Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Urocza pomaranczowa! Dziekuje za piekne zdjecie.Ty wiesz,ze nie moge przeslac---wiec wyreczylas mnie.Tak...tak...chodzilo o maki. To dla Ciebie mam grecki mit o nich. Dla starozytnych mieszkancow Hellady mak byl atrybutem Hypnosa, pana snu,brata boga smierci.Jego krolestwo miescilo sie w najdalszym zakatku Olimpu---tam,gdzie nie docieraly promienie slonca,a okolice spowijala gesta mgla.Miejsce to ,budzace groze,z daleka omijaly zwierzeta i ptaki.Martwa cisze przerywal jedynie monotonny szmer rzeki Lete.Woda z jej zrodel miala niezwykla moc. Kaszdy,kto ja skosztowal,tracil pamiec o tym,co widzial i przezyl na ziemi.Brzeg rzeki obrastaly maki,wyznaczajac granice miedzy swiatem zywych i umarlych.Hypnos przez okragly rok dogladal i pielegnowal te kwiaty.Potem troskliwie zbieral makowki i sporzadzal z nich tajemne mikstury.To one wlasnie sprowadzaly na ludzi sen, ktory pozwalal za zycia przeniesc sie w zaswiaty,do Hadesu,i wrocic stamtad bez szwanku. Dlatego tez greccy,a potem rzymscy bogowie smierci,snu i nocy mieli glowy przyozdobione wiencami z makowek. W tradycji zydowskiej okadzanie dymem z palacych sie lodyg pomagalo podobno pozbyc sie bolu zebow.Kwiaty uzywano przy leczeniu zoltaczki. Bukiet makow byl tez atrybutem bogini przyrody Demeter.Po utracie swej jedynej corki Persefony,podstepnie uprowadzonej przez Hadesa,pani urodzaju popadla w rozpacz.Ziemia przestala rodzic plony,na swiecie zapanowal glod.Wtedy to Zeus ulitowal sie nad umeczona matka i nakazal wladcy podziemnego swiata zwrocic porwana dziewczyne.Musiala ona jednak 3m-ce w roku spedzac w krolestwie ciemnosci,u jego boku.Odtad,gdy Persefona wychodzila z podziemia,swiat mail sie wszystkimi kolorami WIOSNY---tak ogromna byla radosc Demeter.Lecz rownie wielka byla rozpacz przy rozstaniu.Przyroda na ten czas zamierala,a budzila sie na nowo podczas kolejnego spotkania. W wielu slowianskich osadach co roku wyznaczano chlopca,jedynaka ktory mial obsiac wies waskim pasem makow,aby uchronic przed klatwa i zaraza. Z podziekowaniem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazdy Przepiekne maki!! Siedze przed monitorem i zachwycam sie. Cudenko!!! Dziekuje,dziekuje...........z calego serca. Jestes kochana---POMARANCZOWA --PANI! Pozdrawiam wszyskie panie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam w niedzielne popołudnie 🖐️ mnie też podobają się te maki. Dziękuję pomarańczowemu nikowi. 🌻 Malowałam kiedyś łąkę pełną maków. Malowałam ją korzystając ze zdjęcia, które zdobiłam w koszalińskiem. Było tam tak dużo maków, że łąka zmieniła kolor i nie była wcale zielona. Malując ją, musiałam zazielenić obszar łąki, bo zakrawało by to na kicz. Tyle czerwonego koloru! Niezapomniane wrażenie, tym bardziej, że w moich okolicach (Kurpie Bałe) maków jest niewiele. A teraz czekam na chabry. Już pokazały się pierwsze kwiatki. Co za kolor!