Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Witajcie po małej narciarskiej przerwie :) Fifa:) potem może jeszcze wątek rozwine. Celineczko, nie ma sprawy:) Widziałam, jak wzburzona pisałaś posty. Powiem Ci szczerze, że przestałam zupełnie czytać topik drugich żon, gdyż był on nie dla mnie. Ja do tego świata jakoś nie pasowałam. Jest tam pełno złej emocji, nakręcania się i chyba właśnie padłaś ofiarą tego topiku. A gdzie przyjemność i frajda zycia? No chyba, że ogranicza się ona do opluwania jednych przez drugich?:P Te wieczne ataki jednych na drugie, ta nieustanna wojna, ktoś, kto jest odrobinę rozsądku od razu dla radochy innych jest wysmiewany i przypisywane są mu rozmaite problemy psychiczne. Dla mnie straszne, nieludzkie i w ogóle to porażka kobiecej godności. Nie ma tam, co pisać, napiszesz coś i od razu wielce szanowny wspóldysputant w mało wybredny sposób zmusza cię do tłumaczeń:( Cięzko zachować zimna krew przy lekturze tego topiku.... Ja na szczęście nie mam kontaktu z ex, zadnego, obydwoje go nie mamy, czasem dochodzą tylko słuchy wspólnych dawnych znajomych o tym, że jest szczęśliwa i też się szykuje do poważnych zmian zyciowych. I już to kiedyś napisałam tu ciesze się z tego:) Ale domyślam się, że szalejąca była żona może \"ubarwić \" życie. Siostra mojej mamy odegrała w życiu danwego swojego męża właśnie taką rolę i znam z własnego podwórka temat ex-biednej, pikrzywdzonej, co to w ogóle nie jej wina... Kiedys dyskutowałam, raczej próbowałam dyskutować, ze zdradzonymi żonami, czy wszystko było takie super....czy nie jest przynajmniej wspólna wina małżonków, że coś w małżeństwie nie gra, zanim dojdzie do zdrady. I Kropka napisała mi, że to wyłącznie to jego wina. A według mnie jest tak, że obie strony nie chcą widzieć symptomów psucia się związku. Każda strona ciągnie w swoją stronę, a biologia mężczyzna czasem w ramiona kochanki:P Już nie mam ochoty z nimi dyskutować, słuchać wyzywania od kochanek, bo gdy pisałam dosć spokojnie, że chyba do końca nie jest tak, dostawało mi się od nich wspaniałymi epitetami. Celineczko, szkoda słów w kwestii byłych żon, przynajmiiej niektórych tych topikowych. Choć trzeba oddać sprawiedliwość, że są tam też mądre kobiety, które niekonieczne w życiu chcą się kierować emocjami. I potrafią spojrzeć na wszysko jakoś z dystansu. To nie lada sztuka. Przecież nawet na tym topiku pisze właśnie taka kobieta:) Czasami miło, czasami nie miło, ale z klasą i rozsądkiem. Co do zazdrości ex żon o dzieci z nowego małżeństwa, mało to bywa przyjemne. Jednak uważam, że trochę dobrej woli, serca i człowieczeństwa sprawią, że da się wszystko jakoś tak poukładać. Garnierka:) trzymaj się w tym wszystkim, ja zawsze naiwnie wierzę, że dobro w ludziach bierze górę, a jeśli nie dobro to oportunizm i może zdrowy rozsądek:) do fuga48: Masz rację, że związek z żonaty facetem jest niebezpieczny, tak samo jak każdy związke z mężczyzną. Po pierwsze jednak nie każdą przyczyną rozwodu jest kochanka i romans, czasem małżeństwa rozpadają się same, bez przyczyny osób trzecich i sobie trwaja jedynie na papierze, podczas gdy małżonkowie żyją osobne, a zniechęcenie do opieszałości powoduje późniejsze wniesienie sprawy. CZasem tak też jest, nie zaprzeczysz? Że każdy koniec małżeństwa spowodowany był pojawieniem sie kochanki lub kochanka. Nigdy też nie jest tak, że druga żona jest kaleką. Bo niby czemu w moich oczach miała być? Według mnie wszystko zależy od osób i środowiska. Ponadto ocenę człowieka uzalezniam od cech, jakie on posiada, a nie od jego pozycji społecznej. Zresztą w naszym świcie rola drugiej żony nie dyskryminuje! Fugo napisałaś: \" zyc pozniej caly czas jako ta druga,czekajac i zastanawiajac sie dlaczego to ja jestem na drugim planie.\" Przeciez to zależy tylko i wyłaćznie od dwóch osób, nie od przeszłości i ex? Jeżeli mężczyzna tak traktuje żonę, znaczy to, że jako mężczyzna jest kiepski, nie to, żo ona jest kiepska, albo w jakis sposób społecznie poszkodowana. Znaycz to tyl, że on nie umie rzdzielic miłości do dzieci od ingerencji ex, bo ja właśnie tak czytam te słowa. Ex chce rządzić swoim byłym mężem dalej. Zreszta jestem pewna, że te słowa nie tylko ja odebrałam w ten sposób. Fugo, nie zawsze w tle czai się nieszczęście kogoś. Nie generalizuj proszę. Nie wiem, jakie masz doświadczenia, ale skoro sama kusisz się na generalizację, to rozejrzyj sie i zobaczysz, że opisany według Twojego schematu drugi związek rzadko występuje w przyrodzie:) W Twoim poście widzę