Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Witam ponownie w zimny grudniowy poranek. Ja również niedaję sie zimiowo świątecznej handrze. Tak oktober to dobry pomysł ja własnie wczoraj byłam u fryzjera. To taka drobnostka a poprawia nastrój. Czuję sie o niebo lepiej i wyglądam................. tak jak sie czuję. Oby tak dalej. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Wiesz, October, Twoje słowa, przejawiające chyba radość i spokój, zasiały ferment w moim życiu Skoro Tobie jest dobrze, radzisz sobie, uratowałaś swoją dumę, to może ja również odnalazłabym się w nowej sytuacji??? Zaczęłam Ci zadzrościć Twojej konsekwencji i stanowczości.. Czy dobrze Ci z tym??napisz proszę, ale szczerze! Wciąż ROZERWANA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Munia30
Facet potrafi jedynie w ten sposób okazac miłość....Masz czyściutki samochód tzn, bardzo Cię kocha...! Na reszcie sie nie zna..! I tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Munia 30 Oj, chyba przydałaby się dłuższa lektura naszego topiku, do czego zresztą zapraszam! Sama sobie umyłam! Do Rozerwanej i reszty kobietek :-) Tak, jest dobrze. Czasem czuję się tak WOLNA, że mam ochotę fruwać :-) Wolna od hipokryzji, faceta, który przychodzi, uśmiecha się, całuje i przytula, mówi, że kocha (słuszałam to kilka razy dziennie) a chwilę potem do innej kobiety pisze sms-a, że Warszawa bez niej jest smutna i szara.... Nigdy więcej takiego życia! Owszem, często tęsknię za pełną rodziną, ale nie taką, jaką od pewnego czasu miałam, z wieczną niepewnością, smutkiem, żalem - za dużo się tego zebrało. Wybaczałam, starałam się odbudować, ale nie zapomniałam i nie mogłam wyrzucić goryczy ze swojej głowy, więc jak dzis to widzę to bardziej przypominało - NIESTETY - chory układ a nie szczęśliwą rodzinę. Szczęście podszyte niepewnością, brakiem zaufania i goryczą - istnieje coś takiego? Mój mąż wyprowadził się z domu pod koniec września. niedługo potem zaczęłam ten topic. Pierwszy miesiąć po rozstaniu to był wielki czarny dół. potem - juz lepiej - tylko 2 dołki po drodze. Będzie coraz lepiej :-) Sama możesz ocenić moją sytuację, moje nastroje czytając nasz topic. Towarzytszyłyście mi przy wszystkich dołkach i górkach - nieczego nie pominęłam. Teraz jest coraz lepiej. Obrałam kurs na sukces w życiu zawodowym. Po gorszych 2 miesiącach (złe samopoczucie itp) teraz wypływam na szerokie wody. Jest coraz lepiej, mam szeroko zakrojone plany, chcę się rozwijać. uznałam, ze sukces zawodowy jest najlepszym dla mnie lekiem w tej chwili. Mam też inne plany. chcę rozwinąć się w agencję (tłumaczeń). Mam też plany dot. remontu mieszkania. Na wiosnę wyrzucę wszytsko, wywalę stare smieci i zorganizuję wszystko od nowa :-) Zniknęło gdzieś obezwładniająće mnie zmęczenie i niemoc. Mam dużo pomysłów i energii. Odkryłam, że mam dużo przyjaciół i znajomych, którzy starali się mi pomóc po wyprowadzce męza. Mysłałam, ze zostanę sama, a tymczaem muszę wykrecać się od wizyt u znajomych i odżyło moje życie towarzyskie! A on - na razie jest jak w tym powiedzonku, że toksyczny facet jest jak zapalenie wyrostka robaczkowego - jak jest, to bardzo boli, a jak go już nie ma, to zastanwiamy się po co właściwie był potrzebny? Wiesz, nie wiem ile jeszcze dołków przede mną. W małżeństwie też ostatnio miewałam same dołki. Więc co za różnica? A coraz częściej mam dobry humor i chce mi się uśmiechać od rana. Nowa rzecz dla mnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co ma się jednak nijak do TWOJEJ sytuacji Tylko Ty sama możesz oceniać Swoje zycie i podejmować decyzję. Nie kieruj się moją decyzją, bo dla Ciebie ona może okazać si ę niewłaściwa. Jeżeli żąłujesz wyboru, to zastanów się dlaczego. Jeżeli tylko dlatego, że mnie jest dobrze, to nie przejmuj się, ja to ja a Ty to Ty. Jeśli jest inny, głębszy powód, to idz za nim , spróbuj dowiedzieć się czemu zadajesz sobie pytania. Co jest nie tak? I może można temu zaradzić nie powielając czyjejś drogi? Ja odkryłam, że dla mnie największym szczęściem jest iść swoją drogą, zbyt często ją jednak gubię niestety.... Jak się odnajduje, to jest dobrze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kobietki :-) Dziś piekłam z dziećmi pierniczki, jutro będziemy je dekorować i muszą poleżeć do świąt, akurat na święta będą dobre :-) A co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witam wszystkie życzliwe dusze.. Dużo zastanawiam się nad skutkami podjętem decyzji i szczerze mówiąc, jeszcze BARDZO jej nie żałuję. Zobaczę, co będzie za jakiś czas Mąż pomaga mi, sprząta, kąpie dziecko, robi zakupy i gotuje Jest mi wygodnie..bo mam czas na swoje hobby October, taj jak Ty postawiła na sukces zawodowy 2 razy w tyg. uczęszczam na kurs, by podnosić swoje umiejętności tłumaczeniowe, a w przyszłości mieć szersze możliwości wykorzystania języka. A co za tym idzie..większe zyski I spędzając całe popołudnia poza domem, jestem spokojna, że mąż jest w nim i zajmuję się dziećmi Na razie komfort fizyczny mnie zadawala, o psychicznym nie myślę, bo dalako mi od szczęścia Nie zakotwiczyłąm na dobre przy mężu, wciąż patrzę w przyszłość, rozwijam się, boirę nowe zlecenia i oszczędzam. I tak mija dzień za dniem.. Ja również byłam u fryzjera, co znacznie poprawiło mi humor i samopoczucie.. I wiesz, co October??Gdyby mój mąż umiał sam wyprowadzić się z domu, gdyby zrobił to w ekspresowym tempie, to z pewnością byłoby mi łatwiej odnaleźć się w zastanej sytuacji niż samej ją aranżować. Bałąm się chwili pożegnania, przestraszonych i zapłakanych oczu dzieci..Ja miałam alternatywę, Ty chyba nie..bo to Twój mąż zadecydował o wyprowadzce. Czy Tak?? Ciekawi mnie, czy ON nie chce do Was wrócić, czy nie nąka Cię takimi propozycjami??Bo nie sztuką jest cieszyć się z takiego stanu, na którego zmianę nie ma się wpływu. Cieszę się October Twoją radością. Nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie znaczysz, ostatnio znów śniłaś mi się.. Pisz częściej bym mogłą również śledziś Twój los Pozdrawiam serdecznie, pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Witam! Jestem "jedna nogą...." Co u Was słychać Kobiety..? Widzę, że wszystko na dobrej drodze..! October ekstra..! Gratuluję! Rozerwana jeszcze się waha czy dobrze zrobiła....ale miłość wygrała..! Czy nie o to chodzi w życiu...?? Ma byc pięknie...musi być pięknie...Całusy! Jestem z Wami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, nie to nie tak. Mój mąż w życiu sam by się nie wyprowadził. To ja prawie siłą „wyrzuciłam” męża z domu, a de facto po prostu go do domu nie wpuściłam pewnego pięknego dnia i to ja ponoszę ciężar decyzji o rozstaniu, bo on wiele razy komunikował, że to ja go odrzuciłam, że on ode mnie nigdy by nie odszedł itp. Wiele razy mnie przepraszał, klęczał przede mną na kolanach i płakał, przysyłał bukiety czerwonych róż, pisał sms-y, że czuje się winny i chciałby wrócić. Że zrobi wszystko, że mnie strasznie skrzywdził. Wiem, że gdybym tylko zadzwoniła, to zaraz by wrócił. Ale wiem, czuję, że podjęłam słuszną decyzję. Mój mąż nigdy nie znikał na całe noce bez wytłumaczenia, nie miał długotrwałego romansu. Nie angażował się emocjonalnie. On „romansował” w sieci, tak trochę „jedną nogą”, pisał o sobie koloryzując swoją osobę bardzo na plus i czasem spotykał się jednorazowo z osobą poznaną w sieci. To przeważnie też były straszne „pasztety”, choć żadna nie miała więcej niż 25 lat i wszystkie adorowały go bardzo, bezkrytycznie, na zasadzie lania miodu że aż niedobrze się robi. Generalnie były to niezbyt rozgarnięte dziwczątka (sorry, że tak obcesowo piszę i oceniam, ale takich bzdur, jakie znalazłam w jego skrzynce mailowej, to ze świecą szukać. No i takich dziewczyn - gotowych pójć z facetem na kolację i do łóżka, byleby kupił jej szminkę - nie żartuję!!!). Ale mój mąż chyba tego właśnie potrzebował, takiego bezkrytycznego dowartościowania. Ale jednocześnie bardzo dbał o mnie i o moje potrzeby (materialne, o emocjonalnych miał słabe pojęcie). Gdybym miała mniejszą intuicję, i była bardziej skupiona na sobie a mniej na naszych sprawach, to mogłabym w ogóle nie spostrzec, że coś jest nie tak. To wszystko było bardzo dziwne, bo potrafił przez długi czas nic nie robić, a potem jak zaczynał, to sam się w tym wszystkim gubił... Zaczęłam podejrzewać go o uzależnienie, bo on musiał coś robić dla rozładowania napięcia, jak nie rozmasował w sieci, to namiętnie kupował równe rzeczy na Allegro, itp. Myślę, ze on sobie nie mógł poradzić z emocjami, z rozładowaniem napięcia. Dziwne było to, że kłopoty zwykle zaczynały się, gdy wszystko szło bardzo dobrze i dużo się działo (ale nie złych rzeczy), wtedy jak gdyby w nim narastało napięcie i traaach! No a teraz idę spać :-) Nie martwię się świętami, mam kilka zaproszeń na sylwestra i generalnie chyba lepiej jest nawet być samemu do końca życia niż żyć z facetem, na którym nie można polegać , zaufać... Nie wierzę, ze się zmieni, więc szkoda życia. Kosztowna była ta pomyłka :-( dobranoc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
October, Ja też Tobie kibicuję. Wiele z tego co piszesz jest b. podobne do mojej sytuacji. Pisz jak tylko możesz co u Ciebie. Twoja siła daje mi siłę! PS. Ja jednak nie mam paru zaproszeń na Sylwestra. Nie mam żadnego. Chyba samotna kobieta nie jest zbyt pożądana na imprezie, gdzie w przeważającej części dominują pary. A może ja się nie obracam w odpowiednim towarzystwie. No cóż, będzie mi dane samotne spędzenie Sylwka :-( Ale to przecież nie mój główny problem. Pozdrawiam Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Każdy jest kowalem swego losu...Cieszę się bardzo October, że wychodzisz na prostą, że nie załamuję Cię (tak jak jeszcze do niedawna ) wizja samotnych świąt, pamiętasz? Nie pisałam mi ani słowem, jak zachowują się dzieci, czy tęsknią czy xczęsto pytają o ojca, czy dobrze im bez niego, czy nie brakuje im jego obecności i czy nie zarzucają Cie pytaniami... Mój mąż tkwi przy mnie na zasadzie służby..Dziś rano wstał pierwszy, pobiegł do sklepu po świeże bułeczki, przyrządził śniadania A gdy wstałąm z łóżka- wszystko stało już na stole.. Po posiłku wszystko sam posprzątał i pozmywał..Trudno jest zdezygnować z takiego serwisu, przyznasz.. Wiesz, ja podświadomie czuję, że oboje nie wytrzymamy napięcia i wcześnie czy później któreś z nas na pewno pęknie..albo mój mąż będzie tak ostrożny, że jego dalsze skoki będą niezauważalne Na razie chyba nie odważy się.. Wiesz, ja nie wiem, czy mój mąż angażował się emocjonalnie w związki..był z panienkami tak długo, gdyż je nie musiał prosić o seks, skamlać tak jak mnie, gdy np. wróził po imprezie, a ja wściekła odmawiałąm One zawsze były chętne i wyrozumiałe. Wygodnie mu było, po prostu Myślę, że gdyby je kochał, odszedłby ode mnie, tym bardzie że wielokrotnie go o to prosiłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka powyzszego topiku
Przeczytalam ten topik od gory do dolu dwukrotnie,bo poniekad dotyczy i mnie ....Nie jestem zona kogos takiego,ale jest to ktos kogo znam i z kim bylam o krok od rozpoczecia romansu .....Poczatki byly do obrzydzenia typowe,on nieszczesliwy ze swa zona,ktora go nie rozumie,z ktora mu sie nie uklada i z ktora laczy go tylko dziecko.Mowil o niej same zle rzeczy,nie wiem czy chcial ode mnie przegonic wyrzuty sumienia ?????zrobic z siebie ofiare?????bylam o krok od zakochania sie w nim,myslac o nim jak o kims komu brak ciepla i czulosci...naiwnosc !moze troche usprawiedliwia mnie moj wiek a moze nic mnie nie powinno i nie moze usprawiedliwiac,niewazne.Stalo sie inaczej,los tak pokierowal mym zyciem,ze poznalam jego zone,ktora wcale nie okazala sie takim potworem a rzeklabym,ze wprost przeciwnie,jest to swietna kobietka z ktora mozna pogadac o wszystkim.Najdziwniejsze jest to,ze on w jej towarzystwie zachowuje sie tak,jakby wszystko bylo ok.a on ja strasznie kochal.Kupuje jej prezenty,przytula,widac,ze jest dla niego atrakcyjna i pociaga go fizycznie (kiedys uslyszalam ze nie laczy ich juz nawet seks - co okazalo sie straszna bzdura!)Obserwuje jego poczynania bo w sumie zostalismy kumplami (choc kosztuje mnie to co nie miara,pozostal niesamowity pociag fizyczny i zachwyty nad jego co niektorymi zachowaniami,ktore wciaz na mnie dzialaja)i wiecie co ?wypisz wymaluj obraz tego o czym tu piszecie,co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu ze dobrze zrobilam mowiac nie.Nie znam nikogo innego kto by w tak zabojczy sposob potrafil omotac kobiete,kto by tak potrafil przepraszac,miec tak szalone i spontaniczne gesty (typu poprosze wszystki roze z kwiaciarni dla tej pieknej pani).On rowniez jest osoba posiadajaca spore fundusze i podobnie jak ktoras z was pisala kryzys finansowy dziala wprost proporcjonalnie na jego "wyskoki".Nie rozumiem jednego jak moze jednoczesnie kochac swa zone i zaciekle twierdzic (bo juz mi nie wciska takich bajeczek jak na poczatku),ze nigdy jej nie zostawi,a jednoczenie spedzac noce z innymi,chodzic na randki,flirtowac na prawo i lewo?jak tak mozna?ja w momencie kiedy kocham nie szukam kogos bo nie czuje takiej potrzeby choc zdradziecka mam dusze i jak tylko zle sie dzieje to .....wlasnie dlatego nastapilo to o czym mowa powyzej.za jakis czas ciag dalszy ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka powyższego topiku
