Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gazela:❤️:) Kondycje to Ty masz.:) Sciskam. Dziewczyny, 10 - ty dzien bez fajek. Sciska - ale mniej. Pozdrawiam. Jak pisalam to podpalalam przed kompem. Teraz ciezko, oj ciezko! Mrowkoska - caluski. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pełna Szklanko - dzięki za odpowiedź. Ja również mam wykupiony karnet na basen. Woda to mój żywioł. Przedwczoraj byłam w AquaParku w Sopocie, ale sie wyszalałam. Nie ma co, jak dziecko zdjeżdżałam krętą zjężdzanią wrzeszcząc w niebogłosy. I juz od tygodnia chodze na jogę. Mówię wam cos wspaniałego. Dla mojej skołatanej duszy i ciała walczącego o powrót do prawidłowej wagi, to balsam. W końcu znalazłam to, czego szukałam. A i byłam tez w kinie z koleżanką i tez sprawiło mi to ogromna radość i odprężenie. Dlaczego tak jest, że jak byłam z mężem, to moje życie kręciło sie wokół niego. A to jego pracy, doskonalenia języka. Myślałam jak tu sie ubrać, żeby mu sie przypodobać (on u kobiet lubi szpilki, mini, czerwone usta itd). A teraz w końcu myślę o sobie, o tym co mi może sprawić przyjemność i jak tylko mam możliwość robię to. To cos pieknego. Musze się tylko wyzbyć mysli o Ex. Ciągle jeszcze mam problem z moimi emocjami, gdy spotykam się z Ex (gdy zabiera dziecko do siebie). Od razu wraca stare przyzwyczajenie i myślę: gdzie on był, gdzie jedzie, a dlaczego ubrał się tak czy siak, a może jedzie do niej - i juz tysiące myśli kłębi się w mojej głowie. Okropieństwo :-( Jakaś paranoja. Ktoś mi powiedział, że jeszcze go kocham. Ale watpię. Może to przyzwyczajenie tylko. Bo przecież czy można kochać człowieka, któremu juz 2 lata temu stałam się obojętna? Moim marzeniem na dziś jest to, żeby mój Ex stał mi się obojętny, czekam na ten stan! Present - trzymam kciuki za Ciebie nieprzerwanie. Wiem jakie to trudne. Mojaj mama z tym walczyła i udało jej się to. Uda sie i Tobie. Całuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls Myślałam o tym, co by Ci napisać... Też miałam takie myśli, jak Ty. I chyba wiem, skąd się wzięły. Szlag mnie trafiał, że mąż jest szczęśliwy, wiesz, dlaczego? Bo zobaczyłam kogoś, kto wziął życie w swoje ręce, i spotkała go za to nagroda! A u źrodła tych myśli było to, że ja tak nie potrafię. Żyłam tak, jak tysiące innych - pod hasłem : \"pokochaj mnie, bo ja sama nie umiem\"... Na tej myśli budują się zależności, chore zależności. Mąż w końcu przyznał się otwarcie przed sobą i przede mną, że nie jest w stanie spełniać więcej tego wymagania, którego się podjął w dobrej wierze. W każdym razie, nie walcz z tymi myślami, tylko je wykorzystaj! To, z czym walczysz, tylko się wzmacnia. Wykorzystaj je do tego, żeby znaleźć...co Cię tak denerwuje? Pójdź za tą myślą w drugą stronę, aż do źródła. Zazdroszczę mu nowego mieszkania, bo? Co wtedy myślę o sobie? Że mnie nie stać na nowe mieszkanie pewnie. Ale spytaj się siebie, po co Ci nowe mieszkanie? (Ja nie wiem tego) ale, czy np. po to, żeby komuś coś udowodnić? Jeżeli tak, to co udowodnić? Jeżeli chcesz nowe mieszkanie, bo to Twoje jest jakieś okropne, to ok. Ale jeżeli po to, żeby rywalizować z kimkolwiek...to może szkoda Twojej energii i pieniędzy. Uzyskasz to nowe mieszkanie, wyżyłujesz się...zobacz siebie w nim, i pomyśl - co dalej? Czy teraz jestem szczęśliwa? Jeżeli tak - to postaraj się taki cel zrealizować. A jeżeli to ma być tylko po to, żeby utrzeć nosa mężowi - to nie warto. Bo On może zauważyć tylko \"acha, masz nowe mieszkanie, fajnie\" - zapomni o tym, będzie się zajmował dalej sobą. Jesteś wściekła, że mąż przestał być od Ciebie zależny - i to mu daje power do życia! Dlaczego tak jest? Bo Ty nie wierzysz w siebie i nie wierzysz, że też możesz nie zależeć od nikogo. A możesz, jak wszyscy mogą. Właśnie Twój mąż zrobił Ci przyslugę...