rozczarowanie, żal i pretensje, tak go odbieram, moja subiektywna ocena Twoich słów, ale tez twierdzę, że jako post o pewnych ogólnych prawach jest bardzo subiektywny i bardzo jednostronny. Na dodatek przypisujesz pewne aspekty społeczne do roli i znaczenia pierwszej żony jako lepszej, warościowszej. A taki świat już się skończył. Gdybym była bardzo złośliwa odpisałabym od razu: przecież to druga jest ostatnia i to ostatnia triumfuje, jeżeli życie polegałoby tylko na walce o mężczyznę. A niestety wiele kobiet tak nie myśli. Użyje jeszcze raz argumentu, o którym pisałam kiedyś zdradzonym, dlaczego swoją wartość te kobiety wiażą z posadaniem męża uu boku, Bez niego czuja się gorsze, upośledzone. ja jestem już z tego pokolenia, którym mamy wpajają, przynajmniej moja, że szćzęście kobiety nie zależy od tego, czy ma męża, tylko od tego, czy czuje sie w pełni zrealizowana. A przecież kobiety nie tylko realizują się w życiu małżeńskim? Wiesz mi w pokoleniu moim dla kobiety szczytem szczęścia nie jest obrączka założona na palec. Raczej wkładaja ją, bo chcą i jest to swiadomy i przetsestowany oraz przemyślany wybór. Fugo pisałaś o tym, że związki się rozpadają, ale też jest pewien odsetek tych, które trwaja na przekór Twoijemu postowi:) I wcale nie są złudzeniem. Masz rację w tym, że w związku z męzczyzną już wcześniej żonatym potrzebny jest twardy charakter, bo jak sie czyta takie dobre rady, można w wiele zwątpić:) Celineczko, miałaś z tym rację:) ninke i być może i mnie..... Ja napiszę tylko tyle, że różniłam się trochę od Was w tym myśleniu, że mi sie to nie przydarzy. Nigdy nie zakładałam takich aksjomatów: nie będę z rozwodnikiem, nie będę z Murzynem , nie będę z nawiedzonym prawicowacem itp. To nie jest mój sposób myślenia.:) Raczej świadomie przyjmowałam pewna otawrtą posatwę do zycia, co ma być, to będzie. Nie znamy przyszłości, dlatego nie warto robić z siebie \"idioty losu\", bo los z nas zadrwił, a rzeczywistosc okazała się inna. Ja nigdy się tak nie zarzekała. Mało tego, dawno temu, kiedy rozpadł się jeden z moich związków zażartowałam, dość proroczo dla siebie, że chyba ja się zwiąże z rozwiedzionym. Argumentowałam to tym, że są oni po prostu życiowo mądrzejsi i potrafią docenić związek, będą świadomi jego powagi i odpiwiedzialnie będa go pielęgnować. I jakoś, jak na razie;), nie pomyliłam się:) Mówiłam też cos o tym, że mężczyźni po rozwodzie najnormalniej w świecie potrafią docenić dobroć, ciepło kobiety i ją samą... bo maja porównanie:P Pozdrawiam wszystkich, dziękuję za cierpliwość, bo to chyba mój nadłuższy post:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd. ja jestem już z tego pokolenia, którym mamy wpajają, przynajmniej moja, że szćzęście kobiety nie zależy od tego, czy ma męża, tylko od tego, czy czuje sie w pełni zrealizowana. A przecież kobiety nie tylko realizują się w życiu małżeńskim? Wiesz mi w pokoleniu moim dla kobiety szczytem szczęścia nie jest obrączka założona na palec. Raczej wkładaja ją, bo chcą i jest to swiadomy i przetsestowany oraz przemyślany wybór. Fugo pisałaś o tym, że związki się rozpadają, ale też jest pewien odsetek tych, które trwaja na przekór Twoijemu postowi:) I wcale nie są złudzeniem. Masz rację w tym, że w związku z męzczyzną już wcześniej żonatym potrzebny jest twardy charakter, bo jak sie czyta takie dobre rady, można w wiele zwątpić:) Celineczko, miałaś z tym rację:) ninke i być może i mnie..... Ja napiszę tylko tyle, że różniłam się trochę od Was w tym myśleniu, że mi sie to nie przydarzy. Nigdy nie zakładałam takich aksjomatów: nie będę z rozwodnikiem, nie będę z Murzynem , nie będę z nawiedzonym prawicowacem itp. To nie jest mój sposób myślenia.:) Raczej świadomie przyjmowałam pewna otawrtą posatwę do zycia, co ma być, to będzie. Nie znamy przyszłości, dlatego nie warto robić z siebie \\\"idioty losu\\\", bo los z nas zadrwił, a rzeczywistosc okazała się inna. Ja nigdy się tak nie zarzekała. Mało tego, dawno temu, kiedy rozpadł się jeden z moich związków zażartowałam, dość proroczo dla siebie, że chyba ja się zwiąże z rozwiedzionym. Argumentowałam to tym, że są oni po prostu życiowo mądrzejsi i potrafią docenić związek, będą świadomi jego powagi i odpiwiedzialnie będa go pielęgnować. I jakoś, jak na razie;), nie pomyliłam się:) Mówiłam też cos o tym, że mężczyźni po rozwodzie najnormalniej w świecie potrafią docenić dobroć, ciepło kobiety i ją samą... bo maja porównanie:P Pozdrawiam wszystkich, dziękuję za cierpliwość, bo to chyba