Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość mediona

Odmienne poglądy polityczne, a związek - wyraź swoją opinię

Polecane posty

Gość mediona

Bardzo się cieszę, że weszliście na mój topik. Chciałam prosić Was o wyrażenie swojej opinini na temat związku, w którym partnerzy mają całkowicie odmienne poglądy polityczno-gospodarcze. Moja matka twierdzi, że choć teraz staramy się z partnerem unikać rozmów na te tematy, to jednak w przyszłości i tak to wróci i stanie się powodem wielu kłótni. Moja sytuacja wygląda następująco: Jestem realistką, nie łudzę się pięknymi słowami, tylko chcę zobaczyć czyny. Najbardziej ufam we własną pracę i w to, co zdobędę dzięki sobie. I choć bardziej pasuje do mnie pojęcie libertynistki, to jednak nie popieram postępu wolnościowego w wielu dziedzinach życia (np. że 12-letnie dziewczynki ubierają sie ponętnie, by kusić chłopców i rozpoczyna się wtedy gonitwa ku poznawaniu seksualności). Mimo wszystko jednak wiem, że nie chcę by w Polsce władzę nad wieloma dziedzinami miało państwo. Nie jestem patriotką - nie umarłabym za kraj. Umarłabym za swoją rodzinę, za dzieci, ale w sytuacji zagrożenia chętniej zabrałąbym rodzinę i poprostu wyjechała. Nie popieram lewych interesów. Bardzo denerwuje mnie już sam pomysł na zarobienie jakichś lewych pieniędzy. Do polityki stosunek mam taki, że dla mnie żaden polityk i partia polityczna nie jest wiarygodna i w 100% najodpowiedniejsza do pełnienia władzy. Jestem katoliczką - jednak wierzę przede wszystkim w Boga i to jemu ufam. Prawa tworzone przez kościół (a więc ludzi) z punktu widzenia historii są tak zmienne, że jakoś mnie nie przekonują. W średniowieczu kobieta była ścierwem dla kościoła.... Zmienili zdanie - czy tak być powinno? Mój partner natomiast wychował sie w rodzinie, gdzie ulubioną i jedyną prawdomówną gazetą jeste Nasz Dziennik, jedyną godną i niekłamliwą telewizją jest TV Trwam, a najlepszym z wszystkich mediów jest Radio Maryja. Rodzice mojego chłopaka-jedynaka, to ludzie koło 60-tki (moi również). Nie jest on jednak jedynakiem rozpieszczonym - wręcz przeciwnie. Trzymanym krótko i czującym dyktat rodziców. Obecnie z racji jego wieku (jesteśmy blisko trzydziestki) sytuacja u niego w domu nieco sie zmieniła - robi co chce. Nie jest patriotą, nie jest wzorowym katolikiem, ale mimo to, gorliwie głosi poglądy rodziców, przypisując je jako swoje (choć czynami tego nie świadczy). Dla niego i moich przyszłych teściów wszystko to spisek Żydów i masonów by wymordować naród Polski. Unia Europejska to diabeł wcielony, który chce zniszczyć jedynych prawdziwych katolików - Rodzinę Radia Maryja... W wyborach rodzice mojego partnera glosowali na partię stworzoną z inicjatywy Ojca Rydzyka - Ruch Patriotyczny. W wyborach prezydenckich jedynym godnym wyborem prawdziwego katolika był Pan Kaczyński - tak głosił ojciec RYdzyk, tak głosili prawdziwi Polacy - katolicy. Ktoś kto głosował inaczej (a szczególnie na PO i Tuska), dla rodzicow mojego faceta jest poprostu nieuświadomoiony politycznie, małointeligentny, zakłamany, jest masonem, żydem, feministką albo pedałem... Innej mozliwości nie ma. Ja głosowałąm na Donalda Tuska - przypuszczam, że moi przyszli teściowie o tym nie wiedzą. Przed i podczas wyborów mój partner starał się mi pokazać, jak bardzo się mylę, chcąc głosować na złodziei i na liberałą (liberał w ustach fanów Rydzyka to najgorsza obelga). Doprowadziły te rozmowy do niejednej kłótni i poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy to kiedyś się skończy. W końcu ja poglądów nie zmienię, a mój partner też nie. Doszliśmy do wniosku, że jedynym rozwiązaniem jest traktowanie tematu polityki jako tabu. Nie będziemy o tym rozmawiać więc problem zniknie. W końcu bardzo się kochamy i wiele juz razem przeszliśmy nim pojawił się problem polityki. Teraz jednak znowu zaczynam się zastanawiać, tym bardziej, że mama powiedziała mi, że polityka może stać się powodem wielu kłótni w mojej rodzinie. Moi rodzice nigdy nie żyli polityką i są bardzo szczęśliwi. Lubią sobie potańczyć, bawić sie, słuchać muzyki, chodzić na spacery z psami... Dużo pracują w domu, mama prowadzi spory ogródek, są aktywni fizycznie, bez nałogów i szczęśliwi. Rodzice mojego partnera są wiecznie smutni i zatroskani. 