Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ktosia ++

Co myslicie o moim chlopaku

Polecane posty

Gość ktosia ++

Mój facet jest dla mnie super. Wręcz nadopiekuńczy czasami. Jest moim największym przyjacielem. Wiem ze nawet gdybyśby się mieli rozstać to na zawsze by nim pozostał. Jest jedno ale... Spotykamy się zawsze u mnie. Do jego domu nie chodzę wcale. A jak już jestem to tylko na chwilkę i może pare razy w roku. Ale zawsze po wizycie u niego jestem zła. Z powodu jego zachowania się. W swoim domu jest zupełnie innym człowiekiem. Jest nerwowy i krzyczy na swoich rodziców. Złości się co chwilę na nich. Fakt że ma o co. Jego rodzice są staroświeccy i trochę dziwni. Siedzą w domu ciągle, nic o życiu i śiwcie nie wiedza. Nawet nie mają telewizora w domu. Mnie jak poznał mój chłopak to krzyczeli żeby się ze mną nie spotykał. Nawwet mnie nie znali a jednak zabraniali. Stwierdzili że z dziewczyną spotyka się w niedziele tylko na obiad a nie codziennie. Jak do niego dzwoniłam to jego mama na mmie krzyczała ze po co mu głowe zawraam, był w domu a mówiła ze go niema. Potem jak miałam przyjśc do niego pierwszy raz i się cieszyłam ze w końcu poznam jego rodzinę to odwołał spotkanie bez podania powodu. Byłam zła na mojego faceta a wtedy nie wiedziałam że to jego mama zabroniła zeby jakaś obca dziewczyna przychodziła do jej domu. To stare dzieje bo tobyło parę lat temu ale chciałąm przybliżyć jaki to typ ludzi. Dlatego tak już zostało ze sptykamy sie umnie. W ogóle to nic mój facet od rodziców nie dostał, ani na wykształcenie ani nic mu nigdy nie kupili. Wrecz przeciwnie jego mama tylko patrzy zeby od niego wyciagnać kasę. Jak był mały to też zajmowali się sobą a nie nim. Słowem rodziców ma nienajciekawszych ale to jednak rodzice. Jak jesteśmy u mnie to jest super, jest wesoły, spokojny, grzeczny, dla moich rodziców również. U niego zawsze jest nie tak. Swoja mamę traktuje jak służącą. Mówi: - przynieś jesć, i ona przynosi. wszystko takim tonem rozkazu. Jak sam coś kroił dla mnie wędlinkę na kanapkę i noże były wszystkie tepe to zaczął krzyczeć że nie ma czym kroić w tym domu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosia ++
w sumie to mu sie nie dziwię z jednej strony. Jego mama wrzuca mu do szafki pranie wymietolone do szafek bo ona nie prasuje i mu tam wszystko przewraca. Podczas gdy mój facet ma poskładane wszystko bo w sumie u mnie dopiero zobaczył że w szafkach się układa a nie upycha. Takze w sumie rzumiem jego złosć ale mnie to denerwuje. Bo na mnie nigdy tak nie krzyczał, ani nie odnosił się do mnie w taki sposób. A znamy się parę lat. mamy zamiar się pobrać. Jego mama z drugiej strony wszystko robi mu pod noc bo jej zdaniem do kobiety to należy( nigdy nie pracowała) ścieli łóżko, szykuje śniadanie, kolacje myje szklanki ponim. Wszystko!! Taka dziwna sytuacja u nich jest. Nie wiem co mam myśleć o nich wszystkich. Trochę się boję ze czy aby kiedyś mnie nie będzie tak traktował. tłumaczę sobie ze moze to przez to że byli zawsze dla niego tacy oschli i dlatego nie ma do nich uczuć. Nie wiem. Co o tym myślicie? Przepraszam że tak dużo napisałam ale nie da się tego tak w kilku słowach opisać. Jeszcze mogłabym długo pisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym sie bała na Twoim miejscu wyjsc za maz za tego człowieka...Tez jestem zareczona,kocham swojego partnera i nie moge sie doczekac wspolnego zycia z Nim ,tyle tylko ze On ma cudowna rodzine,sa dla mnie wspaniali.Przygladałam sie tez dlugi czas jakie panuja u Niego w domu stosunki...maz zone traktuje jak ona jego,jak jest z dalsza rodzina....spodobało mi sie to co zobaczyłam. Jestem spokojna o swoja przyszłosc...NIE MAM WĄTPLIWOŚCI!Ty tez nie powinnas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urzekla mnie Twoja historia
:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ile ma wzrostu
To bardzo ważne. Napisz mi także ile waży i czy ma prawo jazdy. Ja Ci powiem na tej podstawie czy związek ma sens czy nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyśl, Ktosiu - że kiedyś możesz mieć taki sam dom jak ten jego rodzinny - bo to jest JEGO WZORZEC! On się w takich warunkach wychował. Widział matkę niepracującą, na \"usługach\" całej rodziny... A dlaczego u nich np nie ma telewizora? Czy to nie przejaw jakiejś \"technofobii\"? Lęku przed nowościami technicznymi wobec których mogą poczuć się mali i nic nie znaczący? Ich \"staroświeckość\" to beton, nie swiadczy o chęci rozwoju, progresu - i Twoj wybranek tez może mieć w przyszłości takie cechy. Będzie hamował rozwój Twój i Waszych dzieci. Będzia, jak jego rodzice, bał się tego rozwoju. Krzyczy na rodziców - czyli ich nie szanuje. Nie nauczono go szacunku. Mama wrzuca pranie niewyprasowane bo chłopak ma dwie zdrowe ręce i sam powinien prasować! Jeśli chcesz mieć podopiecznego któremu będzie trzeba usłuzyć i który musi mieć wszystko korekt bez najmniejszego wysiłku ze swojej strony to proszę bardzo. Już napisałam wcześniej - to są jego wzorce. To wniesie do Waszego wspólnego życia. Te sprawy wychodza dopiero jak się jest razem na codzień - teraz się spotykacie więc jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faktycznie cholernie dziwna
sytuacja, Z jednej strony brak uczuć, oschłość, z drugiej pełna obsługa. Facet tak wychowany będzie bardzo trudnym partnerem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megan24
aardvark: Nie zgadzam się z Tobą do końca. Moim zdaniem zbyt rygorystycznie od razu skreślasz tego faceta. Np. mój ojciec to bezrobotny alkoholik i sytuacja w moim rodzinnym domu jest chora. Jednak ja wykształciłam się, pracuje i wyniosłam z domu. I przede wszystkim NIE PIJE. Dlatego uważam, że nie zawsze tak jest że dzieci są identycznymi kopiami swoich rodziców i nie widzę powodów, by skreślać kogoś tylko dlatego, że jego rodzice nie postępują w dobry sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megan - ale widzisz, on pozwala sie obsługiwac. Tu lezy problem. On po prostu uważa, że taka jest rola kobiety w rodzinie. I jest oburzony, że matka nie prasuje jego rzeczy. Problem pieniędzy - rodzice wyciągają od niego kasę. A dlaczego nie mają tego robić, skoro mieszkaja razem. Powienien dokładać się do wspólnego utrzymania, a nie żerowac na rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikomu nie każe skreślać! Ale taki może być prawdopodobny przebieg ich związku. MOŻE ale nie musi. Ludzie z zaburzonymi stosunkami w rodzinie sami sa najczęściej zaburzeni - jeszcze raz powtarzam - najczęściej nie znaczy ZAWSZE! Mam sporo \"materiału\" poznawczego ale nie chcę uogólniać. Zresztą każdy ma swój rozum i zrobi to co uzna za stosowne. Jesteś chwalebnym wyjątkiem, Megan24 - a może to wynik Twojej pracy nad sobą i Twojego indywidualnego wysiłku? Jeśli tak to tylko potwierdzasz regułe bo chłopak naszej koleżanki jak widać nie stara sie zbyt wiele w sobie zmienić a jego opiekuńczość to być może tylko rozkładanie pawiego ogona. Myśle też że nasza forumowa koleżanka woli takie otrzeźwienie kubłem zimnej wody niż przytakiwanie że wszystko jest OK i że jakos to będzie (nie ma nic gorszego niż właśnie to stwierdzenie!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nic nie myslę o twoim
