Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moki28

czym wytłumaczyć takie zachowanie???

Polecane posty

Gość moki28

Mam 2,5letniego synka. Wiem, że to okres buntu i przekory, ale pewne zachowania są dla mnie nie do zaakceptowania i przyjęcia. Otóż moje dziecię bije. Na początku bił tylko młodsze dzieci, więc myślałam, że ma awersje do młodszych bobasów, od jakiegoś czasu sprawa poszła dalej. Bije róweiśników, a nawet dorosłych przechodniów na ulicy. Podnosi rękę również na mnie i męża, właściwie na wszystkich.Przechodzi obok kogoś na chodniku i łup uderza. Tak bez powodu. Próbowałam wszystkich metod, ogładam programy o ,,trudnych dzieciach", ale nic nie skutkuje. Ostatnio też zaczął w jaskrawy sposób faworyzować nas rodziców. Jedno lubi, akceptuje, drugiego traktuje jak powietrze, a gdy ten odtrącany chce przy nim coś zrobić np: wykąpać, czy wylać siku z nocnika , zaczyna się histeria, że on nie może, tylko to drugie,,fajne" z nas. Tego kogo w danej chwili nie lubi okłada rękoma, jest okrutny dla niego. Swoim zachowaniem zraził do siebie całą rodzinę, a ja zostałam sama z tym problemem. Nikt nie chce mi przy Małym pomóc, mąż ma już dosyć tego odtrącenia, a j a padam już na twarz ze zmęczenia, smutku i zdezorientowania. Jednak nie zawsze byłam tą NAJ. Wcześniej mąż był guru dla synka, ale obecnie problem ten się jeszcze bardziej nasilił . Mały ładnie się rozwija, załatwia się do nocnika, nieźle mówi, nieraz zaskakuje nas inteligencją, ale.....Psują się relacje małżeńskie, jak każdy mamy problemy dotyczące innych spraw, zatem w domu ciągle jest napięta atmosfera. Nie piszcie, że może za mało czasu z nim spędzam, bo jestem na wychowawczym, nie piszcie, żebym poszła do psychologa z Małym , bo takowych w moim mieście nie ma ( już zrobiłam wywiad). Może poprostu któraś z Was ma taki problem i chciałaby się ze mną podzielić swoimi spostrzeżeniami, byłabym wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy Cię pocieszę, ale mój syn od 1,5 roku do 2,5 lat również bił dzieci i dorosłych bez powodu. Kiedyś pewna starsza pani, powiedziała mi, że to taki odruch mały dzieci do lat 3, który z czasem sam zanika. Rzeczywiście zanikł. teraz syn gdy kogoś uderzy ma świadomosć, ze zrobił źle, mając mniej niż 3 lata aż tak tej świadomosvci niestety nie miał. Musisz wziąć syna rękę, gdy chce kogoś uderzyć, chwycić ja szybko i powiedzieć stanowczo nie wolno. Oczywiście to nie skonczy się na jednym a nawet na stu razach, ale milonach. Musisz wpajać dziecku i tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć. U mnie trawało do pełny rok, rok walki, stanowczości, rezygnacji czasami, wstydu przed innymi, ale przede wszystkim wiedziałam, że muszę wpoić mojemu dziecku, ze robi źle, do skutku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moki28
Kroma, cały czas tak robię, nawiązuje kontakt wzrokowy, trzymam za ręce i powtarzam , że tak nie wolno. NIC! Ale dlaczego mój Mały gra nam tak na uczuciach i faworyzuje, lubi, kocha jednego lub drugiego rodzica??? Wprowadza to staszne huśtawki emocjonalne w domu, niesnaski, już nie dbamy o wzajemną miłość m-dzy małżonkami, tylko walczymy o miłość dziecka,( Przynajmniej mąż, ja uważam, że nasza miłość jest b. ważna, na równi z miłością do dziecka).Mąż chce być dobrym tatą, stara się ile może, chociaż jest zmęczony po pracy, a tu taka nagroda ze strony synka...Czy synek jest na tyle inteligentny, że wymyślił sobie, że gdy będzie tak poigrywał sobie z nami, to odniesie jakąś korzyść, np.więcej miłości od nas, bo bardziej będziemy się starać o jego względy???? Dlaczego jest tak niedobry dla dalszej rodziny, kt. tak bardzo go kocha??, za to z panią z warzywniaka poszedłby na koniec świata????