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W moim miasteczku nastała moda na astry. Niestety, trzeba na nie jeszcze poczekać. To kwiaty lata. [kwiat} Spacerując wzdłuż ogrodzeń domków na naszej ulicy, wiele się można dowiedzieć o astrach. Nawet nie przypuszczałam, że jest ich tyle odmian, tyle kolorów i tyle wielkości. Są ogródki, w których astry posiane są w myśl siedmiobarwnej tęczy. W innych tworzą róźnobarwne kobierce, a jeszcze w innych, niby przypadkiem tworzą nowoczesne postmodernistyczne wzory. Bomba. W naszym ogródku przed domem - malusieńkim jak husteczka do nosa - moja młodsza córka posiała wszystkie w jednym kolorze. Astry mają być fioletowe i to w różnych odcieniach. To wielka loteria, bo nigdy tak do końca nie wiadomo jakie nasiona się kupiło. Zobaczymy! Lato tuż, tuż! Przesyłam pozdrowienia dla pomarańczowego maczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam WERANDE! Wiosno! Polecam szerokolistny aster amerykanski---ASTER novae-angliae. Jest wyjatkowo silnie,bujnie kwitnaca bylina.Bardzo pieknie prezentuje sie w sasiedztwie krzewow zawsze zielonych,a takze przybierajacych barwy jesienne. dziewczyny,jezeli uciazliwe komary nie daja WAM spokoju,w poblizu ulubionego miejsca wypoczynku,to zasadzcie : ---czeremche---lubi polcien ---miete--rozrasta sie bardzo szybko,rosnie w miejscach przewiewnych,polcienistych i wilgotnych ---krwawnik--lubi miejsce sloneczne,nie lubi wilgoci ---bazylie--wymaga duzo slonca i wilgoci.Jak pojawia paki kwiatowe, usun je,to wtedy ladnie sie rozkrzewi. Aurinko! Przypomnialas mi wypady za miasto,zboza z makami,chabrami....Tylko zastanawiam sie,po co zrywalismy chabry...nie,nie chodzilo o bukiety....pamiec mnie zawiodla! Pozdrawiam wszyskie Panie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystkie--za szybko pisze ,tak sie spiesze do obowiazkow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Gracjo! Dziekuje za piekne zdjecia i wiersz. Mam wyjscie do fryzjera,zostalo mi troche czasu.Nie wiem,czy zdaze cos napisac.Przed chwila uciekl mi moj tekst,jestem troche zniechecona.Buuuuuuuuuuuu...... Pozdrawiam Ciebie i panie podazajace na werande!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANIELA W CHICAGO Zaczelam szukac roboty i dosc szybko ja znalazlam.Na lotnisku. Za 3.5$/godz.,przy sprzataniu.Latalam ze scierka i odkurzaczem,uwijac sie trzeba,bo roboty duzo,agodziny to co rusz obcinaja,aby tylko mniej zaplacic.Polakow duzo tu pracuje,choc zaplata marna.Ale ciekawa to praca.Napatrzec sie mozna co niemiara.Leca samoloty w daleki swiat.Leca.Ludzi tlumy podrozuja. Czarni,biali,zoltki.Rozniste narody. Najlepiej to lubilam patrzec,jak Polacy odjezdzali.Serce sie krwawilo, ze oni do swoich,do dzieci,a tylko ja,jak ta sierota,wrocic nie moge. Ile to dobra,majatkow z Ameryki wywoza.Walizy jak stodoly..... Koniec swiata!!!! A ile sie czlowiek napatrzyl na te pozegnania?Od razu widac,kto jedzie tylko w odwiedziny czy na wycieczke,a kto waraca na stale. Ci pierwsi weseli,radosni,ciesza sie,ze kraj zobacza i z powrotem wroca.Natomiast ci drudzy,to jak na sciecie jada.Niejeden to chetnie by nawet z lotniska sie zawrocil,gdyby telegramu do zony czy dzieci nie wyslal,gdyby tam na niego nie czekali. Tu sie zegnaja,a tam znowu beda witac i placzu tez co niemiara bedzie.Dziwny ten swiat,dziwny............\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️Jak dobrze mieszkać w warszawskiej czynszówce latem. Oczywiście , na pierwszym piętrze. Wszędzie na ulicy upał, duchota i prażące słońce, a na naszym podwórzu cień, rozkoszny chłód. Nie uwierzycie, ale latem, w czasie upałów, oglądamy telewizję otuleni w koce. Mamy koce na różne pory roku. Zimowe koce są lekki i cienkie - bo grzeją kaloryfery i na ogół jest ciepło. Otulamy się więc tylko dla przyjemności. Letnie koce są cieplejsze i milsze w dotyku, bo otulają ciała ubrane w letnie lekkie ciuchy. Najcieplejsze koce są na jesień. Kiedy kaloryfery jeszcze nie grzeją ,a na dworze jesienny deszcz - to najlepiej jest pod wełnianymi kocami w szkocką kratkę. Marzenie. Każdy ma swój koc, aby nie było walki o \"cieplejszy\" róg. Przesyłam pozdrowienia otulona w letni welurowy koc ozdobiony atłasową lamówką, mój ulubiony.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosna w calej krasie... U mnie to chyba lato? Jest upalnie.Wczoraj chcialam pobyc na sloneczku,ale nie dalo sie.A poza tym swieza fryzurka.... Szymonko,przywolalas mi moje pierwsze mieszkanie.Po studiach przydzielono mi konkretna miejscowosc ;szkola nowoczesna,\"wlasna pracownia i 1/2 domu/.Dom ten byl w stylu starego dworku -----duze okna,kolumny przy wejsciu do domu.Na dole mialam dwa pokoje i kuchnie,na gorze 2 pokoje.Byla tez piwnica/nie musialam pochylac sie/ a w podworku wykafelkowana pralnio--suszarnia. Byl garaz na 2 samochody.Nie mialam samochodu,wiec i garazem nie zaprzatalam sobie glowy.Ale mialam ogrod,skladajacy sie z dwoch czesci---w jednej byly owoce,krzewy,a w drugiej czesci plynal sobie strumyczek,nawet nie taki malutki. W pokojach byly piekne rzezbione piece,w kuchni wymurowana kuchnia---nawet byla zgrabna.Nie cierpialam palenia w piecu,ale i z tym sobie dobrze radzilam.Mialam takie drewienka z zywica i blyskawicznie zapalaly sie.Ciagnelo do komina az milo bylo sluchac. Dokladalam wegla a potem .....zakrecalam piec i grzal,oj grzal dlugo. Sprzatanie tez bylo ciekawe---aby powycierac kurze z pieca,musialam dostawiac stol,na nim krzeslo i dopiero ja.Dziwie sie,ze nawet zawrotow glowy nie mialam.... Dodam,ze wszedzie bylo duzo drzewa--biale drewniane podlogi, nowe drewniane okna,piekne schody na gore.... Nie bylo lazienki,ubikacja na dworze.Przyzwyczailam sie nawet. Pozniej uslyszalam,ze druga polowe domu moge wykupic za 90 tys. przez okres 30 lat.Juz zaczelam robic plany....gdy tymaczasem na horyzoncie pojawil sie moja sympatia.Snulam swoje plany przez dwa lata,on milczal---czyli akceptowal.Pobralismy sie i ten zgodliwy czlowiek poinformowal mnie,ze wtedy i wtedy....przysle ciezarowke,mam byc spakowana-----zabiera mnie w swoje strony. Robilam wszystko poslusznie,bo maz i zona musza razem.Prawda? Przydzielono nam mieszkanie w bloku.....i zaczela sie moja tesknota do mojego panienskiego kata.Przypominalam sobie te piekna aleje,wysadzona drzewami,ktora prowadzila do mojego domu,te wszyskie niepowtarzalne uroki............wszystko bylo tam proste,bliskie memu sercu. Opowiadalam moim przyjaciolom o tym swoim miejscu......az pewnego razu uslyszalam od meza,ze niebawem bede mowila,ze zostawilam nie dworek,ale palac.......Uspokoilam sie z tesknota---juz nie mowilam tak czesto,zacieralam slady w pamieci. Pozniej moje Wichrowe wzgorze z pieknym widokiem i altanka bylo moim ulubionym miejscem. Ale mam jeszcze inne miejsce z szumiacym strumykiem pod lasem... Ach ,co to za miejsce!