Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość lu-lu

kącik kobiet zgwałconych

Polecane posty

Gość chwila ulotna moja
boję się o tym pisać. właściwie nie mam ochoty ale powinnam. to budzi we mnie wstręt. odechciewa mi się jeść pić wszystkiego oprócz wymiotów. mam odruch wymiotny gdy o tym mysle. dokladnie obserwuje swoje cialo zwlaszcza pochwe mam wrazenie ze jest jakas inna, nie wiem rozciagnieta, byle jaka... myje się doglebnie (doslownie) bo nie chce miec sladu tego chama. i ciagle mam wrazenie ze smierdze nim. myje sie wrecz szoruje a ciagle czuje ten zapach i mam wrazenie ze to z pochwy- wiem glupio to brzmi. calowal mnie, wiec brzydze sie przelykac wlasnej sliny. wciaz czuje sie brudna, smierdzaca, niedomyta. i jestem zgaszona. nie potrafie sie beztrosko usmiechac, nawet plakac mi sie nie chce, mam po prostu w sobie takie dziwne uczucie ze nawet smierci sie nie boje. stalo sie to kilka dni temu. koncze prace o 21;00 wiec w drodze powrotnej musze kawalek przejsc piechota bo remontuja u mnie torowisko i nie ma tramwajow. zrobil to moj adorator. widze to miejsce przez okno mojego pokoju. jego tez niedlugo zaczne widywac codziennie i mijac. straszne. po prostu mnie zaatakował. moze myslal ze go nie poznam? nie zwierzalam sie nikomu, czuje taki dziwny wstyd. wole byc z tym sama nauczyc sie z z tym zyc, omijac ten fakt we wspomnieniach. nigd nie powiem chlopakowi bo on kiedys powiezial, ze jakby sie dowiedzial, ze mialam seks z innym facetem to by sie mnie brzydzil. wiecie jakie to jest uczucie? tak jakbym go zdradzila i miala kaca moralnego. chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila ulotna moja
niech ktos ze mna porozmawia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila ulotna moja
czy do konca zycia bede miala to potworne uczucie? do konca zycia bede czula sie smierdzaca? przeciez to musi sie skonczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila ulotna moja
nie moge. pojde juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila ulotna moja
ja nie moge o tym pisac mowic myslec mnie to zadrecza. chce wyjsc z tego topiku bo mnie kurwica bierze nie moge nie potrafie tego nazwac ale nie moge przesladuje mnie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwila ulotna moja
ten okropny bol duszy wkuriwa mnie ze nie moge tego nazwac ze nie umiem dobrac slow bo moze gdybym potrafla to okreslic byloby mi lzej? wlasciwie wszystko mi jedno, siedzi mi to na duszy i nie pozwala normalnie funkcjonowac, nie boje sie smierci wrecz jej szukam. nie uwazam na przjesciach dla pieszych czy jak jada tramwaje. wszystko mi jedno nie radze sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedys juz pisalam o roznych rzeczach nie mozesz tak myslec.... ja dzis nie mam sily by kogos pocieszac jak sama wsparcia potrzebujee ehhhhh chcialabym ci jakos wytlumaczyc rozne rzeczy ale nie mam sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mozesz tak mysles... nie mozesz przekreslac zycia... wiem ze w 1 dniach jest bardzo ciezko.... ale musisz walczyc...... nie pozwol zeby ten bydlak zniszczyl ci zycie!