Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

🖐️ Tysięczny raz powtarzam: Internet to potęga! :D dzięki wskazówkom Miby 🌻 i pomarańczowego nika 🌻 nauczyłam się buszować po You Tube. Dziękuję bardzo serdecznie ❤️. :) Znalazłam tam wiele wspaniałych piosenek z mojej młodości, a raczej z młodości moich nieżyjących już rodziców. Wróciły dawne wspomnienia. Jak to chociażby: mama szykuje się na bal sylwestrowy, nucąc przy grającej płycie gramofonowej ( najczęściej Sławy Przybylskiej ) - takiego dużego czarnego krążka, który mógł się ... stłuc. Albo inne wspomnienie: tata ociera łzy słuchając ulubionego Marka Bernesa; dużo później - Bułata Okudżawy; mogę się do niego przytulić, ale nie mogę go o nic pytać, bo dla taty najważniejsze są słowa ( doskonale znał rosyjski), więc znowu wsłuchuje się w nie i je sobie po cichutku powtarza. Znalazłam na You Tube mój ulubiony przebój rosyjski. Kiedyś w kinach tak samo często grano filmy radzieckie jak teraz amerykańskie. Niewiele z nich pamiętam, bo na ogół męczyły mnie obrazami wojny - nieszczęścia i okrucieństwa. Dlatego filmowy obraz \"Spacerkiem po Moskwie\" tak utkwił mi w pamięci. Był jak powiew świeżego wiatru, a Nikita Michałkow był uroczy i przesympatyczny, taki inny od bohaterów wojennych. Całe lata nie miałam jednak okazji jeszcze raz posłuchać filmowej wiodącej piosenki, no i właśnie teraz - dzięki YouTube- MAM! :) http://pl.youtube.com/watch?v=U8tVNknUhfY Nie mogę jej nagrać na mój dysk, ale mogę sobie słuchać do woli, jak długo będzie trzymana na serwerze. Posłuchajcie :) Pozdrowienia 🖐️ PS proszę o podpowiedzi adresów innych starych ( a wiecznie żywych ;) ) piosenek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Komputer jest dobry na wszystko! Od kilku dni mam okropną \"smugę cienia\". :( Smutki dają mi się tak we znaki, że oprócz komputera nic nie jest w stanie mnie zainteresować. Obiad, sprzątanie, zakupy, spacery - z musu, jak we śnie. Wszędzie smutek. Nie pomogło nawet słońce, które na dwie godziny pojawiło się na Bugiem. Psy szalały ze szczęścia na rozległych, niemal bezkresnych nadburzańskich łąkach, a ja... ja ledwie się uśmiechnęłam. Dlatego jeszcze raz dziękuję okolicznościom, które pozwoliły mi \"odkryć\" You Tube. Siedzę już tam od dwóch dni i zdążyłam się spłakać, wzruszyć, poczuć niesmak ( niestety) i zadziwić. Pełna gama uczuć, która przypomina, że wciąż można się smucić, radować - odczuwać. Żyję. Polecam w wolnych chwilach :) Niedługo prawdziwa wiosna, a z nią radość i pogoda ducha. Jest nadzieja! Oby do wiosny ! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomarańczowy niku 🌻 napisz do nas coś więcej. Widać, że masz dużą wiedzę i wiele rzeczy cię interesuje :). Pozdrowienia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooooooooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po tak pięknej wiośnie wczoraj dzisiaj pada,pada,pada. Witajcie🌻 Filmy oglądane i zapamiętane z nich piosenki,ba,ba! Mój pierwszy film oglądany w szkolnej świetlicy,kino objazdowe przyjechało,co za atrakcja.Zaciemniono okna,dzieciaki usiadły przed białym płótnem i się zaczęło. Z hukiem przeleciał ogromny pociąg,wypuszczając kłęby pary prosto na widzów,chyba to było wtedy bardzo modne:D Zaraz potem ciemne stalowe morze i walka łodzi podwodnych na śmierć na życie.Podwodne zdjęcia,na których latały bezgłośne torpedy,a potem statki wylatywały w powietrze. Tylko domyślałam się o co w tym wszystkim chodziło,pewnie o bohaterstwo i odwagę dzielnych żołnierzy na morzach i oceanach II wojny światowej,napisy były bardzo zatarte i migające,ja