probuje zrozumiec motywy jego postepowania,ale nie moge,bo gdyby byl naprawde nieszczesliwy w zwiazku ale tak nie jest!!!!zona dba o niego,razem biegaja na zakupy,gotuja,on tez zmyka rano po swieze buleczki !!!! a pozniej namietne sms-y do innych,kolacje ze sniadaniem,czule telefony itp.itd.Czasem przez dluzszy czas jest "grzeczny" a pozniej wpada w jakis ciag niczym narkoman(tak to czasem wyglada) .Nie wiem ile wie jego zona,zazwyczaj mowi,ze jedna noc z kims bez uczuc to nie zdrada !!!!ale nie wiem jak to faktycznie wyglada jej oczyma,ja tylko pojac nie moge jego motywow postepowania!I mysle sobie ze on sie nigdy nie zmieni.Znam go juz mnostwo czasu i wciaz czyni tak samo. Mysle sobie ze uczestniczki i czytelniczki tego topiku zastanowcie sie czy wierzycie w zmiany waszych mezczyzn bo ja jakos nie.Nie obraz sie Rozerwana,ale jak czytam to co piszesz to mam wrazenie ze zazdroscisz poniekad October jej decyzji i wytrwania przy niej,tego ze odzyskuje spokoj i szczescie,ze Ty bylas za slaba zeby to przerwac.Dopytujesz jej sie czy nie boi sie swiat spedzonych bez niego czy nie pytaja o niego dzieci,wydaje mi sie ze probujesz poruszyc jej czule struny zeby ona tez przyznala ze jej zle,albo wrocila,zeby bylo Ci razniej ze nie tylko Ty wybaczylas.Sama pomysl czy nie ma w tym zdzbla prawdy?????coz z tego ze w kazdym wpisie podkreslasz ze tak sie Toba opiekuje skoro potrafil przespac sie z Twa siostra,czy Ty widzisz co tu jest napisane??????jak mogl????pomysl czy to da sie jakos wybaczyc?????Zarzucasz October ze to on odszedl a nie ona przeciez pisze dziewcze ze tak nie bylo,ale ........Rozumiem Cie bo wiem jak ciezko przerwac toksyczny zwiazek ale prosze przejzyj na oczy bo zdrada zdrada ale z Twa siostra???????a propos tego pana o ktorym mowie tez zrobil to swej zonie tylko ze ona poki co tylko sie domysla nie wiedzac czy na pewno!Jesli sie myle co do Ciebie rozerwana to przepraszam za rozpetanie burzy w szklance wody i zycze udanego bycia razem. Za Ciebie October trzymam kciuki jestes wielka!!!!! Ach jeszcze jedno,ja tylko jestem lekko zadurzona i nic mnie nie laczy z nim a jest mi cholernie trudno gdy dowiaduje sie o kolejnych paniach u jego boku a gdyby byl mym mezem chyba bym umarla,mysle ze nie warto z kims takim byc .............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "czytelniczki powyższego topiku" Masz rację, pisząc, że waham się, czy podjęłam słuszną decyzję..Sama nie wiem i każdy dzień jest odpowiedzią na to pytanie To prawda, że mój mąż zrobił mi to, czego zwykła kochająca kobieta w życiu nie wybaczyłaby. Ja zostałam, ale nie wybaczyłam Ja zostałam , bo z mojej miłości do niego zostały strzępki Gdybym kochała go tak jak kiedyś, nie wytrzymałabym wizji nocy spędzonych z kochanką..Ale ja już odkochuję się Jestem z nim dla wygody, dla spokoju, że dzieciom nie burzę domu, może ze strachu przed nowym nieznanym, może po części z przyzwyczajenia..Ja do wszystkiego muszę dojrzeć, a poszczególne kroki powtarzać wielokrotnie, nim okażą się one ostateczne..Nie zadeklarowałam nigdzie, że jestem na 100 % pewna, że już zawsze będziemy razem Wciąż rozważam, obserwuję, nadal oszczędzam i myślę o różnych wariantach przyszłości A miesiąc czy dwa niczego nie zmienią Najwyżej utwierdzą mnie w przekonaniu, że postąpiłąm słusznie A odnośnie October..