Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

do la luna Skarbie ja pojawiłam się w życiu mojego faceta po 4 latach od rozwodu ,więc mam gdzieś co inni o mnie myślą ja nie rozbiłam jego rodziny i tyle a nawet gdybym to zrobiła to też mało by mnie to obchodziło.To że ktoś nas ocenia tak czy inaczej nie może nas tak dołować przecież też mamy prawo do miłości i szaleństw! do zielony groszek Dzięki za słowa otuchy.Kochana jesteś! Mnie bardziej dobija myśl że jestem drugą w życiu mojego faceta a nie pierwszą? Na samą myśl o jego córce szlag mnie trafia! nic na to nie poradzę, zwłaszcza po wizycie jego rodziców ten temat działa na mnie jak czerwona płachta na byka.Jakim prawem oni mi zburzyli nasz poukładany świat w 9 dni .Te ciągłe dogadywania że była synowa taka fajna( gruba zapuszczona baba) i w końcu po którymś razie nie wytrzymałam i wypaliłam do teściów że ich była synowa nie jest ideałem i do tego jest stara, bo ma już 35 lat a ich syn 32 a ja mam 29 i rozumiem dlaczego ją zostawił aż ich zamurowało!!!!!!! a dobrze im tak A następnym razem uświadomię ich że nie będę wysłuchiwać o ich wnuczce i jak mój facet z nią spędza czas bo ich ex synowa napewno też nie będzie miła ochoty słuchać jak ich syn będzie bawił się z naszymi dziećmi.A może jak już będę miła dziecko z miśkiem i jego rodzice przyjadą w odwiedziny do swojej wnusi to po powrocie zapytam jak ex reagowała na opowieści o mnie i zabawach ich syna z naszym dzieckiem -tak zrobię i zobaczę ich głupie miny HE HE a co mi tam. Pozdrawiam wszyskie poranione i pokaleczone miłością. BUŻKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny, a ja dopiero teraz dolaczam. zielony groszek pytalas sie jak przedstawiamy facetow. ja po prostu imieniem. przy czym u mnie to jest taka zakrecona historia , ze niewiele osob wie o tym , ze on jest w trakcie rozwodu. nie widze teraz potrzeby mowienia i tlumaczenia ludziom w jakiej jestem sytuacji. zreszta nasz zwiazek jest na odleglosc. ja nie chce byc tam gdzie on dopoki nie bedzie rozwodu. dlugo przed nim uciekalam , bronilam sie przed uczuciem do niego a jednak jestesmy razem. i tak naprawde bedziemy zyc razem gdy on uporzadkuje swoje sprawy. ja mu tam w niczym nie przeszkadzam i nie mozna mnie osadzic o to rozwalam jego zwiazek. la luna ...jesli chodzi o otoczenie, ktore moze mnie postrzegac nie za przychylnie to coz . tak to jest , ze ludzie lubia sobie pogadac i wysnuwac swoje teorie. ale w koncu im sie znudzi. mi zalezy tylko na tym , zeby moi i jego najblizszi nas zaakceptowali. a moj nie moj ma 2 dzieci, ma z nimi dobry bardzo kontakt. i z tego co mowi gdy nie mieszka z nimi to jest lepiej, bo dzieci nie slysza klotni, nie sa swiadkami tej obojetnosci , ktora jest miedzy rodzicami. on wierzy , ze gdy jego dzieci zobacza nas jak bardzo sie kochamy to zrozumieja, ze ich tata dobrze zrobil. ja nie wiem jak bedzie , co przyniesie przyszlosc. nie beda pewnie przyjacolka z jego ex, ale chcialabym , zebysmy dobrze sobie to poukladali. celineczka....no to Ty masz przejscia niezle. rodzice mojego nie mojego nie przepadaja za obecna synowa i nawet wiesc o rozwodzie przyjeli ze spokojem . no i chcieli by poznac przyszla synowa, bo ten moj nie moj to tak mnie ladnie przedstawia , ze sa ciekawi kim jestem. pozdrowionka dziewczyny i fajnie , ze jestescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co mysli \"otoczenie\" nie jest najwazniejsze, wiem, ale to \"otoczenie\" potrafi skutecznie zatruc zycie... nie to mnie jednak martwi najbardziej, najbardziej martwi mnie moja rodzina, bardzo ich kocham i bardzo zalezy mi na utrzymaniu dobrych kontaktow z najblizszymi, a niestety wiem, ze nie zaakceptuja tego zwiazku i bedzie to dla nich