Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
agi28

hipochondria nozofobia, utrudniaja zycie

Polecane posty

Gość ciągle chora
Ja tak na szybko mam dwie rady. Słyszałam że terapia psychologiczna nic nie daje....bo jedyną terapią jest terapia odwrócenia uwagi. A na przykład mojej uwagi nic od chorób nie może odwrócić:-) Moim zdaniem powinnaś pokazać te nasze wszystkie posty mamie...ja jak znalazłam ten wątek to bardzo mi sie poprawiło, bo zrozumiałam że nie jestem sama z tym, że jest masa osób które cierpią na to co ja, bo jak zaczęłam czytać te posty to tak strasznie sie ubawiłam bo myślałam że to tylko ja tak bardzo boje sie chorób i śmierci. i za każdym razem jak mnie dopada jakiś nowotwór to tutaj zaglądam......twoja mama bardzo sie boi chorób i śmierci....nic dziwnego przy stanie szpitali w tym kraju - ja też sie strasznie boje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amiga@onet.eu
Prawie każdy hipochondryk:... 1.Boi się, że mając diagnozę śmiertelnej straci sens życia i zawiedzie bliskich. 2.Boi się śmiertelnej diagnozy a raczej jej potwierdzenia u lekarza jednocześnie wierząc, że lekarz takie choroby wykluczy (takie rozszczepienie oczekiwań) 3.Szukając w sieci objawów również doznaje rozszczepienia oczekiwań, bo szuka z dwóch przyczyn: pierwsza żeby sprawdzić w jaki sposób choroba się manifestuje i porównać. Drugi by znaleźć cokolwiek, co tą chorobę wykluczy. 4.Godzinami potrafi przetrząsać sieć w poszukiwaniach, wchodząc na coraz to obszerniejsze strony medyczne, fora, witryny (również obcojęzyczne) 5.Zna większość ciężkich chorób fizycznych a zwłaszcza, specjalizuje się w nowotworowych i neurologicznych 6.Przynajmniej raz w życiu obawiał się guza mózgu, mając przy tym komplet objawów neurologicznych (tinnitusy, oczopląs, paraliże, parestezje i oczywiście różne, przewlekłe bóle głowy) 7.Przynajmniej raz w życiu spanikował na tyle, by znaleźć się na oddziale ratunkowym szpitala 8.Często robi badania, b. często specjalistyczne, gdyż w zwyczajną morfologię z OB już nie wierzy. 9.Nagminnie pobolewa go serce, czasem doznaje tachykardii 10.Czasem zapomina o danej chorobie i cieszy się życiem jednak kiedy sobie przypomni, wpada w wielkiego doła 11.Ma natręctwa. Czasem b. dziwaczne. Godzinami potrafi stać przy lustrze, szukać w sobie objawów, oglądać się, badać itp. 12.Przy każdej przerabianej chorobie mówi sobie: „to już ostatni raz 13.Przy każdej przerabianej chorobie myśli sobie: „tym razem to na pewno prawda 14.Nie potrafi zrozumieć i uwierzyć w somatyzację 15.Wytwarza w sobie wszystkie możliwe objawy różnorakich chorób nie wierząc, że je wytwarza 16.Doznaje bólów w narządach nieunerwionych (wątroba, „mózg, śledziona etc.) 17.Uwielbia wiecznie informować wszystkich naokoło o swojej „chorobie (bardzo natrętnie) 18.Ma potężną wiedzę medyczną ale wybiórczą. 19.Średnio raz na rok przeżywa kryzys panikę kilkudniową, z totalnym zrezygnowaniem, wycofaniem, depresją. Też to wszystko mam i jakoś żyję. Hipochondrię mam już od wielu, wieeelu lat i mogłabym książki o somatyzacji pisać. ;-) Grunt, to traktować jak ją jako chorobę tragikomiczną. uwierzcie starej hipochondryczce: DA SIĘ. Da się z przymróżeniem oka i kto wie czy to nie jest jedyną receptą. Bo jedno wiem na pewno: ona tak szybko nie mija.. jak już mówiłam, trzyma mnie prawie przez całe życie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciągle chora
