Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

Gość friendii
Quleczko ja tez na koniec, bo miło tu dyskutuję jednocześnie pracując ;) piszesz: jednak wolalabym znalezc faceta bez otylosci, brzydkiego oddechu, luzpiezu, duzego tradziku i paru innych a gdyby kandydat przy tym wszystkim, co powyżej, miał wyjątkowo Ci odpowiadający charakter i... - napiszę wprost - penisa, który Cię zadowala. Może byś mu tę otyłość wybaczyła :) Myślę, że warto sobie szukać partnera do własnego użytku, a nie "ze względów społecznych" bo wtedy można znaleźć ładnego i bogatego, tylko takiego, który nie działa na nas ani ani. Znowu wierzę, że natura wie co robi, czujemy do kogoś pociąg, bo jego geny są maksymalnie inne niż nasze i mogą być z tego zdrowe dzieci. I jego trądzik czy piwna oponka są wobec wskazania Matki Natury kompletnie nieważną, drugoplanową sprawą kończę i biorę się za robotę, bo pracą czczę 1 maja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friendii
Quleczko Pytasz czemu nie masz bujnego zycia seksualnego? Bo - może - skupiasz się na dążeniu do własnej doskonałości, a nie na sobie, partnerze i tym, co razem przeżywacie, kosztem zaakceptowania własnej niedoskonałości. Jesteś jak księżniczka w szklanej wieży - facet się nie może po tym szkle do Ciebie wdrapać. To Ty musisz z wieży zejść do niego na dół. Dlatego czasem na udane i bujne życie seksualne lepsza jest terapia u psychologa niż mikrodermabrazja. trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a gdyby kandydat przy tym wszystkim, co powyżej, miał wyjątkowo Ci odpowiadający charakter i... - napiszę wprost - penisa, który Cię zadowala. Może byś mu tę otyłość wybaczyła" nie szukam partnera ze wzgledow spolecznych jak to okreslilas...ale takiego co mi odpowiada :) i to czy na mnie "dziala" jest najwazniejsze :) tylko jakos nie zdazylo mi sie by na mnie dzialal niski czy gruby facet :p tak wiec do sprawdzania penisa czy odpowiada...jakos nie doszlo :p a piwna oponka niewielka to cos co wybaczam - nie szukam jakiegos idealu ;) nie to mialam na mysli mowiac gruby czy otyly... wiesz, znam jednego co ma swietny charakter, jest we mnie zakochany...i nic na to nie poradze, za fizycznie na mnie nie dziala ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Bo - może - skupiasz się na dążeniu do własnej doskonałości, a nie na sobie, partnerze i tym, co razem przeżywacie, kosztem zaakceptowania własnej niedoskonałości. Jesteś jak księżniczka w szklanej wieży - facet się nie może po tym szkle do Ciebie wdrapać. To Ty musisz z wieży zejść do niego na dół." hihihih..... tylko ja od pewnego czasu nie mam partnera na ktorym moglabym sie skupiac i na tym co przezywamy :p nie jestem ksiazniczka z szklanej wiezy... wrecz przeciwnie, problemem jest to, ze wszyscy faceci traktuja mnie jak dobra kumpele ale jednak kumpele :o gdy bylam pare lat w stalych zwiazkach...to naprawde faceci nie narzekali i raczej nie skupialam sie na sobie tylko na zwiazku wlasnie...tylko, ze najpierw ten zwiazek musi byc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friendii
Napiszę coś, co może wydać się nieporozumieniem, ale jestem przekonana, że o ile nie żyjemy na bezludnej wyspie, to nie mamy związku JEDYNIE dlatego, że podświadomie go nie chcemy, boimy się itp. Chcący/chcąca, który/a żyje wśród ludzi i nie np. w kraju fundamentalnym religijnie, na 100 proc. szybko znajdzie partnera. Dlatego powtarzam - psycholog, żeby odkryć co Cię blokuje, poznać prawdę o sobie. Móc wybierać już świadomie: chcę być sama czy z kimś. To wszystko: pryszcze, drapanie, związki, układy rodzinne wydaje sie niezwykle skomplikowane i na raz