Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość minewra

pije malibu a on nie dzwoni...

Polecane posty

Witajcie moje drogie! Spreza! No to sie ni epopisał ten Twoj Gomoniś. Może bał się że go pogonisz? Sama ie wiem, faceci są dziwni, ale męskosc zobowiązuje do pierwszego kroku chyba, no nie? Ciekawe co teraz będzie robił? Może weźmie ise do roboty i zacznie zabiegać o Was? Kakaka - zaczekaj cierpliwie na jego ruch i sama nie rób pierwszego kroku. Jak zadzwoni sie umówic, to powiedz, ze akurat ten termin Ci nie pasuje bo juz się umówiłaś, i podaj inny. Niech wie, że Twoje życie nie kręci sie wokół niego - to na nich jedyny sposób. Dopóki czują sie niepewni, to zabiegają i kobiete. Adios! Czy tak na 1005 nic już nie bedzie z tego małżeństwa? Jesteś pewna całkowicie, że chcesz je zakonczyć i nie beziesz załowała? Spotkaj się z tym gościem, zobaczysz czego chce i przynajmniej ciekawosć Cię ni ebedzie zżerała. Kolla - powodzenia z ta internetowa znajomoscią. Może to ten facet, którego szukasz? Naiwna - a no jest taki wirus, tylko gorzej ze szczepionką. Nie ma na to uniwersalnego sposobu. Poprostu każdą sytuację trzeba traktowac indywidualnie. Jedno jest pewne - nie można sie narzucac i trzeba trzymać dystans, zeby chłopina wiedział, ze nie jest pępkiem świata. Pozdrawiam Was! Kolorowych snów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakaka26
Dzieki Luiza26 Nie napisze do niego pierwsza chocby mnie skrecalo i korcilo... ;) ale oczywiscie mam cicha nadzieje, ze wkrotce sie odezwie i choc staram sie o nim nie myslec, to nie jest to takie latwe. Ale masz racje, jezeli sie odezwie i zaproponuje spotkanie to celowo nie bede mogla i zaproponuje inny termin, niech sie stara koles jak mu zalezy. A jak mu nie zalezy to sie nie odezwie i na sile nic nie robie, wiec chyba lepiej czekac. Choc to czekanie okropne jest. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aide23
hej dziewczyny przeczytałam caly topic i musze się przyznać że też mam taki sam problem ze swoim " facetem".Na poczatku bylo super,kolacje we dwoje, wspólne wypady na imprezy, do pubu itd.. Ale od pewnego czasu nastąpiła cisza,zero spotkań ,nie ma czasu;(, sporadyczne smsy, sama już nie wiem co mam o tym myśleć ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakaka26
Dziewczyny powiezdzcie mi, po jakim czasie od pierwszej lub drugiej randki (w poczatkowej fazie znajomosci) facet odezwal sie do was? Bylo to na drugi dzien, czy pozniej i jak pozniej????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aide23
do koci łapci- jeszcze z nim nie rozmawiałam o tej sytuacji,miałam zrobić to dzisiaj ale "biedak" wrócił zmęczony z pracy i nie ma siły się ze mną zobaczyć.Męczy mnie ta sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kakaka! Przeważnie na drugi dzień, ale bywali cwaniacy, którzy chcieli pokazać, że im aż tak nie zalezy i przetrzymywali mnie 2, 3 dni. Znam te sztuczki i jak któryś próbowal takich manipulacji, odrazu był skreślany. Aide! Myslę, ze bardziej niż rozmowa ruszyło by go to, gdybyś przestała mieć dla niego czas iznalazła sobi enowe zajecia. Raz, drugi odmówisz mu spotkania, to może sie ocknie. Mam taką nadzieję i tego Ci życzę. Koci! Cieszę się że osiągnęłas etap spokoju i równowagi. Oby to trwało wiecznie. Chyba, ze się szaleńczo zakochasz i to ze wzajemnoscią, a wtedy spokój przestanie być ważny, bo wszystko będzie idealne. Adios! Co z Tobą? Mam nadzieję, ze wszystko ok. Kolorowych snów Babeczki. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Luiza..takie mam przeczucie że w moim małżeństwie nic się nie zmieni..ze to zawsze będzie układ oparty o nasze dziecko.Zadnej miłosci itp.Mąż chodzi i się podlizuje,próbuje przytulac i całowac..ja nie mogę mu tego okazać..traktuję go jak kumpla z którym mieszkam na stancji..jak chce mnnie pocałowac od razu cała sztywnieję i się odsuwam..myślałam że mogę się zmusić..nawet poszłam z nim do łózka..ale nic..no..zupełnie nie-nic do niego nie czuję.nie wiem kiedy to wszystko się skończy ale zuepełnie się w to nieangażuję.mieszkamy obok siebie. z moim ONYM odezwał sie po 3 tyg milczenia..w odp na mój mail..twierdzi że tel mu ukradli..chce się spotkać..jej..to tyle czasu minęło kiedy ostatni raz się widzieliśmy..to juz mija prawie 4 miesiące! ociągam się z mailem. Tamtego od holetu skresliłam..bo to jakiś niebezpieczny typ.Usiłuje uwieść mnie tym że ma kupę kasy..na mnie to niestety nie działa.. Luiza..a jak u Ciebie?normalnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Adios - \"normalnie\" to zbyt wiele powiedziane. On jest ciągle w podrózy to tu to tam i nie ma jak spokojnieusiaśc i pogadać. Coś zaplanować i stworzyc jakis solidny fundament. Wraca za 3 tygodnie i będzie jakiś czas na miejscy, więc moż ejakoś się dogadamy. Póki co, jesteśmy w stałym kontakcie, pisze, dzwoni i jest ok. Mam nadzieje, ze Twoje sytuacja jakos się ułoży. i albo na nowo zakochasz się w swoim meżu, ale pojawio się ktoś, kto da Ci szczęście i radość i przede wszystkim miłość. Tego Ci życzę z całego serca. Pozdrawiam. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To Tyle dobrze :) jestem po rozmowie z NIM..jeszcze ma zadzwonić ale mam wrażenie że powie mi że ma kogoś..piękna żona,obrączka na palcu i syn w drodze... chce mi się wyć 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adios! Tylko bez paniki i zbędnego pesymizmu. Zaczekaj, aż dowiesz się jak jest zanim stwierdzisz, ze jest źle. Trzyma kciuki. Buźka. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie się dowiedziałam..ze poznał miłość swojego zycia... nie jestem nią ja.. ręce mi opadły..pzeciez juz nic nie czułam..a boli..siedzę i wyję.. nie mam juz zadnych nadziei..nie czekam juz na nic..duzo czasu minie zanim się podniosę..to był dla mnie potęzny cios.. okropnie mi..okropnie,,, ale sama jestem sobie winna..sama sie w nim zakochałam..on niczego nie obiecywał..byłam taka głupia.. czemu te łzy tak napływają mi do oczu?... zostałam sama..zupełnie sama..to straszne.. teraz pozostaje mi użalać sie nad sobą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adiosku! Kochana! Przykro mi i to bardzo. miałam nadzieje, ze będzie inaczej. Teraz jedyne co możesz zrobić to postarać się żyć normalnie bez niego. Ni episzę Ci nawet że masz zapomnieć bo wiem jakie to trudne. Dobrze, ze przynajmniej Cię nie oszukiwał. Życzę Ci szybkiego osiągnięcia stabilności emocjonalnej, spokoju w sercu i w myślach. Spróbuj wszystko sobie w głowie poukładac. Pozdrawiam Cię gorąco. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sosenka wiosenka
Czesc dziewczynki, Adios...bardzo Ci wspolczuje, wiem jak musisz sie teraz okropnie czuc. Masz zal do siebie, ze sie w nim zakochalas..ale pamietaj, serce nie sluga..tego nie da sie opanowac, chociaz nie wiem jakby sie tego pragnelo. Stalo sie i sie nie odstanie....jak wiesz jedynym lekarstwem jest czas...chociaz teraz jego uplyw bedzie dla Ciebie 10 razy wolniejszy. Niestety wszytskie czasami mamy takie problemy...ale w koncu jestesmy silne, trzeba w to wierzyc. pamietaj, ze po burzy przychodzi tecza i piekne slonce. Za miesiac moze nawet kroej