Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość umarła

Jak przestać cierpieć, gdy nie można żyć z nim i bez niego?

Polecane posty

Gość Ali20
to zależy co nam ta wróżka powie :] muszę sie wyprowadzić z mojego miasteczka...tutaj nie da się zapomnieć...szukam odpowiedzialnego mężczyzny, który myśli o czymś więcej niż kolegach, wódce i imprezach...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
no, dzięki byłemuto nabawiłam się "niedowartościowania" i nerwicy...miłość jest naprawdę ślepa...ehh..głupia byłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
Abox co z toba? siedzisz w pokoju kontrolnycm i udzielasz "madrych rad" ? za kogo sie uważasz? irytuje mnie jak piszesz, ze dzieki komus tam- facetowi - kobieta ma stac sie mądrzejsza. To tak jakbys powiedział : jestes niekompletna. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
Abox jest humorzasty i uszczypliwy...tacy ludzie też muszą być...trudno...oni nie zostaną najwyżej naszymi przyjaciółmi...ach, i myśli, że pozjadał wszystkie rozumy...może musze znaleźć faceta, który będzie mnie wart...który stanie się mądrzejszy dzięki mnie...:] a nie odwrotnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
mhm...nie będę się z Tobą kłócić, bo to by znaczyło, że zniżam sie do Twojego poziomu, myśl sobie co chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
tak, tak...wszechwiedzący...Wielki Brat...każdy mądry człowiek potrafi sie przyznać do błędu i do swoich słabości, bo tylko w ten sposób może je pokonać, a nie ukrywając pod grubym pancerzem (wszechwiedzy)..."wiem, że nic nie wiem"...każdy w życiu popełnia błędy, jakoś się trzeba uczyć...dla mnie o tyle gorzej, ze musze nauczyc sie na własnych a nie na cudzych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
tak, tak...wszechwiedzący...Wielki Brat...każdy mądry człowiek potrafi sie przyznać do błędu i do swoich słabości, bo tylko w ten sposób może je pokonać, a nie ukrywając pod grubym pancerzem (wszechwiedzy)..."wiem, że nic nie wiem"...każdy w życiu popełnia błędy, jakoś się trzeba uczyć...dla mnie o tyle gorzej, ze musze nauczyc sie na własnych a nie na cudzych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna2112
Abox, kiedy mowa o uczuciach, to raczej ciężko mówić o głupocie. Uczucie jest irracjonalne, po prostu siedzi w nas. Widzisz, ja zostałam zraniona przez faceta, z których byłam 9 lat, z którym miałam mieć dzieci i dom, który wcześniej dał mi wszystko na czym mi zawsze zależało. Jedną decyzją przekreślił wszystko. Kocham go nadal, bo w przeciwieństwie do niego nie potrafię tak z dnia na dzień pozbyć się tego co we mnie siedziało przez tyle lat. Mogę i powinnam go znienawidzić, ale nie potrafię, bo go kocham. Szczerą, prawdziwą i dojrzałą miłością. Zależy mi na nim pod każdym względem. Zależy mi na tym, żeby to on był przy mnie, bo wiem że to odpowiedni człowiek. To są uczucia, wiesz? Umiesz kogoś polubić na zawołanie? Ja nie potrafię przestać go kochać na zawołanie. Przez tyle lat pielęgnowałam w sobie uczucie miłości do niego, że teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić z rozpaczy. Trzymam się jakoś jak widzisz, ale to co przeżywam z każdą minutą jest koszmarem. I powiem Ci, że jako dziecko straciłam mamę. I wiem, że nie powinno się porównywać, ale... jest mi teraz gorzej niż wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna2112