nie da sie tego opisać. Ale też, jak się nad sobą pracuje, okazuje się że to wszystko zarazem jest proste. Tylko własnego wysiłku do tego potrzeba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spoko, ja moge miec zwiazek jako taki... to nie jest problem. Tak jak mowilam jeden facet jest mocno zakokchany we mnie, tylko ze niestety ja w nim nie.. Przeciez nie choc by znalezc JAKIEGOKOLWIEK partnera ale takiego co nam pasuje... Bujne zycie seksualne to ja bym mogla prowadzic jakbym chciala, to naprawde nie takie trudne, gorzej z pasujacym nam trwalym zwiazkiem :) A o psychologach i jak trudno dostac sie do dobrego panstwowego wiem az za duzo...moja mama leczy sie regularnie w osrodku leczenia nerwic od paru lat...i moze cos jej to pomoglo ale specjalnie tego nie widac za to ile nerwow przy tym sporo stracila by w ogole do tego osrodka sie dostac to nie wspomne... Wiec to tez nie tak hop, ze znajdziemy psychologa i problemy sie skoncza ;) Ja wole odkrywac prawde o sobie poki co sama :) Jak nie bede dawac rady to moze wtedy zdecyduje sie na pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friendii
Quleczko, trwały związek - nic nie jest trwałe, wszystko się zmienia. nie ma sensu zakładać, że nasz związek będzie "na zawsze", bo takiej gwarancji nie ma nigdy. Może warto cieszyć się tym, że jest fajnie teraz. Myślę też sobie, że można mieć szczere chęci i wyobrażenia o związku, a jednocześnie w sposób niedostrzegalny dla nas samych - stuprocentowo skutecznie sabotować własne możliwości stworzenia takiego związku. Na taki sabotaż jest mnóstwo sposobów. Co do psychologa, czasem warto zapłacić, np. zamiast wydawać na kosmetyki, leki i zabiegi - wiem, że pomyślisz, że piszę jakiś kosmos ;) Ja tam myślę, że za darmo nic na świecie nie ma. To praca, jak każda inna i dobry fachowiec się ceni, jak w każdej branży. ale niewątpliwie masz rację, że aby taki psycholog Ci pomógł musiałabyś sama chcieć właśnie w tej formie pomocy poszukać. Teraz nie uważasz, że to Ci potrzebne, pamiętaj jednak, że zawsze masz taką możliwość. droga jest otwarta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"trwały związek - nic nie jest trwałe, wszystko się zmienia. nie ma sensu zakładać, że nasz związek będzie "na zawsze", bo takiej gwarancji nie ma nigdy. Może warto cieszyć się tym, że jest fajnie teraz." ok, zwiazek, nie musi byc trwaly z zalozenia na wstepie...nie o to mi chodzilo :) chodzilo mi o to, ze nie jest dla mnie problemem znalezc JAKIEGOKOLWIEK faceta, ktory zechce ze mna byc... problemem jest znalezienie takiego z ktorym jednoczesnie ja chce byc :) co do pieniedzy na psychologa to ja uwazam, ze zeby to w ogole mialo jakis sens to trzeba by chodzic dlugo i regularnie... a na to mnie jednak nie stac. to nie jest koszt 100zl na miesiac, a tyle mniej wiecej wydaje w tej chwili na kosmetyki ( skinoren, physiolegel zel, humektan i podklad soraya)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friendii
Trudno Ci znaleźć faceta, z którym chcesz być, bardzo zależy Ci na dobrym wyglądzie, chciałabyś mieć bogatsze życie seksualne, nie zależy Ci na jakimkolwiek facecie... właśnie po to jest psycholog, żeby pomógł nam uświadomić sobie pewne mechanizmy, które nami rządzą i konflikty w nas Pieniądze to realny problem, ale jak już naprawdę zmęczysz sie swoim samopoczuciem, pewnie uda Ci sie go rozwiązać, bardzo pozdrawiam i znikam na razie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziobata
Dzień 4. Nie jest źle, na razie nie ruszam, cera wygląda lepiej nawet po imprezie nic mi się złego na niej nie zrobiło. Pozdrawiam ciepło wszystkich wyciskających. 3majcie się i łapki przy sobie!:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Trudno Ci znaleźć faceta, z którym chcesz być, bardzo zależy Ci na dobrym wyglądzie, chciałabyś mieć bogatsze życie seksualne, nie zależy Ci na jakimkolwiek facecie...właśnie po to jest psycholog" O matko :D :D :D Mysle, ze na dobrym wygladzie zalezy 90% kobiet... Co do tego, ze nie zalezy mi w tej chwili na jakimkolwiek facecie...no sorry to tez nie jest problem do psychologa ;) Moze i jest jesli tak to ujelas...ale tak naprawde to nic dziwnego chyba, ze akurat nie mam w swoim otoczeniu faceta, ktory by mnie jakos zainteresowal :) Tym bardziej, ze z powodu pracy w domu mam maly kontakt z ludzmi... a rozsadni i w miare przystojni faceci nie przewalaja sie tabunami przez moj dom :p Bogatsze zycie seksualne nie jest moim celem jako takim...gdyby bylo to akurat to jest latwo rozwiazac bo chetny by sie znalazl bez problemu :p I nadal mysle, ze to nie sa problemy na psychologa... za to sam problem z drapaniem to moze i owszem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Qulka, masz darmową psychoanalizę :D:D:D hehe trochę mnie rozbawiła ta Wasza dyskusja, dzięki;) Nie to, że się z Was śmieję... chodzi mi o ten mechanizm: zarzut vs odrzucanie zarzutu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no... mnie tez to rozbawilo :D bo tylko ja jedna wiem jak sprawa wyglada naprawde... ;) a tu sie ciekawych rzeczy dowiaduje :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wielu ciekawych rzeczy sie można o sobie dowiedzieć ;) A w ogóle to wdrażam system 1 pryszcz dziennie - o którym wcześniej ktoś wspomiał. Chyba lepiej jak sie odzywam na forum, nie wiem czy to ma jakiś związek, albo czy to byl po prostu spadek formy do walki z nałogiem. Dzisiaj trochę nie mam co robić i niewiele by brakowało żeby była masakra, ale kurde jakos udaje mi sie powstrzymywac....mam nadzieje ze dotrwam do konca dnia.... i życia - bez wyciskania:P Faktycznie jak organizm jest w zastoju ( nuda, mało zajęć) a niekoniecznie w sytuacji stresowej - to też pobudza się w ten masakryczny sposób. Trzeba na to uważać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, juz na głowe dostaje przez to ciągłe siedzenie w domu, taka fajna pogoda, z chęcia bym sobie chociaz na głupi spacer wyszła, a tak to czuje sie we własnym domu jak w wiezieniu :o i do tego musze sie uczyć.... :o wrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatagata
Tak sie przygladalam Waszej dyskusji i uwazam, ze frendii ma poniekąd rację. Po latach rozterek i męczarni najpierw padło na psychiatrę. Niestety to był błąd, bo trafiłam na jakas młodą siksę, której rola zakonczyla sie na wypisaniu recepty na lek przeciwdepresyjny starej generacji, po którym było mi niedobrze i ogolnie fatalnie sie czułam. Niezadowolona z efektów i zrażona znowu pare lat trzymalam sie z dala od "specjalistów", ale pewnego dnia już tak było mi zle, ze przyszla koza do woza :P Poszlam na terapie do psychologa, głownie zachęcona efektami jakie widzialam u kolezanki, która chodziła tam pare miesiecy. Tam okazalo sie, ze to cale wyscikanie to tylko wierzchołek góry lodowej. Chodzę tam już 1,5 roku, efekty są, ale drapapać dalej drapię, z tym, że wiem już kiedy i dlaczego tak się dzieje. Jeszcze długa przede mną, bo spustoszenia jakie rodzina narobiła mi w dziecinstwie są ogromne. Jesli chodzi o facetów, to jestem w związku, ale tez z człowiekiem z problemami, czyli generlanie nie jestem szczęśliwa, a miało być tak pięknie :o Tak to się kończy jak ucieka się z jednego związku do drugiego przy pomocy pierwszego lepszego faceta, który mnie zauroczył. Kocham go, ale czasami brakuje mi juz sił, bo wydaje mi sie, ze on jest bardziej neurotyczny niż ja sama. Też nie jestem typem niedostępnej księżniczki, faceci widzą we mnie fajną kumpele, z którą można wyjść na browara. Przez to czuję się jakaś taka niekobieca, co staram się nadrabiać ciuchami i tą cholerną dbałością o wygląd, czego przejawem jest m.in. wyciskanie. :o Z relacjami w ogole mam taki prblem, że zle mi z ludzmi i zle mi bez ludzi, czyli sytuacja patowa :o Ehhh... zreszta jeszcze długo mogłabym pisac... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enchilada
Proszę, potrzebuję rady, pomocy mam zawaloną calutką szyję, w tych najgorszych, gojących się miesiacami pryszczach. Sama rozniosłam, zkilku zrobiło się kilkanaście, jak nie więcej. Nie stosowałam żadnych leków na trądzik od lat wiec chyba nie jestem na nic uodporniona, co będzie najlepsze by jakos to szybko podleczyć? myślę nad brevoxylem? po tych moich wybitnych na szyi zostają ciemne plamy i podskórne grudki. Błagam, cos miejscowego, moze byc od razu na blizny :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mówię temu DOŚĆ
Echilada - przykro mi, nie wiem :( Ale będzie lepiej, tylko NIE dotykaj! Tatagata - "Tak to się kończy jak ucieka się z jednego związku do drugiego przy pomocy pierwszego lepszego faceta, który mnie zauroczył." Mam dokładnie identycznie!!!!!!!!!!!!!!!!! No i jestem bardzo ciekawa, jakie są przykłady zachowan/postaw rodziców, które spowodowaly to spustoszenie... Bo być może mam podobnie...a to by bardzo pomogło... Moim zdaniem być świadomą to połowa sukcesu! Smutno mi, ogólnie... Ja dziś cały przekreśliłam cały tydzień starań kilkudziesięciominutową sesją przed lustrem... :(((( Nawet już nie jestem na siebie wściekła, tylko smutno mi, że znowu się nie udało... cóż, próbuję jeszcze raz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatagata
Niestety mam starszny lęk przed samotnością i niestety od czasów liceum praktycznie non stop z kimś jestem w związaku, mimo to czuję się czasami bardzo samotna. Co do spustoszeń to jestem dzieckiem rozwiedzinych rodziców, ojca mimo, że widzialam 2 razy w zyciu, to mama nakreśliła mi taki jego obraz, że odkąd pamiętam umierałam ze strachu przed nim, balam sie, że mnie pewnego dnia zabierze i już nigdy nie zobacze mamy. W sumie do tej pory jak mysle oojcu to odczuwam nienawiść i starszną złosc, mimo ze wiem, ze to kwestia, którą musze przepracowac. Poza tym mama byla dominujaca, nadopiekuncza w negatywnym znaczeniu tego słowa, nigdy nie zachęcala mnie do samodzielnosci, wrecz przeciwnie, zawsze chciala miec nade mna kontrole. Paradoksalnie ta jej nadopiekunczosc nie przeszkadzala jej zostawic mnie na wiele lat pod opieka dziadków, bo wyjechala na Zachód. Mama raczej nie lubi mężczyzn i odkad ojciec sie z nia rozwiódł to juz nikogo sobie nie znalazla, mimo ze byla calkiem ładna i inteligentna kobieta. Najlepszy kontakt mialam zawsze z babcia, wiec jak mama wrócila to i tak nie chcialam z nia mieszkac i zostalam z dziadkami. Niestety, babcia umarla pare lat temu :o Dziadek byl szalenie wymagajacy, do tej pory ma wizje co powinnam robic w zyciu i nie znosi sprzeciwu w tej kwestii. Niestety robilam wiele rzeczy, zeby byl ze mnie zadowolony. Jak bylam dzieckiem to wychowywano mnie w przedświadczeniu, że jestem kimś lepszym niż pozostałe dzieci, moja rodzina rzadko kogo lubiła z moich znajomych, większość z nich to byli dla nich "prostacy". :o Moja świrnięta ciotka chciala zrobic ze mnie modelke i zawsze sie zachwycala moja urodą, co bardzo mnie wkurzalo. Strasznie mnie to wkurzalo i pod koniec podstawówki zaczał sie bunt. Przestalam wygladac "ladnie", porobilam sobie kolczyki i zachowywalam sie dokladnie na odwrót niz ode mnie wymagali.Teraz mieszkam od nich z daleka, jednak mama i tak niemal codziennie do mnie wydzwania, wiec kontakt nadal jest bardzo silny. Wygladam teraz zupelnie normalnie, ale mam wrazenie, ze nie czuje sie na swoje lata, mam wrazenie, ze mam przynamniej te 5 lat mniej :o To tak bardzo w skrócie o mnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatagata
Sorry za chaotyczna wypowiedz i błędy, ale piszac to odczuwalam dużą złość na to wszystko :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziobata
Poległam:-( No nic, trzeba wierzyć, ze kiedyś się uda. Może tym razem...? Dzień 1. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że każdy z nas jak dokona pewnej analizy i zastanowi się nad swoim życiem, to będzie mógł wskazać pewne zachowania rodziców, które wpłynęły na nasz obraz siebie. Jeszcze raz powtarzam, że nie są oni winni wszystkiemu, ale z tego co zaobserwowałam to niektóre schematy się powtarzają. Zarys postaw rodziców będzie orientacyjny, ale może da pewien obraz. Myślę, że dzieci obserwując swoich rodziców powtarzają ich zachowania, bo podświadomie chcą być tacy jak oni. Błędem rodziców jest pokazywanie swojej bezradności przy dzieciach, totalnej rozpaczy i nie panowania nad sobą. Na swoim przykładzie widzę, że nerwicę odziedziczyłam po mamie - notorycznie obgryza paznokcie, sobie też wyciska pryszcze (ale rzadziej, bo nie ma co - więc to nie jest aż tak istotne w tym przypadku), po prostu zwracała uwagę na moje wypryski i \"nauczyła\" mnie wyciskania. Proponowała, że ona to zrobi ... aż w pewnym momencie wzięłam sprawę we własne ręce:O i skutek możemy zaobserwować. Zauważyłam, że jest nerwowym rodzicem, nie potrafi zachować spokoju, przejmuje się za bardzo nieistotnymi sprawami jakby były rangi światowej, wszystko bierze za bardzo do siebie. To ja czasami muszę ją hamować i uspokajać, mówiąc że to nieważne. Wzięcie na siebie nawet minimalnej części odpowiedzialności za rodzica w młodzszym wieku z pewnością jest niezdrowe. Dziecko musi mieć oparcie w rodzicach. twierdzę, że nie może (do pewnego momentu swojego życia) widzieć, że rodzice sobie nie radzą sami ze sobą. Bo chłonie te zachowania, nerwowość bierze za coś normalnego. Gro z nas pochodzi z rodzin rozbitych, z problemem alkoholowym, rodzice rozwiedzeni, odsunięci, zdystansowani. To też mocno wpływa na nasze poczucie wartości. Dziecko nie rozumie dlaczego rodzice nie są z nim, obwinia siebie, jest płaczliwe - nerwowe, a w dalszym okresie odłączenia od rodzica zaczyna zamykać się uczuciowo na świat, żeby nie zostać ponownie zranionym. Nawet nie chodzi wyłącznie o fizyczny brak rodzica, można go odczuwać nawet gdy rodzice są blisko, ale nie okazują nam miłości. Tylko wymagają. Niektórzy z Was wspominali o tym, że rodzice byli zaborczy, chcieli mieć kontrolę nad waszym życiem, byli wymagający, na siłe chcieli żebyście coś osiągnęli. Często nie da się spełnić wszystkich wymagań rodziców, zawodzimy ich, jesteśmy winni tego, że nie jesteśmy tak doskonali jakby oni tego chcieli. Obwiniamy siebie. Nie jesteśmy idealni. Myślę, że ten mechanizm jest właśnie podobny do anoreksji - nie mam pełnej kontroli nad swoim życiem to będę ją miała nad swoją twarzą/wagą. Od siebie mogę powiedzieć, że zawsze miałam wolność wyboru, mogłam robić co chcę, podejmować decyzje, wracać o której chcę. Ale zawsze chciałam wysłuchać opinii matki, podejmowałam decyzję pewnie też trochę pod jej wpływem. Niby nie dało się tak od razu tego odczuć, ale pewnie było tak, ze podświadomie nie chciałam by się martwiła, denerwowała. po krótkim etapie wyrażania opinii (zresztą wymuszanych przeze mnie) było już tylko \"rób jak chcesz.