Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

hmm przepraszam, moze rzeczywiscie zle Cie zrozumialam (on chce sexu wiec go bierzesz a Ty placzesz)... Ale wiesz... piszesz ze Cie nie uderzyl a wczesniej pisalas ze skrecil Ci rece w nadgarstku i ciagnal za uszy z calej sily gdy nie zgodzilas sie z nim w pewnej sprawie, potem Cie uszczypnal az do bolu itd itd... no i teraz pisezs ze \"nie jest nawet tak bardzo agresywny\"... hmm NO CUDOWNIE!!Jest sie z czego cieszyc!! Ja wiem ze my mamy cudowna zdolnosc interpretowania koszmarnch wyczynow naszych \"cudownych\" facetow w taki sposob zeby one wyszly w jak najlepszym swietle i nawet sie okazaly \"normalne\". Ale na litosc boska, nie pisz ze Cie nie uderzyl bo sama pisalas ze celowo robil rozne rzeczy by Cie zabolalo. ech... no tak i cudownie ze jest \"mniej agresywny\" (sic!).. Ale jest!! Ku**A! Jest agresywny! Wobec osoby ktora podobno kocha!!! To juz nie jest dran tylko cham, prostak i sadysta! Noz mi sie normalnie otwiera w kieszeni:/ I do tego te szantaze emocjonalne, te wyzwiska ... BOBO... piszesz ze cos sie ruszylo, cos sie zmienilo... ale uwazaj na to... Piszesz do Smutnej Dziewczyny: \"usiądz ,zaparz sobie herbatki I POMYŚL NAD SWOIM ŻYCIEM\"... a ja radze Ci to samo zrobic niestety. Piszesz ze pozostawilas to czasowi.. hmm.. no rzeczywsicie, zobaczymy co bedzie dalej, jak dlugo bedzie potrafil zyc w tej metamorficznej postaci:/ Niestety mam jakies zle przyczecia ze przy kolejen klotni znow wyjdzie z niego ta prawdziwa twarz. Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko i Ciebie Bobo tez rzebys przejrzala na oczy wreszcie. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wanessa23
wczoraj zerewałam z chłopakiem ktorego bardzo kocham jednak nie bez powodu bo ie raz probowal uzyc przemocy wobec mnei , raz mnie uderzyl ale wybaczylam pozniej wyzywal wlasciwie o nic jak mu cos nei spasowalo a mimo wszystko nadal go kocham z tym ze obawaiam sie ze bedzie jeszcze gorzej a gdyby nas kiedykolwiek polaczylo dziecko i slub stałabym sie niewolnica :( nadal cierpie nie wiem co zrobic ?? wy nie wracalibyscie do takiego partnera ?? :( ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maratka
To teraz krotka moja historia.Jestesmy ze soba 1,5 roku.Pozalam go na studniowce,byl z moja kolezanka z klasy,wydal mi sie fajny ale nie zwrocilam specjalnie na niego uwagi.podobno go oczarowalam.jego laska czsto pozyczala moj tel by mu puszczac sygnaly lub smsy a ze ja lubilam a nie bylam zbyt popularna w klasie,raczej mila,spokojna to dawalam jej ta komorke bo myslalam,ze moze ona tez mnie bardzo lubi.Od czasu do czasu pisaleismy do siebie smsy,nigdy ja pierwsza,czesto nie odpisywalam,tel nie odbieralam no i po maturze zalozyli mi neta.wyslalam kiedys smsa z neta i spytal sie o nr gg,no i tak przez dlugi czas rozmawialismy ze soba po nocach,dniach,non stop o dupie marynie ale bylo super,czulam,ze to jest to ,on byl jak najlepszy przyjaciel ale nie dawalam znac,ze traktuje go inaczej,chcial sie spotkac,odmawialam az w koncu umowilismy sie ma stacji beznynowaej bo nasze drogi na niej sie krzyzowaly,rozmawialismy,rozmawialismy itd.zakochalam sie po uszy ,mial wtedy przerwe z ta laska,ale nadal nie wiedzial co czuje bo go olewalam na kazdym kroku.przed sylwkiem powiedzial mi,ze sie rozstali,nie wspomnial ,ze pozniej sie zeszli,myslalam,ze na sylwku byl sam,przeslal mi zreszta zdjecia z niego gdzie jej nie bylo.pozniej coraz czesciej sie widywalismy i w marcu doszlo do