Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

No tak!🌻 Bo tam miała \"zgromadzonych w jednym miejscu\" wszystkich ukochanych domowników i nie musiała się nalatać,żeby wszystkich poczuć przy sobie!:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko jaaa
Kochani, mam pytanie:) Po ilu dniach po operacji kotka staje już porządnie na łapy?:) Bo moja jakos się ociąga. Śpi bez umiaru, ale za to apetyt ma smoczy:D Gdyby nie to, zaczęłabym się z lekka martwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja Kicia wstała od razu na drugi dzień. Miała usuniętą całą lewą listwę i przy okazji sterylizację, przy tym młoda też nie jest. Lekarze długo ją wybudzali, ale od razu dała im popalić, a później długo kontrolowali serce itd. 2 godziny po wybudzeniu zabrałam ją do domu, przez 5 kolejnych miała konwulsje, miotało nią po całej podłodze. Próbowała wskakiwać na łóżko, a ja czuwałam nad nią do rana, żeby jednak nie wskakiwała, a jak już mocno chciała, to ją pilnowałam, by nie spadała z łóżka. Rano wstała, zrobiła kupkę, oddała mocz, zjadła wołowinkę i wszystko wróciło do normy. Przez 2 tygodnie jadła raz dziennie, ale później dostała takiego apetytu, że teraz tylko obserwuję jak przybiera na masie. Nie martw się, Twoja Kicia pewnie potrzebuje więcej odpoczynku, każdy kot reaguje przecież inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _wkleję ten artykuł
Na południu Polski zawitała zima, ze wszystkimi jej urokami i niedogodnościami. W swojej pracy przemieszczam się po terenach wiejskich, gospodarstwach rolnych itp. Wydaje się być zupełnie oczywiste, że niemal każdego obejścia strzeże pies, uwiązany bądź to do budy, bądź to wolno spuszczony, by uskutecznić jego byt w danym gospodarstwie. Rzecz jasna w danym gospodarstwie nie żyją tylko psy i koty, ale to przecież wiadomo i nie wymaga żadnych opisów. Jednak mnie osobiście ogromnie przejął los psów i kotów, a zwłaszcza warunki jakie im stworzono do życia. Wiele się słyszy o Towarzystwach Pomocy itp., o karach za niewłaściwe traktowanie zwierzęcia, lecz tak naprawdę to chyba nikt z nas, z najbliższego otoczenia, nie może powiedzieć, aby znał przypadek ukarania za wyjątkowo brutalne zachowanie w stosunku do zwierzęcia, lub nakaz poprawy bytu dla psa w budzie, czy kota próbującego znaleźć odrobinę ciepła, schronienia w piwnicy czy szopie. Zakatował młotkiem Natrafiłem na artykuł o zakatowaniu psa młotkiem, bo ponoć był stary i chory, zaś jego właściciel tłumaczył się, że nie posiadał środków na jego leczenie. Kto winien nosić miano zwierząt? Gdzie jest większe zezwierzęcenie, w świecie zwierząt czy ludzi? Wszyscy choćby z zasłyszenia znamy dziesiątki podobnych przypadków, jesteśmy oburzeni i co dalej? Wielu mówi to tylko pies czy kot, czego tu żałować. Czy ten pies czy kot nie czuje, nie ma wie co to ból, zimno i strach? Św. Franciszek w swoim umiłowaniu do zwierząt, rzekł, że to nasi mniejsi bracia. Czy zatem swego brata czy siostrę równie chętnie zamknęlibyśmy na łańcuch w zimnej budzie, przetrzymali na dworze przy kilkunastostopniowej temperaturze poniżej zera lub wyrzucili z pędzącego samochodu, przez okno, bo i takie przypadki miały miejsce, zamknęli okienko piwniczne, gdy chcieliby się nieco ogrzać, znaleźć mały kącik na spoczynek, lub kopnęli, gdy próbowali by okazać nam swą radość na nasz widok? Raczej nie bo chętnie niemal 90% określa się katolikami, zapominając przy tym, że trzon tego wyznania określają 3 podstawowe maksymy - wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość! Tylko gdzie ona jest tak naprawdę? Bo jakoś na co dzień nie widać jej niemal w żadnym aspekcie naszego życia, bardziej widoczna jest zawiść, zazdrość, chęć zemsty - odwet. Pies w budzie Zdarzenie zaobserwowane podczas mego normalnego dnia pracy. Bogaty dom, piękne obejście i oczywiście na podwórku buda psa. Na co dzień obcy