Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Gość BELIEVE
Witam Wszystkich! Jestem jedną z Was. Mój facet się rozwodzi i zaczął związek ze mną. Jak wiele z Was, ja również jestem uwikłana w skomplikowaną sytuację, która czasem już zaczyna mnie przerastać. Długo nie mogłam się zdecydować na to, żeby do Was dołączyć i zacząć opisywać swój koszmar na jawie, ale muszę się przed kimś wygadać. Muszę się wygadać przed kimś, kto przeżywa coś podobnego, bo kto mnie lepiej będzie w stanie zrozumieć, jak nie Wy? Moja historia jest długa. Nie będę na razie opisywać szczegółów. Zajęłoby to sporo czasu i miejsca. W wielkim skrócie wygląda to tak: tkwię w związku z mężczyzną, który od 2 lat się rozwodzi i nie potrafi się rozwieźć. Trudności oczywiście stwarza jego żona. Mój facet rozstał się z nią prawie 3 lata temu. Wyprowadził się i poinformował ją, że chce rozwodu. Zanim to zrobił, od jakiegoś czasu przygotowywał na to swoje dziecko. Zaczął się horror z jego żoną. Natychmiast zaczęła biegać z dzieckiem do psychologa, zapewne po to, żeby nie dopuścić do rozwodu. My poznaliśmy się w pół roku od jego wyprowadzki od żony. Niestety po kolejnych 6 miesiacach jego żona dowiedziała się o mnie, ale ogólnie sytuacja się uspokoiła. Powiedziała, że wcale nie musi tego robić, ale zgodzi się na rozwód. Mój facet zdecydował się więc złożyc pozew o rozwód. Jego żona przyszła na pierwszą poednawczą rozprawę, zgodziła się na rozwód, potwierdziła, że go nie kocha i niczemu nie zaprzeczała. Na kolejną rozprawę jednak już nie przyszła. I na jeszcze kolejną również. Oczywiście zawsze miała stosowną podkładkę na swoje usprawiedliwienie. Teraz zmieniła front i zażądała w piśmie do sądu rozwodu z orzekaniem o winie, a prawda jest taka, że wcale nie chce się zgodzić na rozwód. Najbardziej satysfakcjonowałaby ją separacja, ale tylko po to, żeby związać ręcę mojemu facetowi. Mój facet przedstawił swój problem adwokatowi i ten powiedział, że może winę za rozpad małżeństwa ponosi jego żona i można tego dowieść. Mój facet nie chce jednak prać publicznie brudów przed sądem, bo to wydłuży sprawę o parę lat, ale chyba nie będzie innego wyjścia. Jego żony nie da się przekonać, żeby zgodziła się na rozwód bez orzekania o winie, bo gdyby to zrobiła, to za kilka dni byłoby po rozwodzie, a ona chce go jeszcze podręczyć. A może któraś z Was podsunęłaby jakiś pomysł, jak tego koszmaru uniknąć? Będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny :D Wiosna w koło, ciepluteńko, zielona traweczka, juz robi sie bardzo przyjemnie :-) Witaj Believe, dobrze trafiłaś, wśród naszdobeciesz napewno osoby chętne do porady i rozmowy. Swoja drogą dziewczyny - bardzo cieszy mnie fakt, iż co jakiś czas dołaczaja do nas nowe duszyczki i topik nam sie rozrasta - oby tak dalej :D Mała odnaleziona - fajnie, że Mała miewa sie dobrze i jest zadowolona z pokoiku. I miło słyszeć, że i Ty masz dobry nastrój. Anouk - o kanapce i rowerku wszytkie pamietamy - to sie nazywa siła kobiecej perswazji ;) Jak ja marze już o tym, by przyszły tydzien szybko minał - mam aż 9 dni wolnego i zamierzam leniuchować na całego na świeżym powietrzu. Zapowiada sie ciekawie, bo przyjeżdza do mnie psiapsiułka z czasów studiów, z którą nie widziałam się ze 4 lata jak nie więcej :D chłopa pozbywam się z domu na 2 dni i będziemy nadrabiały zaległosci w życiorysach. A póxniej wyjazd na 5 dni na działkę - na kompletne, cudowne odludzie w środku lasu i zielonych łąk :-) Wyłącze komórkę, laptopa zostawię w domu i odpocznę przy kominku od cywilizacji :-) :-) :-) Ps: ostatnio mam strasznie krótki nerw na mojego Miłka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk, ty nie jesteś zołżą? tylko cwaną osóbka, która nawet męża przerobiła na kanapę :D:D:D:D:D Mała to cudownie, że córci odpowiada pokoik ;) tyle pracy włożyłaś w jego urządzenie, że nie dziwię się iż mała teraz bez ciebie usypia :D ma przecież