Byłego spłaciłam ale kosztem zaciągniecia innych długów.:(( Myślę, że decyzji o zostaniu mamą nie pownno sie odkładać na lepsze czasu pod wzgledem finansowym. Podobno idelanego czasu na ciaze nie ma. Zawsze bedą jakieś wydatki, jakieś potrzeby. Jedno Ci przyznam bez chaty jest cieżko. Ale jak dwoje ludzi jakoś chce to im sie uda przezwycieżyć trudności. Trzymam za Ciebie kciuki liczę, że znajdziesz fajną pracę. Gosiu zobaczysz wszytko bedzie dobrze :)) Napisz proszę jak Ci leci ? Co do tej przyjaźni małżonków o ktorej wspomniałaś to cos w tymjest ale chyba na poczatku małzeństwa to za mało. Ja obecnie jestem juz chyba w depresji bo nie mogę sie zdecydować, jednego dnia jestem przekonana, ze zerwę wszystko bo mam stacha przed odpowiedzialnoscią. Często myśle, że to jednak nie jest ta miłośc, że go nie kocham. Tak na prawde to jesteśmy razem dlatego , ze on mnie tak mocno kocha a ja uwielbiam być kochana, podziwnania, rozpieszczana. Ostanio :(( o zgrozo myślę o byłym. W koncu byliśmy razem 11 lat. Tęsknię za nim, wiem ze w wielu sytuacjach by mnie zrozumiał, bardziej do siebie pasowaliśmy. Mimo, że odszedł ( w lipcu 2005r.) ciagle sie konatktujemy, mamy własne sprawy, opowiadamy o swoim zeciu, nawet swoich partnerach obecnych. Dziś tez był. Mimo, ze mieszka teraz daleko (350 km) to i tak wpada. Oczywiscie nie mamy romansu, nic z tych rzeczy, nawet nie dotykamy sie, nie podajemy sobie rąk. Wiem, ze juz nigdy nie bedziemy razem, ale bark mi go :((. Moj narzeczony jest inny, bardziej obcy, nie zna mojego swiata tak dobrze, ma inny zawód wiec nie umiem mu wytłumczyc pewnych rzeczy. Mamy inny gust, inne oczekiwania. A mimo wszytsko to on potrafi słuchać, wysłychać do konca , zrozumieć. Sex z kolei taki sobie :((. Nie wiem czy to wystarczy by wyjść za mąż?????????????? Nie chcę być sama, patrzec jak inni żyją i być w miejscu. Ogladać film w postaci zycia przyjacół, znajomych. w Koncu mam juz 34 lata. Jak powiedziałam to wszytsko mojej ciotce, to pwoedziała ze jest rozczarowana moją postawą. Ze z takich i tylko takich przyczyn chę wyjść za maż. :(( Kathlin - Kochana ja rozumiem tą nijakość, ten dzień za dniem. U mnie jest podobnie, mija czas a ja nic, mija miesiac rok a ja widze jak u znajomych dzieci sie rodzą, domy budują itp. Ale kobito trzymaj się, nic na siłę. Choc nie łatwo mi mowić sama jestem w dole i chyba na sięł próbuję wyjśc za mąż. Wielkie buziaki i wielkie serce dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pusta, pusta ta kanapa.... fakt. Nie umiem jakoś się z powrotem przyzwyczaić, żeby tu zaglądać systematycznie. Chociaż miło, że jednak niektóre z nas o niej pamiętają :) Chciałam dziś tylko napisać, że dziś się poddałam... Nie na całym froncie, chodzi oczywiście o pana E. Nie mam już siły ani ochoty walczyć o coś co chyba tak naprawdę było tylko w mojej wyobraźni. NIe rozumiemy się i tak naprawdę chyba nigdy się nie rozumieliśmy. Wyszłam dziś od niego i trzasnęłam drzwiami i tak już chyba to zostawię... Jakoś te jego zapewnienia o \"przyjaźni\" niezupełnie do mnie przemawiają. Kieszonka - ja Cię chyba rozumiem, ciężko jest zaczynać ciągle wszystko od nowa, czasem nam się wydaje że spotyka nas coś i to jest właśnie to o czym marzyliśmy i trzymamy się tego wręcz desperacko. Tylko jakiś taki mały podstępny wewnętrzny głosik szepcze \"to nie to....