żebyś się obudziła i resztę życia przeżyła świadomie. Wiedząc, czego chcesz i dlaczego. Twoj mąż, piszesz, jest szczęśliwy. Czyli - chyba postąpił słusznie. Cokolwiek robi, czy kupuje to, czy tamto, czy ma taki związek, czy inny - to nie jest Twoja sprawa, ocenianie tego. Po prostu pomyśl sobie, że ma to, czego potrzebuje. Jeżeli tego mu właśnie zazdrościsz, to zamiast się zastanawiać nad tym, co to On ma takiego, czego Ty nie masz, pomyśl, co Tobie jest potrzebne. Tobie samej, bez nikogo. Jeżeli coś Ci jest potrzebne - przyjrzyj się dobrze motywom. Wykorzystaj w tym celu wszystkie myśli, jakie Ci dochodzą do głowy. Także i te \"zazdrosne\". Dopiero wtedy, kiedy stwierdzisz, że dana myśl jest ze \"złego\" źrodła - wtedy ją usuwaj. \"Złe\" źródło - to jest takie, że po spełnieniu się życzenia pochodzącego z tego źródła nie odczujesz prawdziwej satysfakcji, i w sumie nic się nie zmieni w Twojej samoocenie. Masz, Hallsie, mnóstwo czasu, jak sama pisałaś. Wykorzystaj go dla siebie, bo dostałaś prezent od losu, że masz dużo czasu na przemyślenia :) Jeżeli wpadniesz w dołek przy tym myśleniu - to pisz - ktoś Ci tutaj odpowie. Nie jesteś sama na świecie ze swoimi problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja tak jak mowilam,ze zdajac sobie sprawe z tego ze tesknilam tylko za swoimi marzeniami(nie za slodkim dupczykiem:) Poprostu zostawilam go i nie odbieram telefonow,juz 2 tydzien. nie chce mi sie,on ma do kogo sie przytulic,wiec niech sie tuli jesli mu zabraknie czegos co mial u mnie:) Byl jedynie obiektem ktorego OBARCZALAM moimi marzeniami,potrzebami i checia bycia z kims.Poplatane emocje -daja sie we znaki w dolku-Czlowiek reaguje wzburzona adrenalina,codziennym mysleniem o swoim podmiocie marzen,westchnieniami nazywajac to w moim przypadku miloscia DLACZEGO NIKT NAM NIE POWIEDZIAL ZE TO NIE MILOSC, A EMOCJE KTORE ODCZUWAMY WLASNIE W TEN SPOSOB??????.-dlaczego nikt nas nie doksztalcil z tej dziedziny wczesniej:)..No nic ,lepiej puzno niz wcale:D DLaczego ludzie to nazwali miloscia sie pytam serdecznie co?????. Co za dupek nazwal to co sie dzieje z czlowiekiem w stanie biologiczno-emocjonalnym MILOSCIA-no kto??. Nie lepiej bylo by to nazwac tak jak sie nazywa czyli: sexualno emocjonalna podnieta czasowa?. NAzwali to miloscia doprawili szczesliwym obrazem,dodali troche teori,,i czlowiek sie tak trzyma tego jak mysz w klatce.. Az sie wkurzylam no :)... Jak jeszcze raz uslysze ze ktos nasze emocje nazywa miloscia to sie wkurze:)) Milosc to brak strachu... W kazdym naszym ograniczajacym nas czynie kryje sie strach. W braku asertywnosci-kryje sie strach-boje sie stanac we wlasnej obronie bo to czy tamto.. W braku poczucia odpowiedzialnosci kryje sie strach..boje sie byc odpowiedzialna za siebie bo to za duzo na moja glowe-boje sie ze sobie nieporadze W braku motywacji kryje sie strach,,boje sie zmotywowac do jakiegos zadania bo moze to co zrobie bedzie zle.. w braku poczucia bezpieczenstwa kryje sie strach..strach pzred zmianami i otwarciem na zycie i jego wyzwania. Boje sie byc pewna siebie bo moze bede zbyt widoczna i