Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Calineczko, przeszlam tortury przez ostatnie dni, nawet mi sie wydawalo, ze potrafie go odrzucic ale doszlo do mnie ze nie umiem. szczerze do kocham. wiem, ze on nie dopuszcza do siebie tej mysli. byl slaby decyzja zony w zeszlym roku, zakochal sie we mnie, teraz wydaje sie mocny takze jej decyzja - ona wraca, dzieci beda w koncu przy nim. mie wiem co robic. trzymal mnie na dystans a jednoczesnie czulam, ze kocha. czy powinnam zerwac z nim kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gostka, postępuj zgodnie ze sobą. swoimi uczuciami, sumieniem. Słuchaj racji innych, ale nie ulegaj im zbytnio. A przede wszystkim wsłuchaj się w wewnętrzny głos, co mówi Tobie, co czujesz i czym jest dobro. I co jest dobre dla Ciebie, w perspektywie całego twojego zycia, nie tylko chwili:) Może zbyt filozoficznie, ale na obecnym etapie dnia prościej nie umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
Dziewczyny, od dawna czytam ten topik i inne podobne. Od ponad roku jestem związana z mężczyzną ze zobowiązaniami (poznałam go gdy był już po rozwodzie): ex i dzieci. Planujemy małżeństwo. Kocham go i jestem z nim szczęśliwa, a jednak bardzo się boję. Strach jest tak wielki, ze nie wiem czy się nie wycofam. Rodzina, znajomi, praktycznie wszyscy dookoła wciąż bombardują mnie informacjami, że taki związek musi skończyć się źle, ze jego dzieci będą mnie nienawidziły i do końca moich dni uprzykrzały mi życie, że będę bardzo cierpiała, ze wszystkie kobiety które zdecydowały się na taki związek cierpią a ich małżeństwa rozpadają się... Słuchając tego wszystkiego zaczęłam bardzo w to wierzyć. Proszę poradzcie co robić? - choć wiem że trudno tu cokolwiek radzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo tak jest
zazwyczaj.Jak raz dał d*** i drugi raz to zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam droguie Panie ;) Gostka, Anouk juz wszystko napisała co ja bym ci napisała :), musisz wszystko przemyśleć wszystkie za i przeciw, no i oczywiście porozamawiać z tym twoim, bo może on chce bez względu na problemy lub tez nic oprócz żony i dzieci go już nie interesuje. Trudne to bardzo, wiem, ale sama musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy dasz radę żyć z rozwodnikiem? i jak to życie bedzie wyglądało i czy tego naprawdę chcesz? i tu nie chodzi o wielką miłość tylko o proze dnia codziennego czy dasz radę i czy tego chcesz. Lexii, no cóż niestety taki związek nie jest tylko różami usłany, Twoi znajomi mają rację, że przeszłośc twojego będzie ci towarzyszyć juz zawsze, tego nie da sie ominąć, ale w jakim stopniu bedziesz zaangażowana w tą jego przeszłość zależy w dużej mierze od ciebie. Z tym cierpieniem drugich żon to trochę przesada, tutaj dużą rolę ma do spełnienia facet i to od niego zależy czy kobieta cierpi czy nie, bo można tak ułożyc swoją przeszłość, że obecna partnerka nie będzie miała złych dozań związanych z przeszłością faceta, ale trzeba tutaj dużo mądrości życiowej, jednak jest to możliwe, że takie pary żyją swoim życiem, a facet swoje sprawy załatwia nie zamęczając swojej kobiety. Lexii bez względu na podjętą decyzję życzę ci powodzenia :) Pozdrawiam cieplutko :) a jednak to grypa a psikkkk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do lexii wklejam ci mój post z innego forum , ale dotyczy twojego dylematu, a ze wzgledu na chorobe wybacz, że nie napisałam ci czegoś bardziej konkretnego, ale poniższy tekst oddaje uczucia drugiej doskonale bynajmniej moje tak się zastanawiam skąd w was taka troska i ciepło do bądz co bądz obecgo dziecka?? Musicie być naprawdę świetnymi kobietami takimi prawdziwymi, pełnymi empatii i ciepłała dla każdego potrzebującego ! Piekne to doprawdy, ale