Kubusia Puchatka :D:D:D Koneffka, widzę że nerwy masz na wodzy to dobrze :D Believe, witaj w gronie pokiereszowanych dusz ;) A może złożenie wniosku do sądu biskupiego o stwierdzenie nieważności ślubu kościelnego zmieni ową panią i jej nastawienie do tej sytuacji ? Nie rozumiem jednego ona ciąga twojego faceta po sądach i zwodzi ile tylko może , a on taki honorowy , że niechce prać brudów? coś tu nie gra! A on chce tego rozwodu czy nie?? Bo jeśli chce uwolnić się od kobiety to powinien to zrobić jak najszybciej a nie czekać na niewiadomo co? bo tym samym ronia ciebie i daje tamtej kobiecie nadzieję. Porozmawiaj z nim, powiedz co czujesz, może to coś w jego myśleniu zmieni! W każdym bądż razie trudny okres przed tobą, ale na nas zawsze możesz liczyć ;) Napewno ,któraś znajdzie jakiś sposób na przyspieszenie twojego szczęscia ;) obiecuję, że ja tez na tą sprawą jeszcze pomyślę i jak coś przyjdzie mi do głowy to naklikam ;) Pozdrawiam słonecznie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, nasz slub za tydzien.:)i tak non stop biegamy i cos zalatwiamy. i nawet nie mam czasu zeby do Was zajrzec. przeczytalam pobierznie ale w koncu to nadrobie. czuje sie tak spokojnie i tak po prostu fajnie i juz nie boje sie niczego, nie chce miec wizji problemow , ktorych nie ma. jestesmy my i tym sie cieszymy. jest dobrze, jest dobrze miedzy nami i wiemy , ze chcemy byc razem. moze i mnie......nie chce podawac tu maila. ale moj mail ma Anouk. napisz do niej a ona przesle Ci mojego maila. Anouk...... podasz mojego maila .....moze i mnie, gdy ona do Ciebie napisze. dzieki:) Gorąco Was pozdrawiam. buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj ninke strasznie sie ciesze, ze jestes szczesliwa!!!!!!!!!!!!!! Tak trzymac! Napisalam do anouk, ale jeszcze nic nie dostalam. Jak masz czas to mozesz do mnie napisac, wtedy juz bede mogla ci odpisac: moj mail moze0@op.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
calineczka widze, ze udzielasz sie na topiku \"tej drugiej\", co ma pokreconego meza. Jak czytam takie rzeczy to zawsze zaczynam sie obawiac, co moze sie wydarzyc w naszym zwiazku, jezeli bedziemy np malzenstwem, na ile czlowiek moze sie zmienic? Troche to przerazajace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może ja już taką sytuację hipotetycznie założyłam i rozmawiałam z moim na ten temat i wiesz co mój tez jest zakręcona na maxa, bo stwierdził że czuje się kawalerem a potem dodał, że kocha córke i chciałby ją widywać codzinnie i najlepiej byłby gdyby z nią mieszkał! Odbyły się długie rozmowy i tak dalej nie wiem na czym stoję, ale jedno wiem ,że nie bedę go już do niczego namawiać, niech w tej kwestii robi co chce! To jego problem! jedynie ustaliliśmy, że jego przeszłość już nigdy nie będzie kolidowała z naszym życiem i jak na razie trzyma się tego ! I oby juz tak pozostało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
calineczka wydaje mi sie normalne, ze facet moze chciec by dziecko mieszkalo z nim. Mysle, ze kazdy rodzic chcialby miec dziecko jak najblizej siebie. Ale tak jak piszesz, przeszlosc naszego M nie moze przyslaniac naszego wspolnego zycia. Ja tez boje sie spotkania dziecka mojego M, bo wiem, ze ex juz nagadala dziecku o mnie i wcale sie nie zdziwie, ze bedzie do mnie negatywnie nastawione. Tylko co ja moge? Niestety nie bede nigdy miala wplywu na to co mowi mamuska dziecku. I tak jak kiedys bardzo chcialam sie spotykac z jego dzieckiem, coraz bardziej sie boje, ze nie zaakceptuje naszego zwiazku...czyzby znowu dopadal mnie maly dolek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i mnie, kochana to nie dołek tylko spojrzenie chłodnym okiem na twoją sytuację ......... Jak ja przyjrzałam się swojej to mogę tylko jedno powiedzieć nikomu nie życzę bycia drugą żoną, a zwłaszcza jeśli ten mąż ma juz wcześniejsze dzieci, bo spiecia na tym tle niestety zawsze będą. Piszesz o obawie