wchodzący na posesję, wzbudza wściekłe ujadanie psa. Lecz w tym przypadku cisza. Obserwuję budę psa, chcąc domyślić się jego rozmiarów i ewentualnych zamiarów w stosunku do intruza, którym w naturalny sposób staję się wielokrotnie przekraczając teren posesji. Niestety nie zastaję właściciela posesji i już niemal mam ją opuścić, gdy zauważam, że z tej właśnie budy wychodzi niewielkich rozmiarów pies, który nie tylko nie ujada na mnie ale wręcz okazuje radość na widok obcego. Jest zimno, zewsząd dmucha porywisty i paskudnie odczuwalny wiatr. Obserwuję psa który podnosi na zmianę to jedną , to drugą łapkę. Podchodzę do niego i staram się go pocieszyć w tę paskudną pogodę. Pies bez żadnych przeszkód przyjmuje moje głaskanie i ubolewanie nad jego losem. Gdy się zbliżyłem go jego budy , zorientowałem się skąd to naprzemienne unoszenie łap... Jego buda nie dość, że nie była w jakikolwiek sposób ocieplona, to na dodatek podłoże stanowiły zwykle płyty chodnikowe, na dodatek w tę pogodę oblodzone. Gdzie te biedne psisko miało złapać choćby odrobinę ciepła, gdy nawet podłoże budy w niczym nie różniło się od tego co zalegało całe podwórko? Ludzie chętnie mówią , ze zwierzęta nie mają rozumu itp. Czy potrzeba aż tak wielkiej wyobraźni aby zgadnąć , że od tego oblodzonego podłoża temu psu jest zimno i to jest dość bolesne odczucie, bo pies to również stworzenie żywe i odczuwające zmiany temperatury. Drżał z zimna Inna scenka... Kilka dni wcześniej oczekując na otwarcie drzwi przez właściciela, do którego przywiozłem zamówiony towar u moich nóg nagle pojawił się maleńki kilkutygodniowy kotek, zapewne przedwcześnie porzucony przez matkę, który na dodatek drze się wniebogłosy usiłując się dostać do tego domu. Ponieważ dosyć długo oczekuję na otwarcie drzwi, a muszę przyznać, że było naprawdę zimno i nieprzyjemnie i to do tego stopnia, że sam odczuwam niewygodne skutki oczekiwania na zjawienie się właściciela domu. Podczas oczekiwania lituję się nad maleńkim kotkiem, głaskam go i czuję, że dosłownie cały drży. Ponieważ przedłuża się nieco oczekiwanie na otwarcie drzwi, przygarniam kotka pod kurtkę i nie trudno wyczuć, że zwierzę się uspokaja, bo najwyraźniej w swej nieporadności szuka odrobinę ciepła. Wreszcie drzwi się otwierają i co słyszę? O jak Pan chce niech Pan sobie weźmie tego kotka, bo ciągle mi tu przychodzi pod drzwi i miauczy, aż uszy puchną. Pytam więc czemu nie wpuści do domu to maleństwo, aby się nieco ogrzało bo pogoda paskudna i co słyszę? Panie coś Pan, kota do domu, kot to ma myszy łapać a nie po domu paradować i co ze zimno niech sobie znajdzie jakąś norę to mu zimno nie będzie. Czy w domu za kilka milionów złotych przy tak materialistycznej postawie właściciela miały by jakiekolwiek prawo pojawić się myszy? Wątpię , bo cała to posesja ma raczej kłuć w oczy okolicznych sąsiadów i nijak nie pasowała by do zagnieżdżenia się jakichkolwiek szkodników, no bo co ludzie by pomyśleli? Co się dzieje? Tego typu przypadków zarówno ja jak i wszyscy My, na co dzień obserwujemy niemal tysiące i pytam się , gdzie podziało się zwykle człowieczeństwo? Skoro tak zwane zwierzęta domowe, będące w naszych obejściach są przyjaciółmi człowieka, to kim dla nich i ich podłego losu jest ten sam człowiek? Te postawy niezmiernie podłego podejścia do zwierząt są nader częste, lecz czy to coś zmienia, a przede wszystkim zmienia nas samych i nasze zrozumienie, że to zwierzę nie posiada na łapach ocieplanych butów będących ostatnim szykiem mody aby inni zazdrościli i podziwiali? Nie, ma tylko marne poduszki, racice itp., które bynajmniej nie izolują aż w tak dobry sposób aby uchronić od uczucia zimna Tłumaczymy sobie , że również futro, lecz czy my, gdy zmoczy nas deszcz czy śnieg nawet w tych naszych drogich odzieniach , wytrzymamy na mrozie kilkanaście dni a może nawet do wiosny? Raczej nie