pewnie jeszcze tak szybko nie czytałam,może byłam w pierwszej klasie. Przyznam się,że potem przez dłuższy czas do kina z własnej woli nie poszłam. Dużo później,już w liceum nie przepuściłam za to żadnego seansu! Pamiętam \"Siedmiu Wspaniałych\",\"Skłóceni z życiem\" z Marylin Monroe i Clarkiem Gablem, \"Rio Bravo\" z Johnem Waynem i tę pieśń,którą śpiewał Ricky Nelson przy gitarze,właśnie mi się nuci. A potem Spencer Tracy i Katharine Hepburn w \"Żebro Adama\",to była świetna para,Sophia Loren \"Matka i córka\",Elizabeth Taylor,Claudia Cardinale,Brigitte Bardot,pamięć wsteczna jakoś działa,gorzej z krótkotrwałą,ba borelioza:D Do dziś chętnie chodzę do kina,do tych super Multikin,gdzie są wygodne fotele, dobrze działa klimatyzacja,gdzie przed południem nie ma za wielu ludzi,ale w których króluje zapach prażonej kukurydzy od czego mi zaraz robi się niedobrze:D Moja przyjaciółka preferuje komedie romantyczne,więc zaliczyłam tę przyjemną rzecz z Danutą Stenką,która jest w tym dobra,ba ale nie pamiętam jak to się nazywało.Ja wolę mroczne Almodovary,niezapomniane obrazy \"Volver\" i \"Porozmawiaj z nią\". No to na tę chwilę tyle:D Pozdrawiam wszystkie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Teraz, kiedy nauczyłam się tego \"You Tube\" :) mogę rozsyłać muzyczne prezenty. Dla Linki 🌻 http://pl.youtube.com/watch?v=7IpEnsdXwFM Wczoraj spędziłam przy komputerze kilka godzin (!) wieczorem, do 24:00. Na wspomnianym wcześniej portalu szukałam swoich ulubionych piosenek. Najbardziej przypadły mi do gustu projekty wykonane przez internautów, na przykład pokaz starych fotografii Warszawy przedwojennej na tle pięknych piosenek \"z duszą\": http://pl.youtube.com/watch?v=YC8w8nyYKRo&feature=related (to dla tych, którzy lubią sentymenty, wspominki i muzykę niemal klasyczną.) Jutro jadę do Warszawy, mam mnóstwo zaległych spraw do załatwienia. Przy okazji popatrzę raz jeszcze jak wygląda to miasto teraz. I porównam z fotografiami, jakie zobaczyłam na You Tube. To może być ciekawe. Czy o waszych miastach, miasteczkach, wsiach jest coś na tym portalu? Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabawy z YOU TUBE ciąg dalszy. :D Wciągnęłam do zabawy moją internetową przyjaciółkę z Helsinek - Paulę. Przesłałam jej kilka polskich piosenek, min. o Warszawie. W zamian otrzymałam kilka fińskich specjalności. Jedną z nich dzielę się z Wami. http://pl.youtube.com/watch?v=_uKwxeiUUso&feature=related To Dave Linholm. Nazywa się go fińskim Bobem Dylanem. Może i Wam się spodoba? Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko, poruszyłaś delikatną strunę wspomnień. Stare piosenki, stare fotografie. Linka dodała wrażenia filmowe. Zastanawiałam się nad tym jakie są moje doznania i doszłam do wniosku, że bardzo oddaliłam się od przeszłości i zupelnie inna \"moda śpiewana\" opuściła mnie. Stare piosenki odbieram z nutką sentymentu, ale jednocześnie w odbiorze przeszkadza mi inna sceniczna maniera i słaba jakość techniczna. Świat bardzo się zmienił i ja razem z nim. Uważam też, że dobre piosenki mają więcej niż jedno życie. Bardzo lubię przearanżowaną muzykę i nowych wykonawców. Jak pięknie brzmią stare piosenki w nowym wykonaniu. Słuchając ich czuję się we właściwym czasie. Urok starych piosenek tkwi w ich melodyce i wspaniałych tekstach. Dawniej teksty piosenek pisali poeci, obecnie robia to sami wykonawcy z wielka stratą dla utworów. Teksty są \"płaskie\", często wręcz grafomańskie. Wojciech Młynarski chyba nie pisze tekstów, dawno nie słyszałam nowych piosenek. Jacek Cygan pisze dla piosenkarzy starszego