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!To tam bedzie moje swietowanie................... Pozdrawiam wszystkie panie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ kochane! Viguś,zaciekawiłaś mnie ogromnie:D,dobry kawałek prozy wspomnieniowej.Przeczytałam z zapartym tchem,strasznie lubię takie nieco starsze miejsca.Wysokie pokoje,dużo drzewa,wielkie drzwi,kominek!To domy marzeń🌻 A ma się co się ma! Ja ostatnio na nowo pokochałam kawałek ziemi od strony północnej. Po generalnej przeróbce wg projektu mojej córki wygląda na to,że nieduży ogród stał się naszym drugim domem,szczególnie w ciepłe,słoneczne dni. Jest nawet niewielki \"stawek\",a do niego,po kamieniach spływa woda szemrząc cichutko.Bajka! Wczoraj moja przyjaciółka,która zresztą sprowokowała wykonanie tego oczka,przyjechała z córką dostarczając spore ilości roślin wodnych i okołowodnych ze swojego stawku.Jest ślicznie....I romantycznie.... Od kilku dni Afryka w Polsce Viguś,w Stanach tak samo? Pozdrawiam serdecznie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Linko! By bylo smiesznie,to zamarzylam sobie koze----tak koze! Na pytanie meza--kto bedzie ja doil---zrobilam zdziwiona mine. ---Jak kto kto? ---Ty,tylko ty. Uslyszalam--Po moim trupie. Wyglada na to,ze bede musiala jeszcze na starosc nauczyc sie doic koze.Moj Boze,tyle rzeczy pokonalam w zyciu,to...koza takze. Zadbam o moja kozke,zadbam...........Ale najpierw musze tam byc! W Chicago upal.Planuje wypad nad jeziorko. A gdzie podziewa sie Aurinko,Wiosna ,Gracja ,Mania,Norina ? Gorace,ale naprawde gorace pozdrowienia przesylam Wam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Linko! By bylo smiesznie,to zamarzylam sobie koze----tak koze! Na pytanie meza--kto bedzie ja doil---zrobilam zdziwiona mine. ---Jak kto kto? ---Ty,tylko ty. Uslyszalam--Po moim trupie. Wyglada na to,ze bede musiala jeszcze na starosc nauczyc sie doic koze.Moj Boze,tyle rzeczy pokonalam w zyciu,to...koza takze. Zadbam o moja kozke,zadbam...........Ale najpierw musze tam byc! W Chicago upal.Planuje wypad nad jeziorko. A gdzie podziewa sie Aurinko,Wiosna ,Gracja ,Mania,Norina ? Gorace,ale naprawde gorace pozdrowienia przesylam Wam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze....o mojej kozie podwojnie! Przepraszam Jednak koza musi byc.Juz nie mam watpliwosci.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gracjo! Dziekuje,musze sie podszkolic....Przyda mi sie sciagawka. Lineczko!Dobrze,ze jestes..... Co roku wypoczywalismy w lesie ,nad jeziorem---50 km za Poznaniem. Moja rodzina ma tam caloroczne domki od --nastu lat.Mam swojego ulubionego kuzyna---ma dom i altanke,ktora byla naszym wakacyjnym azylem. Urlop byl fantastyczny.Kuzyn gotowal pysznosci,moj maz pomagal mu w tych przygotowaniach.My--kruche kobietki plywalysmy po jeziorze.Przyplywalysmy na sygnal,kiedy obiad byl na stole. Pewnego dnia.......usiedlismy do stolu.Bylismy tacy radosni....nic nie zapowiadalo malzenskich dasow do momentu,kiedy wyskoczylam z koza. Otoz nasi znajomi oferowali mlode kozki kazdemu,kogo spotkali. Nam tez zaproponowano---pomyslalam o kuzynie. No wlasnie....wtedy podczas obiadu zapytalam sie ,czy nie chcieliby kozki?Moj kuzyn natychmiast zapragnal koze,ba,znalazl juz dla niej miejsce.Reakcja jego zony byla natychmiastowa: ---Absolutnie nie zgadzam sie na zadna koze. Kto bedzie opiekowal sie nia codziennie? Skruszony,wystraszony i przejety kuzyn szybko odpowiadal na pytania zony. Juz ten obiad przestal nam smakowac,zrobilo sie smutnawo. Bylismy wszyscy dziwnie nerwowi...Nagle moj maz cichutko zapytal mnie,po co wyskoczylam z ta cholerna koza? Chcialam lagodzic sytuacje,ale slysze\"koza,albo ja\".Pobieglam