Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kingula19

dlaczego facet nie ma ochoty ...nie chce wykazać inicjatywy na sex

Polecane posty

w nawiązaniu do wczorajszego niefortunnego wpisu. jeśli moge coś wnieśc do dyskusji piszę co myślę ws poziomu inicjatywy seksualnej: są przynajmniej dwa współczynniki regulujące ten poziom: naturalny poziom popędu można ocenić po pewnych wzorach zachowań, wskazuje na to poziom ryzyka podejmowanego w życiu , pracy, sporcie. zatem, osoby stroniące od ryzyka czy rywalizacji - tak zwane "miśki" ten poziom maja z gruntu niższy. generalnie libido jest też barometrem stanu emocjonalnego. jeśli zwiazek jest harmonijny, a zdarzaja się okresy przeciążenia, silnego stresu, po minięciu tych problemów popęd powinien powrócić do włąściwego poziomu. jeśli natomiast związek jest emocjonalnie niesstabilny, brak w nim prawdziwej otwartości i zaufania!!!! to sytuacja jest na równi pochyłej. jeśli jeszcze chłopak jest jakiś kurwa przewrażliwiony, no to juz mogiła. wydaje mi sie że jest też taki bardzo ważny czynnik jak dopasowanie emocjonalne czy jakieś inne, kwestie wychowania i stawiania swojej osoby na pierwszym planie, że związek albo się trzyma, albo wychodzi z tego jakaś masakra i każda próba poprawienia czegokolwiek to jak kopanie się z koniem. i tu jest sprawa charakterów, i oczekiwań jakie ludzie maja w stos do siebie. ten element też rozwija skrzydła albo je podcina. jeszcze dochodzi sprawa możliwości zaspokojenia kobiet. generalnie nie miałem z tym problemów, choć jedna z nich mówiła że czuje komfort tylko w jednej pozycji, i generalnie nie wykazywała inicjatywy. bardzo mnie to zniechęcało, i szukałem satysfakcji gdzie indziej. to między innymi spowodowało, że ułożyłem sobie życie z kim innym. Koniec wykładu hola unodostres!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas wczoraj znowu mega kłótnia... nie wytrzymałam i nerwy puściły, bo wpadam w irytacje i zaczyna mnie wszystko w nim wkurwiać. Wiem, że ta rozmowa i tak jest zbędna, poza psuciem nerwów nic nie wnosi. Znowu stanęło na wizycie u seksuologa, tylko pewnie nic z tego nie wyniknie. Ja mam po prostu już serdecznie dosyć... Dlaczego ludzie nie chcą być szczęśliwi i rozwiązać problemu wtedy kiedy tego potrzeba? Nie rozumiem tego. Ja jak kogoś kocham, to nie chcę aby ta osoba cierpiała, on niby gada to samo, ale nic z tym nie robi... to jest właśnie rozwiązywanie problemu, zamiatanie go pod dywan. I do czego ma to prowadzić? Do ciągłych kłótni, a w konsekwencji do rozstania, bo ile można gadać w kółko o tym samym, to walenie głową w mur. Ale co innego mogę zrobić, za niego pójść do lekarza? Może jemu już po prostu nie zależy - tak to czuje, a jak tak powiem, to znowu jest kolejna kłótnia, bo on uważa, że tak nie jest. Szkoda słów. Widać mam straszne wymagania, skoro seksu potrzebuje :) byłabym szczęśliwa, gdyby przynajmniej chciał raz w tygodniu to szczyt marzeń, ale on nie chce w ogóle, a ja na chwilę obecną też nie wyobrażam sobie bliskości z nim. Już w tym momencie jest taki dystans, że brzydzi mnie myśl z nim o seksie.... więc do czego dalej to doprowadzi...? Nie chcę nawet myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uno_dos_tres