bedziesz inaczje patrzyla na ten problem. Poradzisz sobie, wierzymy w Ciebie.... Zapomniec jest ciezko...prawie niemozliwe....ale wiedz, ze pozniej bedziesz inaczej do tego podchodzic....nie tak emocjonalnie....a z drugiej strony to bedzie kolejnym doswiadczeniem...... Trzymaj sie cieplutko..pozdrawiam Wszystkie Kobitki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Babeczki :-) Widzę, że ogólnie smutne nastroje na listę się wdarły... Przykro mi z tych powodów, o których piszecie... Dlaczego nie może byc po prostu normalnie, że fajna babka spotyka normalnego faceta i dobrze im się układa i są szczęśliwi?? Tiaa, za pięknie by było... Luiza - ja z moim Królewiczem już blisko przed tym weselem byłam, zapomniałam napisać. I stąd moje odczucie, żę skoro nawet nie mógł mnie przytulić na taki ziąb to znaczy, że to co było to się skońćzyło... A towarzyszyć mu tylko pewnie miałam tak by się pokazać kolegom, bo nawet rozmowa się nam nie kleiła... A teraz mnie znowu mój ex nachodzi... Pisałam Wam kiedyś o nim, ten co to niby taki dobry i chce mi rzeczy oddać, a znęca się nade mną psychicznie cały czas. Teraz sobie wymyśłił, że to ja mam za nim biegać i się pofatygować, bo on sam nie wie kiedy będzie mieć czas, a na moje sprawy to nie wcześniej jak po 22.30. TO mu powiedziałam, że ja w nocy się spotykać nie będę... To teraz robi wszystko by mnie wodzić za nos..... I robi się niedostępny.... szlak mnie trafia, bo sam zaczął zyczliwie z tym oddawaniem. Wiem, napiszecie na pewno, że głupia jestem, że jeszcze się łudzę na cokolwiek... Wiem.... Jednak pewna rzecz, której nie chce oddać nie jest moja i niemożna jej w dodatku kupić. Więc jestem w potrzasku i on o tym wie. I jeszcze jest we mnie taka złość z to jak mnie traktuje , ze juz wiem skąd bierze się przemoc... Chyba to po prostu też moja chora ambicja, że chcę wyjść z tego wszystkiego jako wygrana, po tym wszystkim co mi zrobił i jak potraktował... Wiem, żałosne... Więc pewnie sama sobie jestem winna... Całuski KOchane!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie..dół..dół..dół..nie mogę się z niego wygrzebac..ciągle w uszach szumią mi jego słowa.. zle mi to wszystko powiedział \"kobietę swojego zycia\"..a ja to kurwa zwykła śmieć.. fuck...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adiosku! Nie mów tak o sobie, no co Ty? Trudno mieć do gościa pretensję, ze się zakochał w innej - serce nie sługa. Musisz go zrozumieć. Nie zadręczaj się tym. Wyjdź między ludzi, znajdź sobie zajecie i spróbuj wrócic do normalności. Przyjmij to, co się stało jako nieodwracalny fakt dokonany. Idź przed siebie i nie oglądaj się wstecz. Pozdrawiam Cię mocno i życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesć Babeczki! Koci! U mnie chyba ok. Ale pewna, to ja niczego nie jestem, bo sama wiesz jak to bywa z tymi chłopami. Mam nadzieję że będzie dobrze i sił mi wystarczy, żeby o to walczyć. A przede wszystkim, ze wystarczy mi powodów, dla których będzie warto to robic, a takim powodem jest jego zaangażowanie, widoczne, odczuwalne i jednoznaczne. Pozdrawiam. Paaaa! Miłej niedzieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja też cos muszę opowiedzieć. Tydzien temu mój facet chciał do mnie wrócić, nie zgodziłam się, on powiedział że będzie się starał, a ja mam się tylko zdecydować czy chcę mu zaufać czy nie. Starał się, nigdy nie dzwonił, teraz dzwonił po cztery razy dziennie, że tęskni, że chce się przytulić, że chce cos budować...ok, dwa dni temu gadamy przez telefon, nagle dostaję od niego smsa. Czytam i własnym oczom nie