Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Karmazynowa

Porzucona po 5 latach razem - prosze o wsparcie

Polecane posty

Prosze tylko o jakies dobre slowo, bo jest mi bardzo smutno. Staram sie trzymac, choc zly naplywaja mi do oczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Micra
Widać to nie był ten właściwy. Teraz to dla Ciebie tragedia,ale na pewno znajdziesz jeszcze swoją drugą połówkę.Głowa do góry :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona po 25 latach
przytulam mocno, buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja moze nie po 5 ale po 3 latkach...Bylo to jakies 2 lata temu. Zbieralam sie po tym rok, upieralam sie,ze to wlasnie przeciez ten jedyny, moja wielka milosc, walczylam o niego. Raz mnie przygarnial a za chwilke znow zostawial... A teraz? A teraz prosze Ciebie jestem najszczesliwsza osoba! No to wprost niewyobrazalne, ze sie zakochalam :) I wiesz co? Ze wydaje mi sie ,ze to jeszcze wieksza milosc od mej poprzedniej. A zaznaczam, ze tamten to byl moim pierwszym facetem! mam 23 lata, super faceta od roku, plany z nim na przyszlosc, wizje, marzenia :) Uwierz mi, ze w najmniej nieoczekiwanym momencie wszystko sie odwroci i swiat Tobie zawiruje! Nie lam sie, wiem jak Ci ciezko, rozumiem. Dlugo plakalam..ale musisz poznawac ludzi, musisz zyc. Bo jak chcesz spotkac swoja wielka milosc? No nie masz wyboru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykro mi
niestety nie mogę ci ując tego bólu, nikt nie może. Musisz to przepłakać, przecierpieć, pozwolić żeby najgorszy ból się wypalił sam - pomóc może tylko czas. Ale to minie! Będzie lepiej, zobaczysz.Tylko nie zasklepiaj się w swojej rozpaczy. wypłacz się a potem ubierz się fajnie i wyjdź z domu. Odetnij się od tego. Wiem ze to brzmi jak rzecz niemożliwa ale pomaga. Wiem bo sama przez to przeszłam. Cierpiałam bardzo, przez rok wydawało mi się ze jestem wypalona emocjonalnie ale minęło już trochę czasu i teraz mam wrażenie ze dotyczyło to kogoś innego. Ułożyłam sobie życie, jestem szczęśliwa. Będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A najglupsze jest to, ze musze rowniez podchodzic do tego rozstania pragmatycznie, nie bedzie mi dane cierpiec dumnie i wymyslnie. Czeka mnie walka, bo sama bede musiala placic za wszystko, wczesniej bylo po polowie. Jak ja sobie poradze? Nie wiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karmazynowa ja mam
dosyć po 9 latach. I tez nie wiem co zrobić... Cała rodzinka go lubi, a on to manipulant, gr5ubiański cham. Z reszta 5 lat z nim mieszkam... Ciężko mi podjąć decyzję. Mam nadzieje, ze jeśli wyjadę do pracy to już nigdy go nie zobaczę. zazdroszcxz ę ci że podjęłaś mądrą decyzję i rzuciłaś go. A do mieszkania znajdź współlokatorkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On zostawil mnie, dokladne slowa to: \"Chcialas odpowiedzi to Ci ja dam - nie chce juz byc z Toba, za wiele by tu tlumaczyc, nie rozmawiajmy juz o tym. TO KONIEC\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam identyczną sytuację, jak---po prostu kaśka--- i zgdzam się z nią całkowicie!!! Każde cierpienie kiedyś się kończy i potem zaczyna być pięknie :) Jeszcze będzie dobrze- zobaczysz. Pozdrawiam cieplutko 🖐️ 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nooo pewnie....Rusz pupke swoja zgrabna z domku i do znajomych :) Czas ci zleci bardzo szybko i ani sie obejrzyc a stwierdzisz, ze sie zakochalas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje wam :) Niestey nie jest jeszcze po wszystkim i czuje, ze nie obejdzie sie bez awantury, bo mieszkamy razem a on ma sie wyprowadzic i nie wiem ile to potrwa. Poza tym jeszcze pozostaje sprawa \"podzialu majatku\"...Poprosilam go zeby mi przegral wszystkie plyty z muzyka, Boze..jak to brzmi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z drugiej strony