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chwila ulotna moja powiem, jak mówi moja dziewczyna, do końca życia będziesz się czuła inaczej, ale jeśli poznasz kogoś, kto Cię polubi, komu zaufasz, to to uczucie wstydu,bycia brudną lub śmierdzącą stłumi się. Oczywiście myślę, że dalej będziesz pamiętać ten koszmar, ale jeśli znajdzie się ktoś, kto pokocha Ciebie, taką jaką jesteś, to będzie się starał, abyś o tym nie myślała. Oczywiście na swojej drodze spotkasz osoby, które Ci dopieką, stwierdzą, że sama jesteś sobie winna, że na pewno tego chciałaś. Nie będą Cię wspierać i sprawią, że będziesz czuła się winna, ale zapewniam Cię, że takich osób będzie mało, większość będzie chciała Ci pomóc, może słowem, może czynem. xnieobliczalnax co am się dzieje, że wszystko się aż tak je***. Przecież nie może być aż tak źle, może tylko Ty widzisz swoją przyszłość w czarnych barwach. Trzymajcie się. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chodzi mi o przyszłość - bo jak wiesz na ogół jestem w miare silna i walcze jak sie da, ale przychodza tzw. "gorsze dni" tak sobie to nazwalam... od 3 dni mnie to już meczy... W dodatku problemy z kasa (jej brak) i wiele innych... Jeszcze rodzice mi robią haje, że nie złozyłam wczoraj mamie życzeń... Tak o 3 w nocy miałam dzwonić... szkoda ze nie pamietaja tego jak ja byłam noworodkiem a mama chciała mnie udusić poduszka...... sory bardzo jakos nie mialam ochoty jej skladac zyczen - 1 raz w zyciu..... przeciez ich nie interesowalo to ze zostalam zgwalcona, ze ktoregos dnia trafilam do szpitala, ze od 15 roku zycia nie mieszkam z nimi.... nie wspominajac ze wychowywala mnie moja starsza siostra, która jest moja jakby mama.... I jeszcze tata miał czelność mi powiedzieć, że też mi nie złożą zyczen to mu powiedziałam, że ja i tak nie chce od nikogo zyczeń i sie rozłączyłam dzwonil jeszcze 4 razy niee odebralam.... Żałuje ze nie zlozylam jej zyczen ale wczoraj nie umialam ten zal...... to wszystko ehhhhhhhhh wielka afera o zyczenia.... ja mam wieksze problemy np. za co kupic chleb ehhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co ja Ci powiem, wiem że tak jest, przerabiam to z moją dziewczyną. Ona ma rodziców alkoholików i oni wcale się nią nie interesują, co się z nią dzieje, jak się czuje. Od dwóch lat mieszka ze mną. Widzę, że u mnie rozkwita. Moi rodzice się nią interesują, pytają jak się czuje, czy Jej w czymś pomóc. Był taki okres kiedy ona leżała całymi dniami w łóżku, nie miała ochoty wstać z łóżka, miała potężną depresję, uważała, że do niczego się nie nadaje, że wszystko co robi to spieprzy, że nic Jej się nie udaje. Moi rodzice pomagali Jej, wyciągając Ją do roboty w domu. Prosili by zrobiła to, czy tamto, jak mówiła nie chce to oni ją motywowali, że przecież wszystko można zrobić, jak się chce. Pokazali Jej, że jest dobra, tylko musi w siebie uwierzyć... xnieobliczanax to,że nie złożyłaś matce życzeń, to nie jest wielkie przestępstwo, ja myślę, że powinnaś zawiesić kontakty z rodzinką, bo to może działać destrukcyjnie. Jeśli twoja matka była w stanie dusić swoje dziecko poduszką, to nie jest dla mnie najlepszą matką, wcale nie dziwię się, że nie złożyłaś Jej życzeń, bo niby czego życzyć takiej osobie. Przecież te życzenia, nie będą szczere. A jeśli twój ojciec powiedział, co powiedział, to kiepski z niego ojciec, nigdy nie był prawdziwym ojcem, miał Cię w przysłowiowych czterech literach. Twoje odczucia, myśli czy uczucia nie są ważne, ważne jest tylko to, co oni myślą. Znam te problemy, moja dziewczyna przez kilka lat nie pracowała, nie miała