Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Quest❤️ Piekne, dziekuje :) Ja tez dodam cos od Ks Malinskiego: \"Nie wolno cale zycie przemaszerowac w jednakowym mundurze. Nie mozesz postepowac jak dziecko, gdy juz dzieckiem nie jestes. Nie mozesz postepowac jak licealista, gdy juz jestes studentem; jak student gdy juz pracujesz samodzielnie; jak zwyczajny pracownik, gdy jestes kierownikiem; jak kawaler, gdy jestes zonaty. Zmieniaja sie Twoje funkcje, obowiazki, prawa i odpowiedzialnosc. Zmienia sie twoje zycie, zmieniasz sie ty. Trzeba sie przesiadac, chociaz nieraz nie bedzie ci sie chcialo rezygnowac z dotychczasowego statusu. Inaczej narobisz wiele zla sobie i ludziom, a w dodatku bedziesz smieszny.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myslalam ze bez angazowania sie w emocje,nie jest sie wplatanym w toksyczny zwiazek. A okazuje sie ze tez mozna byc w toksycznym zwiazku ,bez emocjonalnego zaangazowania sie- czy jak to mowia pospolicie (bez kochania go)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tego nikt nie wie, nie ma reguł. Najważniejsze - to zgłaszać poczucie dyskomfortu. Jeżeli umiecie rozmawiać, to dojdziecie do tego, czym dyskomfort jest spowodowany. Najczęściej własnym strachem, związanym z wcześniejszymi doświadczeniami, które też były skutkiem strachu. Teraz tak to widzę. A w nowym związku warto zapomnieć o przeszłości i zaufać, że miłość nie pozwala się bać. W każdym razie za każdym razem warto dojść do sedna - czyli moim zdaniem - do pytania \" czego się boję\"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku, wiesz, jakie to jest optymistyczne, co piszesz? A możesz powiedzieć, hm.......ile ten facet musiał przejść, żeby, ordynarnie powiem, zmięknąć? Kobieta jakoś jest chyba bardziej skłonna do zmiany myślenia, zgodzisz się ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe zjawisko::) Czesto mowimy o \"nim\" - zy on to jest \"nieslychanie inteligentny\". Takie stwierdzenie - zle rokuje...... Zle - bo swiadczy o wlasnej slabej samoocenie. Sciskam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez tak mysle present. Mowiac o kims ze jest nieslychanie inteligetny-to zreguly z tymi slowami wiaze sie zlawisko patrzenia na kogos z dolnej pozycji. choc ja wiem ze nie jestem w stanie poznac konceptu wizualnego slow innych,a jedynie slowa i ich forma pozwala nam na komunikacje. Ale w wiekrzej liczbie wlasnie tak jest,jesli wystawiamy kogos na podestal,to znaczy ze sami stoimy nizej buzka Nie pozwalajac sie kontrolowac-w oczach innej osoby rowniez stajemy sie jej rowne..co czasem ciazko przechodza hahaha,typy faceta mucho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisalam przedtem,o braku motywacji w usamodzielnieniu sie. O strachu przed praca,lub inne tlumaczace sobie \'\'zaslonki\'\'Takie jak zupa za slona:) by wkoncu nie stac sie za siebie odpowiedzialna.Ciezar odpowiedzialnosci przygniata: glupia,nieodpowiedzialna,malo inteligetna,nie uczaca sie,uciekajaca z lekcji,pyskata ,agresywna dziewczynke.Taki oto moj wlasny self concept wypracowany w dziecinstwie.:) Zdanie o sobie ktore nazucilo sobie dziecko,bylo odzwierciedleniem zdania o nim jego rodzicow.Ktorzy oczywiscie Zawsze w