pokolenia. Lubię oglądać telewizyjną \"Szansę na sukces\", wśród kilkunastu osób często znajduję prawdziwą \"perłę\". Pamietam występ młodziutkiej Justyny Steczkowskiej, która poraziła mnie swoim występem. Teraz też mam swoją faworytkę, bardzo utalentowaną dwudziestoletnią Annę Józefinę Lubieniecką. Dziewczyna ma przed sobą wielką przyszłość, wierzę, że nie zmarnuje i nie zaprzepaści swojego talentu. Aurinko, na pewno znajdziesz ją w internecie. Posłuchaj, naprawdę warto; polecam szczególnie piosenkę z repertuaru zespołu Wilki \"Eli lama Sabachtani\". Natomiast z wielkim upodobaniem oglądam i słucham piosenek z Kabaretu Starszych Panów - to wielka przyjemność. Pamietam mój pierwszy film oglądany w kinie. Był to \"Król Maciuś Pierwszy\" w kinie Moskwa z Julkiem Wyrzykowskim w roli głównej i piegowatym rudym Felkiem, którego potem widywałam w sąsiednim liceum. Pierwsza sztuka, jaką widziałam w teatrze (w Pałacu Kultury) nosiła tytuł \"Farfurka krolowej Bony\". Pozdrawiam wszystkie Panie. Dobranoc. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhheeeeeeeeejjjjjjjjjjj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to wykonanie
Suliko jest typowym przykladem jak mozna zrujnowac piekna piosenke.Slyszycie ta rabanke w tle? Okropnosc!! Ide sobie:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witam, nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu dostałam się do Internetu. Coś z tą siecią jest nie \"tego\", albo co \"inszego\", bo było gadu gadu, był Skype, a Internetu nie było kilka dni. :( I wciąż nie ma. Teraz korzystam z uprzejmości osoby zaprzyjaźnionej. Niewiele straciłam, jak widzę, bo na naszej Werandzie rozmowy ustały. Tylko muzyka pobrzmiewa, dzięki You Tube. Ponieważ przez tych kilka dni nie mogłam czytać postów, ani ich pisać, więc zabrałam się za swoje albumy rodzinne. Nawet nie przypuszczałam, że mam tyle zdjęć w swoim archiwum. Postanowiłam opisać każde zdjęcie, aby łatwiej było je kiedyś w przyszłości oglądać, raczej bardziej świadomie oglądać. Wiadomo, ludzka pamięć bywa zawodna. Moja - na pewno. Nie miałam żadnego pomysłu na to archiwum. Czy układać zdjęcia według lat, według osób, według miesjc, czy tematycznie. Różnie próbowałam, przez co miałam i wciąż mam więcej roboty i zamieszania, ale wciąż nie mogę zdecydować sie na jakiś konkretny system. Podpowiedzcie mi proszę. Jaką metodę wybrać. Ta robota mnie dobija :( Chociaż czasami miło jest powspominać i poprzypomnieć sobie dawne miejsca i ludzi, czasami dawno już niewidzianych. Pozdrowienia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimo że nie ma śnieżycy, zawieruchy i trzaskających mrozów - nikt na Werandę nie zagląda. :( 🖐️ Byłam na Werandzie kilka dni temu; dzisiaj myślałam, że znajdę kilka słów. Znalazłam tylko swój dawny post. Kurcze, nie mam z kim \"pogadać\". Idę zawinąć się w koc i znowu poczytać Kapuścińskiego. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O parzystych, podwójnych i bliźniaczych Chociaż jestem zodiakalnym bliźniakiem – najłatwiej mi wśród rzeczy pojedynczych i niepowtarzalnych. Mogę robić różne rzeczy, wykonywać różne przedmioty, ale muszą się one od siebie różnić. Powielanie nudzi mnie i męczy, a to, że nie ma rzeczy identycznych wiem aż za dobrze. Pewnie dlatego parzyste, podwójne i bliźniacze mszczą się na mnie i podkładają złośliwości. Bo jak inaczej można to nazwać? Miałam srebrne klipsy – małe, skromne, delikatne – odpowiednie na każdą okazję i na brak okazji też. Po powrocie z podróży służbowej stwierdziłam, że mam tylko jeden klips. Z przykrością pogodziłam się ze