pieniędzy. Teraz mieszka ze mną i cóż teraz znowu straciła pracę, gdyby nie ja to pewnie też miałaby ten problem. Jest mi tak przykro, że masz takie kłopoty. To okropne, gdy nie ma się wsparcia u rodziny, gdy nie możesz liczyć na pomoc, gdy sama masz takie kłopoty, że nie wiesz, jak z nich wyjść, a tu afera, że życzeń nie złożyłaś, no proszę Cię, oni chyba innych zmartwień nie mają. Tylko ich uczucia są najważniejsze. Inni się nie liczą. Tacy ludzie nigdy się nie zmienią. Po prostu staraj się ograniczyć kontakty do minimum, zwłaszcza że z nimi nie mieszkasz. Rodzina może dać, albo pokład wielkiej siły na całe życie, lub nie dać nic i zdołować do granic możliwości, aż człowiek czuje się taki malutki i mimo że nie zrobił nic złego czuje się winny, jak by nie wiadomo co zrobił. Jak sama pisałaś jesteś silna, to i to przetrzymasz. Życzę Ci dużo siły i wytrwałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xnieoobliczalnax Kochana nie martw się po każdej burzy przychodzi słońce. Podobnie jak stivie uważam, że powinnaś ograniczyć kontakty z rodziną. W pewnych momentach naszego życia milczenie jest złotem. Jeśli nie uczujesz potrzeby składania komuś życzenia to tego nie rób. Żyjesz sama, utrzymujesz się sama nic o nich nie odstałaś więc tym bardziej nie masz obowiązku się nimi przejmować. chwila ulotna moja Kochanie nie jesteś sama. Nie obwiniaj się, bo to NIE TWOJA WINA. Jeśli chodzi o Twojego chłopaka myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. Gwałt to nie zdrada! Więc jeśli chłopak Cię kocha to z całą pewnością Cie zrozumie. Wiesz czemu jestem za rozmową z nim? Przede wszystkim dlatego, że kobiety zgwałcone mają inne zachowanie. Inne nie znaczy, że jesteśmy gorszę. Jesteśmy po prostu bardziej wrażliwe. Twój facet będzie mógł reagować i wiedzieć jak reagować jeśli będzie wiedział dlaczego masz zły humor, dlaczego taka a nie inne reakcja (jak np. do tej pory). Poza tym powroty z pracy - MASZ MOŻLIWOŚĆ proś chłopaka o to by po Ciebie przyszedł, odebrał z pracy. Jeśli będziesz chciała porozmawiać to mój mail samantaaaa@o2.pl Uważam, że mówienie rodzicom o gwałcie jeśli nie mamy z nimi za dobrego kontaktu jest bez sensu, bo raz, że mogą nie zrozumieć, dwa nie mamy pewności czy dostaniemy wsparcie, które jest nam potrzebne. Poza tym to krępująca rozmowa a my nie zawsze mamy siłę, by wstać z łóżka czy normalnie funkcjonować. Myślę, że jeśli nie ma takiej potrzeby to nie ma sensu mówić im. Czasami obce osoby dają nam więcej niż rodzina. Jeśli natomiast mamy pewność, że rodzina zrozumie a my same jesteśmy na siłach, by o tym mówić otwarcie to podziwiam i gratuluje odwagi. Pozdrawiam Giovale22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponieważ masz dziś urodziny, chciałbym złożyć Ci życzenia: zdrowia przede wszystkim, radości z każdego nowego dnia, miłości, takiej która potrafi góry przenosić, pieniędzy aby móc godnie żyć, szczęścia aby spełniły się wszystkie marzenia, marzeń, aby móc Je realizować, zamierzeń, aby mieć do czego dążyć, pracy, aby móc się utrzymywać. Życzę też wytrwałości, aby zawsze dążyć do celu i nigdy z niego nie rezygnować. Życzę cierpliwości, dzięki cierpliwości w końcu dostaniemy, to co chcemy. Życzę codziennie nowych radości, aby każdy dzień był lepszy od poprzedniego. Życzę Ci, aby ludzie, których spotkasz, dawali Ci siłę, nieśli