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama kiedyś się nad tym zastanawiałam. Syn bardzo faworyzował jednego ze swoich dziadków. Widywali się nie za często, ja natomiast byłam z synem 24 H. Było mi bardzo przykro, gdy 2 latek wszędzie latał za dziadkiem, a mnie dosłownie miał gdzieś. Do dzis nie rozumiem takiego zachowania. Dziś syn ma 4,5 roku i nadal bardzo jest za dziadkiem, jednak mnie również zauważa ;)czego 2 lata temu nie robił, był tylko dziadek a wszyscy be. Chyba nie pocieszę Cię. Musisć przeczekać ten okres. U mnie , gdy syn skonczył 3 lata polepszyło się. Syn zaczął być bardziej rozumny, samodzielny. Tak z czasem pomyślałam sobie, że moze syn chciał \"inności\" a akurat z dziadkiem czuł się dobrze. Ze mną przebywał czesto i miał mnie \"dosyć\" a dziadek to takie odstępstwo od codzinności, która sprawiała mu przyjemnosć i sprawiała, że czuł się bezpiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moki28
Ok!, rozumiem, że Mały potrzebuje inności, jest spragniony nowych wrażeń. Tylko dlaczego tak okrutnie obchodzi się z całą resztą, kt. w danej chwili jest ,,be".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moki28
Męczące jest też przwiązanie do rytuałów, kt. sobie wypracował. Synek otwiera drzwi i spogląda w wizjer, gdy ktoś puka, bo onaczej jest histeria, synek odkręca kran, bo inaczej histeria, synek otwiera jogurcik, bo inaczej jest histeria. Cały dzień jest wypełniony rytuałami. Można powiedzieć, że chce być samodzielny, super, ale gdy mu coś nie wychodzi, też jest histeria. Istny obłęd.Czy Twój synek Kroma też miał swoje rytuały???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On ma do dzis te rytuały:D ale ja na wiele rzeczy mu nie pozwalałam, mówiąc nie wolno. Ty już myślę, ze popełniłaś błąd raz, drugi raz pozwalając na to i dzięki Tobie syn zdobył te rytuały. na przykład mój syn do dziś nie może dotykać nożyczek, chociaż, ze wiele razy po nie chwytał. Ani razu nie pozwoliłam mu ich brać.Wymuszał, ale jak raz, dwa mu nie pozwoliłam już wiedział, ze tego nie wolno. teraz trudno będzie Tobie odzwyczajać syna od takich doświadczeń, bo On wie, ze to wolno, bo już się tym zabawiał. Dzieci to głebia doswiadczeń;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moki28
no ale czasem są to jakieś bzdury, np: chcę mu podać do ręki kawałeczek ,,wypasionej"kanapki, bo wiem, że jemu zaraz się rozwali gdy będzie próbował ją wziąć, to zaraz się wścieka, że to on ma ją podnieść. Wyrywa mi ją z ręki, kładzie na stole ponownie, i gdy próbuje sam , to zaraz płacz, bo oczywiście kanapka wylądowała na ziemi. Nie jestem nadgorliwa, wyręczająca mamusia, ale czasem chcę bezproblemowo przejść pewne sytuacje. Na podwórku widzę mamusie, kt. swoimi rękoma wpychają dziecim bułki do buzi i jest OK, a ja swojemu nawet jej podać do ręki nie mogę. Powiedz mi Kroma , jaki jest Twój Mały teraż??? Jak mu idzie wchodzenie w relacje społeczne???, Czy na obecną chwilę pojawiły się jakieś inne równie ,,zagadkowe" problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moki28