bialych rekawiczkach byli oczyszczeni z klopotow wychowawczych mowiac TO NIE JA-TO ONA TAKA JEST,nie chcac brac na siebie odpowiedzialnosci, wlasnie za wychowanie dziecka.Za to jaka oni sami rodzine utworyli,za ich picie,bluzgi,awantury,za szalejacy chlod i nienawisc,za agresje,za bicie ,za krzyki za psychiczne tortuty i ktytyke ktora stala sie chlebem powszednim. Brak akceptacji i niska samoocena ,ktora miala miejsce w dziecinstwie.To ta sztuczna twarz -to glosy naszych rodzicow.To ich cienie padajace na nas formujace nasz self concept. Balam sie isc do pracy i podjac samoistnie decycje o moim zyciu bedac juz sama.Na swojej wlasnej wyspie sama.S A M A . Balam sie byc odpowiedzialna za siebie-bo jak mozna oddac odpowiedzialnosc komus komu sie nie ufa?Kogo sie ma za durnego agresywnego bahora?Kogos glupiego?nierozsadnego,nienormalnego-nie godnego zaufania.A przedewszystkim NIE AKCEPTOWANEGO PRZEZ MATKE. Matke ktora w oczach dziecka jest cala madroscia swiata.Matke ktora jest 1 i najwarzniejszych autorytetem w momencie formowania sie psychiki-WLASNEGO ZDANIA O SOBIE. Dlatego tak wazne jest jednak wejscie w dziecinstwo-by zobaczyc jakie nam DANO ZDANIE NA NASZ WLASNY TEMAT. Jak nauczono nas osadzac siebie samych. Budda mowil do swoich uczniow zabijcie swoja matke i ojca(w psychice oczywiscie:) Ja matke juz zabilam. Teraz pora na ojczyma ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie ja moge miec teraz zdanie o sobie?Z czym sie identyfikowac,z swoimi osiagnieciami? ktorych celem bylo ZAPRZECZANIE NISKIEJ SAMOOCENIE? UDOWODNIENIE SOBIE ZE JESTEM DOBRA na tyle zeby ZE SOBA BYC? zeby poprostu moc zyc we wlasnej skurze-nie nawidzac sie az tak bardzo?Nie walczyc codziennie ze soba?,nie wyzywac na siebie,niekrytykowac sie az tak bardzo/ Zaprzestac wojen w swojej wlasnej psychice...ktore oczywiscie odzwierciedlaja sie na zewnatrz...w momencie projekcji i obwiniania innych? Kim jestem teraz nie nie zgubilam siebie,ja widze juz wyrazniej ze winy we mnie nie ma zadnej.We mnie i w innych ludziach. Co Z Boza pomoca pozwoli mi na akceptowanie siebie i swiata. Poniewaz nie ma winy w lancuchu pokolen,nie ma winy w tym co ludzie sobie przekazuja wzajemnie.Nie ma winy w ciele,czasem brzydkie ulomne, czasem piekne i zgrabne.nie ma winy w chorobach.Nie ma winy w czymkolwiek...w co czlowiek osadza.. Bez osadzania mozna zyc.. Oby bog pomogl mi rowniez zaprzestac osadow-poniewaz gdy sie pojawia OSAD...RZECZYWISTOSC BIERZE NOGI ZA PAS wtedy widzisz siebie-nie swiat ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akceptacja siebie to: akceptowanie ciala ktore rodzice nam dali w tym: Kolor wlosow,oczu,twarz-wszystko to jakimi jestesmy.Zaakceptowania czasem naszych ulomnosci fizycznych ALe ta akceptacja odnosi sie rowniez do psychiki jaka utworzyli nam Rodzice.Kregoslup psychiczny dostalismy od rodzicow -i to zaakceptowac tzreba na 100%..reszta naszej psychiki sami sie bawilismy:) Takie dorabianie sobie Niech sobie bede taka jaka jestem.Koloru wlosow i oczu tez nie zmienie.Nie zmienie numeru buta,i odciskow palcow:) Bog padarowal mi spokoj zebym znosila to,czego zmienic nie moge I odwage,zebym zmienila to,co zmienic moge I Madrosc,zebym odroznila jedno od drugiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poniewaz czlowiek sie bardzo dobrze przystosowuje-adoptuje do srodowiska w jakim sie znajduje.Co jest oczywiscie pozytywne cecha gatunku ludzkiego. Trudno mu puzniej okreslic,lub wystopniowac toksycznosc w swoim wlasnym zwiazku.Dlatego kobiety uzaleznione tkwia w zwiazku tak dlugo,jak dlugo mozna to psychicznie i fizycznie zniesc. -jeszcze nie umarlam to znaczy ze moge. oprucz tego nieznajomosc czegos lepszego,wiadomo ze wszystko inne co jest dla nas nieznajome wpedza w strach,stad to siedzenie na dupie z toksykiem.Emocje gora dol-o tych b toksycznych juz nie wspomne. ale siebie przeswietlam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos zaakceptowania siebnie: Mowia jesli jest za trudno - \"act like it is\" Znaczy udawaj ze sie akeptujes...Przed snem sie glaszcz i dziekuje sobie...w ciagu dnia sie glaszcz i dziekuje sobie...Mowi do siebie, gdy pojawi sie glos tego sku***ego wewnetrznego krytyka\"...mow do siebie glaszczac sie .....\"jestem tylko czlowiekiem\" Tamto co sobie wbilas/inni wbili ci do glowy JEST KLAMSTWEM. TO NIE JEST PRAWDA. Jestes wystarczajaco dobra, nie musisz udawadniac ze masz w sobie wszystko...Bo ty masz to. I juz.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba \"rozwiazac\" stare umowy ze soba i zawiazac nowe! Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present ❤️ Przez cale zycie udowadnialam swoimi sukcesami,udawadnialam rodzica i sobie ze jestem zdolna,silna,madra,pewna siebie.. Stawialam przed soba zawsze,ale to zawsze najbardziej trudne wymagania.Po to zeby je przeskoczyc.. Najbardziuej trudnych do osiagniecia (rozkochania w sobie mezczyzn) tych typkow twardzieli-Obrona slabszych.Nie zadna matka Teresa Ja jak zorro-lol. Po to to wszystko zeby udowodnic rodzica i sobie ze jestem okey. Teraz mysle po jaki wal ja mam cokolwiek udowadniac..Jak to co o sobie myslalam bedac 5 letnim dzieciakiem,to co sie we mnie rozwijalo bylo ich odbiciem? To oni powinni sobie cos udodnic jak chca. Szlam z workiem rodzicow na plecach. Nie mam ochoty juz tego za soba ciagnac. Co nie znaczy ze teraz na niczym mi nie zalezy.Nie. Teraz to ja musze zrobic rachunek sumienia i zobaczyc co ja naprawde LUBIE a czego nie. Bo ja nie wiem. Cala droge zycia rodzice mi wybrali.Puzniej maz,puzniej kochanek. buzniej kurde kazdy inny byle nie Ja. Musze sie naprawde wczuc dokladnie w siebie.Bo tak sie nie da zyc obijajac sie o innych. ❤️ buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Lalcia, tak sie nie da. :) Nie da sie juz byc marionetka. Sznurki poobcinalam.:D Ja do tego doszlam tez... Po prostu trzeba to zmienic. Zwyczajnie...juz bez analizowania...zmienic. Obciac sznurki. W pewnym momencie juz sie tak nie analizuje...a bardziej dziala...ale i tak stale obserwuje siebie... ta obserwacja siebie bedzie juz na stale ze mna. Ona jest niezbedna - dla mnie. Ale sie juz nie maltretuje. .:):) Sciskam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niom presencik ❤️ usilna chec udowadniania sobie ze jest sie dobrym. Poniewaz usielnie wierzy sie ze jest sie do kitu. Puzniej usilnie sie zmusza innych do tego by ustapili(zmienili sie z czyms) Co mialo by nam