wtedy zaczna mnie krytykowac-albo tysiac innych tlumaczen podpartych strachem.. A teraz...wyrzucmy strach i zastapmy go mloscia? Co wtedy? Jakaz zmiana co? wlasnie,zastepujac strach miloscia stajemy sie zdrowe i prawdzwe,BO STRACH W NAS JEST SZTUCZNYM WYTWOREM. On poprostu jest iluzja,nie jest prawdziwy,,to te tak zwane niewidzianle granice ktorych czlowiek boi sie przekroczyc. w momencie kiedy kazdy czlowiek zastapi strach miloscia,stanie sie prawdziwym soba.Tym kim byl stworzony aby byc. To ta wewnetrzna przemiana,zaczynaja pryskac lancuchy ograniczen,jedno oczko za drugim..Swiat wydaje sie szerszy,wiecej nieba do latania:)A my szczesliwsze.. ALe zeby zaczac zamieniac strach ktory jest podpora wszelkich charakterystycznych ukladow w nas,trzeba go najpierw zaakceptowac.Uklonic sie jemu jak kiedys podalam w opowiesci. Zrozumiec jego moc sprawcza i wielkosc.Zrozumiec to ze na jego podstawie uksztaltowal nam sie charakter(dziecinstwo-socjalizacja). Podziekowac za to ze mial dobre zamiary w pzreszlosci,ze chcial nas ochronic przed czyms.ALe na dzien dzisiejszy jestesmy juz dorosle,duze,i nie ma potrzeby nas ochraniac.Same juz damy sobie rade. Za dziecinstwo dziekuje,poniewaz teraz wkroczylam w swiat doroslych.Amen a zycie w oczach doroslego to wieczne wyzwania. Od dzis piecze nademna bedzie sprawowala milosc.Strach idzie na odwieczny urlop. Jesli nawet da sie odczuc,to wiem ze jest iluzja,nie jest prawdziwy(poniewaz wystepowal tylko i wylacznie w procesie socjalizacji-nie jest mna,a socjalem,moja mama, moim tata,moja szkola.Strach poprostu nie nalezy do mnie.Zostal mi dany w spadku po dziadku.Iluzja,nie moja to rzecz.Nie z nia sie urodzilam.NIE NALEZY DO MNIE.Kurna no!!!!! Dziekuje mu bardzo i nara! Naprawde podziwiam tarzana:) lol ❤️ ❤️ ❤️ PRESENCIK tak 3MAJ:)) brawo!! Polozyc kres narkomani papierosowej!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W glowie mi sie zakrecilo po przeczytaniu tego co napisalas Mrowkowska. Aj lawiuje Cie. Cudo jestes. Diament! Lece na lotnisko po corke. Wraca z wakacji w Europie. Pa. Napisze pozniej! A gardlo mnie boli lalcia - oczyszcza sie, czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, Sprowadziłaś mnie na ziemię. Potrzebowałam tego. To święta prawda, to co piszesz. To mieszkanie. Zakup mieszkania przez niego mnie dobił dlatego, że jak jeszcze byliśmy razem mieliśmy juz upatrzone mieszkanie i po jego powrocie mieliśmy je kupić. On wrócił, ale inny. Wrócił obcy, zakochany w innej kobiecie (ktorej nawet nie widział na żywo - poznał ją na czacie) i wtedy bez uzgadniania ze mną odwołał rezerwację tego mieszkania. A ja mieszkanie muszę kupić, bo to, w którym mieszkam to jest służbowe, w razie np zwolnienia z pracy wylatuję też z mieszkania :-( Ale to wszystko juz teraz nieważne. Nie mam prawa oceniać jak on żyje. To jego sprawa. A ja to ciagle robię. Chcę się przekonać, że to on był świnią, żę tak postąpił. A ja jestem lepsza bo byłam mu wierna i lojalna. Mimo, że sposób w jaki to robił (przez 1,5 roku) to przyznaję, że zrobił mi przysługę (nieświadomie, on ratował siebie). Dzięki niemu obudziałam się. Już pomału umiem rozpoznawć swoje potrzeby. To trudne, bo dotychczas rozpoznawałam tylko jego. Dlatego teraz jest mi ciężko, ale pomału, pomalutku dochodzę, jak piszesz Szklanko, do żródła tych potrzeb i na pewno niektóre z nich już wiem na pewno są \"te właściwe\". JUż tak chce żeby Halls pseudo \"pokochaj mnie bo sama nie