przed spotkaniem z dzieckiem, a nie obawiasz się reakcji twojego na twój stosunek do jego dziecka??, wiesz chodzi mi o to że on może uzać coś co ty powiesz za niegrzeczne itp., że np. uraziłąś jego dziecko, albo oceniasz je ???????? Powiem ci co ja zrobiłam może zabrzmi to brzydko ale olałam temat i już! To jego problem nie mój. Ja chcę być szczęśliwa i radosna. No sorry i tak cokolwiek bym nie zrobiła dla niej nie bedzie to docenione zreszta nie było i raczej nie będzie juz okazji do tego , bo ja mam dość. Szczerze ja kiedys tez bardzo chciałam poznac jego córke, ale teraz już nie chcę, bo po co ?, jak ją teraz spotkam to nietety usłyszę słowa jej matki pod moim adresem, a że je znam więc po co mam robic sobie na złość? Nie warto! Życie jest tylko jedno i trzeba się postarać aby na starość było co wspominać i raczej myslę tutaj o dobrych rzeczach, a nie o sytuacjach stresujących, na które i tak nie mamy wpływu. Takie jest moje zdanie odnośnie mojej sytuacji. Ty moze masz troche inną , bo może ex twojego inaczej do tego podchodzi, ex mojego chce tylko kasy i nawet mojemu nie pozwala na wizyty więc o czym ja tu mówię ????? A tak po za tym to chcę być tylko lub aż szczęśliwa i radosna to chyba nie jest zbyt dużo??????????? Pozdrawiam cieplutko ;) I nie wkręcaj sobie tych tematów, bo będziesz musiała póżniej chodzić do psychologa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BELIEVE
Dziewczyny! Dziękuję za przyjęcie do Waszego grona! Już jest mi ciutkę lepiej, kiedy odczułam, że nie jestem sama. Dodam jeszcze w kwestii wyjaśnienia, że mój facet nie czeka z rozwodem. Jak na razie jego żona stosuje uniki, żeby przedłużyć sprawę. Za kilka dni rozprawa, na którą jego szanowna prawdopodobnie się stawi. Mój facet nie chce prania brudów tylko dlatego, że to może przedłużyć proces nawet o parę lat. Próbował skłonić swoją żonę, żeby zgodziła się na rozwód bez orzekania o winie i o ile poczatkowo na to przystała, tak rok temu zmieniła zdanie i zaczął się horror. Trudno coś wskórać w sądzie, jeśli druga strona się nie stawia na rozprawy, a wydanie wyroku zaocznego nie wchodzi w rachubę. Oboje z moim partnerem modlimy sie o to, żeby jego żona znalazła swoją drugą połówkę, poczuła się szczęśliwa, kochana, doceniana przez jakiegoś faceta, bo nie życzymy jej mimo wszystko źle. Jednak po jej posunięciach możemy wnioskować, że nie potrafi sobie ułozyć z nikim innym życia, mimo że usilnie stara się stwarzać takie pozory przed moim partnerem (akurat jak on jest u swojego dziecka, to dzwoni jej komórka, ona wychodzi z pokoju, ale mówi na tyle głośno, żeby było słychać co mówi i żeby można było wywnioskować, że dzwoni do niej jakiś facet). Jednak jestem pewna, że gdyby tak naprawdę było, że spotkała kogoś z kim planowałaby układać sobie życie, to nie przeciagałaby tak sprawy rozwodowej. Mogłaby poprostu przyjść na tą rozprawę, która będzie za kilka dni i powiedzieć, że zgadza się na rozwód i byłoby po wszystkim. Ale ona jak widać ma inne plany. Woli byc małżonką pro forma niż miec statut rozwódki. Wszyscy w rodzinie mojego partnera są juz tym zmęczeni i uważają tą sytuację za chorą i nienormalną, ale nikt nie potrafi przemówić jej do rozumu. Wszyscy chodzą koło niej na palcach. Nikt się nie chce w to mieszać. Wszyscy umywają ręce, dlatego, że z racji wykonywanego przez nią zawodu, czerpią z tego duże korzyści. A ona przez to czuje się bardzo pewnie. Wie, że nikt z rodziny mojego partnera nie odważy się jej przeciwstawić. Jedynie brat mojego partnera próbował rozmawiać z nią i uśmwiadomić, że przedłużając rozwód niczego nie wskóra, a nie orzeczenie w takiej sytuacji rozwodu będzie miało gorsze skutki dla dziecka niż jego orzeczenie. Ale ona tak naprawdę o to dziecko nie dba. Używa go tylko jako amunicji w sprawie rozwodowej. Boże! Jakie to smutne, że ta inteligetna, wykształcona, przeambicjonowana kobieta z tak zwaną "pozycją" nie