udowodnic ze jednak nie jestesmy do kitu. Zmuszamy innych do zmian. Oceniamy siebie wedle tego co osiagnelismy-jesli udalo nam sie zmienic kogos to dopisujemy sobie w naszych osiagnieciach gwiazdke.Podnosimy sobie samoocene.Jestem dobra. Ale znowu przychodzi zima, i znowu tzreba sobie udowodnic ze jest sie dobrym.Znowu szukamy poprzeczki,co tu zmanipulowac,kogo zmienic, jak sobie przypisac nastepna gwiazdke..czuje sie taka do kitu... musze cos zrobic... no i zaczynamy gre od poczatku.. bo mnie sie wydaje,ze ludzia sie wydaje ,to jaka jestem . czyli to kim mysle ze ja jestem,mysle rowniez ze ludzie mysla ..i dlatego czasem kogos bardzooooooooooo-nie lubie.. Bo wsumie nie lubie siebie,skoro ja sobie wyobrazam ze ona sobie wyobraza mnie,tak jak ja sobie siebie wyobrazam. Smieszne zaczyna byc to-ze to kim myslalam ze jestem tez dostalam od ludzi..Czyli wychodzilo by na to ze myslalam o sobie tak jak ludzie mysleli o mnie.. Swiat odbija nas-a my swiat.Metoda lusterka. Ale ja bym dodala ze to sa dwa lusterka-nie jedno:)Urodzilam sie w gabinecie luster hahaah-i to jeszcze wykrzywionych:) Wiec to kim mysleli ze sa moi rodzice,wpoili ich corce-czyli mnie. Moje pierwsze self concept sie utworzylo na zasadzie jestem okropna. Wiec jesli mi mausia mowi ze jestem okropna,zaczynam okropna byc:)Okropnie sie zachowywac,i okropnie byc odbierana. Gdy podrastam podswiadomie wiem ze nie jestem okropna i chce zeby facet sie ze mna ochajtal-bo tym ochajtaniem udowodni mi ze jestem okey. zmuszam facia-jednakze wysylam dwa zupelnie zmienne sygnaly Jestem OKROPNA-CHCIJ MNIe. Zachowuje sie okropnie-a ty mi udowodnij ze mimo to -mnie kochasz i sie ze mna ozen-jak masz zdrowy korzen:) Bo oczywiscie o korzen jego dbam jak zadna inna kochanka.Bo oprucz tego jescze mysle ze ze mna mozna byc tylko jak sie cos odemnie bierze.WIec sex jest dobrym czyms do wziecia.On ze mna jest-dostaje dobry sex-a ja robie mu zadymy takie ze sie w pale nie miesci,staje sie toksyczna-poniewaz chce zeby to on mi udowodnil ze mozna mnie kochac,mimo ze jestem opropna toksyczna Facet nie rezygnuje z siebie dla wariatki:) a ja go zostawiam ,bo oprucz tego on tez jest toksyczny wariat.Dobrali sie podobni do siebie. Amen. Pokoleniowy wagonik:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wklejam i tu fragment ze strony Radylane wybaczanie: Fragemnt: Wsadzasz do środka slajd, zapalasz światło i pokazuje się obraz na ścianie. Jeśli nie podoba Ci się to, co widzisz, nie przychodzi Ci do głowy, żeby uderzać ręką w ścianę. Żeby zmienić obraz, wiesz, że musisz najpierw zmienić slajd na inny. Teraz pomyśl, że slajdy, to nasze wewnętrzne przekonania dotyczące naszego życia, ludzi, świata. To co widzimy wkoło jest tylko odbiciem naszych wewnętrznych przekonań. To nasze życie. Wystarczy zmienić nasze przekonania, aby nasze życie się zmieniło. Nie ma co złościć się na obraz na ścianie, trzeba wziąć się do pracy. Popatrz na swoje życie, a zobaczysz jakie przekonania nosisz ze sobą. Zostawiają Cię kolejni partnerzy? Może masz wewnętrzne przekonanie, że nie zasługujesz na miłość? Denerwuje Cię brak samodzielności innych ludzi? Być może uważasz, że musisz zawsze ze wszystkim poradzić sobie sam. Irytuje Cię, że