Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość martini z lodem

Obrażanie się na sklep

Polecane posty

alvea---> NO wlasnie :D MI by sie juz pewnie uzbieralo na porcje pierogow za 2,29 :D Ale tez mi chodzi o ten tekst \"bede winna grosza\". A jak tak bez slowa \"zaponinaja\" o tym groszu (czasem, 2, czasem 3 jak kupuje pare porcji np dla kogos...) to juz niech zrobia okragla cene, a nie tak sciemniac... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwo jest
poznać, kto chce coś kupić, a kto czeka na autobus. Ja szacuję klientów w ten sposób: mówi dzień dobry- klient. Nie mówi- szwendacz. A zasobności portwela nie da się ocenić na oko, bo jeden nosi kasę na grzbiecie, drugi nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie na osiedlu
w Biedronce ( :P ) wiecznie 'beda winni' tego grosika czy 2 , a kiedys siostra nie miala 2 groszy i kasjer tez nie mial jak wydac, to siostra mowi: 'to bede winna te 2 grosze', na co pan sprzedawca: ' prosze wziac paragon zeby pani pamietala, zeby doniesc te 2 grosze!' :O szkoda, ze oni nie pamietaja, ze sa mi juz winni chyba ze 2 zlote :O nie mowie juz o tym, ze przez kilka ladnych miesiecy ow kasjer po prostu smierdzial nie mytym cialem FUUUUJ kolejki na polowe sklepu i na 4 kasy czynna 1 i to jeszcze popsuta, a to sie panu siusiu zachcialo, a to poszedl poszukac ceny bo maja taki burdel, ze nie moga znalezc itd. Dodam, ze ja pracowalam na kasie w sklepie i to kila lat i ZAWSZE bylam mila, usmiechnieta, gdy sie pomylilam to przepraszalam z calego serca bo nie lubie oszukiwac i bylo mi strasznie glupio, a ze slowami' w czym moge pomoc' i 'prosze, co podac?' to czekalam chwilke, jesli widzialam, ze dopiero klient wszedl i sie dopiero rozgladal. Zreszta ja gdy kupuje i potrzebuje pomocy to sama zwracam sie do sprzedawcy lub patrze na niego znaczaco, ze moge potrzebowac jego rady. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajny topik :) ale ja już zbieram się do spania :O Pozdrawiam serdecznie sprzedających i kupujących 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprzedawca
No z tymi grosikami to sa calkiem niezle cyrki czasem. U mnie na mojej zmianie to zazwyczaj bez problemu odpuszczamy te 3 czy 5 groszy, czasem rzucamy takie miłe "znajdzie Pan te 3 grosze?" i ludzie szukaja. Jak nie maja to spoko, mowimy "nie ma sprawy". A co jakis czas zdarzaja sie ludzie, ktorzy choc tankuja za 200 czy 300 zlotych to naprawde upominaja sie o 1 grosz, autentycznie. Sa ludzie ktorzy zarabiaja po 10 czy 20 tysiecy miesiecznie i naprawde sa wkurzeni jak nie mamy im wydac 5 groszy :) I to jest juz naprawde denne. A z tym uzbieraniem na obiad, mżonki, to nie tak. W ciagu calego dnia raz ty nie wydasz 3 groszy, a za chwile ktos ci nie da - i wychodzi na zero.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprzedawco nie wiem jak u Ciebie ale u mnie na stacji powyżej manka 2 zł płaciłam z własnej kieszeni... a wierz mi, że były dni, że tych którym \"brakowało\" było tylu, że musiałam dokładać... a niby dlaczego? A z tymi gośćmi \"z kasą\" to racja. (teraz już chyba naprawdę zmykam ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprzedawca---> Jednak jestem uprzedzona... bo: - zawsze mam te grosze do zaplaty. Jak nie mam groszy to daje nawet grubsze, zeby sobie wydali z tego... Nie wydebiam tych grosikow... - nie upominam sie! NIgdy!!! CZasem tylko chwile wymownie czekam, bo nie wiem czego sie spodziewac... Zwykle czekam na darmo :P - Coz... ja akurat jesli chodzi o te grosze to mam pecha. Bo baaaardzo rzadko zdarza mi sie, ze ktos machnie reka na moj \"dlug\", czesciej mowi, ze \"bede winna\", a wtedy i tak ide oddac :P Wiec jakbym sobie tak