i błagam , miejmy choć odrobinę wyobraźni przykuwając zwierzę do łańcucha , że jemu jest tak samo zimno jak nam i też ma uczucia, choćby uczucie przenikającego zimna. Miarą naszego człowieczeństwa o czym jestem całkowicie przekonany, jest nasz stosunek do świata zwierząt. I choćbyśmy nie wiadomo ile mądrości wylali, wydali naukowych nic nie wartych opinii to nic nie zmieni faktu, że Ci mali bracia są od nas zależni, ponieważ nie zostali stworzeni tylko by dostarczać nam pożywienia i zabawy, lecz również by za swą służbę oczekiwać od nas minimalnej wdzięczności, choćby tylko w miarę tej miłości, którą manifestujemy lecz tylko gołosłownie i na pokaz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _PRZECZYTAJCIE PROSZĘ
11 listopada był w tym roku wyjątkowo zimny. Zmarznięci turyści odiwedzający z okazji Święta Niepodległości warszawską Cytadelę, chronili zziębnięte ręce w ciepłe rękawiczki, twarze wtulalu w szaliki. Rodzice z dziećmi spieszyli do ciepłych domów. Pewnie dlatego nie zauwazyli leżącego na chodniku kotka. Kilkutygodniowe maleństwo nic nie widziało przez zaropiałe oczy, przez koci katar z trudem oddychało. Było umierające. Zwierzę nie miało siły unieść z chodnika głowy ani przeczołgać się nawet kilka kroków, żeby schronić się przed mroźnym wiatrem. Tylko przeraźliwie piszczało, błagało przechodzących ludzi o litość. O życie. Kilkadziesiąt osób przeszło obojętnie. Ale znalazła się rodzina, która zatrzymała się, owinęła tężejące ciałko szalikiem i odwiozła kotka do całodobowej kliniki weterynaryjnej. Kotek był odwodniony, miał zapadnięte żyły. Przez dwie doby nie wiadomo było, czy przeżyje. Czy nie straci oczu. Ale udało się. Udało się znaleźć dom u dobrych, troskliwych ludzi. I choć zwierzę leczono w najlepszej prywatnej klinice weterynaryjnej w Warszawie, dzięki zgłoszeniu się do Urzędu Miasta i stowarzyszenia, które pokryło koszty leczenia rodzina, która uratowała kotka nie zapłaciła ani grosza. Właścicielem wszystkich bezdomnych zwierząt na swoim terenie jest gmina. Kazda osoba, która znajdzie poszkodowane, zagłodzone lub chore bezdomne zwierzę, powinna zawiadomić urząd gminy. Właściwe służby przewiozą zwierzę do lecznicy lub schroniska, z którym gmina ma podpisaną umowę. Jeśli sami odwieziemy psa lub kota do lecznicy i zapłacimy za leczenie, urząd jest zobowiązany do pokrycia kosztów ze środków gminnych. Przypadki bestialskiego traktowania zwierząt należy też zgłaszać do straży miejskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _PRZECZYTAJCIE PROSZĘ
Oprócz zawiadomienia służb można zrobić coś więcej. Jeśli znajdziemy chore bezdomne zwierzę, zaopiekujmy się nim, nie skazujmy go na schronisko. Przez znajomych, czy przez lokalną prasę szukajmy mu dobrych ludzi, którzy się nim zaopiekują na stałe. Za ewentualne leczenie i karmę gmina zwróci pieniądze. Po skierowanie na to nalezy się udać do urzędu gminy, gdyż każda nawet najmniejsza miejscowość podlega mu. On to w myśl ustawy o ochronie zwierząt sprawuje nad nimi opiekę. Punkt 1 art. 11 głosi: Zapewnianie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie nalezy do zadań własnych gminy. Osoby, które dokarmiają 5 lub więcej bezdomnych kotów, mogą w odpowiednim do miejsca zamieszkania wydziale ochrony środowiska ubiegac się o status karmiciela, Otrzymają przydział karmy, a także, w razie potrzby, skierowanie na sterylizację i leczenie kotów finansowane ze środków budżetu miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...no to chyba wyręczyliśmy jakąś gminę.... A było to tak: Może niektórzy z Was wiedzą, że w naszym domu jest sporo zwierzaków. W domu i w obejściu, bo my naprawdę jesteśmy farmerami :) Wśród zwierzaków wychowywały się też nasze córki - w szacunku i miłości do braci mniejszych. Teraz obydwie panny mieszkają na stancji w dużym mieście. Stancja bez zwierzaków, naturalnie, bo