Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

druga żona, i z tego właśnie względu nie chce by jego dzieci odwiedzały nas w naszym domu. gosiu, ja też jestem jedynaczką, w rodzinie wszystko idealne i tylko ja zrobiłam taką głupotę ,że jestem z facetem z przeszłością. Ale egoizm w tej sytuacji jest najlepszym wyjściem , co mnie ma obchodzić jego przeszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosia2, cameronka Wasze słowa to balsam dla mojej duszy 🌼 ja dopiero uczę się tego egoizmu, choć podobnie jak Wy jestem jedynaczką :) były chwile kiedy dawałam całą siebie i odchodziłam od własnego ja, tylko żeby wszystkim było dobrze i wtedy najtrudniej było mi chyba odnaleźć swoje miejsce w tym całym pokręconym układzie. i dopiero kiedy zaczęłam patrzeć na siebie i myśleć o swojej rodzinie zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. niestety w takim związku nie ma wiele miejsca na poświęcenie i trzeba pamietać, że nigdy nie zostanie ono docenione, jest za to dużo jadu i nienawiści i z tymi trzeba walczyc na każdym kroku. nauka tej walki jest fundamentem dla związku z facetem z tak zwaną przeszłością... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oliwia........pod Twoimi słowami podpisuję się dwoma rękami i jeszcze może być nogami. To samo mogłabym napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny:-) Sukces prawie że genetyczny. Od kilku dni nasza nie daje znaku zycia. W domu panuje błogie szczescie!!!!!!!Praca, dom,obiady,kolacje wszystko w przykładnym porządku.Nikt sie nie stresuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! :) Cholera... nie czuję się już tak swobodnie na tym forum. Wiele razy chciałabym coś powiedzieć mojemu mężczyźnie, a nie mam na to odwagi.... a teraz wiem, że on zagląda do moich najgorszych myśli wchodząc tu na to forum. Wczoraj mi powiedział, że on stąd również może wynieść pewną wiedzę i chyba muszę się z tym zgodzić. Mam tu dowód na to, że nie ja jedyna mam w sobie te sprzeczne emocje, związane z życiem z mężczyzną z przeszłością. Jednak... moje sacrum zostało wczoraj zbrukane i nie wiem czy teraz nie zacznę ważyć słów... :-) Tcmielu, cokolwiek tu przeczytasz, pamiętaj, że ja mam prawo do takich uczuć i mam prawo je czasem z siebie wyrzucić. Nie obarczam Cię tym, bo wiem, że gro wypisywanych tu rzeczy mogłyby Cię zranić... Więc zastanów się czy chcesz dalej czytać... Pisałyście wcześniej o tym, że my jako te drugie musimy się nauczyć podchodzić troszkę egoistycznie do tego związku w trosce o własne dobro. Zgadzam się z wami... w przeciwieństwie do całego mojego otoczenia. Wszyscy oczekują, że \"dojrzeję\" w tempie przyspieszonym i stanę się idealną \"ciocią\", nie wrażliwą na jad tej pierwszej Pani. Robię co mogę, żeby uwolnić się od tych negatywnych emocji... ale czasem nie potrafię! Macie rację, wychodzą wtedy ze mnie najgorsze uczucia, takie jak złość, że nie jestem tą pierwszą i zazdrość, że jest ktoś kto ma prawo do uczestniczenia w moim życiu bez mojego wkładu w to całe przedsięwzięcie! Kiedy On idzie na górę po dziecko, ja umieram w samochodzie zastanawiając się co tam się dzieje... Kiedy mała jest z nami uważam na słowa, czyny, żeby w żaden sposób nie wejść na jej terytorium... Kiedy mała wraca do domu, zastanawiam się co zrobiłam źle w weekend, a o czym napewno będzie wiedzieć mamusia i nie omieszka nam tego wypomnieć.... I znowu stres. Ja wiem, że Ojciec nie jest zły dlatego, bo w rzeczy samej tak jest... ale dlatego, że jest ze mną. No i zaczyna się obwinianie siebie samej, bo dziecko jest przecież PRZEZE MNIE nieszczęśliwe... I tak w kółko. W momencie kiedy przestałam uczestniczyć we wspólnych spotkaniach... uspokoiłam się trochę. Nie denerwują mnie te wszystkie