pierwszego buziaka,zachowywal sie cudownie,byl kochany,po pprostu stracilam glowe.W wakacje p0jechalm do kolezanki na 4 dni a jego znajomi zawsze jezdzili na mazury ,tamtego lata tez.najlepszy przyjaciel mojego faceta mieszka blisko jego bylej wiec moj czasami tez sie z nia spotkal.dlatego tez chcial do nich pojechac na weekend.zgodzilam sie mimo,ze ona tam byla.olal mnie przez te 2 dni,pisal rzadko a ja glupia czekalam tylko kiedy wroci i nawet ni bylam zla.we wrzesniu pojechalismy do gdanska i tam sie dowiedzialam,ze byl z nia w sylwka i az do marca ale podobno wczesniej sie rozstali niz my sie zeszlismy.bolalo bo nie tak to sobie wyobrazalam ale ok,wmowil mi,ze nic nie mowil o zerwaniu przed sylwkiem a nie wspominal o kasce bo jakos tak.potem bylo calkiem ok,wzloty i upadki,ale co jakies czas chcial pojsc na impreze z tymi znajomymi wiec ok,bylo mi przykro ale to znosilam,boalalo,ale przeciez ma prawo do wlasnych znajomych tlumaczylam a w dupie mial to czy ja cierpie czy nie,czy placze.Zaczal dobrze zarabioac i zrobil sie chamski,nieczuly,zaczal krzyczec,wszystko mu nie pasowalao,wszystko krytykowala,za to inne laski chwalil,piosenkarki i aktoprki to az dop bolu ale zadna wczesniejsza jego dziewczyna sie nie skarzyla,wiec nie mam powodu do obrazania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maratka
Zaczl wiecej zarabniac i zrobil sie pewny siebie,zaczal mnie ranic slowami,dzien w dzien przez niego plakalam ,wiedzial o tym ale mowil,ze ja zawsze mam jakies problemy i sama je stwarzam,ze niepotrzebnie wszystko analizuje i sie przejmuje,w ostatnim czasie zrywalismy ze soba chyba z 10 razy,ja juz mam go dosc,cierpie,placze i mysle,zeby dzisiaj to zrobic ale pozniej mam poczucie winy,jak je zlikwidowac?ta dziewczyna mnie nienawidzi a ja wierzylam ze z nim to jest cos szczegolnego,jak sie rozstaniemy pokaze,ze to nie bylo nic szczegolnego.on tez powiedzial,ze sie nie zmieni,niby nie robil nic strasznego ale te jego zachowanie bylo dla mnie okropne,bolalo jak cholera,to byl moj pierwszy dlugi zwiazek a kochalam go juz wczesniej,on podobno mnie tez,nie rozumiem jak mozna sie tak zmieniac i przestac kogos kochac i dlaczego nam jej tat trudno.wstyd mi bo zawsze uwazalam sie za twarda osobe a teraz jestem slaba i daje sobi apomiatac,o co chodzi????Nikomu o tym nie mowie bo mi po prostu wstyd i jestem z tym sama jak maly paluszek u nogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maratka
wczoraj poszedl na impreze gdzie zebral wszystkich swoich znajomych od niej i ze swojego osiedla,wszyscy byli tylko nie ja podobno dlatego bo mamy przerwe,ale ta przerwa miala cos pomoc a on pogarsza sprawe.i jak poszedl na impreze rzucil opis na gg do swojej kolezanki z pracy zeby sie kurowala z usmieszkiem a mowil mi,ze mu sie podoba,czy to jest normalne?moze ze mna jest cos nie tak.i kiedy kilka razy plakalam,nigdy nie krzyczalam stwierdzil,ze jestem histeryczka ... moze naprawde jestem chora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do fuksja :) masz racje moze wybielam zachowanie MOJEGO ..wiem że to robie ..tylko że to nie jest wszystko takie proste tzn. chodzi mi o to ZE zywie do niego naprawde JESZCZE!! sporo uczuć ...nie chce na razie tego zmieniać ....wiem ze go KOCHAM na tyle na ile znane mi jest pojęcie miłości ... w srode z nim POWAŻNIE porozmawiałam .W OGÓLE ZASKOCZYŁ MNIE BO 1SZY RAZ ROZMAWIALISMY JAK LUDZIE : ja moje argumenty on swoje ...pewnie bedziesz sie denerwowac FUKSJO ze go bronie ale po tej