bardzo bolesne... kiedys w koncu sie przyzwyczaja, mam przynajmniej taka nadzieje, moj facet mowi, ze jak sie pojawi na swiecie nasze malenstwo to zmiekna;) moze to i jest sposob;) ale wszystko po kolei, a jeszce jest duuuzo do uporzadkowania, zanim mozna bedzie myslec o bobo:) ach, nie mam juz ochoty zadreczac sie tym mysleniem, slucham sobie listy Trojki, ide zrobic sobie dobrego drinka i cos poczytam,albo obejrze jakis filmik i Wam dziewczyny rowniez zycze milego wieczorku:) i badzcie szczesliwe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nemo1
jestem z kims po rozwodzie juz 3 lata i powiem Wam jedno - jesli oboje patrzycie w jednym kierunku i chcecie byc raze, to wszystko przetrwacie i dacie sobie swietnie rade, az wszystkim tym co Wam zle zycza i zazdroszcza galy wyjda na wierzch. I goraco przytulam do serca te kobietki, ktore czuja bol i mase watpliwosci, bo ich miski mamja z poprzedniego zwiazku dzieci. to jest bardzo trudna sytuacja, bolesna dla nas, tylko jak same sobie nie otrzemy tych lez, ktore nieraz z tego powodu plyna, to nikt ich nam nie obetrze. jesli chce ktos pokorespondowac na prywatny mailik, to zapraszam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc nemo1....dzieki za takie slowa otuchy. oj sa one potrzebne bardzo, bo czasmi trudno sobie poradzic ze strachem i obawami o przyszlosc. tez mysle, ze jesli dwoje ludzi chce byc razem to bedzie. a ze jedno z nas ma taka przeszlosc a nie inna to pozostaje tylko zaakceptowac to i wierzyc , ze nasz zwiazek ma jednak szanse byc szczesliwy i przede wszystkim sobie udowodnic , ze warto bylo przetrwac te trudne chwile , by potem cieszyc sie szczesciem przytulanki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotny
serdecznie wtam-- czy mozna sięrozyłączyćdoi dyskusji ---- widzę zę jestem pierwszy dziś pozdrawiam serdecznie K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotny
ale byka na początek trafiłem ---oczywisvcie przyłączyć do dyskusji---- ja osobiście żyłem dwa lata z żoną jak pies z kotem--wręcz nienawidzilismy się postanowiłem się wynieść byłem jede kłębek nerwów---zpakowałęm się i wynioslem oczywiście nie wszystko -mam jeszcze tam swoje żeczy --wziełą i wymieniła zamki a po za moimi plecami wykupiła mieszkania na własność która ja sam osobiście wybudowałem -----teraz mieszkam w takich warunkach że pożal siE Boże od nowa zaczynam się dorabiać ---prze zte dwadzieścia lat małżeńswta różnie bywało raz się byłao na wozie raz pod--ale jakoś się zyło i teraz zobaczyłem jak jej na mnie zależało ja walczyłem o nią chciałem żeby się ułożyło ale niestety nie wyszło więc się wyniosłem i nie mam zamiaru wracać ---tak że z tym wracaniem spowrotem to różnie bywa ---------serdecznie pozdrawiam K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to witam samotny... co prawda Ty jestes zupelnie z innej bajki niz my bo tym co odchodzi od zony . ale u Ciebie to rzeczywiscie niewiadomo jak sie zakonczy. a o zwiazek i to w dodatku tak dlugi warto walczyc, no ale czasami sprawy zachodza za daleko i trudno o zgode. i nie wiem , czy Ty masz kogos , bo jednak faceci rzadko kiedy ot tak po prostu odchodza, bo im zle. kazdy boi sie byc sam. pozdrowionka i czesc dziewczyny , jak dobrze , ze weekend i troche odpoczynku. milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nemo1 dzieki:) bardzo sie ciesze, ze to napisalas, jakos lepiej czlowiekowi na duszy jak przeczyta, ze jest ktos komu sie udalo, ze potrafiliscie przetrwac trudny czas i jestescie szczesliwi, poziom optymizmu rosnie:) tak jak napisala ninke-takie slowa otuchy sa nam bardzo potrzebne... samotny witaj...sytuacje masz nie do pozazdroszczenia, przykre to bardzo, jezeli po tylu wspolnych latach