wyżej opisane rzeczy, bo ich nie ma. Ale z drugiej strony czy można odciąć się tak od przeszłości mężczyzny? Przecież decydująć się na życie z nim wiedziałam na co się piszę... Jeśli zaniedbam teraz wspólne spotkania, to czy mała odwróci się ode mnie na dobre? A może ona też potrzebuje czasu? Wiem, że ja go potrzebuję... W tym wypadku chyba jednak egoizm będę zmuszona odłożyć na półkę i wziąć pod uwagę dobro tej drugiej strony... Cholera, wiem, że to jest najlepsze, ale... :( Druga żona---\"Niestety coraz bardziej mnie ta sytuacja męczy, bo ja jej zachowanie często odbieram jak atak na swoją osobę \"... no właśnie :( Cześć moja sytuacja :) Znamy już datę rozprawy! :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny , widze ze nie jestem samotna na tym forum i chyba nie zagladaja tu pierwsze bo jakos tak spokojnie nikt nie wyzywa itp . Powiem wam ze tez nie raz myslalam , ze wszystko sie jakos ulozy z ta mala ale jak lecialy lata bylo coraz gorzej a jak urodzilam nasza pocieche to juz - tylko totalna zazdrosc . Co do jej okazywania uczuc do ojca to tez probowala roznych sztuczek ale ja tez potrafie i nie wstydzilismy sie przy niej calowac , obejmowac to ja bylam jego kobieta , teraz zona i nawet sprwaialo mi satysfakcje ze informowala o tym babcie i mame .To byla przemyslana taktyka - raz jak sie przy niej posprzeczalismy uslyszalam / oczywiscie nie przy ojcu / i bardzo dobrze a ja jej nato ze my wymieniamy poglady i napewno to nie wplynie na nasz zwiazek a jej mamusia byla na tyle glupia ze tylko krzyczala i ma efekt .Tatus wolal mnie. Wogole duzo sytuacji doprowadzilo to kompletnego braku kontaktow .- NASZCZESCIE . WIDZE ,ze same egoiztyczne jedynaczki na forum pozdrawiam was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
gosia,cameroonka, chodzi o to, ze Wy w tych działaniach jesteście wspierane przez swoich mężów, a "druga zona..." i ja nie mamy takiej mozliwości..Druga zono, najgorsze jest to, ze zamiast lepiej to jest gorzej.Moja "córka" też akcentuje swoje-rzecz jasna bezwzglednie większe -prawa i nawet bym się nie dziwiła bardzo, gdyby nie fakt, ze jest już DOROSŁA.Dziwię się też męzowi, bo traktuje ją cały czas jak swoją małą córeczkę, za której czyny chyba do końca zycia bedzie ponosił odpowiedzialność i rozwiązywał jej problemy.Też zachowuje się jak rycerz, tylko że ja już przestałam zwracać uwagę i jakby komentować jej poczynania, zeby biedak nie musiał jej tak bronić;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas kontakt się skończył przez mamusię i nie mieliśmy okazji doczekać aż atak zostanie wysunięty z trzech stron (on ma dwoje dzieci) bo na ten czas były jeszcze za małe. teraz, gdyby kontakt został wznowiony - nie wiem jak by było, ale czytając forum mogę sie domysleć na podstawie zachowania ex. zachowanie ex tak bardzo wpłynęło na moje postrzeganie jej pociech, że mimo braku kontaktów czuję do nich wyraźną niechęć..kiedyś tego nie było. wszystko przez to, że działa moja wyobraźnia i intuicja i podświadomie wiem, że te dzieci są od małego szkolone, żeby mnie nienawidzieć, że jestm zła, że to że tatuś odszedł to moja wina (choć tak nie było, ale co to ma za znaczenie) i nie potrafię się zmusić, żeby hodować w sobie jakiekolwiek pozytwne uczucia. owszem, pomagam kupować prezenty dla nich, z mojego konta idą pieniądze na alimenty ale samo myślenie o nich jest dla mnie bolesne. denerwuje mnie, że gdzieś rosną w tej nienawiści i kiedyś nastapi jej eskalacja a ja nie będe miała nawet szansy, żeby się przed tym obronić, żeby udowodnić że nie jestem wcale taka zła. martwię się, że to wszystko, te złe decyzje mojego pana odbiją się nie tylko na mojej psychice, co juz na pewno się stało, ale na naszej rodzinie, na