policzyla to pewnie nie jedna porcja pierogow by byla ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sprzedawca---> Była wtedy ok 21.00. Wystarczyłoby, żeby kobieta powiedziała \" zaraz do pana przyjdę\" i wszystko byłoby ok. A tak stałem jak ta pała przy ladzie nie wiedząc, co jest grane, czy może wszyscy akurat umarli. A z tymi hot dogami, to nie wyraziłem się dostatecznie jasno, sorry. Chodzi mi o to, że na niektórych stacjach ( jak na tej przeze mnie opisywanej ) w ogóle nie ma tej całej maszynerii do robienia hot dogów. Pytam z czystej ciekawości, od czego to zależy? Akurat w mojej firmie \"w czym mogę pomóc\" jest zabronione i obcinam (teoretycznie, bo często przymykam oko ) za to premie. Jest to idiotyczny zwrot, który irytuje i prowokuje klientów do aroganckich odpowiedzi np. \" pożyczy mi pani 200 zł ?\". Bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzzzo
się obraziłam na pralnie chemiczną, ... "Pani" z obzydzeniem ogladała moją spódnicę, stwierdziła że to moze nie zejśc, że trzeba na mokro, że .... itp. Poniewaz pralnia jest w markecie obok mnie więc byłam tam kilka razy, zawsze to samo i .... ten grymas niesmaku. Zabawa polegała na tym że jak przychodziłam z kimś to komentowałam " ciekawe co dzisiaj wymysli?" z czasem się trochę uspokoiła ale pewnego dnia kiedy przyniosłam czarny płaszcz z flauszu nie wyszczotkowany, przebrała się miarka, zapytałam się czy naprawdę nie ma innego godnego zajęcia i musi to pracować społecznie? ... a może ta praca to kara za grzechy? Pani się nadęła jak ropucha i zanim odpowiedziała, złośliwie dodałam "napewno za te miny, księżniczko , jesteś taka samotna" - zemsta jest słodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez sie latwo zrażam. Jak ktos nie umie zadbać o swoich klientow , to napewno znajdzie sie bardziej zaradna konkurencja. Poszlam raz do fryzjerki, u ktorej strzyglam sie 5 lat, chcialam skrocic lekko wlosy, co zazwyczaj zajmowalo jej 15 min. A ona do mnie, ze za 40 minut ma umowiona wizyte i ze nie moze mnie przyjac. Ja mowie ze na moje wlosy zawsze starczalo jej 15 minut.....a ona do mnie, ze moze zaczac ale jak przyjdzie tamta pani, to mnie zostawi izaczenie jej trwałą robić (!!!) a ja w tym czasie bede musiala czekac..... podziekowalam grzecznie, wyszlam z zakladu i na jej oczach poszlam do zakladu fryzjerskiego po drugiej stronie ulicy.......do niej nigdy nie wrocilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właściwie też czasem obrażam się na sklepy-głównie na sprzedawców. Nie znoszę chodzić do Sephory.Ich ochroniarze to koszmar.Nie mogę pojąć jakie oni dostają wytyczne ,ale powinni też wiedzieć,że ich działanie jest odstręczajace.Natomiast w Douglasie jest znacznie lepiej pod tym względem-dlatego chodzę juz tylko tam.Poza tym od dość dawna kupuję w sklepach przetestowanych.Ubrania np. w mokotowskim Promodzie i w Zarze.Zwłaszcza panie z Promodu są mistrzyniami świata w swojej pracy.A wiem,że czasem gdy jest dużo klientów przez cały dzień nie mają przerwy i też trafaiją im sie furiatki.Bez wzgledu na wszystko w sprzedawcach widzę ludzi i nie moge,po prostu nie mogę pojąć klientów złośliwych,wywyższajacych się. Zdarzało sie,ze byłam w sklepie źle potraktowana.Bywa.Nie robię z tego powodu afery.Po prostu już nigdy tam nie wracam.Taka moja zemsta.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość illness
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzbanuszek24