Porzucona, nie rozpaczaj. Skoro on odszedł od Ciebie, widocznie tak miało być. Popatrz na to z drugiej strony. Zyskujesz na rozstaniu wiele, jesteś wolna, świat wyciąga ramiona do Ciebie. Możesz zmienić swoje zycie, poznać nowych fajnych ludzi... Wiem, łatwo mówić, ale musisz sie trzymać. Uważasz, że lepiej byłoby to ciągnoć? Za ileś tam lat zostawiłby Cie może z dzieckiem, i co wtedy? Skoro tak się stało to lepiej wcześniej niż później. Nie żałuj. Zaczynasz NOWE LEPSZE ZYCIE !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O ranyyy...to Wy jeszcze raz mieszkacie? Kurcze...to ciezko Ci naprawde :( 3maj sie cieplo. Buziaczki i jestes super dziewczyna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie nadal jeszcze bedziemy mieszkac conajmniej tydzien albo dwa. chyba sie zabije :( Boje sie nawet dzis wrocic do domu, znow bede musiala na niego patrzec. Chcialabym zeby juz go nie bylo zeby sie podswiadomie nie ludzic, ze zmieni decyzje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisałam już o tym ale się powtórzę, bo to uczucie nie do zniesienia :( ranyyyy właśnie przeżywam to samo wczoraj przepłakałam pół nocy. Próbuję się z nim skontaktować od trzech tygodni. Wiem, że miał problemy ze zdrowiem i mógł nie chcieć się spotykać ani rozmawiać telefonicznie, ale od czego jest gg albo smsy? Mówił, że nie odbiera, bo się źle czuje i nic mu się nie chce i nie używa telefonu (???) Dzwoniłam, smsowałam (raz dziennie, żeby nie wyszło że jestem upierdliwa) a on nic, nawet łaskawie smsa nie napisze, no bo po co? Olewka totalna...tak myślę, że to już koniecbo wcześniej tez stosował manewr olewania w stosunku do dziewczyn, ale wk...jestem, że to się tak skończyło po prawie półtora roku i nie doczekałam się od skur...żadnego wyjaśnienia. Wiecie jak to boli, kiedy dzwonisz a po dwóch sygnałach ktoś zawiesza połączenie? Nie mam komu o tym powiedzieć, więc piszę tutaj, może chociaż trochę oczyszczę się ze złych emocji ;( 3maj się i nie łam się, tak sobie powatarzam i tak Ty sobie powtarzaj. To był mój 3 nieudany związek, 3 raz źle ulokowałam uczucia...już nigdy nie będę tak naiwna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ka-fe-te -> Trzymaj sie i ja tez sie postaram. Przeciez my laski musimy sie wspierac!!! Jak chcesz pogadac to moj nr. gg to 573939

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona kompletnie
ja jestem w trochę łatwiejszej sytuacji, bo jestem porzucona po 2 miesiącach, ale ściskam i pozdrawiam. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna nikt25
ja bylam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem porzucona po roku czasu bycia razem.od tego czasu minely 2 miesiace i boli nadal choc moze jakby mniej. i tez dobrze wiem co to za bol jak on nie odbiera telefonu a jak byl z toba to sie z nim nie rozstawal , nawwt do lazienki go zabieral ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