naszych dzieciach, może wnukach - życie pisze przeróżne scenariusze. boli mnie ta niemoc. boli mnie to, że ktoś kogo nie ja wybierałam i ktoś kogo nie ja planowałam do końca życia bedzie mi siedział na ogonie, tylko dlatego że kiedyś ktoś inny podjął złą decyzje i te osoby znalazły sie w jego życiu. bo wszyscy, poza nimi (byłą i dziećmi) wiemy, że to przeszłość, że tamtej rodziny i tamtego układu już nie ma. ja się nie wlokę za moimi byłymi, nie marnuję im życia, nie czuję nienawiści do ich rodzin, matek, dzieci, nawet nie wiem co się z nimi dzieje. dlaczego wszyscy tak nie potrafią sie odciąć i poprostu żyć? tak mnie to czasm wszystko dobija, że tracę siły. kocham i nie zamieniłabym go na nikogo na świecie ale dlaczego tak wysoką cenę muszę płacić za tę miłość? bo fakt, że spotkaliśmy się \"zbyt późno\" wydaje mi się jednak za bardzo prozaiczny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam tak samo i druga żona bardzo Wam współczuję takiego układu. sama bym tego chyba nie zniosła..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Oliwia 28 Cześć Oliwka wiesz nie dokońca tak jest ja jestem tego przykładem potwierdzi wam to W.NEXT a mianowicie jestem z rozbitej rodziny jako szczeniak druga żona zabierała mnie na swoje wykłady opiekowała się mna w weekendy bawiła usmiechała jak byłem starszy gadała gadała jedyna osoba która mi poświęcała tyle czasu ile potrzebowała jedyna osoba która potrafiła ze mną rozmawiac postawiła jesne cele warunki i wiecie co tylko ona jedna z 4 rodziców potrafiła cos wyegzekwowac w moich działaniach sprawic ze zaczynałem myśleć i dziekuję jej że nie poddała sie. to ona sprawiła że mam taki kontakt z Ojcem jaki mam a mam poprawny choć były ciężkie etapy ale w tych etapach to ona mu opowiadała o problemach moich rozterkach. A co najciekawsze nie wiecie jak moja mama jechała na ojca i jedzie do tej pory ale to nie mam znaczenia bo każdy ma swój rozum i kiedys to wszystko pojmie. wow ale się rozpisałem buziak dla w.next :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, jak dobrze Was rozumiem. W głowie mam te same myśli co Wy. Nie znajduje dobrego rozwiazania tego układu by wszyscy byli zadowoleni, dlatego chcę być zadowolona przede wszystkim ja. Inni z jego przeszłości i tak to co dobre we mnie , to co dobre robię obrócą ,że złe więc po co się mam starać. Chcę dbać przde wszystkim o nas. On miał szanse mieć normalną rodzinę ale nie wykorzystał tego. Ja chcę mieć normalną rodzinę i bez wszelkich dziwnych układów i patrzenia na siebie wilkiem. To ,że on ma dzieci z inną kobietą nie znaczy,że ja muszę się do nich dostosowywać i ulegać. Nie , dla nich nie muszę tego robić. Chcę przede wszystkim spokoju a ,że jego przeszłość mi tego spokoju nie daje zatem niech on sam zajmuje się jego przeszłością. Może niektóre z Was umieją wszystko to umiejętnie połączyć i lubią przebywać z jego dziećmi ja tego nie lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tcmiel---zwolnij trochę tempo pisania, bo ciężko CIę zrozumieć! ;) A tak poważnie... Potwiedzam, że kontakt mojego m. i jego \"cioci\" jest nad wyraz dobry. Nie wiem skąd ta kobieta znalazła w sobie tyle siły od początku, żeby w pełni zaakceptować taki układ! W końcu sama była jeszcze bardzo młoda i bez doświadczeń... Z drugiej strony, nie wiesz kochanie z jakimi problemami borykała się na początku. Może też nie było jej łatwo? Może miała takie rozterki jak ja i dziewczyny z tego forum? Nie ważne. Suma sumarum, kontkat tej dwójki jest niemalże idelany! :) ALE, podkreślić tu trzeba, że mama Tcmiela była tą lepszą EX. Nie napastowała, nie zmuszała, brała tyle ile dali (nie mówię tylko o pieniądzach!!) i miała w sobie tyle godności, żeby nie prosić się o więcej. Cudowna kobieta! Uwielbiam ją! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a teraz :) zmykam bo obiecałem że mnie tu nie bedzie a ten wpis był za zgoda w.next :) miłego pisania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jabłuszko czerwone
>Jego rodzina jest była rodzina Że żona jest była to rozumiem. Ale dzieci też są byłe? Zwróć uwagę panienko, że żonę mozna zmienić ale dzieci to krew z krwi, kość z kości i one nigdy nie będą "byłe". Zdarzają się takie wynaturzone jednostki jak ten pseudo-mężczyzna od gosi2, który dla kochanki ociął się od własnych dzieci. Ale tu trafil swój na swego, podła baba bez serca trafiła na facecika bez jaj którym może manipulować i pęka z dumy, że "wygrała" z nastolatką:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cameronka---to są właśnie efekty motania EX. Ja czuję to samo! Ta kobieta tak mi siebie obrzydziła, że nie mam ochoty patrzeć na nic co z nią związane. Jednak... świadomie podjęłyśmy decyzję bycia z facetem po przejściach i większość z nas wiedziała jakie są tego konsekwencje (chociaż ja nie spodziewałam się, że może to AZ TAK wpływać na moje zdrowie psychiczne!)... Mówiąc NIE dziecku, czy krzywdzimy to dziecko?? Czy krzywdzimy naszego mężczyznę?? Myślę, że poniekąd tak jest... Ale przyzwalając na wszystko niszczymy też siebie i swoje wymarzone szczęście rodzinne. Czy naszym zadaniem jest myśleć o wszystkim i wszystkich? A kto pomyśli o nas? Myślę, że to są te pytania z którymi najczęsciej się borykamy... Stąd te mieszane uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I już pomarańczka. Ciekawe jakie Ty masz doświadczenie jako druga żona? Ale nie chce nawet uzyskać odpowiedzi , bo pomarańczi niestety tylko tu zamęt sieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tcmiel a ja myślę, że nie do końca jest tak, że Ty jesteś \"przykładem\", jak piszesz, bardziej jesteś wyjątkiem niż przykładem stosunków pasierb-macocha, czytam sporo i nie spotkałam się z takim układem, powiem więcej, w wiekszości przypadków nawet wdzięczność czy zwykły szacunek trudno jest będąc macochą wyegzekwować.. gratuluję takich układów, to pocieszające mimo wszystko niestety Twój przykład, nijak sie ma do mojej sytuacji, bo u nas, jak pisałam, NIE MA KONTAKTÓW, więc ja nawet jakbym bardzo chciała (a na początku bardzo chciałam) nigdy nie będę miała szansy być dla tych dzieci tym kim Twoja macocha była dla Ciebie. nie mam jak się nimi opiekować, bawić, usmiechać czy gadać bo one są daleko i mnie nawet nie znają! i to mnie właśnie najbardziej boli w tej sytuacji, że chociaż mogłabym być dla nich taka fajna jak Twoja macocha, to nigdy nie będzie okazji żeby one sie o tym przekonały i ja nie będe miała wpływu na to jak wyglądam w ich oczach, a kto będzie miał na to wpływ? ich mama, która mnie nienawidzi, dla której jestem odpowiedzialna za rozpad ich małżeństwa (bo ktos musi być, a skoro ona jest bez winy to padło na mnie) więc jak myslisz, co te dzieci będa myślały o mnie jak juz zaczną samodzielnie myśleć i jak piszesz \"miec swój rozum\"? dla mnie niestety odpowiedź jest jednoznaczna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W.next.......wcale nie uważam ,że krzywdzę jego dzieci. Im jest naprawdę na rękę gdy mnie na takim spotkaniu nie ma. Czy one kiedykolwiek mojego zapytały się o mnie, co tam u mnie słychać. Nie! To dlaczego ja mam się nimi interesować. A czy krzywdzę mojego mężczyznę. Może i poniekąd tak , ale to on odszedł od rodziny . Ja chcę mieć zwyczajne życie a nie stresy, czy krzywe patrzenie jego dzieci i wyrzuty skierowanie w moją stronę. Kiedyś zależało mi na dobrych stosunkach z jego dziećmi ale po ich reakcji na mnie już wcale nie chce by te stosunki były dobre. a