Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość umarła

Jak przestać cierpieć, gdy nie można żyć z nim i bez niego?

Polecane posty

lemoneczka, nie miej wyrzutow sumienia. tak czy tak nie bylas szczesliwa prawda? niby go mialas, ale co z tego skoro zachowywal sie w ten sposob wlasnie. nie analizuj jego zachowania, przeciez rownie dobrze moze nic nie oznaczac. rownie dobrze moze podtrzymywac kontakt, zeby Cie kontrolowac, a poza tym, jesli z kims sie jest, to przeciez bylas mu jednak bliska i trudno tak od razu urwac kontakt, z ciaglego kontaku nagle nieodzywanie sie... no i nie mozemy zakladac, ze kazdy facet jest taki sam. mnie np - w wypadku nastepnego faceta (teoretycznie oczywiscie) - udaloby sie uniknac calej masy bledow z tego zwiazku. i wierze, ze spotkam kogos jeszcze i pokocham tak samo mocno albo i mocniej, kogos kto mnie nigdy zle nie potraktuje i nigdy nic nie okaze sie wazniejsze ode mnie. trzymaj sie i wyrzuc czarne mysli z glowy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mowia, ze te wszystkie doswiadczenia (i dobre i zle) przydadza sie nam w kolejnych zwiazkach. Bdziemy wiedzialy czego oczekujemy od mezczyzny i od siebie. Unikniemy bledow, zakladajac ze wyniesiemy jakies wnioski. Zgadzam sie z tym ale ja nawet nie potrafie sobie wyobrazic ze bede z kims innym. Szkoda ze nie poznalismy sie teraz, moze bylismy za mlodzi, malo doswiadczeni? Moze teraz wszystko potoczyloby sie inaczej? Takie glupie gadanie :( Chcialabym wierzyc ze jeszcze bedzie dobrze, ze bede szczesliwa. Ciezko mi. Rano szlismy do banku i jak wrocilam do pracy to z calych sil powstrzymywalam placz. Teraz sie uspokoilam i jestem jak zdretwaiala. Zaraz ma przyjsc podlaczyc mi komp stacjonarny z laptopem w siec (czy cos) i nie wiem jak to zniose. Naprawde nie wiem. Najgorsze jest to ze dokladnie wiem jak sie bede czula po jego wyjsciu :( Chyba musze przyznac racje Ksenofarynie - zerwanie wszelkich kontaktow to jedyny sposob zeby jakos sie pozbierac. Nie ma innego wyjsci - niestety. Lemoneczka, mi tez kazda rzecz o nim przypomina. Juz w ogole nie siedze w swoim pokoju, biore komputer i klade sie u rodzicow w sypialni. Dobrze ze juz niedlugo sie wyprowadzam. Urzadze to mieszkanie sama i nic mi nie bedzie o nim przypominalo -jasne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gemelia
prosze pogadajcie ze mna na GG bo tego potrzebuje (5850101)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
witajcie kobietki...chcialam tylko zapytac o wasze samopoczucia? bo moje raczej kiepskie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie u mnie dol maxymalny. wszystko sie zbiera i nie mam sily. ekipa remontowa cos nie moze zaczac naprawiac moje mieszkanko, w pracy 2 audity sie szykuja, nowy program dostalam z nfz i mam wprowadzic wszystkie dane na wczoraj. kazda z tych sytuacji nie wydaje sie tragiczna ale skumulowaly sie a dodac do tego moj stan = rozpacz. zalosna jestem :( lemoneczka, a Ciebie co przybilo? czy tak ogolnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
tak ogolnie ta cala sytuacja...jest beznadziejnie...a moze ja jestem beznadziejna...spotkalam sie z nim..rozmawialismy nie chcialam sie spotykac nie chcialam rozmaiwac..ale on nalegal zgodzilam sie...bo nie chcialabym pozniej czegokolwiek zalowac...powiedzial ze jemu mnie cholernie brakuje...ze mysli o mnie ciagle ze potrzebuje...ale nie moze ze mna byc bo nie chce mnie wiecej krzywdzic...ze on sam nie wie czego chce...probowal zlapaac za reke ale odrzucilam go...po czym odeszlam bez zadnego slowa...zostawilam go..JA ale moze myslalam ze potrzebuje czasu zeby przemyslec...pytalam kilka razy czy moze sprobujemy cos zmienic...chcialam byc pewna swojej decyzji...ciagle mam glupia nadzieje to mnie zabijaa....najgorsze jest to ze nie pamietam zlego...brak slow...brak sil...brak checi do czegokolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lemoneczka, jak ja Cie rozumiem :( zapominamy o tych zlych chwilach, idealizujemy... ale ja posuwam sie jeszcze dalej! zwalczam do niego niechec. kiedy jest mi bardzo zle to zaczynam byc na niego zla ze pozwala mi tak cierpiec. i zamiast podsycac to uczucie (wiem ze na dluzsza mete tak sie nie da i takie negatywne emocje beda mnie wyniszczac) to je zwalczam. zaczynam go tlumaczyc, ze to moja wina bo sama tego chcialam. to niby tez racja :( ta zlosc pomoglaby mi przetrwac ten