dwoje, przeciez bliskich sobie kiedys osob, w taki sposob sie rozstaje... ale zycie trwa nadal, nie zalamuj sie, usmiechaj sie do swiata a swiat usmiechnie sie do Ciebie, nawet po najgorszej burzy, wychodzi w koncu slonce:) pozdrawiam Was wszystkich, milego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie jak tak sobie mysle, ze teraz gdy on jeszcze nie ma tego rozwodu , to mam luzik, bo wlasciwie to i tak nie bardzo moge myslec o przyszlosci, bo wszystko moze sie zdarzyc. zarowno moge byc mile lub niemile niespodzianki. co prawda kraza w glowie mysli jak to bedzie jesli bedziemy razem i obawy z tym zwiazane. ale nie chce za bardzo wybiegac w przyszlosc. problemy to sie pewnie u mnie zaczna jak on juz bedzie wolny. wtedy to chyba sobie uswiadomie co ja robie. na razie z boku na to wszystko patrze i tak tylko po cichutku , niesmialo mysle o nas. chociaz to w moich myslach jest tylko tylko On i my razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie nowe osoby!!! Dzień dobry!!! Samotny > nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, może jeszcze wszystko się ułoży, nie załamuj się życie jest takie piękne. Ninke>wiesz ja też mam ciągle ten sam problem jak się przedstawiać wśród znajomych mojego miśka lub jak jego przedstawiać moim znajomym, ostatnio przychodzi mi to co raz łatwiej ( też tylko mówię imię).Wiesz skarbie ja też sobie mówiłam że lepiej jak jego dziecko nie widzi kłotni rodziców i jakoś już to sobie wszystko poukładałam ,aż do momentu przyjazdu jego rodziców ,którzy są bardzo gruboskórni i prostaccy i teraz mam tylko mentlik w głowie .Zaczynam się bać życia z kimś kto ma tak szurniętą rodzinkę.Cieszę się że chociaż tobie się udało i jesteś szczęśliwa. GRATULACJE!!!!!!!!!! Nemo> twje słowa mnie bardzo poruszyły i uświadomiłam sobie ,że to nie tak powinno być ,że po kątach płaczemy a inni patrząc z boku na nas jeszcze chcą nam dokopać! La luna>mam nadzieję że dzisiaj będzie lepszy dzień i poprawi ci się humorek! Miłego dnia wszystkim życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej celineczka:) oj na gratulacje to za wczasnie, ale mam nadzieje , ze dobrze prorokujesz. czas pokaze co z tego wszystkiego wyniknie. i tak to jest , ze na niektorych ludzi to nie ma rady. a problem z przedstawianiem to chyba zielony groszek miala. ja nad tym sie nie zastanawialam, przedstawiam to jest.... i tyle. ja to sie zastanawiam jak ja powiem mojej rodzinie , ze zwiazalam sie z rozwiedzionym facetem, gdy juz do rozwodu dojdzie. no bo jak by nie bylo teraz jestem zwiazana z formalnie z zonatym a Ty w ogole nie powinnas miec z tym problemu , bo pisalas , ze poznalas faceta , ktory jest 4 lata po rozwodzie , czyli jest wolny . i wlasciwie to nie rozumiem skad te pretensje do Ciebie. ale jak widac jak ktos chce to zawsze sie przyczepi. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim milego wieczorku, a ja umowilam sie i wychodze wlasnie na winko i na pogaduszki. pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zyczę dobrej nocki Wróciłam właśnie z kina (Karol człowiek który został papieżem) , i jestem rozchwiana emocjonalnie.Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Co do związku to trochę sobie dzisiaj z moim miśkiem porozmawiałam o jego rodzicach , ale to i tak nic nie zmieni (ojciec był alkoholikiem a matka współuzależniona) i ich stosunek nie zmieni się do mnie - straszne no nie? a lae co mam robić? mieszkają 450 km od nas i nie mają na nasze życie aż takiego wpływu( pomijając ich odwiedziny ). Jutro coś więcej napiszę bo usypiam na klawiaturze.Pa Pa Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niedzielne dzien dobry:) mam nadzieje, ze przyjemnie spedzacie wolne dni, ja akurat glownie