chciałabym napisać, że u mnie lepiej, ale...ciągle mam wrażenie że to taka chwilowa poprawa( nie wiem czy to odpowiednia nazwa) taka cisza przed burzą...może niepotrzebnie się doszukuję, ale zbyt długo się znamy, żebym ignorowała takie przeczucia...może dla tego, że on nic z tym nie robi. miał tam coś brać i pić, leży nietknięte . mówi, że brał i nie działa...do lekarza-mogę zapomnieć...niby ten seks jest ale taki jakiś beznadziejny...i choćbym nie wiem jak sie gimnastykowała i spełniała jego fantazje to jest nadal tak samo...inaczej...coś jest kurna nie tak. nie jest żadnym miśkiem, jest szczupły, wysportowany, taki trochę macho ,diabelnie seksowny. zawsze on inicjował(i nie robił z tego problemu), zawsze pierwszy miał ochotę, mógł na śniadanie obiad i kolację, czasami sie musiałam opędzać bo chciał kilka razy dziennie, wystarczyło, że pomyślał i już był gotowy...dużo na ten temat rozmawiamy(chyba za dużo, bo każdą rozmowę sprowadzam do seksu)choć początki nie były łatwe. on twierdzi, że seks przestał być dla niego tak ważny jak kiedyś! no karwa, ale dla mnie jest nadal! głowę się jak go zaciągnąć do lekarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikazuzas
To teraz ja .....mam jak Ulka niby lepiej bo BYLIŚMY ale po tym wszystkim cały czas mam w głowie że stało się to dla świętego spokoju,zobaczymy jak będzie dalej ,czas pokaże,w tamtym tygodniu ok,teraz w ten weekend coś go tam bolało ,nie wiem :)już mnie zaczyna to bawić nooo boli więc nic ,ciekawe kiedy przejdzie ?????może już nie przejdzie ,a jak przejdzie to ciekawe kiedy znowu zacznie boleć ,KOCHANE tracę nadzieję że coś wynegocjujemy na uczciwych warunkach w tych naszych ZWIĄZECZKACH .Puki co śledzę wątek na bieżąco ,trochę poczułam się zirytowana ostatnimi wpisami Pana X ,ale jestem :) i czekam jak to wszystko się skończy .Zapewniam że jeśli nastą pi rozpad dam znać ,jak to wszystko się potoczyło . Słowa mojego ukochanego w momencie jak wchodzę na temat naszej zaj......bistej intymności :cytuje : A weź Ty się za robotę ,więc puki co uciekam w pracę ,co dalej zobaczy się . heh Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikazuzas
Extra pozdrowienia dla pana NOKIA hahahahhaahah :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za szczserość ale mam wrażenie że owładnęła wami obsesja. Chodzi o to że temat sexu stał się w zasadzie jedynym istotnym w Waszym życiu. A po prostu akcja wywołuje reakcję na zasadzie ze skrajności w skrajność. Bez urazy. Weźcie sie dziewczyny za ostry sport, albo jakąś pasje i dajcie na przeczekanie. Inaczej czeka Was eskalacja emocji. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co ja tez po malu trace nadzieje, w zasadzie to juz jej nie mam.. moj tez powiedzial zebym juz dala spokoj :) myslalam ze moze przez ten ostatni miesiac sprobuje mnie przynajmniej dotknac, zeby sie jakos przelamac, moze jakos nad tym popracowac... ale oczywiscie czekalam bez sensu. Wszystko juz zaczyna mnie w nim wkurwiac, dlatego wczoraj wybuchla klotnia, i w koncu powiedzialam mu o co chodzi.... zreszta o co innego moze chodzic. Chociaz wiem, ze nie powinnam z nim gadac i juz tyle razy sobie to obiecywalam. Ale po tym jak wczoraj zlal cala sprawe to juz sie wiecej nie odezwe... w tej kwestii, mam juz wyjebane na to skoro tylko mnie zalezy zeby rozwiazac problem, a on tylko w kolko, ze mu nie pomagam... tylko ciekawe jak mam mu pomoc, na sile sie z nim kochac, nie mam ochoty jakiejkolwiek na seks z nim, brzydze sie dotyku i pieszczot. Juz sie chyba przyzwyczailam i nie mam cisnienia zeby sie bzykac, moja rozpacz polega na tym, ze nie mam nadziei na to ze cos sie zmieni, a kocham go i zalezy mi na tym zeby bylo miedzy nami dobrze. No ale do tanga, jak wiadomo trzeba dwojga. Czuje jakby byl moim bratem a nie facetem. I powiedzialam mu, ze ja na pewno nie zaczne niczego inicjowac, bo nie mam na to zadnej, najmniejszej nawet ochoty... poza tym juz wiele razy wczesniej inicjowalam, jakos go to "nie uleczylo", a ja nie mam ochoty czuc sie jak zebrak, a i tak z tego zadnej przyjemnosci nie mam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech mi teraz jeszcze ktoś powie że udany seks nie jest podstawą szczęśliwego związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikazuzas
Sex jest elementem jak każdy inny i też jest ważny TYLE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z przedmowczynia... sex jest naturalnym, jednym z elementow zwiazku, jak go zabraknie jest jednak duzy problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmarszczony
Jeśli wspólny sex był kiedyś wspaniały masz po czym płakać, jeśli nie był to pewnie już nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikazuzas
Myślę że jak by nie był to by nie było postów ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uno_dos_tres
rusłan masz 100% rację, jak nie ma udanego seksu to wszystko inne też zaczyna szwankować...więc jak mi ktoś pisze, że za dużo o tym myślę to mnie trafia, tego się nie da wyłączyć jak jakiś cholerny guzik. mam wiele na głowie, pracuję zawodowo, prowadzę dom, dzieci i znajduję czas na hobby jakim jest sport własnie, nie znoszę jak mi tu jakiś szczawik klepie farmazony na temat, o którym nie ma zielonego pojęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga unodostres, myślałem że jesteś taka świeżo zamężna szczeniarą. ale sie myliłem. szacun dla Pani starszej. pewnie juz masz obwisłe cycki ale i tak Cie lubię a nawet bardziej. zakładałem że ostro przeginacie, ale widzę że się mogłem mylić. nie piszę tu żeby się nad kimś pastwić czy drwić, ale jako osoba bezstronna, życzliwa obserwuje świat z drugiej strony waszej "barykady" wycofuję swoje "rady", ok nie przyszło mi do głowy żeby młody chłopak musiał brac tabletki na zwiększenie libido. moim zdaniem, choc doktorem nie jestem, to problem tkwi gdzie indziej, musi byc jakiś czynnik, który powoduje rozkojarzenie Twojego męża. małe dzieci? jakaś toksyczna pasja, może nad tym się zastanów. bo zakładam że się kochacie. tak myślę bo tez tak miewam unikaj psychologów i psychiatrów, to najgorsze pijawy. jak będzie trzeba sam chętnie cię przebadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uno_dos_tres
no już lepiej ;) ... rada dla młodego od starszej pani:zanim znowu z czymś wypalisz, zastanów się 2x...nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz...i znowu się mylisz p.s. jestem starsza od węgla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ku....
Hola! To jestes w atlasie pomników przyrody? Juz tyle mi naopowiadalas, ze poznalbym Cie na ulicy Ze pomine szczegoly przez wzglad na wstydliwych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uno_dos_tres
Hola mi corazon haha, trzeba było tak od razu, czytanie nie boli w cyberprzestrzeni mogę być nawet pomnikiem :D jesteś zabawniejszy od dowcipów Zbokolusa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jak nie ma udanego seksu to wszystko inne też zaczyna szwankować..." Wiem :D Z doświadczenia niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, czytam cały wątek już od kilku dni... Ja niestety mam ten sam problem z mężem. Jak się poznaliśmy to byłam "piękna i młoda" a teraz mam 10 lat więcej i obawiam się że właśnie to może być problemem. Prawdopodobnie znudziłam mu się już kilka lat temu. Być może za dużo urozmaiceń było już w naszym związku i w zasadzie wszystko już chyba wykorzystaliśmy. Dlatego jakiś czas temu po dość dużej ilości alkoholu zaproponował przyprowadzenie do naszego łóżka dziwki celem urozmaicenia. To był dla mnie cios prosto w serce. Nie mam w sferze seksu większych zahamowań, ale to było dla mnie nie do przyjęcia. Obawiam się więc że mój szanowny małżonek może teraz realizować swoje fantazje gdzieś indziej. Odkąd sobie to uświadomiłam, przestałam wychodzić z jakąkolwiek inicjatywą. Dla mnie i tak nie