zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 idę na tory,loris ... jak moglam NIE MIEC hirsutyzmu majac czarne wlosy na brodzie, wokol piersi, na brzuchu... plecach itd, z dodatkowo podwyzszonym o sporo testosteronem? idę na tory, w takim razie ... przepraszam, ze Cie urazilam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lalalallalajla. Napisano Listopad 10, 2008 dziewczyny czy macie jakieś fotki dziewczyn z histuryzmem? chciałabym mieć jakieś porównanie, a nigdzie nie mogę znaleźć:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lalalallalajla. Napisano Listopad 10, 2008 dziewczyny czy macie jakieś fotki dziewczyn z histuryzmem? chciałabym mieć jakieś porównanie, a nigdzie nie mogę znaleźć:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lajljaljalLa Napisano Listopad 10, 2008 dziewczyny macie jakieś zdjęcia dziewczyn z histuryzmem?:( nigdzie nie mogę znaleźć a chciałabym porównanie. bardzo proszę... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 i... być moze nie powinnam juz drazyc tego samego tematu, ale nie wierze, ze to ten sam wlos.Dlaczego? Wspominam, jak zaczelam "zapuszczac" wlosy do zabiegow laserem. Przez 2,5 miesiaca (z przekory) zamiast wlosy wyrywac - golilam. Szczerze mowiac dopiero wtedy zauwazylam , ile ich tak naprawde mam. Dlatego UWAZAM, ze to nie sa te same wlosy, ktore zostaly usuniete. I powiem jeszcze o jednej swojej obserwacji. Na to, jak szybko wlosy rosna ma wplyw (przynajmniej w moim przypadku) faza ksiezyca. Sprawdzilam na sobie, wg mnie - naprawde widac roznice. ale... jezeli w waszym przypadku jest inaczej...coz... niczego przeciez nie neguje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 i... być moze nie powinnam juz drazyc tego samego tematu, ale nie wierze, ze to ten sam wlos.Dlaczego? Wspominam, jak zaczelam "zapuszczac" wlosy do zabiegow laserem. Przez 2,5 miesiaca (z przekory) zamiast wlosy wyrywac - golilam. Szczerze mowiac dopiero wtedy zauwazylam , ile ich tak naprawde mam. Dlatego UWAZAM, ze to nie sa te same wlosy, ktore zostaly usuniete. I powiem jeszcze o jednej swojej obserwacji. Na to, jak szybko wlosy rosna ma wplyw (przynajmniej w moim przypadku) faza ksiezyca. Sprawdzilam na sobie, wg mnie - naprawde widac roznice. ale... jezeli w waszym przypadku jest inaczej...coz... niczego przeciez nie neguje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 i... być moze nie powinnam juz drazyc tego samego tematu, ale nie wierze, ze to ten sam wlos.Dlaczego? Wspominam, jak zaczelam "zapuszczac" wlosy do zabiegow laserem. Przez 2,5 miesiaca (z przekory) zamiast wlosy wyrywac - golilam. Szczerze mowiac dopiero wtedy zauwazylam , ile ich tak naprawde mam. Dlatego UWAZAM, ze to nie sa te same wlosy, ktore zostaly usuniete. I powiem jeszcze o jednej swojej obserwacji. Na to, jak szybko wlosy rosna ma wplyw (przynajmniej w moim przypadku) faza ksiezyca. Sprawdzilam na sobie, wg mnie - naprawde widac roznice. ale... jezeli w waszym przypadku jest inaczej...coz... niczego przeciez nie neguje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 i byc moze nie powinnam juz drazyc tego tematu. Dlaczego? Gdy \"zapuszczalam\" wlosy przed zabiegami laserem przez 2,5 miesiaca (z przekory) ... dopiero wtedy zauwazylam, ile jest ich naprawde. Stad moje :\"niemozliwe!\". Wybaczcie, ale naprawde trudno mi uwierzyc, ze to ten sam wlos. Niczego jednak nie zamierzmam negowac. Moze wplyw na to, ze moje wlosy odrastaly po ok. 10- 15 dniach bylo tez wynikiem okresu, w jakim je depilowalam. Od zawsze staram sie zyc w zgodzie z kalendarzem ksiezycowym. na mnie to dziala. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 nie moge sie jednak powstrzymac,aby niczego nie dopisac.:)Wybaczcie mi to przez wzglad na moj stan. Poza ciaglym jedzeniem wapna i migdalow, caly czas sie z kims kloce :)To drugie wynika stricjte z nudow. Dlaczego ciezko mi w to uwierzyc?Dlatego, ze dopiero przed zabiegiem laserowym, gdy zapuszczalam wlosy przez 2,5 miesiaca (z przekory) zauwazylam, ile ich jest tak naprawde. Wczesniej, gdy tylko zauwazylam wlosa, od razu go wyrywalam. Wydaje mi sie, ze moze byc tak, ze to nie jest ten sam wlos. Wlosy nie rosna w takim samym(wymierzonym co do godzin) czasie. To ,co jeszcze zauwazylam - i pewnie o czym wiecie - to TO, ze szybkosc odrastania wlosow (przynajmniej w moim przyapdku) zalezy od fazy ksiezyca. Zrobcie jakas obserwacje. Mysle, ze napewno nic nie tracicie a moze uda wam sie zauwazyc cos, co w jakims stopniu wam pomoze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 o jejku.. przepraszam... z tych postow wynika to samo. Mialam po prostu problem z polaczeniem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sierść kota Napisano Listopad 10, 2008 czy wie ktoś gdzie oprócz internetu można kupić hydrolat? Potrzebny mi jest do wykonania serum z mazideł a nie chce mi sie zamawiać na stronie ze względu na to że wysyłka kosztuje 3 razy więcej niż sam hydrolat. (reszty składników nie zamawiam bo mam jeszcze dużo jedynie hydrolat sie skończył) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość martulkaaaa Napisano Listopad 10, 2008 Dziewczyny :-) spokojnie, nie ma się o co spierać. Hirsutyzm określa się po ilości owłosienia, miejscach, gdzie występuje, a nie po tym, jak szybko włosy rosną. Jednym szybciej, innym wolniej odrasta to cholerstwo i już :-D sierść kota, możesz zastąpić hydrolat wodą destylowaną, jezeli nie chcesz go kupować. Poza internetem popytałabym w sklepach zielarskich. Można też w domu zrobić sobie hydrolat. Ale do tego najlepiej nadaje się swieże zielsko czy kwiaty, więc musisz chyba z tymi eksperymentami poczeakć do przyszłego roku. Albo zrób z suszonych, może wyjdzie :-) A robi się to tak: do dzbanuszka do parzenia kawy (takiego 2-komorowego do stawiania na gazie) wlewasz wodę destylowaną, zamiast kawy wkładasz zielsko (może też np. skórki owoców itp. sama nie wiem) i parzysz to tak jak kawę. Najpierw może wlej samą wodę i sparz dzbanuszek, zeby go oczyścić i zdezynfekować. Powodzenia :-D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 sierść kota, tak, jak pisala martulkaaa.. :) w sklepach zielarskich, napewno z fitomedu.ja takowe posiadam...ale bardziej pod katem olejow. a co do pomyslu martulki... fajne, tylko trzeba uwazac. To, co kupisz w sklepie jest wytworzone na bazie skladnikow wolnych od pestycydow, olowiu itd. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 10, 2008 Dziewczynki, jestem w złym stanie psychicznym, takim, kiedy wydaje mi sie, że życie jest bez sensu.I ten stan nie jest przez włoski a przez to, że zobaczyłam dzisiaj mojego wujka przykutego do łóżka po wylewie.Wylew miał półtora roku temu ale dopiero dzisiaj go zobaczyłam.To był człowiek, mimo swoich około 60 lat niezwykle energiczny, chodził i biegał jak nastolatek, w lecie się opalał, chodził w stopkach i bardzo modnie sie ubierał i przy tym był dobrym mężem do cioci.I dlatego tak mnie dobił jego widok.Bo jednego dnia jego witalność, energia zamieniła sie w wegetacje.Prawdopodobnie wszystko rozumie ale po wylewie praktycznie nie mówi, leży w łóżku, ciężko podnieść mu rękę. To jest jego krzyż, przeznaczenie tak jak naszym są włoski.Nie potrafię nie myśleć, że każdego z nas może spotkać podobny los, bo przecież może.Ile jeszcze złego może nas spotkać w życiu? Normalnie czasem boje się żyć, boję się śmiać, boję się być optymistką. A wiecie dlaczego? Bo zawsze w takich właśnie chwilach, radosnych, w chwilach, kiedy czułam sie szczęśliwa czasem z drobnych rzeczy to właśnie w takich chwilach spadało na mnie coś strasznego, serce mi stawało,jakby ktoś je przebił na wylot.Czasem wydaje mi się, że nic nie ma sensu bo wszystko można stracić w jednej chwili, wszystko co najdroższe, co kocha sie najmocniej może odejść w jednej malutkiej chwili.Tego się boję. A włoski to tylko kolejny ciężar. Czasem sobie myslę, że może lepiej nie kochać, być obojętną, nie czuć? Wtedy przynajmniej nic nie boli... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć Napisano Listopad 10, 2008 to jest własnie życie, loris :/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 10, 2008 No, nie zupełnie takie jest życie.Ja wiem, że prawie każdy ma jakies problemy,ale....są osoby, które praktycznie prawie przez całe życie ich nie maja, albo mają niewielkie problemy.Dlaczego jedni maja ich tak wiele a inni praktycznie dożywają do starości bez większych problemów? Bo życie jest niesprawiedliwe.A my nic na to nie poradzimy.Więc albo trzeba myśleć tylko o tym co dobre i nie być za bardzo szczęśliwym albo być wiecznie nieszczęśliwym. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zwala_genetyczna 0 Napisano Listopad 10, 2008 Loris, a jakie to ma znaczenie, czy ktos ma wieksze problemy, mniejsze... myslisz, ze ktos, kto ma pieniadze, zdrowie jest szczesliwy? Nigdy nie wiesz, co ktos tak naprawde mysli. Zawsze uwazalam swojego ojca za potwora, ktory gapil sie w swoje freski. Mial wszystko... pieniadze, zdrowie, rodzine. On jednak caly czas byl zapatrzony w swoje malowidla. Wtedy przyszlo mi na mysl, ze tak naprawde on nie tylko patrzyl,ale i myslal. To nie ma znaczenia, czy ktos jest szczesliwy(w sumie tylko w oczekiwaniu na szczescie mozna byc szczesliwym, potem chcemy wiecej)... to nie znaczenia, czy cierpimy... przez to stajemy sie lepsi. To wszystko traci sens w obliczu tego, co jest nieuniekninione. Cokolwiek sie nie stanie, jedno jest pewne - SMIERC. Nie lubie czegos, z czego nic nie wynika...dlatego wierze w COS, KOGOS po smierci. Nigdy nie uwazalam wlosow za ciezar, nie pytalam \"dlaczego\". Czasem tak sie po prostu dzieje... i nic na to nie poradzisz. Jesli nie mam na to wplywu, ucze sie z tym zyc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 10, 2008 Zwala w zasadzie to zgadzam się z Tobą choć nie do końca.Mnie wydaje się, że wielkie znaczenie ma w życiu fakt, czy ktoś czuje się szczęśliwy czy nie.Też myślę, że bycie szczęśliwym nie jest uzależnione od np.dużej ilości pieniędzy, choć bycie biednym szczęścia też nie daje.Ale można czuć się szczęśliwym z małych i tanich rzeczy.Ja np. często czuję szczęście, kiedy wyniosę pościel na pole w piękny i słoneczny dzień i wieczorem ona tak cudnie pachnie, kiedy kładę się do łóżka.I jest wiele takich drobnych sytuacji. Tylko najtrudniejsze w życiu jest to by takich sytuacji stwarzać sobie w życiu jak najwięcej.A my z czasem zapominamy jak lubimy niektóre rzeczy i myślimy o nowych, które mogłyby nam dać szczęście.ja myślę, że oprócz zdrowia to w życiu najważniejsze jest to by czuć się szczęśliwym w rodzinie i po prostu w życiu.A to czasem bardzo trudne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sari-mari 0 Napisano Listopad 10, 2008 http://video.google.co.uk/videoplay?docid=3493207271920409738 Loris, dla Ciebie, obejrzyj. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 11, 2008 Nie wiem, jak rozumieć, że to dla mnie ten film. Miałam do czynienia z osobami niepełnosprawnymi i zarówno wtedy jak i teraz doceniam, że mam ręce, nogi,słuch i wzrok.Doceniam i dziękuję Bogu, że mój synek urodził sie zdrowy.Każdy człowiek ma chwile załamania i zwątpienia i Wy wiecie to przecież najlepiej. Mnie one zdarzają sie średnio raz w miesiącu.A TY Papryczka, że ten film to dla mnie.Ja nie muszę oglądać takich filmów, właściwie mam do czynie z czymś podobnym na co dzień.Mam sąsiadkę, która ma chore dziecko. To już dorosła osoba, która umysł ma 3-latka.Z 15 lat temu pracowałam z osobami niepełnosprawnymi.Pomagałam przy ich myciu itp.Doceniam co to zdrowie i sprawność. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sari-mari 0 Napisano Listopad 11, 2008 Zupełnie mnie nie zrozumiałaś :o, nie po raz pierwszy zresztą. Nie chodzi mi to, że jest niepełnosprawny, ale o to co mówi. Wybacz mi, ale nie jestem na tyle małostkowa, żeby poprzez cudze nieszczęście kazać Ci się cieszyć, bo Ty jesteś sprawna. A poruszał temat przez Ciebie zaczęty. Czy Ty to w ogóle obejrzałaś w całości? Bo mam wątpliwości. Mówił pięknie o Bogu, tłumaczył jak radzić sobie z bólem, przeznaczeniem. Jak to jest, że on nie ma tego, co inni (czyli kwestia poruszanej przez Ciebie niesprawiedliwości życia). Ja chodziłam do hospicjum, byłam czynnym wolontariuszem w domu spokojnej starości, zapewne napatrzyłam się na wiele nieszczęść, a mamie mojego przyszłego męża zmieniałam pampersy. Trochę wiary w ludzi loris, chciałam Ci przekazać coś pozytywnego, więc nie dopatruj się tam treści, których nie ma. Posłuchaj po prostu mądrych słów człowieka, który swoim życiem udowadnia, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Że należy być mimo wszystko optymistą, śmiać się, że należy kochać, a nie być obojętnym, bo Bóg ma dla nas zawsze lepszy plan. Odnaleźć głęboką mądrość w jego słowach, która niewątpliwe wypływa z każdej, nawet najkrótszej jego wypowiedzi. A jeżeli dalej nie rozumiesz, to niestety już lepiej nie potrafię Ci tego wytłumaczyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
brenda27 0 Napisano Listopad 11, 2008 Witajcie. Jestem nowa i oczywiście mam to samo co wy.Poczytałam troszkę stron wstecz i obejrzałam też film o tym chłopcu bez rąk i nóg.Myślę, że wszystkie rozumiemy co mówił ten chłopiec i jest tp prawdą, że to co nas spotyka to nasze przeznaczenie ale myślę też, że Loris chodziło o to każda z nas może mieć chwile zwątpienia w życiu,ze odechciewa sie jej zyc.Mysle ze te uczucia sa nieuniknione a czasami sobie trudno wytlumaczyć tak jak ten chlopiec na filmie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sari-mari 0 Napisano Listopad 11, 2008 Właśnie, dlatego ten film zamieściłam. Bo on tak mądrze mówi o przeznaczeniu i czerpaniu radości z życia pomimo wszystko. Jest wiele chwil, kiedy mamy ochotę ze sobą skończyć, kiedy wydaje nam się, że nie zasłużyliśmy na to cierpienie. Kiedy nie tylko nasze, ale cierpienie innych nas przerasta. Świat wydaje się zły i niesprawiedliwy. Ale gdzieś musi być sens tego wszystkiego i chłopak ten próbuje nam właśnie owy sens przekazać. Dla mnie to bardzo pouczające, co mówił. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 11, 2008 Papryczka, dla mnie też jest pouczające to, co usłyszałam na tym filmie, tylko rzeczywiście czasem człowiek chciałby czegoś więcej lub czegoś lepszego.I czasem trudno nam się pogodzić z tym, co nieuniknione.Myślę, że te wszystkie uczucia u nas są normalne.Najważniejsze to sie nie podawać i nie poddawać się takim uczuciom, że życie jest bez sensu.Najlepiej mówić sobie, że wszystko ma jakiś sens i czasem coś niedobrego może przerodzić się w coś wartościowego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 11, 2008 Idę na tory i ja bardzo Cię lubię i cieszę się, że mnie rozumiesz. Myślę, że jesteśmy podobne do siebie pod względem charakteru. Też uważam, że być optymistką nie da się nauczyć, ja też nią nie jestem, ale nauczyłam się cieszyć także małymi rzeczami.Mój mąż mówi, że ja zawsze widzę wszystko w czarnych kolorach.On natomiast jest raczej optymistą i czasami tego optymizmu w nim nie lubię.Bo dla mnie optymizm to trochę jakby fałsz, przecież nie można wiedzieć, że będzie super, kiedy może być źle.Wczoraj jak pojechałam do wujka to moja mama trochę robiła mi wyrzuty, że tylko powiedziałam wujkowi; dobry wieczór i nic więcej.Ja po prostu nie umiałam się zachować, nie wiedziałam co powiedzieć. On chyba wszystko rozumie ale nie potrafi odpowiedzieć.Miałam mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Czasami cuda się zdarzają, ale on jest jak biedna roślina bez wody i nie potrafiłabym mówić do niego ; będzie dobrze, jak wiem, że jest beznadziejnie i na pewno nie będzie dobrze.Ja nie chciałabym tak żyć, wolałabym umrzeć, ale nasze życie w rękach Boga. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sari-mari 0 Napisano Listopad 11, 2008 Loris, mama mojego przyszłego męża miała udar. Na dzień dzisiejszy jest półrośliną, a na pewno ogromnym dzieckiem, któremu trzeba zmieniać pieluchy. Praktycznie nic nie zostało z tej niegdyś inteligentnej i pięknej kobiety. W jej przypadku niestety udar wystąpił po drugiej próbie samobójczej... Mój narzeczony jest najmłodszy w rodzinie, a miał wtedy 20 lat. I na jego barki spadła cała odpowiedzialność za dom. Ojciec tyran wykończył w końcu matkę psychicznie, a ta pomimo tego, że miała trójkę udanych dzieci wybrała łatwiejszą drogę ucieczki dziś możemy jej tylko zmieniać pieluchy... Można by mieć do niej nawet żal, że tak postąpiła. Bo wraz z chorobą posypały się ogromne długi z jej firmy, no po prostu rozpętało się piekło. To co przeżyłam razem z nim jest nie do opisania. To praktycznie zrujnowało nam przyszłość, na dzień dzisiejszy wciąż mamy długi i zero perspektyw na wspólne życie przez najbliższy czas. A mimo to mam w sobie wiele siły i woli życia, chociaż sama przeszłam w domu piekło, ba wciąż przechodzę (Już jako 10-letnie dziecko chciałam się zabić). Skąd to mam? Nie wiem. Dlatego coś w tym wrodzonym optymizmie jest. Ja zawsze gadam dużo, czarnowidzę, ale w obliczu nieszczęścia odnajduję w sobie siły i walczę. Żałuję, że nie znałam jego mamy przed chorobą, gdyż poznaliśmy niedługo po tym "fakcie". Często myślałam sobie, że może bym jej pomogła, dała oparcie którego nie znalazła w synach, nie do końca umiejących zrozumieć kobiecą naturę. Jeden z braci bił się z ojcem w obronie mamy, drugi jej pomagał, porzucił marzenia i pracował na dom (mój), ale nikt nie wysłuchał jej i nie zobaczył w porę jak umiera na duchu. Straszne. Dlatego dziś wiem, że najważniejsze jest się nie poddawać. I cieszę się, że sobie tą cechę wywalczyłam. Ona i jej życie jest dobrym przykładem na to, że poddanie się sprowadza na nas jeszcze gorsze nieszczęścia, że łatwiejsze drogi to najczęściej najgorsze z możliwych. Z tego też względu mało narzekam i rzadko wylewam tu swoje żale na temat włosów, bo owszem załamuje mnie mój wygląd, ale gorsze są dla mnie stracić miłość, wiarę, stracić sens do życia. I o ten sen każdego dnia walczę. P.S. Też uwielbiam zapach pościeli gdy się ją wywietrzy na powietrzu (ja swoją wietrzę na placu za domem), boskie są takie drobne gesty. Jak to mówią, w życiu piękne są tylko chwile. I o te chwile trzeba walczyć, bo życia to nieustanna walka jest. Ze światem, ludźmi, samym sobą. Ale nie warto się poddać. Naprawdę nie warto. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sari-mari 0 Napisano Listopad 11, 2008 P.S. 2, włoski na brodzie robią się coraz grubsze. Wyrwać? Dalej wybielać? A jeżeli pozbyć się to czym? Tyle pytań i tak wiele odpowiedzi, ale w tej sprawie nie mam jeszcze doświadczenia, bo wąsy wyrywam pęsetą, ale brodę się boję, nie chce mieć grubszych włosków... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć Napisano Listopad 12, 2008 ja juz mam... rwę to pensetą :/ a czym wybielasz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sari-mari 0 Napisano Listopad 12, 2008 Wybielam preparatem do wybielania włosków na twarzy Sally Hansen. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
loris 0 Napisano Listopad 12, 2008 Papryczko życzę Ci dużo wytrwałości, w tym co robisz i pozostań zawsze optymistką.Myślę, że Jestes dobrym człowiekiem a to w życiu bardzo ważne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach