Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

Gość pierwszaex
Witam wszystkie. Dziewczyny ja jestem juz po rozwodzie ale nie mam pretensji do kochanki mojego byłego przeciez jezeli by mnie kochał to byłby ze mną. Wybrał własne szczęście wiec i niech tak będzie. Tylko ta samotność wieczorami gdy człowiek kłądzie się do łóżka i wracają wspomnienia , i te złe i te dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dlatego
że grzeszycie. Po prostu jesteście wrednymi babami, którym się wydaje, że moga decydować o nie swoim dziecku. Wy jednak wolicie mysleć tak dla swojego zdrowia psychicznego. Żyjcie więc złudzeniami. :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dlatego---dziękujemy za radę i przyzwolenie. Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się rozgrzeszona! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wkurzona:-) Co słychać? jakoś nasz topik stoi w miejscu.A może warto pisac i o blaskach naszych małżeństw a nie tylko o szarpaniu sie z eksami. I tak wpadaja, robia zamieszanie jak ta pomarańczka ze swoimi decyzjami o cudzych dzieciach.Pozdrawim !!Oliwio odezwij sie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak a pro po \" nie dlatego\"-----już wystarczajaco odgoniłas wszystkich od swojego dziecka? wg mnie swojej własnosci;-)!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny! no rzeczywiście trochę tu zastoju poza jakimiś przebłyskującymi na pomarańczowo ideami (nie piszę o Tobie pierwszaex- pozdrawiam!) u nas spokój - kontakty się urwały to i problemy sie skończyły. powiem Wam, że jego przeszłość to JEDYNA rzeczy o którą się kłóciliśmy, nigdy o nic innego! i wiecie co? odkąd udajemy że przeszłości nie było jest idealnie i dobrze mi z tym! tak, trafiłam na zwyrodnialca, który nie interesuje się swoimi dziećmi, nawet chyba za nimi nie tęskni. na domiar złego wybrał im matkę, która ma je jeszcze bardziej w dupie i od dwóch lat nie powiedziała ani razu, że ojca im brakuje, że tęsknią, za każdym razem toczyła boje o głupią rozmowę telefoniczną wyrywając dzieciom słuchawkę i wrzeszcząc jakie to ONA ma potrzeby finansowe - ona, nie dzieci, potrzeby dzieci były i są zaspokajane, matkę która wyrzucała na śmietnik paczki z prezentami od tatusia bo była \"za dumna\" żeby je otwierać, bo były od tatusia... szkoda mi tych dzieci, fakt, ale czy to ja powinnam ich żałować? chyba nie. wystarczy, że myślę o nich dwa razy tyle co ich biologiczni rodzice...i wiecie co? czasami i od myślenia głowa boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę się zgodzić z Oliwią. My również nie kłócimy się o nic innego tylko o jego przeszłość. Teraz wychodzimy z długów, które moje szczęście wyniosło z poprzedniego domu. Rodzice bardzo nam pomogli i z dnia na dzień jest coraz łatwiej. Wiem, że na to co teraz powiem wpływa wiele czynników (nie tylko doświadczenie!), ale nigdy nie miałam tak partnerskiego związku, w którym czułabym, że jestem częścią zespołu, i że gramy razem przeciw całej reszcie! :) Owszem, czasem mam chwile zwątpienia. Ale nie w niego... Wszystkie wiemy, że życie w takim związku łatwe nie jest i często jest bardziej zasrane niż zasłane! ;) Ale nie wyobrażam sobie już innego wyboru na całe życie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppppppppu
miłego dnia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Happy hands
do w.next przeszłość nie może rzutować na teraz na waszą miłość. ALbo jets z tobą i ciebie kocha albo ciągle jest w sznurkach z tym co było Nie wolno wdać się w sztuczne relacje - jakies głupie na pokaz udawane szacunki do panieny na noc, jak wiadomo, ze więcej złego zrobiła niz dobrego- dla ciebie, wobec was. jesli była mswiwa, manipulacyjna, to nawet czesc nie jest warta. jelsi cię kocha to gracie w jednej lidze ty i on przeciw innym- jej a nie ty sama a on z nia odbija piłke przeciw tobie niech sie facet zastanowi co wyprawia! a tej panienie na noc w to graj ma satysfakcje - kurcze walczy o mojego ego i swoją ma w d...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Happy hands---może nie wyraziłam się jasno, ale My nie kłócimy się o nią. To JA czasem się o nią kłócę, jak np. wydzwania wieczorami czy wysyła setki smsów. To czysta, irracjonalna zazdrość o inną kobietę... A on? A on mnie wspiera, da się wygadać, wyrzucić z siebie tą całą złość. Nie odberamy wieczorami telefonów od niej... chyba że chodzi o dziecko... ale jej wieczorne telefony nigdy nie były z nim związane. Szczerze powiem, że nie mam jemu absolutnie nic do zarzucenia. Nie daje sobą manipulować, nie jest na każde jej zawołanie... To ja na ogół stwarzam problemy... bo... ciężko mi czasem ze świadomością, że ON na zawsze będzie związany z INNĄ.:( Dzięki Bogu, takie nastroje są chwilowe! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Happy hands
rozumiem next;) ale On na zawsze jest związany z DZieckiem:) pamietaj nie z Nią co ona żona? nie teraz kocha Ciebie. Z nią był na sex i tylko na miesiąc. Ona szukała go jak chciałago wykorzytas. wydeletowac ja trzeba z waszych relacji. takie słowa, ze on na zawsze związny z nia, bolą bo sa nieprawdziwie On związany z dzieckiem - to jego krew. A z nią/ to obca osoba. Nie kochał i nie kocha jej. tak masz racje jemu do zarzucenia nic. Jej tak. I wazne aby wspierał ciebie, aby nie dał nigdy ze ona ponad ciebie. bo tak nie jest. Wiec niech uzywa madrych słow: na zawsze z dzieckiem i ukochana osoba jestem związany tam gdzie moja krwe i miłosc:):):) i zobacz jakie zycie piekne:) a jak ciagle pojawia sie słowo Ona Ona to nie dziwie sie ze czujesz sie niekochana. Powinno pojawiac sie słowo Dziecko Ty dziecko Ty i czułabys sie kochana:) zycie jets bardzo proste:) komplikuja je zazdrosne exy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Happy hands--- pomyliłaś chyba historie! :) Mój partner był ze swoją żoną długie lata i zdecydowanie nie był to tylko seks, ale przede wszystkim prawdziwy dom. Nigdy tego nie kwestionowałam. Poniekąd rozumiem jej zachowanie. Minęły dwa lata, a jej życie nie ułożyło się tak jak w chwili rozstania planowała. Kieruje nią tysiące różnych uczuć, a w tym te najsilniejsze jak zazdrość, zawiedzenie czy wreszcie żal. Ale to nie jest moja sprawa. Dziecko, dzieckiem - pisałam o tym wiele razy. Nie wtrącam się w ich relacje, bo nie mam do tego prawa... i nie chcę. To również nie moja sprawa. Chodzi mi głównie o to, że ona stara się wejść na NASZE WSPÓLNE terytorium: \"musisz zmienić plany, bo MY tego potrzebujemy\", \"masz być sam na spotkaniu z dzieckiem\" (mieszkamy ze sobą!), \"widziałam Was, więc pewnie masz dużo wolnego czasu\", etc. I to właśnie mnie wkurza. Koniec. Kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Happy hands
tak ja to rozrózniam jak to zona z która sie było duzo lat i jak taki układ;) ze na krótko:) ale... nie daj się tak spychac.. co to znaczy masz byc sam z dzieckiem? zobacz czego sie dziecko uczy ze ty masz dzume czy co? ma byc sam z dzieckiem ale i i wy we trojke:) i czas z matka ma miec dzieki a czemu? bo zycie sie roznie uklada znam 2 rodizny gdzie ex zginela, rak i dziecko/dzieci byli potem z ojcem i te panią... nie mozna tak z egoizmu krzywdzic dzieci... co toz naczy sam na spotkaniu!! to bezczelnosc/11 i widac, ze chce sie odegrac na tobie, wie ze sprawi ci przykrosc.... dzielisz zycie z Nim, a zatem i z dzieckiem. Musisz sama wytrzowrzyc z nim relacje, swoje własne czyzby mamuska bała sie ze dziecko bardzo cie polubi?:) a zatem zazdrosc, wiec dmucha na zimne i daje zakaz widzen;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona kobieta
hej dziewczyny, chcialabym sie was poradzic,a moze tylko uslyszec,ze dobrze robie,czuje-nie wiem sama... Jestem z facetem od prawie 9 miesiecy,wprowadzil sie do mnie,wszystko sie ukladalo miedzy nami,ja jestem wdowa,on rozwodnik. W przyszlym miesiacu jego syn ma komunie,bywa u nas co drugi weekend,dogadujemy sie,choc oczywiscie z tego powodu musialam ograniczyc swoje zycie prywatne w ten co drugi wekend do minimum,wiadomo. Jesli chodzi o te komunie to uslyszalam pare tyg.temu,ze ja zostaje w domu,on jedzie.Szczerze mowiac zszokowalo mnie to-to znaczy,ze ja mam sie dostosywawc,cierpiec,a jak przychodzi co do czego to mnie nie ma,nie istnieje.Pomijajac fakt,ze nie chcialam tam isc,nie jestem katoliczka i komunia nie ma dla mnie znaczenia-to jednak ja zyje i jestem,i czuje nawet czasami! Zareagowalam impulsywnie,po kobiecemu,powiedzialam co czuje. W tej chwili sytuacja wyglada tak,ze ja nie chce tam isc,mimo ze teraz jemu b.zalezy,...ze niby zrozumial,...ze chodzilo o to jak ja sie bede czula(a wystarczylo zapytac)... Problem jest taki,ze jego rodzina przyjezdza do nas ne te komunie,czyli ja mialabym im uslugiwac,a potem grzecznie pomachac na papa,jak pojada i w domku czekac na powrot,bo oczywiscie na moj wyjazd w tym czasie do Polski on nie chce slyszec... Dziewczyny,jak to jest?Czy ja wymagalam zbyt wiele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyżej
miałam bardzo podobną sytuację; siostrzenica mojego faceta(teraz meża) brała slub.Dostaliśmy zaproszenie i ja coś zahaczyłam o to "wyjście", a mój facet z głupawą miną wystękał, ze tam będzie jego była żona i córka, i on chciałby uniknać konfrontacji itp. Wkurzyłam się i powiedziałam, ze nie pójdę w takim razie i więcej na ten temat nie zabiorę głosu. Minęły jakieś dwa tygodnie i mój luby zaczyna temat w stylu, ze jednak żebym poszła, bo coś tam, ale ucięłam dyskusję.Prosił mnie jeszcze z dwa razy, ale zaparłam się jak osioł i postawiłam na swoim. Podobno na tym weselu wszyscu się pytali gdzie jestem, a on musiał się głupio tłumaczyc.Nie załuję tego, ze nie poszłam, bo to wydarzenie dało mu choś trochę do myslenia-ze nie jestem gąską na zawołanie.Skonczyło się dobrze, jesteśmy po slubie i nie żałuję tego, ze postawiłam na swoim.Nie jestem przeciez zabawką, którą mozna zabrać z domu albo w nim zostawiś kiedy się chce. Na Twoim miejscu olałabym to, kulturalnie podziekowała i wyjechała na ten komunijny weekend gdzies odpocząc.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanów się czego Ty bys tak na prawdę chciała, w jakiej sytuacji będziesz sie czuła lepiej? jeśli masz się czuć źle na tej komunii - nie idź i nie czekaj machając, tylko rzeczywiście gdzieś wyjedź. ale jeśli masz nie iść tylko dlatego, żeby mu zrobić na złość, będziesz żałowała, bo on już jak piszesz zrozumiał, co czujesz i te uczucia się dla niego liczą, skoro chce, żebyś z nim poszła. nie wymagasz za dużo, pewne sprawy trzeba poprostu jasno i otwarcie mówić, bo faceci czasem nie wpadną, że rozwiązanie które oni proponują nie zawsze musi być najlepsze dla wszystkich..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona kobieta
Dzieki dziewczyny,mozna na was liczyc. Nie wiem czego ja chce,to jest wlasnie ten problem,on juz wszystko planuje,kiedy jedziemy kupic sukienke,jak bedzie,a ja...Nie mowie nic,bo niczego nie jestem pewna,wiem,ze oczekuje ode mnie,ze pojade,moze i bym chciala,ale cos mnie hamuje,czuje sie jakbym sie narzucala,choc on twierdzi,ze nie wyobraza sobie,zeby mnie wtedy z nim nie bylo... Sama nie wiem,czuje pustke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może spróbuj się tym tak bardzo nie przejmować, w końcu to TYLKO komunia... kup sukienkę, idź i baw się dobrze u boku swojego mężczyzny, bo przecież tam Twoje miejsce, a nie z boku, w domu czy na wyjeździe. wiem, że czujesz się zawiedziona jego wcześniejszą decyzja, ale wygląda na to, że on zrozumiał, przemyślał i zależy mu na Twojej obecności a przecież o to chodziło - żeby on zrozumiał jakie jest Twoje miejsce w jego życiu, także podczas takich okazji. czasem mężczyzna musi doświadczyć na własnej skórze zanim zrozumie, jak w przypadku dziewczyny, która musiała puścić męża na wesele samego, żeby zobaczył, że cos nie gra i nie tak powinno być, że żona powinna być z nim a nie w domu, dopiero obcy ludzie, rodzina, pytający mu to wszystko uświadomili. w Twojej sytuacji nie jest to chyba konieczne, myślę, że on zrozumiał i stara się naprawić swój błąd. może pozwól mu na to? idź i bądź przy nim. będziecie mieli kolejne wspólne wspomnienie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupuup
:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, w kwestii komunii. U nas też była i ja jako ta druga nie wyobrażałam sobie ,że mogłabym tam pójść. Mój poszedł tylko do kościoła, podobnie jak jego rodzice. Nie było mowy ,żeby na jakiejkolwiek imprezie został dłużej w pobliżu ex i jej rodziny. Zawiedziona kobieta, nie wiem co zrobisz, ale ja bym się tam nie pchała. Tylko u nas jest tak ,że ja raczej nie chce mieć kontaktu z jego dziećmi. Nie mam nic przeciwko jego kontaktom, ale niech on sam wywiązuje się z obowiązku ojcowskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! :) U nas też komunia w tym roku i też, tak jak w wypadku cameronki, mój nie będzie na domowej imprezie. Razem z rodziną robi drugie przyjęcie z okazji komunii, więc problem niejako jest załatwiony. Ja oczywiście zaproszenie na komunię dostałam.... tą domową, rzecz jasna. To miłe, bo rodzina traktuje mnie jak swojego członka. To jest dla mnie najważniejsze! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cameronka--- muszę Cię spytać... Co się stało, że postanowiłaś nie mieć kontaktu z jego dziećmi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w.next, kilka razy spotykalismy się wszyscy razem. On jego dzieci i ja. Ja jako zupełne powietrze traktowana przez jego dzieci. Ja postrzegana jako zło konieczne. Każdemu na takim spotkaniu towarzyszył stres. Mój dostawał smsy, żeby ze mną nie przyjeżdzał. No to jak mnie nie chcą to się nie pcham. Nie wiem może musi minąć jeszcze trochę czasu żebym potrafiła nawiązać kontakt z jego dzićmi. Na razie jestem zniechęcona i wolę ,żeby on sam się z nimi kontaktował. Tak naprawdę to nie wiem jak tę sytuację rozwiązać. Czasami myślę, żeby odejść. On jak chce jeździć do jego dzieci i je gdzieś zabierać niech zabiera. Jego dzieci nie były jeszcze w naszym domu i nawet nie chce by tu przyjeżdzały. Nie chcę we własnym domu czuć się jak intruz wtedy czy wychodzić. Bo tak najlepiej dla wszystkich by było. Czytam ten topik i rozwiazania dobrego nie widzę na dobre kontakty z jego dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cameronka.... wiem co to znaczy czuć się jak intruz we własnym domu. Też zaczęłam wychodzić. No przecież nie zabronię mu weekendów z dzieckiem... Z drugiej strony, nie chcę w tym już uczestniczyć. Próbuję znaleźć złoty środek, ale chwilowo nie umiem. Wolę uciec z domu i nie stresować się cały weekend.... a potem resztę tygodnia, bo przecież w weekend zrobiłam tyle rzeczy nie tak jak powinnam... Ech... Od kolejnego weekendu chcę nocować u rodziców. Jeszcze mu o tym nie powiedziałam. Wiem, że nie będzie zachwycony... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
jak Wy, piszę tu czasem, czytam Was i to mi chyba najbardziej pomaga. Cudze nieszczęście;)Ja też nie umiem tej sytuacji rozwiązac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cameronka, \"Ja mam tak samo\" --- macie swoje własne dzieci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tcmiel
Cześc dziewczyny w.next dzień dobry kochanie sledze twoje wpisy i zastanawiam się jak Ci moge przetłumaczyć niektóre rzeczy czas porozmawiac myślę bo widze jak się miotasz zupełnie nie potrzebnie :) czasem warto porozmawiac :) więc kiedy tylko bedziesz chciała to czekam a ucieczka to żadne rozwiązanie :) kocham cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
mamy tylko dzieci z poprzednich związków, czasem myślę, ze moze gdybyśmy mieli "wspólne", to trochę inaczej by to wyglądało.Z ręką na sercu, to myślę, ze problem polega na tym, że: ja nie miałam dobrego ojca, moja córka nie ma dobrego ojca, moja pasierbica ma ojca któryby za nią skoczył w ogień i toleruje jej wszystkie zachowania (także ignorowanie mnie).To jakaś moja mieszanka emocji, z której wychodzi moja niechęć-nawet nie do córki męża, ale do nich razem-kiedy są razem.Po prostu świat, w tym ja i moja córka wtedy dla nich nie istnieją.Chyba mam jakiś żal.....??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
tcmiel-czy Ty jesteś facetem??jesli tak, to jestem w szoku; mój mąż widzi tylko moją winę w tym, ze unikam kontaktów, ani się nie zająknie, żeby coś wyjaśnić, uspokoić, pogadać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×