90% ich rozmów sprowadza sie do tematu polityki, tego co zostalo powiedziane w ich ulubionych mediach i szukaniu teorii spisku we wszystkim co dokola sie dzieje. Są nalogowymi palaczami. Nie lubią się bawić i słuchać muzyki rozrywkowej, bo dla nich to omamianie człowieka i zaprzątanie głowy głupstwami. W domu nie panuje porządek, a tłumaczą to tym, że nie mieli czasu, bo byla debata sejmu, czy wywiad w RM z ważną osobistością. Boję się, że mój obraz szczęśliwej rodziny w przyszłości stanie sie obrazem jaki widzę obserwując rodziców partnera. Jak Wy to widzicie. Poszę o poważne opinie. To na prawdę dla mnie bardzo ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak, najlepiej nie rozmawiac na tematy polityczne :) to by bylo najprosciej, ale jak znam zycie, to polityka i tak do codziennych czynnosci przenika, wiec klocic sie bedziecie i to nie raz. Na pocieszenie dodam, ze jeden moj dziadek wywodzil sie z PZPR a drugi byl AK-owcem, wiec mozesz sobie wyobrazic jak sie swaty "lubily" :P a moi rodzice jakos sa ze soba :) od prawie 29 lat. Kobiety potrafia cuda zwojowac jak tylko chcą :). Nie trać wiary i nie odcinaj sie az tak bardzo od tego co jest bardzo wazne dla drugiej strony. Bo jak powiesz raz ze Ojciec Rydzyk i Radio Maryja sa feeeeee to znasz powiedzenie: "jak sobie pościelesz..."???? Bedziesz sobie sama winna. Postaraj sie zrozumiec druga strone. A tak swoją droga, to sluchalas kiedys tego radia?? Czy tylko ślepo powtarzasz co inni mowia? Poza tym nie mozna byc Katolikiem odcinajac sie od kosciola i mowiac: "Prawa tworzone przez kościół (a więc ludzi) z punktu widzenia historii są tak zmienne, że jakoś mnie nie przekonują." Poza tym zmienia sie moze podejscie do kobiet ale glowne prawdy wiary pozostają niezmienne. Poczytaj Katechizm Kościoła Katolickiego. Kościol to przede wszystkim Bog, ludzie przychodza do Kosciola (Boga) by sie modlic i wypelniac jego prawdy. Taka jest zasada. A nie inaczej. Poza tym nie widze nic zlego w tym, ze rodzice mieli posluch u swoich dzieci (nazwalas to dyktatem). Ja tez bylam chowana twarda reka (i nie nazwalabym tego dyktatem) i niczego nie zaluje. Nawet podziekowalam im ostatnio za to. I jeszcze jedno, wlasnie dlatego nie glosowalam na PO bo oni wszyscy mysla podobnie jak ty tzn. nie sa patriotami, ale umarli by za swoje rodziny. Jednym slowem, dla nich Polska to tylko interes!!! Wlasnie dla nich najbardziej obce jest to znamienne zdanie: Bóg, Honor, Ojczyzna!!! Skoro jestes moja droga taka odwazna kobieta i majaca wlasne zdanie, to czemu boisz sie tego glosno powiedziec??? Bardzo mnie to dziwi, na prawde. Jako osoba inteligentna, nie powinnas sie wstydzic swoich przekonan tylko odwaznie ich bronic. Moze cala ta moja wypowiedz odebrana zostanie jako obrona strony twojego meza, ale tak nie jest. Chce tylko bys sama dostrzegla to, ze ta twoja ocena tesciow jest chyba momentami bardzo przebarwiona, ze wzgledu wlasnie na roznice polityczne. Prawda jest taka ze nasi wspaniali dziennikarze podgrzewaja jeszcze cale nasze spoleczenstwo i te chora atmosfere.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropkaaaa
Cześć!!! Ja też mam liberalne poglądy a na PO nie głosowałam................ no i też wierzę w Boga, ale z Kościołem to już się w wielu sprawach nie zgadzam.............. I uważam, że w życiu najważniejsza jest równowaga, skrajności, taki jak poglądy ojca R., nie sprawdzają się na dłuższą mętę. Ja osobiście czasem oglądam TV Trwam, bo lubie znać różne punkty widzenia, i to co mnie zaskakuje, to to, że oni tam wszyscy są całkowicie jednomyślni................ tzn, jest "dyskusja", a zaproszeni goście wyrażają tylko jedyne słuszne poglądy, pytam więc: to mają być jedyne prawdziwe wolne media?? Taką jednomyślność chyba już znamy z poprzedniego ustroju?? Moim zdaniem rada na taką sytuacj jak w twojej rodzinie mediona, byłaby taka, aby po prostu własnym przykładem i zachowaniem , krok po kroku udowadniać mężowi, że jego radykalizm nie służy zdrowiu rodziny. Nie krytykować, nie wdawać się w dyskusje, ale pokazywać i zaznaczać przykłady, kiedy to radykalne poglądy nie zdały egzaminu. Co prawda mój mąż nie jet fanem Radia Maryja, ale też wychowany zastał w bardzo konserwatywnej rodzinie, zupełnie inaczej niż ja............. Dlatego też czasem pojawiały się spięcia.....np na początku naszego wspólnego życia..............mąż sugerował, abym ja zajmowała się domem, a on będzie "zarabiał"..............oczywiście szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy, argumentując....