za jego zona.Znow wsiadlysmy do lodzi---glodne i smutne. Gdyby nie burza,pewnie plywalybysmy do zmroku....a moze i dluzej. I pomyslec tyle ambarasu przez niewinna kozke...... Innym razem opowiem o kozie na smyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️,kochane,Kózkowo nam się zrobiło na werandzie:D Powało grozą i burzą na jeziorze z opowiadania Vigi🌻 Przypomniało mi to historię wzięcia pod mój dach naszej kochanej kotki:D Moja córka tak strasznie chciała mieć kotkę w rok po odejściu poprzedniej.A ja byłam tak bardzo przeciwna,bo obie mocno przeżywałyśmy zaginięcie Tity! Wiedziałam,że coś się święci,te narady z kolegą,te tajemnicze uśmieszki,te telefony non stop!No i stało się,na prośbę córki jej kolega pojechał na wieś,do zaprzyjażnionego weterynarza,któremu parę tygodni wstecz urodziły się rudziutkie kocięta.Przywiózł kotkę i szybko odjechał,bo widział,że jestem mocno zdenerwowana. A ja...pokrzykiwałam na córkę w tym stylu: zamiast wziąć się za naukę(córka była w klasie maturalnej) to wymyślasz sobie sprawy zastępcze,imitację życia sobie przywiozłaś:D,na co córka spokojnie - haha,to już nawet mamy dla niej imię,będzie się nazywać Imitacja:D. I tak zostało. Wydaje mi się teraz,że to bardziej ja się bałam odpowiedzialności związanej z wychowaniem maleństwa,a nie córka życia! Może dzięki Imitacji matura została zdana bardzo dobrze,jeszcze lepiej egzaminy na studia i wiecie co...w minioną niedzielę przeżywałyśmy razem otrzymanie absolutorium.Jak ten czas szybko leci,do obrony jeden krok,a Imitacja?Wczoraj wieczorem przyniosła mi złowioną mysz polną:D Odbył się rytuał,głębokie miuczenie,moja niezwykła radość z prezentu,głaskanie,dokładanie pysznego jedzenia z saszetki i sprzątanie myszy do kosza.O losie:D 🌻 Strasznie podobają mi się opowiadania kózkowe,proszę o więcej🌻 A gdyby tak kozę wpuścić do mojego wypasionego ogródka? Nie musiałabym trawy kosić? Pozdrawiam gorąco👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wpuszczaj Linko kózki do swojego ogródka. Kozy jedzą wszystko. Dokładnie, systematycznie, bez wyjątku. Lepiej pooglądać je u sąsiada, za płotem. Ja tak robię. W tym roku są aż trzy maleńkie kożlęta. Jest na co popatrzeć. Witajcie 🖐️ Jeśli już tak nam się zebrało o zwierzętach, to wspomnę moich znajomych, którzy dostali kiedyś w prezencie ślubnym.....gęś! W ślicznym koszyczku, z piękną kokardką na maleńkiej szyjce, bo było to gęsie dziecko. Istne cudo. \"Dziewczynka\". Znajomi obchodzili ostatnio trzydziestą rocznicę ślubu, a ich Matylda obchodziła swoje kolejne urodziny. Łatwo zgadnąć, które.;) Matylda posiadła podwórze na własność. Nawet psy się jej słuchają. Nie wpuści nikogo obcego na podwórze, a nocą - zaniepokojona - robi hałas większy od sfory psów. Jest ukochanym zwierzątkiem swoich dobrodziejów, chociaż za pieszczotami nie przepada. Daje się głaskać tylko wtedy, kiedy przynosi się jej smakołyki. Ma ulubiony zestaw zielska z pobliskiej łączki. Jeśli ktoś chce jej się przypodobać - najpierw leci na łączkę. Wiem, bo sam kiedyś - na czworakach- zrywałam w przydrożnych rowach lebiodę, czy jak się to ziele nazywa. Chciałam mieć spokojne i bezpieczne wejście do posiadłości matyldy, o przepraszam, posiadłość moich przyjaciół. Teraz, kiedy mieszkam na wsi, chciałabym mieć krowę. Uwielbiam krowy. Mają najpiękniejsze oczy na świecie. Ogromne, wilgotne, aksamitne