przyniosło to żadnych zmian bo już od kilku lat było tak że nawet jak to ja prowokowałam to i tak kończyło się na tym że on się łaskawie zgadzał tylko na loda a ja musiałam sobie radzić sama. Tradycyjnego seksu nie było już między nami chyba z rok, a i wcześniej zdarzał się raz na kilka miesięcy. Ja nie inicjowałam nic też już od kilku miesięcy. Mój mąż jest moim jedynym facetem. Nie wyobrażam sobie zdrady. Mam 30 lat i zamiast cieszyć się seksem, ja tylko mogę o nim pomarzyć. Wkurza mnie jak faceci pieprzą że zdradzają, bo żony nie chcą im dawać. Oni w większości zdradzają bo szukają młodszych, nowszych lub po prostu innych. Bo im nie wystarczy chętna żona, oni chcą zdobyć jak najwięcej samic. Znam niestety takich kilku, obawiam się że z moim na czele. W zasadzie nie wiem sama co teraz robić. Gdyby nie dziecko pewnie już dawno bym odeszła. Jeszcze niedawno chciałam to ratować, pójść na terapię lub do lekarza. Ale jak zdałam sobie sprawę że mąż może się bzykać gdzieś indziej to już mi się odechciało. A jeszcze kiedyś mówił mi że jestem ucieleśnieniem jego seksualnych marzeń... I co mi to dało że się starałam? że szukałam odmiany? że czasami nawet robiłam coś wbrew sobie by jemu było dobrze? i tak na koniec dostałam po dupie bo mu się inne ucieleśnienia zamarzyły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może dałaś mu już wszystko... Niestety natura tak skonstruowała samca że ma zapładniać jak najwięcej samic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli te wszystkie rady by się starać i urozmaicać małżeńskie pożycie to tylko niedźwiedzia przysługa? Bo samiec i tak zawsze będzie chciał więcej i więcej, a jak już mu się w domu nowości skończą to pójdzie ich szukać gdzieś indziej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może coś w tym jest. Jak na razie mam jeszcze sporo fantazji do zrealizowania to nie wiem :D Gdzieś czytałem że orgazmy z jednym partnerem powodują uzależnienie mózgu od jakiejś tam substancji i to miało być wytłumaczeniem dlaczego pary które uprawiają dużo seksu są szczęśliwe. Wiem jedno- brak potrzeb seksualnych ma na pewno jakieś przyczyny, ale zapraszanie prostytutki do łóżka wygląda raczej na znudzenie się partnerką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli to jest jakieś koło zamknięte niestety. Wszędzie czytam by zaskakiwać partnera, by w związek nie wkradła się rutyna. Jednak jak się okazuje faceta i tak nie da się na dłuższą metę uszczęśliwić. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że on mój mąż podobno (bo wiem tylko od niego) był z kobietą która była raczej niechętna do uczestnictwa w uciechach cielesnych, na czym on podobno bardzo cierpiał. Podobno u nich wymuszony przez niego seks kilka razy w roku był normalnością, a mimo to faktem jest że trwał w tym związku kilka lat. Potem jak się rozstali to spotkało go rzekomo wielkie szczęście w mojej postaci a teraz on się tak odwdzięcza. Ironia losu... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no jak widać to i tak źle i tak niedobrze. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć kiedy facet się nami znudzi. Jeden może po miesiącu, inny po paru latach, jeszcze inny będzie usatysfakcjonowany z jedną partnerką przez całe życie. Może jest w tym ziarno prawdy, że co za dużo to niezdrowo. Faceci są nieprzewidywalni. Może żaden z nich nie jest w stanie się zadowolić jedną kobietą, może tak ich faktycznie natura stworzyła? Ja w poprzednim związku miałam sex naprawdę udany, kochaliśmy się prawie codziennie albo i kilka razy dziennie - trwało to dwa lata, no i co wyszło, ano to, że facet pomimo tego szukał partnerek seksualnych na boku... co dla mnie było