na odrabianiu zaleglosci porzadkowych i na usychaniu z tesknoty za moim Skarbem... ninke -> dobre winko bylo?;) celineczka -> ja tez mocno przezylam ten film, taki on jest, ze nie pozostawia obojetnym... cale szczescie, ze rodzice Twojego faceta mieszkaja tak daleko...od czasu do czasu jakos to przelkniesz, grunt, ze nie musisz ich caly czas znosic;) aha! wczoraj byl faktycznie znacznie lepszy dzien i moj humor tez:) pozdrawiam slonecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam w to niedzielne popoludnie. la luna......winko pewnie ze dobre i spotkanie i pogadanie o wszystkim o niczym oderwalo mnie od tesknoty za Kochaniem . jak dobrze , ze w koncu humor Ci sie poprawil, tak trzymaj. wiem latwo powiedziec. czasami jak smutki dopadna to koniec, ale nie mozna sie poddawac zlym myslom. celineczka.... ja filmu jeszcze nie widzialm, ale na pewno zobacze. trudno jest wejsc w laski kogos, u Ciebie rodzicow Twojego jesli oni sa uprzedzeni w jakis sposob do Ciebie. wtedy mysle trzeba czasu by przekonali sie , ze potraficie dobrze i w zgodzie zyc i jestescie szczesliwi. ja to zazwyczaj staram sie dostrzegac dobre strony u ludzi. mysle , ze kazdy w sobie dobre cechy ma i lepiej na tych sie skupiac. pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, widzę że muszę nadrobić zaległości z weekendowej nieobecności :) Fajnie, że do naszej dyskusji przyłączają się wciąż nowe osoby. Od razu jakoś raźniej się robi, że tyle nas jest... \"drugich kochanych\". Do wszystkich nowych mam info, piszcie na mojego priva jeśli tylko będziecie miec ochotę :) ninke, la luna i calineczka ---> mam nadzieję, że weekend był udany! Bo jeśli któraś z Was, moje drogie uroniła przez ten czas choć jedną łezkę to... będę Was \"straszyć wizją wspólnego piwa\" ;) Swoją drogą fajnie byłoby usiąść w takim gronie :) A właśnie - z jakich miast jesteście? pzdr - Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, hej a ja mowie Wam dobranoc i dzien dobry i znowu byle do piatku. milego tygodnia. a weekend byl okey, dolow nie lapalam. i ja jestem ze slaska pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta od Do Ninke
Zielony groszku ales mi dała do wiwatu,a ja nic takiego nie miałam na mysli. Wiem jacy ludzie sa podli i potrafia dokopac do zywego.Ninke jakos normalnie odebrała moj wpis,a ty odrazu że nikogo nie zabiłas i.t.d. Przeciez ja nikogo nie osądzam.Jestem dokładnie w tej samej sytuacji co wy, ciagle ktos mi mówi co mam robic a czego nie.W nosie to mam.nawet moi rodzice dostali swira z tym ze mam przyjac wiarołomce spowrotem pod dach.Męzczyznom nie odmawiam prawa do szczescia, kazdy ma do tego prawo.tak jak i ja znalazłam swoje szczescie w końcu i nie zamierzam z niego zrezygnowac.Tak sobie mysle ze muszisz miec niezłe jazdy i stad takie rozgoryczenie,ale nie daj sie kobieto,ja jestem z toba.Pozdrawaim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
"DOBRZE WIDZI SIĘ TYLKO SERCEM NAJWAŻNIEJSZE JEST NIEWIDOCZNE DLA OCZU ... " *** Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Ale w innym sadzie, w innym lesie - Może by inaczej zaszumiał nam las Wydłużony mgłami na bezkresie.... Może innych kwiatów wśród zieleni bruzd Jęłyby się dłonie dreszczem czynne - Może by upadły z niedomyślnych ust Jakieś inne słowa - jakieś inne... Może by i słońce zniewoliło nas Do spłynięcia duchem w róż kaskadzie, Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Ale w innym lesie, w inym sadzie... ( LEŚMIAN ) Przecież każdy z nas ma swoje uczucia ,które głęboko w serduszku nosi. Trzeba zawierzyc intuicji i temu kogo się kocha . Przecież budujemy teraz fundament naszego związku , a tylko trwały ma szanse na sukces. Więc nie może byc niedopowiedzeń i zwątpienia, obawy