\" i wzbudza jakieś wątpliwości. Ale czy akurat jemu należy wierzyć??? Ja go ciągle zagłuszam, ale jak widać wcale dobrze na tym nie wychodzę :O Trochę to pokręcone, ale jakoś nie umiem dziś wyrażać jasno swoich myśli, co zresztą zarzucił mi pan E. Całuję Was kochane moje. Gosia!!!! - odezwij się proszę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to się odzywam... Właśnie wróciłam od koleżanki. Jej córcia znowu chora :( Andzia ma 16 miesięcy, z czego przez ostatnie dwa wciąż jej coś dolega. Teraz powróciło zapalenie płuc. Moja koleżanka i jej mąż bardzo długo starali się o dziecko - 5 lat. Kiedy okazało się, iż zostaną rodzicami, to... żyli w biedzie - dosłownie. Było im ciężko finansowo, ale bardzo pragnęli potomka. Jakoś sobie poradzili. On dostał lepszą pracę, ona też znalazła zajęcie na parę miesięcy. Urodziła się Ania i oboje oszaleli ze szczęścia. A później on stracił pracę... Teraz pracuje, zarabia 800 zł, musi wystarczyć na ich troje i opłaty. Leki Ani pochłaniają 1/4 tej kwoty... Kiedy pytam koleżanki, dlaczego nie zgłosi się po jakąś pomoc, zawsze odpowiada, że są bardziej potrzebujący. Oni na razie jakoś sobie radzą. Jak Ania wyzdrowieje, ona pójdzie do pracy i sobie poradzą... Staram się im jakoś pomagać, ale wiem, że czują się niezręcznie... Bardzo bym chciała mieć dziecko. Tylko, czy będę w stanie zapewnić mu dobrą przyszłość? Nadal nie pracuję, więc czy będzie mnie stać nawet na najpotrzebniejsze rzeczy??? Nie mogę się pozbyć tych myśli. Czy to wyrahowanie? Egoizm? Z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia tylko w domu, z dzieckiem, czy dziećmi... Potrzebuję innych ludzi, chcę się uczyć wciąż czegoś nowego. Czy to źle??? Chcę być szczęśliwą mamą. Chcę, żeby mój facet wstawał w nocy do dziecka, kąpał je i przewijał. Przecież jest nasze wspólne... Ostatnio przedstawiłam swoje wątpliwości na forum rodzinnym M. Chyba już nie jestem \"dobrą synową\"... Wszyscy tak bardzo są zachwyceni postawą dziewczyny brata M. Bo ona przez tydzień głowy nie myje, bo tak się dzieckiem dobrze opiekuje, bo nie chce już iść do pracy, bo nie chce się dalej uczyć... Bo w końcu tatuś dziecka został zwolniony ze wszytkich obowiązków... A ja śmiem mieć marzenia o doktoracie... Na dodatek czasem zajmuję się dziećmi koleżanek, uważam, że bliźniaki Karoliny są śliczne, nie ciumciam do małej... Coraz rzadziej mam ochotę na wspólne obiadki itp. Gdyby nie babcia M, to w ogóle bym je opuszczała. Zresztą od jakiegoś czasu jestem chora, więc, żeby nie zarazić małej... I chyba specjalnie nikt się tym nie przejął, że mnie nie ma... To pewnie napięcie przedmiesiączkowe :) ale ostatnio sobie myślę, że mój M już ma rodzinę - brata, jego dziewczynę i małą. Ja leżałam chora, oni sobie pojechali na działkę. Czepiam się? Pewnie tak, ale było mi przykro, że o mnie zapomniano... Kieszonko - wątpliwości każdy ma. To naturalne... Ja czasem, gdy strasznie się wkurzę na M., to wrrrrr... Ale nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiem, że mnie kocha, chociaż nie mówi tego codziennie(jak dla mnie zbyt rzadko :) ), czasem zachowuje się zupełnie odwrotnie niż bym tego oczekiwała, czasem rzuca wszystko i idzie z kumplami na piwo, czasem jedzie do mamy... a ja bym chciała, żeby był ze mną... Czasem myślę, iż kocham go za bardzo, przepłaczę całą noc, coś tam sobie postanowię, a potem spojżę mu w oczy i wiem... że to tylko facet :) A seks... Seks nie może być taki sobie. Trzeba w życiu mieć jakąś przyjemność :) W poprzednim związku czasem oszukiwałam, dla świętego spokoju. On był zadowolony, a ja miałam spokój :) Później sobie postanowiłam, że nigdy więcej. I nigdy więcej! Niech się bardziej stara :P Za mąż nie można wyjść dla zamknięcia ust ciotkom, koleżankom, bo nic lepszego się nie trafi. Wyobrażam sobie ślub ze swoim byłym i wiem, że nie byłoby żadnych emocji. Zadnego wzruszenia... Wyobrażam sobie ślub z M i wiem, że płakałabym jak bóbr. Płaczę, gdy składa mi życzenia, a co dopiero w takiej chwili :) I to nic, że nie chce się ze mną ożenić :) Nie będę udzielać żadnych rad. Kim jestem, by móc to czynić? Czasem jednak warto zrobić taki bilans - życie z nim / życie bez niego. I wypisać wszystkie plusy i minusy obu wyjść. Można każdego dnia dopisywać coś nowego, nawet najmniejszy drobiazg... Ale się rozpisałam... A to jeszcze nie wszystko, co chciałam Wam powiedzieć... Może wpadnę jutro... Buziaki, dobrej nocy 🌼 ❤️ Kathlin ❤️ Kieszonko ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kathlin i Gosiu :)) Zaglądnełyście na naszą TO BARDZO SIĘ CIESZĘ :)) Kathlin - ten \"głos\" o którym napisałaś często i ja ignoruję. A może wreszcie go posłuchać. Może warto być samemu ale w zgodzie z samym sobą?? Niż na siłę być z kimś z kim do końca sie nie rozumiemy. Moze bycie samą jest naszym przeznaczeniem, a przecież to nie koniec świata we wszystkim można znaleść dobre strony. Pewnie, że wolałabym jak Gosia być szczęśliwie zakochana i miec wrazenie, że idę do slubu z prawdziwym uczuciem, z przejęciem i łazami wzruszenia w oku. Ale skoro tak nie czujemy to moze spasować, zobaczyć jak sie potoczy świat zgodny z naszymi uczuciami. Ja przynajmniej walczę z tym co czuje, a z tym na co sie godzę. Może dość kompromisów, moze niepotrzebnie poddaję się mysleniu ze za wszelką cenę warto być żoną. Za cenę mojego szczescia i uczuć. Gosiu- pomimo, że nie masz pracy zazdroszczę Ci pieknego uczucia, chęci oczekiwania i posiadania dziecka. Dałaś dobry przykład swoich znajomych, którym ,pomimo niezbyt dobrej sytuacji finansowej ,urodziła się córeczka i są szcześliwi. TO BUDUJĄCE. Chciałabym moc kiedys tak powiedziec o sobie. Ale my nie odpowiadamy za swoje uczucia. I wiem dzis, ze nie warto robić pewnych rzeczy na siłę. A ty Gosiu jak chcesz zostać mamą to idz za głosem serca. :)) Kochane ściskam Was i czekam na naszej kanapie. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadam, zaglądam i kogo widzę?? Kieszonka Kochana 🌼 Masz 100 % rację w tym, co piszesz. W życiu nie da się nic na siłę... A ten wewnętrzny głosik... czy to nie czasem intuicja? Przepraszam, że zapytam. Mieszkacie razem? Znasz jego przyzwyczajenia? Wiesz, czy rzuca skarpetki gdzie popadnie, czy też zawsze składa ubranie w kostkę? Jestem zdecydowaną zwolenniczką mieszkania ze sobą przed ślubem. Trzeba się dobrze poznać. Może i rozwodów byłoby mniej, gdyby ludzie poznali się w codziennym pędzie. Ja nie mieszkam z M., bo i nie mamy gdzie, ani teraz za co. Ale bardzo często wyjeżdżamy - ostatnio głównie na działkę, nawet na parę tygodni. Walczę z nim głównie o mycie naczyń, bo oboje nie lubimy :P Pewnie, że ma wady - każdy ma, czasem trzeba na niego krzyknąć, żeby odkurzył :P Ale chyba byśmy się nie pozabijali, gdybyśmy mieszkali razem na stałe :) Mówi się, że warto zobaczyć, jak wybranek traktuje własną matkę i na tej podstawie można sądzić, jak będzie traktował żonę... Kieszonko, zamknij oczy i wyobraź sobie siebie za 5 lat. Co widzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:)) Gosiu- dzieki za mądre słowa. Dzis wieczorem naleję sobie kieliszek wina właczę ulubioną płytę i zamknę oczy. :] Co zobaczę? Nie wiem, ale musze miec taką chwilę tylko dla siebie by zobaczyć tę siebie za 5 lat. Co zobaczyłam opowiem Wam. Jeżeli chodzi o Twoje pytanie czy mieszkamy razem. Nie mieszkamy. I był to moj wybór. On chciał wiele razy bysmy razem zamieszkali. Ja nie mogłam na to sie zgodzić z wielu przyczyn. Przede wszystkim dlatego że musielibysmy mieszkać u mnie. Moj facet mieszka z rodzicami. Nie chciałabym w moim mieszkaniu z nim mieszkać, bo kupiłam je z moim byłym i wszytsko co tam jest razem kupiliśmy, stworzyliśmy... Oczywiście teraz jestem w nim sama, spłacam byłego. Ja z moim byłym mieszkałam parę lat, potem zareczyliśmy się i wszytsko sie rozpadło. Teraz powiedziałam sobie, że nie chcę przed slubem z nikim mieszkać. Dobrze mi samej. Moze jestem już za stara, moze zbyt wygodna, a moze trudno mi bedzie mieszkać w nim z kims innym niż były. Masz rację Gosiu, że dobrze jest pomieszkać razem, sprawdzic się. Ale ja po prostu nie moge !! Wiem jaki on jest, spedzamy ze sobą weekendy, tez pomieszkujemy jak Wy na działce. Nie wiem jak to bedzie po slubie, nie wyobrazam sobie mieszkania razem, jestem pedantką, a on sie stara zachować czystość ale róznie to jest. Poza tym on potrzebuje