Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Iwona____27

pocieszcie proszę proszę

Polecane posty

Iwona ja jestem strasza od ciebie i nie boje się staropanieństwa. Nie słuchaj gościa. Trochę racji ma, że nie patrzymy na tych skromnych chłopców. Ale ja znam taką jedną niby skromną dziewczynkę, a wyszło na wierzch, za przeproszeniem \"jaka suka jest\". A wiecie dlaczego tak jest, bo ci zakompleksieni z powodu wyglądu, są czasami bardziej wredni, bo o swoje muszą bardziej walczyć. Pozczułam to na własnej skórze. Ja nigdy nie zazdrościłam komuś w złym znaczeniu tego słowa i nie zrobiłabym takie krzywdy jak ta brzydula, o której pisałam. i co NiceGuy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona____27
dlaczego zdrowsza? jestem zła na siebie -- podejmując tę decyzję byłam pewna że robię słusznie, teraz nie wiem brakuje mi go tak strrrrrasznie :( ale jak napisalam - brakuje mi tego człowieka jakim był gdy nie pił, był idealny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
samotności nie musisz się bać, teraz takie czasy, ze jakieś młodsze ciacho może Ci się trafić nawet :) Ile lat ma ten, z którym usiłujesz skończyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
ja zawsze spotykałam się z przystojnymi, bogatymi facetami, wstyd sie przyznać, leciałam na karków z kasą. Jednak kazdy z nich mnie szanował. Spotkałam jakis czs temu na swojej drodze faceta... co tu duzo mówic - brzydala i to bez kasy. Wszyscy znajomi dziwili sie tej odmianie, a ja byłam szczesliwa. Zauroczenie itp. A pozniej zaczely sie awantury, picie. On tez jest alkoholikiem, lubi pic, czy musi pic co za róznica... Pierwszy raz uderzył mnie rok temu, odeszłam, prosil, wrociłam. Pozniej dostalam nastepny raz odeszłam, ubłagał, naobiecywał wróciłam. Za trzecim razem powiedzialam ze nie dam sie tak traktowac, nie zasluzylam sobie. Ale to trwa juz rok a ja odchodze i wracam. czuje sie slaba. Juz nie potrafie sie usmiechac, znajomi zastanawiaja sie co sie ze mna dzieje, a ja czuje sie do dupy. Moje poczucie wartosci spadlo do zera. z usmiechnietej, pewnej siebie (nawet chyba lekko zarozumialej) dziewczyny stalam sie slabą, smutna ofiara. Nadal nie potrafie odejesc nawet nie wiem czemu. Ja juz go nawet chyba nie kocham. Czemu tak sie dziej? Chcialabym sie obudzic rano i nie pamietac go, wymazac wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona____27
Kiedyś zauważyłam podobną zależność. Nie wiem dlaczego się mówi że przystojniacy mają zły charakter. Ci których ja spotkałam byli mili i sympatyczni. Najbardziej wredni byli brzydale. Tak jakby chcieli się wyżyć na ludziach za to że natura poskąpiła im urody. Ale to oczywiście nie jest reguła. Zresztą, zbaczamy z tematu. On ma 31 lat. Był mi cudownym przyjacielem, w ogóle "złotym" człowiekiem..... gdy nie pił........ :( Ja nie rozumiem uzależnień. Nie rozumiem bo nie jestem uzależniona od niczego, więc momentami go nienawidzę za to że wybierał picie. A nie mnie. NIE ROZUMIEM TEGO :(:( Nie rozumiem jak coś może być silniejsze od woli człowieka. Wierzyłam że będzie przychodził, błagał, prosił. Co najśmieszniejsze - pewnie byłabym skłonna wrócić do niego (pisałam już, to nasze pierwsze rozstanie, teraz do mnie dochodzi że chyba ostatnie :( ). A on nie. W ogole nie daje znaku życia!!!!! Wczoraj przyszedł, krzyczał, obrażał mnie i od tego czasu spokój. Pewnie zamknął się w domu i pije do nieprzytomności. :(:( Wódka zabrała porządnego człowieka :( A mogło być tak pięknie.... Pisałam, planowaliśmy ślub, dzieci..... 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ajlovju a mnie na szczęście nikt nie bił za to dokuczał mi, wszystko robiłam źle - wg niego, nie wg innych co śmieszne i też poczucie wartości spadło, ale nie do 0, bo ja wiem, że i tak jestem mądrzejsza od niego :)))))) ale ogólnie podupadłam, więc Cię rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona A jaki on jest, z tych urodziwszych czy średniaków? Ja wiecie, że tez odrzucałam przystojniaczków. Uważałam, że są puści :). A może to nieprawda :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona____27