i takie tęskne spojrzenie. Trochę tępe, ale jednak - piękne. Niestety, nie znam się na opiece nad krowami, a w okolicy nie ma nikogo, kto mógłby mi pomóc na stałe. To siano, ta kiszonka, no i to dojenie. Zostaje mi tylko podpatrywanie sąsiedzkich krów, ale to nie to samo. A poza tym, jak każde polskie krowy - są niemiłosiernie brudne. Żal na to patrzeć, dlatego kolekcjonuję sobie zdjęcia krów. Najpiękniejsze przysłała mi mailem znajoma z Helsinek. Jest przepiękna, szczególnie, że zdjęcie zrobił czołowy fiński fotografik. Pozdrowienia, muuuu, beeeee, hau hau hau, miau miau ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie przyjaciele zwierzat! Mamy ciekawe upodobania....Przestroge Aurinko biore do serca=== zostaje mi podpatrywanie.Niech i tak bedzie,skoro lubie zielen. Czytajac o artyscie z podworka Szymonki.....rysowal mi sie obraz Kazia------to nasz \"artysta\".Ma swoje latka,gorzej z rozumem.... Ma swojego czwronoznego przyjaciela --koze o imieniu Zosia. Spotykalismy ich na spacerach .Na widok Zosi,nasz kulturalny pies dostawal dziwnych drgawek...... Koza byla wyprowadzana na smyczy.Wzbudzali \"sensacje!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
====POCZTOWKA Z USA============================ W USA wszystko dzieje sie szybko.Zwlaszcza w duzych miastach wydaje sie,ze kazdy gdzies sie spieszy.Amerykanie chca szybkicg odpowiedzi i szybkich rozwiazan.Decyzje powinny byc podejmowane bez zwloki. Maja oni poczucie,ze musza byc w ruchu,bo w przeciwnym razie pozostana z tylu lub wypadna z gry.Czas postrzegany jest jak cenne dobro.ktore nalezy wlasciwie wykorzystac.Stresuja sie,kiedy czas ucieka.Firmy zatrudniaja nawet ekspertow,ktorzy obmyslaja sposoby szybszego wykonywania roznych procedur. Bycie ciagle zajetym to znak,ze jest sie bardzo wazna osoba.Ktos, kto zalatwia sprawy w powolnym tempie,moze byc uznany za czlowieka,ktory wykonuje blaha prace lub nawet jest osoba leniwa. Amerykanin moze powiedziec nam,ze nie dzwonil do nas,poniewaz byl bardzo zajety.Nie mozemy obrazac sie...... Moze to sie wydac wrecz barbarzynstwem,ale niektorzy Amerykanie wyznaczaja spotkania biznesowe przy sniadaniu o godz.7.00 AM i spodziewaja sie juz tak wczesnie zalatwiac interesy. W kontaktach biznesowych z Amerykanami musisz dostosowac sie do ich tempa.Albo dotrzymasz im kroku,albo poszukaja kogos innego, komu sie to uda. Dotrzymywanie terminow jest bardzo wazne.Jesli mowimy,ze zlozymy sprawozdanie w okreslonym trminie lub natychmiast wyslesz fax,beda cie trzymac za slowo. Ludzie,ktorzy nie dotrzymuja terminow,uwazani sa za niepowaznych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was mile PANIE! Wyslalam pocztowke ,wiec moge wrocic do naszego swiata. Nie mam kota w domu,ale na dzialce jest ich mnostwo.Nie glaskalam, bo nie nalezaly do zadbanych.Karmilam je przed przyjsciem mojego meza.Jak on nie cierpi tych kotow!!! W poblizu mamy wyjatkowych sasiadow--------nadali im imiona, podkarmiaja je codziennie. Najbardziej urodziwym jest Cygan.Jest to wyjatkowy kot! Byl na kazde zawolanie! \"Pojde \"za Aurinko i pozegnam sie miau,miau! Aurinko,Linko,Gracjo---jak milo,ze moge Was poczytac.Dziekuje! Pozdrawiam wszystkie Panie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SA CHWILE,KTORE W PAMIECI ZOSTAJA I CHOC CZAS MIJA,ONE NIE MIJAJA. SA TEZ OSOBY RAZ POZNANE, KTORE BYWAJA NIEZPOMNIANE. Milego weekendu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość graacjaa