ktoś lubi grać w towarzystwie \"pierwsze skrzypce\"? Zapewne nie ukochałeś tej części siebie, która lubi błyszczeć i w gruncie rzeczy masz to sobie za złe - a co za tym idzie - innym ludziom. Pokochanie swoich wad zawsze oznacza pokochanie ich w innych ludziach. Wciąż oczekujemy, od ludzi aby się zmienili, bo uważamy, że wtedy żyłoby nam się lepiej. Największe oczekiwania mamy zwykle wobec najbliższych. Jesteśmy przekonani, że gdyby inni się zmienili, my stalibyśmy się wtedy szczęśliwsi. Niestety, nawet kiedy inni się zmieniają, my pozostajemy tacy sami i nadal jest nam źle. Świat jest dla nas przyjazny wtedy, kiedy my czujemy się dobrze, a nie odwrotnie. Przypomnij sobie, czy zdarzyło Ci się kiedyś wstać w świetnym humorze. Świat wydawał Ci się wtedy wspaniałym miejscem, wszyscy się do Ciebie uśmiechali, Ty uśmiechałeś się do wszystkich, nawet drobne niepowodzenia nie mogły tego zepsuć. To właśnie Twoje spojrzenie spowodowało te \"cuda\". To nie świat się nagle zmienił, ale Ty na niego inaczej patrzyłeś.!!!! Życie jest neutralne - to my patrzymy na nie przez swoje slajdy - czyli nasze wewnętrzne przekonania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło jeżu............
i poc holere present wklejasz to samo na roznych topikach ???? manie wielkosci masz jak slowo daje pokochaj siebie kobito a innym daj spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki present❤️ im latwiejsze wyobrazenie sedna sprawy jak w tym przypadku (slajdy) tym szybciej czlowiek rozumie. PS: dlatego w hunie mowia ze NJ rozumie poprzez wizualizacje,a psychologia zeby sobie siebie wyobrazic w sytacji itd. Nawet zeby udawac na poczatek,ze jest sie kims kim sie chce byc buzka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wychodze z zalozenia ze miloscia mozna sie jedynie dzielic. Miloscia wlasna mozna sie tylko i wylacznie dzielic. Nie mozna jej nigdzie kierowac,nadawac jej jakiegos biegu.. Nadawajac jej bieg,mowisz w ktorym kierunku ma plynac-do kogo..Albo ..Jakby kto jest obiektem milosci.. Milosc nie ma obiektu-milosc jest-a umysl nadaje obiekt. Wszystko dzieje sie w NAS. Dlatego pisza ze prawdziwy dobry zwiazek to taki ,gdzie patrnerzy nie przeszkadzaja sobie w kochaniu siebie. Powiem wam co jest smieszniejsze z tego wszystkiego::: A wiec milosc jest w nas Umysl musi miec obiekt,czlowiek sie nauczyl ze to KOGOS SIE KOCHA. Nie ze sie poprostu KOCHA.A ze to ktos inny jest odpowiedzialny za milosc..Guzik prawda! A wiec: Teraz jesli to moje uczucia,,To moja milosc... hahaahahhahaha to kurwa jak ja moge byc o kogo kolwiek zazdrosna? Na kogo kolwiek wsciekla? Kogokolwiek chciec tylko dla siebie?.. Te uczucie nie istnieja!!!!.. Jak to mozliwe ze to jest iluzja???,... Iluzja tak mocno odczuwana w naszym ciele... a wiec ta milosc,ktorej odpowiedzialnosc przypisywalysmy innemu czlowiekowi..Nie byla miloscia?...Czy moze prubami z naszej strony.. Pokochania siebie?!!????!!! Kture strzelily na panewce,poniewaz kazda z nas miala SOBIE zbyt duzo do zarzucenia:)) Dlaczego to pisze.. Bo najprawdopodobniej duch milosci lub uczucia sie we mnie odezwal raz jeszcze.. I strasznie cierpie.. Wywala ze mnie ten caly gnoj,, i boli mnie... Boli mnie to-ze to ja jestem za