mój nadłuższy post:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry moje koleżanki :) Mam nadzieję, że dzisiaj bedzie na naszym topiku tak miło jak kiedyś :) i znowu każda potrzebująca znajdzie wsparcie i drogę do szczęścia :) Nie mam zamiaru zmuszać swego faceta do fałuszywej miłości do swego dziecka. Kocha ją tak jak potrafi, a że jak siostrzenicę a nie córkę to już zasługa ex i ich burzliwego małżeństwa i rozwodu. Ja nie mam na to wpływu i dobrze. Dla niego rodzina to mąż żona i dziecko - dla mnie zresztą też. A w ich przypadku gdzie ex po 2 miesiącach od narodzin małej wystawiła go za drzwi i powiedziała że był tylko dawcą spermy ( bo ma odpowiednie geny) i tak twierdzi do dnia dzisiejszego przy każdej nadażającej się okazji nie dziwię się mojemu ,że czuje do córki to co czuje i nie bardzo jest i chce byc za nią odpowiedzialny jako ojciec. Sama nie wiem co czułabym gdyby ktoś mi odebrał dziecko i póżniej twierdził że byłam tylko macicą do noszenia jego dziecka. Życie z rozwodnikiem też jest piękne , może bardziej skomplikowane a ale za to bardziej dojrzałe. Nie mam kompleksu drugiej, bo jestem pierwszą miłością i czuję to na każdym kroku tylko czasami jego wpadki i gafy odbieram ze zbyt dużym emocjonalnym bagażem, ale zdobytym przy innych partnerach. Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
celineczka, czysto hipotetyczne pytanie;) nie obraź się znów na mnie:) może nie zmuszaj go, tylko ucz. Moja babcia mwaiała, że mądra kobieta to taka, która uczy miłości innych. Tak sobie skojarzyłam.... Uczysz go miłości do siebie, dziecka, potem Waszych dzieci. Babci chyba chodziło o pewna posatwę wobec świata....... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet nie pyatnie mi wyzło, ale dzis jestem zakręcona....cóż się dziwić po takim poście:) No i mam nowy telefon, taki kolorowy, taki wielofunkcyjny i multimedialny, że jakoś nacieszyć sie nim nie mogę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia288
Witam. Od dawna Was czytam.Nigdy jednak nie zbaieralam glosu w dyskusji, dzis postanowilam do Was dolaczyc. Otoz jestem z facetem 3,5 roku, od poczatku naszego zwiazku mieszkamy razem.Rodzina jego natychmniast mnie zaakceptowala,polubila.Rodziece mojego M to bardzo prosci sypatyczni ludzie.Od poczatku mowili....nasza synowa ( mimo tego ze do dzis nie wzielismy slubu) tylko siostra mojego M podchodzi do mnie z dystansem....zastanawia mnie dlaczego....dzis juz chyba znam odpowiedz.Ona byla bardzo zżyta ze swoja bratowa zreszta do dzis utrzymuja kontakt i medzy innymi jestem o to troszke zazdrosna. TAK jestem zazdrosna i o tym chcialam Wam napisac.czy ktoraś z Was ma takie same odczucia? prosze napiszcie!!!nie wiem moze ja jestem jakas inna, moze ja mam jakies wybujale fantazje,wymagania. Ta zadrosc pojawila sie u mnie od jakiegos roku, wczesniej nie zauwazylam u siebie takiego syndromu.Moze dlatego, ze zycie krecilo tylko wokol Nas (czyli wokol mnie i mojego M). Nie wiem moze jestem przewrazliwona na tym punkcie, ale nawet jestem zazdrosna o jego corke.Wobrazcie sobie...jest uroczystosc rodzinna u jego rodzicow, sa wszyscy z jego rodziny wraz z siostra i jej synkiem( to 9-letni rozrabiaka) no i oczywiscie temat jest...dzieci.....i szlak mnie trafia jak zaczynaja sie opowiadania o corce mojego M, az sie we mnie gotuje z zazdrosci.(czy Wy tez tak macie?) wiadomo wtedy wspomnienia powracaja.Widze ten blysk w oku , ten usmiech, to podekscytowanie mojego faceta.Jezu nie moge sobie z ta zazdroscia poradzic. Nie wiem moze ja jestem jakas psychiczna...ja juz nic nie wiem. Poradzcie cos dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk, uczyłąm go i nadal uczę narazie miłości i zaufania do kobiety (po tym co przeżył w małżeństwie jakoś strasznie go wypaczyło i zdruzgotało). Uczę go kochać ludzi za to że są, a nie za to co nam dają ( taką szkołę wyniósł z domu rodzinnego). Powoli go przekonuję do miłości do naszego dzidziusia (który jest w planach na ten rok) i bardzo cieszę się jak widzę jak on zmienia swe nastawienie do tego przyszłego dziecka. Co do córki - to jest problem większy niż by się mogło wydawać, bo i duma urażona (on jako tylko dawca spermy), i brak kontaktów z dzieckiem( ex od początku utrudniała na tyle na ile mogła , ale dość skutecznie) i brak wiezi emocjonalnej z malutkim dzieckiem i szkrabem uczącącym się wszystkiego ( bo za wcześnie stracił kontakt z małą jeszcze za nim ją poznał i chyba pokochał). Anouk twoja babcia to mądra kobieta.:) Kasia288, ja mam