wierzę...mój M. pisał do kogoś że tęskni, że ma nadzieję ze ona też, a jutro że hmmm...może się pokochają...!!!!Szok, pytam się go co to za sms, on twierdzi że nic nie pisał, potem że chciał mi zrobić niespodziankę, potem że kolega pisał z drugiego pokoju i pomylił numery, że pisał z jego telefonu do swojej dziewczyny, że ona ma tak samo na imie...była wojna nie z tej ziemi, przepłakałam całe dwa dni, wczoraj jego telefon, nerwy mi puściły i powiedziałam mu że jest fałszywe zakłamane bydle i nie chcę mieć z nim nic wspólnego, co uslyszałam? \"Spójrz w lustro\" i odłożył słuchawkę. Za chwilę dzwoni i mówi że chciał do mnie wrócić bo było mu mnie szkoda, że płakałam, że znów mi to robi, że już nie wytrzymuję, że cierpiałam...jak to uslyszałam to omal nie zemdlałam...on odłożył sluchawkę, ja wzięłam tabletki uspokajające, wzięłam się za sprzątanie...on dzwoni znowu...raz, drugi, nie odbieram, płaczę, w końcu dzwoni na stacjonarny, odbieram on mówi że chce być ze mną, że kłamał, że nie chciał wracać z litości, że chciał mi sprawić przykrość....Rozryczałam się, odłożyłam sluchawkę, przez godzinę siedziałam na podłodze i ryczałam jak glupia, myślałam że oszaleję...zadzwonił znowu, ja powiedziałam żeby do mnie przyjechał, że chcę o tym pogaedać na spokojnie (wiem że głupia byłam), a on na to, że nie może, bo znajomi robią małą kolację, zaprosili go...on jedzize, bo mu wolno, a ja też mogę gdzieś iść, mam iść, nie siedzieć w domu itd. A ja byłam w takim stanie...płakałam, rwałam sobie włosy z głowy, talbletki uspokajające, wino...w końcu usiadłam na kafe i jakoś się uspokoiłam...skupilam się na nowym koledze, na spotkaniu z nim...Dziewczyny ja w to po prostu nie wierzę że ludzie są zdolni do czegoś takiego...że można tak kogoś specjalnie ranić...tak krzywdzić...a ja? Dzis chodzę otumaniona, nie mam na nic ochoty...mam dość wszytkiego, a tak było pięknie dopóki się nie odezwał:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marwi - moj ex tez wczoraj sie odezwal :(,zaluje ze odebralam telefon!znowu chcial namieszac w moim zyciu,boje sie ze co to kiedys bylo zawsze juz za mna bedzie szlo jak cien!!!!:( Ty masz przynajmniej nowego kolege,masz na kim sie skupic,ja poki co mam siebie i znajomych tylko a moze az! wierze ze bedzie dobrze a przynajmniej wmawiam to sobie,aby zachowac sily! marwi - lepiej juz nigdy nie odbieraj tel od ex,ja zrobie to samo!inaczej nie bede miala nigdy rownowagi! najdziwniejsze jest to ze mysle,ze ja chyba tego ex bede gdzies w glebi zawsze kochac:(,to straszne uczucie bo byc razem nie mozemy - zbyt odmienne charaktery,ale milosci nie da sie wymazac chyba!nawet jesli ktos nas ranil!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matko, co tu się dzieje :-) całe szczęście mój eks należy do normalnych ludzi i po prostu ja go wykreśliłam z życia, a on po prostu zniknął..zresztą takie numery jak dziewczyny opisują powyżej u mnie odpadają. Wyśmiałabym pana, nie rozmawiałabym w ogóle z nim....koniec kropka, zaczyna się niu lajf ;-) U mnie w porządeczku, minął już ponad miesiąc od rozstania i chyba gorzej nie będzie. Więzi duchowej najwyraźniej z moim panem nie było, przynajmniej takiej wielkiej i poważnej. Ale dzięki niemu nie cierpię, bo nigdy nie pozwolił mi się do siebie duchowo zbliżyć, przyzwyczaić, pokochać nawet...po prostu to chłopczyk, który bał się dorosłych wyborów, dorosłego życia, poważnych rozmów...woli wrócić do mamusi, pograć na komputerze, iść na piwo z kolegą i tyle. Tak więc u mnie OK, idę gotować obiadek, mam dzisiaj u siebie gości..ojejejeju :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolla------>o to właśnie chodzi chyba, że nie potrafimy jak ty powiedzieć że zaczyna się niu lajf:-) U mnie była ogromna więź duchowa, ale raczej z mojej strony...a te ich gierki...może oni też tęsknią, mają chwilkę słabości, wtedy dzwonią, chcą wracać...a potem już zapominają o obietnicach, o tym że mają się zmienić, dbać o nas...dlatego niech lepiej wcale nie dzwonią, skoro my tego nie robimy, skoro chcemy zapomnieć. Ja jestem wściekła, bo czulam się naprawdę dobrze, juz chyba dwa tygodnie minęło, a teraz mam zburzony cały spokój, znowu płaczę, przeżywam wszytko od nowa, tęsknię i gdyby nie ten topik to pewnie wylądowałabym już w jego objęciach:-( Psia jego mać!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiolek
Czesc dziewczyny, przeczytalem caly topic i wiem, ze prawie same dziewczyny tu pisza, zreszta sam tytuł mowi:..... a on nie dzwoni. Mysle, ze nie bedziecie na mnie zle, jak ja napisze tu swoja historie i poprosze Was o pomoc. Zaczne od tego, ze spotykalem sie z nia 5 lat i na prawde bylo pieknie. Potrafilismy rozmawiac o wszystkim, cieszyc sie razem z tak wielu rzeczy i liczyc na siebie , na prawde bylo cudownie. Bylo nam razem pieknie w zyciu i seksie. W te wakacje Ona chciala bardzo wyjechac za granice, najbardziej gdzies na Wyspy z racji studiowania kierunku studiów. wyjechala z uczelni do pracy do Szkocji. Pomagalem jej w tym wyjezdzie i cieszylem sie, ze spelnia sie jedno z jej marzen. Na prawde bardzo sie cieszylem, ze jest szczęsliwa. I byly meile, gg, telefony , wszystko ok, mowila, ze teskni i brakuje jej mnie, ze KOCHA itd. I powoli nadchodzil dzien powrotu, jestem taki szczesliwy i tak bardzo ciesze sie zycia, ze chyba jeszcze nigdy tak nie bylo. Zreszta sam to czulem, ze jestem bardzo zczęsliwy i dookola inni tez to czuli i widzieli. I jest ten dzien, czekam na lotnisku 2 godziny, przylatuje i w koncu jestesmy razem. JMysle, ze kazdy kto nas widzial wtedy na lotnisku, moglby powiedziec, ze Oni sie na prawde kochaja. I jest fajnie, rozmawiamy, smiejemy sie. Mija trzy godziny i widze, ze cos jest nie tak, pomyslalem, ze to moze zmeczenie , ale nie. I nagle dostaje haslo, ze Ona ma jakies watpliwosci co do nas, do mnie. W tym momencie, poczulem cos takiego, ze chyba nie mozna tego opisac, lzy same mi sie jakos pojawily. SZOK dla mnie. I od tego momentu wiele rozmow, w ktorych ja nie wiem o co tak na prawde chodzi. Slysze tylko w koło, ze Ona chce byc teraz sama i cos jakby sie wypalilo, ze nie jest tak jak 3 miesiace temu, niczym wyjechala. Jak sobie o tym pomyslalem, ze jeszcze dwa dni przed jej przyjazdem do Polski slyszalem od nie przez telefon, ze mnie kocha i nie moze sie doczekac kiedy bedziemy razem, to na prawde nie wiem co mialem myslec. Mowilem, ze po to jestesmy razem, zeby pokonywac i pomagac sobie w takich momentach, w takich moze krysysach. Ale ciagle slyszalem, ze: nie, ja chce byc sama. Mysle, ze gosc jakis nie wchodzi w gra, bo nigdy nie zostalem oklamany przez nia, a mowila, ze w nikim sie nie zakochala i nie ma w tym wszystkim zadnego goscia. I chociaz bylo wiele rozmow, dzwonilem, wiele rzeczy robilem to ciagle slyszalem to samo: nie. Ciagle walczylem, bo myslalem, ze jak dalej ja kocham to nie moge sie poddac, ale ona powiedzial, ze ma dosc tych moich telefonow i rozmow. Pomyslalem ok, nic na sile. Nie dzwonilem, nie bylo sms, nic sie nie odzywalem. Tydziem temu sms, ze moze jakbym chcial to mozemy sie spotkac, moze ogladnac jakis film razem. Ale Ona nie chce, zebym przez to