rozmowie duzo SIE ZMIENIŁO... TO WSZYSTKO JEST POKRĘCONE ....scislej: jasno i wyraznie postawiłam mu warunki ,powiedziałam ze GO KOCHAM AL ZE SAMA MIŁOŚĆ NIE WYSTARCZA i jak chce ZE MNA BYĆ mus sie zreformować i ..... o dziwo ...DUZO ZROBIŁ BYNAJMNIEJ W OSTATNIM TYGODNIU W TYM KIERUNKU ... z drugiej strony powiedziałam sobie ze nie BEDE ciagle TAKĄ WOJOWNICZKĄ o JEGO DOBROĆ ,MIŁOŚĆ ,ZMIANE ... bo wtedy moge przegrac WŁASNE ŻYCIE ...wiec sama widzisz błędne koło sie zamyka ....wiem jedno: dopóki nie zrobie porządku z własną psychiką ,nie wylecze nerwicy,lęków ,resztek anoreksji ...dopóty NIGDY NIE BEDE WSTANIE NORMALNIE KOCHAĆ ..jutro bede juz znac termin kiedy ide do psycholog.. Wanessa23 -----> gratuluje ,postąpiłaś jak MĄDRA ,SZANUJĄCA swoją wartość kobieta ..Teraz Cie to boli ,pozniej NIE BĘDZIE I nie BĘDZIESZ ŻAŁOWAŁA ...super to rozmumujesz: skoro teraz taki jest gdybyś była jego ŻONĄ byłabyś POPROSTU NIKIM !!nie zmieniaj DECYZJI choćby KŁĘKAŁ PRZED TOBĄ ! chciałabym UMIEĆ POSTĄPIĆ TAK SAMO jak TY !powinnam BO MAM 1000 razy więcej POWODÓW niż TY ! na razie DOJRZEWAM DO TEGO ,musze być silna ...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bobo, ja i erozumiem.. zloszcze sie bo robisz to samo co ja.. ale rozumiem i nie potepiam bo sama wiem jak to jest kochac kogos nieodpowiedniego ale jednek chciec z nim byc... To jest jak narkotyk niestety... Ale trzymam kciuki by ta jego zmiana byla na stale... Maratka.. przezywam wydaje mi sie baaardzo podonne uczucia co ja... a koles z ktorym bylas (czy masz \"przerwe\") miwi i robi podobne rzeczy co moj ex:/ szczególnie kiedy napisalas ze powiedzial z sie nie zmieni, albo o tych infach na gg:/ o kolezankach:/ o imprezach... o tym ze mial w dupie to ze cierpisz czy placzesz... typowy przyklad drania:/ Maratka... wiem ze jest Ci teraz trudno, wiem z eto nie bylo ostateczne rozstanie tylko jak to nawzalas \"orzerwa\" ale nie wracaj... niech to bedzie koniec. Nie warto do niego wracac:/ do kogos kto ma Cie w d**pie... i do tego Cie oszukiwal... Wanessa, badz twarda! Ja baaardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki! Mialas racje z epo czyms takim odeszlas i nei pozwolilas soba pomiatac. A milosc.. hmm... niestety nie wystarczy by byc na zawsze razem. Moja babcia zawsze powtarzala z enajwazniejsze to by Ci chlopak szanowal bo to ze bedzie mowil ze kocha to wcale nic nie znaczy. A ja nie wierzylam. Dopiero teraz zaczelam wierzyc... Wanessa wiem zeto boli, wiem ze tesknisz, ze placzesz... ale tylu kobietom tutaj mowilysmy juz: to minie. Tak musi byc ale to minie... Wazne bys byla pewna ze to co zrobilas bylo sluszne. A czas uleczy rany. Potem sobie bedziesz dziekowala ze zakonczylas ten zwiazek. No wlasnie... bo co by bylo z dziecmi??? jakby je tez zaczal wyzywac i bic? boshe... Wiecie co?... ja tez mam czasem takei nawroty... nagle mi sie cos przypomni i taki mnei zal ogrania ze juz nie jestesmy razem... ale trwa to zwykle kilka sekund, bo potem przypominam sobie te zle chwile, to jak mnie olewal, jaki potrafil byc chamski... i ta rozowa wizja pierwszej milosci znika jak reka odjal. A jak go widze pytam sie siebie jak ja moglam tak dlugo z nim byc?!!! ech, my kobiety jestesmy niesamowite hehe;) Pozdrawiam Was serdecznie i wierze ze bedziecie twardymibabkami inie dacie sie na powrot omamic swoim draniom;) A co tam slychac u moich starych kolezanek??? Jakos poznikalysccie ostatnio.. buziaki Wam wysylam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera...