inną sytuację, mój jest jedynakiem, na cioteczne rodzeństwo ale oni mieszkają 450 km od nas, widziałam ich tylko kilka razy i świetnie mi się z nimi rozmawiało i chyba mnie polubili ja ich bardzo. Co do spotkań rodzinnych i okazji rozmowy o dzieciach to przeżyłam kilka takowych do przyjemych tych chwil zaliczyć nie mogę, ale też nie popadam w skrajności. tez było mi przykro , ale sama zaczełam z nimi rozmowę o naszch wspólnych dzieciach i jego rodzinka jakoś nie potrafiła sobie z tym poradzić, bo oni oczekiwali odemnie złotego środka w kontaktach z ex i ich wnuczką , a ja im tego dać nie mogę więc im to powiedziałam i zachęciłam do rozmowy o moich i ich syna ,wnuka dzieciach, że ja bardzo chciałbym mieć synka , bo moim zdaniem chłopcom jest łatwiej , a oni że chłopcom jest trudniej bo ich jedynak został tak skrzywdzony i tak powoli nawiązała sie nić porozumienia na tej płaszczyżnie między mną a jego rodziną. Zaznaczam, że poczatki nie były łatwe, przyszła teściowa powiedziała, że ona nie zgodzi sie na następny ślub jej syna ( wtedy było mi smutrno ale tak w duszy sobie pomyślałam że on ma już 30 lat i mamusi nie będzie pytał o zdanie i miałam rację.)Jego ojciec często wyskakiwał z tekstem a nasza była synowa to ...... , to też do miłych nie należało, albo tez kiedyś musiałam ich wysłuchać jaki to oni dogi ślub i wesele mojemu i ex wyprawili, myślisz że było mi z tym dobrze - nie nie było mi dobrze. Ale uznałam że oni nie mają taktu i tyle, bo co mnie obchodzi wesele i slub, skoro tego małżeństwa już nie ma , powiedziałam o tym miśkowi on chciał rodzicom zrobić o to awanturę, ale ja mu powiedziałam, że mnie to tak obchodzi jak to że kiedyś moja mama może palnąć ( niestety tego nie zrobi -bo inną ma kutrurę i wychowanie), że kilka lat temu tez mi szykowała ślub i wybierała ze mną sukienkę. Mineło kilka lat i jego rodzice od jakiegoś czasu mówią że ja jestem ich synową i nawet tak mnie przedstawiają przy swoich znajomych. Także Kasiu potzrba czasu i zdrowego podejścia do sprawy ,a w tym przypadku chyba rozmowy z twoim facetem. Nie wiem co moge ci doradzić, bo ja o jego córke nie jestem zazdrosna, może dlatego że on ma taki a nie inny stosunek do niej, nie wiem. A może powinnaś bardziej skupić sie na waszej przyszłości - może pomoże tego też nie wiem .Wiem jedno, że każdy ma inną wrażliwość i to ty sama musisz pokonać wątpliwości, które toba targają. Mam nadzieję, że swoją przeszłością ci trochę naświetliłam gorący temat i wyciągniesz z tego wnioski, które pozwolą ci żyć szczęśliwie i kochać tego faceta. Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
mimo, ze dzisiaj 13 jakos milo sie zrobilo. Powiem wam, ze czasami dopada mnie taki dol, ze wszystkiego mam dosc i nie wiem do czego mam sie zabrac ale w wiekszosci i wlasnie dzisiaj jest taki dzien, ze wierze, ze jestesmy w stanie zrobic wszystko-wszystko dla siebie, dla milosci i dla innych, zeby wszyscy czuli sie szczesliwie! "milosc jest dzika sila. Kiedy probujemy ja okielzna, pozera nas. Kidy probujemy ja uwiezic, czyni z nas niewolnikow. Kiedy probujemy ja zrozumiec, miesza nam w glowach......." P. Coelho Pozdrawiam wszystkie pierwsze, drugie a moze i trzecie- niewazne ktore, wazne, ze sa jedyne......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc i witam nowe dziewczyny tutaj. no to sie dzisiaj rozpisalyscie dziewczyny. szczegolnie Anouk Ciebie dopadla wena tworcza i dobrze , ze ja wykorzystalas. jesli chodzi o zazdrosc to jest to takie naturalne uczucie, ktore czesto nam towarzyszy, ale nie mozna popadac w jakies skrajnosci. ja spotykajac sie z rodzina mojego ani razu nie slyszalam by cos wspominali o jego ex , o jego przeszlosci. a jak mowili o dzieciach to , mowili o dzieciach jego siostry. ale on mi wytlunaczyl , ze zawsze taki bylo, ze zawsze wszystko krecilo sie wokol jego siostry. i nawet dziecko jego siostry , czyli wnuk, jest lepiej traktowany przez dziadkow niz dzieci mojego. ale nie jest dla mnie to az takie dziwne, bo czaesto jest tak , ze wnuki corki sa takie blizsze. staram sie by jego przeszlosc nie wzudzala we mnie zadnych emocji. nie chce byc zazdrosna o jego ex bo naprawde nie mam powodu , zeby byc zazdrosna, no chyba , ze pomysle, ze byla jego zona. ale zaraz sobie pomysle, ze co z tego , ze brali slu , skoro on jej nie kochal, i ona ani razu nie uslyszala slow kocham Cie. powiedzial, ze kiedys moge sie jej o to zapytac. bo taka sytuacja jest dla mnie niemozliwa. ja bedac ta druga nie czuje sie gorsza. a juz