sprzedawco - tak ,wyslac e maila do samego prezesa jak trzeba i tyle ,juz napisalm troche odwagi i checi az do skutku,,ja mialam problem z max mara i podzialalo walczylam 3 miesiace . a po drugie mam kolezanke pracuje w biedronce i bardzo sobie chwali i ma na reke ok 1000 zl a jej maz jest zastepcakierownika nastacji benzynowej "shell" i tez sie nie uzala. A chcialam dodac ja jestem zawsze mila dla obslugujacych bo sama mam kontak z ludzmi ale jak juz pisalam jak mnie panienka olewa a gada do telefonu o wczorajszym wieczorze to wybaczcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprzedawca
Odpowiadam syfonowi : to czy na stacji sa sprzedawane hot-dogi czy nie, zalezy tylko i wylacznie od centrali Orlenu na dany region. Oceniaja gdzie ten towar moze sie sprzedawac i wysylaja tam sprzet, procedury itp itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprzedawca
dzbanuszek34 - ja ci naprawde szczerze zycze zebys miala okazje kiedys popracowac w takiej korporacji jak Orlen, przestalabys pisac wtedy autentycznie wierutne BZDURY o tych mailach do udzalowcow i prezesa. Matko swieta, juz ja to widze, prezes Orlenu i powiedzmy paru udzialowcow siedza sobie w maybachu za 2 miliony dolarow, jada na spotanie z - powiedzmy - premierem Turcji, nagle faks "jestem sprzedawca ze stacji 13, pisze bo u mnie nagrody nie dzialaja a Pan Kowalski wlasnie chce odebrac swoj scyzoryk, prosze niech Pan cos zrobi". Hi hi hi .... naprawde, czy ty sobie wyobrazasz reakcje tych panow ? Moze by nawet ktorys pomyslal "za duzo placimy informatykom" ale na tym by sie skonczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sprzedawca ma rację - wszystkie duże programy lojalnościowe, które są zarządzane przez jakiś centralny system komputerowy to zwykle jedna, wielka kupa. Zawsze czegoś brakuje, coś jest nie wprowadzone, coś się nie zgadza, regulaminy są zbyt zagmatwane itd., itp.. A wszystkie pretensje i skargi zbiera właśnie sprzedawca, który ma praktycznie zerowy wpływ na cokolwiek. Może co prawda \"zgłaszać\" i \"wnioskować\" co oznacza mniej więcej tyle, żeby się walił i nie zawracał głowy. Wierzę sprzedawcy, że w takim molochu jak Orlen, który z definicji ( jako firma ) może klientów spokojnie olać, wygląda to naprawdę źle. Jeśli Orlen nie ma na rynku złej opinii, to właśnie dzięki jej szeregowym pracownikom, \"plackom\", sprzedawcom itd. a nie dzięki prezesom odpowiedzialnym za przeróżne \"strategie\". Sprzedawca, pozdro , trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno. Spędziłem ostatnio parę dni w Poznaniu. Poszedłem coś zjeść do Sphinx\'a. Moją uwagę zwrócił ( oprócz kelnerów, którzy wyglądali na porządnie przyjaranych :D ) apel do klientów umieszczony w górnej części menu. Szło to mniej więcej tak, cytuję z pamięci: \"Jeśli coś Ci się nie podobało w naszej restauracji, oszczędź kelnera. Mamy książkę skarg i pochwał, do której możesz się wpisać\". Akurat pomysł z tą książką jest średni, bo komu chce się pisać wypracowania, kiedy przychodzi coś zjeść. Ale ogólna idea jest słuszna - kliencie nie rób publicznie chlewu i nie czepiaj się tych, którzy są najmniej winni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prett
Sprzedawco dwa słowka:) po pierwsze nie rób się takim cierpiętnikiem bo nie ty jeden pracujesz całymi dniami za nędzne grosze, a nic, nawet niska płaca nie usprawiedliwia chamstwa:) Odnośnie do tej sytuacji z pieczatkami czy z czymś tam - jeśli zaistniała taka sytuacja to chyba nalezy się klientowi słowo wyjaśnienia, że to nie z waszej winy itp itp. Gwarantuję, ze łącznie z przepraszajacym uśmiechem poskutkuje. Pracuję w służbie zdrowia m. in jako masażystka, terapeutka, obsługuję codziennie masę ludzi. Wszyscy na oddziale staramy się być uśmiechnięci mimo że praca jest bardzo ciężka, często kręgosłup siada, ręce opadają i płakać się chce ze zmęczenia. Pacjent nic nie jest winien. Jeśli czasami nie zareaguję tak szybko jak