chłopaku bo go po prostu nie znam :-D Mogę tobie tylko powiedzieć, że mój chłopak obecnie mąż jak był w domu to nic nie robił, w niczym nie pomagał rodzicom. Kiedy sie pobralismy, bardzo mi pomaga i zawsze pomagał we wszystkim, no nie potrafi gotowac, ale kiedyś jak byłam chora ugotował dobrą zupkę z książka kucharską w ręce :-D. Jak pierwszy przyjdzie z pracy potrafi pięknie nakryć stół do obiadu, podgrzać to co jest to jedzenia, jak wchodzę do domu to siadamy zaraz do stołu ... nigdy nic mu nie jest i nie było ciężko, żeby coś zrobić ... np. posprząta mieszkanie, nie musze go o to prosić :-D ... Widzisz nigdy nic nie wiadomo, nie można o kimś wydawać pochopnych opinii. Chciało by się powiedzieć ...MIŁOŚĆ POTRAFI CZYNIĆ CUDA ... :-D pozdrawiam i życzę szczęścia :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kozaaaaaa
Twole życie twoja sprawa, ale ja bym była BARDZOostrożna.Znam podobny przypadek i jeśli moge ci coś poradzić ,to zanim podejmiesz decyzje o ślubie , powinnaś zdecydować się na wspólne zamieszkanie, najlepiej zdala od rodzinki.I to na kilka dobrych lat. Jeśli mu na tobie zalezy to się zgodzi.Okaze się jakim naprawde jest człowiekiem.Czy zależy mu na innym życiu niż miał w domu, czy od ciebie będzie oczekiwał tego samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosia++
przede wszystkim dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Są bardzo rózne jedne mnie pocieszyły inne zmartwiły i dały do myślenia. Chciałąbym jednak coś sprostować. Jeslichodzi o te rzeczy które mama wymiętolone wkłada mu do szafek. To nie chodzi o to że on wymaga zeby mu je prasowała. Jego mama po prostu nic nie prasuje. Mój facet sam sobie prasuje i nie jest zły że mu nie prasyje tylko ze mu bałagan robi bo wrzuca mu to do szafki, a mogłaby położyć suche pranie nałóżku. Jeśli chodzi o łozenie na dom bo mieszka z rodzicami, to nie jest tak ze nie dokłada się. Owszem co miesiac płaci kasę i nie ma z tym żadnego problemu. Chodzi o to że, nigdy nic nie dostał od rodziców. Na pewno wszystkie z was chodziły do szkoły i rodzice kupowali wam książki itd. Mój facet tylko do podstawówki, dalej musiał sam zapracować na wszystko. Jeśli chodzi o nasze wesele, to też ani złotówki powiedzieli nie dadzą, ani nie angazują sie w przygotowania. Mój facet nie odziedziczył po swoich rodzicach hytrości bo zawsze jestem obsypywana prezentami i zawsze to on płaci za wszystko, bo uważa że to mężczyzna powinien. Leniem mimo ze mama mu usługuje też nie jest. Potrafi sam nawet upiec ciasto i przynieść je do mnie. Jak jesteśmy sami to przyżądza mi jedzonko sam a mi każe wyjsć zebym sobie tylko siedziała a sam wszystko robi. Lubi robić niespodzianki. Nigdy nie mówił mi ze uważa że miejsce kobiety jest w kuchni. Wrecz przeciwnie, uważa ze oboje powinni pracować.A to ze rano mu mam robi śniadanie ( specjalnie wstaje) to mówiłjej żeby nie robiła a ona i tak wstaje. Myślę ze na siłe chce go uszczęśliwić kanapeczkami. Myśle ze mój chłopak nie jest taki ze nie będzie się rozwijał. Wprost przeciwnie, ma telewizor u siebie, internet, ciagle nowe telefony, aparaty, nie jest jakiś zacofany. Jak się śmieje z jego rodziców czasem że zacofani to mi mówi : a widzisza ty mi się dziwisz ? a to jest śmieszne z boku a jak się musi z nimi żyć to juz nie jest do śmiechu. Martwi mnie to ze krzyczy i złości się na swoją mamę zwłaszcza. Wiem ze ma racje wtedy jak krzyczy, nawet ja czasem jestem zł na nich ale chyba nie musi aż tak reagować. Z drugiej strony jak była chora i leżała w szpitalu to wzioł wolne z pracy żeby od rana u niej siedzieć. Latał po lekarzach, załatwiał operacje. Opiekował się naprawdę doskonale. Nie wiemco mma juz o tym myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochana jak widzę