Ja porzucona po 8 latach bycia razem, niedługo przed ślubem...Minęły dwa lata, trudno sie pozbierać... Zyczę WAm wszystkim porzuconym dużo sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porzucona po 4 latach, zaręczynach... i chyba dla innej, bo nigdy mi nie powiedział dlaczego... I wiesz, nie tęsknię, nie kocham, mam żal... po prostu... bo jak tu zaufać po raz kolejny??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalineczka
wiem, że boli, bo i mnie to nie ominęło... Jest nas wiele, wielu też porzuconych facetów...takie życie, widocznie tak miało być i nie ma co się szarpać, próbowć zatrzymać coś co najwidoczniej umarło... Potrzeba czasu. I koniecznie nie kontaktować się z byłym! Bądż dumna i nie proś o nic, nie żebraj, aby zmienił zdanie...musisz być silna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dżizzzz....wiecie ile mnie to kosztuje żeby się powstrzymać od dzwonienia do niego???...jeszcze się trzymam, ale nie wiem czy nie wymięknę...Ja się tu zamęczam różnymi myślami, a jemu pewnie ulżyło, że się mnie pozbył :( karmazynowa przepraszam, że wczoraj musiałam uciec tak szybko, ale byłam umówiona (niestety nie z facetem, a może i stety, bo żaden ch..mi przynajmniej dupy nie zawraca bajerami-rowerami). Mam nadzieje, że się trzymasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszytskich, tak sobie od miesiaca czytam wasze historie i troche mi to pomaga uporac sie z moim bolem,ktory niestety nie przechodzi. miesiac temu,chlopak zostawil mnie po prawie 6 latach,tak poprostu pewnego dnia stwierdzil,ze chce zakonczyc ten zwiazek...mowil ze wie,ze jest mu bardzo przyko,blablaba...a ja to ze sie nie zgadzam;)i tak zaczelismy sobie gadac,co jest nie tak.powiedzial mi ze to przez to ze jestesmy swoimi pierwszymi milosciami,ze wszyscy dookola wywierali na nim presje,ze czas na slub itd...powiedzialam mu ze nie wazne co gadaja inni,zapytalam czy teraz mu zle bylo,powiedzial,ze nie,ale dalo mu to do myslenia,ze cos z nim nie tak.stwierdzil,ze musi sie wyszalec...mimo wsztsko jakos sie dogadalismy,ze nie ma sensu przekreslac tych lat,ze trzeba sprobowac.drugiego dnia bylo super,dalej gadalismy,dochodzilismy do porozumienia,on stwierdzil,ze dopiero teraz tak naprawde zobaczyl jak bardzo go kocham,bo niby to sie wie,ale w takiej sytuacji tylko sie w tym upewnil i ze mam nie myslec ze on mnie nie kocha,ze mu odwalilo i juz jest ok.nastepnego dnia bylo wszytsko ok,ale jakos dziwnie zaczal sie zachowywac i w koncu sie przyznal,ze calowal sie z inna...wybaczylam,a on czul sie strasznie zle,mowil,ze czuje sie jak szmata,jak straszny cham,ze nie wie jak mogl mi to zrobic itd.poprosil o chociaz 3 dni ciszy,zeby sobie ulozyl w glowie wszytsko,ale mam sie nie martwic,bedzie ok.ja przez te 3 dni umieralam,bo mial sie spotkac z tamta zeby wyjasnic wszytsko.no i oczywiscie wykrakalam,bylo ok,dopoki sie z nia nie spotkal.a po spotkaniu nie chcial ze mna wogole romawiac,plakal w sluchawke itd,widzialam ze sie meczy,jego rodzice dzwonili do mnie co sie dzieje,ze on nie je,nie spi,rece mu sie trzesa i takie tam...w koncu kzalam mu przyjechac i powiedzial mi ze nie wie co sie dzieje,ze sie zauroczyl,ze nie moze mi patrzec w oczy po tym co zrobil,ze poprostu nie umie ze mna byc,bo ma przed oczami to co zrobil i czuje sie okropnie.po tym wyznaniu dotarlo do mnie,ze raczej pocalunek by w nim takich emocji nie wywolal,wiem ze sie z nia przespal...ja jednak potrafie to wybaczyc,ale jesli sam mi nie powiedzial