trzeba - wyjaśniam krótko że przepraszam, al pracuję od rana i już jestem wykończona:) Ludzie naprawde nie są źli, mimo bólu i chorób 29/30 przypadków jest naprawdę przesympatyczna:) Czasami przychodzi ktoś upierdliwy, złośliwy z natury, albo przemądrzały, ktory medycunę "zna" lepiej od lekarzy. I tez najłatwiej go załatwić stanowcza uprzejmością. Bo na ogół własnie tego się nie spodziewają. ZYcie byłoby o wiele prostsze gdyby wszyscy stosowali się do zasady: traktuj bliźniego tak jak sam chciałbyś być traktowany:) pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ochroniarzy w Rossmannie zlewam ciepłym... eee... nie zwracam uwagi, zresztą należę do roztargnionych osób i ledwo ich rejestruję. Ale raz tak się złożyło, że środki higieny damskiej przełożyli na niską półkę i aż ciekawa byłam, czy sobie obok mnie przykucnie. Chyba bym zapytała, czy mu pomóc tampony wybrać :p Są takie dwa sklepy jubilerskie we Wrocku, obchodzę je od jakiegoś czasu szerokim łukiem, bo zawsze wypatrzę coś, na co zachoruję, a kasy na błyskotki nie mam :p A obsługa... mrrrrrr... super. W jednym taka miła młoda pani, w drugim dwie. Co za kurna sympatyczne facetki :) Natomiast zarżnęłabym obieraczką do jarzyn pana od wydawania numerków w lubelskim ZUSie. Nie wiem czy dalej tam siedzi ta sama morowa zaraza, bo dawno nie byłam. Poszłam kiedyś załatwiać rentę rodzinną w drodze wyjątku i gdyby nie to, że najpierw dokładnie zorientowałam się, że to istnieje, jakie są warunki i że mam na to murowane szanse, to uwierzyłabym pacanowi, który mnie zapewniał, że nie ma wcale czegoś takiego. Dopiero pod koniec parominutowego dialogu, podczas którego zapewniałam go że ja jednak wiem, że istnieje i chcę to osiągnąć, przypomniał sobie, że to podanie do prezesa w Wawie trzeba złożyć (i to z miną, jakby to się równało lotowi w kosmos)... to podanie, które miałam gotowe w ręku i trzymałam mu przed nosem! Gdybym mu uwierzyła, gówno bym miała, nie pieniądze. Na szczęście urzędniczka była cudowną ulgą, miła i konkretna, pogawędziłam sobie z nią i ta para pod ciśnieniem od razu ze mnie uszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vffffffffffffffff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprzedawca
prett - nie robie z siebie cierpietnika, dyskutujemy o pracy sprzedawcy, a ona przyjemna nie jest, szczegolnie na stacjach benzynowych, wlasciwie to nie wiem dlaczego. I GDZIE napsialem o tym ze jestem w pracy chamski ???? Czytaj uwazniej, zamiast bezpodstawnie oskarzac. Piszesz o swojej pracy, ale dziewczyno, klienci terapeuty a klienci na stacji benzynowej to sa dwie kompletnie inne rzeczy. Naprawde tak jest, ja nie wiem dlaczego ale na stacjach ludzie zachowuja sie .. no po prostu jakos zle, wywyzszaja sie, awanturuja, znacznie czesciej niz w jakichs przychodniach, u terapeutow. Nie ma porowania. Ale tak naprawde nie macie szans by zrozumiec to wszsytko o czym mowie. Zrozumielibyscie po 1 tygodniu pracy na stacji. Jestem pewien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja opowiem
Będąc w innym mieście postanowiłam wolne trzy godziny spędzić na zakupach (plusy pracy "w terenie").;) W jednym ze sklepów obuwniczych nie spodobała mi się obsługa. Sprzedawczyni była naprawdę niemiła, mrukliwa i patrzyła na mnie jak na wroga. Wszystko zaraz wyjaśnię moją korespondencją z firmą. Pierwszy list: "Sent: Thursday, June 29, 2006 12:21 PM Subject: Marudna klientka. Witam! Bardzo podobają mi się buty Państwa produkcji, ale niestety wczoraj wieczorem zrezygnowalam z zakupu pantofli ze wzgledu na nieuprzejmosć sprzedawczyni w sklepie w Galerii (nazwa miasta). Niedopuszczale jest aby klient meczyl się poszukując samodzielnie pudelek na