to szukasz dziury w całym. W rodzinach różnie bywa, u niego jest akurat tak, matce to nie przeszkadza, że syn zwraca się do niej w ten sposób. To co ciebie razi dla nich jest normalną sprawą. Wiesz tym bym sie nie przejmowala. Planujesz życie z nim, a nie z jego rodzicami. Rodziców się nie wybiera, są jacy są i tyle. Pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulikinka
tak jak opisalas rodzicow swojego chlopaka to mi przypomina moj dom niestety, ale ja mam telewizor nawet dwa:D. ale co chce powiedziec, otoz ja mam taka rodzine jestem swiadoma tego faktu i chce sie z niej wyrwac gdy tylko sie uniezaleznie finansowo, mam chlopaka ale dla niego jestem zupelnie inna i to ze mam taka rodzine napewno nie zmieni tego jaka jestem dla niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosia ++
ulikinka - to prawda to ze jest się w takiej rodzinie nie oznacza jeszcze ze będzie sie takim samym człowiekiem w przyszłości. Moja mama naprzykład też miała nieciekawą sytuację w domu, zresztą aż do dzisiaj ma wciaż konflikty ze swoja matką która jej najwidoczniej nigdy aż tak nie kochała. A będąc sama matką nie popełnia tych samych błędów w stosunku do mnie. jaest cudowną mamą i wniczym nie przypomina swojej matki. Mówi się z etrzeba przyjzeć się rodzinie swojego przyszłego męża. To prawda, dużo zależy od wychowania. Ale najpierw trzeba mieć swoją rodzinę idealną zeby oceniać tą inną. Moja rodzina też nie jest wzorowa. Duzo w niej osób mniej lub bardziej niefajnych i co ma mój chłopak mnie z tegfo powodu zostawić? Kiedyś powiedziałam do swojego faceta że skoro u niego jest tak dziwnie to sam kiedyś będzie sie tak zachowywał. A on mi na to: a ty jaką ma sz rodzinę? wszyscy są tacy super? mam też ci mówić że ty będziesz taka sama jak twój ojciec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedź sama świadczy za siebie. Cytuję: \"Kiedyś powiedziałam do swojego faceta że skoro u niego jest tak dziwnie to sam kiedyś będzie sie tak zachowywał. A on mi na to: a ty jaką ma sz rodzinę? wszyscy są tacy super? mam też ci mówić że ty będziesz taka sama jak twój ojciec?\" Czyli uznał to za atak i odpowiedział kontratakiem. Krytyką Twojej rodziny. Nie mówię żeby od razu uszy po sobie położył - ale pokazał jakąś klasę a nie od razu z oskarżeniami dotyczącymi Twojej rodziny. Wiadomo i to prawda absolutna że nie ma ideałów i ani Twoja, ani moja ani tej Zośki z parteru rodzina nie jest idealna więc oskarżanie kogoś o to jest zwykłymi pretensjami do garbatego że ma proste dzieci. To mi się nie podoba. Jeśli gdzieś znajdziesz książkę Gavina de Becker \"Dar strachu\" - radzę przeczytać. Mnie jednakże ten układ się nie podoba i to niekoniecznie dlatego że rodzina taka czy inna (choć to może miec wpływ - może ale nie musi jeśli postanowimy wypracować w sobie inne wzorce - jestem tego przykładem bo mój dom znacznie się różni od domu w którym mnie wychowano) - ale jego postawa. No nie wiem dokładnie - intuicyjnie wyczuwam że coś jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wychodzę z założenia, że faceta poznaje się po tym jak ten trajktuje swoją matkę.Jest różowo bo jesteścieze sobą stosunkowo krótkoi nie mieszkacie razem.A pomyśl - co będzie, jak zacznie tak trajtować Ciebie, jako swoją żonę? Wtedy już nie będzie mamy, na którą można nakrzyczeć, że noże tępe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosia ++