kończę narazie , bo burza,pioruny zbudziły mi dziecię. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze się wypowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Bardzo Ci droga mamo współczuję. wiem co to znaczy, sama się szamoczesz z tymi wszystkimi uczuciami (raz się uwielbia dziecko, raz nie mozna na nie patrzeć) i jeszcze do tego najesz się wstydu i ciągle musisz wysłuchiwać rad od znajomych, którzy mają dzieci-anioły Mój synek ma teraz 4 lata, ale jak czytam o twoim, to przechodziliśmy to samo. To był jakiś koszmar. Nie mówię, ze w tej chwili wyrósł z różnych agresywnych zachowań, ale prawie, prawie. Jaką mam dla ciebie dobrą radę: nie siedź na internecie, tylko zapiszcie się oboje z mężem do psychologa, idźcie tam koniecznie we trójkę. Po prostu daj sobie pomóc fachowcowi. My poszliśmy 1. raz w życiu 2 tygodnie temu i po pierwszych 15 minutach wykrzyknęłam: powinniśmy przyjść tutaj 2 lata temu! Tyle koszmarnych sytuacji przeżyliśmy, sami, bez niczyjej pomocy. Tymczasem synek jest zdrowy, a my naprawdę kochającym małżeństwem...tylko popełnialiśmy błędy wychowawcze zupełnie nie znając się na psychice dziecka. Nie wahaj się: IDŹ KONIECZNIE!!! Dowiesz się dlaczego tak się zachowuje, jak można temu zapobiegać, żeby nie zrobić dziecku krzywdy i samemu się nie męczyć. Jego zachowania wynikają z jednej strony z wieku, a z drugiej strony z błędów wychowawczych, które nieświadomie popełniacie. Ale żeby wiedzieć o nich warto iść do specjalisty. Mogę Ci tylko jako matka (mój mąż też by się pod tym podpisał): NIE BIJ, NIE ODPOWIADAJ AGRESJĄ NA AGRESJĘ. My niestety często popełnialiśmy ten błąd jak mały miał 2 latka i po prostu nie dało się z nim wytrzymać. Ale teraz wiem, że są inne metody np. zabranie ulubionego misia ze słowami \"Miś od ciebie odchodzi, bo nie lubi niegrzecznych chłopców\" lub pozbawienie innej przyjemności jako kara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Ja nie je mam dzieci, ale z racji swojego wykształcenia i zawodu ( jestem psychologiem i prowadzę obecnie miniżłobek) jestem na bieżąco z problemami dwulatków - mam pod opieką dwójkę takich łobuzów. Po pierwsze - piszesz, że w domu panuje napięta atmosfera. Dzieci wychwytują to jak radary, wiedzą że coś jest nie tak i odreagowują stres również poprzez negatwne zachowania. Druga sprawa - to co nazywasz rytuałami synka. To nie są żadne rytuały, tylko metoda na rządzenie. Jak wiadomo dorośli ulegają często w obliczu dziecięcych histerii, więc sprytne maluchy wykorzystują to. Jedyny sposób to na histerię nie reagować. Nie krzyczeć, nie pocieszać, a wystawić malucha do innego pomieszczenia, aż się uspokoi. Na początku może to trawć nawet godzinę, potem maluch, jako że mądry zrozumie, że nic nie osiągnie swoim zachowaniem. Szczerze powiem, serce się kroi, albo nerwy puszczają, gdy się słyszy takie wrzaski. I często nawet ja miałam ochotę ustąpić. Wtedy przegrana. Jak się malec uspokoi przytulić i znaleźć czas na wspólną zabawę. Wydaje się okrutne na początku, ale jego zachowanie ma już fatalne skutki. Trzecia rzecz - faworyzowanie. To co napisałaś to może i faworyzowanie jednego z rodziców, jednak