cześć dziewczyny,ale nas się namnożyło! myslę, że jakby się tu jakiś specjalista znalazł to już na podstawie tych kilkunastu stron tego topiku można by napisać krótką rozprawkę o tym "dlaczego dziewczyny pakują się i trwają w toksycznych związkach i jakie w tych związkach panują zasady" gdyby jeszcze taka analiza pomogła z tego wybrnąć... ja miałam taką małą refleksję ostatnio- byłam na wyjździe, sama. W drodze powrotnej dotarła do mnie informacja od mojego drania, która mnie zdenerwowała, wprowadziła w ten stan, który znam aż za dobrze- gdy łzy same napływają do oczu...A potem pomyślałam- to JA jestem najważniejsza. To co on robi to jego sprawa, mam do niego jako takie zaufanie i nie będę zamartwiać się na zapas. Zaczęłam snuć plany na przyszłość, myśleć o tym co chciałabym osiągnąc...nie przejmując się jego miejscem w tym wszystkim. I poczułam się fantastycznie:) myślę, że nawet jeśli wychodzi się już z takiego związku, trzeba pamiętać że nikt nas w nim siłą nie trzymał- chodzi mi o to, że obwinianie faceta to jedna rzecz, a świadomość błedów jakie samej się popełnia- to druga, może ważniejsza sprawa. I ta świadomość może uratować nas przed kolejnymi błedami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Niestety kobiety, które wchodzą w takie związi po prostu bardzo bardzo potrzebują uczucia i dla niego są w stanie znieść bardzo dużo.Nie chcą dopuścić do siebie myśli, że ten facet nie kocha tylko wykorzystuje. A to boli. Myślimy, ze jak damy jeszcze więcej uczucia to będzie lepiej i że to nasza wina, że oni się tak zachowują. Tym bardziej, że oni dają nam to do zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera...
my- na pierwszy rzut oka silne, nie lubiące przyznawać się do problemów i porażek, ambitne, ale jednocześnie niebardzo doświadczone, potrzebujące mężczyzny który będzie wspierał, będzie trochę jak ojciec- w głebi duszy chcemy mieć komu się podporządkować, "oni" najczęściej są naszymi pierwszymi partnerami seksualnymi oni- najczęściej po przejściach, mający już jakieś doświadczenie w szantażach emocjonalnych i związkach "niepartnerskich", ze względu na przeszłość nie chcą się wiązać, nie chcą się angażować w 100%, są mistrzami życia z dnia na dzień, najczęściej mają duże powodzenie u kobie, mają to COŚ i "my" zakochujemy się w nich dramatycznie i po same uszy...trochę nie patrząc na to czy naprawdę pasujemy do siebie i czy mamy szansę szczęśliwie razem żyć związek- z naszej strony idealizacja, życie marzeniami i ciepienie gdy przychodzą rozczarowania z ich strony odsuwanie nas, dystansowanie się i dawanie co pewien czas jakiejś dawki ciepła, na tyle dużej żebyśmy nie umiały odejść ale na tyle małej żebyśmy nie mogły wymagać zbyt wiele cd- pewnie różny, albo nam się odechciewa, albo im się odechciewa, albo zmieniamy się my, albo oni- i wtedy są szanse co o tym myślicie? co pominęłam? czytałam pewien czas temu "Toksyczna Miłość " Pia Mellody. Czytałyście? ciekawie tam to opisano, myslę że dużo w tym sensu, chociaż trochę to straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tolala