umiem\" umarła, a narodziła się nowa Halls \"kocham siebie\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrowkowska, Dla mnie Ex też: \"Byl jedynie obiektem ktorego OBARCZALAM moimi marzeniami,potrzebami i checia bycia z kims\" Cholera juz mi lepiej. Przecież ja nie straciłam żadnej miłości, bo jej nie było. Ja zyskałam siebie, zyskałam moją samoświadomośći jak tego nie zaprzepaszczę, to mogą ze mnie być jeszcze porządni ludzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz hallas ,i o to mi wlasnie chodzilo,o samoswiadomosc:) Gdy zrozumiemy co nas pchalo,co nami rzucalo w lewo i prawo..Swiadomosc tego odbiera temu moc. Nie kochalas..i wielu nie kocha..Bo kochac...he!..Kochac sie trzeba nauczyc, tak naprawde...I niezmiernie trudna to nauka.. Zeby kochac trzeba najpierw rozbierajac sie z naszych ograniczen i kompleksow do nagosci tarzana:) Nie stajemy sie czlowiekiem z dzungli.Stajemy sie bardzo madre,wlasnie o te kompleksy i ograniczenia.One nas uczyly.One nam pokazaly wlasnie swiat w ktorym zyjemy.To one byly i sa KLUCZEM DO MADROSCI. Trzeba poprostu je wykorzystac..Bo zyjac wlasnie teraz w takim swiecie ,jestesmy pzredstawicielami swiato-kompleksow i ograniczen,na dzien dzisiejszy.Zwierciadlem.Odbiciem.Nie zycia,a iluzji zycia.Tego czego tak naprawde nie ma:) Jak bardzo potrafilybysmy zrozumiec innych? Gdyby nie te klucze-kompleksy i ograniczenia czy byla bys w stanie zrozumiec swoja kolezanke z podobnym problemem? Gdybysmy tego nie pzreszly? Cos mi sie wydaje ze jestesmy tu na swiecie tylko po to zeby sobie wzajemnie pomagac,wyzbywac sie tego co nie jest nami. Najpierw poznac ,puzniej wyzbyc,a nastepnie pomoc wyzbyc sie z iluzji innym.Rozbieranie cebulki,kazdy ma swoje plachty,pod nimi kryje sie prawdziwa milosc.Owoc milosci.Wyzbywajac sie kompleksow ,rozumiejac je,szlifujemy diament madrosci..ktory pzrecina plachty cebulki pozwalajac nam odczuc milosc.Ktora tam na nas czeka.. Szczesciaz ten ktorego kochali rodzice miloscia bezwarunkowa,choc czasem ludzie wykorzystuja te milosc do budulca narcystycznego..roznie to bywa.. stad te stare dusze i chec powrotu na ziemie,,jesli tu przytoczyc inkarnacje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present🌻 Pełna szklanka🌻 ty to jestes strasznie pozytywna:) to mi sie podoba:)rozumuję podosnie jak ty Hals🌻 ja tez byłam w aq.w S. a na ktorej zjezdzalni byłąs? ja strasznie bałąm sie niebieskiej ale sie przełamałam i zjechałam.ale to ostatni raz-juz wiecej nie na takie cos nie pisze! jakbym spadała z jakiejs planety!!! wolę zołtą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anix :) Bądź sobą zawsze i wszędzie i obserwuj tego skutki. Tylko to mogę powiedzieć. Jeżeli Ci skutek nie odpowiada, to masz 2 wyjścia: zmienić myślenie o skutku, albo zmienić siebie. Przeprowadzanie zmian u partnera jeszcze nikomu sie nie udało bez wyraźnej zgody tegoż partnera na \"eksperymenty\" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha, Mrowka. Uczą :) czytają \"list św. Pawła do koryntian\" na każdym ślubie kościelnym. Dobrze, że chociaż tyle, bo przynajmniej tekst jest ogólnie znany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten list jest tak oderwany od życia, jakiego nas uczą przy innych okazjach...