milosc odpowiedzialna!.. Ze ta osoba-to tylko obiekt dla umyslu-stary schemat.. On bogu ducha winny,,,strzelila bym mu w modre za,ten gnoj ktory ze mnie wychodzi,,,za te nerwy,za to ze chce go dla siebie...za to ze chce sie do niego przylepic i nie puscic.. Za Moje wady jemu bym strzelila z checia w ryja.. Tak wlasnie to wyglada...Dlatego pisze ze uczucia zazdrosci,agresji..checi posiadania..Kurde!! To wszystko jest w nas!!.To jest nasze...Niemozna ich nikomu przypisywac skoro milosc tez sie odczuwa w sobie. Nie ma nikogo innego tylko My i nasz wlasny srodek.. ale mnie boli to wszystko.. normalnie zygam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli Ja odczuwam milosc,jezeli ja jestem odpowiedzialna za emocje uboczne ze tak powiem..Jezeli ja nie obwiniam moimi emocjami ubocznymi partnera-a biore na siebie 100% odpowiedzialnosc za to co odczuwam i dlaczego.. To w takim badz razie czym jest partnerstwo? Partnerstwo to jak milosc-DZIELENIE SIE. Pomaganie sobie w zyciu,bycie ze soba-dzielenie zycia.. Przeciez ja o tym slyszalam..ale nigdy nie wiedzialam ze tak jest. Ja to dopiero teraz wiem... ile lat musialo minac bym zmienila schamat widzenia zycia w partnerstwie.. dzieci ci Boze ,jak kolwiek cie nazywaja ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomocy!!! w piątek rozstałam się z moim mężczyzną po roku czasu jest mi źle ,chce mi się wyć , prosic o powrót , o to żeby był przy mnie bez względu na wszystko mam w głowie kołowrotek to ja mu się kazałam spakować , mieszkał u mnie prosze pomóżcie mi bo nie wiem sama juz czy dobrze zrobiłam , tesknię jak nigdy mam dwoje córki, z mężem rozeszłam się 3 lata temu(odszedł bo znalazł sobie inną) rok temu zamieszkałam z nowym mężczyzną znałam go z podstawówki nie widzieliśmy sie 15 lat on ma dziecko ze swoja byłą zoną i tak jakoś się stało że się zakochaliśmy w sobie i mieszkaliśmy sobie początki były piekne byłam księzniczką akceptowałam w nim wszystko ale z czasem zaczęło sie psuć pierwszy raz który mnie przeraził był wtedy gdy pod jego nieobecnośc poszłam z koleżanka na zakupy , nie było mnie godzinkę , była ok. 18 i wróciłam , on juz był podszedł do mnie i szarpnał mnie za ramię, rzucił o podłoge bałam sie widziałam obłęd w jego oczach byłam stale kontrolowana , z czasem mnie wyzywał wyganiałam go z domu jak mnie poniżał w pewnym momencie sie zmienił ,postanowilismy zacząć od początku i niestety w ubiegły piatek on rano pokłócił sie ze mna o totalna bzdurę nie chciał mi dać auta , żebym mogła pojechac cos załatwić , nawet nie zaproponował że np. w inny dzień mi da jeśli mu nie pasowało w tym dniu tylko że nie i koniec i ja sie zdenerwowałam , bo kiedys dostawałam auto kiedy chciałam i od słowa do słowa zrobiła sie kłótnia nazwał mnie STARĄ KURWĄ rozumiecie? jest mi strasznie przykro kazałam mu się pakować prosił że chce zostac , byłam nieugięta , nie przeprosił mnie wyprowadził sie i jest tak juz od kilku dni a ja cierpię w międzyczasie wyniknęły jeszce inne rzeczy robiliśmy sobie na złość oboje przez tych kilka dni i taki żal we mnie narastał że wydaje mi sie że juz nigdy nie będziemy razem ale ja wiem że ten facet jest toksyczny ale nie umiem bez niegi zyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