porownanie ..fuga48..i jej cytat \'\'Stajesz sie powodem rozwodu i ewntualnie ta druga,a to tak troche jak godzenie sie na bycie kaleka\'\' to juz jest jakies nienormalne. a chory to mogl byc zwiazek mojego z jego juz na szczescie ex. skad ludzim takie mysli przychodza do glowy. szkoda nawet komentowac, ale ruszylo mnie to. lepiej nie myslec za duzo na temat tego , ze jest sie druga. dla mnie wcale druga nie znaczy jakas gorsza. po prostu znalezlismy sie w takim a nie innym momencie w zyciu. kazde mial juz jakies doswiadczenie i majac pewne doswiaczenie zyciowe chcemy zbudowac szczesliwa przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk, mam do ciebie pytanie; a więc , booooo ....... no wiesz ... chodzi mi o wasz ślub. Bo my wczoraj cały dzień rozmawialiśmy o stwierdzeniu nieważności ich slubu kościelnego , misiek chce tego bardzo , ja natomiast nie wiem na co mam się przygotować, trochę o tym poczytałam i mam wątpliwości czy chcę brać bierny udział w tym przedstawieniu. Powody i podstawy są , ale to wieczne ale , ale z czym można się spotkać chodzi mi o zachowanie ex. Czy ty cos wiesz na ten temat? Czy naprawdę to jest takie żenujące i gorszące przedstawienie ? I czy można się w trkcie procesu wycofać ? Nie pamietam czy to ty jesteś tą osobą( chodzi mi o to stwierdzenie nieważności u faceta) , natomiast pamietam że ty niedawno brałaś ślub kościelny, Jezeli to ty to prosze powiedz co czuł twój facet jak już było po wszystkim, jaka reakcja i emocje ? Czy wogóle warto zorgrzebywać stare rzeczy , aby potem było cudownie ?? Ja zawsze byłam przeciwna takim procedurom, ale po rozmowie z miśkiem stwierdziłam, że na będąc na jego miejscu tez chciałbym aby mnie zwolniono z danego słowa. Anouk sorry za te pytania , bo ja ciagle cię o coś wypytuję :), jak nie masz ochoty to nie odpowiadaj :) Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ się zrobiło gorąco na topiku.... Anouk powiedziała w zasadzie wszystko, ja ze swojej strony chciałam poruszyć tylko dwie kwestie - drugiej zony - jak to nazwano - kaleki! Większych bzdur nie czytałam i zagotowałam sie czytajac coś takiego. Czy drugie jeżdżą na wózkach? czy są głupsze, czy nagle odjeło im ręce i nogi? Majac doswiadczenie w innych zwiazkach moge z całą pewnością powiedzieć, że ten zwiazek w którym jestem obecnie, z mężczyzną rozwodzącym się, jest najbardziej wartościowym jakiego doświadczyłam. On wie, czego chce, wie ile kosztuje pielęgnowanie miłości i uczucia, wie, jak bardzo potrzebne jest zaufanie i szacunek. A drugie? - potęga charakteru potrzebnego do zmagania się nie tylko z codziennościa, ale i z przeszłością. Mnie rzadko już dręczą jakieś myśli o niej, najczęściej wtedy, kiedy o sobie przypomina, a robi to w brutalny i mało elegancki sposób. Ona może nam tylko pozazdrościć tego, co jest między nami, ja nie mam jej czego zazdrościć. Została sama ze swoja furią, odwrócili sie od niej ich znajomi odetchnąwszy z ulgą na wieśc o rozwodzie. Siedzi teraz jak kwoka na grzędzie którą sobie wymościła i wiem, że nie jest jej za wesoło. Udaje wyzwoloną, światową kobietę, urazoną księżną i bidulkę, a wystarczy wzrok spuścić z jej rąk to nóż w plecach ląduje jak się masz. Nie trzeba nam tu złości i opluwania się jadem, do tego można pochodzić po innych topikach i tam naczytac się wyzwisk i niewybrednych komentarzy. Nasz powinien być kopalnią wiedzy i możliwoscią podzielenia sie swoimi doswiadczeniami, uwagami, bez zbędnych emocji i momentami chusteczką do otarcia łez. Ile ludzi tyle przypadków - są wredne ex, są wredne drugie, są zazdrosne, i takie, które sobie z tą zazdrością radzą. Są dzieciate i te, które z dzieckiem Miłka muszą sobie radzić. Każdy może się wypowiedzieć, ale cechowac te wypowiedzi powinna jedna rzecz - kultura. I będzie git. Jutro walentynki, panowie zapewne osłodzą nam jakoś ten uroczy dzionek :-) Pozdrawiam i zmykam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ja Walentynek nie obchodzę, kojarzą mi się z urodzinami mojego młodszego brata. Wolę świętować noc świętojańską, też święyto miłości, prasłowiańskie i rzekłabym bardziej cielesne niz ulotne. Celineczko, odpowiem, co wiem. Mój mąż miał wynajętego prawnika od prawa kanonicznego, on kontaktował się z ex i wszystko z nią ustalał. Z tego, co wiem, to mocno żenujące przedsatwienie i dość przykre dla obu stron i ich rodzin i bliskich. W przypadku mojego męża rozwiązano je z powodu niedojrzałości emochjonalnej małżonków oraz jej niechęci zatajonej przed ślyubem do