Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

A ja znowu sie dzisiaj zmasakrowalam... Zaczelo sie od jednej guli, ktora rosla i rosla... Myslalam, ze jak bede smarowac Zinerytem, to mi zniknie sama, ale mam identycznie jak dziewczyny powyzej - zamiast znikac i wchlania csie, to to gowno dojrzewa i robi sie wieksze... Jedyny sposob na nie, to wlasnie wycisniecie... No i wycisnelam, ale nie omieszkalam zapomniec o calym nosie, brodzie, czole i policzkach (zaskorniki). Obecnie czuje ulge, bo masakrowalam sie chyba z godzine i sie zmeczylam... No ale wiem, ze jutro bede sie czula fatalnie, jak tylko sie obudze podbiegne do lustra zeby zobaczyc w jakim stanie jest twarz, potem znowu godzina robienia makeupu i stresy w ciagu dnia, ze cos widac i musze zamaskowac korektorem... Mam juz tego serdecznie dosyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pore minimizer
Donkichotowa stosowałam sumiennie całą serię pore minimizer clinique.Dla mnie od początku do kitu,ale łudziłam się ,że potrzeba czasu żeby było widać efekty itd.Nic z tego,na mojej twarzy to nawet nie dawało optycznego wrażenia zmniejszonych porów,wprost przeciwnie były bardziej widoczne niż po niektórych kremach nawilżających i po dłuższym stosowaniu też żadnych efektów pozytywnych.Do tego zapychały mi pory brrr...Wyrzucona kasa,pogorszona cera,ale u Ciebie może być inaczej.Myślę,że najlepiej jak poprosisz w sklepie żeby ci zrobili próbki i zobaczysz jak to wygląda na twojej skórze.Gdzie są dostępne?Sephora,douglas,marionnaud,w perfumeriach w Galerii Centrum.U mnie na rozszerzone pory jak na razie najlepsza okazała się gąbeczka z Biothermu z linii biopur:instant touch pore refiner.Cały czas szukam jednak czegoś lepszego,jak znajdę coś rewelacyjnego dam znać. Aaa,też należę do masakrujących się i to bardzo....szkoda gadać... Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam, ze czytalam ksiazke, o ktorej pisalyscie - potega podswiadomosci. I nic. Chodze do terapeuty (co prawda nie wie on dokladnie o moim problemie, ale generalnie leczy mnie pod katem nerwicy) i tez nic. Po prostu nic mi nie pomaga. Nic. Jestem jakims ciezkim przypadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość donkichotowa
dziękuję bardzo za informacje o pore minimizer. Co do mnie to chyba dawno tak zle nie było.To juz obsesja do granic wytrzymałosci,nie wiem ile jeszcze tak pociągnę.juz nie mam siły.jestem tak młoda a czuje sie jak staruch przejchana walcem:(przez tan nałóg w ogole nie potrafie n o r m a l n i e zyc.moje kontakty z ludzmi to porazka:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurwa... wlasnie rozdrapalam strupa z boku twarzy, bo wczoraj usunelam cos, co mi tam roslo, ale widac nie do konca, bo dzisiaj mi uroslo razem ze strupem jeszcze bardziej.. Teraz to juz mam w tym miejscu dziure... Czym ja mam to posmarowac, zeby do jutra sie choc troche zagoilo???? Nie mam juz pomyslu naprawde.... POMOZCIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofek
cześć ponownie. jest niedobrze. gula wielka. taka jak piszecie. tylko, że u mnie jest tak: rośnie rośnie aż w końcu przestaje boleć i robi się taka górka wystająca. jak się wyciśnie, to zazwyczaj(żeby nie powiedzieć zawsze) się babrze. a jak zostawię to jest i jest, nawet ze dwa miesiące ta górka (później już nie wiem, bo rozdrapuję). czy wam też się robia gule cały czas w tych samych miejscach? bo mnie dokładnie w tych samych. jedna jeszcze całkiem nie zejdzie i już następna w tym samym miejscu:(((po prostu ohyda.dzis w pracy znowu siedzę z lusterkiem w pogotowiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Do Znow To Zrobiłam - ja bym "wyczyściła" to do końca i posmarowała albo panthenolem, albo alantanem. Alantan pozostawiony na wiele godzin (np. na noc) odrobinę podsusza. Panthenol - zmiękcza i po prostu goi. Wiecie, co w tym wszystkim jest najgorsze? że gdy ma się nieładną twarz, odechciewa się człowiekowi jakiejkolwiek innej pielęgnacji. Przed "nałogiem" uwielbiałam chodzić do fryzjera, smarować się pachnącymi balsamami, dbać o każdy skrawek ciała. Potem, to już tylko wskakiwałam "pro forma" pod prysznic. Nie chodziłam do fryzjera, bo niby po co - i tak jestem brzydka, kosmetyki pooddawałam, żeby sie na pólce nie marnowały. Człowiekowi odechciewa się żyć. Naprawdę niegłupim pomysłem byłoby założenie grupy wsparcia dla osób dotkniętych opisywanym tu problemem. Rety, tak bym chciała, żeby to już nigdy więcej nie wróciło. Pomogła mi nie tylko świadomość, że tak ważne wydarzenie jak ślub przede mną, ale także praca. Mnóstwo pracy. Do popołudnia państwowo, popołudniu i wieczorem prywatnie, czasem nawet po 12 godzin dziennie. Nie miałam czasu iść spokojnie do toalety, a co dopiero sterczeć przed lustrem. Teraz jestem chora i całymi dniami siedzę w domu. Pocieszam się, że skoro jeszcze mnie nie dopadło, to może już nie dopadnie, cooo?? :( Trzymam kciuki za Was i za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymam kciuki za wszystkie osoby, które walczą. Nie poddawajcie się!!!!! Damy radę. MUSIMY. Zgadzam się z Anniszką, że w naszej sytuacji odechciewa się całej reszty, ale to jeden z większych (wg mnie) błędów. Dlatego teraz staram się dbać o siebie całościowo, i to nie tylko o ciało. Po prostu staram się sama siebie porozpieszczać:) Akceptacja siebie nie jest sprawa prostą, pokochanie samej siebie dla wielu z nas graniczy z cudem..... A podobno już samo to pomaga. Dobrze by było, gdybyśmy mogły o sobie posłuchać dobrych rzeczy - tylko z wykonaniem może byc problem. Ja mam o tyle dobrze, że mój chłopak (o rany, nawet mam...:p - kiedyś wyśmiałabym każdego, kto by mi powiedział, że taki super, albo jakikolwiek:D, facet się mną zainteresuje.)no więc że mój chłopak nie zwraca na moją twarz i ogólnie na mój wygląd takiej uwagi jak ja. Nie jest ślepy (na 100%), ma dobry gust (przynajmniej w innych wypadkach...), i mówi, że przesadzam. Kiedys się nawet zdenerwował (żeby nie powiedzieć inaczej), i stwierdził, że mam zaburzony obraz samej siebie. oooo. Postawił mnie przed lustrem, kazał się przyjrzec i zobaczyć super dziewczynę, która tam (wg niego) stała. Uciekłam z płaczem. :/ Ale On ma dużo cierpliwości - kurcze, chyba mu naprawde zależy... - po kilku ucieczkach naprawde zobaczyłam fajną, ale strasznie zakompleksioną dziewczynę. Teraz rano bez problemu uśmiecham się sama do siebie, widzę swoje atuty (mam super oczy i nawet pryszcze ich nie ukryja! ooo, stopy też niczego sobie...i ta figura....mięciutkie włosy....uśmiech....). Uśmiech w ogóle pomaga, a jak idzie taka naburmuszona dziewczyna, to żądna uroda jej nie pomożę - no dobra, znam jeden wyjątek. Ale absolutna wiekszość społeczeństwa lepiej wygląda uśmiechając się. Wiem, że nie jest to łatwe, ale naprawdę warto przyjrzeć się sobie troszke z boku, przymrużyć oczka na pryszcze, blizny itp., a zobaczyć jakieś dobre strony. Aż do skutku. To możę potrwać - zależnie od osoby i od poziomu załamania...mi zajęło to kilka miesięcy (!!!!!!). Polubiłam siebie, staram się nie krzywdzić siebie. I nie mówcie, że w waszym przypadku to nie działa. Trzeba się naprawdę