pólkach, musial samodzielnie sprzątać rozsypane niechcący buty a sprzedawca udawal, że go nie ma, zbywal pytania pomrukami z pelną buzią i z apetytem konsumowal bulę nie przeszkadzając sobie w pożeraniu kolacji prosbami oraz uwagami klientow. Nie pamiętam za dobrze czasów PRL toteż nie przywyklam do takiej obslugi. Sklepy samoobslugowe to rodzaj sprzedaży lubiany przez klientów, ale ekspedientka jest tam jednak potrzebna. Skoro ma inne zdanie na ten temat moze warto jej zwrócić uwagę na czym polega jej praca. Mam nadzieję, że jakosc obslugi w sklepie w (nazwa miasta) dorówna kiedys jakosci produktow Wojas. Niezadowolona niestety nieklientka (moje imię i nazwisko). List wysłałam do kierownika sklepu i sekretariatu firmy. Otrzymałam odpowiedź: "Dzień dobry Bardzo Pani dziękuję za bardzo cenną dla mnie opinię. Niestety jest mi niezmiernie przykro ,że taki incydent miał miejsce.Odpowiednie konsekwencje wobec pracownika będą oczywiście wyciągnięte ,ponieważ sytuacja jaką Pani opisuje nie powinna mieć wogóle miejsca. Przepraszam za wczorajszy incydent i zapraszam ponownie do sklepu Wojas na zakupy z miłą i fachową obsługą. Pozdrawiam ,życzę miłego dnia. Kierownik sklepu (imię i nazwisko)" Mija jakiś czas i otrzymuję kolejny e-mail (14. 07): "Dzień dobry Chciałabym prosić Panią o spotkanie w celu bliższej konfrontacji zdarzenia jakie miało miejsce 28 czerwca w sklepie Wojas.Jest to dla mnie BARDZO WAŻNA i PRIORYTETOWA sprawa. Bardzo proszę o meila z informacją kiedy Pani mogłaby poświęcić kilka minut ze swojego drogocennego czasu. Pozdrawiam Kierownik sklepu (imię i nazwisko)" I moja odpowiedź: "Nie poswięcę swojego "drogocennego czasu" na spotkanie, ponieważ jest drogocenny a ja nie mieszkam w (nazwa miejscowości). Sytuację opisalam dokladnie w swoim poprzednim e-mail'u. Oczywiscie nie chodzilo mi o zwolnienie pracownika ani o udzielenie mu nagany lecz o zwrócenie uwagi na jego zachowanie. Pozdrawiam, (moje imię i nazwisko)" Nie wiem czy w tym "drogocennym czasie" był sarkazm czy może Pani Kierownik po prostu chciała dobrze i jakoś źle to odebrałam... Chyba kupię u nich te buty, bo ładne były a mój e-mail nie został "olany". Muszę przejrzeć ich listę sklepów firmowych, może niedługo będę koło któregoś przejeżdżać. I jeszcze jedna historia. Ostatnio oglądałam na bazarze bluzki. Zauważyłam w jednej dziurę i mówię do sprzedawcy, że ktoś wypalił papierosem. Nie była to złośliwość a uprzejma uwaga, bo pomyślałam, że pewnie klient mu uszkodził towar i facet nawet nie zuwazył. W odpowiedzi usłyszałam: "Przyjdzie głupi to kupi.". Zatkało mnie. PS Wspomnę tylko, że sama w czasach studenckich sprzedawałam buty w wakacje i to nie w pięknym salonie, ale w małej budce na targu. Nawet jak padałam na twarz to byłam miła dla choćby najmarudniejszych klientów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat jak nie wypada
oj tak sprzedawco tak sie tu zalisz, jak Ci zle to zmien prace. Ja wchodze zaplacic za benzyne i spadam, bo wiecznie ktos czeka na swoja kolejke i nie mam czasu zeby sobie pogawedki urzadzac. Zawsze mowie dzien dobry dziekuje i do widzenia, ale nie rejestruje obecnosci kasjera tak jak to robie w sklepie gdzie kupuje kilka rzeczy i wchodzi sie w wiekszy kontakt ze sprzedawca. Ludzie na stacji to ludzie bedacy najczesciej w trasie wiec sie nie dziwie, ze chca szybko zaplacic i jechac dalej, ale Ty tego chyba nie rozumiesz.To, ze ktos sie do Ciebie nie usmiecha wypowiadajac slowa: "numer dwa" i dajac kase to juz jest snob tak? Normalne tez jest, ze sa ludzie agresywni i sie szybko denerwuja i krzycza na kasjera, ale gdzie tego nie ma? Nie jestes wiec wyjatkiem i jak Ci zle to idz rowy kopac, tam nikt na nikogo nie krzyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat jak nie wypada