że w domu nie spełnię swoich ambicji, po za tym zawsze lepiej jest mieć dwa źródła utrzymania w takich czasach jak dziś. Dziś mąż zgadza się ze mną w 100% w tej kwestii i sam przyznaje, że to jego rodzice się mylili wpajając mu tego typu wartości. tak, że dużo cierpliwości i spokoju życzę, jak się kochacie to na pewno wszystko będzie dobrze! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Jestem ekonomistą. Pracuję na stanowisku bezpośrednio związanym z wymianńą międzynarodową. Muszę być na bieżąco z tym, co dzieje się na światowej arenie politycznej i gospodarczej. Z tym, że ja sięgam do wielu źródeł by poszerzać swoją wiedzę. Owszem, bardzo często słuchałam i nadal słucham również audycji politycznych w RM. Mogę nawet powiedzieć, że bardzo dobrze znam Radio Maryja jak równiez działaczy tego radia. W końcu by móc jakoś sie do tego radia ustosunkować, musiałam je poznać, no nie? Nie jestem wzorową katoliczką. Jednak potrzebuję co tydzien mszy świętej, potrzebuję bycia w kościele. Codziennie się modlę i źle byłoby mi bez Boga. Nie wiem jednak jak nazwać moją wiarę, skoro nie podoba mi sie często, jak kościół zamiast pomagać biednym, wyciąga od nich pieniądze, nie podoba mi się jak miesza się do polityki, choć Jan Paweł II mówił: "Kościół i polityka to dwa różne światy. Kościół i polityka powinny zostać rozdzielone." (czy coś w tym stylu). Moje poglądy duchowe są takie same jak dominikaninna Jana Andrzeja Kłoczowkiego, który cieszy się uznaniem wśród duchowieństwa, ale z kolei jest znienawidzony przez otoczenie Ojca Rydzyka. Radio Maryja dużo dawało mojej już zmarłej babci. Nie mogła chodzić, nie mogła uczestniczyć w mszy świętej, a dzięki temu radiu czuła swoją obecność na mszy świętej. Ale co powiedzieć o ludziach, którzy wlączają w tym radiu jedynie audycje polityczne? O ludziach, którzy sie nie moglą, a uważają za wzorowych katolików, tylko dlatego, że czynią tak jak radzi o. Rydzyk, Macierewicz i spółka... Poprostu ja w ten sposób nie odbieram wiary. Ja nie odcinam się od całego kościola - jedynie od tej części duchownych, którzy uważają sie za monopolistów w szerzeniu wiary, za jedynych któzy mają rację, twierdząc, że przykładowo reszta księży błądzi. Dla mnie to tylko ludzie - tak jak Ty i ja, mogą się mylić. Bóg się nie myli. No i jeszcze taka sprawa. Skoro rodzice mojego partnera nie znają moich poglądów, bo nie dyskutuję z nimi na ten temat. Nigdy nie rozpoczynam tego tematu, a jeśli już do niego dochodzi, to staram się rozmowę sprowadzić na inne tory (nie chcę awantur, nie wypowiadam się).... To czy dobrze robię? Czy nie powinnam podjąć dyskusji? Raz stanęłam w obronie homoseksualistów podczas jednego z wykładów ojca mojego chłopaka. Twierdził on, że to grzesznicy, plugawe świnie, co nie powinny po świecie między katolikami chodzić. Że to nic innego jak oblicze szatana... Że on nie chce takich widywać na ulicach i nie chce nic o nich słyszeć. Twierdzi, że to w jaki sposób kochaja jest sprzeczne z naturą i nie po katolicku. Każdy człowiek jest stworzony po to, by się rozmnażać, by założyć rodzinę i mieć dzieci. A skoro pedały nie mogą, to należy ich wyeliminować ze społeczeństwa... Bardzo mi się to nie spodobało - tym bardziej, że mam kolegę homoseksualistę, który cierpi z powodu tego, kim jest. W ripoście na słowa przyszłego teścia powiedziałam, czyż nie jest sprzeczny z naturą celibat księży? Czytałąm nie jedną publikację i książkę na temat homoseksualizmu i wiem, że winny tu nie jest sam homoseksualista, a hormony, których nadmiar pojawił sie w życiu płodowym. Uważam że każdy ma prawo do życia i do miłości. Jestem tolerancyjna i nie jestem rasistką (moj facet i jego ojciec nie cierpi żŻydów, Murzynów i w ogóle obcokrajowców... ). Czy warto podejmować takie rozmowy? Czy mam powiedzieć im o swoich przekonaniach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocna mgła
Mediona...przeczytaj co ty kobieto piszesz..... dwoje dorosłych ludzi chce stworzyc zwiazek i zamiast porozumiewać się w bliskości- rozmawiacie ze soba nawzajem głosami waszych własnych rodziców! Zobacz to! Ty jestes związana blisko z matką- przemawiasz głosem Twojej Matki, on jest zwiazany z ojcem- przemawia głosem ojca. Zamiast mówic do siebie nawzajem angażujecie w rozmowę o Was Wasze rodziny- to jest przepis na katastrofę! pomysl nad tym zanim zaprzeczysz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropkaaaa
Nie wiem czy dyskusja z tak zaślepionymi ludźmi coś da????????? Z tego co piszesz..........to oni strasznie pałają nienawiścią. Jedyne oczym można im przypominać, to chyba to, że Jezus nauczał miłości a nie nienawiści..................a szczególnie ukochał sobie właśnie grzeszników. A tak, z drugiej strony.......chmmm....może jakaś mała prowakacja............tak się zastanawiam co by było gdyby Twoi teściowie poznali, powiedzmy jakiegoś geja...........nie od strony jego seksualności, ale jak człowieka, jego pasje, uczucia, zmartwienia...............ciekawe czy dalej nazywaliby go "świnią".....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
NIe przemawiam głosem ani matki, ani ojca. Rodzice nie angażują się politycznie a w wyborach nie głosowali tak jak ja. W wielu kwestiach gospodarczych mam odmienne zdanie niż moi rodzice. Oni pamiętają inne czasy, ja - ze względu na pracę - inaczej widzę ówczesną gospodarkę. To jednak nie przeszkadza żyć w zgodzie z moimi rodzicami. Oni szanują moje zdanie, i choć czasem mamy odmienne zdanie, to nigdy nie starają sie mnie ośmieszyć i nazwać głupkiem dlatego, że myślę inaczej. Mój partner nie raz został przez rodziców całkowicie wyśmiany, przestali z nim nawet rozmawiać tylko dlatego, że przykladowo nie chcial pojechac z nimi na spotkanie RM, czy też w wieku 27-lat po sylwestrze nocował w moim domu. On nie sprzeciwia się rodzicom i przytakuje im w każdej kwestii, by tylko uniknąć awantury z powodu odmiennego zdania. Ja nie przytakuję - mówię, ze nie chcę o tym rozmawiać i że nie mam ochoty wypowiadać się na ten temat. Moi rodzice nie są konfliktowi i nigdy nie przekonują kogoś do swoich poglądów, a już tym bardziej nie obrażają za inne poglądy. W przypadku konfrontacji moich rodziców z rodzicami mojego chłopaka, do dyskusji nie dojdzie - oni nie będą chcieli dyskutować widząc, że doprowadzi to tylko do kłótni. Moi przyszli teściowie zaś, za wszelką cenę będą chcieli przekonać moich, jak bardzo się mylą a wynika to z braku oczytania i świadomości prawdziwych wartości... (to usłyszeli przyjaciel mojego partnera i jego żona, gdy zażartwoali z obecnego rządu). Do kropkaaaa Moi rodzice zawsze wpajali mi, że jak kogoś nie znam, to nie mogę sie z niego śmiać i go obrażać. Nigdy nie generalizowali, że np. Skoro w czterodzietnej rodzinie Iksinskich jest chłopak, który kradnie, to wszyscy Iksińscy to złodzieje. Dla mnie kolor skóry nie ma różnicy. Nie czuję żalu, czy złości do Żydów, do Niemców, że napadli na Polskę... W końcu czemu wnuki mają odpowiadać za czyny dziadków? I myślę, że to dobre podejście do ludzi. Nie raz zwracałam uwagę partnerowi, że nazywanie Murzynów czarnuchami, czy brudasami to nic fajnego i świadczy tylko o braku taktu i mądrości. Było mi kilka razy wstyd, jak na głos wyśmiał sie z turystów niemieckich w Polsce, bo myślał, ze to będzie takie fajne. Od roku już tego nie robi. Myślę, ze zrozumiał, że to nie jest fajne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och dziewczyno. Opisujesz praktycznie moją sytuację. Ja jednak ciągle ufam, że jakoś to będzie. Skoro sęe kochamy z moim mężczyzną, to reszta się nie liczy. Z tym, że rodzice mojego mężczyzny starają sie mnie przkonywać do swoich racji, ale nie za wszelką cenę. Krew się jeszcze nie polała :) Jeśli Twoi przyszli teściowie zobaczą, że jesteś dobrze ułożoną kobietą, radzisz sobie w życiu, odróżniasz dobro od zła... to zaakceptują Cię choć będziesz libertynistką. Jeśli zaś uznają Cię za kogoś gorszego tylko dlatego, że głosowałaś na Tuska, a inne Twoje czyny przestaną sie liczyć... to wtedy może być problem - tym bardziej, jak Twój chłopak ma takie samo podejście... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Według mnie nalezy w tej sytuacji unikać tematu polityki. Z rodzicami faceta nie dyskutowac, bo ludzi o skrajnych poglądach (obojętnie czy prawicowych czy lewicowych) nie da sie przekonac. Wazny jest twój facet - czy on poglądy ojca R. przeklada tylko na polityke czy na cae swoje zycie. czy nie będzie kiedys uważam, że masz spędzać czas przy garach, a on będzie zarabiał na rodzinę. Polityka jest w sumie nieistotna - ozywa głównie z okazji wyborów, poza tym raczej rzadko sie o niej mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocna mgła
A moze przeceniasz swojego narzeczonego? On jest najwyrazniej podatny na wpływy rodziny...może i innych osób? nie ma własnego zdania? przyjrzyj sie uwaznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