amiga, trafiłaś w sedno....większość z tego co napisałaś już przerobiłam...faktycznie w żadną morfologię nie uwierzę już, ostatnio zrobiłam sobie markery na obecność raka w jelitach i w te wierze:-) od kiedy jestem na tym forum to nauczyłam się troszkę traktować właśnie moją przypadłość tragikomicznie. i pomaga, wchodzę tu czytam posty i mi lepiej:-)a napisz coś więcej na temat tej somatyzacji.bo ja np jak wmówie sobie chorobe to realnie mam jej objawy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amiga@onet.eu
No właśnie ta somatyzacja.. to jest to całe zło. ;-) W somatyzację pomimo tego, że jest fachowo i obszernie opisywana chociażby w sieci wyjątkowo ciężko nam uwierzyć. Nie jesteśmy w stanie pojąć, że umysł potrafi wręcz wyprodukować realny objaw każdej choroby. Niby o tym czytamy, niby się słyszy.. ale wciąż somatyzacja kojarzy się nam z czymś prawie, że paranormalnym. Nawet jeśli w końcu uznamy, że „ok, faktycznie jest związek między psychiką a ciałem to i tak nie powiążemy tego ze sobą. Nam się zawsze będzie wydawać, że akurat TEN objaw nie może być urojony, bo jest zbyt realny. W sumie to nie jest specjalnie dziwne.. naprawdę ciężko jest człowiekowi zaakceptować fakt, że umysł może wszystko. Ja potrafiłam doprowadzić u siebie np. do paraliżu rąk i twarzy, do naprawdę silnych bólów trzewi w brzuchu, nawet do omdleń i totalnej niedomogi serca. Przy każdej wmawianej chorobie byłam pewna, że tym razem to już na serio.. bo objawy nie dość, że były wybitnie realne i uciążliwe, to jeszcze narastały nawet wtedy, kiedy o nich nie myślałam. Kilka razy lądowałam w łóżku na parę dni z pewniakiem, że tym razem to już na pewno koniec. Totalna depresja.. pełnoobjawowa z naprawdę silnym lękiem, tachykardią i czym nie tylko. A wszystko przez to, że NAPRAWDĘ czułam te „objawy. Z takich śmieszniejszych kwestii.. ja mam jeszcze coś takiego, że za każdym razem kiedy coś „przerabiam, obiecuję sobie, (w naprawdę silnych lękach nawet Bogu i komu nie tylko) że to już ostatni raz. Np. ostatnio.. obawiałam się SLA (to taka ciężka neurologiczna choroba). Przysięgłam sobie, że jeśli badanie neurologiczne wykluczy niedowłady i możliwość takiej choroby, to już NIGDY NIE BĘDE SIĘ NA NIC NAKRĘCAĆ. I co z tego wyszło? Z czasem zapomniałam o SLA, bo rozbolał mnie żołądek.. i rozpoczęła się akcja wkręcania sobie chorób z cyklu: gastryczne.. ;-) Z prawdopodobnie jednodniowego zatrucia - zrobiła mi się prawie miesięczna akcja z codziennymi nudnościami i jeszcze innymi niefajnymi sensacjami. ;-) Także z tym to trzeba z przymrużeniem oka. Aczkolwiek mówię.. warto chyba uwierzyć w somatyzację, poczytać o niej więcej.. zwłaszcza o zaburzeniach somatoformicznych. Nas, hipochondryków, nikt o somatyzacji nie uczył a szkoda. Powinno mówić się o niej już na biologii w Gimnazjach, traktować ją tak jak traktują ją środowiska medyczne jako realne, udowodnione naukowo zjawisko, stare jak świat. No i trzecia kwestia (ufff. Ale się rozpisałam..).. hipochondria ma diabelski związek z Internetem.. kiedyś hipochondrii jako tako nie było. Tzn. istniała, ale rzadko i to wyłącznie wśród studentów medycyny, lekarzy, zainteresowanych medycyną ludzi, albo osób które posiadały obszerne biblioteki z książkami medycznymi. Mało kto popadał w hipochondrię nie mając gdzie szukać o chorobach. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy to po opis jakiejś jednostki chorobowej szło się do biblioteki... Dzisiaj wszyscy mamy gdzie i jak szukać.. i to robimy: przy byle objawie. Dawniej szło się do lekarza i nie miało się skąd dowiedzieć co to może być. Lekarz był wielkim medium, które wie, które powie i które wyleczy. Nie wiedziało się prawie nic o chorobach, więc nie było czego się bać. A dzisiaj? W pale się nie mieści ilu nas jest! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19latka
