Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

JAck 28

Jak to jest w 1 trymestrze ciąży - pomocy !!!!

Polecane posty

Czy w czasie I trymestru ciąży Wasze żony były nerwowe , miewały zmienne nastroje , traktowały Was tylko jako „dodatek „ ?? U mnie się wiele zmieniło choć jestem tuż po ślubie – obrót o 180 stopni (zachowanie , zainteresowanie partnerem itp. ). Czy natura jest taka brutalna czy to tak jest u wszystkich . Może bym nie pisał na topiku gdyby mój staż małżeński oscylował miedzy 5-10 a może 15 rokiem . Ale to wszystko zmieniło się za szybko wiec nie mogę się otrząsnąć . Wiem , że to się pewnie zmieni ale jest mi bardzo trudno . Napiszcie jak to u Was wygląda lub wyglądało . Proszę piszcie również kobiety !! Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I trymestr to trudny okres dla kobiety, ale uwierz mi, ze w II wszystko wroci do normy, mowie to z doświadczenia! Musisz byc dzielny i wspierac Zonke, a bedzie dobrze. Pozdrawiam i zycze duzo cierpliwosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Ania 26 miło usłyszeć coś takiego w trudnym czasie . Bardzo Kocham moją żonę dlatego tym bardziej jest mi trudniej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może Ania 26 - byś opisała jak to było u Ciebie ? Będę miał możliwość porównania - bardzo proszę jeśli tylko znajdziesz czas - napisz ! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiety różnie
znoszą ciążę................... jedne czują świetnie ja należę do tej drugiej grupy................... ciążę przechodziłam koszmarnie................. zacząło się od siusiania.............. co 15 min................... ociążałość.............. zgaga............. w ogóle cały układ pokarmowy mi się rozregulował................. niecierpiałam workowatych ciuchów, swojej dużej pupy (która urosła mi w ciąży), bladej cery................. generalnie, czekałam, kiedy tylko to się skończy i mój wygląd i fizjologia wrócą do normy, dlatego cały czas chodziłam wkurzona i wszyscy musieli mi schodzić z drogi...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bylam okkkropona
pamietamkilka incydentow ktore ja wywolalam zupelnie nie potrzebnie,ogolnie byla to nerwowka , moj maz draznilmnie poprostu tym ,ze byl,to bylkoszmar- i dla mnie idla niego ,pamietam,jaknp.,bez powodu chlusnelam na niego jogurtem prosto w twarz... w drugim trymestrze - zapalalam do iego od nowa kolosalna miloscioa, teraz kocham go tak,jak nigdy! powodzenia,badz cierpliwy ,a bozia ci w dzieciach wynagrodzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się być cierpliwy -ale jest ciężko . Będę się jakoś trzymał . Dzięki za wsparcie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja212
witam, ja to koniec I trymestru mialam taki se ze wzgledu na mdlosci calodzienne co powodowalo ze chodzilam rozrdazniona... w II trymestrze zdarzylo mi sie pare razy pierdyknac drzwiami i po prostu wyjsc z domu...zdarzaly sie pretensje do meza o byle co... a teraz w III trymestrze to juz tylko narzekam a to na bolacy kregoslup, a na to ze moozna mnie nazwac blada twarz, na to ze sapie jak lokomotywa po przejsciu 100m, na rzeczy ktore przypominaja namioty i spadochrony... ale maz jest cierpliwy i powtarza ze to juz blizej konca i ze dam rade. Tobie tez zycze wytrwalosci - pamietaj ze hormony w niej szaleja i ze nastroje beda u niej bardzo zmienne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniszcz
ale sie to fajnie czyta, jak sie stoi z boku :) Sympatycznie :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi wydawało się, ze w ciąży byłam uosobieniem łagodności .Gdy urodziłam małą i przeszłam baby blues mąż powiedział - nareszcie wróciła moja żona. Zastanowiłam się nad tym i rzeczywiście muszę przyznać, że byłam straszną jędzą i to nie tylko w I trymestrze ale najważniejsze, że ta jędzowatość mija - bezpowrotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawda jest taka ze kobita nie musi byc w ciazy by \"dac w tylek\" mezowi :) wystarczy ze bedzie miec tzw napiecie przedmiesiączkowe ;) Moj biedaczyna tego