najgorszy czas. jestem tego pewna bo malo ktore uczucie daje mi tyle sily.to dziwne ale tak jest. nie potrafie sobie poradzic ze smutkiem i rozpacza ale zlosc sprawia ze pre do przodu jak czolg. inna sprawa co zrobic jak opadnie? juz nie mam pomyslu na przetrwanie. obietnice typu: zrywam z nim kontakt nic nie daja. wczoraj pol nocy nie spalam bo probowalam sobie obiecac ze to koniec. poddalam sie o 4 i dopiero wtedy zasnelam. i jeszcze mam wrazenie ze bez niego nic nie znacze (wiem, to strasznie zalosne) i nie poradze sobie. przepraszam ze tak biadole ale samo napisanie tego oczyszcza mnie. o pewnych sprawach nie potrafie porozmawiac nawet z najblizszymi. tylko przyjaciolka wie jak bardzo to przezywam a reszta osob mnie otaczajacych sadzi ze jestem zadowolona z decyzji, ktora podjelam. taki robienie dobrej miny do zlej gry strasznie spala. trzymajcie sie kochane!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Wam minal dzien? Taka piekna pogoda, wreszcie zrobilo sie wiosennie. Troche to poprawia humor ale tylko troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
witajcie...dzien jak codzien...mysli bladza tylko wokol jednego...staram sie wynajdowac sobie jakies zajecia zeby nie myslec...ale szczerze mowiac niewiele pomaga...nie potrafie pogodzic sie z tym wszytskim...to boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam czy mogę się przyłączyć? nie czytałam całego topiku ale czuję się trochę tak jak w temacie. nie będę się na początek rozpisywać na razie poczytam może trochę o Was co?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
a zapraszamy...szkoda ze w tak smutnym temacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️A MOZE TROCHE PSYCHOZABAWY? A tak, aby sie rozerwac lub... zaczac myslec... TESTY DO ROZWIAZYWANIA: Z dnia: 04:45--- Czy jestes za mila? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=210 Z dnia: 23:57--- Czy Twoje relacje z mezczyznami sa zdrowe? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=270 Z dnia: 05:08---Czy zabijasz namietnosc? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=300 Z dnia: 22:16 --- Czy jestes meczennica milosci? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=300 Kto to jest Zolza: Z dnia: 04:48 http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=240 🌻Oczywiscie mile beda nowe propozycje, szczegolnie wartosciowe ksiazki i krotkie recenzje - z gory dziekuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
moj tez sie chce spotykac...ale sie nie zgadzam na to nawet...nie odzywam sie nie pisze nie dzwonie mam swiety spokoj:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
no co za palant:( po co on do mnie wydzwania:( pyta co slychac jezuu dlaczego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
uwazam ze jestem atrakcyjna kobieta...no ale nie potrafie sie uwolnic z tego chorego zwiazku...:( kiedy sie odetne to on zadzwoni...nie wiem dlaczego odebralam..przeciez nie chcialam z nim rozmawiac...dzwonil raz...nie odebralam...zadzwonil drugi...ehhh:( trudne to wsyztsko jest...on widzi tylko siebie..nie widzi mnie nie potrafi zdac sobie sprawy ze ja cierpie...i kiedy tylko osiagne jakikolwiek spokoj on go zakloca...rozmaiwalam z nim strasznie zimno..i moze mam wyrzuty sumienia przez to...on okreslil ze jestem okrutna strasznie wobec niego...boshe:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak przestac cierpieć, gdy nie mozna zyc z Nia (bo sie dusi) i bez Niej??;/ mnostwo was takich ludziska na forum:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
dlaczego ten swiat jest taki chory...dlaczego:( dlaczego to wszytsko sie dzieje:( dlaczego kobietki my tak cierpimy...za co to wsyztsko? za coooooo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
czuje sie jak jakas idiotka przez to wsyztsko:( zleeeeeeeeeeee strasznie zle:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