ngLka - piszesz ze faceta poznaje się jak traktuje swoją matkę. A co z mamisynkami. Przecież oni swoją mamę kochają , są mili, przykładni, słowem ideał. A potem jak już ma zonę okazuje się że nie traktuje jej jak swoją matkę, tylko piate koło u wozu. Mase jest takich histori. Kurcze skomplikowane to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wiem jedno
że facet, który kocha swoją dziewczynę potrafi dla niej góry przenosić ... to jest prawda, żyje dosyc długo, żeby z całą odpowiedzialnością to powiedzieć. Wiesz ja mam taka zasadę, że nigdy nawet w czasie kłótni nic zlego nie mówię na temat jego rodziny, bo wiem, że rodzinę się ma i koniec, nie masz tak naprawde na nią żadnego wpływu i nie ma znaczenia czy to się komus podoba czy nie (swoją drogą to nawet nie bardzo bym umiała poszukać negatywne rzeczy u jego rodziny). W ogóle mam taka zasadę, że jeżeli o kimś mówię to dobrze, albo wcale, :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktosiu,przezyłam juz wiekszosc zycia i niejednego doswiadczyłam.wyszłam za człowieka który tez miał rodzine która mi trudno było zaakceptowac .zawsze mówił ze jego zycie bedzie inne ,ze ojciec zle traktował matke i ze tak nie wolno .widziałam w nim uczuciowego i opiekunczego mezczyzne .wyszłam za niego ,stopniowo z biegiem lat coraz bardziej upodabniał sie do swojego ojca .moje zycie zaczeło przypominac zycie jego matki ,odeszłam .sama wychowaam trójke dzieci .nie było łatwo ani mi ani dzieciom ,im było jeszcze trudniej ale własnie dla ich dobra musiałam odejsc -nasze zycie zamienił w koszmar. rodzina powinna byc pełna ,dzieciom brakuje tego drugiego rodzica .dlatego trzeba szukac tej drugiej połowy patrzac na srodowisko z jakiego sie wywodzi ,zeby w przyszłosci nie zostac samotna matka i zeby dzieci miały nrmalny dom.Kto ma dobre wzorce z reguły stosuje je w zyciu ,kto nie ma takich wzorców nie zastosuje ich bo nie potrafi.dzisiaj kazdej młodej kobiecie mówie- patrz na ojca Twojego chłopaka -takiego bedziesz miała meza.tak jak traktuje matke tak bedzie traktował ciebie albo i gorzej -lepiej napewno nie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pantare -- przeraziłaś mnie. Mój chłopak jest własnie kochany, czyły - bardzo dobrze traktował swoją śp. matkę, potrafi sam sobie ugotować, uprać (ale jest leniem i trzeba go gonić), jednak miał bardzo zły wzorzec w osobie ojca. Mój teść jest straszny, dosłownie bez wyższych uczuć (nie okrutny) - dosłownie skała. Traktował żonę jak darmową siłę roboczą w domu, aż nie zmarła na raka... heh jeszcze jak leżała na łożu smierci, to potrafił ją wyzywać że leży sobie, a on chodzi na zakupy i się z niego ludzie śmieją... I tak się zastanawiam - przecież to niemożliwe, że mój teść był taki zawsze. Fakt, może żonę skusił jego wygląd, ale tylko to?? Przecież nie wiązałaby się z takim nieczułym gburem, który kąpie się raz w tygodniu i to w wannie, w której tylko na dnie jest woda - oszczędność. Przecież musiał ją zachęcić do siebie czymś, siłą jej przed ołtarz nie zaciągał. Mieszkam ze swoim facetem 3 lata, a jednak boję się ze zamieni się w swego ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pantare -- po jakim czasie od zamieszkania razem on zaczął swoją metamorfozę z czułego i opiekuńczego na niedającego się wytrzymać faceta?? Ja już jestem na etapie wspólnego mieszkania, narazie nie mamy dzieci i jestem jeszcze niezależna. Boję się, że gdyby tylko wyczuł że zależę od niego, zmieniłby się...eh może sobie coś wkręcam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chłopak po 20-tce