zarazem jakieś takie pokręcone i okrótne. Wiem , że chcecie jak najlepiej dla wszystkich w aktualnym układzie ale czy nie zapominacie o sobie, czy nie odbieracie sobie prawa do zdrowego egoizmu?? Ja rozumiem dokładnie Szkiełko, wiem co ona czuje i to nie jest tak, że ja czy ona jesteśmy zazdrosne o tamte dzieci, jesteśmy, ale inaczej, to chyba chodzi bardziej o to, że nasi przed nami obdarowali tamte kobiety takim wielkim skarbem jakim jest dziecko. To chyba o to chodzi. Nie wiem ,to jest coś bardzo dziwnego, świadome godzenie się na bycie w wiecznym którjkącie czyli ja on i nasze dzieci/dziecko + on i jego pociecha + jego pociecha i matka. To takie zakręcone schody do szczęścia, z których w każdej chwili można spaść. Mnie osobiście relacje mojego z jego dzieckiem nie przeszkadzają ale szczęliwa nie jestem z powodu, że on ma to dziecko. Natomiast jego ex doprowadza mnie do pasji , nawet wymówienie jej imienia w mojej obecności powoduje we mnie skurcze żołądka i odruchy wymiotne. I tu paradoksalnie nie chodzi o zazdrość o poprzednią kobietę, tylko brak zrozumienia w jej postępowaniu w stosunku do mnie i naszego związku. Trochę to zawiłe ale mam nadzieję, że rozmumiecie o co mi chodzi. Wiem, że dziecko potrzebuje ojca , a ojciec potrzebuje dziecka, ale mnie to wkurza, że zakochałam się w kimś kto ma taka sytuację życiową. Miłość nie wybiera, ale czasami mam wrażenie że to zadużo dla mnie, ja nie mam pokreconego życia i moje poprzednie decyzje nie rzutują na nasza przyszłość a jego przeszłość niestety ale tak. To mnie dobija. Ostatnio zaczynam na nasz związek patrzeć z przymrużeniem oka i nie daje mu już wielkich nadzieii. Trwam w czymś bez przekonania. Podziwiam was za waszą determinację i siłę, ale wy najpierw poznałyście ich zakochałyście się w nich i byłyście z nimi szczęsliwe bez dodatków w postaci dzieci z poprzednich związków, a ja czy szkiełko nie miałyśmy możliwości chocby jednego dnia na taki piękny moment, bo zawsze w naszej podświadomości te dzieci były. Wy od jakiegoś czasu walczycie same z sobą i swoimi myślami, emocje mówią jedno a rozum drugie, i czujecie się czasami na skraju wyczerpania, my te drugie tak mamy od początku, to jest dopiero jazda emocjonalna. Niestety miłość w drugim związku to nie wszystko, tak jak dla was teraz ważne jest odbudowanie zaufania do mężów, tak dla nas ważne jest pogodzenie sie z własnym wyborem życiowym. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
Dziekuję Calineczko. Czuję dokładnie tak jak Ty. Czy Ty już wiesz jak postąpisz? Mi już nawet nie chodzi o to co jest w tej chwili (nie znam ex, więc nie mam z nią problemów, a mój partner nie nakłania mnie na siłę do spotkań z dziećmi, choć sam stara się być dla nich bardzo dobrym ojcem). Chodzi mi o to co może być: może ex się odmieni i zacznie ingerować w nasze życie, może dzieci mnie znienawidzą? Nie wiem czy tak się zdarzy, ale może się zdarzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałąm dodać, że w sobote postanowiłam odejść, spakowałam się i pojechałam na dorzec zalana łzami tonełam w smutku , przyjechał pałkaliśmy oboje i wróciłam ale czy dobrze zrobiłam nie wiem ? i teraz nie chcę o tym myśleć, narazie jest oki, po za tym jestem chora i osłabiona i jakoś myslenie przynosi mi ogromny ból. Jedno tylko postanowiłam koniec z roztrząsaniem jego przeszłości, koniec z wkręcaniem sobie problemów związanych z jego przeszłościa, to jego problem, żebym czuła się kochan na 100% nie mój. To on ma o mnie zabiegać a nie ja o niego. Powiedziałąm mu że takich jak on jest pół świata i nie będę już nic robić w brew sobie. Koniec końców jest wreszcie przejrzyście w naszym układzie i oboje będziemy pilnować aby tak pozostało. Jego dziecko jego problem, jego ex jego