że wręcz powala swoją \"naiwnością\" - jak myśli o nim większość słuchaczy, z księdzem na czele pewnie. Piszę o statystycznej sytuacji, nie o chlubnych wyjątkach. To tak, jakby traktorzyście przeczytać instrukcję obsługi odrzutowca :) I może jeszcze dziwić się, że nie rozumie...przecież to maszyna i to maszyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewka więc jednak wróciłaś-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja teraz dopiero zostałam dopuszczona do kompa. Dzisiaj było tylko 25 baseników, bo wpadłam na 40 minut przed zamknięciem :D Czyli byłam trzeci raz. Pani z okienka była na papierosku przed wejściem, ale powiedziała mi \"dobry wieczór\", a pan ratownik zagonił do wody z powrotem, żebym jeszcze na plecach sobie poodpoczywała, bo dopiero za 7 minut koniec pływania. I powiedział, żeby na plecach machać nogami, a nie iść na łatwiznę, jak w żabce. Bo nogi wtedy szczupleją. Tylko, że ja chcę nogi pogrubić raczej :) Eeeee...już mnie rozpoznają....no nic, może mi podpowiedzą jeszcze, jak poprawić pływanie. Jutro też idę :D Idalka, czekam na instrukcje, w jaki sposób mam się zawinąć folią samodzielnie (chyba się nie da?) :( Jak się nie da, to użyję córki do pomocy :) Ewcia, martwiłam sie trochę, co z Tobą (ale się wlaśnie zaświeciłaś na tlenie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To miło, że Trójmiasto zagościło na forum :-) Tak Gazela777, zjechałam aż jeden raz z niebieskiej zjeżdzani (na moje około 15 pobytów) w AquaP. Myslałam, że mózg rozbije mi się o czaszkę. Nie będę próbować więcej. Za to żółta zjeżdżalnia i dzika rzeka to super rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mogło być tak pięknie.......
okazała się przedwczesna radość z pwodu odejścia Ewki z kafe :-( za to można sobie poczytać o sensacyjnych wydarzeniach z życia wziętych: na przykład, że jedna pani powiedziała "dzień dobry" innej pani 😴 Ewka, dumaj nad sobą, a będzie ci dane :-D ps. nie musisz jednak wszystkiego upubliczniać :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha. Peeling kawowy zrobiony już 3 razy, maść z witaminą A rzeczywiście fajna. Chyba będę często używać, po tym chlorze nie zaszkodzi. U nas jest tylko jedna skromna rura, całkiem niegroźna, zjechałam wczoraj kilka razy :). Ale wiecie co? Jak miałam 13 lat, to żeśmy z kuzynką skakały z wieży 10-metrowej. Na nogi oczywiście. Dzisiaj sobie przypomniałam, przy okazji myśli, że moja córka strasznie jest \"niesportowa\" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Wam zazdroszczę tego morza na wyciągnięcie ręki. I w ogóle tam jest ładnie. Nad morzem chyba fajnie sie medytuje? Ale np jesienią, to jak się dostać na plażę taką nie w mieście, tylko taką jak ja znam z wczasów. Chodzi mi o długie dojście i potem brnięcie w piasku. Chodzicie czasami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, Fajnie zabrzmiało - jedna skromna rura :-) Mam to szczęście, że mam do AquaP. około 20 min. jazdy samochodem, ale jeśli chodzi o baseny w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, to nawet jednej małej rurki nie ma :-( W niedzielę zaliczam basen, mimo, że bez rurek. Zawsze kondychę wyrobić można. A w moim przypadku trzeba. Zgadzam się, maść witaminowa naprawdę dobra jest, a najlepsza cena :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz Halls - masz szczęście! Pewnie o tym nie pomyslałaś do tej pory...bo to przecież takie normalne, Aqp w 20 minut samochodem...