prawdyco sie stalo,ze strachu pewnie,to ja za niego tego nie bede mowic.rozstalismy sie,a ja umieram.wiem ze sie z nia spotyka,ale tylko na sex,chyba takie odreagowanie.sam sie przez caly miesiac nie odezwal,ale odp na moje esemesy i tel,jest mily,ale ciagle twierdzi ze nie jest gotowy na rozmowe...mam kolege,ktory mial to samo,poprostu zwariowal pewnego dnia,tez przez jakas panne,ale sie opamietal i po miesiacu wrocil do dziewczyny.ale w ciagu tego miesiaca tez mowil,ze mu dobrze,ze nie ma zadnych zobowiazan,ze moze robic co chce itd.ja wiem,ze moj poprostu sam sobie nie wybaczyl tego co zrobil i nie chce sie ze mna spotkac,bo wszystko mu sie przypomni.zreszta jak sie go pytalam czy mysli troche o tym co sie stalo,to powiedzial,ze stara sie nie myslec,bo nie chce sie smucic!!ja wiem ze to ten jedyny,kocham go i wybaczylam,ale nie wiem co zrobic,zeby sie w koncu obudzil... daaawno temu rozmawialismy o zdradzie i mowil,ze jak on by cos takiego zrobil,to nie pokazalby mi sie juz nigdy wiecej,bo by sie wstydzil.teraz tez mowil ze nie moze na siebie w lustrze spojrzec.nie wiem co robic,chce walczyc,nie odpuszcze,tylko nie wiem jak ta moja walka ma wygladac.a te jego zadowolenie teraz,to wiem ze tak sobie wmawia,ze jest super,bo nic mu innego nie zostalo.wiem tez ze z ta dziewczyna nie chce sie angazowac. jak kazalm mu przyjechac odebrac pare rzeczy,to w ostatniej chwili stierdzil,ze nie chce sie spotkac,ale w koncu go namowilam.rozmawialismy bardzomilo,trzymal mnie za reke,przytulil...a jak przyjechal zeby zerwac,to strasznie plakal,ja juz bylam wyplakana wiec dzielnie sie trzymalam.gorzej bylo pozniej,ale tego juz nie widzial.wiekszosc osob mowi mi ze on jeszcze zrozumie i wroci,ale ja wiem,ze on bedzie sobie wmawial,ze gdyby mnie kochal,to by nie zdradzil...koledze powiedzial,ze wkradla sie nuda,ale nie zerwal by gdyby nie ten skok w bok...nie wiem co robic,ale nie poddam sie,chce z nim pogadac i powiedziec mu ze wiem co zrobil,a jednak mu wybaczam,ze chce dac nam szanse.wiem ze to glupie,bo ja nie zawinilam wiec nie ja powinnam prosic o szanse,ale wiem ze kocham i dlatego chowam dume w kieszen.w ciagu tego miesiaca odezwalam sie jakies 4 razy,tak sie przypominam zeby za lekko mu nie bylo;) poradzcie cos bo zwariuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziwiam cie ze wybaczylas zdrade, podziwiam twojego faceta ze ci o tym powiedzial, moj nie obiera telefonow, nie odpisuje na smsy, nie wiem co mam ze soba zrobic :(:(:( najgorsze w tym wszystkim jest to MILCZENIE.....podejrzewam ze znalazl sobie kogos innego ale nie mial odwagi mi tego powiedziec czulabym sie wtedy o wiele lepiej...nie wiem co mam ze soba zrobic...w ktory kat wejsc...do tego wzyscy znajomi jakby zapadli sie pod ziemie, jakby w ogole ich nigdy nie bylo...to wszystko siedzi we mnie i mnie kluje od srodka...nie wiem jak to z siebie wyrzucic...to nie jest pierwsza tego typu sytuacja dla mnie..wiec jest to dla mnie porazka bo nie wiem czy to ja jestem do d...czy to ci kolesie sa nie warci mojego zainteresowania...mecze sie...chce zadzwonic ale wiem ze jak to zrobie to on znowu przerwie polaczenie i serce mi peknie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cant believe przykro mi ale musze to napisac dla was to jest juz koniec...i tak jestes dzielna, silna jak nie wiem, zazdrosze ci twojej postawy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×