właściciele kategorycznie sobie nie życzą nawet chomika. Cóż - mówi się trudno. Dziewczynkom jednak doskwiera brak czworonoga... Wiemy już dziś, że w przyszłym roku szkolnym będą musiały zmienić locum. Z różnych powodów, nieważne jakich.Jednym z kryteriów wyboru nowej stancji będzie możliwość mieszkania z kotem. Najpierw miał to być jakiś książę Ragdoll albo MaineCoon . Ale dziecko starsze po namyśle ( i przewertowaniu Allegro) stwierdziło, że to niemoralne wywalać ciężką kasę na jakiegoś Ragdolla, jak pod spodem bije po oczach aukcja \"Chcieli mnie zabić widłami. Teraz błagam o dom\". Przytaknęliśmy. Taki czy inny kot, i tak do matury nierealny. Ale w poprzedni piątek dzwoni do domu dziecko starsze właśnie, z alarmem ( a pogoda w piątek wyjątkowo parszywa była), że spod jednego z samochodów stojących pod blokiem wybiegło ku jej przemoknięte kocię. Łasiło się z zamiarem uwiedzenia , ale dziecko z musu kota zostawiło... po to, żeby za chwilkę zadzwonić do matki. I , że to jest TEN kot , i że nie można tak go zostawić i brekekeks ...Pobłogosławiłam i dziecię w podskokach pobiegło szukać kota pod samochodami, naiwnie wierząc, że taki śliczny kiciuś uwiedzie i srogą właścicielkę mieszkania. Ja też wykazałam się sporą naiwnością... Naiwnie, bo właścicielka dostała prawie spazmów i histerii, że kot natychmiast zdewastuje panele, tapety, meble . I natychmiast WON , a jak nie, to możesz szukać innego mieszkania. Taaa... Całe szczęście, następnego dnia mieliśmy być w Poznaniu na targach zdrowej żywności. Pani jednak nie chciała zezwolić na pozostawienie kota nawet na noc. Podsuwała znakomite pomysły typu : natychmiast cię odwożę na dworzec i wywieziesz tego kota do rodziców! Albo : odnieś go tam, skąd go wzięłaś, przecież w miastach żyją sobie dzikie koty. Albo : on nie ma prawa zostać na noc w domu , więc wystaw go na balkon ( VII piętro, barierka z chudych prętów). Koniec końców, kot został na noc w domu, a następnego dnia dziewczęta przyniosły go nam na te targi. Mieliśmy ze sobą wiklinową transportówkę....no i przyjechał na wieś :) Nazywa się Receptor . Ma chyba nie więcej niż 3 miesiące. Jest cały czarny i ma białą koloratkę. Z zapałem przekopuje kuwetę, je wszystko i z duuużym apetytem, został już odrobaczony. Naprawdę, nie jestem w stanie pojąć toku myślenia niektórych jednostek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem - pani była \"na prawie\". To jej mieszkanie i ma prawo nie życzyć sobie imprez, palenia papierosów, sprowadzania chłopaków, szastania prądem i wodą, kotów w końcu. O K , ale taka nienawiść? Bioróżnorodność nasza ludzka dziwne czasem formy przybiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę podejście niektórych ludzi mnie rozwala! Ale u mnie jest to samo, karmię przybłędy, a sąsiedzi pukają się w czółka. A niech się pukają. Pozdrawiam wszystkich Kociarzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość japec
Jest pięc kotow i jeden pies. Na parapecie sa Klarcia i Anula z synem Rysiem.Na podlodze najmlodsi Franek i Gacek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość japec
Chcialem tylko dodac ,ze nie jest to jakas hodowla ,tylko po prostu ktos porzucil te zwierzeta -oprocz Rysia .Ostatnio Gacek zostal znaleziony przy silniku samochodowym ,gdzie biedak szukal ciepla.Psa ktos porzucil przy smietnikach.Wszystkie maja swoj charakter ,przynosza mase radosci ,ale i przysparzaja nam obowiazkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -piękne
te twoje kociska :D o ile dobrze zobaczyłam to jest ich 3 a te fosforyzująco zielone oczy należą chyba do czarnego psa? napisz jak mają na imię i w jakim są wieku fajny masz zwierzyniec :) pozdrawiam kociarzy 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość japec