posiadania dzieci. Zeznawał nawet ksiądz, który mu dawał ślub. ;) Oj działo sie działo...... Wałkowali ich okres przedmałżęńśki i to, że brała pigułki i raz Postionor ( to już w czasie małżeństwa). W sumie wyszło na to, że ona nie powiedzała wszystkiego, co powinna przed slubem + niedojrzałość małżnonków. Wiesz, że nawet nie wiem..... wyszło na to, że rozmijała się z prawdą slubując to o dzieciach, którymi ich Bóg obdarzy. To relacja męża i mojej teściowej. Celineczko, kiedys na tym topiku pisała kanonistka, dziwczyna zajmowała się sprawami stwierdzania nieważności małżeństwa. Ileś tam stron do tyłu powinien być do niej mail. Ona Ci powie więcej niż ja, osoba, której tam nie było:D miłego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konefffka, mnie chyba słodzenie przypadnie w trasie do wawy buuuuuuuu, nastepne walentynki w drodze buuuuuu, w ubr musieliśmy jechać do Opola a w tym do stolicy buuuuuuuu.......... Ten dzień jest jakiś pechowy , bo zawsze musimy załatwiac coś w urzędach i spotykać się z klientami. Więc nici z romantycznego dnia i wieczoru, może jakaś przytulna kafejka nam się napatoczy , ale to tez raczej małoprawdopodobne. Pewnie wieczorkiem skoczymy do Blue City ( jakoś tak) ,bo to jedyne miejsce w wawie które lubię. A w ubr planowaliśmy, że teraz spędzimy je w Krakowie buuuuuu, a tu znowu nici buuuuuu. No ale koniec lamentów, będę najbardziej \" nawoczesna\" i w rozjazdach :D Zero sentymentów i uścisków. Co kupiliście swym lubym na tę okoliczność?? Bo ja dostanę (jeśli dotrze bo zakup przez neta) bieliznę z Koniakowa (fioletową do kolekcji), a on prezent niespodziankę jeśli dotrze na czas bo też przez neta (małe conieco gazowe) takie co cieszy dużych chłopców. Pozdrawiam cieplutko :) Zyczę wam udanych randek i słodkich całusów, ach te walentynki ....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Anouk !!!!, właśnie siedzę przy kompie i przeczytałam te rewelacje. A jednak cyrk na kółkach, tego właśnie się bałam. A o Kanonistce zupełnie zapomniałam. Muszę do niej napisać. Bo mam kilka dni na to aby zająć jakieś stanowisko w tej sprawie. Trochę się tego boję, ale to zrozumiałe bo każdy boi się nieznanego. A tak swoją drogą czy jak odpowiem miśkowi pozytywnie to on się za tą sprawę weżmie ?? chyba tak ,bo po co miałby mi tym głowę zawracać. Pozdrawiam cieplutko :) i jeszcze raz dziękuję za odpowiedż :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fugo48, jeżeli się tu kiedys jeszcze pojawisz, spójrzna to, co napisałam do Ciebie w swoim długim poście...... Wydaje mi się, że byłaś zbyt jednostronna, elegancka, ale z zimną krwią wbijającą szpilę. Piszesz o zyciowym doświadczeniu, ale głównie chyba tylko swoim, stosując przy tym wielkie kwantyfikatory....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
calineczko - mój Bartek jest właśnie w trakcie kościelnego unieważniania małżeństwa i powiem Ci szczerze, że nie opisuje tego jako coś szczególnie przykrego. denerwował się bardzo - sama sytuacja jest stresująca ale nic wielkiego . zeznawał już On, jego Mama i siostra - była żona odmówiła udziału w tej sprawie ze względu na to, że jest jehowitką. ale podsumowując - nie było to przeżycie gorsze niż sprawy w sądzie cywilnym, jakichś szczególnie intymnych pytań Mu też nie zadawali. Koszty - przynajmniej jeśli chodzi o to co ludzie mówią - też nie są aż tak wygórowane. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś Walentynki i z tej okazji przypominam Wam o dzisiejszym bojkocie wyszukiwarki Google, która cenzuruje strony w Chinach i Tybecie, nie wyszykująć takich zwrotów jak prawa człowieka, Wolny Tybet, Dalaj Lama. Życzę wszystkim pieknych Walentynek. Ja tam, jak juz pisałam, wolę NOc KUpały, wianki, świeczki, drzewka i górę Ślęzę:P Ale z okazji Walentynek ukarzmy Google\'a:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żalutku, nie każdy ma taki luz, jak Bartuś, że żona jest wyznania Jehowy, które \"drze koty\" z kościołem katolickiem. Sama piszesz, że sie nie stawiła, a sąd biskupi niewątpliwie przez to jest bardziej subtelny. Pozdrawiam serdecznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mysle , ze Walentynki to bardzo ladne i mile swieto wiec warto ten dzien spedzic inaczej niz zwykle. w koncu to dzien zakochanych. a w czerwcu tez przeciez mozna swietowac. a niech Walentynki trwaja caly rok, co tam. wszystkim zakochanym zycze jak najwiecej milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tak tylko na chwilę, bo dopiero teraz was znalazłam