problem, alimenty i sądy też jego problem. I wreszcie jestem sobą, mam normalne myśli i od wczoraj nawet raz nie pomyślałam o jego przeszłości. Przecież każdy ma jakąś pzreszłość, ja swoją go nie zniewoliłam więc i jemu nie pozwolę na to. Jestem bardziej odważna i stanowcza, taki wstrząs był nam obojgu potzrebny aby dostrzec w porę co się dla nas liczy, i niestety na jego przeszłośc nie ma miejsca. Pozdrawiam aaaapsssiik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lexii, oczywiście że wszystko się zdarzyć może ale również wiele może się zdarzyć i w typowym związku... czy wiążąc się z kimś zastanawiasz się na tym co będzie jeśli teściowa cię znienawidzi? a tak przecież jest bardzo często... nie zastanawiasz się czy nie zachoruje i nie będziesz zmuszona do opieki nad niedołężnym, a też się zdarzyć może... nie zawsze związek z człowiekiem z przeszłością (bo to może dotyczyć i kobiety) jest skazany na nienawiść dzieci i wstręty ex, czasami da się to lepiej lub gorzej ułożyć... natomiast Ty się zastanów czy Twoja miłość jest wystarczająco mocna, bo Twoje wątpliwości napełniają mnie pewną obawą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lexii, na miłośc jego dzieci do siebie nie licz, może jakieś kmpelskie układy tak, ale coś więcej to raczej utopia. Te dzieci mimo,że nie byłaś powodem rozwodu ich rodziców zawsze będą cię odbierać jako zagrożenie, bo gdyby nie ty to ich tatuś napewno wróciłby do ich mamy. Chociaz obie wiemy, że to nie prawda, to dzieci niestety tak czują. Trudno jest im sie dziwić, każdy chce mieć pełną rodzinę i nie każdy nawet dorosły radzi sobie z życiem z rozwodnikiem ,a co dopiero dzieci, które straciły poczucie bezpieczeństwa. Fajnie byłby gdyby ex były inne i nie komplikowały swoim pociechom kontaktów z ojcami i macochami ale do nich też trudno miec pretensje, nie dość że facet je zostawił to jeszcze chce ,aby ich dzieci lubiły macochę. Wiesz to trochę pokręcone. Jedno co my możemy zrobić dla wszystkich i dla sibie to nie utrudniać naszym kontaktów z dziećmi. Co do życia jak w amerykańskich filmach to radzę zachować zdrowy rozsądek i nie liczyć, że ex cię polubi i będzie swoim dzieciom mówić jaka to jesteś fajna i żeby były grzeczne jak będą z wizytą u ciebie. Nie sądzę aby te dzieci rzucały się tobie na szyję z okrzykiem \"kocham cię\", bo jesteś dla nich obca i ich mama przez ciebie cierpi i nawet jak będziesz w porżadku dla nich to tez cię nie pokochają bo byłby nie lojalne w stosunku do matki. Im wcześniej sobie to uświadomisz tym lepiej oszczędzisz i sobie i swojemu nerwów i stresów. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Calineczko znowu generalizujesz piszac gdyby eks były. Czy naprawde zapominasz o tym ,ze nie wszystke eks sa takie. Że czasami o ile nie odczułas postepowania takiej eks na własnej skórze wiesz tylko to co przekaze ci On i jego koledzy . A jak wygląda prawda. Czy myslisz ,ze wszyscy naokoło widzą twoje problemy. Nie one zostaja w 4 ścianach a jak wygladało i wyglądaja stosunki byłych partnerów wedzą tylko oni sami. Wierz mi , czasami facet ze złości nagada na była a czasami z troski o twoje samopoczucie cos zatai albo przeinaczy ,żebys nie miała takich jazd psychicznych jak masz. Myśłe,ze powinno sie zamknac temat po rozstaniu i nikt nie powinien roztrząsac jak wyglądało dawne życie partnera czy partnerki. \"Ważne sa tylko te dni ,których jeszcze nie znamy.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