źle zinterpretowałaś moje zainteresowanie nią On ajest niejako odbiciem mnie i mojej sytuacji Ją traktuję jak drugą połowę siebie..Jedna połowa mnie została z mężą, a druga (w wcieleniu October) odeszła od niego I na podstawie projekcji chciałabym przewidzieć, jak wyglądałoby moje życie, gdybym postąpiła jak October. Część mnie wybrałą pierwszy wariant, druga część we wcieleniu October - drugą ewentualność A ja sama jako całość próbuję analizować oba wyjścia I dlatego pytam ją o szczegóły, które mnie nurtują Ja jej nie zazdroszczę, gdyż w każdej chwili mogę być na jej miejscu To zależy tylko ode mnie. Jestem niezależna finansowa i na pewno, tak jak ona, potarfię utrzymać siebie i dzieci Zresztą mamy pokrewne zawody, jak zdążyłaś zorientować się.. Mam nadzieję, że mój wpis po części oczyścił mnie z niesłusznych ocen, jakie wyraziłaś w swoich wypowiedziach Niemniej jednak dziękuję za Twoje sugestie i obiektywną ocenę sytuacji A tak z doświadczenia..nie wiąż się z takim mężczyzną, jakiego poznałaś na bazie męża mojego i October Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podglądniete
Rozejść się nie jest dziś sztuką, sztuką jest rozejść się dobrze. Przeciętny polski rozwód to niemal zawsze przedłużająca się w czasie trauma, a gdy trzeba zdecydować o winie - rzeźnia. Jeśli jedna strona czuje się skrzywdzona, trudno oprzeć się pokusie, aby tej drugiej nie "dokopać" i nie pokazać, czyje będzie na wierzchu. Najczęściej oboje partnerzy wychodzą z takich bojów boleśnie poobijani. I nie tylko oni, bo często kartą przetargową w wojnie rodziców są dzieci. Bywa, że dziecko samo włącza się w spory: próbuje dorosłych godzić, uważa, że wina jest po jego stronie, bo nie było dość grzeczne. Rodzice, walcząc ze sobą, wolą nie myśleć, że krzywdzą także dziecko. Często do końca życia. Znany warszawski terapeuta opowiada, że ze zdumieniem patrzył, jak 35-letni pacjent opłakuje na jego kanapie rozwód mocno już starszych rodziców. Gdy zapytał, czego mężczyźnie najbardziej żal, usłyszał: "Choinki…". Ktoś, kto wychował się w rozbitej rodzinie, może przez resztę życia nie zbudować trwałego gniazda. Dlatego syndrom Dorosłego Dziecka Rozwiedzionych Rodziców (DDRR) leczy się dziś z pomocą psychoterapii jak syndrom Dorosłego Dziecka Alkoholików (DDA). Z pewnością wiele osób, wiedząc o tym, zrezygnowałoby z rozstania - wyłącznie dla dobra dzieci. Niektórzy, rozwodząc się, już dziś pamiętają o tym, by łagodzić dziecięcy stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, żyjesz?? Czytałas mój ostatni wpis??? Jesli tak, to proszę, nie zamilknij! U mnie proza zycia codziennego..dochodzi do pierwszych sprzeczek na tle świąt..Nie chcę iść ani do swojej rodziny (ze względu na siostrę) ani do jego rodziców (bo wszyscy wiedzą o jego zdradach) Jak ja będę sie czuła mając na sobie wzrok wszystkich?? Nie chcę iśc z nim na bal sylwestrowy, bo mam wrażenie, że wszyscy jego znajomi wiedzą o jego procederach (on twierdzi, że wszyscy to robią) Miotam sie i sama nie wiem...jak postąpic dalej?? Najlepiej, jak zostaniemy w domu, ale żal mi dzieci, które czekają na głośnie tłumne święta w gronie całej rodziny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żyję, żyję :-) Coś dziwnego stało się ze mną. Najpierw miałam stan podobny do głębokiej medytacji pomimo nawału zajęć (huk pracy i natłok zleceń do wykończenia przed gwiazdką, sypiałam po 4-5 godzin przez ostatnie dni), a teraz przepełnia mnie szczęście przed Świętami.... Czuję, że otwierają się jakieś drzwi. Tyle możliwości przede mną :-) Mam mnóstwo energii :-) Dawno nie czułam się tak dobrze :-) Może dlatego, że uwielbiam ten przedsiąteczny okres, choć się go tak bałam... ale czuję taki spokój w duszy i miłość do świata i lekkość, jakiego dawno nie czułam :-) Jeżeli pewnego dnia zniknie stąd October a pojawi się nick \"Peace of Mind\" to znaczy, że uznałam, że ten stan jest trwały :-) Rozerwana, nie martw się, nie obraziłam się ani nic podobnego :-) Po prostu \'zasypało mnie\" i naprawdę nie starczało czasu na sen. Zresztą teraz też siadam do kompa i będę pewnie stukać do 3-ciej. Potem pobudka o 7-mej, o nowy dzień :-) Wiesz, ja skłaniam się do zdania Czytelniczki, wydaje mi się, że nie jesteś sama do siebie i swojej decyzji przekonana, że chciałabyś od nas jakieś potwierdzenie, ze dobrze zrobiłaś czy coś w tym stylu. Jeśli tak jest, to błąd! Potwierdzenia trzeba szukać w sobie :-) Do Czytelniczki - miło Cię tu czytać, taaaak. Chyba tylko osoba, która była