Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

Gość *ciekawe*
co się stało z tymi co się odgrażały,że napiszą po porodzie? Czyżby ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja tez opowiem:) w tydzien przed porodem zachorowalo mi sie i mama powiedziala zeby leczyc sie czosnkiem. W dzien rozwiazania (oczywiscie nie wiedzialam ze to nastapi tej nocy) wieczorkiem zjadlam kanapke z czosnkiem. Ok 1 w nocy odeszly mi wody i pojechalismy na porodowke. Kiedy lezalam na lozku, krzyczlam z bolu i oddychalam moj maz wzial mnie za reke i powiedzial \' Paula, wez nie chuchaj bo w calej sali czosnkiem jedzie\' .....no myslalam ze go zabije :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na górę bo fajne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajjne ____
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balladynka32
u mnie przy porodzie byla moja mama - kiedy lekarka zaczela narzekac, ze za glosno krzycze i nie daje spac innym, mama stwierdzila "przecież ma prawo krzyczeć, to porodówka a nie dom wczasowy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balladynka32
i jeszcze dodala, ze skoro tak przeszkadzam, to niech zrobia coś, zeby nie bolalo, bo rodzilam zupelnie bez zadnych srodkow przeciwbolowych - dali Tramal :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dogalik
podnosze!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupup
upup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rewelacyjny temat. Przeczytałam cały topik, normalnie uśmiałam się do łez :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elene
Dzieki edusia 83 nie myslałam że topik tak sie rozwinie ..! Pozdrowienia dla wszystkich -piszcie jeszcze ! .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elene mi strasznie się spodbał :D Jak tylko wróci mój narzeczony to zaraz mu pokaże linka. Będzie miał ubaw po pachy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane,siedzę zasmarkana,zapłakana,oplułam monitor,wystraszyłam dzieci i kota i o mało nie urodziłam,WIELKIE OGROMNIASTE DZIĘKI przede mną trzeci poród(w listopadzie)i mimo że poprzednie dwa z bólami trwały około godziny to i tak koszmarnie się boję,będę tu zaglądać bo tak jak dziś nie uśmiałam się już dawno temu.Jesteście fantastyczne,tak trzymać i proszę o jeeeeeesssszzzzzcccczzzzeee!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale sobie humor poprawiłam, super. U mnie aż tak wesoło nie było, ale przypomniałam sobie, jak rodziłam 7 lat temu, to obok kobieta urodziła synka , a w domu już miała 4 córki , i mówiła do polożnych - \"dziękuję\" ,\" dziękuję\" - jakby to ich zasługa była. Gdy ja zaczęłam rodzić ok. 1.00 w nocy, wysłałam męża po mamę , żeby została ze starszą córką w domu, a ten pojechał i nie było go ok 40 minut , zamiast 10 minut. Otóż po drodze męża zatrzymała policja, a on nie miał dokumentów i musieli go sprawdzać. Dobrze, że zdążyłam na porodówkę i urodziłam po 10 minutach. Gdy urodziłam pierwszą córkę, to przy porodzie był mój lekarz prowadzący i tak bardzo starał się, żeby przy szyciu nie bolało, że dmuchał mi. A gdy pytają mojego męża gdzie się urodził to odpowiada w \"Warszawie\" i nie byłoby w tym nic dziwnego , gdyby nie fakt, że on urodził się w samochodzie marki \"Warszawa\" - to było dawno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupu
pupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2525
