Roczne urwiski 2004

W październiku minął rok :) i włąśnie dziś dostałam mały ale dla mnie bardzo ważny awansik!!

bab = mam :D

Oooo, brawo! Chwal się!

Mam zastępować kierowniczkę podczas jej nieobecności

No, super. Metoda małych kroczków. Jesteś zadowolona z tej pracy?

Ale to zastępowanie ma się ograniczyć tylko do pewnych obowiązków, jeszcze nie wszystkich, ale mam nadzieję, że z czasem uda mi się osiągnąć dużo, dużo więcej.

Bardzo, może nie do końca odpowiada mi atmosfera, a po dzisiejszym dniu będzie jeszcze gorzej (bo pracownicy którzy sa dłużej stażem uważają, ze spotkała ich jawna niesporawieliwość :P), ale w sumie "kocham swoją pracę" :D

W sumie to najważniejsze, żeby pracę swoją kochać ;) Atmosfera, niestety, chyba w większości firm jest podobna jeśli jest zjawisko pracy grupowej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pozjadał wszystkie rozumy ;) Ot, takie to nasze kochane społeczeństwo.

Tym kimś jestem ja, tak uważają moi współpracownicy ;) ale w sumie mam w nosie opinię kogoś kto ileśnaście lat tkwi w tym samym miejscu i tylko narzeka, a do tego nie ma żadnych ambicji.

Hehehe, mnie interesuje Twoja opinia, a nie jakiś zawistnych ludzi. Zauważyłam, że teraz jest taki "trynd", żeby kierować się własnymi ambicjami i zamierzeniami, a nie oglądać za innymi. Trudno, takie czasy ...

tzn. nie rozumiem?? Żle, że nie patrzę na nich??

Karolina - wręcz przeciwnie. Trzymaj się własnych ambicji i zamierzeń Beatek kopę lat. Powiedz, co tam się u Ciebie dzieje,bo się martwię.

Witaj pisz szybciutko co Pati?? bo pewnie zaraz znikniesz ;)

Ninko - tak też myslałam ale jakoś pokrętnie napisałaś, że nie skumałam ;) widcznie mało kumata jestem :P

no co Pati zdrowa :) a co słychac ? bardzo źle sie dzieje w moim małżenstwie:o nigdy nie przypuszczałam że tak bedzie jest traaagediaaaa

Karolina - albo jak taka jestem zawiła w wyrażaniu myśli ;) Beatek - pamiętaj, że małżeństwo to przeżytek, a mąż, to rzecz nabyta ;)

ech mówie Wam całkowita porazka:o rozkład na wszystkich płaszczyznach..

Beatko - troszkę sie domyślałam, ale nie chcialam pytać po pierwsze bo to forum,a po drugie czekałam aż sama napiszesz. Przykro mi bardzo, coż mogę więcej powiedzieć

Boże Ninko wyściskam Cie chyba :D:D:D wokół mam tylko przciwników jeśli wspominam o rozwodzie.. nie moge z nim życ w niczym sie nie zgadzamy , wszystko jest na opak , wiecie co - ja Go poprostu nie kocham dlatego może tak sie dzieje:o

Oj, Beatek, no bywa. U nas też czasami są kiepskie dni. :O Taki to już chyba urok małżeństwa :(

Ale podejście Ninki jest super :) normalnie należą Ci się gratulacje :) w każdej chwili potrafisz powiedziec coś co choć na chwilke poprawia nastrój :)

Jezu nigdy nie przypuszczałam że bede taka nieszczęśliwa :( w zasadzie nie można mu nic zarzucic ech .. chyba to ja jestem ta niedobra i mi sie przewrociło w głowie? już sama nie wiem może jakis kryzys wieku średniego ;) wszystko mi przeszkadza , wszystko jest nie tak itp itd traaagediaaa..

Beatko, powiem Ci coś jako zagorzały zwolennik życia w pojedynkę z pewnym doświadczeniem ;) Nie słuchaj ludzi tylko swojego serca i rozumu!!

NO bo nie ma się co pałować. NIe to nie. Oglądałyście "Nigdy w życiu", czy jakoś tam? Czasem lepiej się rozstać i mieć szansę na spotkanie innego "szczęścia" niż tkwić w chorym układzie, czy toksycznym związku jak to się teraz mówi i hodować wrzody :P

noo a największym moim przeciwnikiem w tym wszystkim jest mama :o rodzina wg nivej ma byc w kupie , ojciec dziecka , nie pije , przynosi pieniadze do domu czego Ty chcesz - to jej słowa:(

Moim zdaniem jak nie ma miłości, to nie ma sensu.

Powiem Wam, że też kiedyś mieliśmy sytuację na ostrzu noża i gdybym miała jakieś swoje małe mieszkanko, to bym się wyniosła bez zastanowienia.

Czasem trzeba podjąć trudne decyzje ale potem jest znacznie latwiej. To tak jakby kamień spadł Ci z serca. Pewnie, że potem są problemy innego typu ale ten największy znika i masz więcej siły na rozwiązywanie tych mniejszych.

No wlasnie i mam tak skomplikowana sytuacje majątkowa że jestem skazana na niego do końca dni :( to jest porażajace .. może i dla dobra dziecka bym sie męczyłą ale dziecko kiedys dorosnie , pojdzie w świat a ja zostane w domu z człowiekiem kt.ory mnie irytuje i z którym nie rozmawiam bo nie mam juz o czym , zreszta wczesniej tez nie rozmawialiśmy ...ech zero zrozumienia , kompromisu , szacunku jest , nie wiem co ja mam zrobic , jestem bezsilna ..