cholera... ----> świetnie to ujęlaś. Nic dodać nic ująć. U mnie nadal lipa. Po kilku dniach względnego spokoju, znów się zaczęło i to właśnie dziś. Właśnie wróciłam z pracy a mojego lubego ni widu, ni słychu. Miał dzis cały dzień wolny i miał się cały dzień uczyć do testu kontrolnego, jaki czeka go jutro pracy. Ponoć taki straszny ten test - tak jeszcze twierdził rano. Wchodzę do domu i co widzę? Syf, czuję smród fajek, moją koszulką do spania była ścierana podłoga z piwa - zajebiście... a hrabiego nie ma.... Co najśmieszniejsze powinien już spać, żeby jutro jako tako funkcjonować. Ale żałość! Prosiłam go, żeby upiekł udka na jutro, bo ja mam tyle spraw, ze rano wychodzę.(On bierze obiad do pracy - bo pracuje 24h). To chyba nie jest zbyt skomplikowane - posypać przyprawami i wsadzić do piekarnika, bo oczywiście tego nie zrobił. Więc jutro będzie wpieprzał surowe udko jak tak mu ciężko. Sorrki za ten ton, ale zaraz chyba coś mnie trafi. Nie, nie tym razem nie padnie żaden komentarz z moich ust w jego stronę. Bo to i tak nic nie da. Właściwie to sama nie wiem czy jestem wkurzona. Padam na pysk ze zmęczenia, piszę magisterkę, pracuję i jeszcze dojeżdżam do pracy + obowiązki domowe i 1000 rzeczy, które zawsze zwalają się na głowę jak człowiek nie ma czasu, a ten palant tak się zachowuje! Nie, nie, szkoda gadać. Idę spać. Pozdrawaim wszystkie dziewczyny. Trzymajcie się cieplutko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zerwalam... ciezko mi strasznei bokocham go przerazliwie, ale wiem, ze to dobra decyzja ... dzieki za wszystko ... od czasu do czasu wpadne .. napisac jak mi idzie zdobywanie swiata na nowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera---> faktycznie fantastycznie napisane. Boze czy sa jeszcze na swiecie fajnie faceci? przeciez nie musza byc idealni, nie z krzysztalu... czy ja jeszcze kogos spotkam? Nie wiem , rozmawialam dzis o moim zwiazku takna powaznie pierwszy raz z moja mama i powiedziala mi , ze w takie bagno w jakie sie wpakowalam to juz brak szacunku do siebie i ze lepiej juz byc samemu. Moze i to prawda? A moze po prostu on nie byl moja druga polowka i ona jeszcze gdzies tam nieswiadoma krazy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny:) Smutna dziewczyno, jak bylo u psychologa?? Jak si eczujesz?? Sciskam mocno...:) Cholera, całkiem trafne podsumowanie;) Tolala.. ech ten Twoj facet to sie nie zmieni kochana cos widze:/ jakis niereformowalny:/ Halinka, jesli to Ci jakos moze pomoc to pisz do nas ile wlezie;) Trzymam kciuki za Ciebie i za zdobywanie swiata:)) A co do fajnych facetow to sa!!! Pewnie:P trzeba tylko otworzyc oczy;) TYlko pamietajcie ze nie ma idealow! Ja ostatnio conajmniej jednego fajnego faceta spotykam na tydzien. Takiego wiecie i inteligentego i milego i calkiem przystojnego. Ale coz, nie zawsze zaiskrzy wiec trzeba szukac dalej;) Do Wazne pytanie: jak sie trzymasz???? ech pozdrawiam cieplutko:** A co z reszta \"moich\" kobiet?? Czekam na Wasze wiesci o samopoczuciu, decyzjach i ich realizacji;) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Ja totalnego drania, dupka i alkoholika wymieniłam na mężczyznę: przystojniejszego od exa, inteligentniejszego od exa, wrażliwszego od exa, porządniejszego od exa, zaradniejszego od exa... I tak sobie mogę dalej wymieniać. Gdy rzucałam mojego byłego nie znałam jeszcze mojego obecnego partnera, wolałam być sama niż marnować sobie życie dla nic niewartego faceta. Na prawdę nie sądziłam, że tak szybko kogoś poznam. Do tego kogoś tak wartościowego, w kim zakocham się bez pamięci. I w samotności wytrwałam 3 miesiące. Okazało się, że mój ideał przez 20 lat mieszkał w bloku obok, studiowaliśmy na tej samej uczelni, często mijaliśmy się na ulicy i nawet się kojarzyliśmy z widzenia. Wystarczyło tylko się odnaleść. Więc uszy do góry dziewczyny, fajni faceci są, czasami nawet tak blisko, że sobie nie zdajemy z tego sprawy. Ale trzeba zdobyć się na odwagę i rzucić nieudacznika. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna ofiara losu
