Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość do załamanej
Dziewczyno, Ty raczej zwiewaj od takiego rozmamłanego chłopa czym prędzej! Jesli dziś nie przeszkadza mu, że matka ustawia WASZE życie, mimo, że Tobie to nie pasuje, to nie licz, że z biegiem czasu zmieni swoją postawę! Jest mu tak wygodnie: mamusia kupi, ustawi, doradzi, podpowie, urządzi, itd. a Ty co najwyżej będziesz mogła się podporządkować (z zaciśniętymi zębami). Jeśli dziś, przy mało istotnych sprawach nie chce brać udziału w decyzjach, to znajdzie w sobie odwagę, żeby głośno wystąpić przeciwko matce w ważnych? Zostaniesz ze wszystkim sama i będziesz uznawana za zołzę, która ma zły wpływ na męża... :-( Jeśli nie zdobędzie się na stanowczość -WIEJ, nie bądź głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jola O.
Uciekaj... hmmm// Ja juz chyba wszystko zrobiłam, nie będę opisywać prześmiesznych, ale i przykrych motywów jakich doświadczyłam ze strony teściów, wręcz bardzo przykrych.. niestety. Podjęłam odpowiednie, tak mi sie wydaje, kroki wyjaśniania partnerowi o co chodzi itd., nawiązując do powyższego postu, zebrał się na rozmowę z matką. Lecz to nie nosiło w żadnym stopniu miana konwersacji, ona burzyła, broniła sie nieudolnie - teściowie mają swój pochwiany i ograniczony świat - A ON skomlał przed nia jak pies, mówiąc że rozmowa ta toczy się gdyż to on miał postawiony przez mnie warunek - ja postawiłam sprawę na ostrzu noża, on zna moje zdanie na temat jego rodziny, jednak rozmowa efektów nie przyniosła, wtedy ja wkroczyłam, wygłaszając półgodzinny monolog, po czym usłyszałam phi, pewnie dlatego że nie miała mi nic ciekawego do powiedzenia mmm. Synuś posłuszny wychowany na hitler jungend. Wydaje mi się czasami ze z tym nie wygram. Sama nie mam już najmniejszego zamiaru się z nimi widywać, to nie są partnerzy do jakiegokolwiek współżycia -szczerze nigdy bym ie pomyślałam że tacy ludzie istnieją... Czy ja naprawdę MAM UCIEKAć!! Mamy dziecko, mieszkamy 2000 km od nich, a problem istnieje choćbyśmy żyli po drugiej stronie ściany. Nawet już mam schizm ze jak sie razem spotkają to sobie soczyście o mnie porozmawiają, on nigdy nie u miał mnie przed nimi wybronić, bo się rzekomo bał i krył się szacunkiem wobec rodziców, ostatecznie twierdzi że mnie kocha, żenujące .. Kogo kocha i szanuje bardziej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na to ostatnie pytanie to niestety tylko ono może sobie odpowiedzieć. Nie wiem, co ci poradzić, bo dziecko zawsze w takich sytuacjach komplikuje sprawę... Masz niestety do wyboru albo pogodzić się z sytuacją albo definitywnie ja zakończyć, nie ma sensu się szarpać. Albo uznajesz, że trudno, tak juz musi być, nie jesteś w stanie tego zmienić, ale związek wart jest tego, żeby to jakoś znosić, albo uznajesz, że nie masz już do tego siły i wolisz sama wychowywać dziecko niż się męczyć. Trudno to ocenić po jednym twoim poście i trudno ci doradzać. Ja ze swojej strony trochę na wesoło. Byliśmy w czwartek u teściów, ona zadzwoniła do mojego męża, że zaprasza na obiad, robi to i to. Wchodzimy tam, ona rzuca jedzenie na stół z komentarzem do mnie: \"Widzisz, jaka ja jestem dla ciebie dobra, tak gotuję, żeby tobie smakowało, a życzeń na dzień teściowej wczoraj od ciebie nie dostałam.\" Powiedziałam jej, że myslałam, że gotuje dla nas, a nie dla mnie, a dzien teściowej uważam za głupie wydumane święto. Obraziła się, naturalnie... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Najbardziej absurdalny dzień w roku. Dzień teściowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stellla790
