Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

Gość wibra
bardzo dobry pomysl, ja tez skonczylam technikum i teraz jestem nauczycielem, wiec podobnie:) tylko ciezka jest pedagogika, trzeba umiec zachowac dystans do problemow pacjentow, no i duza konkurencja w tym zawodzie. Ale to jest praca tylko dla ludzi z powołaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
psychologia jeszcze ciezsza, trzeba byc bardzo odpornym psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracając do tematu, dzisiaj prawie bym się złamała, już zdrapnęłam jeden mały strupek na twarzy i jeden na dekolcie, ale oba naprawdę małe, na szczęście w porę się otrząsnęłam. Dni nie liczę, więc nie wiem, ile udało mi się już wytrzymać. A Wam jak idzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
ja tez jakos daje rade, kupilam sobie masc na blizny, wiec jedyna rzecz jaka robie na twarzy to smarowanie mascia, wiec nie podchodze do lusterek, tylko na wyczucie smaruje blizny i gulki i wszystko co napotkam niepokojacego...:) trzymam sie i oby tak dalej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. ja sie trzymam jakoś, wczoraj nawet nie wyciskałam bo byłam tak zalatana ze szok i po prostu nie mialam na to czasu. Jutro mam zajecia od 9 do 20 takze tego ;/ i prawie 7 h z pania promotor- podkreslam najgorsza na wydziale... nie wiem chyba mnie stres zeżre i nie skoncze tych studiow....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak obiecałam, byłam u pani pedagog. Całkiem miła z niej babka. Nie dowiedziałam się niczego konkretnego, ale umówiłyśmy się na jutro, bo obiecała mi, że zadzwoni do psychologa i dowie się, co trzeba dalej zrobić. Na początku strasznie się jąkałam i było mi gorąco, aż czułam jak się robię czerwona, ale z czasem na szczęście ochłonęłam i udało mi się mniej więcej przedstawić jej problem. Tak więc, mam nadzieję, więcej szczegółów przekażę Wam jutro. Moim jedynym zadaniem jest zastanowić się, czy chcę w to wszystko wmieszać mamę, czy wolałabym, żeby ona o niczym nie wiedziała. To będzie dla mnie trudne, ale jeśli będzie potrzeba jakichś większych działań typu wizyta gdzieś albo leki, to rozsądniej będzie jej o tym powiedzieć, to wiadome. Może nawet w końcu będzie trzeba. Więc czy jest sens teraz jej w to nie wtajemniczać... Pani pedagog powiedziała, że może nawet z nią porozmawiać i jak będę chciała też mogę przy tym być. I nawet by mi to pasowało, żeby to wszystko było przy pani pedagog, ale żeby mama wyjechała do szkoły, to musi wiedzieć po co jedzie, nie? Oj... sama nie wiem, jak z tego wybrnąć... Co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozwiązało się samo, że tak powiem. Pani pedagog powiedziała, że jeśli to co powoduje drapanie, to nie alergia, to to może mieć tylko podłoże psychiczne, dlatego raczej trzeba będzie kontaktować się z psychologiem. Wiadomo, że jeśli tak się sprawa układa, to mam musi wiedzieć, więc wyszła i po prostu do mamy zadzwoniła, żeby umówić się z nią na rozmowę. W poniedziałek mama pojedzie do szkoły. Pani pedagog kazała jej mnie tym już dzisiaj nie męczyć, więc jak wróciłam do domu, to nikt nie wymienił ani słowa, ale nie wiem jak będzie jutro. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mam jakąś obawę, że będzie miała do mnie pretensje. Może po prostu sobie to ubzdurałam... Tak czy inaczej wszystko idzie w dobrą stronę. Cieszę się, że wybrałam się do pani pedagog, wcale nie żałuję, choć dużo nerwów mnie to kosztowało... A odbiegając od wątku... wróciłam przed chwilą od przyjaciółki, zdaniem mojej mamy trochę przegięłam z godziną i po mnie dzwoniła, zestresowałam się strasznie, że teraz to mi wygada jak wrócę do domu i jakoś tak wyszło, że zaczęłam drapać się po dekolcie. Na szczęście w miarę szybko się otrząsnęłam i nie ma z tego większych strat, prawie nic... Uff.. Pozdrawiam gorąco, dziewczyny! Trzymajcie się! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze sie ze u Was jest lepiej 🌼 Ja dzisiaj tak sie wkurzylam , bo pewnej waznej rzeczy nie moglam znalezc , przeszukalam wszystkie dokumenty a sie okazalo ze wystarczylo ta mi wazna rzecz poszukac w komuterze.. I ja odrazu rece w twarz i zapomnialam o wszystkim A tak sie ladnie wygoilo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izotek jest na receptę i to bardzo silny lek, ma wiele skutków ubocznych, ale nie wiem tego z praktyki, bo nie używałam, tylko czytałam o nim. U mnie wczoraj była masakra, dawno nie było tak mocno :/ Miałam zatarg z mamą odnośnie tego pedagoga i nawet się potem poryczałam. Ogólnie tak się źle wczoraj czułam, że wcale się nie dziwię, że to się stało. Już wszystko ładnie zagojone, a tu pff.. Ale nie poddajemy się, zagoi się jeszcze raz. Przynajmniej wiem, skąd to się bierze. A tak nawiasem mówiąc, moja mama nie jest zadowolona z tego, że poszłam do pani pedagog, nawet zła. Źle jest... oj źle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxbasiulaxx
U mnie na razie w miare ok wszystko sie zagoiło ale wczoraj sobie troche %% więc martwie się, że bedzie wysyp jakis pryszczy za niedługo !! musze też kupić jakiś specyfik zastanawiam się nad cynkiem lub bratkiem :) chociaz juz wszystko mam przetestowane to jednak nie wiem co wybrać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
bo weekendzie poza domem z moim facetem, jestem na naszym forum... i widzę, że dużo się dzieje. Cieszę się niewymierna, ze trafiłaś do pedagożki. Mama jest zła bo wydaje jej się, ze to koniec świata i wstyd, że jej córka tam poszła (często tak jest w małych miejscowościach, a z tego co pamiętam, ty w takiej mieszkasz) musisz jej wybaczyć, za jej czasów nie było takich ludzi, nie szukalo się pomocy, baba miała prać, gotowac i dzieci rodzić i tyle, a nie lazic po kosmetyczkach i psychologach. Mamie sie pewnie to utożsamia z psychiatrą, czyli z wariatami...a to przecież nie tak... cieżko będzie jej to wytłumaczyć, możesz próbować. Ja osobiście bym to olała i skupiła się na sobie - to twój cel, twoja buzia, twoje życie. Rób wszystko sama, bądź twarda i wierzę, że sobie poradzić, a mama najwyżej jak nie chce mieć z tym nic wspólnego, niech podpisze tylko jakąś zgodę jak będzie trzeba i tyle, nie poruszaj więcej tematu. Jeśli lepiej się poczułaś po takiej wizycie tzn że są efekty, choćby psychiczne, a za tym pójdą efekty psychiczne czyli ładny wygląd i niedrapanie:) prawda? tak, więc gratuluje odwagi, tak trzymaj i mamą się nie przejmuj!!! ja na razie już kilka dni nie drapię, ale wkurzają mnie 2 zgrubienie pod uchem, na kącie żuchwy...twarde to jakieś... smaruje cepanem, oby szybko pomogło, bo rączki co chwile mi tam chodzą...jutro podpisuje dokumenty o prace, obym zrobila dobre wrazenie. Moja buzia wyglada o wiele lepiej niz wtedy, jak bylam na rozmowie o prace, ale moje oczekiwania sa jeszcze wieksze:) a co... trzeba wysoko stawiac sobie poprzeczke:) dobre nocy kochani, do juterka, tzn do dzisiaj, do pozniej:) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Ja cała chodzę ostatnio, wszystko dlatego właśnie, że ruszyłam to "gniazdo os". Wszystko byłoby ok, ale to z mamą nie daje mi spokoju. Pani pedagog mówiła, że mama jest niezbędna, a mama co na to? Powiedziała