też muszą zniknąć...A że sytuacja jest nieco inna, trudniejsza, delikatna ?...cóż tym bardziej mozemy wystawiać bezpretensjonalnie na próbe to, co razem budujemy. Rozmawiając ze sobą słyszymy te magiczne słowa i zapewnienia, ale to juz od nas zależy czy chcemy zaryzykować..Ja zdecydowałam się zaryzykować, bo ufam , przecież każdemu należy się szczęście. To ,że komuś w życiu nie wyszło to przecież nie można skreślać, czy też poddawać wątpliwościom prawdziwość uczuć. Wymarzyłam sobie JEGO, pragnę być szczęśliwa, ufam że się nie sparzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kobitki powyżej --> nie zrozumiałyśmy się :) Mój komentarz cyt.\"nikogo nie zabiłam, nie skrzywdziłam... itd.\" nie był bynajmniej efektem oburzenia na Twoje słowa. Myślę, że Twoje intencje zrozumiałam i właśnie dlatego napisałam, że cieszę się że są tacy którzy nie oceniają i rozumieją :) Cała reszta moich słów była skierowana ku tym, którzy zachowują się odwrotnie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
Coś jeszcze....nie rezygnuję z marzeń , choć jak ktos tu wspomniał narazie muszę odsunąć je na bok , bo nie wszystko jest możliwe. Kiedy wyobrażamy sobie tego JEDYNEGO myślimy o tym jaki ma być : dobry , czuły , opiekuńczy......wymieniamy wszystko - tak nam się wydaje - I czekamy aż ten JEDEN się gdzieś znajdzie.... A wiadomo Pan Bóg jest stary , więc nie jest w stanie zapamiętać tego wszystkiego , tych wszystkich cech o które prosimy, a do głowy by mi nie przyszło wspomnieć w mych prośbach o to , aby nie był żonaty ani "dzieciaty"...Więc mam moje ....SZCZĘŚCIE....i do nikogo nie mogę mieć pretensji ...mogę mieć tylko nadzieję , że kiedyś będzie normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:) ktos kto czuje tak samo .....ladnie to wszystko napisalas. ale mysle , ze jednak dobrze , ze mam te obawy, to swiadczy o mojej ostroznosci i o tym , ze nie mozna byc pewnym nikogo nawet osoby ktora tak bardzo sie pokochalo. trudnym jest dla mnie fakt , ze facet , ktorego kocham ma zone , ktorej wlasciwie nie ma , ale sa tym malzenstwem na papierku. i trudno jest powiedziec moje kochanie o nim, choc jest tym kochaniem. i trudno jest budowac zwiazek wiedzac , ze on nie ma jeszcze uporzadkowanego zycia. ja nawet zdaje sprawe z tego , ze on w kazdej chwili moze ode mnie odejsc. to jest jego wybor. ja nie chce i nie moge mu w niczym przeszkadzac. a slowa sa tylko slowami. ja tez ryzykuje , bo czuje , ze ja i on spotkalismy sie by byc razem. a o prosbach do Boga to mi sie bardzo podobalo. tak, on jest taki wymarzony i tylko albo az ma zone ale jak u mnie sa jakies problemy w zyciu to wtedy paradoksalnie odczuwam wiekszy spokoj. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KITKAAA
poczytałam wasze opowieści i naszła mnie wielka ochota opowiedziec swoja historie nigdy nikomu jej nie opowiadałam a jest duzo do opoiwadania....mam nadzieje że was nie zanudze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KITKAAA
było to 3 lata temu weszłam na czat rozmawiałam z kilkoma osobami ale nie spotkałam sie z żadnym...i wtedy poznałam jego chciał sie spotkac i nie odmówiłam ..do 1 spotkania nie doszło gdyż podałam inny opis siebie i mnie nie poznał..dopiero drugi raz wsiadłam do jego samochodu i tak sie zaczeło..spotykalismy sie codziennie napoczatku opowiesci poznawalismy sie..po miesiacu znajomości zaczeło sie cos dziac ale to nie bła miłośc od pierwszego wejrzenia ...on jest starszy o 12 lat ma 42 lata aler bardzo lubiłam jego towarzystwo spotkania wypady na pizze itd...było super ..ale do konca chyba mu nie wierzyłam tymbardziej ze poznałam go na czacie...mówił ze spotkał sie 3 razy ale to nie było nic powaznego...ma zone i 2 dzieci