\" Nie znajdowałam odpowiedniego autorytetu, zastanawiałam się jak to jest że innym rodzice czegoś zabraniają, i dlaczego to robią. Sama nie wiem co jest gorsze czy pozostawienie dzieci samym sobie czy totalne kierowanie ich życiem. W obu tych przypadkach wyrastają znerwicowane jednostki. Wszystko to co napisałam trochę jest na zasadzie gdybania, ale sami możecie wyciągnąc podobne wnioski gdybając. Nasuwają się tylko pewne konkluzje. Najlepiej wypośrodkować wszystko... kontrolować swoje dzieci, ale nie przjmować totalnej władzy nad ich życiem, ale też nie pozostawiać ich samym sobie ze swoimi problemami. Nie pokazujcie swoim dzieciom swojej nerwowości, bo tego się od Was nauczą. muszą czuć oparcie rodziców, którzy są silniejsi, mądrzejsi, bardziej opanowani. Destrukcyjne, jak widać, są też rozbite rodziny, alkoholizm, patologia, np wykorzystywanie seksualne - wyciskając można zaprzeczać swojej seksualności, bo człowiek staje się wtedy nieatrakcyjny. No i jakprzez całe życie zwraca się uwagę na czyjś wygląd, staje się on dla innych najważniejszy, to w końcu nie chcemy być postrzegani jako ślicznotki, szczególnie gdy zależy nam by ktoś zobaczył nasze inne zalety - charakter, intelekt, talent, umiejętności. Nie chcemy być oceniani przez pryzmat wyłącznie tego jak wyglądamy. Nerwica na tym podłożu nie musi wynikać wyłącznie z postaw rodziców, wpływa na to też dalsza rodzina i otoczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatagata
"nerwicę odziedziczyłam po mamie - notorycznie obgryza paznokcie, sobie też wyciska pryszcze (ale rzadziej, bo nie ma co - więc to nie jest aż tak istotne w tym przypadku), po prostu zwracała uwagę na moje wypryski i "nauczyła" mnie wyciskania. Proponowała, że ona to zrobi ... aż w pewnym momencie wzięłam sprawę we własne ręce i skutek możemy zaobserwować." Miałam identycznie :o Z drugiej strony zastanawia mnie kiedy to sie wszystko zaczelo i ostatnio uświadomiłam sobie, że chyba od samego początku. Mam zdjęcia jak mam parę miesięcy i leże w łóżeczku w rękawiczkach. Czemu? Bo strasznie ssałam palec, do tego stopnia, ze robił sie ropień. Potem to się tylko nasilało. Uważam, że wszelkie awantury jakie były między moja ciężarną mama, a ojcem mogły się jakoś na mnie odbić. Zgodze sie, ze ma to też coś wspólnego z seksulanością. Nie lubię być traktowana jak "mięso", zdecydowanie bardziej cenię sobie szczerą rozmowę jak równy z równym niż jakiś tani podryw. Moje kompleksy związane ze skórą też mnie hamują w różnych sytuacjach. Ostatnio starsznie załatwiłam sobie ramiona i dekolt :o W zimie było wszystko ok, czy to nie jest paradoks, że jak muszę wyglądać dobrze, bo czas na krótkie rękawki to akurat sobie to robie? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corneille
uważam że wyciskanie twarzy a właściwie jak ktoś wcześniej trafnie to ujął samookaleczenie się jest to choroba o podłożu psychicznym. Zgadzam się że jest to czynność która może mieć wiele wspólnego z nerwowością osoby. Sama u siebie spostrzegłam że robię to właśnie wtedy kiedy dopada mnie stres, ale nie tylko. Walczę z tym od kilku dobrych lat. Robiłam to kiedy jeszcze byłam w domu, przy rodzicach, wtedy to chowałam się po kątach byle mnie nie zobaczyli i kolejny raz nie powiedzieli "dziecko po co sobie kaleczysz twarz". Wyciskanie zaczęło się od momentu kiedy podpatrzyłam to u siostry i potem robiłam co parę dni mimo że miałam cery trądzikowej. Robiłam to chyba dla frajdy, fajnie że sobie coś wychodzi i tu i tu i tu, ale po jakimś czasie nie mogłam