Mam 19 lat i mam to samo co wy... Cały czas wymyślam, że coś mi jest... Mam swoje najdłuższe wakacje w życiu po maturze, chce spędzić ten czas wyjątkowo, ale nie mogę bo się ciągle boję... Od małego bałam się chorób... Pamiętam, że jak bolała mnie głowa to już się bałam... Zawsze przed snem pytałam się mamy czy nie umrę. Od małego zostało to już w mojej głowie. Moja babcia ma nerwicę i też ją wszystko boli, boję się, że mam to samo. Już nie wiem co mam myśleć... Miałam już chory wyrostek, chory woreczek żółciowy, chore nerki, zespół jelita wrażliwego, chorą tarczycę, ostatnio boli mnie żołądek to boję się, że mam raka... To jest straszne, ciężko z tym żyć i ciężko mi się przyznać bliskim... Boję się lekarzy. Nie mogę słyszeć nic o chorobach innych ludzi bo szukam objawów u siebie... Nie wiem co mam zrobić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bertadella
To witam w klubie, ja od 25 lat borykam się z tym gównem, zaczęło się kiedy miałam lat 18, najpiękniejsze lata przeszły na płaczu, zamartwianiu się ,szukaniu chorób, sprawdzaniu i wyobrażaniu sobie jak diagnowują u mnie raka, jak siedzę i biorę chemie, jak mi włosy wypadają, jak umieram.Teraz mam lat 46 i przesrałam życie .Jak urodziłam dzieci to lęk przeszedł i na nich, czyli nie dość że zamartwiałam się o siebie to jeszcze każdy katar i powiększony węzeł chłonny u dzieci powodował obłęd. Leczcie się póki czas, chodźcie na terapię i walczcie o normalność i spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Piszcie o swoich doświadczeniach, ja chętnie podzielę się swoimi. Mam 34 lata a z tą paskudą zmagam się odkąd pamiętam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabuś
Ja mam 34 lata i drugi raz w życiu doświadczam hypochondrię. Pierwszy raz jak lekarz niby wyczuł coś w brzuchu. Drugi raz teraz jak poszłam do lekarza, bo plecy mnie bolały i zaczeło się moje piekło. Bo to jest piekło. Zrobiłam badania krwi, 2 czynniki były nie tak. Internet. Moja diagnoza Rak. Odrazu strach. Usg jamy brzucha. 2 wizyty u ginekologa bo ból pleców to może być rak macicy lub innych kobiecych spraw.W tym czasie ból przesuwa mi się z środek pleców do bioder. Ja w tym czasie mam ataki lęku. Sprawdzam język, dostaje okres. Nie podoba mi się, że tak długo trwa. Odczuwam niespotykany ból w miednicy, jakby węzły chłonne. Teraz sama nie wiem czy to możliwe, że sama wywołałam ten ból czy naprawde umieram na raka kości albo jakiś inny rak. W tym czasie nie mogę funkcjonować. Wszystkim opowiadam, że jestem chora. Czuję desperację, szukam pomocy. Czuję że zwariowałam. Nie jem, nie śpie. Nie wiem jak to się stało, że tak mi sie w głowie pochrzaniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gabus a moze to kregosłup? banalne ? a jednak najczestsza przyczyna bółów pleców. to ja tak nie mam, ja uwazam ze mam hipochondrie ale ja nikomu nie mówie o moich obawach, sama szperam , doczytuje, zwykle po jednym- dwóch dniach paniczny strach ustaje i zaczynam wierzyć w to co sobie wmawiam ze jestem zdrowa. I wtedy objawy tez mijają. A nie ma chyba punktu na ciele który by mnie kiedys nie bolał. Psychicznie męczy okropnie ta choroba bo człowiek zamiast cieszyc sie zyciem wkoło się zadręcza, martwi , nie spi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
Oliwia ja podobnie jak Ty, nie opowiadam nikomu poza mężem czym aktualnie przejmuję się odnośnie swojego zdrowia. Mąż patrzy już pobłażliwie na mnie i nie chce nawet słuchać gdy martwię się kolejną "chorobą". Najgorsze jak wchodzę na neta a tam od razu jakieś informacje o poważnej chorobie to ja już oczywiście ją "mam". Miałam spokój podczas ciąży i tuż po a teraz, jak koleżanka jeszcze wyżej napisała, zaczynam przenosić te obawy na dziecko. Czasem można naprawdę ześwirować, gdy ciągle myśli się o chorobach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga26