Jeszcze nie mężatka, ale może kiedyś. Na razie mieszkamy razem. Z braku miejsca u niego. :( Niby jestesmy odizolowani, osobna część domku z naszą łazienką i kuchnią, ale.... Jak jestesmy sami jest dobrze. Planujemy zakupy, posiłki, obowiazki w domu. Problem jest gdy na scenę wkracza tesciowa. Niby nic do niej nie mam, niby ona nic do mnie. Niby jest grzeczna i miła, ale... Ja 28, on 32. Jedynak. Poczatkowo on się smiał z tego, że tak jest. Typu dzwonienie do mamusi póxno w nocy, ze wróci około czwartej. Bo mamusia sie bedzie amtrwić. Z ironicznym komentarzem - "wiesz jestem jedynakiem". Ok. czasami mi imponował, bo stawał po mojej stronie. razem jestesmy silni. Ale do momentu... Na początku jak ja poznałam uhhh... Były komentarze,. niby z usmiechem, że mam brzuch (bo parę kilo nadawagi to dla niej problem), ciagle uwagi na temat tego co jem. Kiedys sie wkurzyłam i na kolejny obiadek czy koalcyjkę saie jej spytałam czy przyszykowała mi wodę i sałatę do jedzenia, bo przecież nic nie moge jeść (wszystko tuczy) i ten brzuch... Wkurzyła sie , ale nic nie powiedziała. Do mnie. Za pelcami swoją "robótkę" przędzie. cenię sobie jej pomoc, ale tylko wtedy jak o to poproszę! Wyjechaliśmy na weekend, wróciliśmy w nd, zaplanowaliśmy, ze w pon. jak mam wolne to zrobie p;are porządków, ale gdzie tam. W naszym M czysciutko. łacznie z poprawionym (!!!!) łózkiem, które my zaścielalismy jak nam pasowało. Powiedziałam mu wteyd, ze nic nie będę robić w pon bo wszystko zrobiła jego mama, co mi sie nie podoba, a na następny raz zostawię pod poduszka jego albo nasze nagie zdjecia. Chyba się skapował o co mi chodzi. Obydowje jeszcze dobrze do domku nie wejdziemy, aona juz schodzi i zaczyna gadkę. Lubie ja czasem i rozumiem motywy, moje kochanie wytłumaczyło to w ten sposób, że jest na rencie i ze ma dużo czasu i dlatego może nam pomagać. A ja tak nie chcę.!! Teraz jest szcęśliwa, bo na obiad nie wracam, gotuje ona dla swojego synusia. jemu to pewnie graj. jeszcze moge to zrozumieć, bo w sumie też pamietam smak kuchni mojej mamy. chcemy teraz zapalnowac kolację, a ona juz znosi nam sałatę, upieczonego kurczaka ze słwoami, zebym nic nie szykowała. A kto ją prosil???? Na dziś też już nam posiłek zpalanowała. I zawsze wie jak uderzyć bo robi to, co on lubi. Nie mam szans w tej "wojnie". Jeżeli ona daje to, co on lubi przwecież mu nie pwoiem, ze ma tego nie jesć. czasem przypomina mi zaczajonego weża w ukryciu. Tylko czeka i obserwuje. swgo czasu pohamowaliśmy ja ostro, ze to MY zrobimy zakupy, że to Ja przygotuję obiad etc. Zawsze miała niezbyt minę. Jak czasem nie mam siły, mówię jej nie. To za moimi plecami mówi do mojego, ze jej źle odpowiadam. A do mnie się uśmiecha. Mowię jej, że prasowanie zrobie wieczorem, wracamy z pracy, a ona, ze wyprasowała. fajnie, podziękowac można. Ale to mnie WKURZA. Z moim rozmawialiśmy na samym poczatku. Było ustalone, ze niby mieszkamy w tym domu, co sa jego rodzice, ale tak jakbyśmy byli sami. Czyli sami sobie mamy radzic. jeżeli chce żeby skarpetki prała jego mama ja wracam do siebie. Zgodny był, że my to my, jesteśmy osobno etc. Ale tesciowa nie daje nam spokoju. Musze z nim znowu porozmawiać. Nie umiem sie za to zabrać. Te słwoa usprawiedliwiające, że chce nam pomóc, że nie ma co robić. Jak mam sie bronić? Ja w kuchni sobie układam tak, ona przyłazi i przestawia. Kiedyś aż sie śmiałam do siebie, bo od dłuzszego czasu nhei miała okazji nic nam gotowac. Czyli co decydowaliśmy MY, szyklowałam ja. Przyszła do nas i tak z zaskoczenia patrzy na mojego i mówi mu, ze powinien sobie badania krwi zrobić, czy wszystko z nim ok, w ogóle to chudy jest, i pewnie mało je. Chciałam żebyśmy wynajęli coś, ale.. wiadomo kasa. Może w przyszłosci urzadzimy sobie pewne lokum, ale na razie nie zapeszam. A właśnie o urządzaniu tego lokuym, gdzie jesteśmy, kto decydował? Tesciowa. Juz kiedys sie wkurzyłam na maksa, i wygranęłam mojemu żeby sam sobie jechal z mamusią materac kupowac do łózka, i najlepiej z nią spał. Zadecydowała gdzie co i jak. W końcu to w jej domu sie "urzadziliśmy". połowę rzeczy z salonu wywalilałbym, ale są jej, a ona nie ma ich gdzie schować. Trochę popsuła mi radosć urzadzania naszego pierwszego gniazdka. Nie mam pojecia jak sie zabrać do rozmowy. jakich argumentów użyć. Nie wiem. Ale się nie poddam. Boję sie tylko, ze z czasem wśliźgnie sie miedzy nas i .... bum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swirek
