Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość rosa

Moja nerwica...

Polecane posty

terapia jest dobra owszem ,bylam ale ja juz poznalam dawno ewent.zrodla mojej nerwicy -ot nazbieralo sie z takich malych spraw bez zadnej traumy,wiele mi to dalo ale i tak NNN wraca jak bumerang choc nie tak juz gwaltownie jak kiedys-ostatnio bardziej w formie depresji......terapia mi pomogla a teraz musze sama ze soba toczyc batalie .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Zgredku myślałam że masz 29 to wtedy bym Cię znała :) Lidzia bo miałaś chyba świetny humorek rano:długi spacerek itd.Chociaż ja mam zawsze wrażenie jak Ciebie czytam że siedzisz przy kompie i szeroko się uśmiechasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malenstwo nie jest tak jak myslisz ale chciałabym tak miec nie raz raczej do ludzi smiejacych sie zaliczam ale sobie nie moge pomóc jak to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Maleństwem Musimy wierzyć że uda nam się kopnąć w d..... naszą NN raz na zawsze, inaczej wszystko nie miałoby sensu. Bo jak pomyśle że przez całe moje życie mam się zmagać z tym gównem to mam ochotę sobie coś zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzeba co dzień rano wstać, uśmiechnąć się do swojego odbicia w lustrze i z uśmiechem iść na przód i wierzyć, bo wiara czyni cuda. Od nas i tylko od nas zależy to czy będziemy zdrowe, czy nam sie uda. Musimy wierzyć,że sie uda, ze wszystkich sił i samemu do tego dążyć, a wtedy nie ma mocnych-musi si ę udać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wam powie że bez leków jest dużo lepiej bo jak bez leków ztym sobie damy rade to juz wtedy nie będzie trzeba odzwyczajac się od nich ja cos na ten temat wiem i tak jak PIPEK bardzo sie ich boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lidzia w moim wyobrażeniu będziesz cały czas uśmiechnięta :) Pierwszą wywaliłam ze swojego życia chipohondrie,co niesamowicie ułatwia mi funkcjonowanie.Dzisiaj wracając od dentysty bolało mnie strasznie serce,kiedyś dostałabym ataku paniki lękowej przez to a teraz wiem że to z nerwów więc spokojnie doszłam do domku.I wiem że N i agorafobki też w końcu się pozbęde :) I wy wszystkie też :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POzdrawiam i ide juz do łóżka bo mni tak telepie sercem że wszystko działa mi na nerwy nie gniewajcie się na mnie ale musiałam z siebie wyrzucic to co mnie nękało przepraszam i życze wszystkim dobrej nocki uściski dla wszystkich ..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maleństwo ja też w to wierze ,ale przychodza chwile zwatpiena i wtedy tu u was szukam wsparcia i ratunku .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bianka dlaczego mamy się na Ciebie gniewać ja nic nie znalazłam w Twoich wypowiedziach co mogłoby kogokolwiek obrazić.Jak mam zły dzień to i tak wierze że będzie dobrze,tylko słabiej ale jednak.Słodkich snów i spokojnej nocki Bianka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrej nocki wszystkim :) Ja już się kłade do łóżeczka Pipku jutro też jest dzień i mam nadzieje że powitasz go z uśmiechem.Trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogie słoneczko.mw z tymi lekami to dziwna sprawa. Mój psychoś przepisuje mi tylko na depresję, nawet twierdzi że widzi postępy i zmniejszył mi dawkę, ale jak miałam wyjazd na studiach 2 dniowy i mówiłam że się boję że będę znowu wymiotować to polecił rozmowę z psychologiem, a w razie jakby coś się działo wziąść aviomarin. Myślę że to rozsądny człowiek i on patrzy na to wszystko obiektywnym okiem, na razie chyba ten sposób działa bo nie wymiotowałam od roku chociaż kilka razy niewiele brakowało. tylko co z tego że ja nie wymiotuję skoro panicznie boję sie tego że zacznę i na to żadne leki nie pomogą bo to tylko moje urojenia. Tak często reagowałam na różne sytuacje w ten sposób że już się chyba do tego przyzwyczaiłam. w wakacje miałam pojechać pociągiem do cioci, spakowałam się, umalowałam, ubrałam, wszystko było ok i nagle przed wyjazdem dopadła mnie myśl \"kurcze ja wyjeżdżam z domu, a to