do nocnej mgły I tego się właśnie boję, że on jest podatny na wpływy innych i że brak u niego przez siebie wypracowanego zdania... Ma prawie 30 lat... w tym wieku powinien mieć już wlasne spojrzenie na świat. Jeśli nie mówimy o polityce to jest dobrze. Jednak czasem jak w radiu ktoś zbeszta Kaczynskiego czy Macierewicza przykładowo, to on od razu tak jakby mnie przypisuje za to winy i sam rozpoczyna temat polityki. Trudne to jest i dla mnie bardzo męczące, bo wiem, że bez politykowania można dobrze życ i być szczęśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocna mgła
byc może wyrażanie zapożyczonych pogladów politycznych przez Twojego narzeczonego jest znakiem głebszych róznic , które Was dzielą...tu chodzi o spusciznę przodków i korzenie (pochodzenie) oraz silne przywiązanie do rodziny. Jezeli on usiłuje Cie przekonywać- tak jak to robi dokładnie jego ojciec- badź uwazna... czy to tylko chodzi o poglady czy też jest to przepaść mentalna pomiędzy Wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze Ci powiem,że pochodzicie z dwóch różnych światów i jeśli zdobędziecie się na bycie razem ,będzie to niesamowicie trudne. Na początku wielka miłość przesłania problemy innej natury,a póżniej pozostają przekonania i rodzina.Obawiam się ,że nawet odcinając się od swojej rodziny,ten chłopak ma to wszystko co Ciebie denerwuje we krwi.To będzie trudny związek,sama zreszta obawiasz się tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
Hm... z tym, że rodzice mojego partnera do kosciola zaczeli chodzic i zajmowac sie wiarą dopiero po 45-roku życia. Dopiero jak pojawilo się Radio Maryja. Więc tu nie chodzi o głęboką wiarę przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Z resztą nie ma tu nawet mowy o wielkiej glębokiej wierze... Bo tu chodzi jedynie o Kościół i politykę. Do Kościoła chodzą jedyne w niedziele i święta, nie że czują potrzebę pójść codziennie, a mój chłopak to jakby mógl to w ogóle by nie poszedł. Jak jesteśmy na wczasach, to ja go wyciągam do kościoła w niedzielę na mszę - on twierdzi, że raz nie zawsze i można nie pójść... Jak byliśmy na mszy weselnej w sobotę, to następnego dnia też mi marudził, czy musi do kościoła iść, skoro byliśmy wczoraj... Za to jak jest w domu, to miałby przechlapane, gdyby do kościoła w niedzielę nie poszedl. Macie rację - obawiam się przyszłości, bo chyba mam powody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropkaaaa
a mnie "uderzyły" jeszcze dwie rzeczy w wypowiedziach medion, a mianowicie...........zastanawiam się, dlaczego wy jesteście razem?? czy wy się w ogóle kochacie, skoro potrafi was podzielić zwykła audycja radiowa?? Moim zdaniem "miłość góry przenosi" i jeżli tylko jest wola u obu stron, aby słuchać......to zawsze można się dogadać.......... a tu widzę że Kaczyński może być powodem rozwodu.............chmmm chyba coś jeszcze musi być tu nie tak. I druga rzecz........dlaczego ciągle podkreślasz ile razy chodzisz do kościoła?? czy twoim zdaniem to wyznacznik wiary?? Taki właśnie wyznacznik, o ile się nie mylę właśnie ma ojciec Rydzyk..........trzeba siedzieć w pierwszej ławce, najgłośniej śpiewać "zdrowaśki" i najwięcej rzucać "do koszyka". Dla mnie to dewotyzm i z prwdziwą wiarą nie ma nic wspólnego. Więc jaki jest Twój cel gdy o tym piszesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
Ja chciałam jedynie podkreślić, że dla mnie niedziela bez mszy, to nie niedziela. Czuję się wtedy tak mniej świątecznie, tak jakby był zwykły dzień tygodnia. Ja chcę pójść - mój partner (o ile nie jest w domu) nie chce. Mimo, że nie chce chodzić, nie mogli się to uważa się za dobrego chrześcijanina, bo ma prawidłowe poglądy polityczne. Ja nie mówię, że jestem wzrorową katoliczką, ale przynajmniej czuję potrzebę i nie robię tego z musu ani na pokaz. I chcę iść na mszę mimo tego, że głosowałam na Tuska. A on chce iść dlatego, że rodzice tez idą i żeby nie mieć z nimi problemów. Jestem z moim partnerem 3 lata i na prawdę wiele ciężkich wydarzeń razem przeżyliśmy. W tym czasie się wspieraliśmy i było dobrze. On od początku wiedział jak ja podchodzę do polityki - że muszę być na bieżąco, ale to dla mnie nic ważnego. Dopiero po 3 latach nabrał chęci by mnie zreformować. By nagle przekonywać mnie, że złych wyborów w życiu dokonuję, bo nie głosowałam na RP i na Kaczyńskiego. On