wiecie co.. za to moja tesciowa jest psychiczna.. doslownie.. nawet to lekarz powiedzial ale ona uwaza ze jest normalna.. jeszcze mieszkamy z nia.. i za kazdym razem jak nadchodzi dzien klotni wyzywa sie na mnie..:( ostatnio zwyzywala cala moja rodzine.. bo to kretyni..bahory i wogole.. i ze jej wszystko wolno bo my u niej mieszkamy.. wiec moj telefon jest jej i nie moge go np odlaczyc bo jest jej.. i ciagle jej jedyna karta przetargowa jest mieszkanie.. oczywiscie ona nie pracuje.. wiec nie ma dochodow.. my robimy zakupy, sprzatamy, myjemy, gotujemy.. ale to nie wazne.. bo mieszkamy u niej i jej sie nalezy.. i jak juz chcielismy sie wyprowadzic to zaczela gadac ze chcemy ja zostawic, zebysmy zostali bo ona sama zostanie i ze to jest jej syn i takie duuuze mieszkanie.. po czym po miesiacu nam powiedziala ze ona nie chce mieszkac z nami i zebysmy sie wyprowadzili.. i znow jak szukalismy mieszkania to wrocila do starej spiewki ze po co ze mozemy u niej mieszkac.. teraz jestem w ciazy.. no i oczywiscie to jest moja wina.. i ze jej syn zrujnuje sobie mlodosc.. ze bedzie musial zajac sie dzieckiem i ona bedzie miala glosna w domu a ona nie chce miec dziecka w domu..a najbardziej mnie wkurzyla jak odlaczylam telefon.. i mowi ze to jest jej bo u niej mieszkam i ona z niego skorzysta i ona chce go miec teraz a ja dla niej jestem smieciem.. mam dosc.. dziewczyny jakbym mogla to normalnie bym ja utopila.. (i ciagle mi sie chce wymiotowac.. od tej calej ciazy).. ehm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swirek
a i jeszcze jedno.. no i nazwala mnie cyganem (bo przeprowadzilam sie z mojej miejscowosci na studia.. no i jak to student zmienialam lokum zamieszkania) i ze jestem tu wbrew jej woli.. i ze moj maz sprowadzil mnie podstepem..do domu.. i ze ona byla zyczliwa.. a ja jej zjadlam cala reke.. (odnosnie dala mi palec a ja jej zjadlam cala reke) i ze ja nie gotuje dla niej (oczywiscie powiedziala tak jak nie bylo mojego w domu zeby nie slyszal ale zeby mogla sie na kims wyzyc) ostatnio kolega mi powiedzial ze tesciowa powinna byc 200 na 2 200 km od domu i dwa metry pod ziemia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stellla, ja cię doskonale rozumiem, taka pomoc teściowej, za którą trzeba dziękowac aż do zerzygania, rzeczywiście bokiem wychodzi. Mnie tylko raz teściowa usiłowała posprzątać kiedyś, ale tak po niej pojechałam, że tylko od czasu do czasu jej się przypomina, że np. mogłaby nam umyc okna. I wtedy ja jej mówię, że sobie poradzę, a jak sobie przestanę radzić, to kogoś wynajmę i mu zapłacę. Na szczęście mój mąz jest tak wyczulony na te sprawy, że z definicji odrzuca każdą jej propozycję pomocy - dzięki temu miałam spokojne święta, a ona została z trzema ciastami, bo myślała, że my wszystko od niej wezmiemy. No cóż, pech, mileliśmy swoje... Mój mąz też mi tak opowiadał kiedyś, że ona ma dużo czasu, że on jest jej jedynakiem, że ona chce pomagać, że to z troski i td., ale go usadziłam, powiedziałam, że jej nadmiar czasu mnie nie interesuje, niech sobie kupi psa albo znajdzie hobby, ja się do mojego domu mieszać nie pozwolę. I przyjął do wiadomości... Powodzenia. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to nawet nie wzielas od
niej kawaleczka ciasta?? to juz chyba troche nieladnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego nieładnie? Przecież ona ode mnie też nie wzięła. To jest całkiem proste - wg niej święta bez jej makowców czy innych tłustych mazurków to nie są święta - ok, ale to jest jej sprawa i jej opinia. Jak byliśmy tam przed swiętami, to wyskoczyła do mnie z tekstem, że \"Musimy się dogadać, co robimy na święta\". I ja jej odpowiedziałam, że nie widzę potrzeby ustalania, co kto robi, bo każdy robi dla siebie. Powiedziałam to jasno i wyraźnie, a że do niej nie dociera, to jej problem. Dlaczego ja mam brac od niej ciasto, kłaniać się w podzięce do ziemi i chwalić je pod niebo, skoro ona mojego nawet nie tknie? I po co je mam brać, skoro zrobiłam sobie sama, tak jak lubię, i w