Anula i Klarcia sa wysterylizowane.Rysiu tez raczej nie musi martwic sie o ewntualne potomstwo.;).Franek i Gacek sa za mlodzi jeszcze. Anula jest z nami 7 lat ,Klarcia 3 lata.Sspoznilismy sie z e styrylizacja Anuli ,bo jako chyba 3-miesieczna kotka okocila sie .Rysia zostawilismy ,dwa kotki wzieli ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _dobrze
że koty trafiły na Ciebie, większość ludzi nie wzięłaby ich tak po prostu do domu, woleliby odwrócić oczy i szybko iść do ciepłego domu. Mam nadzieję że Klarcia i Anula są już lub będą wysterylizowane, napisz jak jest. Patrząc na zdjęcie widzi sie na parapecie jednego kota, a te dwa czarnulki/le widać jak się dokładnie przyjrzeć. Wszystkie są piękne i widać że dobrze im u Ciebie. Ciekawa jestem jak pięć kotów "dogaduje" się z psem? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _do Astry
mam pytanie czy mogę sama bez wizyty u weta moim dwóm kocicom podac Pratel? Kiedyś już miały aplikowany, jedna waży 2,5 kg a druga ponad 4 kg czy mogę kupić w sklepie zoologicznym i im podać, czy po 10 dniach podać drugą dawkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość japec
Filipek zyje w najlepszej komitywie ze wszystkimi kotami.Smiejemy sie nawet ,ze skociał,bo nawet je to sama karme co koty. Czesto spi przytulony z kotem.http://www.voila.pl/41ooe/?1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Japec no zdjęcie super, :-D Ja też mam pięć kotów, z tego 3 bezdomne, jedna kotka przygarnięta w maju nie toleruje pozostałych, dlatego aż zazdroszczę jak patrzę na zdjęcie całej kociej czeladki! U mnie chyba nie ma szans zrobić takiego zdjęcia, każdy kot okupuje inne okno i grzejniczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Wesołych Świąt
i spełnienia marzeń, pociechy z kotków Waszych kochanych, jak najrzadszych wizyt u weta, zdrowia, spokoju i radości miauuuuu sssssssssssssssssssssssssss mrrr mrrrrrmm mmmmmmmrrrrrrrrrr Wesołych Świąt * OOO ^^^^^^ OOOOOO ^^^! !^^^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczkabogusiowa
hallo kociary mam pytanie lepiej trzymac dwa kotki tej samej plci czy przeciwnej co by nie rywalizowaly? czy niema regul;y?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___aga
Japec dzięki za wspaniałe filmiki, rewelacja,masz wesoło z taką grzeczną gromadką :D Widać że zwierzaki się u ciebie dobrze czują, takie są spokojne :) Ja mogę tylko pomarzyć aby moje dwie kocice tak razem siedziały,duża nie przepada za małą ,szkoda, bo przed sterylizacją razem spały i myły się jak twoje koty. pozdrowienia dla Was wszystkich czytających {serce]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __POMÓŻCIE
Jeśli nie jest wam obojętny los naszych mniejszych braci, nie możecie wziaść ich ze schroniska ... może zaadoptujecie je wirtualnie: http://www.niechcianeizapomniane.org POMÓŻCIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już najwyższy czas,żeby topik \"przeszedł\" na rok następny! Wszelkiej radości z posiadania futrzaków w Nowym Roku!:) 🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja się dołączam - Wszystkiego dobrego Wam i Waszym tygryskom w Nowym Roku :) A póki co - walczę z ropiejącym okiem najmłodszego tygryska- małego Receptora . Wkrapiam mu gentamycynę - całe szczęście pomaga, ale potrwa to jeszcze kilka dni na pewno. Receptor nic sobie ze schorzenia nie robi - broi ile zlezie . Właśnie przed chwilą odłowiłam kolegę z parapetu - atakował kwiatki dopiero co rozwiniętego Hippeastrum. No, skubaniec jeden.... W godzinie głupawki ganiają się z Webetką po całym domu , wymiatając kurze spod kredensu i szafy, jeżdżą na szmacianych dywanikach . Rozebrał nam pół choinki - słomkowe ozdóbki to jest super zabawka dla kota - polecam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poradzciemi prosze,co zrobic z ropiejacymi oczkami?Przemywam codziennie rumiankiem ale to niewiele daje.Mozna kupic cos gotowego,jakieś krople?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×