radość. Życzę Ci, aby nigdy nie stanęli na Twojej drodze ludzie podli, źli, czy po prostu głupi, którzy swoim charakterem są w stanie Cię przytłoczyć. Życzę Ci, abyś nigdy nie spotkała na swojej drodze ludzi złośliwych, wszystkowiedzących, krytycznych, takich, którzy jedynie widzą siebie,a innych mają w du***. Życzę Ci, abyś spotkała na swojej drodze osoby życzliwe, mądre i nie myślące stereotypowo, które widzą w innych tylko człowieka. Ludzi, którzy zarażą Cię swoją pozytywną energią, a nie osłabią negatywną, takich którzy nie uważają, że kobiety to tylko do garów, sprzątania i gotowania i ogólnie zajmowania się domem. Takich, którzy uważają, że kobieta,też może mieć pasje i nie koniecznie chcieć zajmować się domem. Ludzi, którzy wspierają Cię ciepłym słowem, nawet wtedy, kiedy wszyscy wokół uważają, że jesteś pasożytem, bo nie pracujesz, szukasz pracy i stawiasz na swój rozwój a nie zajmujesz się domem, a zajmujesz się swoim rozwojem. Mam tak z moją dziewczyną, akurat pojechała do domu, i oczywiście jest uważana za pasożyta, bo nie gotuje, nie sprząta, ale szuka pracy, myśli na temat biznesu, przegląda strony internetowe, pomaga zwierzętom, oczywiście wszyscy znajomi Jej rodziców uważają, że ona nie pomaga im, ale Jej ojciec też siedzi w domu, a ona nie ma ochoty wysłuchiwać, że wszystko robi źle, wiem, że nie lubi i nie umie gotować, nie przepada za sprzątaniem, chociaż u mnie sprzątała, robiła zakupy, ale to dlatego, że nikt Jej nie krytykował, nikt nie poniżał, nikt nie patrzył na Nią krzywo. Na pewno jest po trosze pasożytem, bo nie pomaga, ale wydaje mi się, że to wina Jej rodziców. Kiedyś mi powiedziała, że Jej mama nigdy nie chciała Jej pomocy, bo mówiła, że sama wszystko zrobi lepiej, to czemu się teraz dziwi, że ona nie chce Jej pomóc. Dlaczego ma im pomagać, jeśli Jej ojciec siedzi w domu i chleje dzień w dzień piwo i to nie jedno. Owszem może powinna bardziej pomagać w domu, ale wtedy będzie miała na głowie ojca, który wiecznie będzie Jej dogadywał i sprawi, że Jej się nie będzie chciało wyjść z łóżka. Dlaczego On nie ma pomagać żonie w domu, tylko oczywiście córka, bo co??? Bo jest kobietą, a to kobieta ma zajmować się domem, a facet siedzieć na dupie przed komputerem i pić piwo, lub wgapiać się w telewizor, a oczywiście najwięcej do powiedzenia mają Ci, co jej nie znają. Dlaczego nie sprząta, nie pomaga, a może dlatego właśnie, że nikt tego nie doceniał, jak pomagała. Przepraszam, musiałem się wygadać. Ona pojechała szukać tam pracy, bo w naszym miasteczku nie znajdzie. Ech, takie życie, jedni rodzice umieją jakoś wychować dzieci, inne nie, a potem mają pretensje. Ja pomagam w domu, bo nikt nigdy mi nie mówił, że nie chce mojej pomocy, umiem ugotować, posprzątać. Umiem się zając sobą, nie siedziałem, kiedy ona sprzątała, pomagałem Jej. Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana ja życzę Ci wszystkiego przecudownego. Krótko, ale ze szczerego serducha. Myślę, że stivie wyczerpująco napisał wszystko co powinnaś i dostaniesz od życia. Ja w to wierze. Stivie to forum jest co prawda dla kobiet, ale jako facet, który robi tu wiele masz prawo się wygadać, tym bardziej, że jesteś żywym dowodem na to, że prawdziwi faceci istnieją, że można kochać swoją mamę i nie być synusiem mamusi, którą traktuje się jak wyrocznie. Przykro mi, że Twoja ukochana