potrafi dać za wygraną i przyjąć z godnością faktu, że przyczyniła się do rozpadu małżeństawa i rozstać się z kulturą, bo tak naprawdę, to jak się rozstajemy, świadczy o tym kim jesteśmy. Może to ja jestem nienormalna? Kiedy mój mąż rzucił po któreś kłótni hasło: "W takim razie się rozwiedźmy!", powiedziałam "ok" i nastepnego dnia poszłam do adwokata. W pół roku później, miałam papierek rozwodowy w ręce. Co miałabym wskórać tym, że nie pozwolę mu odejść? Że mnie przez to jeszcze bardziej pokocha? Że zacznie mnie dażyć szacunkiem, że staram się trzymać go przy sobie wbrew jego woli? Pozwoliłam mu odejść i teraz nasze stosunki są o wiele zdrowsze i sympatyczniejsze niż w małżeństwie. Doszło nawet do tego, że usłyszałam od swojej byłej teściowej, że on chciałby do mnie wrócić. Ale do tego, żeby być razem trzeba chęci z obydwu stron. Do rozstania wystarczy, że jedna ze stron nie chce już być z drugą stroną. Nie można nikogo zmusić do miłości. Czasem trzeba się rozstać, żeby móc do siebie wrócić. Ale żona mojego partnera ma w tej kwestii jak widać inne zdanie. Czy nie wiecie Dziewczyny, jak można udowodnić przed sądem, że ona z czystej zemsty utrudnia rozwód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli tym razem znowu przyniesie L-4, to niech twój poprosi sąd o to aby następnym razem jej zwolnienie było wydane przez lekarza sądowego, bo on ma uzasadnione obawy do tego że ona specjalnie nie stawia się na rozparawch - sąd w takich sytuacja przychyla się do takiego wniosku. Z udowodnieniem przeciagania spraw bedzie trudno, bo o ile mnie wiadomo to jeżeli są nowe okoliczności lub swiadkowie to sąd musi sie z tymi nowymi faktami zapoznać , aby wydać wyrok \"sprawiedliwy\" !!!!! A czy ona ma podstawy do otrzymania orzeczenia o winie czy tylko próbuje swoich sił?? A ten twój jest zdecydowany na rozwód?? Jeśli bardzo chce tego rozwodu to niech powoła swoich świadków i niech skończy ta dziecinadę, o tym ze nie będzie prał brudów, bo przez jego powściągliwość w tym temacie możecie ponieść konsekwencje i finansowe i moralne (zwłaszcza ty - jak ten rozwód będzie ciądną się w nieskończoność) Pozdrawiam cieplutko ;) Bedzie dobrze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli tym razem znowu przyniesie L-4, to niech twój poprosi sąd o to aby następnym razem jej zwolnienie było wydane przez lekarza sądowego, bo on ma uzasadnione obawy do tego że ona specjalnie nie stawia się na rozparawch - sąd w takich sytuacja przychyla się do takiego wniosku. Z udowodnieniem przeciagania spraw bedzie trudno, bo o ile mnie wiadomo to jeżeli są nowe okoliczności lub swiadkowie to sąd musi sie z tymi nowymi faktami zapoznać , aby wydać wyrok \"sprawiedliwy\" !!!!! A czy ona ma podstawy do otrzymania orzeczenia o winie czy tylko próbuje swoich sił?? A ten twój jest zdecydowany na rozwód?? Jeśli bardzo chce tego rozwodu to niech powoła swoich świadków i niech skończy ta dziecinadę, o tym ze nie będzie prał brudów, bo przez jego powściągliwość w tym temacie możecie ponieść konsekwencje i finansowe i moralne (zwłaszcza ty - jak ten rozwód będzie ciądną się w nieskończoność) Pozdrawiam cieplutko ;) Bedzie dobrze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
calineczka mam jednak dola...buu...zaczelam sie zastanawiac czy ja dobrze robie bedac w tym zwiazku, wiem, ze zawsze bedzie dziecko, ktore nie wiem jakie przyjmie stanowiso odnosnie naszego bycia we dwoje, wiem, ze ex jest nastawiona negatywnie i dziecko majuz spaczony obraz. Czy ja tego wlasnie chce? Nie, ale nie potrafie, nie chce, nie umiem z tym skonczyc. Moj M nie wspomina ex, o dziecku racze tez nie slysze, ale teraz ma mozliwosc spotykania sie z nim oddzielnie, a co bedzie jak zamieszkamy razem? Czy da sie to wszystko pogodzic? Co bedzie jak sie okaze, ze onj ednak nie chce juz kolejnego dziecka? Boze, jakie to wszystko trudne!!! Najgorsze, ze ja sie wszystkim bardzo przejmuje i nie bardzo wyobrazam sobie sytuacje, ze mam klopoty z jego dzieckiem, bo cos mu sie nie podoba, nie wiem czy temu podolam. Kiedys bylam pelna werwy i bylam pewna, ze wszystko bedzie dobrze, teraz powoli trace ta wiare i zaczynam sie bac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Believe