mi, że za dużo w internecie siedzę i bzdury wymyślam! No chyba nie bierze się z niczego to, że zaczęłam jakoś działać, nie? Dla zabawy bym nie robiła takich problemów. Po raz kolejny przekonałam się, że rodzice w ogóle mi nie ufają, atmosfera w domu jest jaka jest, niby normalna, ale szczerze od serca pogadać z nikim nie umiem, no bo.. no nie da się jakoś! I to, że jak coś mówię, to i tak wszyscy mają to gdzieś. Smutne. I teraz do głowy mi przychodzi, że to wszystko mogło się zacząć właśnie przez nich. Ehh... Okropnie się czuję. Wibra, to nie jest takie proste, że jakaś zgoda czy coś, niestety... Podejrzewam, że nawet gdyby było tak można to i tak takiej zgody bym nie dostała od żadnego z rodziców, bo tata by powiedział, że mam iść do mamy, a mama, że wymyślam i koniec rozmowy. A ja chcę tylko normalnie żyć. Czy to tak wiele? A jeszcze mnie czeka dzisiaj szczera rozmowa w domu, cóż... będę musiała się jakoś przełamać, ewentualnie pokrzyczeć, tupnąć nogą i trzasnąć drzwiami.. Czasem inaczej się nie da. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
Niewymierna, wiem, ze nie jest to proste... rodzice są jacy są, jak się z nimi nie dogadasz to albo musisz mieć wszystko w dupie i się nie przejmować, albo jakimś sposobem ich podejść - może żeby zaczęli się martwić - postrasz ich, że masz myśli samobójcze, chcesz się okaleczać i że jeżeli ci nie pomogą to będzie tylko gorzej, postrasz że masz depresję, może spróbuj poudawać - brak apetytu, jakieś tabletki na uspokojenie zostaw na wierzchu... no nie wiem co na nich zadziała, ale przekonaj ich że wizyta u psychologa to nic strasznego!!! czemu oni tak się opierają, przecież nie żądasz apartamentu z tarasem i mercedesa, tylko podpisu i ew kilku przejażdzek do miasta... powodzenia, trzymam kciuki za rozmowe, walcz o swoje, bo warto!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wibra, właśnie jestem po rozmowie. Nie była długa, a Ty miałaś rację. "-To ty nie masz zamiaru iść do pani pedagog? - Nie. Nie widzę problemu. - Ale co ci szkodzi iść? Zwłaszcza, że masz po drodze? - Nikt mi nie będzie mówił, jak mam wychowywać dzieci. - Ona nie będzie ci mówić, jak masz wychowywać dzieci, tylko to, co ma ci do powiedzenia i koniec! - Ja nie widzę problemu! To, że naczytałaś się w internecie, że masz nerwicę to nic nie znaczy. Sama stwarzasz problemy! Nigdzie nie pójdę, bo nie ma po co." Koniec rozmowy. Typowy średniowieczny schemat. Z kim ja żyję, ja się pytam?! Aż mi żal truć znów pani pedagog, że nic z tego... Dwa razy ją dzisiaj namawiałam i nic, nieugięta! Jeśli bym udała jakąś depresję, to po 1. źle bym się w tym czuła, bo nie lubię kłamać, zwłaszcza jak chodzi o coś tak poważnego, po 2. wszyscy by tylko bardziej po mnie jechali i znów gadka, że sobie wymyślam... Szczerze mówiąc, najchętniej bym się z domu wyniosła, tak mam wszystkiego dosyć. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milanika121, a co się stało, że Ci nie wyszło? Miałaś gorszy dzień? Napisz... I nie denerwuj się, tylko spokojnie zacznij od nowa. Będę trzymała kciuki! :) U mnie jest znacznie lepiej ostatnio, więc wierzę, że i Wam się uda, choć trochę to ograniczyć. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