doswiadcza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hallo ....moj maz czesciej z drogi schodzil mi w III trymestrze... ale to tylko z powodu wielkosci :D a tak na serio ... kazda kobieta przechodzi to inaczej...oczywiscie ze byly takie okresy ze bylo fatalnie i musial ustapic ale przy tym jego czulosc i wyrozumialosc ....hormonki mi normowala.. . badz dobrej mysli teraz czas swiat szybko minie ten pierwszy niedlugo delikatnie zacznie kopac ...zacznie byc widoczny maluszek i wszystko sie zmienie...aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ale mi sie zrobilo milo jak sobie przypomnialamten czas ....:D :D :D :D :D pozdrawiam szczesliwego TATUSIA ... bedziesz ojcem :D ❤️ a ona mama 🌻i to jest wazne reszta szybko minie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fladra ladna mala :D pozdrawiam szczesliwa mamusie ... ale fakt faktem jest wrednosc nie bezpowrotnie napiecia miesiaczkowe ...rowniez daja popalic fakt Aniszcza m,asz racje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak...tylko ile biedny facet może wychodzić z siebie....jeśli jego starania nie przynoszą żadnych pozytywnych zmian?? Z jednej strony PANOWIE - musicie pamiętać ze dla kobiety ciąża to bardzo ciężki czas!!! Bo ja osobiście na początku czułam sie jakby mnie wsadzili w jakies obce -----u ł o m n e ciało którego zupełnie nie znam....awaria za awarią i nie wiadomo o co chodzi!! :P Ale z drugiej pamiętajcie że WY TEŻ JESTEŚCIE W CIĄŻY!!! ;) Macie prawo do swoich obaw i problemów ciążowych - i Wasze partnerki powinny o tym wiedzieć!! - jeśli wygląda na to że nie wiedzą - to CZAS JE UŚWIADOMIĆ.... bo przecież wy przeżywacie ten okres zupełnie w innym wymiarze... a tez potrzebujecie wsparcia... prawda?? Tak czy inaczej jeśli chcecie udobruchać nieznośme ciężarówki - spróbujcie zbadać ile potrafi dać wspólne sledzenie rozwoju dziecka i zmian w ciele kobiety ;) Pochwalcie się czasem o czym to wyczytaliście w internecie i rozmawiajcie razem o dzieciaczku i o waszych emocjach - POWODZENIA ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki dziewczyny za obszerne opinie - jesteście wspaniałe za co Wam bardzo dziękuję . Mam nadzieję , że TOPIK nie umrze a bedzie się jeszcze rozwijał czego sobie i Wam życzę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jack.. ja moge Ci powiedziec jak bylo u mnie.. stalam sie placzliwa do tego osoba bardzo zmeczona.. Potrafilam w ciagu dnia zapadac jak mis w sen zimowy na 2-3 godziny... A po przebudzeniu wybuchnac placzem.. Co gorsza.. Ta zmiana nastrojow nawet nie tak bardzo meczyla chyba mojego meza i meczy jak mnie sama.. Bo to dziwne tak popadac w skrajnosci.. Smiejac sie nagle zaczac plakac... i to tylko dlatego ze np za oknem pada deszcz.. :) Moj maz mnie raz pocieszyl... jak sobie tak plakalam z byle powodu.. powiedzial: \"Kochanie poboli, poboli.. potem jeszcze raz zaboli.. a potem juz nie bedzie bolalo tylko bedziesz miec noce nieprzespane...\" (nie wiem czy Twoja zona odczuwa bolesci... ale ja mam ich kilka rodzajow... i to wykancza psychicznie..) To pocieszenie tak mnie rozbawilo.. Ze jak tylko zaczyna sie zblizac do mnie wisielczy humor.. maz juz siada i mowi.. ze pocieszac nie bedzie.. i nic nie powie.. ale abym sobie przypomniala... Co prawda niegdy nie traktowalam go jako \"dodatek\" ale potrafilam byc nieprzyjemna.. Musisz dac zonie margines tolerancji... Teraz w niej jest 1 wielka burza hormonow... i lepiej dla niej aby dochozilo do wybuchu regularnie... Bo jak sie zbierze... to jak etna :) Pozdrawiam... Mam nadzieje ze zonie szybko minie...:) A Tobie zycze ANIELSKIEJ CIERPLIWOSCI 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rusalka - dziekuję bardzo za wypowiedź - u mnie jest dokładnie tak jak u Was . Widzę , że nie jestem osamotniony :) . To \"dodatek\" nie miałem na myśli całkowite odepchanie od siebie ale dużą zmianę jaka nastąpiła miedzy nami po zajściu w ciążę . Żona niby by chciała być taka jak jeszcze nie dawno ale jakby \"coś od środka jej to nie pozwalało :) \" . Tak bule ma czasem , nawet małe skurcze więc to też