Niech w sądzie Twoj facet udowodni, że nastapił trwały rozpad związku. Jeżeli, jak mówisz, 3 lata temu się wyprowadził, nie mieszkają razem, prowadzą odrebne gospodarstwa domowe, to można to uznać już za trwały rozpad. I na tej podstawie są MOŻE orzec rozwód i wcale do tego nie jest potrzebna zgoda ex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Believe
albo żona może udowodnić winę twojego partnera tak czy inaczej jesteś jego kochanką dowód ma oczywisty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i mnie... ja chyba też załapałam dołka. Ostatnio mam bardzo nerwowy okres w pracy, kocioł codziennie jest większy niz na froncie, a Mój nie może tego zrozumieć i wusuwa jakies głupie teorie w stylu "idź i powiedz im, że masz to gdzieś, nie rób tego bo to nie Twoje obowiązki, ja bym m powiedział, żeby prezes sobie sam to zrobił". Praca go nudzi, jest oburzony jak musi cokolwiek zrobić, a jeszcze bardziej gdy szefostwo ma uwagi jeśli czegoś nie załatwił a sprawy naglą. Nie podoba mi się to podejście i irytują mnie jego dogadywania. Czasami mam wrażenie jakby specjalnie chciał mnie nakręcać bym się złościła, a wie, że mam wybuchowy charakter i 2 firmy do ogarnięcia na głowie. Nasza sytuacja finansowa nie pozwala mi na to, by ot tak zrezygnować sobie z pracy, bo z jego pensji napewno się nie utrzymamy, a zmiana pracy tez nie jest dobrym pomysłem. Mam dzisiaj ochote kupić sobie butelczynę wódki i obalić ją w samotności, bo z nerwów po tym tygodniu zostały mi tylko strzępki. Podejrzewam, że gdyby u mnie znalazła się jeszcze kwestia dziecka jego i ex, po tych ostatnich dniach nie wiem co by było. Jest piątkowy wieczór a u mnie wszyscy zmyli się z pracy po angielsku o 16.00, ja gniję tu do teraz i pewnie do 23.00 posiedzę jak nic. Nie wiem co mogłoby mnie jakos uspokoić bo jestem strasznie wkurzona na to, co sie dzieje dookoła. Większośc ludzi wypoczywa, bawi sie lub delektuje spokojem, a ja siedzę zagrzebana po czubek głowy w papierach i zastanawiam się po co? Przecież 2 prace mam tylko dlatego, że musimy opłacić jego studia i za coś życ, a on zamiast mnie wesprzeć denerwuje mnie swoim zachowaniem. Dobrze, że w majowy weekend wyjeżdża, bo będe miała czas na odpoczynek i przemyślenie sobie wszystkiego na chłodno jeszcze raz. Jako, że zaczyna sie weekend widzę, że na topik zaczynają spełzać pomarańczki z tak mądrymi i cennymi uwagami jak powyżej. Miłej zabawy... Believe - nie załamuj się - zawsze jest jakieś wyjście. Może porada fachowego adwokata pomogła by wam przebrnąć przez trudnosci? (lub sugestie Calineczki?) Pozdrowienia dla wszystkich. Nawet pomarańczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
konefffka oj, wspolczuje ja ci tego siedzenia w pracy. Troche nie rozumiem twojego M, ze ci dogaduje zamiast wspierac. Moze tez dlatego, ze moj M sam bardzo duzo pracuje i zawsze namawia mnie zebym robila to co lubie,bo mowi, ze wystarczy, ze on bardzo duzo pracuje ,a jak mam juz jakas robote, to nigdy zlego slowa nie uslyszalam, tylko same dobre. Tu nie moge narzekac, na kwestie finansowa czy uczuciowa tez nie, tyle, z ja sama przestaje sobie z tym wszystkim radzic. I tak od czasu do czasu dopada mnie taki dolek jak dzis. ja chyba wypije lampke wina...czsami nie moge zrozumiec dlaczego ludzie potrafia sami sobie klasc takie klody pod nogi, przeciez to nikomu nie pomaga, tak jakby nie mozna bylo zyc tak po prostu normalnie. Ja z moim bylym chlopakiem, z ktorym bylismy pare dobrych lat do dzis utrzymujemy kontakt, ale taki zwyczajny, przyjacielski. W tej chwili nawet z jego dziewczyna. Dlaczego nie moze byc tak zawsze??