straciła pracę, ale po każdej burzy wychodzi słońce. A może oboje powinniście wyjechać gdzieś i zacząć wszystko od nowa. Gdzieś gdzie macie szansę na pracę oboje, gdzieś gdzie nie będzie jej rodziców a Wy będziecie mogli się cieszyć sobą i swoim szczęściem... Pozdrawiam Giovale22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, ja mam pracę w moim miejscu zamieszkania. Płacą mi całkiem nieźle. Mogłaby w ogóle nie pracować, ale chciała i dlatego teraz jest u nich i nie może znaleźć pracy. Ona jest zbyt zahukana, nie wierzy w siebie i dlatego nie może przekonać pracodawców, do tego, że jest naprawdę dobra. W pracy zachowuje się zupełnie inaczej niż w domu, zresztą widziałem, jak u mnie rozkwitała. Ja naprawdę kocham moich rodziców, moją mamę, uważam Ją za najcudowniejszą osobę, uważam tak dlatego, że ona mnie wychowywała. Moi rodzice wychowali mnie tak, że myślę, że jestem dobrze wychowany, pomagam rodzicom w miarę możliwości, staram się pomagać ludziom, podziwiam moich rodziców za to, że prowadzą dom, że naprawdę zawsze uczyli mnie na przykładach. Nigdy nie krzyczeli, nigdy mnie nie uderzyli. Zawsze chcieli, abym im pomagał, nigdy nie śmiali się ze mnie, że robię coś wolniej, nie dokładnie,dla nich liczyło się to, że chcę im pomóc. Kiedy uczyli mnie szacunku, pokazywali, że każdy zasługuje na szacunek niezależnie od tego czy ma lat 3 , czy 33, czy 63. Każdemu należy się szacunek. U nas pokutuje taki stereotyp, że dziecko, to nie człowiek, że można nim pomiatać, obrażać, bić. Poczytaj nawet w internecie ile osób jest za biciem, za jakimś bardzo absurdalnym karaniem dzieci. Mnie rodzice nie karali, ale dużo ze mną rozmawiali. Nigdy nie powiedzieli, że dadzą mi karę, bo coś tam, bo brzydko się odezwałem,. bo nie chciałem czegoś zrobić, bo mam kiepskie oceny. Mama zawsze powiadała mi tak, kochanie nie mów tak, ponieważ wtedy jest mi przykro, że mój syn tak się do mnie odzywa. Czy Tobie byłoby miło jak bym się tak do Ciebie odezwała. Pomyślałem chwilę i odpowiadałem Jej nie. A ona na to no widzisz, więc proszę nie mów tak, sprawiasz mi przykrość, a ponieważ kocham ich nad życie nie chciałem im sprawiać przykrości. Owszem była dyscyplina, wiedziałem czego nie wolno, co jest dobre, a co złe. Rodzice uczyli mnie tego bym zawsze był sobą, nie jestem kopią ani mamy, ani taty. Posiadam ich cechy, ale jestem odrębną jednostką i każdy jest inny. Uczyli mnie, że każdy nawet dziecko może wyrazić swoją opinię i nie liczy się czyje zdanie jest ważniejsze. Jeśli nie mieli racji, potrafili się przyznać, a jak zrobili coś źle przeprosić. Nauczyli mnie, że nie należy ukrywać swoich uczuć, że gromadzona złość nie jest dobra, bo może wybuchnąć. należy zawsze mówić co nas boli, gryzie i dlaczego cierpimy. Pozwalali mi się złościć, wkurzać. Byłem ruchliwym, ciekawym świata dzieckiem.Kiedy miałem 2 lata byłem w stanie sam się sobą zająć.Zadawałem tysiące często niewygodnych pytań. Mama powiadała mi także, że jeśli nie chcesz, by dziecko coś robiło, sam tego nie rób. Jak nie chcesz by kłamało nie kłam, jak nie chcesz by piło nie pij, jak nie chcesz by paliło nie pal, jak nie chcesz by do Ciebie pyskowało, sam okazuj Mu szacunek, jak chcesz by Ci pomagało, naucz, że każdy w domu ma swoje obowiązki. Poznałem rodziców mojej dziewczyny. Jej ojciec to typ, który uważa, że wszystko wie najlepiej, że