takiej ilości, że mi wystarczy? Zresztą, sprawa nie dotyczy tylko świąt. Zapytała nas w tygodniu, czy przyjdziemy na obiad w niedzielę. Powiedziałam, że nie, bo mamy inne plany. W niedzielę rano sms - \"jak macie ochote na obiad, to zapraszamy\". Ona jest głucha, czy niekumata? Odpisaliśmy, że nie skorzystamy, mamy inne plany. To zadzwoniła, czy dać na obiad na poniedziałek. Dlaczego nie potrafi po prostu zrobić obiadu na dwie osoby i dać nam spokój? Ano dlatego, że jak dzisiaj nam ten obiad przyniesie, to znowu będę musiała się kłaniać, i dziękować i wychwalać, jaką to ja mam dobrą teściową. A ja tego nie chcę, bo obiad sama sobie umiem zrobić - i dla mnie smaczniejszy jest nawet. I co w tym złego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taaaaaa, najlepsza teściowa , to wypchana teściowa, bo inaczej może zmartwychwstać. Ahoj ! Trzymać się i nie dawać się! Też synowa i też teściowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość acha ok
to nie doczytałam, ze ona tez twojego nie chce. po prostu wiem ze jakjade np do mojej mamy na swieta to zawsze daje po kawalku czegos, tzn nie wciska na sile ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama w kuchni ma dwie lewe ręce. :-) Ale ja, jak tam jade, to zawsze zawioze jej kawałek ciasta, zwłaszcza, że ojciec bardzo lubi. Ona mi za to daje jakis drobny prezent. Zresztą wiem, że ciasto zjedzą ze smakiem. A moja teściowa uważa, że jej i tylko jej jedzenie jest najlepsze. Chyba żyje w przeświadczeniu, że jak nie przyjdziemy do niej w niedzielę na tłusty obiad, to przymieramy głodem. Co jest bzdurą, bo nie dośc, że ja gotuję wg mojego męza całkiem nieźle, to jeszcze na dodatek on też sobie dobrze radzi. I bardzo lubimy sobie pichcić razem. No, ale wszechwiedzącej nie przetłumaczysz. Mówię jej, że jej jedzenia nam nie trzeba, bo mamy, to nie, ona i tak zrobi, a potem się obraża, że nie bierzemy. Mogłabym być wygodna i wszystko od niej brać, tylko że raz, że lubię sobie zrobić sama, a dwa, że nie lubię jej wiecznie za wszystko dziękowac, bo ona potrafi mi jeden obiad dwa tygodnie wypominać, albo i dłużej przy byle okazji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A najlepiej jest, jak jest rodzinna impreza, i ja zapraszam do siebie teściów i rodziców. Coś tam przygotuję na słodko, i coś solidniejszego zawsze do zjedzenia, żeby się fajnie siedziało i gadało. Wszyscy jedzą, piją, uszy im sie trzęsą (łącznie z teściem, na którego lecą gromy z oczu ukochanej małżonki), a ona siedzi przy stole nad pustym talerzem, patrzy na to jedzenie, jakby tam zamiast niego za przeproszeniem g..wno leżało, i zbolałym tonem tłumaczy, że ma chory żołądek. Ale jak do niej idziemy, to mięcho wieprzowe i kluchy ociekające tłuszczem wsuwa, aż miło... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
Jak tutaj u Was milutko jak to miło pokrewne dusze w cierpieniu znależć. Ja podobnie jak większość z Was mam teściową która cierpi na zanik własnego życia osobistego w związku z czym koniecznie musi się podpiąć do cudzego. Mąż mój nie jest jedynakiem ma siostrę która też założyła rodzinę i mieszka w innym mieście. "ta kobieta" spędza więc upojne chwile podróżując pomiędzy jednym domostwem a drugim u siebie bywając tylko w przelocie (....może ktoś wie gdzie latające miotły sprzedają...) żyje więc tym jak spimy i kiedy co jadamy w co się ubieramy jak prowadzimy własną firmę jak uczy się nasze dziecko jak mamy posprzątane i kiedy się wypróżniamy i czy razem czy osobno no i czy się myjemy szyję i zęby a i czy do kościoła chodzimy co niedzielę itd itp oczywiście wszystko powyższe wykonujemy w stopniu niedoskonałym żeby nie powiedzieć że wcale tego nie robimy i ona jako królowa matka musi wkroczyć i ratować sytuację. Generalnie ma problem i nie może odróźnić pomocy od przemocy. Czy ktoś zna jakieś zaklęcie, urok itp będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
o rany gratuluję męża który utrzymuje z tobą rowny front w dwójkę łatwiej u mnie to nie zda egzaminu;-[