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem...też tego nie rozumiem - ja wprawdzie ze swoim ex nie mam dobrych kontaktów, ale to kwestia właśnie rozstania - o którym tutaj juz pisałam. Tego, jak chamsko się zachował nigdy nie zapomnę, i lepiej nawet, że tylko sporadycznie się do mnie odzywa, bo z takim człowiekiem wolę nie mieć nic wspólnego niz parę wyblakłych fotek. Nie wiem czemu ludzie sa tacy złosliwi i zaborczy, wręcz wyrachowani i zacięci w swoim \'odgrywaniu się\". Mnie zycie już nauczyło, że wina leży przeważnie po środku i tylko ludzie bez klasy są bezkrytyczni wobec siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje, zeby mnie facet potraktowal po chamsku, to pewnie tez nie usmiechalyby mi sie serdeczne kontakty, ale wlasnie dlaczego tak jest beznadziejnie. Czy nie mozna zalatwiac wszystkiego kulturalnie? Ja tez jestem czasami cholernym wybuchowcem, ale taki mam charakter, z tym, ze za sekunde mi sie zmienia. Ale nie rozumiem szczegolnie walk roznych bylych, ktore mimo zerwania wspolnych kontaktow dalej straja sie macic zamiast dbac o swoje zycie. Najczesciej zmienia im sie jak juz same znajda swoja polowke, a tak to najlepiej psuc innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze i mnie - nie mam pojęcia. Mysle, że ex napewno tez doznają poczucia krzywdy, czują się osamotnione i porzucone (mówie tu głównie o tych uprzykrzających życie), i napewno tez bezsilne. Często lęk i nowa sytuacja budzi w ludziach frustracje, które chce wyładować w ten czy inny sposób, najczęściej na domniemanym krzywdzicielu, czyli ex-nie-ex mężu i jego nowej kobiecie, często bogu ducha winnej. Dla mnie to jest bez sensu - bo gdy wyobrażę sobie taką sytuację np. z moim byłym, że rozchodzimy się a ja jemu sypię sola w oczy na każdym kroku - ot tak sztuka dla sztuki -wydaje mi sie to conajmniej ponizające. Dla mnie oczywiście. Myslę, że gdy kobieta ma swoją dumę i potrafi zachować sie po ludzku mimo cierpienia jakiego doznaje czy jakie odczuwa - to jest większy policzek dla faceta niz obrzucanie go błotem i przeczołgiwanie po sądach bądź szykanowanie nowej partnerki. Przykład: nasza Mała odnaleziona - jej ex mąz żałuje rozstania i zapewne jego urażona męska duma sprawia, że czasami zachowuję się jak ostatni pupek. Różne są sytuacje i różne spojrzenia na ten sam problem. Znam i takie pary które rozstały się z pełną klasą i mimo wzajemnego żalu są w stanie spojrzeć sobie w oczy bez zawiści i chęci mszczenia się. A, że w życiu nic nie jest takie proste... Nie chce mi się dzisiaj wracać do domu. Nie mam siły na rozmowę a tkwienie w sytuacji napięcia nerwowego nie wrózy niczego dobrego. Chyba jutro zafunduje sobie wypad na konie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No no no widze, że niektórrzy mają gorzej niz ja , bo ja właśnioe skończyłąm robotkę i spokój aż do poniedziałku ;) Może i mnie, twoje rozważania nie są bezpodstawne, a powiem ci w sekrecie, że z wiekeim człowiek staje się bardziej czujny i wszystko rozważa po kilka razy ;) Nie przejmuj się tak podejście jego dziecka do ciebie, bo po I nie jesteś jego matką i nigdy nie będziesz i raczej jakichś super zażyłych stosunków się nie spodziewaj, po II dziecko to dziecko też na swoje muchy w nosie ;), po III w waszym związku to wy jesteście ważni nie jego dziecko czy wasi rodzice tylko wy ;) Konefffka, mój poprzedni facet był taki ja twój chodzi o to podejście do pracy też wiecznie słyszałam, że kodeks pracy to to lub tamto, ale tamtemu jakoś do zarabiania większej gotówki nie chciało sie przyłożyc tylko gadać potrafił, ale to już przeszłość ;P Dziewczyny mnie wątpliwości jakoś tez nie chca opuścić Przestaje wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia itp. Zaczynam wątpić czy cos takiego istnieje , może to tylko faza zauroczenia mylona przez ludzi??????????? A tak poważnie to trochę trudne miłości sobie wybrałyśmy no