spotkanie robil sobie nadzieje, albo bardziej sie dolowal. Ze wybor nalezy do mnie, jak chce to mozemy sie spotkac. Zgodzilem sie, chociaz wiele osob mi bliskich odradzalo. I bardzo fajny wieczor spedzilismy, nie rozmawialismy o nas, tylko tak normalnie jak moze przyjaciel ? Cieszylem sie z tego spotkania, bo bardzo mi dalej zalezy na niej i dalej ja kocham. Mimo to co mi zrobila. Ale pozniej znowu byly jakies hasla z jej strony, zeby sobie nie robil nadzieji, jak zapytalem, czy bedzie jescze walczyc o nas, o ta milosc to odpowidziaal: jakbym chciala walczyc to bym nie chciala sie z Toba rozstac. Jak slyszalem takie slowa, to tak sie tragicznie czulem, ale myslalem co zrobie, jak tak mowisz. Wyjechala na studia, na weekend przyjezdza i znowu sms, ze moglibysmy sie spotkac jak nie jestem zajety, zastanawialem sie bardzo, ale spotkalem sie. I znowu bylo fajny wieczor. Ale nie nic o nas nie wspominalem, ona tez nic. Wyjechala z powrotem na studia. I teraz ja nie wiem co mam myslec, nie wiem nic. Mimo tych roznych słow, dalej mi bardzo zalezy na niej i ja kocham. Tak czuje. Ona to wie. Ale nie wiem co mam robic, chcialbym zebysmy byli razem, ale wiem ze nic na sile nie zrobie, ze to Ona musi zrozumiec. Nie wiem, czy musi sie cos stac , czy moze sama bedzie miec tam na studiach jakies dni refleksji i pomysli jeszcze o mnie, o nas. A moze juz w ogole nie bedzie myslec i cieszy sie, ze przestalem jakos walczyc o ta milosc ? Moze jej to przejdzie po prostu ? Moze ten pobyt spowodowal , ze tak bardzo jej sie spodobalo to wszystko , chce sie jeszcze pobawic bedac sama? Nie wiem, tyle roznych mysli mi przychodzi i męcze sie tym wszystkim juz. Ja nie wiem co ona tak na prawde mysli. Moze po prostu: okazac obojetnosc i czekac. To moze zadziala na nia i to ona teraz zateskni za mna? Bo chyba moja nachalnoscia, ze bede sms i dzwonil to nic nie zrobie dobrego ? Teraz przez ostatni tydzien , jak sie nie widzielismy od tego spotkania u niej, jestem troche zdziwiony, bo pare razy dostalem od nie sygnal na komorke i dwa razy zadzwonila, tak zwykla rozmowa byla, ale zdziwilo mnie to, Nie wiem juz teraz co myslec? czy te sygnaly i telefony dwa to cos pozytywnego dla mnie? czy to takie zwykle, nie majace znaczenia? I co Robic i myslec teraz moje kolezanki ? pozdrawiam Was wszystkie i ciesze sie , ze tu trafilem :) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aanakonda
Do Emiolek Dla mnie to dosyc jasne dlaczego Twoja dziewczyna tak robi, kiedys bylam w podobnej sytuacji. Bylam z chlaoapkiem 3 lata, kochalam go ale w momencie jak poszlam na studia i zaczelam poznawac ludzi, poczulam ze to nie to, ze chce poznac kogos nowego. Zaczelam widziec w nim wady ktorych wczesniej nie widzialam. Powiedzialam wiec ze chce sie rozstac. Podobnie zareagowal jak Ty, nie mogl zrozumiec. Jednak ja podswiadomie czulam ze dobrze robie i ze chce rozstania. Wiele natomiast nas laczylo, przez te 3 lata wiele przeszlismy wiec nie chcialam zrywac z nim kontaktu. Zaproponowalam przyjazn. Bylo wiec tak ze dzwonilam do niego kiedy chcialam, kiedy przyjezdzalam ze studiow do domu a chcialam z nim pogadac, to dzwonilam i spotykalismy sie , natomiast caly czas mu mowilam ze jako przyjaciele i zeby nie robil sobie nadziei. Tak naprawde to traktowalam go jak taką 'furtke" w razie czego. Tak wiec mysle ze Twoja dziewczyna robi podobnie. Jak nikogo nie pozna to bedziesz przy niej Ty, jak kogos pozna to pojdziesz w odstawke i przestanie sie kontaktowac. Pozdrawiam, radze za bardzo sie o nia w tej sytuacji nie starac, bo to ona