stratą. Klips leżał samotnie w szkatułce i ciągle przypominał o zgubie. Po długim czasie postanowiłam go schować i nie oglądać przy każdej okazji. Odłożyłam go na półkę i zajęłam się czymś innym. Po kilku dniach otworzyłam szkatułkę i zobaczyłam, że leży tam mój klips. Spojrzałam na półkę – i zobaczyłam drugi. Okazało się, że dwa klipsy leżały przez kilka lat w dwóch sąsiednich szkatułkach, a ja traktowałam je jako jeden przedmiot. Nie rozumiem tego. To zemsta parzystych. Kupiłam kiedyś dwie bardzo małe jednakowe salaterki, które były przydatne w moim kucharzeniu. Po pewnym czasie została tylko jedna. Szukałam drugiej długo i bezskutecznie. Pomyślałam, że ktoś stłukł ją pewnie i wolał to przemilczeć. Zupełnie niespodziewanie wkładając salaterkę do szafki zauważyłam drugą, znajdującą się głębiej. Tego zupełnie nie rozumiem. Szafka nie jest przepastną otchłanią, co pewien czas robię w niej porządki i dość często przeprowadzam rewolucje, realizując coraz doskonalsze ulepszenia. Jak to się stało? Nie wiem. To na pewno zemsta podwójnych. Przygoda bliźniacza nie jest żadną zemstą a zwykłym zaskoczeniem. W czasach, kiedy półki w sklepach nie były pełne, ale jeszcze nie puste - trzeba było wyprawiać się na poszukiwanie różnych towarów. Takim miejscem była Hala Mirowska, można było tam znaleźć jakieś kasze czy fasole, niedostępne w zwykłych sklepach. Pojechałam tam kiedyś i wyszłam innym niż zwykle wyjściem. Doznałam dziwnego uczucia. Wyszłam z budynku a budynek miałam przed sobą. W pierwszej chwili poczułam się dziwnie. Potem dowiedziałam się, że Hala Mirowska ma swoją bliźniaczą siostrę, bo kiedyś wybudowano dwie identyczne hale: jedna stała się znaną halą targową a druga pozostała mniej znana jako hala sportowa. Teraz obie hale pełnią funkcję handlową, ale nadal funkcjonuje Hala Mirowska i ta druga bez nazwy. Lubię patrzeć na nie i myśleć o ich wojskowej historii. Dobrze, że nikt ich nie zniszczył żadnymi dobudówkami i nie zasłonił bezwyrazistymi apartamentowcami. To jest moja odpowiedź na głos Aurinko, że nie ma z kim porozmawiać. Może właśnie dlatego nikt na Werandę nie zagląda, że nie ma śnieżycy, zawieruchy i trzaskających mrozów ? Pozdrawiam wszystkie Panie i zapraszam na pogaduszki. 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie martw sięęęę
Aurinko Nadejdą ciepłe dni, wtedy chętnie posiedzę na ocienionej werandzie, i pogawędzę z miłą kurpiowską gospodynią :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Droga Benigno 🌻 cudownie mi się czytało Twój post, tym bardziej, że dotyczył w jakimś stopniu mnie samej. Ty, Moja Droga :) tylko to tak zabawnie tę kwestię nazwałaś :\"zemsta bliźniacza\", czy jakoś tam (kurcze, ale mam krótką pamięć ;) ). \"Zemsta bliźniaków\" dopadła mnie w dziedzinie... prania. Jak wiadomo, skarpetki tworzą pary, ale nie koniecznie tak musi być oczywiście. Przynajmniej w moim gospodarstwie domowym. Moja pralka od lat zjada skarpetki. Moje, dzieciaków, kiedy jeszcze mieszkały z nami, męża, te - ostanie z największym upodobaniem. Czasami skarpetki gości. Kupuję skarpetki jak opętana ( zresztą lubię to robić) kompletami po dwa, pięć, a raz nawet dziesięć par! Nie daję ich w prezencie oczywiście, bo wciąż pamiętam smutną, zrezygnowaną minę ojca, kiedy otwierał swoje prezenty ... Ja skarpetki k o l e k c j o n u j ę. Pojedyncze, bo tych zawsze mam najwięcej, całe pudła. Wciąż wierzę, że kiedyś uda mi się pozbierać je w pary; ale ostatnimi laty mam coraz mniej w tej kwestii złudzeń. Pudło się zapełnia, a ja wciąż kupuję, lub wciąż dopasowuję. Przynajmniej raz w