Pewnie znajdzie kogoś prędzej czy później. Tylko, że widzisz Abox, zranione i odtrącone uczucia mogą się kiedyś odezwać w postaci napadów lęku. Ja boję się, że już po prostu nikomu nie zaufam, że będę z kimś tylko po to żeby być, nawet wtedy gdy uda mi się odrzucić tą miłość do eks. Nigdy przenigdy nie zależało mi tak na żadnej osobie jak na nim. Uświadomiłam to sobie ze zdwojoną mocą, gdy usłyszałam "koniec". I mimo, że czas płynie mi nie przechodzi... Tyle lat poznawania jego, przyżywania wspaniałych chwil, czasami problemów. Wystarczyła mi myśl o nim i wszytsko było możliwe. Za nim bym poszła na przysłowiowy koniec świata. Byle z nim. I jeszcze czekam aż się opamięta, bo być może za szybko podjął tą decyzję. Gdyby nie chodziło o inną kobietę to pewnie by mi łatwiej było zrozumieć dlaczego tak się stało. I wiesz..., najgorsze jest to, że zawsze zależało mi tylko na jego opinii, na jego zdaniu... I teraz jak mi tego zabrakło czuję jakby mnie o połowę ubyło. Nie poznaję samej siebie, nie poznaję jego. Jest fatalnie jedym słowem. Dosłownie żyć się nie chce. Rozumiem każdą z dziewczyn, które tu piszą. Rozumiem tak bardzo, że pewnie gdybym je spotkała, przytuliłabym jedynie, bo każde słowo wypowiedziane byłoby zbędne. Pozdrawiam i trzymajcie się dziewczyny 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna2112
Abox, nie wiem czy jest gorszy, tego chyba nie da się porównać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
pewnie znajdę kogoś prędzej czy poźniej...tylko to już nie będzie "to", zawsze mi pozostanie ta pierwsza miłość...naprawdę na wszystkie sposoby próbuję sobie przetłumaczyć, że to i tak nie ma sensu, ale te powody są racjonalne, a jak mówi czarna uczucia są irracjonalne :/ mimo iż mój związek miał znacznie krótszy staż, to dokladnie wiem o czym piszesz czarna...i też w głębi duszy czekam i mam nadzieję, że on się moze jeszcze opamięta :( że przecież nie można ot tak przekreślić tego wszystkiego co było...przez to, ze nie jesteśmy już razem straciłam nie tylko chłopaka, ale też najlepszego przyjaciela, strata jest podwójna...to był związek, a nie umawianie sie na spacerki raz w tygodniu...mam mnóstwo przyjaciół, znajomych, z którymi mogę spędzać czas i zapełniać tę "dziurę"...ale po każdym takim spotkaniu czy imprezie nie mam do kogo wracać, tak jak po całym dniu mogłam mu się wypłakać albo opowiedzieć jak było wspaniale...podzielić sie tym wszystkim...tak mi cholernie źle z tym, ze tak naprawde nie wiem co się z nim stało...rozumiem go w pewnym stopniu, bo przecież nie można się męczyć z osobą, ktorej się nie kocha (bo to dręczy obie strony), ale co się takiego stało, że przestał mnie kochać, czy że nie wie czy mnie kocha... ja zauważylam zmianę w jego zachowaniu odkąd wrócił jego najlepszy przyjaciel z irlandii :(...jeszcze ta głucha cisza..zero kontaktu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
wszelkimi sposobami udawadniał mi,ze nasz związek to coś wyjątkowego, że już nie spotka takiej drugiej, że jestem jedyna, ze jesteśmy dla siebie stworzeni...że już zawsze chce być ze mną...i "zmuszał" mnie,zebym to traktowała równie poważnie jak on...a jak już zaczęlam to tak traktować, to wtedy do niego dopiero dotarło, jakie to wszystko poważne...i jego cała odwaga i pewność sie ulotniły, wolał uciec w świat kolegów...gdzie inne rzeczy są ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego wszystkiego...