oznacza stres i wymioty\" no i koniec chyba sama te objawy sobie wywołałam, bo dałem radę dojechać na dworzec, rozpłakałam się jak dziecko i wróciłam do domu. potem czułam się jeszcze gorzej bo co roku jeździłam do ukochanej cioci i poraz pierwszy nie dałam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ammarylis napisz jak tam pierwsza wizyta. Dziękuje za wszystkie powitania i rady, staram się zapamietywać wasze niki , bo widze że wszyscy się tu doskonale znają. Do jutra, miłej nocki życzę wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej laski ,widzę ,że cały czas ktoś nowy do nas przybywa.Jutro będe miała więcej czasu to poklikam z wami.Mój mąż wrócił ,ale jutro jedzie ,autko przywiózł mi ładne ,ale śmiech mnie ogarnia ,bo mam go nie dotykać bo popsuje.Ale autko zostaje i bede się bawić w rajdowca jak mężuś wyjedzie.Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pauliśka, mnie właśnie o to chodzi-o komfort psychiczny. Przynajmniej u mnie to tak działa-wiem że mam leki w torebce i w razie gdy przyjdzie atak biore tabletkę i po ataku. Ide bez strachu i lęku i dzięki temu mam ataki rzadziej-mój strach mnie nie nakręca. Po prostu wiem, że atak może sie przydarzyć ale nie boję się, że pokrzyżuje mi plany, narobi wstydu... Dla mnie to bardzo duży komfort psychiczny dzięki któremu bez większego strachu jestem w stanie pracować, studiować, funkcjonować jak każdy człowiek. Najważniejsze to potrafić się uporać z własnym strachem, lękiem bo to właśnie na nie nie ma lekarstwa. Nie wymiotowałaś od roku, ale też starasz się nie stwarzać ku temu okazji. Ja nie chce Cie namawiać do lekomanii, po prostu mnie to pomogło i bardzo bym chciała doradzić komuś coś co poprawi komfort i jego życia. Ja już w pracy :( niestety nie śpię jak reszta porządnych ludzi. A mówią, że praca nie zając ... ;) Miłego dnia wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim.Miłego dnia życze.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich o poranku! Zaraz wychodzę do pracy. Teoretycznie o 8.00 już tam powinnam być, ale troszke niewyspana jestem... Całą noc byłam sama, ale poradziłam sobie :). Chyba wreszcie znalazłam swój sposób na samotność :) wzięłam się za pisanie pracy i tak mnie to pochłonęło, że zapomniałam, że jestem sama, hihi. położyłam sie po drugiej i padłam... nawet nie wiem kiedy zasnęłam :) Obyło się bez większego schizowania a i pracę popchnęłam do przodu :):):) Dobrze bo za tydzien pewnie na seminarium bedę musiała coś pokazać trzymajcie się cieplutko, ja zmykam do pracy :) Choć pewnie i tak skoczę najpierw do Ikei na śniadanko :):) miłego dnia :) u mie dziś cudna pogoda :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też zmykam do pracy.Oby ten dzień był dla was spokojny i pełen optymizmu. Pipku napisz czy dzisiaj lepiej :) Punca zaimponowałaś mi teraz 🌼 A w Warszawie pochmurno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani, ja też się melduję. Wczoraj padłam już przed 23-cią - to dla mnie wcześnie, więc o siódmej już wstałam. Poczytałam trochę, pokasłałam i postanowiłam się zameldować. Dzis mi juz lepiej: katar mniejszy, gardło mniej boli, tylko kaszel wciąż dokucza, ale z kaszlem tak juz jest. Nałykałam się różnych leków i nie wiem, od którego serducho w mostku mnie boli, ale powoli będę wszystko odstawiać, ufam więc, że i serce wróci do normy. Punco, gratulacje! A wszystkim pracusiom i domatorom życzę udanego i miłego dnia. Dziś wtorek, więc do 18-stej jestem sama, ale tydzień temu dałam radę do 20-stej, to i teraz sobie poradzę. pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maleństwo, nic nie rozumiem - miałaś od marca nie pracować! Co Ty tam jeszcze, do cholery, robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość R. Firestone