mialo byc: nie normalne to jest, ze ludzie sa agresywni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat przy kopaniu rowow to bardzo krzycza!! ;) Same bluzgi wlasciwie leca ;) Wiem cos na ten temat :P (ale nie ma tam relacji sprzedawca-klient) sprzedawca---> NAprawde robisz wrazenie jakbys byl bardzo poszkodowany przez los... JA wiem, ze u Polakow to cecha narodowa, ze tylko narzekaja ale Ty troche przeginasz... I skad wiesz czy np ja nie pracowalam nigdy na stacji...? A w swoim jakby nie bylo dlugim juz zyciu :P ani razu nie widzialam awantury na stacji, widzialam wlassnie w przychodniach, szpitalach, w ogole w osrodkach zdrowia, na poczach, w urzedach... TY chyba masz zle podejscie do klientow. Czy wg Ciebie kazdy powienien miec przyklejony usmiech nr 5 i dziekowac Ci klaniajac sie w pas, ze byles tak uprzejmy i obsluzyles kogos? O_O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat nie wypada
z tym kopaniem rowow to byla ironia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna sprzedawcy
Dotąd milcząco przyglądałam się dyskusji, ale teraz zabiorę głos. Szanuję każdą opinię, ale mam nieodparte wrażenie, że ciągnięcie tej rozmowy po prostu mija się z celem. Większość osób po prostu uparcie nic nie łapie, bo załapać zwyczajnie nie chce. Aniele, dobrze wiesz, że mojemu chłopakowi nie chodzi o żadne ukłony, ani uśmiechy nr 5. Myślę, że doskonale rozumiesz słowo pisane, a jednak wolisz sadzić komentarze, jakbyś nie rozumiała kompletnie nic. Natomiast osoby takie jak ta pani (pan?), która radzi pisanie listów do prezesa firmy, urwały się w ogóle z jakejś choinki, bardzo wysokiej swoją drogą. :O Generalnie nic mnie nie obchodzi choinka, z której spadła ta pani, szkoda tylko że fakt tego upadku odbija się na moim chłopaku. Bo takie panie bywają jego klientkami. Można mi zarzucić stronniczość, bo jestem związana z autorem postów. Jednak własnie przez to wiem, co się dzieje w miejscu pracy mojego faceta. To są czasami autentyczne CUDA, cuda niewidy. Trudno wprost uwierzyć jak klienci potrafią być podli, aroganccy, roszczeniowi. Jak... nie wiem, leczą własne kompleksy i frustracje kosztem osoby, która pracuje w usługach, więc wg. ich definicji stworzona jest po to, żeby im SŁUŻYĆ. A wg. mnie nie i ja się na to nie godzę i nie mam zamiaru tego usprawiedliwiać. Jeszcze raz powtórzę, że to co głownie rzuca się w oczy w tej dyskusji to KOMPLETNE niezrozumienie tego, czym jest praca w korporacji. Aniele, nie pracowałaś na wielkiej stacji, bo gdybyś pracowała, nie plotłabyś takich gładkich farmazonów i nie dawała "złotych rad". Albo te porównania upierdliwości klientów korporacji z klientelą np. masażystki. To po prostu nieporozumienie. Ja np. pracuję z trudnymi dziećmi i młodzieżą. Bywają straszni, okropni, chamscy i niegrzeczni. Zdarza się, że wracam wściekła i sfrustrowana. Ale mimo wszystko to nie jest TO. Wiem, bo wcześniej znałam też relacje mojej mamy, która pomimo wyższego wykształcenia, dorabiała pracując na kasie w hipermarkecie. Mama jest osobą super grzeczną, pogodną, pełną optymizmu. I tylko dlatego radziła sobie psychicznie z... z tym czasem naprawdę bydłem (nie waham się użyć tego słowa), które stawało przed jej kasą. A nie każdy ma w sobie tyle pogody ducha. Kończę. Myślę, że i tak skleciłam ten laborat na darmo, ale nieważne - kto pofatyguje się zrozumieć, ten zrozumie, natomiast reszta... A osobie, która radzi mojemu kochanemu zmienić pracę baaaardzo dziękujemy za cenną wskazówkę. :O Dotąd o tym nie pomyśleliśmy, ale już lecimy zmieniać. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×