szokiem. Dopiero po naszym rozstaniu doszło do mnie, że to nie była moja wina i chociaż byłabym najatrakcyjniejsza na świecie to i tak by szukał uciech w postaci urozmaicenia - czyli innych partnerek. No i szuka do tej pory :) na szczęście w porę się o tym dowiedziałam i wzięłam nogi za pas. W obecnym związku wszystko gra, z wyjątkiem seksu (jakiegokolwiek), daję sobie jeszcze pół roku, może sama pójdę do psychologa i dowiem się co robię nie tak, może nie umiem z facetem rozmawiać i dlatego ON nic nie robi w tym kierunku, żeby cokolwiek naprawić. Jego potrzeby seksualne są poniżej zera, tak jak pisałam wcześniej, ja straciłam przez to całkowitą chęć na niego, na jego bliskość, już o seksie nie wspominając, bo kojarzy mi się z czymś odpychającym, a to wszystko przez to, że czuję się odrzucona. A może on ma kogoś na boku, może najwyższa pora to sprawdzić, chociaż nie czuję tego... Szkoda, że nie ma na to prostej recepty :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ja_oka: a ON zauważył, że ty nie masz ochoty na sex? Bo przeważnie to działa, jak facet widzi, że ty nie chcesz to jemu się zachciewa (chociaż u mnie to nie działa)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Ulka :) jak do tej pory nie zauważył... Tak naprawdę to dopiero od kilku dni moje nastawienie jest tak skrajnie inne, bo dopiero teraz dotarło do mnie że on prawdopodobnie szuka uciech gdzieś indziej. Teraz dopiero zaczęłam wszystko składać do kupy, czyli jego wcześniejsze propozycje trójkąta z prostytutką, jego współczujące wypowiedzi na temat tego zawodu (że często są zmuszane, biedne, często nie u siebie itd), jakieś uwagi w towarzystwie na ich temat np. przy wkładanych za szybę ulotkach czy paniach stojących przy trasach, jego kompletny brak chęci na seks, a jeśli już to tylko na loda itd. Do tego kilku kolegów korzystających z takich usług oraz głupie żarciki o wydawaniu kasy na panienki, czy poglądy na temat tego że wszyscy wszystkich zdradzają itp. W połączeniu z łatwym wydawaniem pieniędzy, częstymi wyjazdami, ogólnym znacznym ochłodzeniem stosunków, a przede wszystkim ze zdenerwowaniem gdy do niego dzwonię, nieodbieraniem telefonu, nagłym ukrywaniem przede mną wielu rzeczy, chowaniem telefonu, zakładaniem nowego, osobnego konta bankowego, chowaniem laptopa i kluczyków do samochodu i zdenerwowaniem gdy próbuję z nich skorzystać, to wszystko jakoś się składa w niefajną całość. Najgorsze jest to że jak go poznałam to wydawał mi się właśnie tym innym facetem, takim z zasadami, uczciwym. Jednak to jak bardzo się zmienił na przestrzeni lat jest aż nieprawdopodobne. Chyba że to ja byłam zaślepiona miłością.. Co prawda ja też się na pewno zmieniłam, wiadomo pojawiło się dziecko - to oznacza przeklasyfikowanie wszystkiego. Jednak nigdy, ale to przenigdy nie odmawiałam mu seksu. Na brak uczucia też chyba nie mógł narzekać, choć odnoszę wrażenie że bardziej dla niego liczył się obiad na stole czy uprasowana koszula. Do przytulania to jakoś nigdy go nie ciągnęło. Ogólnie to szczerze mówiąc nie wiem co zrobić. Nie szukam dowodów zdrady, boję się tego co mogę znaleźć. Jakieś panienki są teraz moim jedynym wytłumaczeniem na to co się dzieje. Jednocześnie to przekonanie że mnie zdradza nie pozwala mi już na myślenie pozytywne o tym związku. Nawet jak mi powie że mnie nie zdradza to i tak już mu nie uwierzę, nie mówiąc chyba już o seksie z nim, jeśli zdarzył by się ten cud i jemu by się zachciało. Ogólnie nie zmieniłam swojego zdania o tym że seks jest jednym z ważniejszych aspektów w związku i że jeśli w tej sferze coś jest nie teges to prędzej czy później wszystko się posypie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×