heh, mój były ciągle nie daje mi spokoju i ciągle powtarza,ze nie jestem mu obojętna, ale on nie chce być w związku...wczoraj przywiózł mi jakieś buty, zebym sobie przymierzyla...we wtorek przyszedł mi niby oddać tylko książki, a siedział ponad 2h, było jak za "dawnych" czasów, w srode podwiozł mnie z zakupami do domu, pogadaliśmy o nas...wczoraj poszedł z kolegami na impreze...ja akurat odwoziłam kolezanke do domu...oczywiście widziałam go z cała zgrają kolegów (na ulicy) wszyscy pijani...i jakaś lafirynda z nimi...paszcza..a ona go chwyciła za rękę, coś tam się przeciągali...nie wiem, moze ją pociagnął,zeby weszła z powrotem na chodnik....heh:/ załamka, bo dzisiaj mamy razem jechac do kina...tylko zależy w jakim on bedzie stanie po wczoraj :| po co do mnie jeszcze przyjeżdża, po co mi pomaga, interesuje sie moim zyciem...może chce mieć furtkę na wszelki wypadek...;( to nie jest człowiek dla mnie...ale serce nie sługa, nie mogę się pozbierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
POMOCY!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
heh, mam całkowicie zerwać z nim kontakt? w ogole sie nie odzywać? to jest takie cholernie trudne...zwłaszcza jak naprzeciw tych rozmów i spotkań stoi ogromna, niczym niezastąpiona pustka; zdaję sobie sprawę, że może powinnam postępować inaczej, ale chyba nie umiem :/ nie umiem być obojętna wobec niego...rozum jest przytłumiony przez serce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
skoro mnie porzucil, to powinien próbować się odciąć, zerwać kontakt...bo przecież skoro było tak źle w naszym związku, ze nie mogliśmy być dłużej razem, to po co nadal utrzymywać kontakt...mówi się, że "miłość ci wszystko wybaczy" - i to jest prawda...tylko czy jest tego sens ?! :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, ja tez nie umiem, i nie umiem znalezc siły.......bo jej nie mam juz była jak był przy mnie, jak mnie całował i dotykał, jak czułam jego oddech i zapach, a teraz go nie ma i nie ma juz nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serduszko mi pęka
bo tak to się życie układa,że mimo miłości nie można być ze sobą:( czemu tak musi być... jak sie znalazło szczęście to czemu ono odchodzi??chociaż ja swoje to chyba wygonię ale przecież nie mogę z nim być a bez niego?i tak go nie mam przy sobie jedynie brak będzie telefonów,smsów.... będzie mi go brak emocjonalnie właśnie tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
nie wiem ile to ma trwać, ale naprawde już jestem na skraju wyczerpania nerwowego...brakuje mi tej bliskości...nie tylko fizycznej...duchowej, emocjonalnej, świetnie się rozumieliśmy...on jest po prostu niedojrzały, on wciąż ma ideały w swoich kolegach...i na nich się zapatrzył, ich wspaniałe imprezowe życie...dobrze,ze mam dopiero 20 lat...ale jeśli to była miłość mojego życia??!! ;( nigdy sobie tego nie daruje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __taka_jedna
chcialabym miec taka sile jak wy. probowalam kilka razy zakonczyć ale nigdy bez skutku. dlaczego moje serducho potrafi wybaczyc nawet zdrade. cierpie i wiem ze nadal tak bedzie. mam nadzieje ze czytajac wasze posty uda mi sie... powodzenia dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
_taka _ jedna- mam tak samo, też wybaczam najgorsze świnstwa, cały czas łudze się, że do niego w końcu coś dotrze, że zrozumie, wróci będzie tak jak zawsze... ksenofaryna-moja psycholog tez mi to powiedziała, że moje poczucie wartości to już ,,dno i wodorosty", zapisałam się na specjalna terapię, zaczynam od maja... czy pomoże, zobaczymy... TAk bardzo chciałabym pokochac kogoś zupełnie innego, kto nie kojarzył by mi się z samymi problemami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _taka_jedna
człowiek jest skłonny wybaczyć wiekszosc, ale wiem ze gdybym ja uczynila choc jedna z tych rzeczy jakie on uczynil to napewno nie mialabym do kogo wracac... jakie to wszystko dziwne. ja wybaczylam chyba zbyt wiele, ciagle mialam glupie nadzieje. ale czas to zmienic. nie chce przez cale zycie wybaczac (a przez to cierpiec). raz kozie smierc trzeba zarezykowac :) trzeba szuakc milosci wiecznej, szczesliwej i odwzajemnionej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
jak widzę te wszystkie pary, szczęśliwe, zakochane...to serce mi pęka...ciągle mam wyrzuty, że miałam takiego cudownego chłopak i wszystko zepsułam, dlatego mnie zostawił...wczoraj mu powiedziałam, że widziałam go z inna, oczywiście się wyparł, to podobno te laski były takie pijane,ze sie do wszystkich kleiły (to usłyszałam od koleżanki, która to widziała)...on dzwonił do mnie później 3 razy, ale nie odebrałam...i tak nie ma żadnych perspektyw na powrót, więc muszę zapomniec :((((( to takie trudne, pogoda piękna, poszlibyśmy na spacer...ciężko...zamiast coraz lepiej z każdym dniem jest coraz gorzej :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×