fajny topik, ja tez niedlugo będę rodzic to napiszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi rodzice świetnie dobrali się pod względem, ekhm, miejsca urodzenia. Mama urodziła się w karetce, a tata na końskim wozie... Wiele lat później moja mama jechała do swego pierwszego porodu kilkadziesiąt km od miejsca zamieszkania (w macierzystym szpitalu była plaga mrówek faraona :P...). Oznajmiła kierowcy karetki, gdzie się sama urodziła..., a później wspominała, że tak szybko jadącego ambulansu nie widziała nigdy wcześniej i nigdy potem... Ale zdążyli :). Urodziłam się w szpitalu :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama2005
Zaczął się poród , od początku skurcze co 3 minuty, ale zero rozwarcia, no i szlaone ciścnienie. Zdecydowali o cesarce , więc wstałam z łóżka i w tej śmiesznej krótkiej koszuli szpitalnej ( z gołym t...kiem) musiałam przejść na salę operacyjną. Ledwo idę, wchodzę i szok! Cała sala ludzi w zielonych kitlach. Zaprosili mnie na łóżko- stół operacyjny i wiecie co, bałam się, że wchodząc na to wąziutkie i dość wysokie łóżko spadnę na drugą stronę, więc mówię: nie wejdę, a oni że muszę, ja że za żadne skarby bo spadnę, oni że nie ma takiej możliwości, to ja na to że jestem dwa razy szersza niz teb stół i na pewno zlecę, oni na to że nie zdążą mi załatwić innego łóżka, bo już muszę urodzić. Pomogli i jakoś było, tylko za chwilę narkoza , totalny bezwład, a ja czuję straszne szarpanie ( moment wyjmowania dziecka) i myślę cholera teraz to już na pewniaka spadnę z tego stołu, próbuję krzyczeć, ale gdzie tam, nie mogę powieką ruszyć, za chile słyszę: "o jakie zielone wstrętne wody " (dziecko było przenoszone i wody zmętniały), no to panika, myślę do diaska nie uśpili mnie jak należy, co to ma znaczyć! Po chwili usnęłam głębokim snem na całe szczęście i obudziłam się już po zabiegu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moze skoro tak wiele osob poprawia sobie tutaj humor to i ja cos dopisze. Wczesniej opisywalam mój drugi poród, z mezem. Pierwszy poród byl ciezszy, dluzszy i bylam sama. Przywiezli mnie wieczorem przed23, zaraz na porodówke, odeszly mi wody w domu,ale bóli nei bylo, wiec kroplówa itd. Czekam czekam i sie zaczelo. Cala noc sie meczylam i pół dnia z dosc sporymi bólami, jak juz doszlo do konkretnego porodu, znaczy sie bóli partych, to juz nei mialam sil. Polozna krzyczala co mam robic, musiala mnei przekrzykiwac, bo oczywiscie ja spanikowana darlam sie ze nie urodze, ze umieram, nie dam rady, niech mi zrobia cesarke itd. Lekarz stal obok i sie ze mnei smial. W koncu udalo sie, ja polprzytomna spojrzalam w góre, bo polozna podniosla malenstwo i pyta "pani Kasiu i co mamy??" ja sie tak patrze i z obojetnoscia odpowiadam "dziecko" na co caly personel w smiech i poinformowali ze to córcia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa i wczesniej, ten sam porod, bylam pod prysznicem na pilce, polozna mnei tam zaprowadzila i kazala lac ciepla woda na brzuch, poszla sobei wiec jak zostalam sama i mnei tak przydusilo to darlam sie "pomocy", oczywiscie nikt nei przyszedl. Bylam wsciekla na to ze jestem sama, chcialam juz stamtad wyjsc, wiec wyszlam spod prysznica, mam dlugie wlosy, cale je pomoczylam, zalozylam na siebie moja długą koszule nocna, nie wycierajac sie wiec wszystko bylo mokre i z desperacja otwieralam drzwi które sie zacinaly, w koncu jak sie otworzyly, jak trzaslo, to zaraz sie kilka osob zlecialo. Byl tam taki dlugi korytarz, mniej wiecej w polowie drogi do mojego boksu porodowego stal lekarz nadzorujacy porod, oparl sie o sciane, zlozyl rece i mnei obserwuje, z reszta jak kilka innych osob. Ja tym bardziej wkurzona ze kazdy patrzy a nikt nei pomaga musialam miec okropny wyraz twarzy. Wygladalam jak ta laska z "ringu" co ze studni wychodzi (autentycznie). Lekarz mial ubaw tym wiekszy jak polozna powiedziala "pani szybko wraca do lozka skoro nie jest pani pod prysznicem!" I wtedy chwycil mnie ostry skurcz, skrzyzowalam nogi i wykrzyczalam "nigdzie nei ide!". Do tej historii dodam jeszcze jak moja chrzestan dzwonila na porodowke co chwile, a raz zadzwonila jak juz zaczal sie poród na powaznie i mówi do jednej z poloznych przy tel "mama sie pyta dlaczego Kasia nie odbiera telefonu" :) To takie wyczucie czasu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a oto streszczenia