Może to Wam pomoże? Po latach zawodowej pracy doszedłem do wniosku, iż moi pacjenci (neurotycy) w większości są bardziej prawdziwi niż ludzie spotykani na co dzień. Mimo że pogrążeni w psychicznym bólu, szczerzej wyrażają swoje myśli i uczucia. Psychoterapia pozwala im siebie lepiej zrozumieć. Potrafią też zdobyć się na więcej współczucia dla innych. Są "zdrowsi" niż przeciętny człowiek z ulicy, bo bliżsi swoim prawdziwym uczuciom i mniej fałszywi niż wielu ludzi, którzy nigdy nie odbywali terapii. Niepokój, ból, smutek i lęk sygnalizują proces budzenia się; popychają człowieka w stornę życia. Stanowią objawy pękania systemu obronnego jednostki. Nawet "nienormalne" stany depresji, niepokoju czy leku mogą oznaczać postęp, ponieważ wskazują na załamywanie się mechanizmów obronnych. Właściwie odczytane i leczone prowadzą człowieka w stronę życia mniej obwarowanego systemami obronnymi, bogatszego emocjonalnie i bardziej twórczego. Ludzie z nerwicą, czyli tzw. neurotycy - NIE SĄ CHORZY! Nie musisz być bierną ofiarą zaburzeń psychicznych, nie musisz tracić życia na szukaniu w przeszłości przyczyn obecnych problemów. Uświadomienie sobie, że nie jesteś dziwny czy nienormalny, że nie różnisz się od innych ludzi, jest znaczną częścią batalii. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani! mam pytanie ,czy ktos z was brał CIPRAMIL?? jesli tak to jak on działa,czy daje efekty itd. i jeszcze jedno,czy ktos z was ma taką szjbe na punkcie gardła jak ja?? że mnie dusi,że mi cos tam rosnie,że mi puchnie,że mi cos tam pstryka itd.prosze o odpowiedz.cieszyłabym sie jesli ktokolwiek mi odpisze na moje pytania. dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PETUKA, JA MAM SZAJBE CAŁKIEM NIEDALEKO. CIĄGLE SIE BOJE O SWOJE WĘZŁY CHŁONNE-CAŁY CZAS MACAM, DOTYKAM.... ALE WALCZE Z UROJENIAMI, TY TEŻ WALCZ TAKIE DOLEGLIWOŚCI MOGĄ BYĆ ZWIĄZANE Z NAPIĘCIEM MIĘSNI W SZYI(TAK MNIE POINFORMOWAŁY POZOSTAŁE DZIEWCZYNY) tRZYMAJ SIĘ, MIŁEGO DNIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pipku, przy przeziębieniu każdy ma gorszy stan ducha, a u nas zwiększa się podatność na przerażenie i panikę. Olej tę doktorkę, ale zażalenie złóż - niech wiedzą. Wcale co druga osoba nie jest z nerwicą z tego co wiem. Skołatane nerwy to nie nerwica. Ula, prawdopodobnie nerwica może mieć też inną przyczynę niż dom, ale to się zdarza bardzo rzadko. Czasem pacjenci sobie wmawiają, żeby nie psuć we własnych oczach postrzeganie rodziców, że to wszyscy inni ale nie rodzice. Badania wykazały, że ludzie o zachowaniach nerwicowych najczęściej nie mieli oparcia i wystarczającej (dla nich) miłości ze strony rodziców, co nie znaczy, że musieli mieć złych rodziców. Po prostu nie otrzymywali tyle miłości, ile chcieli i jeśli nie mieli w domu sytuacji nerwicujących i nie nabawili sie tego w domu rodzinnym, to otrzymali zbyt mało, by poradzić sobie w dorosłym życiu. To problem niespełnienia indywidualnych potrzeb w dzieciństwie: jedno dziecko potrzebuje więcej, inne mniej i sposób radzenia sobie ze stresami i całym życiem dorosłym zależy od tego \"domowego\" wyposażenia. O to Ulu mi chodziło - nie o to, że każdy dom był zły. Do tych, którzy czują lęk przed psychiatrą: Może najpierw spróbucie pójść do psychologa. Ja tak zrobiłam po dwóch bardzo złych spoykaniach z psychiatrą (jakoś nie trafiłam dobrze) i zapytałąm psychologa, czy z takimi objawami mam iść do psychiatry. On powiedział, ze nie , że leki będą tłumiły objawy, ale nie będą leczyć przyczyn, więc nie poszłam. I ciesze się, bo podobnie jak Pipek potwornie boję się leków, choć teraz na to choróbsko nałykałam się wszystkiego, co znalazłam w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Petuko, ja też mam szjbę na punkcie gardła, np. panicznie boję się kaszlu i jak tylko zachoruję zaraz czuję, że gardło mi się zwęża. CZasem nie moge przez to jeść, ale tak naprawdę mogę przełykać, tylko ze stresu sie dławię i się boję zwyczajnie. Przy stresie rośnie mi gula w gardle, czasem tak wielka, że nie poruszam szyją. Raz pojechałam z takimi objawami na ostry dyżur. Laryngolog powiedział mi, że dziura gardła jest ogromna, że nie ma tam żadnej guli, że nic nie spuchło, tylko tak ze stresu ścisnęłam mięśnie szyi, ze czuję ból. Po wypadku samochodowym, tak zacisnęłam gardło, że zetknęły mi sie dwie ściany, zerwałam sobie całą skórę i musieli mi podać leki zwiotczające, żeby to odblokować, więc jak widzisz to silna reakcja na stres. \"Normalni\" ludzie w sytuacjach stresowych też napinają gardło, tez czują kołek drewniany wchodzący w krtań, tyle tylko, ze my tak częściej odczuwamy, bo większość sytuacji życiowych odbieramy jako stresujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość R. Firestone