jak mają być złe to lepiej jak ich nie ma. A to ,że w jego dzieciach tak bardzo widzę ex i też widzę te zapędy na kasę to już całkiem mnie zniechęca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie... Oliwia niestety ma rację. Mój m. uważa, że wszystko jest takie proste jak miało to miejsce w jego przeszłości. Nie bierze pod uwagę MOTANIA ex-żony, która wkłada dziecku do głowy informacje na nasz temat, ustawia przeciwko i dziwi się potem, że my tych kontaktów nie chcemy. I właśnie o to mi chodzi!!!! Tu do cholery jest tylko nasza wina!!! A czemu nikt nie poruszył w tym wszystkich winy i mieszania EX??? Tcmiel, odpowiesz na to pytanie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czerwone j . Po pierwsze widze , ze chyba nie przeczytalas wszysttkiego dosc uwaznie . Pisalam ze same doprowadzily do takiego stanu . Po 2-gie nigdy nie rywalizowalam z nastolatka - bo po co to nie moj przedzial owszem moze kiedys z ex ale wtedy jeszcze nie byla ex tak i jestem zadowolona ze wygralam .Piszac ze moj facet nie ma jaj osmieszasz sama siebie ma bo potrafil podjac bardzo ciezkie decyzje w zyciu czlowieka i za to go bardzo cenie .Owszem bylam kochanka przez jakis czas ale wcale sie tego nie wstydze lepsi od niego mieli kochanki i co z tego wrecz przeciwnie jestem dumna ze osiagnelam swoj cel jestesmy razem i to bardzo szczesliwi .i wcale mi nie przeszkadzalo zycie w wolnym zwiazku bez slubu mimo , ze byl juz dawno rozwiedziony to moze przeszkadzac tylko moherakom .Jestesmy razem juz prawie 11 lat i jest wspaniale .Osignelam cel jak zawsze .A JEGO dziecko to jego sprwaw ale napewno nie bedzie nikt / ani ono ani ex / ingerowac w nasze zycie .Ono jest bledem mlodosci jest niestety i bedzie ale nie w naszym zyciu/To nie jest moj blad mysmy decyzje o posiadaniu dziecka podjeli razem po przemysleniu i jestesmy szczesliwi bez jakis tam ogonow .Moze to i okropne co pisze ale szczere .I sorry ale nikt nie bedzie mi mowil jaka jestem bo wiem i nikt rowniez nie ma prawa mnie oceniac bo to nasze zycie / ja , moj maz i nasze dziecko / bez niepotrzebnych dodatkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w.nex Oh ty zła kobieto :) dobra po koleji do Oliwia28 Oliwka mój przykład nie jest jedyny mam swojego kumpla ta sama sytuacja przyjaciela od lat sie znamy i gadamy nie raz ta sama sytuacja teraz do ogółu do Cameronka widzisz u mojej córki wystepują jeszcze takie zachowania które swiadcza o tym ze lubi w.next zapytacie jakie : np: a dlaczego nie ma w.next , a co sie dzieje że jest chora , a czy pójdziemy do kina wszyscy , a moze pojdziemy na łózwy i czy w.next umie jezdzić bo jak nie to jej pokaże. i czasem zdaża się że jest zdiwiona że jesteśmy sami ale jak to mówicie przyzwyczai się do tego. niestety życie pokazuje że zawsze ex miesza i zarówno wy jak i my nie mamy na to wpływu bo trzeba było by stac nad dzieckiem i pilnować, żeby nie słuchało głupot - raczej nie wykonalne:) ale moja ciotka zawsze powtarz ta kochana :) ( macocha) że trzeba być modrzejszym od jakiejs lafiryndy i nie dać się wciągać do gierek mówic w prost o tym a z dzieckiem rozmawiac ustalić zasady i głowa w tym ojca żeby te zasady w nowym domu panowały nie ma łatwo od poczatku ale najłatwiej zacząć na samym początku bo z czasem bedzie coraz cięzej to tak samo jak się posprzeczacie po 5 min jest łatwiej sie pogodzic niż po 2 dniach wiem co czujecie widząc że dziecko ukochanego jest jak jej mamusia --- wróg publiczny nr 1 ----- niemniej jednak pamietajcie że to jest młody człowiek który dopiero zaczyna wchodzic w życie i może sie okazac że jak sie uda to niektóre wartosci tak jak w moim przypadku bede wprost od np WAS a to bedzie raczej FAJNE UCZUCIE \"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ah