a ja meza i 2 dzieci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ninke, przeczytałam Twój ostatni wpis i zamyśliłam się... fakt, my też ryzykujemy mając świadomość, że on w każdej chwili może odejść, dajemy im wolny wybór. tylko... jakie to dziwne, że wciąż myślimy o nim, o jego prawie do wyboru, do wolności i o tym, że jeśli zdecyduje np. wrócić do żony, to my nie zrobimy nic, pozwolimy mu odejść. Pewnie gdyby nie był w trakcie rozwodu, walczyłybyśmy a w tej sytuacji... hmm? Czy wypadałoby walczyć? Chyba najbardziej boję się właśnie tego, że jeśli powiedziałby mi, że chce wrócić do żony, powiedziałabym mu że to słuszna decyzja, mimo że okłamywałabym sama swoje serce. Że przedkładałabym jego szczęście ponad swoje. A przecież też zasługuję na szczęście. Ale czy zasługuję tylko na takie szczęście, o które wypada walczyć...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KITKAAA
nasze spotkania stały sie tak częste i długie ze nie mogłam bez niego wytrzymać spotykalismy sie kilka razy dziennie mieszkamy blisko siebie ...całe wekendy spedzalismy razem mam taka prace ze mogłam wyjechac na szkolenie on tez...i stało sie mój mężulek sie dowiedział własciwie to zaczał podejrzewac ze kogos mam..zrobiłam przerwe zeby nie wpaść nie odzywałam sie do niego ....poniewaz jak mu powiedziałm ze maz cos podejrzewa to i takj nalegał na spotkania powiedział ze jestem dla niego bardzo ważna ...zawsze jak pytałam o uczucia mówił ze zone ceni ale nie ma miedzy nimi namietności i miłosc już wygasła właciwie to stwierdził ze wiek go naglił do slubu a jego zona była wtedy najodpowiedniejsza kandydatka....ja darze go wielkim uczuciem zwłaszcza że mąż mnie bije ... wyzywa sie na mnie...nie kocham go i planuje wziasc z nim rozwód....po 5 miesiacach przerwy oczywiście codziennie dostawałam od niego sms ...zaczełam znów spotykac sie z nim i spotykam sie do tej pory jest cudownie przy nim jestem soba , czuje sie swobodnie,nie boje sie rozmawaic ...z mężem natomiast jestem dla dzieci krepuje mnie , nie umiem sie naturalnie zachowac wiecznie mnie krytykuje, czuje sie tak sztucznie przy nim....dzis rozmawialismy na naszym potajemnym spotkaniui powiedziałam mu ze duzo mysle o nas jak to bedzie kiedys itd..on powiedział ze nie mozemy byc samolubni ale tez ma taka nadzieje ze kiedys bedzie inaczej ze moze bedziemy razem ...ale to jest tylko może ...bardzo cierpie ale z drugiej strony jestem szczesliwa ze mam jego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KITKAAA
nikt nie wypowie sie na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
zawsze należy patrzeć na to czy nie krzywdzimy innej osoby . Jeśli związek się rozpadł, wymarło uczucie , które jakby nie było uświęcone zostało przez sakrament małżeństwa, poświęcone przez Boga......to dlaczego nie dać szansy na miłość JEMU ? Nie odważyłabym się rozwalić czyjegoś związku, jakieś wartości należy mieć, ale skoro uczucie wygasło , to szczęście możemy dzielić będąc z sobą. Choć wiem że ludzie w końcu i tak obarczą mnie za rozwalenie pseudo "idealnego" związku JEGO to ja i on wiemy jaka jest prawda i nie zmieni to szczerości i wielkości naszych uczuć. My poznalismy się jak on już nie był z żoną dłuższy czas, choć czasami zdarza mi się popłakać w poduszkę ,bo jakoś czuję się winna, inna sprawa że ja chyba lubie się zadręczać myślami ......."co by było gdyby mnie nie spotkał, czy byłby dalej z żoną i dzieckiem, czy by do nich wrócił.........?" Ale i tak wierzę że nam się uda, bo ufam w szczerość jego uczuć i w prawdziwość jego pięknych słów i gestów....tak to jest , gdy upadają wartości pięknie jest być pewnym czegoś - miłość to chyba najwyższa moc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×