Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przemijająca

Brzydkie kaczątka ujawnijcie sie- Cie nie lubiani w szkołach

Polecane posty

Zrozumienie i ja to oczywiscie wszystko wiem znam 100 metod jak uwierzyc w siebie i wyjśc z cienia ale jakoś na wiedzy się kończy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kontener
a pseudonim mam "kontener" bo wszyscy mówili że jestem tak małe gówno że najlepiej to mnie wyrzucić do kontenera właśnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, metod jest wiele, bez liku :-P Jednak wiara, że coś mogę zrobić dla siebie jest wówczas potrzebna. Bo kto by grał w totka jeżeli wiedziałby, że nie wygra :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, metod jest wiele, bez liku :-P Jednak wiara, że coś mogę zrobić dla siebie jest wówczas potrzebna. Bo kto by grał w totka jeżeli wiedziałby, że nie wygra :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiolek111
Zastanawiam sie dlaczego mlodziez szkolna jest taka wredna...Co im daje wysmiewanie sie z innych?? Mnie nigdy nikt nie wysmiewal, ale nigdy tez nie bylam w centrum zainteresowania. Za to kiedys poznalam pewnego chlopaka na obozie za granica. Spotkalismy sie dwa razy i potem on nie przyszedl na umowione spotkanie. Na nasteony dzien przypadkowo spotkalam jego kolege i zapytalam sie o co chodzi, a on odpowiedzial, ze "there are some minuses". Nie wiem dlaczego, ale od tamtego czasu mam strasznie kiepska samoocene i nie wierze, ze moge sie komus spodobac, mimo iz zawsze slyszalam, jaka to jestem ladna. Nie wiem co on mial na mysli mowiac to, ale ja odebralam to tak, ze nie bylam wystarczajaco ladna dla tamtego chlopaka. Minelo kilka lat, a taki glupi incydent odcisnal sie na mojej psychice...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozumienie oczywiscie zgadzamm się z tobą moja wiara w siebie jest chwilowa, szybką ją trace z resztą nie chce mi się o tym gadac;) ja na szczęscie mam tak ze przykre dla mnie momenty wymazuje z pamieci, nie pamietam zeby ktoś powiedział mi coś przykrego a na pewno ktos rzucił jakimś głupim hasłem nie rozwodze się latami nad sytuacjami w których ktos mnie upokorzył czy coś w tym stylu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fiołeczku :-) Skarbie... Jesteś bardzo odważna przyszłaś na spotkanie w przeciwieństwie tamtego kolegi, do każdej dziewczyny i chłopaka można powiedzieć \"jest trochę minusów\", nie daj się opanować tej myśli bo jest ona z pewnością tylko ułudą :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaczek-----
zrozumienie powiedz mi prosze jak dodac ten opis co masz na dole 'Każda porażka nie jest poniżeniem, lecz nowym doświadczeniem' ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu! :-) jak zakładsz stałeg nicka, to masz tam takie miejsce na stopkę i tam wpisz co Ci się podoba :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaczek-----
dziekuje Zrozumienie :* :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooona-
ja napisze pozniej, bo ide spac teraz;) ale napisze;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja podstawówka...
Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi przypomniała mi się moja podstawówka. Tam każdy dzieciak, który czymś się wyróżniał, był gnębiony. Wystarczyło, że dzieciak był wyższy czy niższy od reszty, miał okulary, odstające uszy czy niemodną kurtkę, a już stawał się ofiarą przykrych docinków. Ja sobie dawałam radę - nauka przychodziła mi bez wysiłku, a poza tym wychowywałam się z chłopakami, mieszkałam w jednym bloku z prowodyrem większości wybryków, więc jakoś mi się upiekło, ale wielu osobom niestety nie. Przez pierwsze 4 lata jeszcze w miarę było spokojnie, ale ok.5-6 klasy w szkole zrobiła się okropna atmosfera. Było bicie i to takie, że jeden z chłopców miał złamaną rękę, zakładanie kubłów na śmieci na głowę tym mniej lubianym, kłucie cyrklami, przyklejanie gum do żucia do włosów, niszczenie rzeczy, kradzieże (oczywiście rzeczy ginęły tylko tym nielubianym osobom), kiedyś jednego z chłopców zamknięto na cały dzień i noc w klasie, jednej z dziewczyn ktoś przykleił zużytą podpaskę na plecach. W mojej klasie była grupka osób popularnych, lubianych i to właśnie te osoby dręczyły słabszych. Pamiętam, że kiedy przesiadłam się do ławki dziewczyny, która miała poważną wadę wzroku i kłopoty z nauką (chciałam jej trochę pomóc), jedna z tych lubianych, z którą wcześniej siedziałam, podrapała ją do krwi. Przez 2 ostatnie lata szkoła stała się nie do wytrzymania, szczególnie dla dziewczyn. Ja niespodziewanie wyrosłam na całkiem ładną nastolatkę, miałam starszego chłopaka i dużo kolegów, więc nikt się nade mną nie znęcał, ale w szkole na porządku dziennym było molestowanie przez chłopaków. Te najbardziej spokojne i grzeczne dziewczyny chłopaki zamykali w klasie i zdejmowali im spodnie czy podciągali bluzki, naprawdę to było coś okropnego. Zdarzyło się nawet pobicie nauczycielki... Przez to wszystko poszłam do prywatnego liceum, gdzie była o wiele lepsza atmosfera, a z większością ludzi z podstawówki zakończyłam znajomości. Teraz to właśnie te spokojne, mniej lubiane osoby studiują, pracują, a ci najbardziej popularni siedzą na ławkach pod blokami, piją i ćpają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytua696
ja moge napisac ale historia wciaz trwa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ytua696: Cześć. Świetnie się składa... przeszłości nie zmienisz, ale przyszłość już zależy od Ciebie. Przeczytaj sobie poprzednie historie i zrozum, że to co oni mówią nie ma kompletnie związku z rzeczywistością. Nie lękaj się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bugiibugiibugii
a ja bylam corka alkocholikow ktorym alkochol byl warzniejszy odemnie niekiedy nie mialam co zjesc dalej nie bede pisac bo lzy mi w oczach stoja.!nie mialam kolorowego dziecinstwa bylo okrutne nie mialam przyjaciulTeraz.mieszkam b.daleko mam super prace rodzinke dzieci i dbam o nie przyjaciul i jestem oczywiscie przeciwnikiem naduzywania alkocholu.ale z miskiem lubie sobie wypic lampke dobrego winka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elle24
U mnie najgorsze wspomnienia to bez wątpienia podstawówka i szkoła średnia.Jak sobie przypomne tamtych ludzi, plotki,wieczne obgadywanie wrrr szlag mnie trafia,ale jest jedna zaleta tamtych lat,że minęły bezpowrotnie!:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez nie wspominam dobrze podstawowki. Jak już wielu z was wspominalo dzieci potrafią być okrutne:( Ja byłam wyśmiewana z powodu mojej tuszy:( Niby miałam tam jakieś koleżanki ale i one czasami się ze mnie wyśmeiwały. W siódmej klasie mocno schudłam, naprawdę mocno ale moja samoocena na zawsze została zachwiana. Ogólniak zaczynałam jako szczupła dziewczyna, zreszta w ogólniaku ludzie byli juz troche bardziej dojrzali. Niestety w czasie ogólniaka znowu przybrałam i zaczynając studia nie byłam już taka całkiem szczuplutka:( Z tym ,że na studiach nigdy nie miałam problemu żeby ktoś coś powiedzial na temat mojego wyglądu, ludzie zwracają uwagę na to kim jestem , jaka jestem a nie jak wyglądam:) Na szczęscie:) Ale podstawówki nei wspominam dobrze i wcale nie chciałabym wracać do tamtych czasów:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też byłam prześladowana