jego zdanie jest najważniejsze, że on jest najlepszy, a wszyscy inni to głupki. Wszystko wie najlepiej, a jedyne co potrafi to rozkazywać. Nie chcę nawet mówić, jak odzywa się do żony, bo nie wiem czy dla was to normalne, jak mąż do żony wypowiada takie słowa jak jesteś nienormalna, Ty idiotko, chyba Cię pogięło... i tak dalej. Oczywiście on zawsze siedzi na dupie, przed telewizorem lub komputerem, otwiera kolejną puszkę lub butelkę piwa, a jak coś się wyleje, albo pies zrobi kupę to jest krzyk posprzątaj, zabierz to, zrób to, zrób tamto, nie chcę tu tego widzieć, jesteś nienormalna, nikt Cię nie będzie chciał, jesteś do niczego, nic nie potrafisz zrobić dobrze, czego się tkniesz to spieprzysz. Byłem tam dwa dni i już byłem chory, a ona tam mieszkała do 33 roku życia. Odwodziłem Ją od tego, aby tam jechała, bo wiem jacy oni są. Niestety ona pojechała, szuka pracy, może założy własną firmę, jej mama chce by współpracowała z ojcem, a ona z nim się nie umie dogadać, bo on ma takie podejście, że ja się nie dziwie, jak powiedział ktoś, on nie prosi, on rozkazuje... Ona przy nim nawet powiedzieć jak się nazywa. Jak widać rodzin się nie wybiera. Pracuję w Warszawie, ale mieszkam w małej miejscowości. Ona przyjechała do siebie, bo ma bliżej do Warszawy. Ja pracuje od 7:00 do 18:00, 19:00. Ona lubi długo spać, ale jak pracowała, wstawała o 5:00, bo musiała dojechać do miasta pod Warszawą, na 08:15. Niestety to był tylko staż. Jak odwiedziła dziewczyny w pracy, to one cały czas Ją wspominają, że smutno im, że ona już nie pracuje. Dopóki nie uwierzy w siebie, nie znajdzie pracy... Takie moje zdanie. Oczywiście według ludzi, którzy Jej nie znają jest pasożytem, bo zajmuje się sobą, a nie domem, a w domu siedzi Jej ojciec, który nie pracuje, nie szuka pracy..., ale on oczywiście pasożytem nie jest, tylko ona, bo ona jest kobietą. Wiecie co on uważa, że po co ma szukać pracy, niech praca sama do niego przyjdzie. Ona się stara, szuka pracy, coś stara się zrobić, stara się uczyć czegoś, ale wszyscy widzą to, że nie sprząta, nie gotuje. To znaczy chodzi o jakichś tam znajomych mamy mojej dziewczyny, koleżanek z pracy, one są oburzone, jak ona może nie sprzątać... i tak dalej i tak dalej. No, ale jeśli chce się coś chcieć od dzieci, to nie należy ich zniechęcać, ona jak była mała bardzo chciała pomagać czy to w sprzątaniu, czy w kuchni, ale jej mama mówiła, że ona zrobi lepiej, szybciej. Jak ona zaczynała coś robić, to ona wyrywała Jej to i robiła sama. Jej ojciec z kolei ciągle na nią patrzył i wytykał wszystko. Ona ma problemy z kręgosłupem, ma problem z brzuchem, nie może nosić ciężkich rzeczy, nie może się schylać. Ja się Jej zupełnie nie dziwię, że ona w domu zachowuje się tak, jak się zachowuje. Przecież po co coś robić, jak mama zrobi wszystko lepiej, a ojciec wszystko skrytykuje. Ona poza domem jest zupełnie inna, chętna do pomocy, chce coś robić... No,ale wiem, że ona w domu jest leniwa, ale jak ją wychowani, taką ją mają. Teraz już trochę za późno na wychowanie... Trzeba było dawać Jej przykład. Jej matka harowała, a jej ojciec gazetka, telewizorek i wszystko pod nosek, tak że talerzyka nie odniesie, to jak ona ma mieć poczucie obowiązku, jak właściwie widzi coś takiego mama pracuje, a ojciec nic nie robi. Jak można wymagać, jak się nie wymagało od męża, przekaz jest