A mnie wychowuje tylko mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venusko - bo są różne powody wstąpienia w związek małżeński. Niekoniecznie jest nim tylko miłość. Ale my wolimy tak myśleć i w to wierzyć bo wówczas świat wydaje nam się cieplejszy i przyjazny a życie bardziej niż znośne. No i sami sobie wydajemy się lepsi skoro przychodzi nam zyć w takim świecie. Może jego matka wyszła za mąz by wyrwać się z własnego domu? Może będąc zakochana wierzyła że się zmieni (tak wiele z nas wierzy nie mając podstaw)? Może nie widziała jego prawdziwej twarzy którą zasłonił maską czułości i ciepła by ją zdobyć? Ile razy słyszę: co mnie podkusiło do tego związku, czemu byłam tak ślepa, czemu nie słuchałam intuicji, czemu nie widziałam ewidentnych dowodów na to kim jest? Czemu brnęłam w to z wiarą i nadzieją? Gdzie się podział mój zdrowy rozsądek, doświadczenie życiowe? I wtedy taka kobieta ma pretensje do siebie - a nie do mężczyzny, że nie dostrzegła w porę, że związała się z kims kto jest zupełnie nieodpowiedni - a tutaj dzieci, wspólny dorobek... Niełatwo odejść. Pantare pisze bardzo słusznie o poszukiwaniu odpowiedniego partnera - cóż, gdy wiara i nadzieja często zaciemniają obraz, pchają się na pierwsze miejsce - i wiązemy się z gburami, pijakami, babiarzami, prostakami, damskimi bokserami - wierząc że on się zmieni. Że przysięga małżeńska zadziała jak czarodziejska różdżka - i już nmie będzie taki \"niestabilny, zmienny, humorzasty\" bo jest taki dlatego że nie jesteśmy razem ale jak już będziemy to ja zrobię wszystko żeby był szczęśliwy, żeby mu wynagrodzić te cierpienia, żeby... Zrobisz wszystko a on i tak się nie zmieni. A Tobie zostanie gorycz, żal, stracone lata i pytanie dlaczego? Przecież robiłam wszystko żeby był szczęśliwy (czytaj: żeby zasłużyć na jego miłośc i oddanie). Na miłośc zasługuje każdy - tylko każdy na inną. Miłośc dostajemy nie za coś ale bezinteresownie, dla samych siebie. Nie ma na co zasługiwać. Jeśli tak myślicie to związek jest toksyczny. Jeśli chcecie ratować zagubione dusze to same zabłądzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosia ++
Mój facet ma dobry wzorzec w ojcu. Jego tato bardzo dobrze traktuje swoją matkę, ciągle są razem, w sumie ktoś by powiedział pantoflarz. Nie wiem jak to jest z wszystkimi rzeczami u nich w domu ale widziałam nie raz ze siedzi ze swoją zoną w kuchni i pomaga jej przy robieniu ciast. Kiedyś byłam świadkiem ich kłótni, on był spokojny - to ona krzyczała. Ojciec mojego chłopaka jest opiekuńczy, problem polega nie w nim a w jego matce. To ona chce wszystkim żadzić i obgaduje nawet swoje dzieci. Zawsze wiedziaąłm że Mój chłopak ma to po ojcu ze jest taki troskliwy. To relacja między nim a matką jest niedobra. Może mój wyniesie z domu wzorzec ojca a nie matki? Bo jest w tym dużo racji. Mój tato zachowuje się podobnie do swego ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aardvark -- bardzo trafnie to ujęłaś. J a nie jestem z tych, które mówią: on