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
stella bardzo ładnie to określiłaś "za plecami swoją robótkę przędzie" mam skojarzenie z tarantulą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stellla790
Tarantula - dobre....Ale mnie przychodzi do głowy słowo terminator. Bo jest to kobieta pełna energii, wszystko potrafi zrobić, umyje, pomaluje, wyremontuje, kolację na osiem osób w wersji lux przyszykuje, skoczy w miedzy czasie na siłownię :P A ma tylko 60. Nie podoba mi sie jej chceć dominacji i decydowania o wszytskim. W sobotę scena, bo zaplanowaliśmy z moim robić sobie pizze, na wierzchu wszsytko. A ona wpada do domu i poakzuje ze kupiła nam mrożoną pizzę. Zonk. Ręce opadają. Moj zadecydował, że robimy swieża, a ta się może zamrozić i bedzie na kiedys indziej :) Wogóle potem chciała od niego tysiac rzeczy a to coś przeniesć, a to setki pytań, aż mój sie w końcu wkurzył i pojechał po niej. W momencie zmieniła sie w cichutką myszkę. Myślę, ze ona ma problem, że mój je to co przyszykuję. Nauczyął go jakiegoś niejadztwa i czasem cieżko mu dogodzić, bo wielu rzeczy nei lubi, ale ja nie mam z tym problemu, on się śmieje, ze taki jest., A teściowa obserwuje, jak jemy ze smakiem, to ma takie spojrzenie zmęczono - obrażone. yjechała na weekend, zostałam z dodatkową osobą do wykarmienia czyli z teściem, który jest jak najbardziej w porządku. Obiadki wcinał, smakowało. Ta wróciła, niezbyt jej to... Ciekawe jest też z samochodem, mam używać jej, nowiutki lśniący. Cały czas była gadka mojego z tesciem, ze ja mam prowadzić, przyzwyczaić się, bo jak przyjdzie kiedyś moment krytyczny, to zebym umiała. Ta sie krzywiła. Była pytania czy ona mi dała prowadzic, ona, ze nie. bo zapomniała, bo ciemno, bo mgła, bo padało etc. Z teśc iem wyjeżdżałam, jeżdziłam. Z nią cisza. Kiedyś mi zaproponowała - odmówiłam. I śmiałam się kiedyś, jedliśmy kolację z moim, tesciowa wróciła, w jakimś złym humorku, pokaprysiła na mojego, lekko sie pokłócili, wprowadzała samochód do garażu, oczywiscie w coś musiała przywalić i krzyczy, ze nic się nie stało, ze ok, ze w ogóle to JEJ samochód, i może robic co chce. Uprała ostanio mojemu szlafrok, mój sie wkurzył, pytał sie jej dlaczego etc... Bo to ja mam myślec o takich rzeczach. Ta zbolała minka, bo przecież chciała dobrze. Ja juz tam swoje wiem... Hihi. Mojego nie uprała. gdyby chciała na serio dobrze, to jaki problem uprać dwa? Ale ten był synusia ukochanego... Wkurza mnie jej udział jej osoby w naszych kłótniach. Bo zawsze sie wtrynia, my mamy emocje podneisione do granic wytrzymałości, a tu ona wkracza na scenę, musi wiedziec o co poszło, o co chodzi, co sie stało, potem mamy jej dokąłdnie opowiedzieć. Mój wtedy nagle jak mur, nic nie mowi, ja coś parę słów rzucę. I zawsze porusza temat w kontekscie, ze jak sie kłócimy to moze lepiej zebysmy sie rozstali, bo tak nie moze byc. Moim zdaniem można byc ze soba i od czasu do czasu miec gorsze dni, pokłócić sie, wymienic opinie i potem znowu wrócić do normalności. Teraz mam zmiane po południu, czyli jeszcze obiad zdaż eszykować. Ale ona już chetna, że ona zrobi, bo moze ja muszę wyjechać wczesnie? Wkurza ją to, że on mi pomaga w kuchni. Jakoś tak naturalnie dzielimy sie obowiazkami, pomaga mi. A to zamiecie, a to stół nakryje, a to warzyw aumyje etc. A ta tylko obserwuje, bo jej tak nie pomagał. Szczyt jej zaskoczenia był z myciem talerzy. Bo jak to on myje? Myje. Jak ja nie dawałam rady, on sie tym zajął. to wymyśliła, że on źle te talerze myje, że są niedomyte etc. to jej odpowiedziałam, że jak je umyje to na takich bedzie jeść. Az sie nauczy. Poszło kiedys o pralkę. Tak sie czasowo wszytsko składało, ze pranie miałam czas na wieczór tylko wrzucić, i potem rozwiesić. To wymyśliła, ze jej pralka wieczorem przeszkadza, ze robi hałas, żeby nie właczać. Ok. Ja raczej zgodna jestem, tak chce, oki. Przyszlo co do czego, wieczór, a ona sie do pralki ładuje ze swoim praniem. Ja nic nei mowiłam. A tu wkroczyło moje kochanie na scenę, z zapytaniem dlaczego robi to