Niewymierna to poradz sie pedagog, co w takim razie masz zrobic. Ty chcesz sie leczyc, ale rodzice ci to uniemozliwiaja - w skrajnych przypadkach mozna starac sie o samodzielne decydowanie o sobie w sprawach medycznych, ale to na prawde ostatecznosc, bo to dluga i nieprzyjemnoa droga w sądzie. Poradz sie babki, pewnie nie z takimi ludzmi sobie radzila - albo zapytaj czy jest jakis inny sposob, zebys mogla sie leczyc bez zgody rodzicow - moze lekarz pierwszego kontaktu? jakies skierowanie czy cos... nie wierze, ze nie ma innego sposobu... moze jeszcze szantaż - jak sie nie zgodzą, to nagadasz sąsiadom, jacy to oni sa i narobisz im jeszcze większego wstydu... sama nie wiem co ci poradzic, kazda rodzina jest inna... mam nadzieje, ze znajdziesz na swoja sposób, bo warto. Masz sie dobrze czuc i to jest twoje życie, ty decydujesz mimo mlodego wieku, to nie jest glupota, wiesz czego chcesz i masz prawo do tego dążyć. Dasz radę, walcz a na pewno się uda! powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje za słowa otuchy, Wibra, nie mam zamiaru ustępować. :) Co do szantażu, to już myślałam o trzaśnięciu drzwiami, ale nie mam do kogo iść, gdybym miała jakąś zaufaną ciotkę albo kogoś... Wprawdzie mam przyjaciółkę, ale jej rodzina w życiu by się na to nie zgodziła, a ona sama nie ma nic do gadania. Gdyby mnie nie było jedną noc, może drugą, to ktoś by się może wreszcie zainteresował, ale cóż... Jutro pójdę do pani pedagog i jakoś się pomyśli. Trzymajcie się! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
po przeczytaniu tego pierwsze co sobie pomyślałam, to to, że gadanie samemu ze sobą nic nie da... musze zmienić nastawienie...:P spróbuje wszystkiego, nikt nie mówił że bedzie lekko. Dziś się złamałam i to strasznie - zrobiłam rano parówkę rumiankowa i poszło, wszystko wychodziło, na szczęście po parówce nie trzeba mocno cisnąć więc mam nadzieję, że jutro nie będzie aż takich śladów, ale mimo wszystko zła jestem na siebie:( zwłaszcza że na prawdę długo się trzymałam... do dziś... zbyt duzo wolnego czasu... i poszlo...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cisnę
mi sie udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
a jak długo? nam też się udaje, do czasu...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie lamalamuczelnia, lamalam sie ciaglymi klotniami z narzeczonym i tym ze tesiowa(przyszla) trafila do szpitala.. ale dzis nie dlubalam. nie mialam na to czasu dopiero do domu weszlam. tazke teraz bede starac sie organizowac sobie jak najwiecej czasu zeby bylo jak najmniej myslenia o tym dziadostwie,.. czasem nie wytrzymuje nerwowo i ten bol ktory sobie zadaje mnie uspokaja. ja nie wyciskam.. ja sobie rozdrapuje skore dopoki nie pojawi sie krew. nawet tam gdzie nie ma krost.. sory za brak polskich znakow ale nie mam sily by pisac,..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wibra
bylam dzis u dermatologa, innego niz zawsze, tak z ciekawości co mi poradzi - babeczka powiedziala, ze duac, ktorego uzywam jest dobry, ale skora do kazdego leku sie przyzwyczaja, wiec co 3-6 mies trzeba zmieniac, zapisala mi differin na noc miejscowo i dawercin w dzien. Zapytalam ją jak radzic sobie z zaskornikami, bo to ten brud po 2-3 dniach tak mi puchnie w porach i az rece same tam chodza zeby to wyciskac. Zapytalam czy nie ma jakiegos sposobu, zeby te pory oczyszczac... poradzila stosowac szczoteczke do twarzy i zel do mycia twarzy. Szczoteczka powinna pomoc glebiej oczyszcza te pory, sprobuje - w rosmanie za 11 zl kupilam, dam znac po kilku dniach stosowania. Oczywiscie mowila, zeby nie wyciskac. Są antybiotyki doustne, ale w moim przypadku stwierdzila, ze nie ma potrzeby, bo to tak, jakby z armaty strzelac do wrobla:) takze od dzis szczoteczka a w weekend nowe masci i zobaczymy. Mowila tez ze pilingi enzymatyczne dobrze oczyszczaja, ktos uzywal? mozecie cos polecic? bo ja sie nie znam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×