prosty jedna osoba robi, a druga nie. U mnie robili mama i tata razem... Tata sprzątał, wycierał kurze, mama gotowała i myła szafki, a ja sprzątałem swój pokój, mój pokój był moją twierdzą. Nikt nigdy nie zaglądał mi po szafkach. Jej ojciec potrafił zaglądać Jej do szafek... Ciągle wkraczał na Jej prywatność, jak on do niej przychodził to krytyka a dlaczego to stoi tak, a dlaczego to jest tak, a dlaczego coś tam... U mnie tak nigdy nie było.... Uważam, że należy dzieci wychowywać tak, aby były odważne i miały niezachwianą wiarę w siebie...By tak wierzyły w siebie, aby nic nie było w stanie zachwiać ich wiary... Tyle. Nie każdy ma tak mądrych rodziców jak ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje wam za życzenia ;) Oj stivie wkoncu sie wygadałeś... I dobrze - popieram twoje słowa. Ja miałam tak samo w domu... Jak sprzątałam to tylko w swoim pokoju. Odkąd z nimi nie mieszkam jest mi o wiele lepiej. Nie chce mi sie rozpisywać bo rano musze wstawać Trzymajcie sie cieplutko papa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się, wiem, że to kobiece forum, wiem że to nie męskie bywać na tym forum i się na nim wypowiadać, ale tutaj są osoby tak samo pokrzywdzone przez los jak moja dziewczyna. Pomagam mojej uwierzyć w siebie, moi rodzice robią to samo, ale nie da się odwrócić tych lat, kiedy była tam... Moja mama a czasem nawet tata chcieli jakoś wpłynąć na rodziców mojej dziewczyny, ale przecież to nic nie da. Nie da się wymazać tych lat, kiedy była traktowana jak ścierwo... Jak darmowa sprzątaczka, praczka, prasowaczka i kucharka. Nikt tego nie docenił... Jej uczucia, plany i marzenia zawsze były na ostatnim miejscu, jej zdanie nigdy się nie liczyło. Często płakała mi w słuchawkę, bo ona nie może powiedzieć ojcu, co o nim myśli, a on może ja zwyzywać, obrazić i wyśmiać... Ona ma tyle lat, co ja... Ja jestem silny, nigdy nie bałem się być szczery, nawet jeśli ta szczerość mogłaby komuś zrobić przykrość, nie bałem się rozmawiać z rodzicami o tym, co mi się w nich nie podoba, to też tacy sami ludzie, jak ja, tylko starsi, powinni być przykładem. Moi rodzice są dla mnie największymi autorytetami, najlepszymi przyjaciółmi i rodzicami. Nie palę, nie piję, no może jedno piwo w sobotę wieczorem, czasem potrafię nawet ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć czegoś przykrego. Moja mama mówiła, że jak nie masz niczego miłego to lepiej nic nie mów, zachowaj dla siebie. Chociaż szczerość bardzo cenię... A teraz znikam, praca czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie 111
Tu się wypowiadał Stivie, ja mam podobnie w domu, jak dziewczyna Stivie'go, z tym że mój chłopak nie pracuje, jest chory. Teraz jestem po stażu i szukam pracy, ponieważ jestem nieśmiała i zbyt nie pewna, to nie potrafię przekonać pracodawców aby mnie zatrudnili. Przeglądając ogłoszenia w internecie na różnych portalach, to już na większość odpowiadałam. Wiecie co, mojej mamie poleciła koleżanka, dodam nie biedna, żeby mnie mama wyrzuciła z domu i oczywiście usamodzielniła... Ciekawe za co miałabym się utrzymać, jak pensja teraz 1000 zł, a wynajem 1500 bez opłat, więc nawet jak znajdę pracę, to przecież nie mam gdzie się wynieść, a dodam mówi to osoba bardzo bogata, która jest w stanie kupić dzieciom mieszkanie i je w ten sposób usamodzielnić. Jak ja nie lubię, jak ktoś