pranie, ze niby jej przeszkadza, bo hałas, a ta jak naskoczyła na niego, ten na nią. Poszło ugodowo, że można właczać, tylko wczesniej jakaś tam rzecz nie działała i był hałas, ale jak naprawili to juz ok. Jakies takie tłumaczenie. Ale mojemu powiedziałam, ze wiem co ona dokładnie powiedziała. Ale nieważne. temat załatwiony. Teraz widzi, że razem jestesmy, że jesteśmy RAZEM. że my chcemy decydować, żyć. I jej wtracania efekt mierny przynoszą. Ciekawe co tam znowu w jej głowie chodzi. Musiałam sobie te pare rzeczy opisać, bo ... teraz się śmieje. Ale wiem, że mój jest ze mna, a tą jej wojenkę trzeba dyplomatycznie i sposobami. Ps. własnie mi dała nasze rzeczy uprasowane. A ja jej o to nie prosiłam. Ale miałam na dziś zaplanowane prasowanie, a ze ona zrobiła top mam czas na net.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
No cóz jak większość z nas masz teściową wszystkowiedzmę ale za teksta że lepiej się rozstać niż się kłócić to bym jej powiedziała że lepiej milczeć niż się wtrącać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stella, Chwilkaluzu - ja juz jestem po ślubie kilka lat, na początku nie było tak różowo. Dobrze, że męża da się wychować. :-) Stella, co do prania to ja pamiętam, jak nie mieliśmy pralki jeszcze i woziliśmy pranie do mojej i jego mamy na zmianę. Moja mama brała ciuchy, prała, suszyła i oddawała bez słowa komentarza. Teściowa po pierwsze, dzieliła na kupki - najpierw szło pranie synusia, a potem dopiero moje. Pranie synusia wracało wypachnione i wysuszone i nawet wyprasowane - moje zwinięte byle jak w reklamówkach i jeszcze wiglotne, bo ona nie miała czasu i musiała już wyjść. Efekt był taki, że raz mąż przyniósł te reklamówki do domu i stały kilka godzin, bo ja nie zauważyłam. Pranie po wyciągnięciu nadawało się tylko do... prania. Oczywiście, głównie moje ciuchy. O komentarzach na temat moich ubrań to nawet nie wspomnę. Było, minęło. Moja mama jest na emeryturze, ale ma mnóstwo zajęć - kwiatki przesadza, na zakupy chodzi i pięć razy dziennie, po drodze plotkując z sąsiadkami, ksiązki czyta, do koleżanek w odwiedziny jeździ, starszej ciotce pomaga. Moja teściowa całymi dniami siedzi przed tv, i marudzi na swój los. Biedny mój teśc, że musi tego słuchać. Dlaczego ona nie znajdzie sobie jakiegoś hobby? Wiecznie tylko narzeka, jak to ona dla innych się poświęca (czego zresztą efektów nie widać, bo z rodziny to jej raczej unikają) i jak to ona ogólnie cierpi. Wzięła by się za coś, a nie za nasze życie... Ech... :-D Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
moja np przychodzi do mnie codziennie (nie mieszkamy razem) obrabia mi ogródek wszystkie prace związane z terenem przydomowym nigdy jej o to nie prosiłam i zawsze jej mówiłam że nie ma takiej potrzeby że możemy sobie sami to zrobić a ona się ewentualnie wtedy może przyłączyć i pomóc jak my coś robimy to wiadomo że im więcej rąk do pracy tym lepiej ale to jej nieodpowiada przychodzi z samego rana wchodzi na plac i grabi piele wycina przesadza wsadza sieje ( głównie przesadza i to bardzo) oczywiście ani myśli zapytać np mnie gdzie bym coś chciała mieć w ogródku przecież ona wie lepiej ile gdzie co i jak i kiedy wsadzić Męża mam wspaniałego ale jak większość ludzi nie jest bez wad jedną z nich jest absolutne podporządkowanie się "tej kobiecie" akceptuje jej poczynania uważając ją za bardzo przydatną i pożyteczną (glizdy też takie są) ona obrabiając bez mojej zgody w zasadzie ten ogródek obrabia mi przy okazji "tyłek" jaka to ja leniwa ona musi wszystko zrobić a jaka jestem niewdzięczna to już tylko ona wie. oczywiście robi to wszystkoo tylko rano bo my wtedy pracujemy i nie możemy w to włączyć. Prowadzimy swoją firmę więc w zasadzie mamy zajęcie od rana do wieczora jedyny dzień to sobota ale ona wtedy też tutaj jest i się szarogęsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wira
Chwilka luzu. Sytuacji życiowej nie zazdroszczę, ale bardzo barwnie opisujesz swoje boje z teściową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wira