jeden wniosek: FACECI TO SWINIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna2112
Ali, jak ja doskonale Cie rozumiem... Chodzi któraś z Was do psychologa? Zastanawiam się ostatnio jak sobie pomóc i rozważam tę opcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna, piszesz, ze gdyby nie chodzilo o kobiete, to bys zrozumiala... a u mnie odwrotnie, gdyby chodzilo o jakas laske, to pewnie z trudnoscia, ale zrozumialabym, ze moze tylko wydawalo mu sie, ze mnie kocha, moze po prostu pokochal kogos innego. chociaz zdaje sobie sprawe, ze to nie jest takie proste i normalne z dnia na dzien przestac kogos kochac i zajac sie kims innym. ale widzialabym jakis powod. tymczasem moj eks po prostu przestal sie odzywac, jeszcze 2,5 tygodnia temu zapewnial o swojej milosci, mowil, ze mnie potrzebuje, mielismy sprobowac od nowa wszytsko ulozyc, zobaczyc sie w swieta. ale od tego momentu sie nie odezwal. nie wiem, pewnie klamal, bo tak jest przeciez wygodnie, ale nie potrafie zrozumiec. wolalabym chyba znac prawde, nawet najgorsza, niz siedziec i zastanawiac sie dlaczego. ale nie spytam go o to, sprobuje jakos sobie wszystko poskladac, bo wiem, ze kiedys spotkamy sie tak po prostu i moze wtedy mi wyjasni. wierze, ze bede juz wtedy na tyle obojetna, zeby nie wierzyc w jego kolejne klamstwa. i nie potrafie zrozumiec jak cokolwioek moze byc wazniejszego od milosci. kto normalny, kto twierdzi, ze wie co sie liczy w zyciu, wybiera imprezy, kolegow, poswiecajac kogos, kto niby byl najwazniejszy. nie pojmuje, ale moze po prostu nie bylam najwazniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna, do psychologa nie chodze... szczesliwie jakos sobie radze. ale moze wlasnie to jest metoda, zeby zrozumiec, wiec moze sprobuj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
a i tak mam cholerne wyrzuty sumienia, że zabiłam tę miłość...czuje sie jak potwór, już nikim nigdy nie będę..od czasu pojawienia się jego wątpliwości, stałam się zaborcza, uszczypliwa, trudna...drążyłam pewne tematy...sama jestem sobie winna...nie wiedziałam, jak mam się zachować; nieba bym mu przychyliła...ale tego nie robiłam...bałam się już później mu zaufać (po naszym pierwszym rozstaniu), bałam się,że znowu mnie to spotka...moze przez to, ze nie umiałam sie otworzyć, że byłam zgryźliwa, że nie lubiłam, kiedy wychodził do pubu z kolegami...może dlatego mnie zostawil....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna2112
Ali, ja też czuję, że nie zadbałam należycie o miłość. Też nie byłam idealna... Żałuję sporo i mam ogromne pretensje do samej siebie. Do tej drugiej też mam pretensje, bo ona wiedziała od początku, że my jesteśmy ze sobą. Studentka psychologii, czaisz? Ja bym żyć nie mogła wiedząc, że ktoś przede mnie cierpi. Dla mnie zajęty facet zawsze był nieatrakcyjny po prostu. Tak jakby nie facet... Mam swoje zasady, tutaj przynajmniej nie mam sobie nic do zarzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczka_aaa
Dziewczyny jestem zrozpaczona, nie umiem znaleść sobie miejsca, nie wiem co robić. Moje myśli krążą błędnie. W oczach są łzy. Otóż byłam z chłopakiem 2 lata - moim kochanym, pierwszym na poważnie chłopakiem. Początkowo nie byłam w nim zakochana, ale on we mnie bardzo - to on adorował, starał się itp. Postanowiłam dać mu szanse. Zakochałam się, pokochałam Go z całego serca. A teraz on oznajmił mi, że wyjeżdża za granice do pracy na rok. Że to nie ma sensu - że to koniec... Jestem zrozpaczona. Pocieszcie, doradzcie. Jeśli chodzi o niego to jest konsekwentny jeśli coś postanowi to już koniec. Wiem, że wyjedzie, wyjeżdża za tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