Dołaczam się do tematu.... Ciesze się że jestem wiecej takich osob jak ja.... Zaczelo sie 4 lata temu od smierci mojej przyjaciolki z dziecinstwa...od tego czasu moje zycie to pasmo lęków, udręk, stresu...."chorowalam" niemalze juz na wszystko..... jestem na etapie choroby krwi bo wyszlo mi wysokie zelazo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"I ja tak mam" - ja też własnie zaczynam się martwic o dzieci aż za mocno... Ale ostatnio byłam mocno zdziwiona bo lekarka zdiagnozowała mi zatoki, a ja na to nigdy nie wpadłam.... Jednak lepiej samemu się nie leczyć. U mnie problem hipochondrii narodził sie po smierci wielu mi bliskich osób, taty, brata i koleżanki w moim wieku... I mam takie poczucie że wiek nie chroni przed niczym i ciągle się doszukuje... Nie dawno zmarła moja ciocia na raka jelita a dziadek tez na to zmarł. I ja sie juz doszukuję, bo to lubi byc dziedziczne.... Choć w przypadku tej choroby nie ma zwykle żadnych objawów. Wiec juz zakupiłam testy na krew utajoną. Ale nie mam siły psychicznej by je zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga26
Mój synek jest jeszcze malutki bo ma 9 msc i też boje się że bede schizować jeśli chodzi o jego zdrowie.... ostatnio przez dlugi czas mial kaszel i oczywiscie musialam przeszperac caly internet i juz sie balam ze ma mukowiscydoze no poprostu masakra... Jesli chodzi o mnie to wkoncu sie przelamalam i zapisalam sie do psychiatry kolejki dlugie wizyta dopiero 22 listopada ale moze i lepiej bedemiala czas na przygotowanie sie psychiczne do tej rozmowy. Najgorsze jest to ze nie chce brac zadnych lekow psychotropowych bo chcialabym w niedalekiej przyszlosci starac sie o drugie dziecko ehh ale nie wiem czy dam rady "sama" z tego wyjsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika12345qwert
witam nie moge spac nie moge jesc , ciagle od momentu jak tato zmarł na raka wątroby , zaraz zrobiłam badania bo swedziała mnie skora wyszły ok , potem miałam w myslach rakA jelita , raka szyjki macicy, endometrioze, borelizoze o mase innych bywałam u lekarzy wszystko ok , mam zepsute zeby do dentysty nie pojde bo moga mi nie zatamowac krwawienia po wyrwaniu i umre , teraz aktualnie zaczełam macac wezły chłonne które faktycznie sie pojawiaja , mama mowi ze to przez to ze nie daje im spokoju , teraz podejrzewam albo białaczke , albo chłonniaka , miałam juz czerniaka i mase podejrzanych pieprzykow , chodziłam do psych . przeszło teraz znow wraca ... boje sie tak strasznie chce zyc ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga26
Ja mam ciagle zawroty glowy ale nie takie ze mi sie kreci w glowie a mam uczucie takiego odurzenia jakby niedotlenienia i tak cale dnie oprocz tego szumy w uszach, tiki itp Bylam wczoraj u neurologa -psychiatry przebadala mnie i nie stwierdzila patologii w uk nerwowym, Poltora roku temu mialam rezonans glowy z kontrastem tez wyszedl ok, borelioza ok, badanie wzroku ok, sluchu ok, proby watrobowe ok, krew ok oprocz zelaza bo dwukrotnie przekroczone. Przepisala mi lek doxepil teva biore 2 dzien poki co efektow nie widze jedynie to sennosc i zmeczenie a mam malutkie dziecko i jesli tak bedzie to na mnie dziala to bede musiala to odstawic. Zdecydowalam sie na leczenie tabletkami bo tez chce wkoncu zaczac cieszyvc sie zyciem i mlodoscia. Nie chce dlugiego leczenia bo mysle starac sie o dziecko w niedlugim czasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soldier83