są mili, ale nie napisałam że inteligentni :) On był z wyglądu... dla mnie bardzo przystojny, ale np. dla mojej koleżanki przeciętny. Sprawa względna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
ja wyprowadzalam sie juz wiele razy i unikalam kontaktu, zmienialam numer telefonu, stacjonarnego nie odbierałam, z GG korzystałam na niewidocznym. Generalnie zamykałam wszelkie dostepne grogi kontaktu ze mną. I nie bylo zle, poniewaz wiedzialam, ze jesli ustapie wroce i z nowu bedzie to samo. Ale on zawsze potrafil znalezc sposob, zeby sie skontaktowac. I budzilo sie we mnie jakies takie glupie poczucie odpowiedzialnosci za niego. ... ze musze mu pomoc, ze jestem mu to winna, ale przeciez to idiotyzm. Zal mi siebie samej, nie dlatego, że własnie mnie to spotkało, żal mi że jestem taka głupia i naiwna. Ze na własne zyczenie marnuje sobie zycie, bo wiem, ze nawet jesli sie uwolnie w koncu od niego, bedzie mnie to meczyc baaaardzo dlugo. Mam wrazenie, ze nie wyjde z tego nigdy. Kiedys nie moglam usiedziec w domu, imprezy, zakupy, cokolwiek byle byc ze znajomymi i nie siedziec w domu. teraz nie chce mi sie rano z lozka wychodzic. Czuje sie beznadziejnie, ale to tylko moja wina... wsciekla jestem na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
buraczek Zazdroszcze Ci, ze mozesz pisać o nim juz w czasie przeszlym :) naprawde szczerze Ci zazdroszcze, wybacz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja znam (moim zdaniem) przystojnego, który jest inteligentny. Ale nie znam go aż tak dobrze, żeby wiedzieć czy z kolei nie ma innych strasznych wad. Widzisz Iwona, możemy się zastanowić, jaki będzie ten następny, żeby nie był taki jak poprzedni. Więc to jest trochę w temacie. Ja w przystojniakch bałam się tego, że z babami będę miała problemy - że będą się do takiego lepiły. Bo tak napewno jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
to zalezy od faceta. Bylam z bardzo przystojnym facetem, ktory na codzien spotykal kobiety, ktore sie na niego rzucaly. - dosłownie :) On był kulturalny w stosunku do nich, ale zawsze lojalny w stosunku do mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ajlovju to nie jest jeszcze czas przeszly, to jest już któryś z kolei miesiąc, to jest koszmar po prostu teraz nie mam prawie kontaktu z nim, a w głowie wciąż jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona____27
mnie też nie bił ale bywało że szarpał, krzyczał np. gdy zabierałam mu alkohol, krzyczał że go nie rozumiem potrafił wykrzyczeć że nie widzi dla nas szans a zaraz potem płakać i błagać o pomoc gdy groziłam że jeśli będzie nadal pił - odejdę, mówił że go nie kocham.... :( a ja własnie to wszystko robilam DLATEGO że kochałam wspierałam go w okresach gdy nie pił (potrafił nie pić np. rok), gdy zaczynał znów pić - ja zaczynałam od długich rozmów, tłumaczenia mu, on przepraszał, obiecywał że dziś ostatni raz... ja wierzyłam, potem znów kłótnie, mój płacz, znów jego przeprosiny itd. Potrafił pić cały miesiąc, dzień w dzień, ale do utraty przytomności wręcz. Nawet nie można było się z nim wtedy dogadać, bo bełkotał i nie rozumiał słów. A ja nerwowo byłam wykończona. Nic nie dawały odwyki, spotkania AA. Pomagały... na krótko. Nie mogłam przecież chodzić za nim krok w krok i patrzeć mu na ręce czy przypadkiem nie kupi znów alkoholu. :( W momencie gdy go poznałam był akurat niepijący. Wiedziałam że jest alkoholikiem, ale sądziłam że to przeszłość. Naiwniaczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
co nas nie zabije, to nas wzmocni - MAM NADZIEJE. Ale chce juz z tego wyjsc. I wiecie co? Jak sobie czytam te posty, to mysle, ze nie jestem jedyna, spotyka to wiele kobiet i daja sobie rade. Moze i ja dam jak tylko sie mocno postaram :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm.hmm..