Witajcie dziewczyny...zawsze widzialam,ze ten topic istnieje ale nigdy tu nie wchodzilam,moze troche ze strachu...ze przeczytam o sobie...Chyba tak...Moj facet niszczy moje zdrowie psychiczne traktujac mnie zle, olewajac co jakis czas mowiac dokladnie.Nie bylo nigdy przemocy fizycznej ale jest agresja slowna,ktora mnie niszczy...Twierdzi,ze mnie kocha-jak nikogo dotad nie kochal i potrafi byc taki slodki...ale jak tylko cos mu nie pasuje-po prostu wychodzi-pan i wladca.Teraz mnie zawiodl po raz kolejny olewajac moje urodziny...Co ja mam zrobic??Kocham strasznie-przyznam sie od razu...i nie umiem sobie wyobrazic zycia bez niego.Ale mecza mnie niektore rzeczy.W niektorych sprawach dobralismy sie jak dwie polowki...ale te konflikty mnie rozbijaja wewnetrznie.On mnie po prostu NIE SZANUJE!!!!Taka prawda...ale ja nie umiem zrobic kroku do przodu.Nie umiem-bo nie chce,bo wole cierpiec w zamian za pare milych chwil................:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejna ofiara losu --> Jeśli nie reagujesz na takie jego zachowanie, on sobie myśli, że je akceptujesz wiec się nie zmieni. Więc albo znajdziesz w sobie siłę by coś zmienić w życiu, albo dalej będziecie sie bujać na sinusojdzie - raz cudownie, a potem lepiej nie mówić. Musisz mu dać do zrozumienia, jakie zachowanie Cię rani, czego nie akceptujesz i co może doprowadzić, że nie będziesz z nim chciała spędzać dalej życia. Do facetów czasami trzeba mówić dużymi literami, bo inaczej nie zrozumieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spróbuje odpowiedzieć za koleżanki zanim nie wrócą .Więc rada brzmi tak ;rzuc drania (bo tu się chyba innych rad nie udziela):D. Mimo wszystko życze powodzenia w rozwiązaniu swoich osobistych spraw . :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Borowik, wbrew pozorom ten topic nie jest wymierzony przeciwko mężczyznom. Moja rada nie brzmiała \"rzuć drania\", ale \"postaraj się zmienić drania\", niewielka różnica, ale jest :) Wierzę, że wypowiadają się na tym topicu kobiety będące w związkach, które można i da się jeszcze naprawić, tak aby obie strony były szczęśliwe. Ale trzeba też mieć otwarte oczy i wiedzieć kiedy nie warto tego ciągnąć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Dziś czuję się nienajgorzej. Wczoraj spotkałam się z moim dobrym kumplem. Jak zwykle mnie dowartościował. Zawsze wie kiedy się odezwać. On ma chyba jakiś czujnik. Jak sie u mnie wszystko wali to on pisze, że musi się ze mną spotkać, tęskni itp. W sumie tak jest od 6 lat. Przy nim przeszłam rozstania z większością moich facetów. Fajnie jest mieć kogoś takiego. Życzę wszystkim takich kumpli. Pozdrawiam! P.S. Od 3 dni prawie nie jadłam, ale przy moim koledze odzyskałam apetyt i dobry humor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny i.. chłopaki (bo jak sie okazalo oni tez tu zagladaja;)) Do BOROWIKA: zakladajac ten topic mialam swiadomosc ze moga pojawic sie takie glosy jak Twoj... Ale mi nei chodzilo o tworzenie tematu ktory popieralby rzucanie facetow gdy tylko pojawi sie jakis problem z nimi. Ja sama swoj problem roziwazywalam przez 5 lat i z tego co widze to na naszym topicu pojawiaja sie dziewczyny z pdobnym starzem, zazwyczaj starsze ode mnie, zaangazowane w swoje zwiazki bardzo powaznie i bardzo zakochane. Nie w naszym stulu jest rzucanie faceta gdy pojawi sie byle problem. Nasza specjalnoscia jest natomiast usprawiedliwianie WSZYSTKIEGO co robi i wyzbywanie sie własnego mózgu. Ten topic jest po to by inne takei dziewczyny zobaczyly ze nie sa same z takimi problemami, ze trzeba walczyc o siebie, o