Jest bardzo późno 00:17 myśli krążą wokół ... przesyłam paniom wiersz o aniołach ERNEST BRYLL Czemu zamykasz drzwi za sobą... Czemu zamykasz drzwi za sobą Tak szybko żeby nikt nie zdążył Wejść do mieszkania razem z tobą Za oknem przecież Anioł krąży Słuchaj naprawdę to Twój Anioł Więc po co ma na deszczu czekać On z nieba na to jest posłany By czuwał wiernie przy człowieku Takie jest nad nim prawo boże Że żyć bez ciebie nie może W szyby puka skrzydłami Puść go — niech żyje z nami Czego za sobą drzwi zamykasz Czy boisz się przeciągu? Niech wiatr zahuczy jak muzyka I w niebo nas pociągnie 15 V 1987 zyczę miłego i ślonecznego weekendu graacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatnie wiosenne przywitanie, bo za dni kilka - LATO ! :) 🌻 🖐️ Czytałam z wielkim zainteresowaniem o zwierzakach. Przyznam, że wolę te opowieści, które są optymistyczne i zabawne. Tyle zła dzieje się wokoło naszym \"mniejszym braciom\", że tu, na werandzie chciałabym posłuchać o tej lepszej stronie przyjaźni człowieka z psem, kotem, kozą, czy gęsią.... W naszym miasteczku jest bardzo dużo zwierząt. Są zadbane i nie, jak wszędzie na świecie. Ale nasi sąsiedzi z naprzeciwka traktują swoje zwierzaki jak nigdzie na świecie. Mają kilka psów. Każdy ma drewniany prześliczny domek z w e r a n d ą ( ocieplana ta buda, a jakże), maleńki ogródek trawiasty z płotem i ozdobną furtką, zamykaną na noc. Każdy pupil ma przepiękną obrożę i porcelanową miskę. Wspólny jest cały \"plac zabaw\", i to taki, że dzieciaki z sąsiedztwa zazdroszczą. Codziennie odbywa się toaleta milusińskich, a jak któryś zachoruje, to doświadcza zaszczytu nocowania w domu gospodarzy. Regularnie przyjeżdża zaprzyjaźniony wetrynarz i .... raz w roku ....psycholog psi. Tak, tak. Znajoma mojej sąsiadki specjalizuje się w psiej psychologii. Rozmawiałam z nią kiedyś i dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy o psiej naturze. Aurinko lubi krowy, a ja tygrysy bengalskie. Nieśmiało upominam się o internetowy upominek. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie mile Panie! Zaczynam wiec opowiesc o pani Joannie,57 letniej kobiecie,dzieki jej ciezkiej pracy w USA ___dwojka dzieci wybudowala piekne domy,czworka wnukow chodzili do prywatnych szkol,dwoch zieciow jezdzilo na narty w Alpy,a dwie corki cztery razy w roku na tak zwane \"farmy urody\'. Matka splacala kredyty dwa nowe samochody,dwa zestawy kina domowego,meble do ogromnych domow swoich dzieci. Kobieta ta ma przykurcze rak ,spowodowane praca ponad sily i za soba 15 lat spedzonych na sprzataniu cudzych domow,nocnym sprzataniu biur,opiece nad starymi ,schorowanymi,nie zawsze milymi ludzmi. Pani Joanna moze \"pochwalic sie\" rowniez latami/15/ spedzonymi w jednym malenkim pokoju ze swoja rowiesniczka___Michalina.Pokoj dzieli kotara umocowana na zylce.Dwa lozka stoja obok szafy,ktora miesci caly dobytek pan,ktore zyja tu od kilkunastu lat. cd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd./2/ Pani Joanna: ____Do Stanow przylecialam w 1990 roku.W Polsce zostawilam corki: 16_oraz 19_letnie panienki.Mialam wowczas 42 lata.Dziewczynki zostaly z mezem,ktory jest nauczycielem.Mial do mnie dojechac. Takie byly nasze plany,lecz los je nieco zweryfikowal.Maz po dwoch latach