nie?? Ja rozumiem ,że mógłby byc starszy trochę ale żeby od razu musiał mieć dzieci?? I żeby z nas robiono macochy i konkubiny A gdzie w tym wszystkim czas na beztroskie zakochanie i nie myślenie o niczym innym jak tylko o ukochanym??? Same się tego pozbawiłyśmy Ale czy nam to na dobre wyjdzie :0 :O Ja mimo wszystko zaczynam nabierać dystansu do instytucji \"ex\", tak jak ostatnio czytam wiele publikacji i topików to w przeważającej części to faceci namącą nakręcą a potem lament że ex zła. Są też type ex , ale te to znamy z wpisów na drugich! Chociaż i tutaj czasami któraś wspomni o przepychankach z ex swojego. Ja generalnie ostatnio mam to wszystko gdzieś!! Zaczynam walczyć o siebie, przecież mnie tez się cioś od życia należy, a nie tylko uważanie czy aby nie urażę mojego jak coś powiem o jego córce, albo ta jego babka pokręcona, i jego rodzice spod ciemnej gwiazdy ;O olałąm to wszystko , bo i tak nie mam na to wpływu!! Teraz czas na mnie - czyli mała metamorfoza ;) nie wiem jaki bedzie tego efekt ale juz nie mogę doczekać się końca ekspsrymentu !! No cóż życie to nie bajka i albo ma sie rybki albo akwarium ;) A ja zasługuje na rybki w akwarium i chyba musze się wybrać na nowe łowy i coś sobie nowego złowić i niedzieciatego czy rozwiedzinego ;O Ażleż mam nastrój Wrrrrrrrrrrrr Uwaga dzisiaj gryzęęęęęęęęę To chyba zmęczenie i nie jasna sytuacja robi ze mnie takiego małego potwora. Też chciałbym już aby było po stwierdzeniu nieważności, też chciałbym już kupować sobie buty i sukienkę do ślubu, a nie ciągle słyszeć, że przez alimenty to on ma mniejszą zdolność kredytową np.. A co to ja kazałam mu robic dziceko z tą kobietą ???????? Też mam dzisiaj dość. Jeszcze ta skarbówka Buuuuuuuuuu Czy można żyć beztrosko ??? Ja chcę się tam przeprowadzić !!!!!!!!!! Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie, gdzie jest ta nasza beztroska milosc? Choc musze przyznac, ze nigdy nie bylo mi w zwiazku z mezczyzna tak dobrze jak teraz ale tez nigdy nie targaly mna tak rozne watpliwosci. Ja nie wpakowalam sie w ten zwiazek z wielkiej checi, ciagle powtarzlam, ze nie interesuja mnie zonaci itp itd a tu zycie splatalo figla-nie dosc ze z rozwodnikiem to jeszcze z dzieckiem. Teraz wiem, ze moge innym mowic, zeby sie nie wiazali, ale tez wiem jak silna potrafi byc milosc. Kazda z nas chcialaby przezywac wszystko pierwszy raz a tu niestety...Jeszcze zeby te zwiazki nie byly takie trudne, zeby nie trzeba bylo sie obawiac rzeczy na ktore nie mamy wplywu... Tak jak calineczka napisalas, z wiekiem rzeczywiscie czlowiek staje sie bardziej wyczulony na wiele rzeczy-a juz na pewno ja taka jestem...ciezko mi dzisiaj, wiec tak smuce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to kochana jest nas już dwie i chyba za chilke Konefffka do nas dołączy ;) Tak sobie ostatnio myslę i wiesz co gdyby nasi byli tacy beznadziejni to nie byli by juz raz żonaci ;) i ex nie walczyły by o nich jak lwiece ;) - to takie pocieszenie marne co prawda ale jednak ;) A ja ostatnoi uświadomiłam sobie, że bardzo ale to bardzo chcę mieć ślub kościelny :O nie wiem skąd mi się to wzieło ale chcę i już. Zaczynam płakać jak widzę młode pary jadące samochodami do ślubu i takie tam ......... Tylko jak to pogodzić z faktem, że on już raz ślubował w kościele ??? I do tego jeszcze zrobił dziecko ??????????