Garniera ja też nie radziłam sobie z uczuciami do syna mojego męża, ale na szczęście dla mnie ten dzieciak był tak okropny, że mój mąż też go nie chce znać. Porozmawiaj ze swoim mężczyzną, bo to co on ci robi to nie dopuszczalne, dzieci dziećmi, ale ty też masz jakieś potrzeby, które on lekceważy , a wymówka typu, że był u dzieci to żadne tłumaczenie, można czas sobie tak zorganizować, aby wilk był syty i owca cała. Czy on zrozumiałby gdybyś ty co sobotę jeżdziła do swojej mamy zamiast z nim spędzać czas ? Albo np. chodziła co wtorek na basen i spóżniała się regularnie kilka godzin ? To że on ma dzieci nie może waszego życia tym przewarościowywać i wprowadzać zamieszanie do waszego rytmu tygodnia, dnia czy nawet roku. Jakim prawem, bo co , bo on ma dzieci ? ty też masz masę obowiązków i jakoś sobie potrafisz wszystko zorganizować to on też może się postarać. A jak ty sobie wyobrażasz z nim dalsze życie załóżmy ty jesteś na porodówce, a on zamiast z tobą to biegnie do kościoła bo jego dziecko ma komunię ? Sory ale tak sie nie da żyć. On cię wykorzystuje, a sam daje tylko tłumaczenia i spóżnienia i niewywiązywanie się z danego ci słowa. To jakiś nie zdecydowany koleś, który sobie używa twoim kosztem.Garniera nie chcę cię urazić, ale on gra na zwłokę i raczej nic z tego nie będzie. No chyba, że zawsze chcesz być gdzieś w tle jego rodziny i jego dzieci. Pogadaj z nim, bo na razie to on nic nie traci, a zyskuje, a ty ? gdzie ty jesteś w jego życiu ?? co dla niego znaczysz ?? dlaczego to ty mu gotujesz obiadki jak on jest u dzieciaków ? niech po powrocie weżmie się za gary i odkurzacz, a ty nie siedż w domu tylko idż w ten dzień do kina , na basen, do kosmetyczki. Zrób coś dla siebie tylko dla siebie.Wydaje mi się, że on tobą manipuluje, mogę się mylić, ale tak to wynika z twoich postów. Macie mało pieniędzy na wspólne wypady, ale dla dzieciaków on cos zawsze znajdzie tak ?a ty słyszysz, że do fryzjera nie możesz iść bo brak finansów. Szkoda mi ciebie, bo wydajesz się być miłą osobą, ale weż się w garść i ustal jasne reguły gry, bez tego ani rusz w waszym przypadku. Miłość do dzieci to jedno, a zawodzenie partneki to zupełnie coś innego. Garniera mam nadzieję, że jednak u ciebie jest trochę lepiej niż to tutaj opisałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anouk - no to się zdziwisz jak Ci powiem, że kwestia wiary nie jest przez ten sąd w ogóle brana pod uwagę - i nie to jest przyczyną prośby o unieważnienie tego małżeństwa. A z tego co od kilku lat mamy okazję obserwować to wszyscy boją się świadków Jehowy tyle że nikt głośno tego nie powie - Kościół również. Oficjalnie dlatego, że każdy ma prawo do swobodnego wyboru wiary, a świadkowie to legalny związek zarejestrowany w Polsce. Nieoficjalnie dlatego, że wiadomo, że mają duże wpływy i rabią szum o gwałcenie ich praw, jak tylko ktoś odważy się ich skrytykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iwona z chmmm niektóre twoje przemyślenia na prawde mnie zaintrygowały...tak myslę, dokładnie takie mam mysli gdy mam dołka... wiesz ja GO KOCHAM..... wiem że wymaga to wszystko dopracowania dogadania...czyli rozmowy na spokojnie. w końcu i na to przyjdzie czas.wazny jest pretekst ,zeby nie czepiac sie. gdyby mi to wszystko przeszkadzało ,gdyby raniło to owszem nie byłabym w takim związku...ale wiesz iwonko....ja go kocham szczerze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już wierzę w bajki
>ten dzieciak był tak okropny, że mój mąż też go nie chce znać. A nie przyszło ci do głowy że dzieciak jest taki, bo widocznie tak go wychowali rodzice - OBOJE. Tatuś chyba też przy nim był jak się dziecko wychowywało, prawda? A jeśli nie, to może właśnie dlatego jest taki okropny. A swoją drogą - ciekawe postępowanie rodzica - dziecko okropne, to "tatuś" zamiast je wychowywac i próbowac go zmieniać na lepsze, nie chce go znać. >Porozmawiaj ze swoim mężczyzną, bo to co on ci robi to nie >dopuszczalne, A w sumie to CO on jej robi? Że się z własnymi dziećmi ( czy może dzieckiem, nie pamiętam ile tam jest dzieci) spotyka? No strrrraszneee! I nawet śmie godzinę dlużej z nimi posiedzieć zamiast popatrzeć na zegarek, odfajkowac spotkanie i gnać do królewny. Garniera ma go na codzień, co w tym złego że facet sobie spędzi trochę wiecej czasu z dziećmi które widzi raz na tydzień? Widocznie tego potrzebują. Nie tylko te dzieci. On też. >To że on ma dzieci nie może waszego życia tym przewarościowywać i >wprowadzać zamieszanie do waszego rytmu