Iwona gratuluję podjęcia takiej decyzji i życze wytrwania w niej. Ja odeszłam od męża, który też miał problem z piciem. Na początku było mi bardzo cięzko bo co tu kryć... kochałam go jeszcze. Wspominałam, płakałam, tęskniłam. Na szczęście on specjalnie nie zabiegał o mój powrót. Dzięki temu wytrwałam. Będzie Ci na początku cięzko. Bedziesz tęsknić. Ale to minie. Zobaczysz, ze uwolnisz sie od tego człowieka. Nie ma co rozdrapywac ran tylko iść do przodu. Na pewno dla nas zaświeci kiedyś słońce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
Szczerze, chyba był zbyt dobry dla mnie. On nadal jest moim przyjacielem i jako jedna z nielicznych osob wie co sie dzieje w moim zyciu. Wiem, ze gdybym do niego wrocila, bylabym szczesliwa, ale boje sie, ze z kolei ja go skrzywdze. Pisałam juz, ze bylam zarozumiala i bawilo mnie, ze praktycznie kazdy facet, probuje sie ze mna umowic spotkac. Ja chyba go zle traktowalam, co ja sie bede oszukiwac bylam wredna suka... A on mnie kochal mimo tego. Odeszlam bo wiedzialam, ze mu robie krzywde. Teraz jest odwrotnie, to chyba jakas kara. Zasluzylam sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emmi_23
czesc Iwona :) glowa do gory będzie dobrze, wyobraź sobie ze miałabyś męża alkoholika który chlałby dzień w dzień, wyzywał Ciebie i dzieci może nawet Was bił, szczerze zero z takiego uciechy, smrodu alkoholu nie wytrzymałabym ani jednej nocy gdyby pijany sie kładł spać obok mnie a juz nie mówiąc ze mogłabym się z nim kochac... na samą myśl mi niedobrze, masz być silna i nie wracaj do niego uwierz mi, bo jakbys wyszła za niego za mąż bardzo szybko byś uciekała jeśli teraz już nie wytrzymujesz to co by było pozniej?? idź na spacer (moze spotkasz go gdzies na lawce pod supermarketem i Ci sie zle zrobi na jego widok) porozmyślaj dojdź do sibie, z czasem wszystko sie ułozy i będziesz sie znowu uśmiechać trzymaj się cieplutko pozdrawiam papaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jak czytam to z pijakami istna gehenna. Nie potrafię zroumieć dlaczego oni taki piją? Przeciez my tego nie potrzebujemy. Kiedyś myślałam, że może są nieszczęśliwi i dlatego tak piją, ale teraz już nie wiem. Trzeba przeczytać książki od Radosnej. Ale od faceta, który by mnie uderzył to bym chyba naprawdę na pięcie uciekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajlovju
buraczek ja kiedys uwazalam tak samo. moj znajomy bil swoja zone. Zerwalam z nim kontakt, a jej po prostu nie sznowalam. Uwazalam ja za zwykla idiotke bo przecież "skoro nie odchodzi od niego, to podoba jej sie taki uklad" I tez twierdzilam, że jesli kiedykolwiek facet podnisie na mnie reka nie bede sie zastanawiala ani chwili. Zycie jednak weryfikuje dosc brutalnie nasze poglady. Sytuacje sie odwrocily teraz to ja nie potrafie odejsc. Ciezko zrozumiec jak nie jest sie w takiej sytuacji. Ja sama sobie nie potrafie wytlumaczyc czemu w tym tkwie. Dlatego IWONKA trzymaj sie mocno swoich postanowien i nie wracaj do niego, zebys nie znalazla sie w mojej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona____27
Emmi - nie, on na pewno nigdy by mnie nie uderzył. Jednak miał mnóstwo okazji, ja oddana jemu, on pijany. Nie uderzył mnie nigdy. Na pewno nigdy też nie stoczy się do poziomu pijaczka spod sklepu. To mimo wszystko facet na poziomie. Z dobrą (chociaż nienormowaną, bo przecież ma czas pić cały dzień) pracą, wykształcony itd. On zwyczajnie zamyka się w domu i chleje na umór. NIC I NIKT się wtedy nie liczy. Nawet ja, chociaż uparcie twierdził że jestem miłością jego życia. Ale moja psychika ... siadała. Ja byłam już tak znerwicowana... czasami nie potrafiłam utrzymać szklanki, tak mi się ręce trzęsły. Bywało że przez tydzień nie jadłam nic (lub prawie nic), a tylko wciąż płakałam, bo... po raz kolejny przegrywałam z wódką którą pił. Nie raz się nawet modliłam... do Boga.... o to żeby przestał pić... lub o to żebym ja przestala go kochać. Chciałabym jutro obudzić się i nie czuć nic do niego. Pamiętać go, ale żeby był mi obojętny. Podobnie jak ajlavju - czułam się odpowiedzialna za niego, mimo że to dorosły mężczyzna. Czułam że jestem mu to winna, że muszę być przy nim, że skoro kocham, to muszę to wytrzymywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona____27
on zresztą podtrzymywał mnie w tym przeświadczeniu... nawet wczoraj, gdy przyszedł, wykrzyczał że nigdy go nie kochałam, skoro odeszłam tacy jak on nie zrozumieją... że ja się wykańczałam, nie zrozumieją że "zabijają" najbliższe osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie czego się boję? - wspomnień, to jest tak wiele wspólnych lat, spędzonych razem chwil. Gdyby związek trwał tylko rok albo dwa - byłoby łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×