jeszcze bardziej sposób na sprawowanie kontroli. Nie dać się . Nie on jes tszefem, ale rodzic. I ma być tak jak rodzić powie. NIech krzyczy, wrzeszczy, trudno. Z tego co napisałaś wynika dla mnie, że mały jest po prostu przyzwyczajony do tego, że wszystko się dzieje po jego myśli, że jest szefem w tej rodzinie. I o ile wiele rodziców zgadza się na to, żeby dziecka nie stresować, to tak na prawdę takie szkraby potrzebują porządku, poukładanego idącegp zgodnie z planem życia i kogoś, kto jet od niech silniejszy nie tylko po to by kierować, ale dla poczucia bezpieczeństwa. Cyła świat jet dla nich nieznany i przeraśający i dopiero jeśli mają porządek w swoim życiu i pewność, że wszystko zostanie zapewnione (jedzenie, spanie, miłość, określony plan dnia), wtedy spokojnie mogą się udać na odkrywanie nowego. Co do bicia. Jedyna metoda to to co Kroma napisała - mówić miliny razy nie, bez długich tyrrad, nie, nie wolno. Maluchy właśnei w tym czasie uczą się rozpoznawać reakcje i uczucia innych, więc jeśli powiesz \"nie wolno ,to boli (mamę, tatę, panią itd. itp.)\" wystarczy, bo ból już zna i rozpoznaje u siebie. Jeszcze jedno. To że jesteś na wychowawczym to dobrze, ale z drugiej strony twój synek wie, że jesteś dla niego zawsze i oczekuje, że będziesz go stale zadowalać. Nie poszedł by za panią z warzywniaka, on jest w tym wieku że rozpoczyna się rozgrywka o to, kto rządzi w domu i szczerze powedziawszy on wygrywa. Na całego. Ustwił sobie ciebie, wycofującego się ojca i wykorzystuje sytuację. Niezależnie od tego jak się będzie zachowywał powinnaś go regularnie zostawiać pod opieką niani i wyjść tylko z mężem. Jak się wasza relacja rozpadnie, co zostanie? Będzie wrzeszczał, ale rodzice nie wiedzą, że jak znikają z hopryzontu to nie trwa nawet 5 minut i maluchy już spędzają świetnie czas pod opieką kogoś innego. Na prawdę. Mam nadzieję, że w czymś pomogłam. To temat rzeka i trudno go w krótkim poście zamknąć. Z psychologiem poczekaj. Spróbuj sama, bo to skutkuje, jeśli tylko sią odpowiednio stanowczo i zawsze konsekwentnie postępuje niezaleśnie od tego czy będziecie w swoim domu czy u kogoś innego. Mały nie od razu uwierzy w waszą konsekwencję. Zobyczysz, jeśli ty go postawisz do kąta czy zostawisz w innym pokoju to po kilku razach tata będzie jego faworytem. Dlatego ważne jest, że obydwoje musicie postępować konsekwentnie w ten sam sposób. Nie będzie miał wtedy pola do manipulacji. Jakkolwiek by to nie brzmiało w odniesieniu do takiego malca. Pozdrawiam cię gorąco i trzymam mocno kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
świetne rady przekazała Agatje, ja też oglądałam programy o trudnych dzieciech i to co sie w nich powtarza to konsekwencja w swoim postępowaniu,gdy matka rezygnuje z jakiegoś postanowienia,ulega w końcu dziecku bo jej szkoda,że płacze,bo wstyd przed ludźmi itp.to daje tym znak dziecku,ze swoim płaczem prędzej czy póżniej wywalczy swoje, ang. film o \"zaklinaczce\" dzieci ,pokazywał właśnie takie problemy jak Twój i w momencie gdy dziecko wyło już z 15 min.