przyłożyć. Ale nie wszyscy tego chcą. Uważam, że warto. Dla własnego lepszego samopoczucia. Ostatnio zaczęłąm taczyć (na razie sama w domu, może niedługo odważę sie wyjść..), dbam o siebie coraz bardziej. Nie wkurzam się. I takie pytanko: ile znacie osób NAPRAWDĘ zadowolonych z własnego wyglądu? Ja niewiele. Żadnej. A znam naprawdę sporo osób, w tym bardzo dużo ŚLICZNYCH dziewczyn. Wniosek: wszystko jest w naszej głowie, ludzie nie widzą nas tak źle, jak my same siebie. Głowy do góry. :) dla wszystkich oj, ale długo.... ale to wy się męczyłyście z czytaniem, nie ja :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Ja też bardzo polubiłam siebie, ale dopiero teraz. Gdy nie mam tego paskudztwa na twarzy. Wcześniej moja "autonienawiść", że się tak wyraże, była tym większa, im częściej myślałam, że to sama sobie wyrządzam krzywdę. Gdybym miała trądzik, gdyby moja twarz była po prostu chora, łatwiej mogłabym się z tym pogodzić. Ale nie. Miałam zdrową, śliczną skórę, którą oszpeciłam na własne życzenie. Najpierw zbędnymi kosmetykami, a potem - cholernym wyciskaniem. Wyrzuty sumienia i świadomość, że sama sobie jestem winna były najgorsze. Pocieszam się tym, że jestem tak bardzo świadoma problemu (np. tego, dlaczego i w jakich sytuacjach wyciskam), że może wreszcie z tego wyszłam. Czego sobie i Wam życzę... Narzeczony pomagał mi, ale w taki sposób, jaki opisała Ifigenia - nie dostrzegał problemu. Bardziej pomogli mi ludzie, których poznałam kilka tygodni temu, gdy na mojej twarzy nie było już śladu masakry. Powiedzieli mi wówczas, każdy niezaleznie, że jestem bardzo piękną kobietą. Doczekałam się nawet... portretu :) Ci ludzie to moi pacjenci (o ironio! jestem terapeutą, nie psychologiem wprawdzie, tylko logopedą pracującym z dorosłymi, i często wyciągam ludzi z różnych "dołków"). Dla nich właśnie postanowiłam być faktycznie piękna, skoro za taką mnie uważają. Nie mogę dopuścić do tego, by stwierdzili, że się mylą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaassskkkaaaa
Infigenia, masz racje! tutaj chodzi przede wszystkim o samoakcpetacje. Ja np wiem, ze jakby mi sie wreszcie udalo pozbyc tego okropienstwa z twarzy, to mimo wszystko znalazlabym jakis inny defekt, z ktorym zaczelabym walczyc. A takich nie brakuje ;) I tak w kolko, bledne kolo wrecz. Zreszta, wlasnie, wiele ladnych dziewczyn, ktorych bym nawet w zyciu nie podejrzewala o jakiekolwiek kompleksy, maja je i nie sa z siebie zadowolone. A z drugiej strony, znam pare przypadkow dziewczyn, ktore wlasnie mialyby wiele powodow do niezadowolenia z siebie, a one wrecz przeciwnie, uwazaja ze sa piekne, zgrabne itd. Jejku, jak latwiej by sie wtedy zylo, gdybym tez tak potrafila ;) Ale to wszystko jest w srodku. A takie wyciskanie, w moim przypadku nalogowe, jako forma odstresowania sie, jeszcze poglebia kompleksy i niewiare w siebie. Bo pozniej tylko przemykam gdzies,przykryta wlosami, zeby tylko nikt mnie nie zauwazyl, odwracam glowe, gdy tylko ktos na mnie spojrzy, no koszmar, jak jakies przestraszone zwierzatko ;) Przeciez tak nie mozna. Tylko ze mnie sie wydaje, ze jak tylko ktos na mnie spojrzy to od razu zobaczy strupy, syfy czy cos, a przeciez czasem dla innych osob tego praiwe nie widac, a jesli widac to co, przeciez to nie znaczy, ze sie jest gorszym czy cos. Zdarza sie. Trzeba wlasnie wtedy podniesc glowe, patrzyc ludziom w oczy, smiac sie, a nie uciekac. Ja to wiem, ale nie potrafie zrobic. Chociaz ostatnio coraz bardziej sie staram. Zycze powodzenia wszystkim w walce z tym zgubnym nalogiem!! sobie tez;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