celineczko, nie wiem czy dobrze robisz całkowicie odcinając się od jego przeszłości... chociaż jeśli w Waszym związku było jej więcej niż Waszej przyszłości to chyba jedyne wyjście... ale rzeczywiście chyba czas był najwyższy by Twoim lubym wstrząsnąć, bo nie po to się chyba wiązał z Tobą byś pomogła rozwiązać mu jego problemy ale by być z Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do małej napisałam \"Fajnie byłby gdyby ex były inne i nie komplikowały swoim pociechom kontaktów z ojcami i macochami ale do nich też trudno miec pretensje, nie dość że facet je zostawił to jeszcze chce ,aby ich dzieci lubiły macochę\" Mała nie zrozumiałaś mnie , wyjaśniam że dla nas drugich tak byłoby łatwiej i lepiej natomiast, ja nie ma żalu do ex mojego o jej zachowanie w stosunku do niego to ich sprawa i wiem że wina lezy po środku lub gdzieś tak mniej wiecej po środku. Uważam ze oni sami bez osób postronnych powinni to załatwić. Jeśli nie chcą lub nie potrafią sorry ale to ich dzieci i ich problem nie nas drugich partnerów. Nie generalizuję, nie o to mi chodziło tyl;ko s takie stwierdzenie jak np. fajnie byłby gdyby codziennie było słonecznie, bez chmurek i deszczu\" Nie chciałam ciebie urazić nie miałam takiego zamiaru jesli sie tak poczułaś przez mój post to przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aana, całkowicie sie nie odciełam, ale już nie szukam z nim wyjsia z jakiejś sytuacji, która dotyczy tylko jego przeszłości. Mogę z nim rozmawiac o jego obawach co do córki itp tematy ale juz nie dam sobą manipulować i nie bedę poszukiwać rozwiązań dobrych dla niego ale tak aby nikt na tym nie ucierpiał , bo to mnie wykańczało i wypalało. W takich delikatnych sprawach mogę go wspierać ale juz nie będe wsazywac drogi , bo wszystko obraca się przeciwko mnie. Ja chciałam dobrze dla wszystkich ale w tym układzie tak sie poprostu nie da, a ja nie potrafię wybarć czyjegoś dobra kosztem innej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie calineczko nie uraziłas mnie. Przypominam tak mimochodem,że ne wszystkie takie jestesmy. A dobro dziecka ma zawsze na pierwszym planie. Nawet teraz po pracy staje się murarzem , malarzem ,tynkarzem , żeby dla mojej córci przygotowac pokój - niespodziankę. Chociaz jak wiele innych eks mogłabym poświecic czas dla siebie , kosmetyczki , wyjscia. Dzieci są wazne a dla mnie mała jest najważniejsza i nie rozumiem kobiet , które walczą dziecmi. Ale z drugiej strony ppatrz calieczko a co powiedziec o facecie , który z nienawiści do eks zapomina o dziecku. Jeżeli zapomniał o ludzkich odruchcach to własnie tadruga powinna u przypomniec ,że jednak on ma dziecko , które nie jest niczemu winne i o nim nawet ze złosći na eks nie może zapominać. A tak często jest . Na szczęscie nie w moim przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich! ninke jak mama, dala sie choc troche troche udobruchac, czy nadal obstaje przy swoim? Pamietaj, ze ja tez mialam taka sytuacje-moja mama nie wyobrazala sobie, zebym kiedykolwiek byla z M, wygadywala rozne rzeczy itp itd. W koncu czas zrobil swoje, emocje opadly i w tej chwili moge nawet powiedziec, ze go lubi. Oczywiscie nie bardzo chcialabym, zebym wiazala sie kiedykolwiek z rozwodnikim, ale przestala juz o tym mowic i chyba widzi, ze M jest dobrym czlowiekiem a razem jestesmy szczesliwi. Bede trzymla kciuki, zeby wszystko sie udalo. ja niestety jestem w lekkim dolku-wczoraj rozmawialismy z M o naszym zyciu tzn ja postawilam sprawe, ze trzeba cos z tym zrobic, ja bardzo chcialabym zebysmy wzieli slub, chcialabym miec dzidzie i normalna rodzine. Moj M nadal twierdzi, ze bardzo mnie kocha, chce by ze mna ale nie chce slubu, nie chce takich jakis zobowiazan, mowi, ze wszystko mozna bez tego, o dziecku nie wspomina, moze poza tym, ze jescze nie. No i co ja mam zrobic?! Myslalam, ze w takim razie powinnismy sie rozstac tylko jak? Ja go kocham, on mnie kocha, jest nam ze soba bardzo dobrze, to dlaczego mam sie rozstac. Prosilam go, ze jezeli nie potrafi zyc ze mna rzem to niech mnie zostawi, ale on dalej swoje, ze bardzo kocha i wcale nie chce sie ze mna rozstawac. Ja nie potrafie odejsc, bo nie widze sensu, a wspolnego zycia nadal nie ma. I co mozna zrobic w takiej sytuacji? Czekac az zaczna sie spelniac moje marzenia, pozwolic aby czas pokazal swoje czy po prostu przeryczec i skonczyc to? Oj nie wiem, jestem w takiej rozterce. Mialam jeszcze cos mu pogadac ale postanowilam trzymac sie swojego planu i zyc wlasnym zyciem, tylko nie wiem co dalej, wrocic do rozmowy, namawiac, czy kochac i robic swoje???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała , widzisz ja własnie byłam taką druga ,która przypominała że \"masz dziecko nie tylko obowiązek płacenia\", nie stety nie zostało to docenione przez ową ex, a wręcz przeciwnie jak się dowiedział, ze ja nie zabraniam kontaktów tylko jeszcze do nich namawiam to sobie kobieta za dużo zaczeła pozwalać, wyrażać się o mnie w sposób pogardliwy, dzwonić i ciągle zmieniać wizyty bo ja się przecuież na wszystko zgadzam dla dobra jej dziecka i wiele innych przykrych rzeczy spotkało mnie z jej strony. Dlatego powiedziałam dość, masz uregulować to prawnie, żadnych nie domówień , spotkania regularne jak w zegarku, mniej prezentów drogich na rzecz mniejszych i częstszych i wiecej czasu dla dziecka. Jej sie to nie spodobało i stałam się wrogiem nr jeden. Powiedziałm dość. Wasze dziecko wasz problem. Ja was do rodzicielstwa nie zmuszałam, więc teraz wy mnie nie zmuszajcie do brania odpowiedzialności za wasze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
Calineczko, ja nie liczę na to, ze mnie pokochają , tak jak i ja nie sądzę bym ja je pokochała. Jedyne na co liczę to na "poprawne" kontakty. Ja napewno nie będę o nich źle mówić ani np. ich wyzywać, boję się tylko, ze one kiedyś będą tak robić w stosunku do mnie. Wiem, że mój partner, gdyby się tak stało, starałby się nie dopuszczać do naszych wzajemnych kontaktów. O ex, też nie mówię źle, bo póki co (poza jakimiś negatywnymi sygnałami dawno temu, na początku naszej znajomości) nic złego mi nie zrobiła, i dopóki nie zrobi, napewno nie będę się o niej bezpodstawnie źle wyrażać. AAna, bardzo dziękuję za Twój głos. Wiem że i w "normalnym" związku mogą się różne rzeczy zdarzyć. Moje wątpliwości wynikają z głosów wszystkich dookoła, no bo i jak tu nie mieć wątpliwości, jeśli wszyscy dookoła mówią Ci jak źle skończysz i cię żałują, ze taka jesteś lub będziesz biedna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wazne
mala odnaleziona czy gdyby mezczyzna twoj maz byl przez ponad rok w zwiazku z inna, gdyby byl z taoba w separacji dwa lata i nagle chcial wrocic pogodzic sie ....zamieszkac znowu. dalabys szanse? oczwyiscie by cie nie kochal, tylko dla dobradziecka. wrocilby do dziecka, nie do ciebie... zgodzilabys sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lexii, a jak bedziesz szczęśliwa to musisz się z tym liczyć ,że zawsze znajdzie sie ktoś kto powie że \"zbudowałaś swoje szczęście na czyimś nieszczęściu\" i co wtedy sobie pomyślisz???? Ja już przez taką fazę przeszłam i powiem że nie było łatwiej niż przy rzekomym współczuciu ze względu na przyszłość w trudnym związku. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lexii, a co rozumiesz przez normalne kontakty???? Pzmiętaj że to co dla ciebie jest normalne dla innych może takie nie być! Straszna jestem co??? Ale tak to wygląda sorry!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