operuje pojęciem "prawdziwy katolik", "prawdziwy Polak chrześcijanin" nie głosowałby na liberałą. Neguje moją wiarę i moje postępowanie. A drażni mnie to, że w momencie jak przychodzi mu do głowy płacenie łapówki by coś szybciej załatwić jakoś zapomina o tym, że prawdziwy katolik tak nie robi. Obwinia rząd, że to sami skorumpowani ludzie, że w reszcie rządzić będą tacy, co nie oszukują i nie kradną... Twierdzi, że to takie złe, a sam proponuje łapówki i sam ma pomysły na lewe interesy :( Ja nie rozumiem jak można mówić jedno, a czynić drugie. Póki w naszym życiu były inne - ważniejsze problemy, to radziliśmy sobie. Aż nagle przyszedł czas wyborów i stałąm się tą złą, co popiera korupcję, złodziei, liberałów, pedałów i czarnuchów :( Możecie oceniać mnie źle - mnie jako osobę. Możecie mnie besztać za moje poglądy... Jednak proszę też o opinię, czy ja - taka jaka jestem i jak postrzegam świat - mam szansę na szczęśliwy związek z kimś, kto myśli inaczej? Czy da się unikać zawsze rozmow o polityce? Czy to kiedyś nie sprawi, że będziemy nieszczęśliwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mediona, jak ciągle tak będziesz myślała, czy ten temat nie doprowadzi Was kiedyś do rozłąki... to tak właśnie się stanie. Rozumiem Cię, że wolałabyś wyeliminować ten temat z waszego życia. Jeśli Twój partner też tego chce, to wszystko się ułoży. Jeśli zaś będzie ciągle chciał Cię przekonywać, to wtedy .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropkaaaa
a moim zdaniem, to problem leży w twoim partnerze!!!!!!!!!!! dla dwojga dorosłych, kochających się ludzi plityka na pewno nie będzie powodem do rozstania!!!!!!!!!!!!!!!!! to tylko mały wycinek życia. Natomiast z tego co piszesz, to twój partner, mimo wieku, jest kompletnie nie dojrzały i to już może być poważny problem. Jak można popierać Kaczyńskiego i jego program, rozprawy z przestępczością..............i jednocześnie dawać łapówki...............jak można chodzić do kościoła.........tylko dla rodziców............tak nie robi dojrzały mężczyzna tylko rozkapryszony mały chłopiec............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
do kropkaaaa Jeśli masz rację, to ja wtedy wychodzę na kompletną idiotkę, naiwniaczkę będąc z nim tyle czasu i myśląc, że jakoś to wszystko ładnie się poukłada. Kocham go. Teraz uczucie jest jeszcze świeże, ale co będzie za kilka lat? po ślubie? Ta świeżość zniknie, mogą zacząć sie problemy i niedomówienia i boję się, że będę żałowała, skoro oznaki pojawiały się już dawno... Wiele racji jest w tym, że on to takie dziecko i wiele razy musiałam prowadzić go za rękę np. przy załatwianiu jakiejś sprawy skarbowej, musiałam go ponaglać z zapłatą pewnych rachnuków, bo on je bagatelizował, twierdząc, że ma jeszcze czas.... a potem pojawiały się odsetki... Mimo to jednak, jak coś mi obieca, to zawsze to robi na czas i wywiązuje się z obietnicy. Wtedy jednak chodzi o poważne sprawy, a co będzie w przyszłym życiu? Czy to ja będę musiałą mieć wszystko na głowie, bo on w imię ważniejszych spraw (oglądanie wywiadu z politykami, czy słuchanie ulubionej audycji w radiu) nie będzie miał czasu na "głupoty"? Oczywiście teraz on twierdzi, że nigdy tak nie będzie. Że będziemy się wspierać, sobie pomagać, że będziemy mogli liczyć jeden na drugiego. Ale przedślubne obietnice to jedno... a po ślubie różnie to bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcowa panna
Nie wychodzisz na idiotke - taka poprostu jest milosc. Jesli on na prawde cie kocha, to wiele bedzie w stanie dla ciebie zrobic. W koncu ta polityka to takie glupoty, ze chyba nie warto tylko z tego powodu zrywac ;) Powiedzcie sobie, ze to zakazany temat i jakos sie ulozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ciekawy temat, przyznaję. Wg swoich odczuć: związek z partnerem o całkowicie odmiennych poglądach politycznych byłby niemożliwy. A to dlatego, że choć o polityce można starać się nie mówić to jednak ona decyduje o naszym życiu codziennym. Weźmy choćby takie wybory. Jak mogłabym zaakceptować, że mój partner innaczej widzi naszą przyszłość? Jakby nam nie było po drodze... No i jak można w zgodzie żyć z teściami, którzy są zaślepieni Rydzykiem? Jak dla mnie to przerażająca wizja i szczerze współczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mediona