się opanować. Nie było co robić, musiałam wypełnić pustkę w dniu stawałam przed lustrem i robiłam to i tak zostało mi do dziś. Po każdym wyciśnięciu się popadam w depresję, płaczę i nie na widzę się za to co robię i że nie mogę się od tego wyzwolić. Zaczęłam przeglądać internet czytać więcej na ten temat. Dziś potrafię to chyba nawet nazwać- to tak zwane natręctwo. Są ludzie którzy wyrywają sobie włosy tworząc świadomie łysinę, są ludzie myjący ręce we wrzątku chcący wyparzyć bakterie, broniąc się przed nimi, przez co również robią sobie świadomie krzywdę. Czytałam że natręctwo to choroba o podłożu psychosomatycznym. Można ją leczyć hipnoterapeutycznie. Czy któraś z was tego próbowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
Ja zauważyłam, że wyciskam m.in. wtedy, gdy: -panuje nerwowa atmosfera w domu, np. rodzice są skłóceni -już po prostu nie mogę znieśc, że pod moją skórą jakiś badziew siedzi i ją zanieczyszcza (nie ważne czy widac go czy nie - sam fakt jego istnienia, mam wrażenie takiego zabrudzenia mojej twarzy od wewntąrz) -jest już dobrze, a mogłoby byc lepiej, gdyby tylko tego jednego zakórnika nie było ( a potem rozmyślania na temat: czy jednak taki mały punkcik nie byłby lepszy niż rana i krew?) -mam kilka dni wolnych przed sobą (stwierdzam, że jest to okazja, aby oczyścic skórę, bo wszystko zdąży się wyleczyc,a jednak okazuje się, że trwa to niekiedy znacznie dłużej i pozostają przebarwienia, mam wyrzuty sumienia i muszę siedziec w domu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatagata
Zgadzam sie, to jest zaburzenie o podłożu psychicznym. Czeka mnie jeszcze parę ładnych lat terapii, mimo że chodzę już półtora roku. To nie mija z dnia na dzień. Najgorsze jest jak zobacze w lustrze jakiegoś pryszcza albo wyczuję pod palcami to pojawia się obsesyjna myśl, że "to" tam jest. Ustępuje dopiero z momentem wyciśnięcia, rozdrapania. Najlepszą metodą jest omijanie luster z daleka, ale moja obsesyjna dbałość o wygląd przejawia się nawet na ulicy, przeglądam się w wystawach sklepowych, w przymierzalnich zdarza mi się coś wycisnąć. :o Hipnoterapii nie próbowałam, ale jestem trochę uprzedzona i szczerze mówiąc nie mam zaufania do takich metod. Jednak jeśli nic już mi nie pomoże , to byc moze sie skusze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MilenaMilenaMilena
XY2, wiesz.. jak czytałam Twoja powyższą wypowiedź to gdyby nie było tam Twojego Pseudonimu, myślałabym, że to moje słowa! Mam identycznie...właśnie z tych 3 przyczyn wyciskam :( Tobie idzie naprawde super, masz tyle +. Wierzę, że się z tego wyleczysz...Mnie coraz bardziej ciągnie do powyduszania zaskórników :( własnie tak się zastanawiałam czy nie powyduszać tego na te wolne dni. Dobrze, że jest tabela...zmotywowało mnie to, że zaczynam nowy miesiąc z samymi plusami i naprawdę nie chcę tego zepsuć. Tym bardziej, że niedługo zrobię fotkę na porównanie i wtedy naprawdę ocenie róznicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitna
ej mam pytanie, bo nie czaje tego z tymi kwasami AHA i jakimis jeszcze innymi. moglby mi ktos przyblizyc na czym to polega (wiem ze chodzi o zluszczanie skory) ale czy mozna te zabiegi wykonywac jak sie ma tradzik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda x33
mi się udało . Mialam straszną manię "oczyszczania" twarzy ale z tego wyszłam. Grzywkę spinałam do góry , nie oczyszczałam niczym skóry , tylko poprostu ją myłam jak codziennie . I to wszystko samo po kilku tygodniach zniknęło. Polecam ten sposób :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corneille

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×