Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość Zauroczona30
uzaleznienie zabija :) ciągle to powtarzam nie wolno zapamiętywac się w związkach bo kiedy się konczą wali się nam swiat. Ano romantycznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
masz świętą rację. ale tak przyjemnie jest się uzależniać:) chyba ze pozna się inną drogę, partnerstwo wyzwala. ale jeśli nie uda sie z moją byłą to jak znaleźć taką, która to partnerstwo będzie umiała zdzierżyć i sama sie nie uzalezni? więc mamy wybór albo robić tak żeby związki trwały wiecznie albo posłuchać Cieibe:) laob jedno i drugie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
tu nie chodzi o szukanie kogoś kto nie chce się uzaleznic ale o margines własnego swiata pozostawionego tylko dla siebie i ewentualnie kogos kogo bedziesz miał ochotę tam zaprosić. Jesli druga osoba tego nie uszanuje nie jest warta uczucia takie jest moje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
tym razem zrozumiałem:) może moja była w takim razie odpada? choć i ona się dość mocno poświęciła, więc nie mogę teraz rościć pretensji. chyba ją troszkę za bardzo gloryfikuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
hmmm nie trzeba roscic pretensji poprostu jesli uda wam się to wszystko posklejac to spróbuj z nią porozmawiac o odrobinie wolnosci dla kazdego z was moze to poprostu zmęczenie spowodowało rozpad ale pamiętaj jedno kryształ nawet najpiękniejszy gdy się rozbije to da się posklejac ale juz rysy zostaną warto to przemyslec zanim spróbuje się jeszcze raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
rozumiem. ale wydaje mi się też, że teraz mamy inne podstawy i można by zbudować coś od poczatku. z 2 strony jeśli by sie nie udało jednak posklejać to była by to decyzja bardziej przemyślana, pewniejsza i wydaje mi się że wspólna. pozostaje jednak pytanie, czy wogóle do próby dojdzie. czas chyba odpowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
wyczuwam ze zaczynasz stygnąć...czy poprostu zaczynasz nabierac do tego dystansu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
do stygnięcia daleko, do dystansu tez daleko:( ale coraz bilżej do tego 2. zauważam że zmieniam się teraz, i warto byłoby to trochę kontrolować zeby nie wyrósł ze mnie taki cozmężazostało:) poważnie. mam wiele mądrych myśli ale tłumione przez ból dość cięzko i żadko sie wydostają, czas troche tych myśli posłuchać i wziąść sie za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
hahahaha masz rację lukasz najgorsze zostac przeciętniakiem i to w gorszej klasie :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
mam nadzieje że jestm przeciętniakiem choć w lepszej klasie:) ale to sie dopiero okaże. klasa, poziom przeciętniactwa i tocoznarzeczonegozostało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
hahaha niezle mnie rozbawiłes :) no cóz mysle ze z tego narzeczonego wyrosnie kiedys fantastyczny męzczyzna i napewno Ci tego zycze nie daj się tylko skołtunic zakompleksionym księzniczkom...wbrew pozorom to wazne wkoncu kto z kim przestaje ....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
wiem, ale od niej nauczyłem się też wielu dobrych rzeczy. może to dziwne ale i męskości, bo w domu takiego wzoru nigdy nie miałem, ojciec schorowany, brat za granicą od 12 lat. i tak sie nie stoczyłem, więc nie jest tak źle. a to o co walczę to poprostu 2 szansa. jeśli wszystko zrobilibyśmy dobrze i nie udało by się zapobiec rozpadowi wtedy mógłbym odejść z czystym sumieniem , że zrobiłem wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
a tak przy okazji, to widać która księzniczka jest zakompleksiona a która nie?:) ja akurat lubię jak kobieta żąda:) ale nie prowadzi, tylko ząda. nie potrzebuję przewodnika, ale lubię spełniać zachcianki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
kazdy z nas uczy się czegoś w kazdym związku to zupełnie normalne. Skoro lubisz jak ząda to co było powodem rozstania? co chciałes w niej zmienic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