miesiącu, czasami rzadziej, siadam sobie przed telewizorem, biorę pudło ze skarpetkami i bawię się w swoistą grę. Uda się złożyć chociaż jedną parę, czy też nie. I wiecie co? czasami się nawet udaje. Jedną, dwie pary, nigdy więcej ;( Zrezygnowana - wyrzucam te pojedyncze, aby po jakimś czasie zorientować się że poszukiwana \"ta druga\" leży spokojnie w pudle; kto wie, może kiedyś leżała obok swojej bliźniaczej? Tym razem nie proszę o pomoc, ani o radę. Ja tak po prostu mam. Ja i moje skarpetki. :D Pozdrowienia 🖐️ PS \"pomarańczowy niku\" dziękuję za słowa otuchy i nutę przyjaźni. Wielce ją sobie cenię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O skarpetce na latarni Moi znajomi stanowią niezwykle dobraną parę. Ona - wielka estetka - uważana jest przez męża za osobę bardzo rozrzutną. On - nie przywiązujący wagi do spraw estetycznych - w opinii żony uchodzi za bardzo oszczędnego, czasem wręcz skąpego. W związku z tym mają mnóstwo tajemnic i spraw drobnych, ale skrzętnie przed sobą ukrytych. Po upraniu w pralce, która nie kradnie skarpetek, zostały one równo parami powieszone na balkonie. Pech sprawił, że zerwał się wiatr i jedna skarpetka zginęła. Pani szybko wyrzuciła drugą skarpetkę, wiedząc, że mąż nigdy nie zauważy braku tej pary skarpetek. Ale stało się inaczej. Pan wracając z pracy zobaczył ze zdziwieniem swoją skarpetkę wiszącą na latarni, zdjął ją i przyniósł do domu z pytaniem skąd się tam wzięła. Pani opowiedziała co się stało i znowu usłyszała słowa na temat swojej rozrzutności. Bo jak można wyrzucać skarpetkę, kiedy nie wiadomo co stało się z drugą. Problemy parzystych skarpetek nie omijają też mnie. U nas, co pewien czas słyszę, że skarpetki się \"rozparzyły\" i została tylko jedna. W pojemniku znajduję kilkanaście skarpetek i tylko z kilku z nich udaje się złożyć parę. Trzymam przez jakiś czas te nieboraczki i kilka razy ogłaszam, że wyrzucam pojedyncze egzemplarze. Po kilku ogłoszeniach - zazwyczaj bezskutecznych - skarpetki wyrzucam. Po terminie znajduje się zazwyczaj kilka od pary, ale wtedy już nie ma do pary. I to jest moja zemsta w stosunku do parzystych. Pozdrawiam walentynkowo ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 ❤️🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane🌻 Problemy skarpetkowe nie omijają i mojego domu,mimo że mam pralkę szczelną \"zamykaną od góry\":D Niedawno rozparzyła mi się bardzo przyjemna para ze słoneczkiem.Długo jej szukałam,w końcu przydusiłam córkę i jest!Okazało się,że zaplątała się z jej olbrzymią ilością najróżniejszych skarpetek,kiedy przez jakiś czas pomieszkiwała u mnie w czasie remontu. Ja jestem oszczędna poznańska gospodyni:D i skarpetek nie od pary lub beznadziejnych:D nie wieszam na latarni:D tylko używam do ścierania kurzu.Delikatna bawełna, dobrze sprana jest do tego celu nadzwyczajna.To jednorazowa sprawa,po użyciu - do kosza. Trochę podobna sprawa jest z filiżankami na spodeczkach.Zwykle zbija się jedno albo drugie.Przykro patrzeć na taką osamotnioną filiżankę,właściwie nie ma jej na czym postawić,stoi sobie w kącie szafki i czeka..na lepsze czasy??? Kilka dni nie było mnie na Werandzie.Miałam przez tydzień mojego angielskiego zięcia i werandowałam z nim a to w Pralince,a to w Brovarii:D Niestety nie dla mnie rozkosze stołu póki co,leczę jeszcze tę paskudną boreliozę,a dodatkowo przyplątana jest babesja,to wszystko od tego wściekłego kleszcza. Ściskam wszystkie❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze skarpetkami