"pozniej tylko przemykam gdzies,przykryta wlosami, zeby tylko nikt mnie nie zauwazyl, odwracam glowe, gdy tylko ktos na mnie spojrzy, no koszmar, jak jakies przestraszone zwierzatko Przeciez tak nie mozna. Tylko ze mnie sie wydaje, ze jak tylko ktos na mnie spojrzy to od razu zobaczy strupy, syfy czy cos, a przeciez czasem dla innych osob tego praiwe nie widac" - jakbym o sobie czytała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość donkichotowa
eeh dokładnie,piszecie moje myśli! no ja nie wiem,trzeba by zorganizowac jakiś zjazd nałogowców... U mnie to jest tak ,ze raz dołek a raz górka.Tylko,ze po tych górkach to wszystko wraca ze zdwojoną siła,wszystkiego mi sie wtedy odechciewa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez musze napisac, ze wszystko o czym tu mowicie, jest IDENTYCZNE z tym, co ja przezywam... tez mialam taki okres, ze nie chcialo mi sie dbac o siebie, zakladalam byle jakie ciuchy, nie chodzilam do fryzjera, bo po co, skoro i tak wygladalam ohydnei na twarzy... Ale na szczescie juz teraz tak nie mam, i nawet jak mam widoczne strupy na twarzy, to wlasnie wtedy jeszcze bardziejsie odstawiam, tzn, ladnie ubieram, robie ladny makijaz i fryzure, po to zeby odwrocic uwage od twarzy. Mysle, ze to zdaje rezultat, bo wszyscy mi mowia, jaka jestem ladna itd. Bo nei zauwazaja umiejetnie zakamuflowanej masakry. Ale nawet te komplementy nie zmieniaja mojego podejscia do siebie i ja sie w srodku czuje po prostu fatalnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja probowalam chodzic bez makijazu, jak znalazlam sie w nowej szkole. Pamietam, ze bylam z siebie dumna, bo moja skora wyglodala o NIEBO lepiej, niz wczesniej i postanowilam sprawic, zeby byla jeszcze piekniejsza...i wiecie co: Kolezanka X:\" tez kiedys mialam pryszcze, no, naturalnie nie tyle co ty, i...\", Kolezanka Y:\" A wiesz co, na syfy pomagaja pigulki...\"I sie w koncu poddalam, bo te dziewczyny naturalnie nie mogly wiedziec, jak bylo wczesniej, wiec ich nie winie...Mimo to: po prostu chce dibrze wygladac tu i teraz i ogolnie zawsze. Chyba nie mam tyle determinacji, zeby spokojnie pobyc brzydkim kaczatkiem, aby sie przeobrazic w labedzia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, napiszę Wam o pewnym zdarzeniu, bo mi się akurat przypomniało... A były to wkacje po drugiej klasie LO (przypominam, że w nałóg zaczął mi się pod koniec podstawówki, czyli trwał wówczas już dwa lata), pracowałam wtedy w Anglii i przy okazji chodziłam na lekcje angielskiego do jednej szkoły językowej. Na jednych zajęciach była jakaś dyskusja o chorowaniu i o grypie i ja powiedziałam, że codziennie wypijam sok z jednej cytryny, bo tak swją drogą robiłam i robię i że dzięki temu żadko choruję. I ta nauczycielka mi mówi (to była Angielka, a ja wiecie, one tam mają super cery od wilgotnego klimatu): \"Wiedziałam, że masz jakiś sekret swojej ślicznej cery. To napewno ta cytyna... \" Dosłownie brzmiało to tak (nigdy chyba tych słów nie zapomnę): \"I knew you\'ve got a secret. You\'ve got such a beautiful skin!!! That must be because of these lemons\". No i wyobraźcie sobie mój szok!!! Zatkało mnie na maxa!!! Nie wiedziałam, czy babka się ze mnie naśmiewa, czy co??? Odpowiedziałam jej spontanicznie: \"Irene, ja NIENAWIDZĘ swojej skóry. Ona jst obrzydliwa.