mojego pobytu tutaj poprosil o rozwod.Zwiazal sie z sasiadka. Nie ukladalo nam sie najlepiej,nie upieralam sie zbytnio przy tym malzenstwie. Krotko po rozwodzie okazalo sie,ze najmlodsza corka jest w ciazy i trzeba szykowac wesele.Takie prawdziwe,na 250 osob.Zarabialam wtedy naprawde dobrze,pracowalam po 15 godzin dziennie,bylam o te 15 lat mlodsza,mialam wiecej sily. Wyprawilam weselisko dla najmlodszej corki__to byl poczatek wydatkow na dzieci.Tak wydatkow,ktore trzymaja mnie tu 15 lat. Jak nie pomoc dzieciom w potrzebie?No wlasnie,w potrzebie..... Do marca tego roku tak wlasnie myslalam o tych wydatkach___to potrzeby moich dzieci.Dla nich sklonna jestem zrobic wszystko. Dla nich _mieszkam w pokoju z druga osoba,zeby bylo taniej.Dla nich od 15 lat nie bylam u kosmetyczki,pracowalam po 15 godzin dziennie. Dentyste odwiedzalam tylko wtedy,kiedy bol zeba byl nie do zniesienia.Dla nich.....a szkoda gadac! No tak,ale jak isc do kosmetyczki? jaki to zbytek!!!!!/,gdy dzieci buduja i urzadzaja domy___pieniadze ida wtedy jak woda. Jak isc do fryzjera,gdy trzeba dzieci i wnuki wyslac na wczasy. Baltyk juz sie im znudzil.Byla Chorwacja,Grecja Majorka.......... cd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj DROGA GRAACJO! Masz racje,ze wiekszosc matek sa chore z milosci .Musi jednak sama dojsc do wniosku,czy warto tak poswiecac sie.Dowiemy sie,czy pani Joanna zmieni swoje podejscie? Uczymy sie cale zycie i wciaz robimy bledy.........Chcemy jak najlepiej i dostajemy po glowie.Na szczescie nie jest tak zawsze. Prosze uzbroic sie w cierpliwosc...... PS.Ciesze sie,ze jestes na WERANDZIE.Naszych pan nie ma---moze lada dzien dolacza....Jestem pewna... Pozdrawiam cieplutko! Pogoda jest cudowna u mnie rowniez!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd./3/ Pani Joanna: Kiedys wpadlam na pomysl,ze zamiast dawac im pieniadze na wakacje zaprosze do mnie dwoch najstarszych wnukow.Tak bardzo chcialam zobaczyc kogos z rodziny.Corki wyperswadowaly mi ten zamysl,mowiac,ze to zbyt duze koszty.Lepiej jednak bedzie,kiedy wysle pieniadze na jakies skromniejsze wakacje. Zgodzilam sie,myslac,ze mam takie oszczedne dzieci!!!Powiedzialam, zeby wybrali sobie jakies tansze wczasy,a ja pokryje koszty.Wtedy wybrali....... Majorke.Przyslali mi potem zdjecia.Plakalam jak je ogladalam.Myslicie,ze z zalu? Nie,z wielkiej radosci i szczescia,iz moje dzieci tak pieknie wygladaja,ze dobrze sie bawia i wygladaja na takich szczesliwych ludzi.Naprawde na szczesliwych! Nie myslalam o tym,ze wczasy kosztowaly mnie fortune.Nie myslalam o tym......Ja sama nigdy nie widzialam nic,poza moja rodzinna wioska i niektorymi miastami.Wazne,by moje dzieci poznaja swiat. Moja owczesna glupota poraza mnie dzis.Czy wiecie,ze to ja dzwonilam do dzieci np w Dzien Matki,zeby mi mogly zlozyc zyczenia z okazji mojego swieta/bo przeciez oni nie moga zadzwonic z Polski, a kto ma czas na wysylanie kartek?/____nie uwazalam za cos niezwyklego,niestosownego. Poza tym,mieszkalam w takim mieszkaniu,gdzie wiecej bylo takich matek,wypruwajacych sobie przyslowiowe flaki dla dzieci w Polsce. Siadalysmy czasami razem wieczorem w niedziele i chwalilysmy sie: to domy moich dzieci,to zdjecia z wakacji...to ziec w nowym samochodzie......to wnuki w prywatnej szkolce jezdzieckiej...... cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×