w podstawówce, bo miałam duży trądzik. Nazywano mnie potworem lub garagą😭 Wszyscy mnie obgadywali, wyśmiewali się, poniżali, wyzywali... Nie miałam żadnych koleżanek i kolegów, rodzice zapracowan... w domu ciągle udawałam że jestem chora, wkładałam termometr do ciepłej wody, a później pokazywałam rodzicom i mówiłam, że mam gorączkę żeby tylko nie iść do tego piekła jakim była dla mnie szkoła. Nigdy nawet nie zorientowali się, że kłamię, moim jedynym przyjacielem był kot... chciałam się zabić... teraz mam 22 lata, ale te wspomnienia nadal się za mną ciągną:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też byłam prześladowana
teraz jak widzę osoby z którymi uczyłam się w podstawówce, to mam ochotę chociaż przywalić im w gębę za to co zrobili z moim życiem, chociaż wiem, że nigdy bym tego nie zrobiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem Was, bo tez cos takiego przezylam w podstawowce :( nie dosc, ze swietnie sie uczylam, bylam raczej spokojna, zamknieta w sobie, to - podobnie jak u osoby wyzej - mialam cholerny tradzik na twarzy, a wiec powod do dokuczania.. byl taki czas, ze ten tradzik byl naprawde bardzo silny, pomimo, ze dbalam o higiene, stosowalam rozne toniki, kremy itd., to jednak ciagle wylazily mi masowo te cholerne pryszcze 😭 do tego jeszcze bylam OCZYWISCIE kiepska z WF :O no dno totalne... tak ze przezylam tez swoja mala gehenne, ale w LO wszystko sie zmienilo :) poszlam do klasy biol-chem, gdzie wiekszosc osob stanowily tzw. \"kujony\", bylismy naprawde mocna klasa, z duza grupa osob przodujacych w nauce, nie bylo miedzy nami zadnych durnych zachowan, dokuczania, ani nic z tych rzeczy. towarzystwo raczej w miare dojrzale, jak na ten wiek, wiec bylo fajnie, chociaz robilismy tez rozne glupoty typu alkohol, nocne imprezy, marihuana, ale bez wzajemnej agresji, ani obgadywania, czy podkladania swin. wtedy wyleczylam sie z kompleksow, ktorych nabawilam sie w podstawowce, z tradziku zreszta tez sie wyleczylam :) tak ze pozdrawiam wszystkie \"brzydkie kaczatka\" - nie dajcie sie idiotom, bo jak juz traficie na odpowiednie towarzystwo NA POZIOMIE, to zobaczycie, ze i Wy bedziecie fajne i lubiane :) i to prawda, ze ci, ktorzy w dziecinstwie sa najwiekszymi cwaniaczkami dokuczajacymi innym, potem koncza nieciekawie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ________phi
Odkąd pamiętam, zawsze byłem grubas. Taka moja natura. Nosiłem okulary grube jak dno od szklanki. W podstawówce rechotano na mój temat i wytykano mnie palcami, docinano grubiańsko i okrutnie. Najbardziej zaś niecierpiano tego, że nie miałem kłopotów z matematyką. Trzeba trafu, że początek szkoły podstawowej miałem zagranicą i tam mnie uczono bardzo dobrze i niesłychanie skutecznie. Po powrocie do kraju musiałem nauczyć się pisać i czytać po polsku. Przez lata dogryzano mi, dokuczano ile wlezie. W ósmej klasie odeszła na urlop macierzyński nasza matematyczka. Na jej miejsce przyszła stara, bardzo ostra baba. Wszyscy nazwali ją Czarna Mamba. Miała wzrok, który przeszywał na wylot. Na pierwszej lekcji przeczołgała całą klasę przy tablicy solennie obiecując lwiej części wielkie kłopoty z ukończeniem szkoły. To był pogrom. Jedynie na mnie spojrzała łaskawym okiem. Myślałem, że będę miał u tej nauczycielki spokój, ale gdzie tam. Inni robili dość łatwe przykłady, ja dostawałem zestawy takie, że szok. Po prostu podniosła mi poprzeczkę. Efektem było uczestnictwo (z niemałym sukcesem) w konkursie matematycznym. W klasie zmieniono do mnie stosunek. Nagle zacząłem być popularny, ale tylko wtedy gdy szykowała się klasówka („Gruby, nie bądź świnia, podrzuć ściągę) lub kiedy zadanie domowe przekraczało możliwości klasy („No, zrób nam to zadanie, nie bądź ryjem”). I tak żadna z dziewczyn nie odważyła się na pójście ze mną choćby na lody. Stałem się zgorzkniałym złośliwcem, jak już dałem ściągę czy zrobiłem zadanie to z bardzo zgryźliwym komentarzem np. „Osłom dardanelskim, ku pokrzepieniu ich ptasich móżdżków”... Miałem największą satysfakcję gdy laleczki rechoczące w głos na mój temat pociły się przy tablicy nie mogąc za czorta rozwiązać zadania. Szkoła średnia rządzi się trochę innymi prawami i tam miałem względny spokój. Na początku tolerowano moje dziwactwa tj. regularne odwiedzanie filharmonii, teatru, opery, czytanie książek... Matematyk tak nam dokręcił śrubę, że gwintu zabrakło. Przesiał klasę potwornie. Niewielu dotrwało do matury. Zjednoczyliśmy się w klasie. Okazałem sie wręcz niezbędny abyśmy się nie dali pożreć w kaszy. Zaczęło być ważniejsze to co człowiek wie, kim jest niż to jak wygląda. Po studiach (politechnika a potem pedagogika) zacząłem uczyć matematyki. Windowałem wymagania i starałem się być najokrutniejszym dla tych, którzy wyśmiewali czyjeś ułomności czy dochody. Komentarze w stylu „Może tak mniej obrabiania czterech liter innym , a więcej nauki?” czy „Widać, że starasz się naśladować Barbie. Nie tylko ubiorem. Umysłem też.” stosowałem na porządku dziennym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U mnie było identyko niestety
Każdy dzieciak, który był wyższy, niższy, grubszy, miał rodziców jechowitów czy ojca-Murzyna był nieludzko gnojony. Mojego kolegę tak skopali po jądrach, że teraz cierpi na bezpłodność, innego kujonka z sąsiedniej klasy wysmarowali psimi gówienkami :(, zakładanie kubłów na śmieci na głowę nie lubianym nauczycielkom i woźnym to u nas norma była :( niestety!!!, a mojej koleżance to jakaś laska wykłuła cyrklem oko 😡, codziennie odchodziło podtapianie w kiblu, przypalanie włosów zapalniczkami :( haracze trzeba było płacić, jumali w szkole co się dało, nauczycielkom przebijano opony w samochodach, rysowano lakier, wybijano światła, smarowano lusterka i szyby gówienkami :( raz do pracowni matematycznej przyniesiono zdechłego kota i zamknięto go w szafie, po czym napchano w zamek od szafy szpilek a klucz utopiono i ślusarz pół dnia nie mógł szafki otworzyć a kot gnił i gnił, i muchy się zlatywały i glizdy wyłaziły z tego truchła, a co ślusarz podszedł to musiał lecieć do kibelka i zwymiotować 😡 A katechectce to moi koledzy przykleili na plecach kartkę z napisem: "Jestem obłódnom pi**om. Skrobię się co dwa tygodnie a uczennicom zabraniam!" i biedna kobiecina łaziła pół dnia z ta kartką na plecach :(. Też bym chciała napisac tak jak moja poprzedniczka, że te gnębione kujonice i maltretowani chłopcy powyrastali na zamożnych i przystojnych ludzi, że mają piękne domy i udane życie rodzinne, a ci ich gnębiciele siedzą pod budką z piwem!!! Niestety życie to nie bajka i nie hollywoodzki film 😠 Prawda jest taka, że ci co najbardziej gnębili innych to wcale nie skończyli jako żule spod budki z piwem, tylko porobili kariery, pokończyli dobre uczelnie i teraz widuję kolesia co smarowal innych gówienkami jak został księdzem i kosi kasiorę, a inni oprawcy pozostawali prawnikami, biznesmenami, zawodowymi oficerami, a ci gnębieni to się rozpili i stoczyli w prochy już w mlodości 😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dokuczałam
a ja dokuczałam w szkole, ci co się tym tak przejmowali to nie potrafią śmiac się z siebie, mają przerost formy nad treścią, jechac po takich :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×