pokoju do pracy i stanowiska do projektowania, musi miec wielki stół , monitor olbrzym, drukarki itp. U mnie po prostu nie ma gdzie tego postawić. Moje mieszkanie jest małe. Prawdopodobnie bedzie tak ze do konca po slubie sie przeprowadzi. Raczej bedzie duzo czasu spedział u siebie w tej własnie pracowni. To jest dla mnie dość dołujace. Jak on jest to wcale nie chcę by sobie poszedł, ale jak go nie ma tez mi jest dobrze. Dzis jest piątek a ja go od niedzieli nie widziałam i jest ok! Gosiu- wiesz zazdroszcze Ci tego, że przed Wami wszytsko, ze mozecie razem wszytsko zbudować, wszytsko co bedziecie mieli jest bedzie Wasze, tu nie chodzi o pieniadze, ale o moszczenie wspólnego gniazda. Moje niestety juz współne nie bedzie.Mentalnie oczywiście. Ja jak wiedzę sciany w moim mieszkaniu, czy jakies meble mam pewne wspomnienia, moj były i ja uwielbialismy urzadzac nasze mieszkanie. A moj obency facet nie wie ile głowkowania potrzeba było by np. wymyslić cos tam do mieszkania. Mam z kolei pytanie do Ciebie, czy nie mozecie tego domku na działce, w ktorym pomieszkujecie przerobić na całoroczny? Teraz czesto to sie zdarza, mieli byście moze wygodny domek z działką :)) Pozdrawiam Was kochane, a Tobie Gosiu dziekuję za radę :)) Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kieszonko czy Ty nadal siedzisz i pijesz to winko, wyobrażając sobie siebie za 5 lat ? :) Wracaj no tu szybko!! U mnie znowu kłopoty. Moja babcia chora, babcia M chora... A do tego ehhh... szkoda słów... Kathlin 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bobikk_****
hejka ma na imie ania skoncze 25 lat i tez jestem sama od pau miesiecy i jest mi z tym strasznie zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koniec mojej miłości... Jak widać Kieszonko nie miałaś czego mi zazdrościć... Nie umiem żyć bez niego i nie chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia-praca
Zarządzający Systemem Web zatrudni w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu do pracy w domu pracowników do obsługi środowiska Internetowego i współpracujących kierowników marketingu. Przeszkolimy pozytywnych kandydatów. W celu uzyskana dalszych informacji wyślij e-mail basia-pracanet@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracam na kanapę... Sama, samotna, porzucona... Kochająca cholernie i pewnie też kochana, ale... Na pewno nikt tutaj nie zajży, bo święta, bo to... Trudno... Widać jestem skazana na samotność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tej kanapy nigdy nie opuściłam i raczej w ogóle się nie zapowiada na to, żeby coś się miało zmienić. Po roku miotania się, huśtawek emocjonalnych i takich tam w końcu mam jasność, że jemu nie zależy i nigdy nie zależało. Gdzieś tam zdawalam sobie niejasno z tego sprawę, ale teraz wiem to już na pewno. Byłam idiotką i wiem o tym, ale podobno miłość to choroba psychiczna... Nie mogę tylko znieść myśli, że znowu mam przechodzić przez to samo. Bolesny proces zapominania... wiedząc przy tym, że on ma to gdzieś, że jestem mu obojętna. I tym \"optymistycznym\" akcentem kończę i udaję się porozmyślać nad swoim dalszym samotnym życiem. Dla Was dziewczyny 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda ze tak u nas nie jest
zlot brzydkich i niechcianych starych panien?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska27
jestem paNNA MOZE I STARAI DOBRZE MI TAK BO NIEMAM CZASU NA RANDKI BO I KIEDY JAK YRAM DO 21 I WEEKENDY TEZ AJ NIE TAK MIALO BYC MOZE KTOS POGADA NA GG,WYSKOCZYMU GDZIES/? MOZE KLUB STARYCH PANIEN STWORZYC CO WY NA TO/????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nadal ból, ból i ból... Próbuję sie nakręcić na myślenie o jego wadach, ale... Staram się sobie przypominać sytuacje, kiedy zachował się egoistycznie, kiedy potrzebowałam go, a jego nie było... Tylko, że to niczego nie zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×