w związku z takim mężczyzną potrafi zrozumieć tę niesamowitą siłę, wręcz fizyczną, która kobietę trzyma przy nim. Oglądania i odzcuwania całego świata przez pryzmat jego osoby.... W takim związku sa momenty tak fascynujące i głeboko dotykające duszy, że każdy inny mężczyzna wydaje się nudny i nijaki, bleee. Ale teraz jak patrzę na swoje życie i myślę o małzenstwie z nim, to wydaje mis ię, jakby było to lata świetlne temu. choć wolę na razie nie myśleć o rzeczach, któe mnie tak głęboko poruszały, bo nie wiem, ile w nich było manipulacji i potrzeby zobaczenia podziwu w moich oczach, a ile faktycznej potrzeby bycia ze mną, uczucia. Wolę o tym nie myśleć. W każdym razie odzyskuję trochę jasność widzenia i co? widzę siebie w roli mitomanki niestety. Przypisałam mu wszystkie cechy, których potrzebowałam u mężczyzny, a których on nie miał. Do tego miał wiele innych pięknych cech, które w połączeniu z moimi wyobrażeniami stworzyły... potwora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
c.d. A propos Sywestra : Halls, nie musi to przecież być bal w sali o lustrzanym parkiecie :-) 2 z moich zaproszeń pochodzą od grona przyjaciółek, ale w sumie chyba najfajniej bym się bawiła siedząc z moją psiapsiółą \"od zawsze\" w piżamach i ciepłych skarpetahc przed TV oglądając.... nie wiem, jakąś komedię, albo coś w stylu \"Piano Bar\". Rozerwana, a ja na Twoim miejscu kupiłabym przepiękną kreację, poszłabym do fryzjera i na masaż, uzbroiła się w piękny zrelaksowany uśmiech i poszła z mężem na bal :-) Przetańczyłabym pól balu, poflirtowałabym subtelnie z kilkoma przystojniakami, tak żeby męża troszkę, ale tylko troszkę ugryzła zazdrość, i pokazała wszystkim, że to on ma problem, i to on powinien się wstydzić za siebie, a Ty jesteś kobietą z klasą :-) Niech sami wyciągną wnioski. Niech on wyciągnie wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, no i jeszcze pytałyście o dzieci Dzieci.... trudno mi odpowiedzieć na ty pytanie. Na pewno tęsknią, nie ze względu na fakt nieobecności ojca (bo wcześniej bywało, że często wyjeżdzał i jak były małe to przychodził jak juz spały, czyli też rzadko go widywały), ale przez wzgląd na świadomość, że go nie ma. Na pewno sa rozdrażnione i \"podminowane\". Ja ze swojej strony staram się, żeby w domu wszystko toczyło się b.spokojnie, nie zmieniam zwyczajów, zapewniam maksimum spokoju i wyciszenia + mnóstwo miłości, przytulanek, całusków, dotyku, turlania się razem po podłodze, lepienia łańcuchów na choinkę itp. Trochę rozmawiamy od czasu do czasu o tym,że tata nie mieszka z nami, ale nadal bardzo je kocha i zawsze będzie je kochał, i że ja nigdy ich nie zostawię, i że zawsze będziemy z nimi kiedy będą nas potrzebować.... chyba zapada to gdzieś w ich świadomość .... Mam też teraz mniej czasu, bo poświęcam im dużo więcej czasu i nadrabiam zaległości jak idą spac. Na pewno przeżywają, sygnałem dla mnie jest to, że teraz oboje chcą spać ze mną. Na razie pozwalam na zasypianie w moim łóżku, potem przenoszę je do ich łóżeczek, a rano znajduję z powrotem 2 małe kajtki wtulone we mnie :-) Nie ma jednak bardzo ostrych objawów wymagających konsultacji z psychologiem, na razie daję im trochę czasu na oswojenie się z nową sytuacją. Nie wiem, trudne takie ocenianie cudzego przecież zycia, bo nikt nie wie jak wpłynie na nich rozstanie lub jak wpłynęłoby dalsze szarpanie się w związku... ale myślę, że zadowolona mama jest lepsza niż nerwowa, sfrustrowana, będąca kłębkiem nerwów , kompletnie zagubiona i pogubiona kobieta. Poza tym, zauważyłam, że chyba chcąc im coś zrekompensować (poczucie winy za niedoskonałą rodzinę?) pozwałalm na za dużo i są nieźle rozpieszczone. jak minie czas dostoswywania się, to powoli zacznę stawiać im wymogi, będą mieć obowiązki, a nie tylko prawa :-) Ale zauważąm też w nich \"gotowość do współpracy\". takie małe, a już mają świadomość, że teraz mnie trzeba pomóc, bo ze wszytskim musze poradzić sobie sama. I odkąd on z nami nie mieszka, ty dzieci \"współpracują\" np przy noszeniu zakupów, np, noszą lekkie torby, jedno trzyma windę, drugie otwiera drzwi.... I taka pomoc wychodzi od nich :-) Co do męża - mogę w lekkim sercem powiedzieć, że odkąd nie miaszka z nami, to jest lepszym ojcem. Zabiera dzieci np na niedzielę, ale wtedy poświęca im cały dzień, a nie siedzi przezd tv lub kompem z dziećmi w tle. Ale się rozpisałam... a tłuamczenie czeka :-) Musze wracać do pracy. A gdzie podziali się \"bywalcy\" kiedy mnie nie było? Pozdrowienia!🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Fajnie October, że odezwałas się 🌼 Czułam, że jestes zawalona pracą, podobnie do mnie..ale to chyba dobrze, gdyz wir pracy uniewożliwia rozdrapywanie przeszłości.. Czytając Twoje słowa..myślę, że ja nie czułabym sie tak komfortowo bez męża z uwagi na ten szczególny okres przedświąteczny..Choć wiele razy zdana była na siebie ale on gdzieś tam w tle był..i dzieci wiedziały o tym.. Uzmysłowiłas mi, że możliwe jest odnalezienie sie w takiej sytuacji, ujrzenie światełka w tunelu i odrobiny optymizmu..pomimo rozstania z wieloletnim partnerem..Do dało mi wiele do myslenia... U mnie jest normalnie..bez większych uniesień..Chyba nie mam czasu na roztkliwianie się nad sobą, choć co raz postanawiam, że będę silna, wyzbyję sie sentymentu, słabości..i wahań.. Nie wiem..co będzie za miesiąc czy rok..i zdaje sobie sprawę, że takie zawieszenie w próżni nie jest ani dla mnie, ani dzieciom dobre Na razie żyję dniem dzisiejszym..mom troche kłopotów z dorastającą 15-latką i po części wyrzuty sumienia i poczucie winy za jej niesubordynowanie..Łudzę się, że gdyby żyła w pełnej kochającej sie i życzliwej rodzinie może byłoby inaczej Nic się właściwie złego nie dzieje, poza buntami..roszczeniowym podejściem do życia..ale to taki specyficzny wiek Jeszcze nie umieram..i wierzę, że to co najpiękniejsze..jeszcze przede mną!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, widzę, że nie tylko ja zaganiana przed Świętami :-) U mnie choinka ubrana we własnoręcznie zrobione przez dzieci ozdoby :-) ciasteczka już upieczone, keks też, jeszcze makowiec i zbieram się w drogę do rodziców na Święta :-) Pewnie w okolicach czwartku pakuję dzieciaki do samochodu i w drogę... 6 godzin jazdy :-) Co do moich odczuć - było super do soboty, bo w sobotę były moje urodziny, 38, no i mąż zabrał dzieci na zabawę mikołajkową, wrócili z koszami kwiatów i pięknym prezentem, który wręczyła mi córcia (od wszystkich, mamusiu) w związku z czym nie bardzo mogłam odmówić jego przyjęcia, mąż wszedł na ciastko, posiedział pół godziny i od tej pory mi gorzej. Przypomniało mi się, jak bardzo jestem na niego wściekła !!!! Wrrrr! Co za **** !!!!Tchórz i dwulicowa kanalia!!!! A jaki teraz czuły, wrrrr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Miło Cie znów usłyszeć, October 🌼 Przyznam, że bardzo brakowało mi wieści od Ciebie...ale pomyślałam sobie, że ludzie, którzy wyszli juz na prostą, nie siedzą w kafeterii..I zazdrościłam Ci Podziwiam Twój fason i szybkie odnalezienie się w nowej sytuacji..zorganizowanie się..kontakt z dziećmi i radość ze świąt.. U mnie apatia...niby spokojnie, ale mi ciężko..Nie umiem zapomnieć!!! Wspomnienie wracają i dobijaja mnie Nie cieszą mnie świeta, nie byłam zainteresowana ubieraniem choinki, żyje w swoim świecie ale nadal rozstrząsam..i szukam wyjścia.. Mąż stara się BARDZO, ja rozpamiętuję przeszłość a wszystko razem tworzy emocjonalną mieszaninę wybuchową.. Podziwiam Cię za to, że nawet na święta nie złamałaś się, nie przygarnęłaś skruszonego męża..Ja nie mam w sobie tyle siły.. Boże, dlaczego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tego trzeba dojrzeć. Kto wie, czy jeszcze się nie załamię? Ja sama nie wiem :-( Ja już raz rozstałam się z mężem w listopadzie a w połowie grudnia \"przygarnęłam\" męza na Święta. Zacząl zakładać profile na sympatii juz w marcu. Pamiętam to dobrze. Może teraz jest mi łatwiej, bo przerabiam to drugi raz ? I wiem, jaki był wynik wybaczenia? Poza tym, wybaczyć jest łatwo, ja w każdym razie wybaczam, ale zapomnieć... to całkiem inna sprawa. tych rzeczy się nie zapomina, można tylko upchnąć gdzieś w sobie.... Poza tym, dziwna sprawa, jest mi o niebo łatwiek, gdy go nie widzę :-) Jak tylko się pojawia, to jakby piorun kulity wpadł w moje życie i zostawił posmalone szczątki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tylko dzieci mi żal, to znaczy tego, że nie będą z Tatą w święta. Nic nie mówię i nie poruszam tematu. Zastanawiam się, czy one też tak to czują. Są takie szczęśłiwe, że jedziemy do dziadków!