swoje sczescie... Czsaem uda sie naprawic zwiazek, czaem facet zaczyna widziec swoje bledy. Ale do tego by zaczal sie zmieniac, kobieta musi sama doprowadzic. Bo jelsi zgadza si ena wszystko to po co on ma sie zmienic?... Ale czaem ie ma juz czefo ratowac albo facet jest niereformowalny i ma w dupie to co czujemy i czego pragniemy. A jak sam widziales nie wymagamy zbyt wiele... chcemy tylko by nas szanowano. WAZNE PYTANIE: fajnei ze jest taka osoba jak Twoj kumpel:) hmm w takich sytuacjach wciaz potwierdza sie powiedzenie \"prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie\":) Trzymaj sie cieplutko. A dzis jak wroce z pracy zrobie to co obiecalam;) buzka Dzieki DEEDLIT za czuwanie na topicu;) Ciekawe, bo wtdaje mi sie ze jestesmy do siebie baaardzo podobne;) a przyajmniej zawsze na w 100% zgadzam sie z tym co piszesz. Nie wiem czy to przypadkiem nei przez podobne doswiadczenia;) pozdrawiam:) Do KOLEJNEJ OFIARY LOSU: podpisuje sie pod tym co napisala Deedlit. Jesli sama czegos nie rzobisz, facet sie nie zmieni. Oni rzako maja jakies przeblyski, rzdako rozmyslaja tak na powazniei o zwiazku... Dlatego samam musisz zrobic pierwszy krok. To dla Twojego dobra.. Jemu moze i jest tak wygodnie ale Ty sie meczysz. Powiedz mu czego od niego chcesz, co Ci se nie podoba.. i zobacz jak on zaraguje.. czy wyslucha, czy bedzie mial ochote sie zmieniac. Czy powie jednak ze ma to w dupie i \"sie jak zwykle czepiasz\". Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fuksja po psychologu znacznie lepiej sie czuje, troszke mam wiecej wiary w siebie, nie denerwuje sie tak szybko, jest jakas poprawa, ciesze sie ze juz po jednym spotkaniu jest lepiej:) Za to w zwiazku nie bardzo jest lepiej.Moj bez powodu sie na mnie wkurza i mowi podniesionym tonem.(ja sie nie daje juz tak wyprowadzic z rownowagi, jestem spokojna i to go chyba bardzo dziwi)Ta kapiel i ten mily wieczor to byl chyba przypadek...Zastanawiam sie ciagle czy to ma jakis sens, juz tak nie tesknie jak kiedys, ostatnio jak sie widzielismy, myslalam o koledze:/ z drugiej strony nie wyobrazam sobie, zeby Go nie bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i znowu awantura:( zaczelo sie od tego, ze moj nie chcial do mnie przyjechac bo bedzie cos szlifowal.Zazartowalam, ze jest piatek jutro do pracy nie idzie i woli szlifowac niz ze mna sie spotkac, wiec ja w sobote spotkam sie sama z kolezanka.No i zaczelo sie, ze dlaczego chce sama wylazic z kolezanka, ze On sam nie wylazi nigdzie, ze pierdoli wszystko i mnie(przepraszam za slowa)kazal mi spadac, bo robie waty i problem o wszystko i zakonczyl tekstem \"narka nie truj juz mi dzis\" czy to jest normalne? czy ja rzeczywiscie tak truje i robie problemy? mam dosc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna, ciesze sie ze psycholog Ci pomogl l troszke. A co do Twojego zwiazku... hmm to ze myslalas o koledze moze cos znaczyc...ale niekoniecznie. A to ze nie wyobrazasz sobie zycia bez niego moze oznaczac chocby to ze jestes do niego przyzwyczajona i pewnie troche uzalezniona... to troszke jak narkotyk... A co do trucia.. wiesz... ja sie nasluchalam tez mnostwo takich tekstow. Wiesz jemu to jest strasznie wygodnie z takim tekstem. Rzuca wszystko a ty zostajesz sama z myslami... Najlatwiej jest powiedziec ze sie czepiasz... \"Nie truj mi juz dzis\".. ech boshe jak ja tego tekstu neinwidzilam... to wychodzilo tak jak by to wszystko to byla tylko moja sprawa a on byl obcym czlowiekiem ktory nie ma nic do tego... ech Pozdrawiam cieplutko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz sama nie wiem co mam robic, nie wiem czy da sie w ogole cos ratowac, jeszcze niedawno mialam checi, wiare a teraz? teraz wiem, ze to musi sie skonczyc, ale nie potrafie odejsc:( boje sie, ze nikogo nie pokocham, nie wyobrazam sobie, zebym z innym mogla sie kochac, zeby inny mnie dotykal, co robic:( jakie to wszystko skomplikowane... dziekuje za pozdrowienia:) i rowniez pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna ofiara losu
smutna dziewczyno jestes w takiej samej sytuacji jak ja...Tez chcialabym odejsc ale nie umiem i boje sie ze kiedys bede tego moze zalowala...Bardzo go kocham i to chyba moj najwiekszy pech w zyciu!! Dziewczyny sugeruja ze mam pogadac z nim co mnie boli itp.Kobietki,ja juz z nim wiele razy bardzo powaznie rozmawialam!!!!Rozstawalismy sie pare razy...potem bardzo chcial wrocic obiecywal ze sie zmieni....i po jakims czasie znowu to samo bagno...Boli mnie to straszliwie i wiem,ze zrozumie to tylko ktos kto to przezyl...Bo osobom,ktorym zycie uklada sie bardzo dobrze tak latwo powiedziec: "rzuc drania"....tak ale jak to zrobic???? Moj wczesniejszy zwiazek z prawie trzy letnim stazem rozpoadl sie bo facet mnie zdradzil...Zbieralam sie po tym 2 lata!!!!Nie chce juz tak cierpiec...ja tak bardzo wszystko przezywam...POMOZCIE MI...:(:(:(:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejna ofiaro losu wiem jak sie czujesz, to boli okropnie:( ja ostatnio to chyba wiecej placze niz sie smieje( i mimo, ze juz nie raz zostalam obrazona to i tak bol jest wielki) czasem olewam to, niezalezy juz mi, ale za chwile znowu pojawia sie bol, zastanawiam sie jak On moze tak postepowac, jak moze tak mowic:( Tez z nim rozmawialam, tez obiecywal, ze sie zmieni, tez sie rozstawalismy kilka razy:( i zawsze po rozstaniach bylo pieknie ale za chwile znowu to samo:( Wczoraj po klotni,zaczal mnie podejrzewac, ze pewnie juz z kims gadam,(z jakims innym facetem), ze zale sie, szly teksty, ze jestem puszczalska:( Poprosilam Go, zebysmy sie nie klocili, bo mam dosc, mam dosc wypominania sobie ciagle czegos, podejrzen, u nas czasem klotnia jest na zasadzie kto komu bardziej dokopie:( poprosilam, czy nie mozemy odpuscic, czy niemozemy po prostu sie kochac i traktowac normalnie... zobaczymy co z tego bedzie, dzisiaj obudzil mnie milym smsem Trzymaj sie cieplutko, jestem z Toba, wiedz, ze jest ktos , kto tez tak cierpi, tez przezywa ten bol, razem bedzie nam latwiej, pozdrawiam goraco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tolala
Smutna, napisz proszę, ile orientacyjnie kosztuje taka wizyta u psychologa. Ja też się zbieram do takiej wizyty. Ale jakoś nie mogę sie przełamać. Nawet nie wiedziałabym od czego zacząć swoją opowieść. A wogóle zaczynam czuć wstręt sama do siebie jak sobie pomyślę, że miałabym zacząć o tym wszystkim co przeżywam opowiadać. Wydawało mi się, że jestem dość silna, że sobie dam sama radę, ale jestem już tak zmęczona całą sytuacją że nawet płakać mi się nie chce. Czuję tylko wewnętrzny żal do samej siebie, że na tak dużo MU pozwoliłam, tak dużo wybaczyłam i że nie zapanować nad swoimi nerwami. Jak on coś przeskrobie, to krzyczę na niego, wygarniam mu wszystko, nie potrafię inaczej, to samo ze mnie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna ofiara losu
smutna dziewczyno-przyda mi sie grupa wsparcia;) zaraz napewno padna tu glosy ze jestesmy sado-maso albo cos w tym rodzaju...Myslalam,ze tylko ja przezywam takie katusze...razem razniej...Trzeba cos z tym zrobic bo tak zyc nie mozna...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×