się po ślubie zmieni. Generalnie nie chcę ślubu, bo sądzę że on więcej szkody przynosi niż pożytku, a i chcę się czuć wolna, kochać z \"Wolnej Stopy\" hehe:D Zdaję sobie sprawę, że moja postawa jest w większym lub mniejszym stopniu ukształtowana przez życie - wychowachałm się w tzw. \"rozbitej rodzinnie\" + jestem uważnym obserwatorem otoczenia = wniosek iż przysięga małżenska, tudzież papierek nic nie zmieniają, a może nawet coś chrzanią. Zdaję sobie sprawę, że inaczej się sytuacja przedstawia, gdy się pojawia dziecko, tu ze względów choćby formalnych wypada się pobrać. Jak pisałam ja już mieszkam ze swoim chłopakiem 3 lata, żyjemy dosłownie jak małżeństwo, ale bez dzieci - więc jesteśmy jeszcze wolni. Znam jego wady, niektórych nie akceptuję, wiem jednak że i ja nie jestem doskonała... sądzę, że nawet do ideała miałabym zastrzeżenia. On choć z lekża leniwy, nerwowy itd jest wobec mnie w porządku. Owszem nie szaleję do niego z miłości, ale w sumie zawsze go kochałam tak stabilnie, czując jednocześnie w głębi serca że to jest TO. Pantare mnie jednak z lekża przestraszyła swoją wypowiedzią. \"Patrz na ojca swojego chłopaka, takiego będziesz mieć męża\", a ja jak patrze na mojego teścia i wypowiadam te proporocze słowa, to aż mnie ciarki przechodzą. Póki jestem młoda, bez dzieci mogę się wycofać, ale czy faktycznie taki ojciec to wyrok??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nioe ma się co czepiać i wyciągać zbyt uogólnione wnioski - niemniej jednak należy obserwować i w miarę możliwości bez \"różowych okularów\". One są dobre, wręcz super jak nas coś gryzie, dręczy - ale nie przy rozważaniu przyszłości z potencjalnym partnerem. Piszę to wszystko bo jak pewnie się domyślacie - mam to juz za sobą. Połowa zycia też już za mną. Stąd moje wnioski. I tych kilka związków w moim życiu to właśnie obserwacja albo jej brak, zaślepienie na ewidentne dowody - ba, wręcz wmawianie sobie że chyba mi się zdawało, to nadmierne idealizowanie (chyba bierze się to z chęci utrzymania dobrego obrazu samej siebie - bo jakże mogłabym jakiegoś drania wybrać sobie na partnera, pokochać? moge przecież kochać tylko wspaniałego człowieka). Oczywiście nikt z nas nie jest perfekcyjny i od nikogo się tego nie wymaga - ale są przywary, nawyki, wady z którymi indywidualnie nie potrafimy się zgodzić, na pewne zachowania reagujemy niechęcią, odrazą czasami. Ktoś inny może uznać to za nieszkodliwe dziwactwo - a nam to przeszkadza. Mówię tutaj o różnorodności i o tym że nie każdemu kazdy pasować musi. Spotkałam się z taką teorią \"doboru\" że wybieramy partnerów po to by rozliczyć się ze swoja przeszłością, dzieciństwem, relacjami z rodzicami. Być może coś w tym jest... Nadzwyczaj często osoby z zaburzonych rodzin wybierają partnerów z którymi tworzą zaburzone związki - jakby nie umiały znależć odpowiednego partnera. A to nie tak - ich ci \"odpowiedni\" nie przyciągają bo nie umieją stworzyć znanej od dzieciństwa sytuacji \"zagrożenia\". I w takim zaburzonym związku ileż energii idzie na życie w nim, rzadko następuje progres bo sa problemy między partnerami i nie ma jak iśc do przodu. W takich związkach najmniejszy problem urasta do ogromnych rozmiarów bo nie ma odpowiedniej komunikacji, czasem partnerzy boją się ze soba rozmawiać, boją się reakcji i powstaje coraz więcej tematów \"tabu\". Ileż energii w ukrywaniu drobiazgów, w mówieniu półprawd, autocenzurze - i wreszcie w samotności kiedy nie ma już tematów, kiedy cos boli a