musi zastesknic i zrozumiec z kim chce byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Babeczki i emiolku! Marwi - ten Twój to jakiś chisteryk! Raz tak, raz inaczej. Tupnij nogą kobieto i powiedz mu \"dosć\". Może jak się od niego trochę odsuniesz, to da mu to coś do myślenia. Emiolku - Anakonda ma zuełna rację. Ja też taką sytuację miałam. Ona nie chce palic za sobą mostów, zeby miec gdzie wrócić. Pozstaw jej swoje warunki i nie daj się przestawiać z konta w kont, bo takich facetów kobiety nie szanują. Bądź twardy. Powiedz, ze albo jestescie razem, albo zrywaci ekontakt, bo nie jesteś masochistą i nie bedziesz spędzał z nią czasu robiąc sobie nadzieje z każdego spotkania. Pozdrawiam Was. Miłej nocy. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiolek
Czesc Wam, dzieki aanakonda i Luiza26 za te slowa i za zainteresowanie sie moim przypadkiem :) Myslałem tez tak samo jak piszecie, i dlatego zawsze jak chciala sie spotkac albo dzwonila, puszczala sygnal to wachałem sie czy isc sie spotkac czy odebrac telefon. I zawsze jakos brakowala moze takiej sily, odwagi i stanowczosci. I spotykalem sie z nia i odbieralem telefon. Potrzebowalem tego i sie fajnie czulem. Ale czasami tez zalowalem, ze po takich slowach jakie od niej uslyszalem, ze mam sobie nadzieji nie robic, powinienem byc twardy i albo jestem caly jej albo w ogole. Ale to sa tylko moje mysli ,a zeby jej to powiedziec to jakos nie moge albo nie chce. Bo ja mam jeszcze nadzieje i jak sobie mysle, ze powiem jej konkretne slowa, to ta nadzieja mi prysnie. Ale moze jak by zobaczyla, ze jestem twrdy i stanowczy, konkretny to wlasnie to by bardziej zadzialalo? Chcialbym bardzo zeby zatesknila i zaczeło jej brakowac mnie, i wiem, ze Wy dziewczyny macie pewnie racje ale w tym momencie stac mnie chyba tylko na to zeby do niej nie dzwonic , nie smsowac i czekac. Dzieki Wam. Milego dnia , pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topik zamiera?.. juz trochę doszłam do siebie..tylko tyle we mnie ironi i żywego cynizmu.. zaczynam tracic wiarę w ludzi. jak u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja znowu dałam sie w to wciągnąć...kolejne próby, błagania, a teraz cały dzień cisza...kiedy ja będę mieć dość tego że tak sie poniżam? Nic nie pomaga, on może wszystko a ja go nadal kocham...a tak było dobrze, ale co z tego jeśli tak krótko? Eh...;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adios! Nie mów tak! Zobaczysz, ze Ci przejdzie. Jak tylko poznasz kogoś nowego, świat staie w innych kolorach. Trzymaj się dzielnie. Marwi! Ja tak samo - przygarnęłam łotra, bo taką skruchę walnał, że azmiło było patrzeć no i wyspowiadał mi się jak należy, a argumenty miał dość przekonujące. U mnie jest sama nie wiem jak. Mój jest teraz na wyjeździe i to w innym kraju i mamy małe problemy z komunikacją, ale odzywa się i twierdzi ze wszystko jest ok. Ja mam póki co mieszane uczucia i zanim wpadnę w miłosny wir i zacznę pałać entuzjazmem, zaczekam na jego powrót i zobaczę czy wykaże jakieś zaangażowanie. Jeśli nie, to zostaniemy na stopie przyjacielskiej, i rozejrzęsię za nowym obiektem westchnień. Jedno jest pewne - ta znajomość może zmienic formę, ale nigdy sie nie skonczy, bo jestesmy dla siebie zbyt ważni i zbytnio się lubimy i szanujemy. On jak tylko wyczuje, ze coś u mnie nie tek, to gotów rzucić wszystko i lecieć i ja za nim też. Jeśli wyjdzie z tego miłość, bedzi esuper, ale jeśli pozostanie \"tylko\" przyjaźń, też będzie dobrze. Pozdrawiam Was gorąco. Paaa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×