ze znikajacymi skarpetkami sprawa jest prosta, i juz dawno wyjasniona - skarpetki sa zjadane przez skarpetkowego potwora mieszkajacego w zakamarkach pralki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Jak się okazuje, potworów żarłaczy jest w każdym gospodarstwie domowym więcej niż przypuszczamy. Każdy dom ma jednak jednego, szczególnie wyspecjalizowanego. W moim domu - to żarłacz skarpetkowy, mieszkający w pralce, jak tego chce \"pomarańczowy nik\", u Linki 🌻 - to żarłacz filiżankowy , mieszkający w narożnikach szafek , u mojej mamy był to potwór specjalizujący się w rozkompletowywaniu ( ;) ) kompletów talerzy. Kiedy likwidowałam mieszkanie rodziców, stanęłam przed bardzo trudnym zadaniem: czy zachować \"na pamiątkę\" 25 różnych talerzy \"nie do pary\", różniących się innym wzorem, kolorem, klimatem, jakością ( nijak do siebie nie pasujących), czy rozdać je ( ale komu? ), czy też wyrzucić i mieć wyrzuty sumienia.... a jakże! Zgadnijcie co zrobiłam? Dla ułatwienia dodam, że na moich Kurpiach, w siedlisku mam ... stodołę! dużą! :D pojemną !:D Panowie też zmagają się z potworami żarłaczami ( wiem coś o tym); które najczęściej zamieszkują składziki i warsztaciki lub kąty do robótek męskich przeznaczone. Owe żarłacze pożerają np. końcówki od śrubokrętów, które winny były się zawsze znajdować całym kompletem , np. w trzonku lub pudełeczku. Rozkompletowują pudła z wiertarką, która winna w nich spoczywać w wianuszku wymiennych wierteł. Żarłacz pożera zawsze te, najbardziej potrzebne w danej chwili. Potwory podjadają też gwoździe, gwoździki raczej. Zostawiają dwa, trzy, które pętają się wokoło, niepotrzebne, pojedyncze, nie wiadomo do czego. Żal ich wyrzucić, bo a nuż sie kiedyś przydadzą. Przykłady można by szerzyć, pomnażać, przytaczać... Kończąc dodam, że wczoraj znalazłam maleńką skarpetkę mojej czteroletniej Amelii i ogromną skarpetę jej taty, mojego kochanego amerykańskiego zięcia ( ;) Linko, u Ciebie zięć angielski, tak? ). Obydwoje gościli u nas na Kurpiach pół roku temu. Że ja tych skarpetek nie widziałam wcześniej...? No i oczywiście, potwór - żarłacz skarpetkowy - już był zadziałał. Skarpetki są r o z k o m p l e t o w a n e . Pozdrawiam 🖐️ PS Na Kurpie wróciła zima. Za oknem - 10 stopni mrozu, bezchmurna noc, śnieg wokoło. Ale ja czekam na wiosnę. Nie dam się zimie. Przesiedzę ją w domu przy kominku, w towarzystwie moich psów, które zimy też nie lubią i wolą wygrzewać się przy ogniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teatr mój widzę ogromny Aktorstwo jest sztuką i jak to ze sztuką bywa odbierane jest w sposób subiektywny i tak też oceniane. Wizja postaci, i stworzona przez aktora rola, jest nie tylko jego dziełem, ale jest także współtworzona przez reżysera, scenografa i innych. Efekt końcowy nie zawsze jest taki jak zamierzony. Repertuar teatru powstaje poza aktorami, obsadzanie ról też. W poprzednim ustroju teatry były utrzymywane przez państwo a aktorzy zatrudnieni byli na etatach i co miesiąc otrzymywali pensje. Obecnie nie wszystkie teatry są dotowane, często aktorzy zatrudniani są do zagrania roli w jednym spektaklu. Taka sytuacja skłania aktorów do tworzenia własnych prywatnych teatrów. Pierwszym prywatnym teatrem w Warszawie był chyba teatr Janusza Józefowicza, który wystawił „Metro” na scenie Teatru Dramatycznego. Przedstawienie cieszyło się wielkim powodzeniem, młodzież przychodziła na spektakl po kilkanaście razy. Jednak współistnienie dwóch teatrów zakończyło się odejściem zespołu Józefowicza i powstał Teatr Studio Buffo, mieszczący się przy ul. Konopnickiej. Z teatru tego wywodzą się utalentowani piosenkarze, tacy jak Edyta Górniak, Katarzyna