my nie możemy powiedzieć tego partnerowi. I dlaczego tej energii nie spozytkować na budowanie czegoś co będzie postępować, na budowanie dobrego życia kiedy nawet największy problem nie powoduje obaw bo jestesmy razem i razem go potrafimy rozwiązać. Teraz pomyślcie - będzie dośc drastyczny przykład - ale to właśnie taki sprawdzian jakie są te nasze związki. Wyobraźcie sobie że jesteście już razem, budujecie wspólną przyszłość, oczekujecie dziecka i... rodzi się dziecko niepełnosprawne. Jaką macie gwarancję że nic się między Wami nie zmieni? Że partner pomoże Wam, że będzie wsparciem, że złagodzi ból? Czy teraz, po tych kilku latach znajomości z nim możecie z czystym sumieniem powiedzieć że zdałby ten egzamin z życia? Oczywiście tak się nie stanie ale - pomyślcie nad tym czy jesteście z właściwym człowiekiem. Ja dokładnie taki egzamin przeszłam i wiem że właśnie to jest wykładnikiem na ile partner jest z nami, na ile rozumie wartośc pojęcia na dobre i na złe. Bo w takich właśnie chwilach najbardziej potrzebujemy siebie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aardvark -- masz rację, że w związku czasem (a może z reguły) odbijamy sobie swoje dzieciństwo. Ja sama się zachowuję nieraz jak moja znerwicowana, wariatka Mama - zawsze się zapierałam, że taka nie będę, a taka często jestem!!!! Przeraża mnie to, bo jeśli stanę się faktycznie taka jak ona, to nie będę mieć łatwego życia. Co do przykładu z niepełnosprawnym dzieckiem, myślę, że mój by zdał ten egzamin... na dzień dzisiejszy. Bo skąd mogę mieć pewność jaki on bedzie za kilka lat? Teraz jest czuły, kochany a za 20 lat? Czy jak zachoruję ciężko tak jak jego matka, też mi będzie - za przykładem ojca - wypominał, że ja sobie leżę, kiedy na jego głowie cały dom?? Dlatego jestem za tym, by kobiety pracowały od początku, by były niezależne. Bo nie ma nic gorszego niż sytuacja, w której kobieta trwa w toksycznym związku, nawet nie z miłości, ale dlatego że nie ma gdzie się podziać, nie ma doświadzenia w pracy, a nieraz i wykształcenia -- przykład mojej śp. teściowej. Dopóki żona jest niezależna to jeszcze ją mąż szanuje, bo zdaje sobie sprawę, że ona ma warunki by odejść. Ale jeśli on wie, że \"ona bez niego zginie\" - bo ani własnych pieniedzy nie ma, ani poparcia w rodzinie, to dla niego ta żona przestaje być atrakcyjna, mało tego przestanie ją szanować, gdyż poczuje nad nią władzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 242
pantare nie wiem ile lat miałaś jak wyszłaś za mąż. Ja byłam w bardzo podobnej sytuacji... ale w porę się opamiętałam. Mój były pochodził właśnie z takiej rozbitej rodziny, ojciec ich porzucił, matka sama wychowywała 2 synów (były mąż grosza alimentów na nich nie dawał). Mój facet gardził nim i zawsze mówił, że będzie zupełnie inny, że gardzi takim porzucaniem rodziny. I pobyliśmy ze sobą 3 lata a ja zauważyłam, że on cały czas upadabnia się do swojego ojca. Zaczęło się od niewinnych kłamstewek, skończyło na zdradach, imprezach do rana beze mnie itp. Rzuciłam go, mając na względzie, że chociaż obiecuje poprawę, za bardzo się zmienił w stronę swojego ojca i kiedyś będzie taki jak on. Może to dlatego, że miał dopiero 23 lata. Może starsi faceci już się nie zmieniają i z takimi trzeba się wiązać? Mój obecny czasami krzyknie na matkę, ale ja go rozumiem, bo ta kobieta zirytowałaby i świętego ;) Więc takich rzeczy nie brałabym sobie zbyt do serca, skoro dla mnie jest dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×