daje takie rady. Ja nie mam gdzie się wyprowadzić, moja mama nie ma za co mi kupić mieszkania i pomagać mi się usamodzielnić. Chciałabym się usamodzielnić, ale nie mam jak, ani za co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana nie martw się, Twoja mama nie żyje na tym świecie od dziś, zna realia tego kraju i nie wyrzuci Cię na bruk. Jesteś jej dzieckiem i nawet jak zrobisz coś co ją wkurzy to i tak Cię kocha. Będzie dobrze. Pozdrawiam Giovale22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie 111
Wiem, że tak, ale strasznie wkurzają mnie takie porady... Jestem nieśmiała, mało pewna siebie, do tego zostałam zgwałcona dawno temu, ale od tego czasu moje życie się zmieniło. Miałam bardzo fajny staż, fajnie się pracowało, ale staż się skończył i teraz intensywnie szukam pracy, ale na większość ogłoszeń już aplikowałam i od września nikt się nie odezwał. Ja naprawdę nie wiem, co mam zrobić, nie mam pojęcia, jak pracodawcy wybierają kogo chcą zatrudnić. Wiele rzeczy potrafię, ale nie mam za wielkiego doświadczenia. Do sklepów nie chcą mnie przyjąć,za dobre wykształcenie, na telemarketera i akwizytora się nie nadaję i kółko się zamyka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie ogladalam program z psychologiem na temat ofiar gwaltu i powiedzial ze osoba zgwalcona musi porozmawiac o problemie ze specjalista, nie z rodzina , czy znajomymi ale wlasnie ze specjalita gdzie moze sie totalnie otworzyc i powiedziec nawet i o szczegolach. Powiedzial ze jesli nie pozuka sie pomocy u specjalisty problem nigdy nie zniknie, ze zgwalceni ludzie nawet i latami nie moga sie pozbierac i normalnie zyc. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
baddel A co oznacza dla Ciebie termin normalność? Wiesz, każdy z nas postrzega to inaczej, ale nawet rozmowa ze specjalistą nie gwarantuje otworzenia czy w pełni powrotu do normalności jak to nazwałeś/aś. Oczywiście rany się goją, przestajemy ciągle myśleć o tym co nas spotkało, ale przez całe życie do tego wracamy... W różnych sytuacjach. Z czasem zaczynamy się godzić z tym co się stało. A jak jesteśmy pogodzeni to zaczynamy żyć, cieszyć się... Ale nasza normalność - to to co mamy na co dzień. Jeśli przez lata wyrabiamy sobie nawyk wstawania o 6:00 a po gwałcie zmienia się to na 5:00 (np. zaczynamy cierpieć na bezsenność), to nawet jak dojdziemy do dobrego samopoczucia i pogodzenia z losem, czy dawnej kondycji (psychicznej i społecznej a nawet fizycznej), nie zmienimy swoich nawyków, które kształtujemy przez jakiś okres czasu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem jak jest z innymi dziewczynami, ale moja nie za bardzo ufa psychologom. Powiedziała mi kiedyś, że tak naprawdę nie zrozumie Jej nikt, kto tego nie przeżył, że nie wszyscy psychologowie wiedzą co mówią. Jej powiedzieli, że to przejdzie, a tymczasem nie przeszło... Zdarzają Jej się niezrozumiałe, irracjonalne lęki, które umiem rozszyfrować tylko ja. Przez 14 lat życia nauczyłem się żyć z tym Jej lękiem, z jej strachem przed dotykiem. Każdego dnia pokonujemy jeden krok milowy w Jej życiu. Powiedziała mi kiedyś, że więcej dla niej zrobiłem niż psychologowie i inni, którzy wiedzieli. Najłatwiej powiedzieć to minie... Jednak nie zawsze mija, ale trzeba iść do przodu i przeżyć życie jak najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×