Witam,mógł bym napisać że cieszy mnie fakt że inni też mają takie problemy i nie jestem sam ale to nie jest powód do radości więc do rzeczy , czytając wasze wypowiedzi widze siebie i swój lęk z którym walcze już wiele lat i wmawianie sobie rozmaitych chorób ,przerabiałem nowotwory ,borelioze , SM oraz wiele innych przewlekłych i zakznych a do tego jako wisienka na torcie paniczny lęk przed badaniem , to był i jest koszmar najgorszy etapem były badania na komisji do Marynarki Wojennej z jednej strony lęk przed wykryciem jakiś chorób ,z drugiej fanatyczna chęć spełnienia marzeń sam nie wiem jak udało mi się zaliczyć szczególnie psychologa ,przez jakiś czas było ok ale wróciło znów doszukiwanie się objaawów i lęk pomiędzy badaniami okresowymi .Próbowałem nawet konsultacji z psychologiem ale chyba raczej nie pomogło .Ukojenie przynosi służba kiedy jestem na okręcie to się nad tym nierozwodze i to przynosi ulge .I tak sobie myślę że w naszej walce z lękiem trzeba znalezć coś co nas wyzwoli z jego łap ,życzę wszystkim aby się nie poddawali i próbowali pokonać swoje fobie każdego dnia i mogli normalnie żyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy przy tych waszych hipochondriach macie jakies objawy chorobowe czy tylko boicie się o swoje zdrowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciągle chora
JA MAM OBJAWY. bóle prawdziwe, które muszę potem tabletkami zwalczać. bo hipochondryka faktycznie boli to co mówi. straszne. ja mam "nawrót" guza mózgu i tak mnie głowa boli że aż mi się przed oczami kręci i chodzę przy ścianie żeby nie upaść....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 40tka
Mam taki sam problem jak przedmówcy. Wszystko zaczęło sie w maju ubiegłego roku. Byłam ciagle zmęczona, słaba i miałam uderzenia gorąca, policzki wręcz mnie paliły. Internet sie zagotowałby, pierwsze kroki do ginekologa. Badania hormonów na przekwitanie pokazało, że to nie to. Dalej potoczyło sie w tempie ekspresowym. Mąż nawet zawiózł mnie na pogotowie, gdyż podejrzewalam zawał. Tam podano mi leki uspokajające i zdiagnozowali nerwice. Ale kto by uwierzył lekarzom, napewno sie mylą. Prywatnie udawalam sie do rożnych specjalistów od kardiologa, pulmunologa, hepatologa po neurologa i masę innych. Uwielbiałam słuchać jak ktos opowiadał o jakieś chorobie i wtedy wypytywałam o szczegóły czy aby mnie to właśnie nie dopadło ;). W międzyczasie moje zdrowie i samopoczucie wciąż sie pogarszało ; problem z oddechem, lodowate ręce, palpitaccje serca, drżenie mięśni, brak apetytu, całkowite osłabienie do tego stopnia, że nie mogłam wstać z łóżka. Leżałam i szukałam chorób, rodzina sie załamywala a ja mialam swój świat wśród chorób, zgadzajacych sie objawów i sama sobie stawiałam diagnozę. Wrak człowieka. Wtedy podjęliśmy z mężem decyzję, że pozostał jedynie psychiatra. To była moja ostatnia deska ratunku. Okazała sie rzeczywiście prawdziwym kołem ratunkowym. Zaczęłam brać leki, które biorę do dziś i pewnie jeszcze trochę pobiorę. Moje życie wyglada juz nieco inaczej co nie znaczy, że całkiem uwierzyłam że to nerwica. Miewam czasami takie dni, że myśle sobie, że może to jednak SM albo guz mózgu. Jedynie pozbylam sie nawyku sprawdzania wszystkiego w internecie i wchodzenia na forum dla chorych. Przez jakis czas chodziłam też do psychoterapeuty ale stwierdziłam, że jest to zwykle wyciąganie pieniędzy. Teraz oddech mi sie unormował a jak wstaje rano to moją pierwszą myślą nie jest moje zdrowie tylko dzieci i normalne życie.... Nikomu nie życzę tego co