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienią rzadko kiedy szłam brzegiem morza, zwykle jest b. silny wiatr. Ale za to latem potrafiłam przespacerować brzegiem morza z Gdyni do Sopotu i z powrotem. Uwielbiam takie spacery. Jednak uważam, że latem nie ma to, jak otwarte morze. Od strony zatoki, nie prezentuje sie ono w pełnej krasie, no i do kąpieli dużo gorsze warunki ze względu na zanieczyszczenie wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha. Ja myslałam raczej o tym, żeby sobie posiedzieć i popatrzeć, nawet, jak jest wiatr - to pewnie i bałwany są w morzu. A jak jest ten wiatr, to sypie mocno piaskiem?. Jak są często deszcze i temperatura poniżej 20 stopni, to piasek pewnie jest wilgotny. Ale mam pytania :D no, ale po prostu nie wiem, ja tylko latem byłam nad morzem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anix, Powiedz, czy Ty czytałaś ten topik, czy przypadkiem się tu znalazłaś? Może od razu poczytaj topik \"czy jesteś w związku, w ktorym partner molestuje Cie psychicznie\". Bo Twój już zaczął. Przyda Ci się, jeżeli nadal masz zamiar mu na to pozwalać. Jego nastepnym ruchem bedzie odcięcie Ciebie od rodziny, potem dobieranie garderoby, kosmetyków (zawsze będziesz według niego ubierać się zbyt wyzywająco), potem w końcu usłyszysz; \"z kim, kurwo, rozmawiałaś przez telefon\". I tak dalej, i tak dalej. Z tego, co piszesz, to to nie jest żadna miłość między Wami, tylko chore uzależnienie. On jest bardziej uzależniony od Ciebie i On występuje w roli \"pokochaj mnie, bo ja sam nie umiem\". Zaborczość ma podłoże w niskiej samoocenie. Chce Cię mieć tylko dla siebie? A dlaczego? Bo tylko w ten sposób jesteś w stanie dać mu całą siebie. A On potrzebuje aż tyle, bo aż tyle brakuje mu miłości własnej, do siebie samego. Kochacie sie, jak szaleni, powiadasz? To znaczy wypełniacie nawzajem swoje straszne pustki i kompleksy. Pewnie macie wrażenie jedności, kiedy się tak kochacie. To się jeszcze nikomu nie udało. Nie da się żyć w dwóch ciałach, z jedną duszą. Miłość nie stawia warunków, pamiętaj. Uzależnienie - tak. Stawia warunki i coraz bardziej ogranicza. Jeżeli jesteś związana z takim akurat chłopakiem, prawdopodobnie Tobie też sporo miłości własnej brakuje, ale jemu więcej. Bądź sobą - to jest zawsze aktualne, ale postaraj sie dobrze przyjrzeć sobie, jemu i waszemu związkowi. Jeżeli czegoś nie rozumiesz, albo coś Cię oburza - pisz. masz linka do tego topiku drugiego: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800 Przeczytaj pierwszą stronę. Powodzenia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, A czy może być tak, że partner tak kocha siebie (jest narcyzem), że nie potrzebuje drugiej osoby. Mi cos podobnego powiedziała kiedyś moja psycholog, że mój Ex nie potrzebuje parterki, on potrzebuje tła (w postaci jak najseksowniejszej i pięknej kobiety), żeby na nim się jeszcze lepiej prezentować. Ja nie czułam się mojemu wtedy mężowi do niczego potrzebna, dosłownie niczego. Bawił sie lepiej z kolegami, flirtował z koleżankami z pracy, zwierzał się paniom z czatów, a ja miałam być super laską, tylko cholera, jakoś nie mógł ze mnie jej zrobić :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w raju🌻 Hals🌻 no,na niebieskiej miałąm podobne odczucia:) za to na dzikiej rzece nigdy nie byłam i bardzo jej sie boję;)(ze sie zachłysnę wodą),jak widze,jak inni pokonują ta dzika rzekę to wydaje mi sie jakby sie topili Pelna szklanka🌻 niezawsze sa balwany,gdy jest wiatr,raczej s ie to zdarza latem,zimą jak wieje to morze jest takie poprostu...morskie:) ja mam takie zdjecie nawet,wybralysmy sie kiedys z dzieckiem na plazę temp ok minus 15 st(styczen) i takie wielkie kry sie porobiły przy brzegu.i corka zaczeła na te kry wchodzic,a ja sie bałam ,zeby kra nie pekla bo doszła prawie do konca i jakby wpadła to po pachy w wodzie.no ale jakims cudem,kra nie pekla:) \"Nie da się żyć w dwóch ciałach, z jedną duszą.