serce chce wrócic do niego , ale rozum mówi inaczej że to zły człowiek ale wcinaja mi się wspomnienia było fajnie był taki czas , że to kochany człowiek był tulił mnie do siebie w nocy był wspaniały dla moich dzieci nie radze sobie co ja mam robić czuję że moglismy jescze powalczyć on twierdzi że juz mi nie ufa ,ale ja również tak czuje, ja tez mu nie ufam co robić, łzy cisną sie do oczu jescze wczoraj pisał że jesli zrobie krok pierwsza to jest szansa żebysmy byli razem wieczorem juz mi powiedział że przestał tesknic ale mi xle dzisiaj nic nie pisze , nie dzwoni od rana jak ja to zniosę nie sypiam , nie jem nie funkcjonuję co robic nie wiem co powinnam, uczynic chce sie czuc kochana chce byc z nim a jednoczesnie boje się ,ze znowu wyzwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo powanie przemysl. Nie spiesz sie. Wez pod uwage odejscie od niego. Ja mysle ze jego rozwod byl tak naprawde z tego powodu. Mysle ze zona sie wyzwolila od tyrana, chocby nie wiem co ci mowil. Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny:) czyżby wszystkim nam powoli zaczynało być dobrze, że taka cisza tutaj:)? w takim razie życzę obumarcia tego topiku:) wiosna jednak zawsze nastraja optymistycznie i daje nowe pokłady energii i sił:) do niezobaczenia kochane:) buziaki od idalki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Mnie wiosna tez nastroila optymistycznie. Podjelam decyzje o zakonczeniu toksycznego zwiazku. Nie boje sie, juz nie. Odchodzilam juz kilkakrotnie i ....wracalam, ale wtedy nie mialam tyle sily. Dzis mam. Dzis dzieci podrosly i popieraja mnie, zapewniaja o swojej pomocy. Dam rade!Pozdrawiam Ps. Fajny topik, szkoda by mial sie skonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No czesc kochane, nie moge pisac na tamtym topicku,bo zbyt szybko kartki sie przewijaja i nie nadarzam. w pierwszych dniach szkoly ,w pierwszych godzinach:) Gdy zobaczylam swojego nauczyciela anglika,,, szok!! On taki mily, taki szczerze usmiechniety, kazdemu poswiecil kilka minut aby spojrzec mu prosto w oczy ze szczerym usmiechem..Kazdemu dawal poczuc sie waznym:) no i kazdy go za to kochal..A najbardziej wszystkie laski..Pozatym jest bardzo przystojny.Od pierwszego dnia cos pomiedzy nami zaiskrzalo..coraz dluzsze spojrzenia, coraz bardziej rogace usmiechy..coraz to wiekrze zadziwiene i chec poznania..no ale jak to nauczyciel ma zrobic pierwszy krok.w zyciu ja pierwszego kroku nie robie, bo uwarzam ze kobieta nie powinna pierwsza robic nic..Ale w tym wypadkeczku..To ja przynioslam mu cedeke z muzyka, i to ja bardzo delikatnie poprosilam o emaila..dal mi.. Napisalam emaila-odpisal,, napisalam drugiego..O! O! cisza.. no wiec ok cisza..Po jakims czasie mnie dodal dolisty msn...Tam zaczelismy przez przypadek czatowac..no i tam juz poszlo z platka, dal mi swoj numer tel.. zadzwnilam i umowilam sie z nim u niego w domu.. Wiem wiem...zbyt szybko..ALe ja bylam juz wymenczona tymi 2 miesiacami wiecznem o nim mysleniu..Bardzo chcialam go... no i sie stalo:) Oczywiscie on hard to get.Taka gre prowadzi..Zadzwoni raz na dzien..w szkole go widuje codziennie ,ale po szkole nope! Ostatnio 3 dni wylanczyl komorke,w szkole sie