Kiedyś pisałam na tym forum o swoich przeżyciach z matką mojego o mało co męża, jako Wirka. Ktoś mi nick ukradł. Od tamtego czasu wiele u mnie się zmieniło - po rozstaniu z tamtym facetem wyszłam za mąż i mam normalnych, fajnych teściów. Oczywiście na początku były nieporozumienia - jak to zwykle bywa przy łączeniu się dwóch rodzin. Ale teraz złego słowa nie powiem. Od 4 miesięcy mieszkamy we własnym mieszkaniu 20 km od teściów i oni u nas jeszcze nie byli. Wiedzą, że się urządzamy, że pracujemy i mamy mało czasu i się nie narzucają. Teściowa nie daje mi żadnych rad. Jak do nich zajedziemy, to pyta czy czegoś nam nie potrzeba i stara się dać kawałek ciasta czy kilka domowych pierogów. Nigdy nic na siłę. Bez problemu możemy korzystać z ich samochodu gdy trzeba przewieźć coś większego. Gdy nasze małżeństwo przeżywało kryzys - teściowie nie wydawali osądów typu - to jej czy jego wina. Wysłuchali obu stron i stanęli murem za mną. Tak jak pisze _O rany - teściowie mają swoje życie, swoją pracę, swoich znajomych i nie muszą żyć naszym życiem. Podziwiam ich - to prości ludzie, ale mają mnóstwo życiowej mądrości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wirka! Jak miło Cię widzieć! 🌼 A coś takiego: \"Od tamtego czasu wiele u mnie się zmieniło - po rozstaniu z tamtym facetem wyszłam za mąż\" czyta się z największą przyjemnością... Gratulacje i życzenia dużo, dużo szczęścia! Pozdrawiam serdecznie! :-) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nick inny niż wszystkie inne
Zobaczylam wpis Wirki (moje gratulacje!!! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia!!! 🌻) i postanowilam rowniez sie ujawnic :) Dla przypomnienia: ok. 1 roku temu mialam kryzys w moim zwiazku (za mloda zem na sluby) - tzn. wszystko rozpierniczylo sie w drobny mak za sprawa zatargow na linii ja-X.-jego mamusia. Ze strony mamusi uszczypliwe docinki, potem uwagi wiekszego kalibru; ze strony X. - zero reakcji. Ja mialam w dupie docinki tej kobiety, bo jezyk w buzi mam, wyszczekana jestem, to i wiem, co i kiedy odpowiedziec :P. Tylko po co mi nielojalny facet? Po dramatycznych bojach doszlo do reaktywacji kontaktow ja-X. na stopie kolezenskiej. Wyjechalam na wakacje do pracy za granice - tuz przed wyjazdem X. poprosil o danie mu szansy. Po 2 miesiacach przyjechal do mnie z wlasnej woli (ja go nie zachecalam, on tez wczesniej mowil, ze nie ma kasy) - co wiecej, wyjazd czesciowo zasponsorowala mu mama (jestesmy studentami, a nie obibokami dojacymi rodzicow :) ). Odtad funkcjonujemy jako zwiazek. Zaszly jednak duze zmiany - ja stalam sie madrzejsza i dotarlo do mnie, ze matka X. nie ma obowiazku mnie lubic czy akceptowac, ale szacunek musi do mnie miec (jak zreszta do kazdego czlowieka). Komentarzy zadnych od dawna juz nie slysze, a moze po prostu nie nastawiam sie na wylapywanie zlosliwosci, niepotrzebnie sama podkrecajac swoje zdenerwowanie? Nabralam chyba dystansu do calej sprawy - nauczylam sie, ze o mojej wartosci i samopoczuciu nie moga decydowac takie osoby, jak matka X., tylko ja sama. W moim zwiazku nadal zdarzaja sie spiecia, ale radze sobie z nimi nieco inaczej - staram sie odlaczyc emocje i uprzedzenia z przeszlosci. Ostatnio np. miala miejsce taka sytuacja: matka X. jest bdb specjalista w branzy medycznej. Stalo sie tak, ze pilnie potrzebowalam interwencji lekarza z tego zakresu. Matka X. przyjela mnie po godzinach, za darmo, potem zatroszczyla sie o zapewnienie mi opieki medycznej u innego specjalisty itd. Chcialam zaplacic (nie lubie zobowiazan wobec nielubianych osob), ale nie chciala przyjac pieniedzy - tu wtracil sie tez X. z haslem "nie denerwuj mojej mamy". Opanowalam nerwy i gdy bylismy sami, opier***lilam go z gory na dol. X. doradzil mi inna forme (niz kasa) odwdzieczenia sie jego mamie za przysluge (kobieta naprawde mi zaimponowala), wszystko mam nadzieje OK. Niestety, nie dalam sie wrobic w cykliczne korzystanie z uslug medycznych jego matki (bo nie wiem, czy nie skonczyloby sie znanym jednej z Was klanianiem i wychwalaniem przez dwa tygodnie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nick inny niż wszystkie inne