-matka była skłonna poddać sie i dać mu jego ulubione ciastko zamiast obiadu ale ta kobieta ,która im miała \"zmienić \" dziecko nie pozwoliła na to trzymała spazmującego malucha na kolanach dotąd dopóki nie zjadł kęsa obiadu i gdy w końcu zjadł natychmiast w nagrode dostał swoje ulubione ciastko i szybko sie nauczył,że już nikt mu nie ustapi, matka przyznała,ze dawno dałaby mu to ciastko dla świętego spokoju a dziecko jak coś było nie po jego myśli kładło się na podłogę i waliło w nią głową:( musicie współpracować z mężem,założyć sobie plan postępowania z dzieckiem i konsekwentnie się go trzymać -a psycholog dziecięcy? czemu nie w końcu jest po to ,zeby pomagać i udzielać fachowych rad:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 11111111
rodzice myślą ,że dobrze postępują w danej sytuacji i nawet nie zdają sobie sprawy w którym momencie popełniaja błąd,przy kłopotach z trudnym dzieckiem nie zawsze wystarczy miłość i troska,czasami trzeba specjalisty-psychologa,zeby pokazał co robimy nie tak i jak powinniśmy to zmienić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się, że czasem trzeba psychologa, ale dopiero w sytuacji, gdy się już wyczerpało wszelkie możliwości. Psycholog nie rozwiąże problemów, tylko wskaże metodę postępowania. Tak jak napisałam w tym wypadku poczekałabym z tym. Maluchowi trzeba wytyczać jasne granice, konsekwentnie karać zachowanie nieporządane i nagradzać dobre. Małe dzieci nie mają jeszcze świadomości co dobre, a co złe, one się tego uczą od rodziców. To oni muszą zamknąć uszy na dziecięce wrzaski i wskazać właściwą drogę. Nie robi się szkrabowi w ten sposób żadnej krzywdy, wręcz przeciwnie. Dzieci, które wychowywją się w świecie o jasno określonych granicach czują się lepiej, są spokojniejsze, pogodniejsze, bardziej otwarte. To nie mój wymysł, tylko fakty potwierdzone rzetelnymi badaniami. Nie znaczy to, że dzieci nie będą nigdy protestować, będą ale tak jak każdy z nas protestuje. Nie napisałam o jednym, dzieci w tym wieku chcą mieć też kontrolę nad własnym życiem. Trzeba dawać takiemu maluszkowi możliwość wyboru. Np. która bluzeczkę chcesz niebieską czy czerwoną, jogurcik z truuskawkami czy jabłkami. Itp. Ważne jest żeby to byą ograniczony wybór, między dwoma rzeczami. Sytuacja, w której jest zbyt wiele możliwości przerasta takich malców, budzi niepokój, stresuje wręcz. Maluch nie będzie myślał, że w szafie ma jeszcze 10 bluzeczek, będzie przeszczęśliwy, że może podejmować decyzje odnośnie swojego życia i najprawdopodobniej będzie spokojniejszy w innych sprawach. Jeszcze coś. Czasem trzeba byś po prostu szefem. Nie trzeba wszystkiego negocjować z malcem w obawie przed atakiem złości. Czasem musi coś zrobić bo mama, albo tata tak mówią, bez dyskusji. Wielu osobom źle się to kojarzy, szczególnie teraz w naszych czasach. O jednym się zapomina. Taki sposśb wychowania to żadna tyrania, ani brak szacunku. W ten sposób wychowuje się dorosłych, którzy respektują innych, respektują prawo. Zwykłych, dobrych ludzi, którzy znajdą swoje miejsce w społeczeństwie. Serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agatje - jestem pod wrażeniem Twojej wypowiedzi :) Rzadko się spotyka takie rzeczowe posty napisane tak ładnie - zrozumiale a nie prostacko :) Miło mi się czytało i na pewno skorzystam wkrótce z Twoich rad - moja córka ma 1.5 roku i powoli robi się agresywna, choć w domu atmosfera jest przyjazna :O I również faworyzuje niektóre osoby - na pierwszym miejscu są babcie, potem ja, potem tatuś... Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×