tylko jedno. chciałem żeby "obiecuję" było obietnicą może zbyt dużo? + kłutnie najczęściej z tym związane, bezpośrednio lub pośrednio. + rutyna + za mało rozmów o problemach + pogoń za kasą, zarówno z mojej jak i jej strony. ale to obiecuję znaczyło dla mnie więcej niż słowo. ja nigdy nie prosiłem by obiecywała ale robiła to cały czas i nigdy nie spełniala. mówiłem że jeśli nie umie dotrzymać niech nie obiecuje. kolejne zapewnienia. może jestem przewrażliwiony ale tak było. ona oczywiście nie odbierała tego tak jak ja to nadawałem ale ze sie popropstu jej czepiam, a to nieprawda. teraz widzę jak soim zachowaniem mogłem to wszystko pozmieniać, lub poprawić. czesto czepiałem się zbyt mocno i zbyt dosłownie. dobrym przykładme jest dość śmieszna historia żydów z czasów dawniejszych, którym w szabat nie wolno było pracować, więc zaczeli wymyślać sobie ile kroków mogę zrobić, na jaką wysokość mogą coś podnosić, ile obrac w dany dzień ziemniaków... zaplątałem się w swojej złości i czesto robiłem jak owy żydzi, jakieś pierdoły:(:) śmieszne ale i przykre. tak ją straciłem, bo przed samym wyjazdem mieliśmy dużo nerwów w pracy, mało wspólnych godzin, bo pracowaliśmy często na przeciwnych zmianach. przez 3 miesiące nie mieliśmy nawet jednego dnia wspólnego. ona płakała, ja mówiłem ze niedługo wrócimy do polski i sie wszystko ułoży. i tak sie już chujo.. układa od 3 miesięcy. ach by mnie szlak. ale lepiej że coś zrozumiałem niz jak bym miał w tym trwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
myslisz ze potrafisz się az tak drastycznie zmienic? ciągle czytam o Twoich błędach napewno to jej juz mówiłes a czy ona jakies błędy swoje dostrzega? To wazne bo jesli stara sie tylko jedna strona a druga uznaje się za ofiarę to wiedz mi lukaszu pakujesz się w błedne koło...ja w czyms takim tkwie juz ponad 10 lat...to jak ciągnięcie woza z kobyłą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
wiem że potrafię się zmienić, nawet bardziej drastycznie. o to si nie boję, zawsze pracowałem nad sobą, i teraz nie spocznę. ona pewnie nie dostrzega swoich błędów i na razie nie dostrzeże. ale jak na razie ja chcę jednego. chcę spróbowac jeszcze raz, może się jakoś przez to czyścić z winy?? coś takiego też tam jest. jeśli dane jej będzie zrozumieć to zrozumie, jeśli nie to rozpadnie sie to tak czy inaczej. ja chcę się zmienić dla własnego dobra i potrzeb. sam chcę wejść na wyższy stopień egzystencji, zbudować jakąś większą wartość niz to co przedstawiam teraz. tak czy inaczej nie ma minusów zmiany na lepsze, nieprawdaż?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
a pomyslałes o tym ze gdzies istanieje cudowna kobieta która własnie takiego by Ciebie chciała i takiego kochała bez zadnych ograniczen ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
i ta myśl mnie prześladuje:) może mam zbyt mało odwagi by to pojąć. ja to nazwalem problemem pierwszej miłości, dla mnie ideał miłośći właśnie na tym polega. moja Ukochana jest moją pierwszą miłością, pierwszą i jednyą kobietą, więc chciał bym to zachoać, szczególnie ze na prawdę ją kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
lukaszu ja tez kiedys kochałam pierwszy raz ten związek trwał 2,5 roku jak rostalismy się cierpiałam długo rzuciłam sie w wir nauki znalazłam sobie jakies cele w zyciu i konsekwentnie je realizowałam nie wiązałam się z nikim ponad 3 lata, ale potem stwierdziłam ze tak naprawde nie ma potrzeby się umartwiac ze nie warto, ale nie sądziłam ze moja miłosc przyjdzie do mnie az tak pozno i bedzie tak beznadziejna..warto nie zaprzepascic tego momentu.Ja dla nikogo nie mam zamiaru się zmieniac ale potrafię znalezc kompromis jesli ktoś tego nie potrafi docenic to juz jest jego problem nie mój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
oczywiście każdy ma prawo być doceniony za drogę którą obiera, widzisz ja tej drogi jeszcze nie do końca obrałem. więc teraz decyduje jaka ona będzie. chcę wybrać ta najlepszą. ach ja uciekam. mam nadzieje że Ci sie wszystko ułoży! żeby moja była była taka jak Ty, to bym się ucieszył:) ona czasem tak mnie irytuje ze nie mogę:) zobaczymy:) pozdrawiam, odezwę się wieczorkiem lub jutro. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vhs1 dt
Łukasz dziecko, skoncz juz te swoje wypociny bo czytac sie Ciebie nie da. Zaloz sobie nowy topik, bo chyba nie jestes mezatka zakochana nie w mężu. Masz dziecinne podejscie do swojego zwiazku, ale mlody jeszcze jestes. Nie chcialam Cie urazic, ale tez jestem zainteresowana tematem, a ciagle widze tylko Twoje wpisy. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zerówka