\" to jest to,dobrze to ujelas! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls. Jeżeli twoj mąż jest (lub był) narcyzem, to tym bardziej nie masz czego żałować, że odszedł. Narcyzm też wynika zresztą z ogromnej niepewności siebie. Taki człowiek ciągle musi czerpać z zewnątrz atrybuty tego, że jest pewny siebie. Prestiż - to jego maska. Zwracaj uwagę na to, czego on uczy wasze dziecko! Na szczęście nikt nie jest idealnie ściśle określonym typem osobowości. To pewne dominujące elementy pozwalają na klasyfikowanie. Zresztą ja jestem raczej przeciwna ścisłemu trzymaniu się klasyfikacji, bo to ogranicza możliwość zrozumienia człowieka, który de fakto jest o wiele bardziej złożony. I zawsze wierzę w to, że człowiek może się zmienić, jeżeli chce. Nie wiadomo, czy Twój mąż nie jest mniej narcystyczny z tą drugą kobietą. Każdy związek jest inny. Może ona potrafi wydobyć z twojego męża jakieś ukryte dotąd pokłady uczuć - nie wiesz tego. Raczej zastanów się, dlaczego się z takim kimś związałaś? Imponowała Ci jego pewność siebie (która potem okazała się raczej \"na pokaz\"?). Jeżeli Ci imponowała - to dlaczego? Może sama chciałaś mieć taką pewność siebie? Łamię się trochę, ale chyba pójdę na ten basen zaraz 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, To, że on jest narcyzem i to \"silnym\" powiedziała mi psycholog (najpierw nasza wspólna, później tylko moja). Ja sama tego tak nie odbierałam wcześniej, nie zastanawiałam się. Potrzebowałam tej jego, jak to wtedy odbierałam, pewności siebie - tak ja napisałaś. Zawsze byłam mało pewna siebie, nieśmiała. On miał mi to zrekompensować. Teraz już wiem, gdzie muszę szukać własnej wartości ;-) Z opowiadań Ex-a o poprzednich jego kobietach, to on po pewnym czasie zachowywał się się w stosunku do nich, tak jak w stosunku do mnie ostatnie 1,5 roku małżeństwa. On zawsze miał być na 1szym miejscu. Empatia dla niego to słowo nieznane. Ranił je, tak jak mnie. A jak jest teraz nie wiem i nie chcę wiedzieć. Może zależy to od kobiety, z którą jest. Może trafi mu się bardziej narcystyczna niż on :-) Nie miałam pojęcia, że narcyzm bierze się niepewności siebie. Ja cały czas odbieram Ex jako niesamowicie pewnego siebie, wręcz zadufanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O ja biedna, że też ja wczesniej sobie nie poszukałam co oznacza słowo \"narcyzm\" :-( \"Związek z narcyzem jest patologiczny. Narcyz nie potrafi zbudować szczęśliwego związku. Nigdy nie będzie wierny, nigdy nie będzie oddany swojemu partnerowi. Wciąż potrzebuje kolejnych podbojów. Narcyz wiąże się z innymi wyłącznie po to, aby przekonać się, że jest pożądany przez innych. W związku wykazuje zazwyczaj dominację, nie angażuje się emocjonalnie, jest egoistą. A przez to budowane relacje są zazwyczaj krótkotrwałe, choć intensywne. Potrafi być urokliwym uwodzicielem, któremu trudno się oprzeć. Jednak po podboju partnera szybko się nim nudzi i szuka kolejnych wyzwań. Wciąż musi udowadniać sobie, że świat leży u jego stóp, że „może mieć” każdego, kogo sobie upatrzy\" A do tego narcyzmu Exa dołączcie moją nieśmiałość, niskie poczucie wartości, to mieszanka z góry skazana na klęskę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I cd cytatu: \"Samouwielbienie narcyza jest w rzeczywistości psychiczną osłoną. Osłoną przed głęboko ukrytymi lękami, strachem przed odrzuceniem. Jest lekiem na kompleksy. Niestety lekiem zdradliwym, bo udowadnianie sobie swojej niezwykłości działa jak uzależniający i wyniszczający narkotyk.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Halls