przeszłam ja i co zafundowałam swojej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam tak że ciągle doszukuje się u siebie zawału serca, mam 15 lat i jestem mężczyzną ( o ile można tak powiedzieć :) ) mam tak dosyć często ale nigdy się nic nie dzieje, w prawdzie mam coś z żołądkiem ale zawsze jak mnie boli brzuch, to zaraz się pocę czuje ucisk w klatce, duszność itd ale nic sie nie dzieje byłem u lekarza, prześwietlenie klatki, usg jamy brzusznej, morfologia i nic, troche dużo leukocytów ale byłem przeziębiony, nie umiem sobie poradzić z tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam:) mam 30 lat, od roku horuje na hipochondrię:( zaczelo się na wiosne tamtego roku, kłuło mnie w klatce piersioweji bolała mnie głowa przez miesiąć codziennie, bylam u lekarza, zrobił ekg, nic nie wyszlo... Dał przeciwzapalny apo napro i ból ustapil. Zaraz potem rozbolała mnie piers usg nie wykazało nic grożnego, potem straszne zawroty głowy, przeszły, następnie zapalenie pęcherza, tez przeszlo, aktualnie boje się ze mam czerniaka, byłam u 2 chirurgów i u dermatologa, nie stwierdzili nic podejrzanego...ale ja wyczytałam ze znamię się może zmieniac lub swedziec, wiec mnie swędzi oczywiście, i codziennie kilka razy dziennie sprawdzam czy są jakies zmiany. Strasznie się boję :( najgorzej jest rano, codziennie boli mnie żołądek i mam biegunke, nie mogę się pozbierać z łóżka, najchętniej bym przeleżała cały dzień, gdyby nie dzieci...ten ciągły strach i lęk rujnuje mi życie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hipochondryk,hipochondryk,la la la la la la lalalala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagella
U mnie zaczęło sie od guzka w pachwinie ,lekarz powiedział ze to węzeł.poczytałam w necie.malo nie dostałam zawału.okazało sie ze to nie węzeł a zacielam sie podczas golenia i zrobiło mi sie dzikie mięso. Od tej pory już poszło. Ciągle badania jak morfologia była ok jechałam do innego laboratorium i robilam jeszcze raz .lekarz mówił ze jestem zdrowa a ja plakalam ze mam białaczkę a on mi nie chce powiedzieć prawdy. Ciągle macalam wezly. Miałam białaczkę ziarnice bolerioze,raka mózgu.trafiła do psychiatry,leczenie. Poczulam sie super i odstawilam leki bo czulam sie wyleczona.w zeszłym tyg powróciło .nie jem Noe spie.zrobilam morfologie wyszły jakieś przesuniecia,lekarz kazał wznowić terapie powiedział ze wyniki są ok ze jest lekarzem i odpowiada za moje życie i gdyby było cos nie tak to by mi powiedział.budze sie w nocy mokra z walącym sercem.mysle ze mam SM. Jutro o 19 wizyta u psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OLaKa
Są to, jak zapewne wszystkim obecnym zaburzenia. W walce z nimi i ich skutkami mogą pomóc specjaliści. We Wrocławiu działa Centrum Rozwoju Psychologicznego i tam można, między innymi, uzyskać pomoc :) www.psycholog-psychoterapeuta-wroclaw.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spnbeatz
Ach ta hipochondria. <3 czy komukolwiek ta choroba objawiala się jak mi? Mam na myśli akcje typu: zabolala mnie żyła w nodze, gdzieś wyczytalem że bóle kończyn sygnalizuja wylew, od razu skojarzylem z tym, poczułem osłabienie, ciemno w oczach, dziwne uczucie oddec****akby przez odretwiale gardlo przeplywal zimny oddech, po paru sekundach przeszlo i nagle zacząłem się trzasc jakbym miał padaczkę, potrwalo to może z 2 minuty a potem ciągły lęk. Miałem tak z 3 razy. Ktoś czuł coś podobnego? Zazdroszcze tym którym badania nic nie wykazaly, ja po pierwszym badaniu a była nim morfologia wykazała leukocytoze i limfocytoze, po drugim sama limfocytoze, lekarka powiedziała że to infekcja