tygodnia Słonko, dzieci ZAWSZE przewartościowują życie swoich rodziców. To normalne. A on jest RODZICEM tych dzieci, że tak nieśmiało przypomnę ;-) >ty jesteś na porodówce, a on zamiast z tobą to biegnie do kościoła bo jego dziecko ma komunię ? A któremu dziecku w opisanej przez ciebie sytuacji ojciec jest bardziej potrzebny? Poza tym - to kwestia organizacji - można tak pogodzic, zeby był i tu i tu. Komunia nie trwa długo, natomiast poród - tak A ty uważasz, że to byloby fair gdyby ojciec nie byl na komunii wlasnego dziecka? ( Pytanie chyba z tych retorycznych - ty piszesz, ze to dla ciebie szczęscie, ze on się w ogóle od dziecka odseparowal) >Sory ale tak sie nie da żyć. SoRRy jesli już. Nie lubię tego przysłowia ale jednak je zactuję "WIDZIAŁY GALY CO BRAŁY". Wiedziałyście, że facet ma dzieci, chyba moglyście się spodziewać, że będzie chcial się z nimi spotykać.Nie każdy na szczęscie jest takim malutkim czlowieczkiem jak ten twój, zeby się wlasnego dziecka wyrzec. Macie tych facetów na codzien, jeszcze wam mało? Robić takie hallo o JEDNO spotkanie w tygodniu? > No chyba, że zawsze chcesz być gdzieś w tle jego rodziny i jego dzieci. Noż kurde, jak zwykle staram się być spokojna, to tu trudno mi się powstrzymac, zeby ci czegoś dosadniejszego nie napisać. Jak to ona jest w tle jego rodziny??? Kobieto, zobacz proporcje czasu poświęcanego przez tego mężczyznę Garnierze i jego dzieciom. Z nią - jak zrozumialam - mieszka, jest caly czas, a z dziećmi spotyka się raz w tygodniu, pewnie na kilka godzin. Jeszcze wam mało? Jeszcze narzekacie? To te dzieci sa w jej tle i to daleeeeko za nią. > a ty nie siedż w domu tylko idż w ten dzień do kina , na basen, do kosmetyczki. Wreszcie dobra rada. Dokladnie - niech się zajmie sobą a nie użalaniem się nad sobą. Parę godzin tylko dla siebie - luksus o jakim niejedna kobieta marzy. Iwona, dzieki tami postom jak twój, albo te narzekania Celineczki, jak to miala zepsuty dzień, bo ojciec tylko wspomnial o swojej córce, to zaczynam wierzyć w bajki. Te złe macochy z bajek naprawdę istnieją:-( Na szczęscie nie wszystkie są takie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie juz od dawna szczęka
opada jak czytam o podejściu tych drugich pań do dzieci ich partnerów. Pozostaje mi tylko zyczyć by wasze wspólne dzieci on potraktował dokładnie tak samo jak traktuje swoje dzieci z pierwszego związku. I tak będzie gdy tylko minie pierwsza namiętność, uniesienia, a zacznie się proza zycia bo wtedy dopiero przekonacie się kim jest człowiek z którym się związałyści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fifa
nie wasza sprawa nie was to tyczy nie zabierajcie głosu dyskusja toczy sie wśród osób które są zainteresowane tematem. A że macie własane sady....zachowajcie je.po to topik jest aby dzielić się tym co czujemy..w tej sytuacji, w takim zwiazku.. rozgoryczenie by na kims wieszac psy...daremne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość publiczny topik
ma to do siebie, że każdy ma prawo go czytać i komentować. Jak się publicznie pierze swoje brudy to taka jest reakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifa
tak tak....tylko kultura słowa się kłania.kultura wypowiedzi.dlaczego wzajemnie sobie uprzykrzać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość publiczny topik
A to co innego. Ale nie wyrzucaj stąd nikogo bo nie masz takiego prawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifa
nie wyrzucam, ale zwracam uwagę na kulture wypowiedzi, która często zostaje pomijana gdy podgrzewa ktos zazwyczaj z premedytacją atmosferę.. pozdrawiam dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok , jestem w temacie, jestem druga, ale to co napisala iwona z ....ruszylo mnie . jak mozna takie bzdury pisac dajac jeszcze komus rady. Garniera...a Ty to jeszcze popierasz. nawet majac dola takie mysli przynajmniej mi nie przychodza do glowy. z czego ciesze sie. jak moze byc w ludziach tyle nienawisci i zlosci. a czemu winne jest dziecko. mysle , ze to dorosli powinni byc na tyle madrzy ponad to cale zamieszanie , ktore wywolali. ale na to trzeba checi. doslownie brak mi slow na ten tekst od iwony z. jak ktos chce to po prostu bedzie wredny, niewazne czy jest pierwsza czy druga. wszystko zalezy od danej osoby. ale ja wiem , ze majac takie podejscie do zwiazku dalabym sobie spokoj. dobranoc a tak w ogole czytajac ten tekst to pomyslalam, ze to jakas prowokacja , no i po co ja odpisuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×