Rodzice/Dzieci: Rodzce "powinni" kochac swoje dzieci i wychować je tak, by wyrosły na szczęśliwych, zdolnych do samospełnienia dorosłych. A przecież rodzice (sam nim jestem) zwykle mają za bardzo zablokowane emocje, by kochać swoje potomstwo, a większość dzieci jeszcze w wieku dorosłym żywi niechęć do rodziców. książki o wychowaniu przynoszą nieopisane szkody, ponieważ lansują maskowanie: uczą rodziców "właściwych" reakcji zamiast wyrażanie prawdziwych uczuć. Lata nieszczerych zachowań wyrządzają dzieciom wielką krzywdę, gdyż zaburzają ich poczucie rzeczywistości. W głębi duszy młody człowiek zdaje sobie sprawę, iż jest okłamywany, a sygnały, które doń dovierają, przeczą sobie wzajemnie. Na nieszczęście dziecko bardzo często poświęca własne poczucie rzeczywistości, próbując dostosować się jakoś do kłamstwa. rodzice pozbawiają dzieci miłości i wrażliwości w takim stopniu, w jakim sami są sparaliżowani emocjonalnie i odcięci od własnych uczuć.Dzieje się tak na przekór pragnieniom i marzeniom rodziców. Jeżeli rodzice odrzucają samych siebie, poświęcają się, użalają się nad sobą i czują ofiarami życia, nie mają wiele do zaoferowanie swoim dzieciom. Tłumienie naturalnych uczuć czułości i serdeczności przynosi szkody wszystkim. Zaprzeczając własnej wartości, rodzice sami są dla siebie niesprawiedliwi i wyrządzają sobie krzywdę, a to przenosi się na ich dzieci. Na podstawie moich obserwacji (psychologa klinicznego) mogę służyć niezliczonymi przykładami rodziców, którzy mają jak najlepszą wolę i deklarują miłość i działanie dla dobra swych dzieci, lecz zachowują sie w sposób niezwykle destrukcyjny wobec swego potomstwa.. I wcale nie kłamią głosząc, iż zrobią wszystko, co moga dla syna czy córki, chociaż nie rezygnują ze swoich nastawień obronnych. Nieważne są ich dobre intencje; ci ludzie nie mają odpowiedniego wyposażenia, by wychować dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostro poszło z tym domem rodzinnym. Ale zgadzam sie całkowiecie z tym, co Pan pisze. Nie ma miłości bezwarunkowej - to mit. Rodzice czasem mają prawo nie czuć miłości do swoich dzieci. Spojrzenie w oczy prawdzie o swoich rodzicach wyzwala i sprawia, że można zamknąć zaklęty krąg powtarzania rodzicelskich błędów. Witamy Panie doktorze! Ale na nerwicę to chyba Pan nie cierpi? hihi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
R.Friestone. Zaciekawił mnie Twój post, próbowałam już nie raz powiedzieć ,że nerwica nie jest chorobą i jeśli sie to zrozumie jest to prawie połowa sukcesu. Bardzo dobrze wiem jak trudno jest wyjść z koła nerwicowego ale naprawdę można! Doskonale rozumiem ,że trudno pojąć ,że wcale nie musimy brać leków , no bo jak skoro boli, kłuje, i są objawy dla choroby somatycznej? Ale tak jest. Dlaczego mimo ,że boli i nic nam sie nie dzieje my nadal żyjemy w przekonaniu ,że nam coś jest. Upewniamy się poprzez lekarzy ,że jest wszystko ok ale i tak trwamy w przekonaniu ,że coś nam jest. Dlatego bardzo jest potrzeba psychoterapia . Skoro nerwica nie jest chorobą , prosty wniosek nie potrzebujemy leków , prawda? Terapeuta małymi kroczkami wyprowadza nas z koła nerwicowego. Leki tego nie zrobią. Poprzez terapię nabywamy nowych przekonań, wiemy ,że jesteśmy bezpieczni i nawet później jak nas coś zaboli albo zakłuje traktujemy to jak coś normalnego czyli np. jest to spowodowane skurczem mięśni tak przecież naturalnym lub w ogóle nie zwracamy uwagi. Jednym słowem uczymy się podchodzić do siebie i własnych emocji z dystansem oraz ich racjonalnym wytłumaczeniem. Każdy z Was ma szanse i prawo aby wyjść z nerwicy. Nie trwa ona wiecznie, a przy skutecznej terapii można załagodzić lub całkowicie wyjść z nerwicy. Buziaki dla Wszystkich Nerwusków!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×