o kcohana ja rowniez przez to przeszlam kiedys...baa a nawet 2 razy...ja z moim bylam prawie 3 lata...kiedy nie mila pracy jedna mysl...wyjazd zagranice do pracy...to bylo strasznie ...on tez taki sam uparciuch tak bardzo konsekwentny w dzialaniu...ja nie znaczylam wtedy nic...bo on wyjezdza postanowil i koniec! plakalam blagalam poprostu tyle co ja sie nacierpialam znoszac to to moje...on tego nie zauwazal widzial siebie...ale stalo sie tak ze znalazl prace tu w polsce i sie jakos ulozylo.... a tak ogolnie moje drogie to dalej jakos mi tak zle jest po tym rozstaniu...on sie ze mna kontaktuje ...nie wiem dlaczego ja to toleruje...nie wiem:( chce sie odciac zapomniec...on mi nie daje poprostu o sobie zapomniec...nie chce ze mna byc bo twierdzi ze nie moze mnie wiecejkrzywdzic a jako taki kontakt i kontrole nade mna ma...pisze co u niego...co bedzie teraz robil...dzwoni do mnie dzis nawet ze 2 razy...ciezko ciezko naprawde:( ale z drugiej strony mam jeszcze te cholerna nadzieje..tylko teraz pytanie: NA CO? skoro nic juz nie ma...:(((((((((( buuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoneczka
o kcohana ja rowniez przez to przeszlam kiedys...baa a nawet 2 razy...ja z moim bylam prawie 3 lata...kiedy nie mila pracy jedna mysl...wyjazd zagranice do pracy...to bylo strasznie ...on tez taki sam uparciuch tak bardzo konsekwentny w dzialaniu...ja nie znaczylam wtedy nic...bo on wyjezdza postanowil i koniec! plakalam blagalam poprostu tyle co ja sie nacierpialam znoszac to to moje...on tego nie zauwazal widzial siebie...ale stalo sie tak ze znalazl prace tu w polsce i sie jakos ulozylo.... a tak ogolnie moje drogie to dalej jakos mi tak zle jest po tym rozstaniu...on sie ze mna kontaktuje ...nie wiem dlaczego ja to toleruje...nie wiem:( chce sie odciac zapomniec...on mi nie daje poprostu o sobie zapomniec...nie chce ze mna byc bo twierdzi ze nie moze mnie wiecejkrzywdzic a jako taki kontakt i kontrole nade mna ma...pisze co u niego...co bedzie teraz robil...dzwoni do mnie dzis nawet ze 2 razy...ciezko ciezko naprawde:( ale z drugiej strony mam jeszcze te cholerna nadzieje..tylko teraz pytanie: NA CO? skoro nic juz nie ma...:(((((((((( buuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna2112
Dziewczyny, grunt to się nie zadręczać. Przestańcie siebie obwiniać, bo to bez sensu. To NIE jest wasza wina!!! Nie oceniajcie siebie w skrajnych sytuacjach, wtedy gdy rozpacz i ból dochodzą do głosu. Jesteście silniejsze niż wam się to w tej chwili wydaje i zasługujecie na kogoś kto doceni wasze uczucia. I mi też nie jest łatwo, ale jeśli nie obiorę takiego kursu to pójdę na samo dno. A ja chcę żyć! :)))) Ściaskam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
co za weekend...ja sie wykończę do reszty ;( opowiem wam wszystko od początku; w sobotę wyszłam z koleżankami do pubu - na ploty oczywiście :P wszystko było dobrze - nagle pojawił się on z kolegami i z jakimiś laskami, koledzy od razu przylecieli do nas, on się czaił, nie wiedział czy może podejść, no ale w końcu przylazł, zaczął ze mną rozmawiać (był oczywiście trochę pijany) pytał co tam u mnie, czemu sie nie odzywałam i czy pojadę z nim do kina...później poszliśmy do baru, patrzył na mnie tymi maślanymi oczkami, zaczął mi mówić jaki to się czuje samotny,że jest frajerem, że takich są setki, że nie jest szczęśliwy, że nie umówil sie jeszcze na żadną randkę, ciągle puszczał mi całusy, gdzieś tam chcial chwycić, ale się nie dałam, w końcu udało mu się mnie pocałować w policzek...tak sie zachwycał jaka to ja jestem śliczna i w ogóle...zgrywał takiego cierpiętnika...te laski, które weszły z nimi oczywiście to wszystko widziały, zaraz się zmyły oburzone, a za chwilę on dostał smsa od jednej "udanego związku, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia"....taka lafirynda, o której on zawsze mówił, że głupia ;( Niedziela: pił od rana z kolegami, jego rodzice wyjechali na weekend, wiec wszyscy spali u niego (mnie też proponował:/), chodzili po ulicach miasta pijani...poźniej wieczorem, jak jechałam z koleżanką, to widziałam go z jego chmarą kolegów i własnie tymi wspomnianymi laskami, on rozmawiał z tą, od której wczoraj dostał tego smsa, a która zawsze jak nas razem widziała, to zabijała mnie wzrokiem...przejechałam tamtędy trzy razy...chyba