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Mnie złamały łzy dzieci...ale teraz już na chłodno myslę, że ja nie moge byc tak zdeterminowana nimi..One mają życie przed sobą, założą rodziny i nikt nie doceni mojego poświęcenia A moje życie wtedy wtedy chylić sie ku starości.. Skoro jestesmy do siebie tak podobne -mam na mysli uzaleznienie do męża, trwające 20 lat-i Tobie udaje sie wyjść na prostą, to być może jest możliwe wyleczenie się z toksycznej miłości Trzeba jedynie spróbować..Cały czas dojrzewam, planuję, marze o nowym domku z kominkiem..ale z drugiej strony biorę odpowiedzialnośc za męża, za ewentualne porzucenia go i czuje sie winna.. Jak dziwnie jest człowiek skonstruowany..Przeciez on nie przejmował sie tym, że mnie zabijał..To typowe objawy uzaleznienia Poradziłaś juz z tym October??? Jesteś anglistką czy germanistką??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy sobie poradziłam z poczuciem winy wobec dzieci? Nie. Paradoksalnie wciąz je mam. Przecież wychodziłam za ciepłego kochającego chłopaka, który nieba by mi przychylił i przychylał. Skąd mogłam wiedzieć, że się to tak potoczy???? A i tak mam poczucie winy, że wybrałam im złego ojca :-( Przepracowywałam to na terapii wiele razy, może teraz to poczucie winy nie jest tak dokuczliwe, ale jest :-( Dziś byłam u córci w szkole na Wigilii dla piewszoklasistów. Jego nie było. Rodzice najlepszej przyjaciólki mojej córeczki są rozwiedzeni i mieszkają osobno. Mimo to, tamten tata przyszedł. Miałam gulę w gardle. I czułam wściekłość i złość. Moja córcia powiedziałą mi w drodze do domu, ze byli wszyscy rodzice i wszyscy tatusiowie, no nie wszyscy... i zawiesiła głos. Moje poczucie winy sięga teraz zenitu, tylko kurczę dlaczego czuję sie odpowiedzialna za czyjeś zachowanie ???? Cały czas czułam się odpowiedzialna za dom, za ciepło, za miłą atmosferę. Niestey nie da się tego załatwić \"jednoosobowo\" w rodzinie. Czasem jak na niego patrzę, to myślę boże co ja w nim widziałam? Czasem budzą się ciepłe wspomnienia. Nie wiem, jak to długo będzie trwać. Jestem anglistką , a Ty? 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dzięki October za refleksje i przemyślenia... Czytam je i analizuję słowo po słowie..ale nie wiem, czy jest mi lepiej.. Sprzedałam swoją dumę i godnośc za służbę, za ugotowany obiad, sprzątnięte mieszkanie, pozmywane gary..Staram się to docenić, ale z drugiej strony myślę, że takie czynności nie powinny nawet w części zrekompensować jego krzywd...nie złagodzić kary To byłoby za proste ..a dla niego to przychodzi z łatwością.. Przedwczoraj mój mąż wieczorem napił sie solo..To rzekomo z mojego powodu, bo rzeczywiście miałam zły dzień..(dla mnie to żadne wytłumaczenie) Poszłam na górę i nie kontrolowałam jego stanu..oglądał film..Gdy przyszła moja 6-letnia córeczka do sypialni i powiedziała, że tata znów pijany..więc zeszłam, by przekonać się Niestety, tak było.. Po powrocie do sypialni, gdy córcia była pobudzona i chyba poddenerwowana..powiedziłam jej, że przeciez sama chciała by tata został z nami.. Ona odpowiedziała, że nadal chce, nawet jeśli będzie bywał pijany Tak bezwarunkowa jest miłośc dzieci do ojca.. a potem przypomniała mi słowa z jakieś bajki czy filmu: "..Ochama znaczy rodzina. A w rodzinie nikogo sie nie porzuca ani nie odtrąca" Zaniemówiłam a słyszałam to juz kilka dni wcześniej.. I powiedz, jak można zabrać jej tatę, w którym widzi Boga?? Żyję TU i TERAZ..i zagłuszam swoje marzenia i plany, by przynajmniej dzieciom dać spokojne i rodzinne święta Ja jestem germanistką i KOCHAM tę pasję Czy wyjazd bez mężą do rodziców jest aktualny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba zwariowałyście......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba zwariowałyście......
Tak robić z siebie męczennice.............Szok! Dzieci juz macie tak znerwicowane....widzą wszystko....Biednego, pijanego tatuśka.......... I mamuśke, która chciałaby a się boi..........40 lat na karku, a zachowanie 15 letniej smarkuli, rozmazanej......! Do roboty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×