Szklanka nie ma racji, że narcyzm bierze się z niepewności. Różnie to bywa. Skądinąd zadziwiająca skłonność do teoretyzowania na tematy, o których nie ma pojęcia. Pierwsza z brzegu definicja, oparta na jakiejś wiedzy psychologicznej: We współczesnej psychiatrii narcyzm uznaje się za zaburzenie osobowości (DSM IV), chociaż w ICD-10 nie jest wyróżniony jako odrębna jednostka nozologiczna. Psychoanaliza podchodzi do tego zagadnienia szerzej, mówiąc, że jest to stan psychiczny, polegający na skierowaniu libido do wewnątrz, wówczas ego staje się obiektem seksualnym. Pewien stopień narcyzmu charakteryzuje więc wszystkich ludzi, gdy jednak przyjmie on wyraźne nasilenie mówimy o narcystycznych cechach osobowości lub o narcystycznym zaburzeniu osobowości (jeśli ta jedna cecha przeważa i determinuje cały styl zachowania i przeżywania danej osoby). Narcyzm ma kilka specyficznych dla siebie elementów. Chociaż możemy go niekiedy utożsamiać z egoizmem, to jednak to drugie pojęcie nie wyczerpuje jego znaczenia. Osoby narcystyczne są rzeczywiście skoncentrowane na sobie, ale niekiedy może to być powodem ich znacznego cierpienia, gdyż po prostu nie są zdolne do "wyjścia poza siebie", "zapomnienia o sobie", pełniejszego skoncentrowania się na drugim człowieku. Niejednokrotnie osoby narcystyczne mają silną, mimowolną tendencję do koncentrowania się na własnym wizerunku, na tym, jak są spostrzegane przez innych. Spojrzenia innych po prostu je paraliżują. Każda krytyka jest dla nich klęską. Drugą grupę osób narcystycznych stanowią ludzie, którzy tak samo są skoncentrowani na własnym wizerunku, są jednak pewni siebie i nie przejmują się zupełnie opiniami innych. Jest to sprzeczność tylko pozorna. Obie te grypy osób są patologicznie zaintersowane własną autoprezentacją, jednak pierwsi stale boją się, że coś się nie uda i ktoś zobaczy coś nieodpowiedniego (co nie pasuje do kreowanego obrazu), a drudzy tak silnie wierzą w wizerunek, który kreują, że niezauważają w ogóle opinii innych. Osoby silnie narcystyczne mogą niekiedy przeżywać stany, w których czują się jakby były za murem lub szybą oddzielającą ich od innych ludzi, bądź mieć wrażenie, że inni są jak postacie z wyświetlanego filmu. Nie są to przeżycia psychotyczne, gdyż to jedynie metaforyczny opis wrażeń, jakich doświadczają, a nie ich przekonania. Te wrażenia dobrze ukazują, co to właściwie znaczy "wycofanie libido do wewnątrz" - gdy nie jest ono skierowane do obiektów zewnętrznych, tracą one dla podmiotu wrażenie realności. Tym samym ludzie i relacje z nimi tracą na znaczeniu, i stąd zachowania osób narcystycznych możemy określać jako egoistyczne. Jednak częste jest, iż w pewnym momencie osoby te zaczynają cierpieć z powodu swojego stanu i niemożności jego zmiany. Jedynym potencjalnie skutecznym leczeniem jest psychoterapia psychodynamiczna, psychoterapia psychoanalityczna lub psychoanaliza (są to podobne metody, różniące się głównie częstotliwością sesji i kompetencjami terapeuty), trwające kilka lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×