Postanowilam podzielic wpis, bo mam strasznie duzo do powiedzenia (napisania) :) Mam wrazenie, ze X. stara mi sie pokazac, ze bez niego/jego matki zgine i sobie nie poradze (to odnosnie interwencji medycznej - teraz jestem wierna klientka innego gabinetu i nawet w naglych chwilach nie zamierzam isc do jego matki). Chyba jeszcze wiele wody bedzie musialo uplynac, zanim nasz zwiazek bedzie w szczegolach odpowiadal mojej wizji :P Zreszta po incydencie pt. "nie denerwuj mojej mamy " ze strony X. (jak w ogole mozna sie tak zachowac? uregulowanie naleznosci to sprawa pomiedzy pacjentem a lekarzem, a nie synem lekarza) uswiadomilam sobie, ze nie wyobrazam sobie na dana chwile wspolnego zycia z X. On o tym wie (powiedzialam mu wprost, ze nie potrafie mu zaufac na tyle, zeby miec z nim dziecko albo wziac slub), zadeklarowal zmiane, ale zobaczymy. Jesli bede musiala podjac radykalne kroki i tym razem trwale sie z nim rozstac, to mam nadzieje, ze to udzwigne. Wiem na pewno, ze wiele wody musi uplynac, zebym mogla powiedziec, ze mam tesciowa, a nie tylko matke mojego chlopaka :) Serdecznie pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nick inny niż wszystkie inne
Przepraszam za wszystkie skroty myslowe i powtorzenia, troche jestem rozkojarzona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
nick inny niż wszystkie inne walcz o swoje od początku i naucz go lojalności ja jestem 12 lat po ślubie "ta kobieta" potrafiła p[o lekcjach mojego syna jak był w 2, 3 klasie przekopać tornister i niedaj boże jakaś uwaga błąd albo zła ocena robiła mi awanturę i powiedział a że odbierze mi prawa rodzicielskie bo zaniedbuje dziecko (nie miał dwóch prac domowych odrobionych) .to był pzrez 12 lat jedyny przypadek kiedy mój mąż staną w mojej obronie. teraz moja teściowa ma zgoła inny problem interesuje ją bowiem jak często i czy napewno ze sobą śpimy bo jak nie to się rozejdziemy a jej szkoda dziecka. ...........więc może ta twoja nie jest taka zła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
nie jestem nieskażitelna jestem odobą niedbałą wszystko z pośpiechu mieszkanie firma całymi dniami pracuję wieczorem do domu trochę opchnę i padam na pysk w niedzielę sprzątam prasuję i piorę w domu bo to jedyny taki dzień kiedy tam jestem nie spotykamy się z nikim nie mamy rozrywek ciągle firma a ona narzeka bo na placu mało robimy a jak ona robi to ja mam pretensje przychodziła do mnie do firmy gdzie mamy cześć prywatną wydzieloną tam czasem spimy i jemy jak nie ma czasu jechać do domu i nie zawsze mam tam porządek więc ona by tam chciała wejść wypucowac poukładac wywietrzyć odświeżyć umyć odkurzyć i żeby wreszcie było tak jak powinno być a ponieważ ja jej z tego tytułu zrobiłam pare niwyszukanych uwag wię jest obrażona i opowiada wszystkim że u mnie śmierdzi. Mąż też pracuje całymi dniami ale wg niej robi za mała o i najlepiej i najwięcej robi ona sama tylko ja jej przeszkadzam żeby rozwineła skrzydła. bo gdyby ona miał to co ja toby kwitło a ja to nic nie robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nick inny niż wszystkie inne
Droga chwilko - domyslam sie, ze jest Ci o wiele trudniej niz mnie (ja praktycznie w kazdej chwili moge zrobic w tyl zwrot naprzod marsz i tyle) :( Wazne, ze Ty wiesz, jak jest naprawde - tzn. ze Twoje dziecko nie jest zaniedbywane, a Ty jestes dobra zona, a tamta baba rzuca oszczerstwa. Piszesz, ze nie chcesz byc przyczyna wojny w rodzinie - ale z drugiej strony dodajesz, ze nie masz w niej wsparcia :( Nie powinno tak byc! Maz powinien wspierac Ciebie, a nie stawac przeciwko Tobie. Moze jednak warto czasem tupnac noga, cos glosno powiedziec, a nie dusic w sobie, bo jeszcze bedzie wojna w rodzinie. Czy tesciowa daje ci wsparcie? Czy szanuje Twoje zdanie i dba o to, zeby Cie nie urazic? Jesli nie - nie miej wobec niej skrupulow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×