\" I tu konsternacja całej grupy!!! To znaczy tym razem ich zatkało na maxa i nie wiedziei, czy sobie jaja robię, czy to jakiś żart... A morał jest taki, że faktycznie same widzimy siebie dużo gorzej, niż widzą nas inni. W tej Anglii to ja po prostu nie miałam w ogóle czasu na wyciskanie- dużo pracowałam i oprócz tego chciałam skorzystać z okazji pobytu tam i się jak najwięcej nauczyć. I, jakoś przez przypadek, udało mi się tam nie wyciskać. Po ok. misiącu cera wyglądała dosławnie ślicznie. Ale ja nie potrafiłam tego dostrzec, bo wdawało mi się, że jest obrzydliwa... Nawet po wypowiedzi mojej nauczycielki Irene, która swoją drogą nie żartowała sobie ze mnie, nie potrafiłam uwierzyć, że mam ładną cerę!!! Cały czas widziałam jakieś nierówności i zaskórniki :-( Więc Dziewczyny, GŁOWA DO GÓRY, NAPRAWDĘ JESTEŚMY DUUUŻO ŚLICZNIEJSZE, NIŻ WIDZIMY SIĘ W LUSTRZE. NASZ MÓZG WIDZI TYLKO BLIZNY, PRYSZCZE, PRZEBARWIENIA, ZASKÓRNIKI ITP.(które albo są mikroskopijne, albo w ogóle ich nie ma), A NIE ZAUWAŻA INNYCH ATUTÓW. Pozdro. i nie wierzcie lustrom, tylko innym ludziom!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry za błędy ortograficzne, ale jak piszę szybko, to o tym nie myślę, a potem dreszcz mnie przechodzi, jak widzę "rzadki" przez "ż" lub "na pewno" pisane "razem". Mam nadzieję, że Wam to jakoś szczególnie nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyciskarka pryszczy
Co do dbania o siebie, to ja też mam takie okresy, że wstaje z łożka rano po wieczornej masakrze i nie chce mi się ladnie wyglądać. Zakładam na siebie byle co, robię byle jaką fryzurę. To chyba też taka metoda ukarania się za to co zrobiłam. Ale nie tędy droga. Nawet po masakrze trzeba wyglądać ładnie. Zauważyłam, że ładna fryzura, staranny makijaż i kobiecy ciuszek potrafia odwrócić uwagę od najgorszych syfów. Mam na studiach taką dziewczynę: ma na twarzy ogromne czerwone wulkany, których nawet nie zakrywa podkładem, jak możecie sobie wyobrazić jest to dosć rzucające się w oczy, ale za to ma na głowie burzę loków, zawsze starannie ułożoną, ubiera się super kobieco i tak się też zachowuje. I wiecie co, zawsze podziwiałam ja za to jak wygląda i mimo tych jej pryszczy chciałabym wyglądać tak jak ona i poruszać się tak jak ona. Dziewczyna roztacza wokół siebie aurę kobiecości, jest bardzo uwodzicielska. Po prostu seksbomba. W dodatku ma super faceta, który za nią szaleje. Trzeba się nauczyc rekompensować swoje braki. Jest tylko jedno ale. Ładny wygląd kosztuje. Ja na przykład bardzo lubię ładnie wyglądać, ale nie zawsze mam na to pieniądze:( Wiem, że do tego ludzie nie zawsze się przyznają, ale jestem studentką i nie pracuję(na razie nie mogę z ważnych przyczyn) no i moje fundusze są ograniczone. Jest tu taki topic"Z szarej myszy", dziewczyny tam radzą żeby pójść do fryzjera na obcięcie włosów i farbę, założyć super ciuch i fajną biżuterię. Ja muszę często wybierać- albo super fryzura, albo kolor, albo kupię lek na buzię za 150 zł, albo kupię sobie odlotowe kolczyki, czy ładną bluzkę. A co do leku na buzię. Stosuję od kilku dni. Na razie nie ma żadnej poprawy, a wręcz jest gorzej. Na ulotce z tego leku jest napisane, że pogorszenie może się zdarzyć i mija po kilku tygodniach i żeby nie przerywać leczenia. Trochę mnie to dobija. W dodatku lek strasznie źle wpływa mi na żołądek i wątrobę. Cały czas mnie mdli, boli to w prawym to w lewym boku. Coś okropnego! Boję się, że od tego leku jeszcze jakiegoś raka dostanę. Rany po wyciskaniu nie są już takie krwawe, ale goją się bardzo opornie Znacie jakieś dobre sposoby na zagojenie cięzko gojących się ran? Moje już nie dzialają. Swoją drogą zastanawiam się, co sprawia, że tak cięzko goją nam się rany. Bo wiem, że nie jestem tu jedyna z takim problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Staram się nie wyciskać od jakiś trzech miesięcy a naprawdę ładną cerę, wyrównaną kolorystycznie i czystą mam od jakiegoś miesiąca. Datę ślubu ustaliliśmy dokładnie rok temu. I przez ten diabelski nałóg w ogóle nie potrafiłam cieszyć się ślubem. Udało mi się ładnie "wyprowadzić" twarz na święta Bożego Narodzenia, kiedy to odbyły się zaręczyny, spotkanie rodziców, itp. Byłam wtedy taka szczęsliwa. Potem znowu DÓÓÓÓÓŁŁŁ. Zamiast tryskać szczęsciem, ja starałam się w ogóle nie myśleć o ślubie. Tak mi było żal tego okresu, najwspanialszego - teoretycznie - w moim dotychczasowym życiu, którym jednak nie umiałam się cieszyć. Wokól stanu twarzy i mojej bezradności zaczęło się kręcić całe życie. Teraz boję się, dla odmiany, żeby ten czas nie wrócił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyciskarka pryszczy
Do Agnieszki. Jeszcze nie pogratulowałam Ci zamążpójścia. No więc gratuluję z całego serca i życzę wszystkiego dobrego! Gratuluję Ci również wyjścia z tego bagna, jakim jest wyciskanie pryszczy. Co do tego, że nie potrafisz się cieszyć szczęśliwymi momentami w życiu, to wydaje mi się, że my wszystkie tutaj rozumiemy Cię bardzo dobrze. Ja też zauważyłam, że całe moje życie to ciąge zadręcznaie się stanem mojej cery i tym, że nie potrafię skończyć definitywnie z nałogiem. Jeśli mogę Ci coś poradzić, to chyba to, żebyś zaczęła myśleć o tym mężczyźnie, którego masz koło siebie. O tym, że chcesz się mu podobać i czuć się dla niego piękną, seksowną kobietą. Mnie to bardzo pomaga. Odkąd poznałam pewnego pana nastąpiła u mnie duża poprawa. Już nie wyciskam buzi tak czesto jak dawniej i nie robię takiej masakry jak kiedyś. Jego obecność naprawdę dopinguje mnie do tego, żeby zostawić buzię w spokoju. Niestety, widujemy się żadko. Teraz on wyjechał i moja motywacja osłabła, ale staram się myśleć o tym, że niedługo znów się spotkamy i nie będę się czuła komfortowo z poranioną twarzą. A tak naprawdę to zacznę żyć pełną piersią dopiero wtedy, kiedy ta trucizna, która teraz zażywam oczyści mi twarz i będę mogła nareszcie wyjść bez makijażu na ulicę i spojrzeć ludziom w oczy bez wstydu. Mam nadzieję, że niedlugo to nastąpi. Trzymam za Ciebie kciuki. Na pewno wytrwasz bez wyciskania!Nie możesz przecież zmarnować tego, co już osiągnęłaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Nie będę się zbytnio rozwodzić - kochana jesteś, i tyle. Wszystkie zdajecie się być fajnymi babeczkami. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czujna
witam was wszystkie-od dwoch dni siedze i czytam ten topic i bardzo WAM DZIEKUJE-przede wszystkim za to ,ze odzyskalam malutka(ale jednak) wiare w siebie-bardzo mnie zmotywowalyscie-dziekuje-odezwe sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, ja nadal nie używam podkładu :-) Ale niestety nie udało mi się jak na razie przestać wyciskać :-( To znaczy jest i tak postęp, bo nie robię jakichś straaasznych masakr, ale jednak codziennie coś tak wycisnę... Jako typowa perfekcjonistka (jak pewnie większość z nas tutaj), to chciałabym przestać już w ogóle i żeby było super pięknie, ale spróbuję nie myśleć o tym, że jednak dalej się nieco maltretuję, tylko o tym, że jest duuużo lepiej, niż było kiedyś. No w końcu chodzę po ulicy bez podkładu i jak na razie nikt jeszcze nie uciekł, a to już dużo :-) Czujna- fajnie, że ten topik Cię motywuję. Mnie też. Już nie mogę się doczekać chwili, kiedy Wam napiszę że, na przykład, od tygodnia nie wyciskam. To znaczy na razie tego nie mogę napisać :-( ale może za niedługo mi się uda... I to mnie motywuje, bo tylko Wy rozumiecie, ile takie coś dla mnie znaczy. No przecież nikomu innemu się nie pochwalę... Pozdro i trzymajcie się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaton 22