chowal-wiec se mysle cos mu odbilo-ale przez 3 dni nie dzwonila,,,wiec on po 4 zadzwnili i wymyslil historyjke ze ktos do niego wydzwanial i ze nie wiedzial jak czegos odmowic i ze wolal wylonczyc komorke..I ze myslala ze bedzie mial kilka miss callow, a tu odemnie nic.. Kiedys jak bylam u niego wieczorem i puzno wyszlam, nawet nie zadzwnil zeby sie dowiedziec czy przyjechalam juz do domu czy nie.. Taki jakis z tym dzwonieniem jest ..hmmmmm. Tak jakby czekal az ja bede dzwonila... Wiec to wszystko zaczelo mnie wkurwiac i wylonczylam swoja komorke na 4 dni...Po4 dniach podszedl do mnie w szkole i zapytal dlaczego masz wylonczona komorke-wiec ja do niego ze on tez tak robi..-ze zadzwnie mu puzniej-w tym dniu nie zadzwonilam. On tez nie zadzwnil-wczoraj mialam z nim lekcje..Patrzyl sie na mnie i co jakis czas pytal dlaczego jestem taka zdenerwowana-wiec ja do niego zeby nie projektowal na nie swoich stanow emocjonalnych:) Ale tez nie zadzwnil,niewytrzymalam wieczorem o 11 i zadzwonilam-spal..wiec porzyczylam mu dobrej nocy i wylonczylam komorke.. O co mi chodzi... On ze mna nie wychodzi nigdzie bo mowi ze nie chce zeby go ktokolwiek z uczniow zobaczyl,ze to jego respekt..(nie ma zony-kawaler mieszka sam) Nie dzwoni,nie intetesuje sie tyle ile w moim przekonaniu powinien(choc 2 razy tel dziennie) Boli mnie to ze to ja zrobilam pierwsze kroki w szkole-ze bylam zbyt szybka..Ze on potrafil nie odpisywac mi na emaila...Ze potrafi nie dzwonic ,nie dopytywac sie.. Ze glupoty mi wali ze wedle jego pzrekonania kazdy powinien sie ozenic z jego narodowosciowym odpowiednikiem.On z iranka -ja z polakiem.:) Ze jego mama chce zeby sie ochajtal-ale on narazie nie chce. Wiem ze to wszystko o dupe roztrzasnac-ale ja ni emoge zapomniec,jak mam z nim lekcje i widze go codziennie.. Wiecie...:jak on na mnie patrzy(tak gleboko w oczy)-To normalnie ciarki mi pzrechodza w brzuchu...normalnie to niesamowite. w wielu rzeczach jestesmy tacy sami..Nawet niektore syndromy chorob:) nie wiem co mam zrobic,zbyt silny z niego facet-albo potrafi sie zamknac emocjonalnie-albo mu na mnie nie zalezy... ALe w szkole widze jego wzrok na mnie gdziekolwiek sie poruszam.. nie wiem jak to rozegrac,i co o tym myslec. zbyt bardzo poszlam na kompromis,zbyt wiele milczalam.. co to kuzwa ma znaczyc zone iranke?.Co to kuzwa ma znaczyc ze ze mna nie wychodzi?,co to kuzwa ma znaczyc ze sie nie interesuje i nie dzwoni tyle ile normalny facet by dzwonil..Co to za kolezenstwo w jego mniemaniu-kolezenstwo nie pzrekracza pewnych wyznaczonych form.. Ja pierdole to. nie podoba mi sie to nie wiem co mam zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata32
ten Twoj Anglik to facet nastawiony na branie. Tylko w takie związki wchodzi, gdzie kobieta działa, a on sobie czeka i ewentualnie ją blokuje. Znam to z autopsji i powiem Ci, że ciężko mi było się odzwyczaić od takiego faceta, ale jak zrobiłam rachunek zysków i strat, to strat było więcej. Nie warto trzymać się czegoś, czego nie ma. I tak nic z tego nie masz, tylko czekasz aż on się ruszy, a on nie musi, bo kobiety za nim biegają i pewno w międzyczasie miał jeszcze kilka takich cichcych przygód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×