raczej nie Niestety zbyt wiele zostało zniszczone jak dla mnie. a ja nie chce byc nianka dla partnera i pinowac zeby znowu nie zboczył. To nie tak ,że ja bede musiała cały czas uwazac bo moze pomysli , ze sie nie starm. o Zwiazek dwojga ludzi muszą dbac obie strony a nie tylko jedna. Nie odpowiada mi rola cerbera. Ja musze ufac a jemu niestety juz nie umiem zaufac. pozdrawiam Ale tez nie zarzekam sie ze moze kiedys, zycie pełne niespodzianek??????? Czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorki nie doczytałam końca. Absolutnie wykluczone niszczenie sobie życia pod pretekste dobra dziecka. Jak rodzice sie nie kochaja to dziecko to widzi i czuje. Lepeij żeby sie rozstali niz w domu miałyby panowac kłotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
Calineczko, wiem, ze takie stwierdzenie nie byłoby zgodne z prawdą, więc to jakurat, mam wrażenie, nie bolałoby mnie tak mocno. Od kiedy poznałam mojego partnera (a to już dwa lata), jego kontakty z dziećmi nie zmieniły się, spotyka się z nimi tak samo często, jak wtedy kiedy jeszcze mnie nie znał. I tak pozostanie, a przynajmniej ja nie będę miała na to wpływu. Tak więc moja osoba naprawdę nie miała żadnego wpływu na czyjeś szczęście. Ja to wiem, i to jest dla mnie ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexii
co rozumiem przez "normalne" kontakty? Wzajemne zrozumienie. Ja rozumiem, ze dzieci potrzebują ojca i nie utrudniam im kontaktów, a dzieci rozumieją, że ojciec miał prawo ułożyć sobie życie i być szczęśliwy. Wzajemny szacunek, bez "opluwania się" nawzajem - to rozumiem przez "normalne" kontakty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzymaj sie Garniera Jezeli wrocił do niej dla dziecka to ona szybko sie zorientuje i go wykopie. Przecież mamy kobieca intuicje czasami troche ja tłumimy omamione przez facetów ale w końcu zawsze dochodzi do głosu . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i mnie, kochana, ale numer ;) A powiedział chociaż kiedy chce tego dziecka, chociaz w dużym przybliżeniu??? że np. za 2 lata?? A jak on sobie wyobraża wasz związek?? jako konkubinat?? , Może nazwij go przy najbiżesz okazji że to nie twój mąz tylko konkubent i zobaczysz jak on sie z tym poczuje, ja tak kiedyś zrobiłam bezwiednie , pani na poczcie przy moim zapytała dla kogo odbieram list bo adres ten sam ale nazwisko jej się nie zgadza i zapytała czy to dla męża a ja bez namysłu ze nie że dla konkubenta. Misiek cały był czerwony, ja jakby nigdy nic bo przeciez taka jest prawda. Oczywiście póżniej usłyszałam że żyjemy jak małżeństwo , a ja mu na to że nie, bo małżeństwo tworzy całość nawet prawnie a my jesteśmy obcy choć fizycznie bliscy. Może i mnie , nie wiem co powiedzieć kurde klops., może daj mu jeszcze trochę czasu i wróć do rozmowy i powiedz jakie to dla cibie ważne. Ja w sobote powiedziałam mojemu, że on miał już rodzine i dziecko i nierozumiem dlaczego on mnie nie rozumie , nioe wiem co takiego dziwnego jest we mnie że on nie akceptuje moich pragnień co do rodziny i dzieci. I wiesz okazało się że on tez tego chce ale się bał, bo myślał że go wyśmieję. Ach ci faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierko, żona Twojego postępuje klasycznie jak pies ogrodnika, bo rozstali się oboje zgodnie i dopiero jak on zaczął sobie układać życie to rozpoczęła walkę, prawdopodobnie gdyby był sam, a najlepiej nieszczęśliwy to by było ok.; widziałam takie jazdy, słyszałam szloch mojej koleżanki, która najbardziej pomstowała na to że on kogoś ma a ona nie! jeśli rzeczywiście do niej wróci to obawiam się że to się dobrze nie skończy ani dla nich ani dla dziecka... ale cóż dorośli są, szkoda tylko dziecka i niewinnej ofiary... wybacz ale nie mam dobrego zdania o Twoim lubym, bo facet powinien być odpowiedzialny i jeśli związał życie z Tobą to powinien zastanawiać się nad swoim postępowaniem i jeśli są jakieś kłopoty i problemy to robić wszystko by Ciebie nie zranić... a te targi... ten sms ze wraca do żony!! koszmar!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×