dobre :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dollylolly
Rodzilam za granica i moj porod trwal bagatela 50 godzin ale jakos dotrwalam do momentu parcia. Jedno parcie, zerkam okiem na mojego M.,ktory trzymal mnie za reke, a on pisze sms! Drugie parcie on nadal stuka w klawisze komorki. Trzeci parcie i nie wytrzymalam, mowie: Can you stop fucking texting!? On na to: But it's your mum asking why it is taking so long... Na to ja: She can fucking wait!!! Polozna parsknela smiechem i wyszla. Ja rzadko przeklinam ale tego dnia bylo mi juz wszystko jedno a slowo na "F" ewidentnie przykleilo mi sie do jezyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja opowiem najpierw o mojej teściowej. To był jej piaty poród, w domu 4 chłopaków i nie wie co teraz będzie. No to rodzi i jak dziecko wyszło to połozna do niej o jakie sliczne a co ma pani w domu bo to chłopczyk a moja tesciowa o K***A!! Ja mam juz czterech w domu!! A położna mówi że żartuje i jest córka i aktycznie urodziła sie wtedy Mona. Jak rodziła mojego męża to karetka jechała ok 5 godz wtedy (23lata temu) i jak juz przyjechała to nawet jej rajstop nie zdążyli zdjąć (to był luty) i trzymajac mojego faceta w rekach miała jeszcze jedna noge w rajstopach:) Co do mojego porodu to jest taka zabawna historyjka. Ja byłam po terminie juz tydzien i moja mama pare razy na dzien dzwonila do mnie czy nic sie nie dzieje jak to mamausia sie martwi o corcie. Mieszkamy od siebie 100km to sie martwila. I jak w koncu juz mialam rozwarcie do polowy a skurczy zero bo widocznie mi sie rozwieralo a nie czulam. Dali mi kroplowke no i rodze. Przyjechal moj maz i jego bratoiwa. A tu mama dzwoni. To Mika odbiera i mowi ze jestem w gabinecie na badaniu i nie moge gadac a ja rodzilam. Jak urodzilam to maz zadzwonil do rodzicow i byl tylko moj tata to powiedzial mu ze jest syn. Mamy nie bylo a wtedy byl pogrzeb mojej cioci. Spotkali sie na pogrzebie ida za trumna polowa ludzi placze a moj tata do mamy \"Ej jestem dziadkiem;] \" moja mama malo nie krzyknela tylko sie rozplakala kazdy myslal ze z zalu po cioci:) Co do samego porodu to polozna mowi siadaj na kaczke i sikaj. Ja jej na to ze nie bo mi sie nie chce. Ona : dziecko ci uciska i nie czujesz. A ja ze nie bo nic nie pilam i nie mam moczu. To one mi cewnik. Ja w krzyk ze boli one tam grzebia grzebia. A po chwili no faktycznie nie masz nic w pecherzu;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do góryyyyyyy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj maz jest Wlochem. przy porodzie bym ze mna, dodam, ze rodzilam w Polsce. po porodzie zabrano mnie do osobnej sali poto by zszyc naciecie, mezem natomiast zaopiekowala sie pediatra. bardzo sympatyczna kobieta, widzac przejecie nowo upieczonego tatusia z wielka dokladnoscia opisywala mu wszystkie czynnosci przy naszym dziecku. zobacz, ma 54cm, a wazy tyle i tyle, a teaz wyczyszcze mu nose, a teraz uszka, a teraz zbadam to a potem tamto i siamto. chciala mu wyjasnic wszystko w najlepszych szczegolach. trwalo to chyba z pol godziny. przejety maz nie przerwal lekarce ani slowem. po skonczonym wykladzie medycznym pani doktor, maz odzyskal glos: "ale ja nie rozumumiem po polsku..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×