Hm... Czyli robi się nieciekawie. Ale to dobre spostrzeżenia: on tak, jakby inaczej widział naszą przyszlość. Mam mętlik w głowie. Nawet w nocy zamiast spać, to ciągle mi to chodziło po głowie - czy mój związek ma w ogóle sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłoDa 15
Cóż...ja otwarcie przyznaję się że słucham radia maryja. uważam ze nie ma w tym nic złego. Wrecz przeciwnie. U nas niestety panuje takie przekonanie: radio maryja...no oczywiście moherowe berety i ojciec dyrektor. Stare baby slepo wgapione w telewizor bo leci program w telewizji trwam, czy wsłuchane w odbiornik bo ojciec rydzyk przemawia! A ojciec dyrektor? No wysyłają mu pieniądze moherki, ostatni grosz, a on sobie kupuje maybacha czy nie wiadomo co. I przykro mi to pisac ale takie zdanie o radiu maryja ma większośc polakow. Zdecydowana większość! I ja wcale sie nie zgadzam z tym.Bo tak naprawdę te osoby ktore to mowia, nigdy w zyciu nie usłyszały ani minuty z jakiejkolwiek audycji w radiu Maryja, ani minuty nie poogladały w telewizji trwam. I naprwadę zachęcam do posłuchania radja maryja. Jest duzo modlitwy, ale tez porady lekarzy, wartosciowe audycje dla młodzieży, dzieci i dorosłych( np. małżonków). Wypowiadają się mądrzy, naprawdę wykształceni profesorowie, jest koncert zyczen i wiele, wiele innych bardzo interesujących audycji. Dlatego tez zachęcam do słuchania radia maryja i czytania naszego dziennika. Bo warto. Bo tak naprawdę z nich mozna sie dowiedziec tylko prawdy. I takie stwierdzenia ze radio maryja to antysemickie, antyeuropejskie i wogole przeciw nowoczesnosci dzieło, jest sprzeczne z prawdą. To juz koniec wykladu :P pozdrawiam serdecznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłoDa 15
hihih moja wypowiedz troche nie na temat ale wybaczcie:PP Musialam gdzies wyrazic swoje poglady:PP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sie potoczylo dalej twoje zycie? Jestescie razem? Prztrwal wasz zwiazek? Pytam bo mam bardzo podobny problem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też jestem ciekawa jak potoczyły się losy autorki wątku. Weszłam tu, bo szukam historii pozytywnych nt. odmienności w związku. Poznałam chłopaka i wydaje mi się, że mamy się ku sobie. Dziś się widzimy. Tylko, że on jest prawicowy, a ja centrowa. Nie wiem jeszcze jak bardzo jest pisiorski, jak bardzo determinuje to jego życie, postrzeganie świata, stosunek do innych ludzi. Dobrze nam się rozmawia na tematy inne niż polityczne, dobrze nam się spędza czas, on jest aktrywny życiowo, ja jestem aktywna życiowo, oboje lubimy spędzać czas poza domem, niekoniecznie na kanapie. Obawiam się, czy jest skrajny, zapalczywy, czy nie. Jeśli umiarkowany, to może jakoś da się żyć. Różne za i przeciw należy wziąć pod uwagę gdy podejmuje się decyzję czy wejść w relację czy przerwać to. Znam jedno małżeństwo. On skrajnie prawicowy, nienawidzący innych, zresztą jak jego rodzice i brat. Jego poglądy i postawa bardzo wpływały na żonę. On ją obrażał na co dzień, wchodził z nią na wyborach do boksu i chciał zmusić do głosowania wg jego wyboru. Ona starała się nie mieć poglądów, żeby mieć rodzinę. Ten człowiek jednak to potwór, i odeszła od niego. Znam inną rodzinę - ona głosowała na Dudę, on na Komorowskiego. Mają dwoje dzieci, żyją, nie rozmawiają o polityce chyba (nie znam go dobrze). Trzecia para, która już nie jest razem. Działacze młodzieżówki, on pis, ona sld. Dobrze się dogadywali prywatnie. Może to zależy od mądrości ludzi, od tego co wybierają. Wiadomo, że warto mieć spójność, by nie trzeba było uważać na to, co się mówi. Polityka jednak powoduje dużo emocji, namiętności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, również jestem bardzo ciekawa, jak potoczyło się życie z partnerami o odmiennych poglądach politycznych. Aktualnie w naszym kraju i na całym świcie dzieje się coś bardzo złego i tematów politycznych nie da się uniknąć. Zawsze wiedziałam, że jego rodzina jest mocno prawicowa, ale on nie interesował się polityką, mówił, że to nie jest istotne (wiedział, że jestem osobą bardzo liberalną). Ale teraz, kiedy PIS jest u władzy zaczął aktywniej angażować się w takie tematy, wyrażać dość agresywnie swoje zdanie, wyśmiewać moje poglądy. Nie przyznaje się, że jest miłośnikiem obecnego rządu, ale już przestał ukrywać, że raczej im kibicuje. Jesteśmy razem od 3 lat, narzeczeństwem od roku. Nie narzuca swojej opinii zazwyczaj, woli o tym nie rozmawiać. czasami jednak podejmuje takie tematy. Ja jednak bardzo