zwykła a moje skojarzenie - białaczka. ;D zazdroszczę dlatego że jesteście fizycznie zdrowi, ja niestety mam bardzo przekrwione gardło + jakieś guzki w tamtym miejscu, zgaga, jakiś śluz, i od miesiąca stan podgoraczkowy. Tak więc moja hipochondria będzie trwać nasilona dopóki się nie dowiem co mi jest. Opiszcie swoje objawy psychogennych chorób. Myślę że inni czytający hipochondrycy czytając o tym będą spokojniejsi. Ja np tak mam że mnie to uspokaja. ;) moimi objawami były już : ciągle zmeczenie, senność w dzień, bezsenność w nocy, ciągły ppisk w uszach, bóle głowy całe lub np prawa strona z uczuciem jakby spuchnietej tętnicy, ból klujacy lekko np mięśnia klatki piersiowej, zimne łapy, bóle wątroby, trzustki, śledzony, płuc, jelit, uczucie czegoś w gardle, pekniete naczynka w oku, uczucie nadciśnienia, nierówne bicie serca, lekkie mrowienie rąk, nwm czy to przyczyna hipochondrii ale odkąd jej dostałem to mi na dłoniach jakby siatka/plamki zylek albo czegoś innego. (zazwyczaj jak ręce są zimne to jest to bardziej widoczne) , guzowate bóle głowy, ciągła chęć ziewania czyli objaw niedotlenienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spnbeatz
Jeszcze jedno. Ta choroba ma swoje plusy. Małe ale ma. Jestem palaczem i odkąd zepsuła mi się psychika postanowiłem rzucić z powodu strachu przed rakiem płuc. Jeszcze mi się nie udało ale czasami potrafię nie palić cały dzień. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tak samo - rzucilam palenie ze strachu przed rakiem, no i dobrze, wreszcie... teraz boli mnie zuchwa, miewalam szczekoscisk i chce jutro isc do dentysty po skierowanie do chirurga stomatologicznego; podejrzewalam, ze to od zucia gum i w ogole od czestego jedzenia, lubie jesc... dopoki nie przeczytalam w necie o raku zuchwy :/ a potem pomyslalam, zeby poczytac tez o hipochondrii... poza tym mam lekka trichotillomanie (o ile to moze byc lekkie) kiedys wyrywalam sobie rzesy (nie wszystkie) a jak kladlam sie spac to nie moglam zasnac bo balam sie, ze obudze sie rano a wszystkie moje rzesy beda oslabione i wypadna i beda lezaly obok mnei na poduszce... koszmar! w ogole wszystkie takie leki nasilaja sie wieczorem, przed snem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdrghbtdrytrxe
poza tym mam kotai co jakis czas boje sie, ze zaraze sie od nich czyms, kiedys nawet mylam rece woda utleniona! Ale potem mialam okropnie wysuszona skore i to z kolei rowniez napawalo mnie lekiem, ale uwolnilam sie od tego, choc i tak rece myje pasjami, np. po glaskaniu kota moge je myc 5 razy, kupilam szare mydlo, zeby tak nie wysuszalo... jak rozdrapalam jakas krostke i pojawil mi sie tam pieprzyk to sie wystraszylam, ze moze z tego byc jakis czerniak... poza tym chce sie wybrac do ginekologa na badanie piersi, ale sie wstydze... ale czuje, ze powinnam, bo mam wrazenie, ze cos jest nie tak. Nie powinnam znac zadnych chorob, nienawidze ogladac drastycznych zdjec, bo boje sie wtedy, ze przytrafi m isie to. Czesto sobie powtarzam - jestes za mloda na raka, to sie nie zdarza... Mam 22 lata. To jest naprawde uciazliwa choroba, czlowiek ciagle sie boi, ciagle widzi jakies objawy i czuje ****ardziej niz powinien... Dodam, ze ta paranoja dotyczy rowniez ciazy - jak uprawialam seks z chlopakiem i gumka pekla nim doszedl, mowil, ze nic sie jeszcze nie stalo a ja bylam tydzien przed okresem... ale i tak poszlam po tabletke wczesnoporonna i wzielam ja - wiedzialam, ze szanse na ciaze sa mniejsze niz na wygranie w lotto, mimo to jeszcze dzien przed okresem balam sie, ze moge byc w ciazy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×