działa na nią nie najlepiej . Jak przyjdzie Tobie jeszcze coś namyśl to proszę dopisz jeszcze do tego POSTU . Cześć pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe, ja proponuje troszke humoru, podchodz do zony i jej nastrojow z usmiechem, to zarazliwe... ja ryczalam w ciazy (poczatku) bez przerwy, tak mnie hormony atakowaly, ze uciekl autobus, ze pana kleksa ogladam i sie wzruszalam, ae maz powiedzial do mnnie pieszczotliwie \"grubasku\"... Do dzisiaj mi to wypomina, i ja sama sie potrafioe juz z siebie w tamtym ojresie smiac... Powiem ci szczerze moj ze maz tez nie wiedzial co sie ze mna stalo tak sie zmienilam...ale macierzynstwo zmienia...jakby tak nie bylo--matki zostawialyby dzieci i balowaly dalej jak przed ciaza, i takie tam... Spokojnie, zona cie teraz potrzebuje...ja do dzis pamietam pare momentow kiedy sie poklucilismy strasznie wlasnie z tego poodu ze sie zmienilam (a zaszlam zaraz po slubie) i dzis mi roche przykro ze pierwsze miesiace malzenstwa sopedzilismy nie tak jak to sobie wymarzylismy... a na pocieszenie powioem ci tak...mi te hustawki przeszly od 4 m-ca ciazy i mam nadzieje ze w waszymn przypadku tez tak bedzie... pozdrawiam cie cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jack.. Ja mam jeszcze swoje Wewnetrzne JA Ktore maz sie smieje.. Wie np ze jak mnie zezlosci.. to ja 1 nie podejde... i sie smieje.. Wiem.. wiem.. Twoje wewnetrzne ja Ci nie pozwala.. I to prawda.. Postraraj sie to wszytko obracac w zart... Podchodzic po tego mniej emocjonalnie.. na tyle na ile sie da.. :) i o ile sie da :) Zobaczysza jakis czas bedziesz sie z tego smial.. I sam bedziesz zly.. jak twoj malyuch zapusci alarm 4 razy w ciagu nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Padlinka - to co piszesz to jest jak najbardziej to co aktualnie u nas się dzieje. Widzę , że podobnie przechodziłaś wszystko . Wiesz , u nas to jest tak , że nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć bo żona zaszła w ciążę w 2 miesiącu po ślubie . Od tego czasu wszystko i u mnie się zmieniło w taki sposób jak opisujecie . Wiem , że nie powinienem się martwić ale uwierzcie jest trudno ze względu na wszystko co się stało w tak szybkim czasie i te zmiany . P.S. Po za tym bardzo się cieszymy , że będziemy rodzicami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję , że ten trudny czas szybko minie , ja będę się starał być czuły i wyrozumiały . P.S. Podpowiedzcie co robiłyście siedząć w domu by zabić czas nie myśleć ciągle o ciąży i ewentualnych zagrożeniach czy patologiach ? Pytanie kieruję do Pań , które siedziały w domu i nie pracowały zawodowo .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rusalka - Wy jesteście chyba psycholoszki to co piszecie jest jak najbardziej aktualne :) hehehehee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogladalam filmu na wideo ale w sumie to raczej z mezem wieczorami...bardzo to lubilismy..nie klucilimy sie i przytuleni lezelismy i ogladalismu filmy, a potem moglismy sobie o nim pogadac :-) a jak bylam sama? kurcze to 3 lata temu bylo, hehe...dlugo spalam, potem sprzatalam troche, czytalam ksiazki, troche szydelkowalam, gapilam sie w telewizor, generalnie do niczego sie nie zmuszalam, jak nie mialam sily---nie sprzatalam starsznie dokladnie...i czas bardzo szybko uciekal, heheh ale staralam sie nie siedziec w domu, bo robilam sie drazliwa od tego..odwiedzalam zaniedbane kumpele i robilam spacerki (jak mi sie chcialo ;-) ) jak na brak kasy nie narzekacie namow zonke zeby sobie cos ladnego kupila na ciaze pozniejsza, albo jakis kosmnetyk...nic tak kobiety nie rajcuje jak zakupy, nie zaleznie od jej stanu, hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzis jedziemy na zakupy więć pomyślimy o czymś :) Padlinka - czy po urodzeniu dziecka wróciłaś do punktu wyjścia jaki miał miejsce zaraz po ślubie ? Mam na myśli tekst który napisałaś : 1.) - \"przytuleni lezelismy i ogladalismu filmy\" 2) - czy opcja Nr 2 \"a potem moglismy sobie o nim pogadac\" ??????? jestem bardzo ciekawy jak to wyglądało u Ciebie w ciągu tych trzech lat do tej pory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jack.. Dopusc swoja zone do neta.. Wpisz ja na termin porodowy.. chyba lipiec..tak? tam wszystkie swe frustracje wyrzuci... Wszytskie obawy i niepewnosci.. Do tego.. Powiedz jej ze tobie tez zle jest.. Ja zawsze mowie ze prawda ponad wszytko.. Jak bedzie plakala.. to siadz i placz z nia!! To naprawde pomoze.. Jak bedzie smutna.. przytul.. Wychodz na wspolne spacery.. (ja je teraz uwielbiam :) ) Staraj sie zaskoczyc jakos zone.. niewiem.. chocby kubkiem goracej herbaty :) Jak bedzie wygladac jak upior z opery powiedz ze jest sliczna.. :) Zgas swiatlo i zapal swieczki... Teraz musisz po prostu zrobic jedno.. POSKROMNIENIE ZLOSNICY :) Porozmawiaj o dziecku... Dla niej ono jest bardziej realne niz dlaCiebie.. Bo podejzewam ze ona mysli o nim caly czas..:) Mi moje niedaje zapomniec..:) jak mam chwile oddechu to sa mdlosci bole wymioty oslabienie omdlenie.. Zycie jak w madrycie.. Wiec sam widzisz.. Czlowiek nie moze cieszyc twarzy.. Tymbardziej ze ja w ciazy stalam sie BOJOWA..pyskata.. a to czubek gory lodowej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do tej pory uwielbiamy takie wspolne ogladanie, heheh...z tych samych powodow :) chociaz mielismy mala przerwe w tej rozrywce jak byl dzidzius malutki i nie dawal nam sie skupic na filmie...i na przytulaniu :-) tylko ze teraz z opcja nr. 2 jest coraz gorzej...heheh, za dobrze znamy juz swoje gusta filmowe a i samo wspolczesne kino rzadko sklania do reflekcji niestety... o przypomnialo mi sie co robilam jeszce ---- iukladalam takie olbrzymie puzzle, a jak mezus wrocil z pracy gralismy w gry jak scrabble, monopol , chinczyka...i staraismy sie czesto zaprasac gosci (ale tych blizszych, wyprobowanych, ktorzy zrozumieja jak bedzie troche balaganu, hehe) i gralismy w karciochy do pozna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w 26tc, czyli kończy mi się 6 m-c. Dla mnie pierwsze miesiące to był koszmar ale tylko psychiczny. Dla mojego męża zresztą też. Miałam okropne huśtawki nastroju tym gorsze że pół roku przed ciąża leczyłam się na depresję. Depresja minęła, ale przyszła ciąża i już nie wiem co gorsze (pod względem psychiki). Mój mąż jest bardzo wyrozumiały i opiekuńczy, kochany poprostu. Parę razy zdarzyło mi się tak wybuchnąć że chciałam wyjść z domu i nie wrócić, bo myślałam że on mnie nie rozumie. A potem mi przechodziło i zdawałam sobie sprawę że on się stara tylko przecież nie może być w ciąży za mnie, nie może przejąć moich cierpień. Może tylko być przy mnie, a ja muszę to wytrzymać. Teraz te huśtawki już rzadko się zdarzają, bo kończy się drugi trymestr, ale pojawiają się inne problemy: trzeba kupić wyprawkę (koszmarne pieniądze), strach przed porodem (mam astmę), dolegliwości późniejszej ciąży itd. Tylko ja teraz staram się trzymać nerwy na wodzy (jak się da). Mąż zaczął pracować po godzinach żeby zarobić więcej, a ja staram się nie mieć do niego pretensji że całe jestem kompletnie sama. On też to wszystko bardzo przeżywa. Chce nam zapewnić wszystko i bardzo dużo pracuje. Na szczęście pracuje po godzinach z kolegą z pokoju (młody i chce się po godzinach uczyć) więc się przy okazji odstresuje, odpocznie od mojego marudzenia, pogada o czymś innym niż o ciąży i porodzie, czasem wypiją sobie jakieś piwko w firmie. Łączy więc przyjemne z pożytecznym. Ja pracuje zawodowo cały okres ciąży i nic mi się nie stanie jak posiedzę trochę sama wieczorem. Ale jak mi się nudzi, bo w telewizji nic nie ma, w domu wszystko zrobione to ja mam zdolności manualne i zrobiłam już dwa sweterki dla naszego maleństwa. Takie najmniejsze na początek i może zrobię jeszcze z jeden większy. Teraz kończę sweter dla siebie, ale go założę dopiero po porodzie. To zajmuje mi dużo czasu wieczorami a rzeczy które sama zrobię są unikalne i nikt takich nie ma, co mnie bardzo cieszy. Może Twoja żona też znajdzie sobie jakieś zajęcie które będzie lubiła, a jak zajmie czymś ręce i głowę to i Tobie będzie łatwiej. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×