zapomniałem nie możecie się obwiniać za wszystko w duzej mierze zależy to od wspólnego układu i ustalenia różnych rzeczy kochanie dziś przy winie bedziemy omawiać rózne tematy :)🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tcmiel bo się pokłócimy ;) nie twierdzę, że Twój przykład jest JEDYNY, ale że nijak się ma do mojej sytuacji i nawet jeśli masz dwóch kolegów którzy mieli tak samo, niczego to nie zmieni w moim przypadku i nadal uważam, że Wasze doświadczenia, chociaż cudowne i pożądane są jednak wyjątkami, bo takie układy są raczej rzadkością, niestety. i proszę nie dołuj mnie już tym, że jak się wszyscy postaramy to może się okaże, że dzieci nas polubia i będzie fajnie...pewnie, że mogłoby być fajnie, ja na początku się bardzo starałam i chciałam mieć dużą, nawet taką \"pokręconą\" rodzinę, ale nie wyszło i skończyło się na całkowitym braku kontaktów i u mnie nie będzie fajnie na pewno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i musze swojemu facetowi powiedzieć, żeby tu zaczął pisać, też bym się wina napiła.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oliwka28 ze mną nie tak łatwo się pokłócić prawda w.next cięzko mnie sprowokować :) więc spoko jasne że twój przypadek jest inny skoro nie widujesz się z nimi, nie jestes nic w stanie zrobić. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drogie Panie, nie ma złotego środka wiem o tym każdy przypadek jest inny chce wam tylko powiedzieć że w tej oczywiście zrozumiałej złości na te ex nie zawsze jest tak że sie nie da czegoś zrobić. Nie jest to łatwe wieżcie mi we mnie nie ma emocji żadnych ale czasem bym guzik z rakietą na marsa nacisnął :) wiem jakie emocje budzi u mojej Kobiety sms od mojej ex i nieraz dostaje mi się po uszach za coś na co nie mam wpływu. Bo jak same wiecie gadac można długo a te ex i tak swoje w zaparte choc ostatnio muszę przyznac że nie które patenty działaja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tcmiel, fajnie,że tu piszesz, bo męskim okiem te wszystkie sprawy wyglądają inaczej. Dla mojego nie ma w niczym problemu. jednak ja te problemy widzę i widzę niechęć jego dzieci do mnie. I powiedziały,żeby ze mną nie przyjeżdzał a nie dlaczego nie jest ze mną. To wszystko działa w dwie strony. ja nie byłam uprzedzona do tych dzieci, ale słusząc kłamstwa z ich strony, mówienie ciągle i kasie i o ich mamusi zniechęca. Choć na pewno fajnie by było jakby o mnie dobre rzeczy mówiły. Pozdrawiam Cię i oczywiście dziewczyny też pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tcmiel--- czyli nie mówienie mi o pewnych rzeczach, które rzeczywiście mają miejsce! ;) Ciężko jest zignorować postępowania tych pierwszych. Czasem mam wrażenie, że Panowie nie potrafią, bądź nie chcą zrozumieć jakim ciężarem dla tej drugiej może okazać się ta ich była. Już sam fakt jej istnienia w życiu NASZEGO już mężczyzny i to, że rości sobie prawa do rozporządzania jego (a w tym i naszym!!) życiem! A wszystko to robi \"dla dobra dziecka\". Jaki my mamy wpływ na takie postępowanie? Otóż żaden... bo cokolwiek my nie zrobimy jest niezgodne z interesami dziecka... I bądź tu człowieku mądry... :( ps. chętnie napiję się dziś winka! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jest tak do konca tcmiel mysmy mieli z ex rozne ustalenia ale co z tego jak ona je ciagle zmieniala a jak cos nie pasowala to wydzwaniala i darla sie na nas a jak nie ona to jej mamusia .Widzisz zeby wszystko bylo tak kolorowo jak piszesz ale nie jest .Ona myslala ze wszystko moze ale tak nie bylo a jak sie jej postawilismy okoniem to wydzwaniala po calej rodzinie mojego meza i mowila jaka to ja jestem be

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×