wszyscy mnie zauważyli...! nie rozumiem go kompletnie, jak może robić takie rzeczy, weeekendowy maraton pijaństwa, jakieś laski, a mi mowi,ze nie jest szcześliwy, po co? zebym sie zadręczyla? ;( po co do mnie przylazł w pubie...po co mówi takie rzeczy...ja cierpię coraz bardziej :( chyba faceci muszą mieć dziewczyny głupsze od siebie ;( pomóżcie mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ali, bardzo dobrze zrobiłaś, że nie pozwoliłaś się obmacywać i nie spałaś u niego. Jestem z Ciebie dumna! Nie wiem czy ja bym tak potrafiła... Tak trzymaj! Ja widzę 3 wytłumaczenia 1. Chciał pokazać tej pannie, z którą przyszedł, że Ty jeszcze za nim szalejesz, żeby była zazdrosna 2. Schlał sie, więc wróciły wspomnienia, po pijaku tak bywa. Mnie też sie zdarzało po kilku piwach tęsknić za swoimi byłymi chłopakami, ale tymi, do których jakichś wielkich miłości nie żywiłam 3. Nadal cośtam jeszcze czuje, Ty go nie chciałaś w sobote, więc w niedziele łaził po mieście z pannami, żeby wszyscy widzieli, i Ci donieśli, że on niby ma takie powodzenie, i jak nie Ty to inna. Moim skromnym zdaniem - tak trzymać, jak będzie chciał, to jeszcze przylezie do Ciebie, Ty nie rób nic, czekaj... Tak mi sie przynajmniej teraz wydaje :) nie wiem co doradzę Ci jutro albo pojutrze... Nie bierz tego za radę ostateczną, ale weź pod uwagę. Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale pierwsza możliwość chyba odpada, bo wtedy po tym smsie od niej pognałby do niej, albo przynajmniej zadzwonił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczka_aaa
odświeżam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prezesss
Ali20, chciałem ci tylko powiedzieć że należysz do grona najgłupszych babeczek jakie miałem okazje czytać na tym forum. W ogóle się nie szanujesz, nie masz za grosz honoru, uzależniasz swoje szczęście od jakiegoś dziwkarza i alkoholika. Nie mam zamiaru ci dopieprzać bo życie ci już dopieprza. I podejrzewam że jeśli sę nie zmienisz to jeszcze nie raz ci pożądnie dowali. I przestańcie się nad sobą rozczulać. Trafiłyście na frajerów, nie wyszło wam z nimi to sie cieszcie a nie bez przerwy grzebiecie w tym gównie i użalacie sie nad sobą. Powinnyście sie wstydzić. Cały ten topik was tylko nakręca. I nie trafiają do mnie argumenty typu: "zakochałam sie" bo skoro zakochujecie sie w takich pojebach to świadczy że same nie jesteście lepsze. Sorry. Tak to widze jako facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ali20
tak...ale skoro jesteś facetem to chyba powinieneś wiedzieć, jak oni dobrze sie maskują...dla mnie był całkiem innym człowiekiem...a tu prawda w oczy kole i własnie z nią najciężej sie pogodzić, że tyle czasu zmarnowało się dla takiego frajera...tyle się poświęciło...jak człowiek jest niedoświadczony w tych sprawach, to naprawdę może popełnić wiele głupstw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prezesss
Ali, ty naprawdę jesteś po prostu głupia. Wydaje ci się że jesteś wrażliwa bo takie same idiotki jak ty wmawiają ci że tak jest. Wrażliwość to nie rozpaczanie i rzyganie na forum dla kobiet ( spoko, takie miejsca są po to ale stwarzają ryzyko uzależnienia co widać na załączonym przykładzie ). Wrażliwość, droga Ali to przede wszystkim mądrość. Natomiast to co wy tutaj sobą reprezentujecie to nadwrażliwość czyli głupota. Przebrnąłem przez ten topik bo jestem męską szowinistyczną świnią i lubie patrzeć jak głupie bywają baby. Abox ma racje. Dobrze wam jest tak jak jest. Pozorujecie że zyjecie a w głebi duszy ciągle kombinujecie jak tu tych gnojków co was tak skrzywdzili, odzyskać. Co? Może tak nie jest? Nie oszukujcie same siebie. Bez faceta nie czujecie sie w ogóle wartościowe. Żałosna ta wasza kobiecość. Bo nie ważne że pije, bije, zdradza - ważne żeby był i żebyście miały świadomość przynalezności do kogoś. Wcale nie jesteście pokomplikowane, jesteście wręcz banalne. Za grosz przyzwoitości i szacunku do samych siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×