Groniec, Robert Janowski a nawet kontrowersyjna Doda. Ostatnio zauważyłam młodego człowieka o pięknym głosie i wielkim talencie, bardzo muzykalnego. Nazywa się Jerzy Grzechnik i ma moim zdaniem duże możliwości zaistnienia na estradzie jako solista. Kiedy warszawskie kina zaczęły znikać, podobny los spotkał kino Polonia przy ul. Marszałkowskiej. Zarówno kino jak i otoczenie było mi dobrze znane, bo mieszkałam kiedyś bardzo blisko i codziennie kilka razy przechodziłam obok niego. Kiedy przeczytałam, że Krystyna Janda chce kupić kino i stworzyć tam własny teatr bardzo się ucieszyłam. Teatr rozpoczął działalność, repertuar jest ciekawy i bogaty a bilety trudno kupić. Prace adaptacyjno-remontowe jeszcze trwają, spektakle są grane, część foteli wykupiły znane osoby i mają tam swoje tabliczki z nazwiskami. Teatr latem wyszedł poza budynek ze sceną i spektakle były grane na Placu Konstytucji w godzinach popołudniowych. Mam nadzieję, że teatr będzie się rozwijał, mimo niechęci i złośliwości lokatorów – sąsiadów. Życzę tego wspanialej osobie jaką jest Krystynie Janda. Marzenie Emiliana Kamińskiego o własnym teatrze właśnie się realizuje. Przy Alei Solidarności powstaje Teatr Kamienica, o czym informuje przepiękna brama i miniaturowa makieta w witrynie. Bywam w tych okolicach kilka razy w miesiącu i zaglądam na podwórko. Trwają tam prace remontowe, głośno pracują maszyny. Jak dobrze, że lokatorzy identyfikuj a się z przyszłym teatrem, wiedzą, że będą tam pracować. Ma być to teatr niezwykły, w którym można będzie zostać po spektaklu, podyskutować, podzielić się wrażeniami, posiedzieć w kawiarni lub restauracji. Mam dużo informacji na ten temat, bo wielokrotnie słyszałam wypowiedzi pana Kamińskiego w radiu i telewizji i słucham ich zawsze z wielkim zainteresowaniem. Wiem, że przebył długą i trudną drogę administracyjno-urzędniczą, pokonując liczne bariery i przeszkody dzięki swojemu uporowi i konsekwencji. Zrobiłam zdjęcia bramy i makiety teatru i czekam na pierwsze przedstawienie. Trzymam kciuki za rozwój tego przedsięwzięcia i wyobrażam sobie jak wspaniale będzie usłyszeć piosenki w wykonaniu Emiliana Kamińskiego i Justyny Sieńczyłło. Ostatnio przeczytałam o projekcie nowego prywatnego teatru. W dawnym Kinie Capitol przy ulicy Marszałkowskiej w pobliżu Placu Bankowego powstaje teatr Anny Gornostaj – Scena Capitol. Aktorka zamierza uruchomić cały kompleks rozrywkowy z klubem muzycznym i restauracją. Będą się tam odbywać koncerty jazzowe i imprezy klubowe. W teatrze będzie 350 miejsc a w klubie aż 9000. Pierwsza premiera odbędzie się we wrześniu. Oprócz wymienionych prywatnych teatrów, będących w fazie remontu, przebudowy lub budowy w Warszawie istnieją i prowadzą działalność: Teatr Wytwórnia przy ul. Zabkowskiej na Pradze (od 1995 r) i Centrum Artystyczne Montownia, przy ulicy Konopnickiej w budynku dawnego basenu (od 1995 r). Pozdrawiam z soboty na niedzielę 🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry! Jestem sąsiadką z topiku \"radości i smutki...\" bardzo mnie ucieszyła opowieści o zagubionych skarpetach. Aurinko, myślałam że tylko ja mam taki balagan. Po ostatnich porzadkach zostalo mi 10 skarpetek od pary, a gdzie reszta? Chyba w cyberprzestrzeni, albo w azylu dla zagubionych skarpet. Myślałam że to tylko skarpety mm, bo on taki niezsubordynowany, ale ostatnio nie ma również moich 2 skarpetek - letnich bialych. A może powedrowały do Ciebie? To jest złośliwość rzeczy martwych. Trudno. Pozdrawiam Ciebie serdecznie i pozostale sąsiadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×