hejka dziewczyny ,sorki ze mnie tak długo nie było ale niestety bylam strasznie zagoniona i niue bardzo mialam czas ale ze dzisiaj troszke czasu mam to chcialam sie wam pochwalis ze u mnie juz jest naprawde dobrze z czego sie bardzo ciesze :) no ale niestety pozostaly przebarwienia i male blizny wiadomo poczym ....i dlatego mam pytanko czy ktoras z was uzywala kremu z avene diacneal na zluszczenie naskorka i wyrownanie kolorytu skory ?albo tego drugiego z la roche posay -effactar k czy jakos tak ?chce zamowic probki tych kremow zeby sie nie wybolic na darmo ale wczesniej chcialam zapytac o wasza opinie .aha i czy ktoras z was stosowala leki homeopatyczne na tradzik takie jak hormel sn czy psorinoheel ?no to tyle co u mnie ,pozdrawiam serdecznie wszystkie laseczki ,trzymajcie sie cieplutko i zdala od buzki :) buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czujna
agaton 22-diacneal z avonu jest ok,ale acne derm moim zdaniem lepiej radzi sobie z przebarwieniami po na twarzy-ja go stosuje trzeci mc i jestem zadowolona,no i gdybym nie rozdrapywała to miałabym już twarz-pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czujna
kurczę coś mi wyżej pouciekało!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gory
czy ktos uywal z was zelu do mysia twarzy IWOSTIN i DIFFERINu? jak wyglada ich skutecznosc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, czyżby wszystkie miały sesję albo coś w tym stylu? :P ja tylko chciałam się pochwalić, że właśnie mam okres i ani jednej \"mędy\". Hip hip, hurrra hurrrra hurra!!!!!! Czyli moja wyobrażnia sobie dobrze radzi. Życzę wszystkim wytrwałości i sukcesów!!! Możemy sie pozbyć tego poaskudztwa!!!! Nie zrażajcie sie brakiem niepowodzeń! AAA, a w zeszłym tygodniu tylko 2 razy chciałam się wycisnąć.....i udało mi się skończyć na 2 małych wągrach...ufffff. Zaczynam żyć.... Życze wszystkim tego uczucia. Buziaki, papapa! 🌼 dla Was :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tfu, brakiem powodzeń, albo niepowodzeniami.... Jkaiś duży przeskok myślowy miałam.... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopa
dziewczyny a jak pozbyć się blizn, tych okropnych dziur? Czy robiłyście może peeling kwasem TCA? zlikwidował wam blizny zanikowe tzw dziurki!?????? to dla mnie takie wazne pomóżcie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No faktycznie, jakoś spokojnie ostatnio. DZIEWCZYNY, ŻYJECIE JESZCZE??? A MOŻE JUŻ WSZYSTKIE WYGRAŁYŚCIE Z NAŁOGIEM??? (bo tylko to usprawiedliwia taką \"zlewkę\" na Nasze forum ;-) Dajcie no znać, co tam u Was. Ja, jako fanka kompletnie naiwnych filmów z Bollywood, byłam dziś w kinie na \"Gdyby jutra nie było\" (w Warszawie grają na placu Wilsona o 15.30). I od dziś zamierzam zmienić swój sposób życia. Chcę się cieszyć każdą chwilą (a żeby to było możliwe, to wiadmo, co trzeba przestać robić), bo nie wiadomo, co nam przyniesie jutro!!! Film, z jednej strony jest kompletnie głupi i naiwny, ale z drugiej strony ma w sobie jakąś magię, która powoduje uśmiech na twarzy po wyjściu z kina. A więc ja polecam- nie należy tracić swojego życia (np. na doły i wyciskanie), bo nigdy nie wiadomo, ile ono potrwa!!! Trzymajcie się i napiszcie parę słów. Ja też mam sesję, ale sesja to nie wszystko. Pa i czekam na Wasze posty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×