się o to martwię, bo przeszkadza mi sama myśl, że ma inne poglądy na świat, kwestię społeczne. Czy da się wychować dziecko z taką osobą? Nie chcę oglądać tych samych programów, wiadomości, przeszkadza mi to, że nie przeszkadzają mu rzeczy, które przerażają mnie! :P Czuję, że przez to nie jesteśmy blisko i mało tematów możemy poruszyć. Czuję, że polityka nas dzieli, nie możemy porozmawiać na mnóstwo tematów, bo wszystkie ostatnio są upolitycznione. Męczę się z tym bardzo. Wiem, że mu też to przeszkadza, tylko o tym nigdy nie powie. On jest gotów to ignorować, ale nie jestem pewna, czy dlatego, że tak bardzo mnie kocha, czy po prostu jest wygodnicki i myśli, że jakoś się ułoży i nie chce się zastanawiać. Sam nie chce zastanawiać się nad rozważeniem innych racji. Każda rozmowa o polityce czy nawet temacie bliskim ale nie bezpośrednim, kończy się masakryczną awanturą (ogólnie jesteśmy osobami raczej "gorącymi" i mamy trudne charaktery). Bardzo proszę o odpowiedzi, jak wam się udało zbudować relację? Jeśli też szukacie odpowiedzi, to podzielcie się postępami :) Zasadnicze pytanie: czy warto się dogadać? czy na prawdę można ten temat w naszych czasach i obecnej sytuacji politycznej zignorować? Czy można zbudować bliskość i prawdziwą przyjaźń w związku z osobą, która nie popiera twoich poglądów? Pozdrawiam, A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mam ten problem. Ja głosowałam na PIS, on na PO. Mimo to ja nie chodzę do kościoła, a on tak :) Nie każdy wyborca PIS to moherowy beret. On krytykuje mój wybór. Jak rozmawiamy, to się nie kłócimy, ale też jedno drugiego nie jest w stanie przekonać.. Czy taki związek może przetrwać ? Czy sądzicie że nasze wybory polityczne to też tak naprawdę wybory pewnych poglądów życiowych ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dei Derkneid
Poglądy polityczne ? Ah doprawdy bym musiał tutaj pisać o to w co wierzę. Z moich oczu religia jest najważniejsza, dlaczego ? Według mnie i nie tylko mnie wierzę w ,,zjednoczone państwo,, które by trwało na podstawie mych własnych cytatów : 1. ,, Kto prowadzi ludzi na bój prowadzi ich na brutalną śmierć a kto się broni jest tak samo winny jak ci co życie odbierają,, 2. ,, Dawaj za darmo a swą zapłatę oczekuj w latach, troszcz się o każdego człowieka i pomagaj a nie bierz, kochaj wybaczaj i biedniej,, 3. ,, Wart jest naród wzajemnie się wspierający i kochający niż taki co poświęca rodzinę dla kradzieży i łgarstw, niż taki co jego mieszkańcy nie interesują się i sądzą wedle swych idiotyzmów,, 4. ,, Jeśli jesteś w czymś dobry czyń to za darmo,, ,,Prawdziwe państwo,, nie potrzebuje polityków bo to jego sami mieszkańcy decydują o tym czy żyje się im lepiej a jeśli komuś żyje się źle wspierają go nawet jeśli dana osoba sama nie chce wsparcia to nie robimy tylko z tego powodu ale czynimy to równierz bo kochamy tę osobę i nawet jeśli choćby jedna osoba była zła albo smutna to wiemy że samo znaczenie zmiany poglądów i otwarcie się przed innymi to ciężki okres. Derkneid

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Część, ja mam w domu przerąbane z moim ojcem. On jest zagorzałym zwolennikiem PO i zatwardziałym przeciwnikiem PiS. Wolność słowa i wyznania polega u niego na popieraniu PO i krytyce PiS. Moja św. pamięci matka całkowicie mu się podporządkowała w sprawach politycznych, ponieważ nie chciała kłótni. Kiedy skończyłam 18 lat i sama zaczęłam głosować, stwierdziłam, że nie będę taka jak matka, ponieważ jestem dorosła i sama decyduję na kogo głosować. Osobiście nie jestem ani za PO ani za PiS i w pełni szanuję zdanie innych. To jest zawsze powodem kłótni z moim ojcem. On nie daje sobie wytłumaczyć, że ktoś ma inne zdanie w sprawach politycznych niż on. Dla niego każdy, kto nie popiera PO jest zły, a zwolennikiem PiS jeszcze gorszy. Jak mu powiedziałam, że nie będę głosowała na PO to stwierdził, że mam porządnego jebca i przez takich jak ja w tym kraju jest źle i nigdy nie będzie dobrze. Jego zdaniem, skoro nie popieram PO to nie dam sobie rady w życiu. Jak oddaję głos na inną partię, to później zawsze się do mnie nie odzywa przez miesiąc. Kiedy mają być wybory, obojętne czy Prezydenckie czy do Sejmu i Senatu, to zawsze unikam z nim kontaktów... ewentualnie ograniczam do maksymalnego minimum. 

Od siebie dodam, że w pełni rozumiem osoby, które są w podobnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×