/ Wrrrrrrrrrrrrrr Brrrrrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz calineczka, ja znam twoj bol. Moim wielkim marzeniem od dziecinstwa byl koscielny slub, w bialej sukni...jak teraz widze, ze niestety nie dane mi to(przynajmniej na chwile obecna) to jest mi strasznie przykro. O uniewaznienie malzenstwa nie bedziemy sie starac, bo to glupie, skoro nie ma konkretnych powodow. Chcialabym chociaz slub cywilny, bo ja po prostu nie chce zyc w \"nowoczesnym\" zwiazku. Papierek niby nie jest mi potrzebny ale chcialabym przezyc ta chwile...Mysle, ze wiekszosc chce stworzyc rodzine, oprocz wlasnie naszych panow, ktorzy takowe juz mieli. Trudno mi sie rozmawia z moim M o tym, bo niby rozumiem jego rozterki a z drugiej strony gdyby mial az takie watpliwosci to przeciez nie bylby ze mna. Ja to juz becze nie tylko jak mysle o slubie koscielnych ale jak widze szczesliwe matki z dziecmi- to chyba tak juz jest w tym wieku. Wiem, ze dziecko nie zastapi mi milosci do mezczyzny, wiec nie chce zeby bylo jakas przyneta ani zaplanowana wpadka, ale nie ukrywam, ze chcialabym byc mama...ja w ogole zawsze marzylam o takiej kochajacej sie rodzinie...a teraz?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i mnie, jedyne co mogę zrobić to podać ci rękę :O Też mam od jakiegoś czasu takie pragnienia i one niestety przybierają na sile :O Wolny związek był dla mnie tylko po to aby niestety ale nauczyć się życia na innych :O Taka jest prawda :O A teraz gdy już znam siebie,znam możliwości facetów, wiem czego chcę od faceta, co moge sama dać, wiem jak chcę żyć i z kim - to on nie może :O Bo ma przeszłość dość upierdliwą (ex) i zobowiązania do końca życia (córka) :O Tylko czy ja chcę aby w przyszłości do naszego domu przyjedzały jego wnuki ?czyli dzieci jego córki ???? Niestety ale NIE, nie chcę i nie pogodzę się z ta myślą nigdy! Nie wiem co robić , ale jak pomyslę o przyszłości to się boję! Tak poprostu boję się tych wszystkich niezręcznych sytuacji, gdy on będzie na komunii u córki gdy ona będzie brałą ślub, gdy będzie w ciąży i urodzi mu wnuka !!!!!!!!! Co wtedy będzie ze mną??????? Jak poradzę sobie z tym wszystkim?? On będzie wtedy szcześliwy a ja?????????? Czy nie odstawi mnie w tych momentach na boczny tor????? Dla niego to takie wszystko proste i on uważa, że nie powinnam myśleć o tak dalekiej przyszłości! ale czy ona znowu jest taka odlwegła?? Jego córka ma już prawie 7 lat i teoretycznie za 13 może chciać brać ślub, czy ja wtedy dam radę pogodzić się z tym, że zamiast na grilu ze znajomymi mój mąż będzie u córki na ślubie kościelnym do tego ????????? Oj im dłużej o tym myślę to mam dość!!! :O Pozdrawiam cieplutko ;) I mam nadzieję, że jutro przyniesie mi lepsze myśli, bo od wczoraj jakoś nie mogę się pozbierać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straszna z ciebie egoistka
Celineczko!!!!! Pomyśl, że ta córka to w sumie kawałek Twojego faceta, więc jak go kochasz, to polub i ją! I razem na ślub!!!! Jak będzie dorosła, to i cię zaakceptuje, im wcześniej będziesz obecna w jej zyciu tym lepiej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajna rada tylko że ta córka ma tez mamę, która z ledwością zgadza się na odwiedziny ojca :O o mnie już nie wspominając :O Po za tym mała wychowują jej dziadkowie i oni już powiedzieli mojemu, że jeśli kiedykolwiek on małą pozna ze mną to spotkają się w sądzie i spróbują pozbawić go praw rodzicielskich :O A juz napweno udowodnią że mam zły wpływ na ich wnuczkę i postarają się o sądowy zakaz zbliżania się mnie do ich wnuczki :O Więc rada choć dobra nie wykonalna :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i słusznie calineczko
że Dziadkowie chronią swoją wnuczkę przed taka lafiryndą jak ty. Przecież nie może mieć dziecko kontaktu z osobą co rozbija cudzą rodzinę w imię swoich egoistycznych zachcianek. Nie byłabyś dla dziecka przykładem do naśladowania więc lepiej trzymaj się z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lafiryndą to ty moja droga jesteś, a ja nikomu żadnej rodziny nie rozbiłam, ale ty napewno coś takiego w życiu zrobisz z pełna premedytacją , bo takie chamki i prostaczki tylko tyle w życiu potrfią czyli mleć ozorem po chamsku :P:P:P:P Debilizm twój nie zna granic :P:P I niestety zasady dobrego wychowania w twojej rodzinie zawiodły :P Współczuję twoim rodzicom, że mają takie debilne dziecko :D:D:D:D:D Co nie rozumie sensu zdania :P Nie pozdrawiam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×