Vhs1, daj spokój, nieładnie tak z Twojej strony! Jeśli jesteś zainteresowana tematem, to po prostu coś napisz. Albo załóż swój topik. Rozmawiamy sobie o czym mamy ochotę. Nie wymagaj od nas abyśmy codziennie pisały, jakie to jesteśmy nieszczęśliwe z mężami i jak bardzo kochamy nr2. To juz wszyscy wiemy.Nie mozna wałkowac tego w kółko, bo zwariujemy niedługo! Uff, wyżyłam się za te korki, w których siedziałam przez pół dnia. Ach to nasze kafeteryjne uzależnienie, najprzyjemniejsze z uzależnień. Nareszcie tu jestem ale chyba sama.... Musze Wam powiedzieć, że dzieki forum poznałam kilka naprawdę przemiłych osób , z którymi utrzymyjemy kontakty w realu.I oczywiście, klikając, czasem bez sensu, czasem wyjątkowo błyskotliwie, przetrwałam najcięższe chwile. łukaszu, chcę Ci powiedzieć, że chyba jestes teraz w miejscu, gdzie ja byłam rok temu.Kiedy rozpadało się moje małżeństwo, dal;iśmy sobie czas na jego ratowanie.Mo mąż za wszystkie swoje zdrady obarczył winą mnie. Postanowiłam się zmienic, pracować nad sobą, Moje życie zostało przewrócone do góry nogami. Zmieniłam się bardzo od tego czasu ale zrozumiałam jedno. Jedna osoba nie naprawi wszystkiego. Choćbym góry przenosiła a on stał w miejscu i się przyglądał, to nie zadziała. Nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam ,ale mam wrazenie, że Ty wiesz co było nie tak i pracujesz nad tym ,żeby to zmnienić...ale czy kobieta, którą kochasz potrafi to dostrzeć? Czy potrafi się przyłączyć do tych zmian? mam nadzieję,że tak.... i tego Ci życzę. Czas wzystko pokarze. Ważne, że nabierasz dystansu.Piersze reakcje często są mocno przesadzone i bardzo emocjonalne. Później pomału zaczyna się wyłaniać co dla nas jest tak naprawdę ważne. Ja jestem bez nr2 już 4 miesiąc i choć tęsknię za nim potwornie, zaczynam dostrzegać na czym opierała się moja fascynacja jego osobą.Kiedyś gotowa byłam rzucić dla niego całe moje życie...Teraz wiem,ze tego bym żałowała.Jest tylko cudownym mężczyzną, którego spotkałam za późno, ale nie jest wart wszystkiego. pozdrawiam i czekam na Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
ja juz kilka razy przepraszałem za zmienianie tematu forum, ale pierwszy raz odezwał się ktoś kto mnie krótko mówiąc za to zjebał. rozmuem dal czego i o nic nie winię, ale Twoich wpisów nigdy nie widziałem, więc chyba nie jesteś aż tak zainteresowana. ja wszedłem na forum z otwartymi kartami, o co mi chodzi, a Ci dobrzy i pełni ciepła ludzie mnie przyjeli i pomogli poznac kilka nurtujących mnie spraw. nie odrzuca się ręki która mnie karmi, wiec jeśli zauważę brak odpowiedzi na moje pytania i nurtujące mnie sprawy, to się sam zmyję. droga zerówko! dzięki za obronę:) nie wiem czy juz pisałem ale jestescie jednymi z nielicznych którzy mówią ze poinienem się starać, jeśli kocham. większosc mówi, chłopie głupiś. że głupi to wiem, natomiast z tym chłopem to juz troche przesada:) z reszta ja moge troche pocierpieć, moja była tez cierpiała, choć z tego nigdy nic nie wynikało. ona tak jak Twój były stoi w miejscu i rozwiązuje problemy od drugiej strony, zupełnie nie od tej, któórej powinna zacząć. ale u mnie zmiany potrzebne i mile widziane, im szybsze tym lepsze, choć kontrolowane. najwięcej się chyba nauczyłem wytrwałości i cierpliwości. ale i wielu innych cech. nie ważne... ja poprostu nie chcę zeby to co nas łączyło i ten czas który tak słodko nieraz ze sobą spędzaliśmy stracił sens w taki spsób. masz racje ze pierwsze reakcje sa przesadzone, ale cięzko nie przesadzać w takiej sytuacji, wiesz o tym najlepiej. czy moge wiedzieć ile z numerem 2 byłaś? bo gdzieś mi umknęło. zastanawiam się, jeśli to oczywiście możliwe jak cięzko i jak długo moja była może do pewnych wniosków dochodzić. ja wiem jaki jest jej problem, ona zawsze znajduje łatwiejszą drogę, która omija wszystkie regóły, podwaza wszystkie zasady, ale nigdy nie zdazyło jej się na takiej drodze poślizngąć. wiec myśli że to jej ujdzie na sucho, bo zawsze tak było. kiedyś odpowiedziała mi, namoją prosbę, zeby myślała trochę o tej sytuacji, ze ona nie chce i nie bedzie myślec bo to jej sprawia ból, a w przeszłości wszystkie problemy jakoś same sie rozwiązywały. więc jak ja miałem na taką odpowiedz sie poczuć??? a prędzej czy później u mnie wybije wólkan, bo ile mozna powstrzymywać pewne rzeczy. wiem że ona też ma dużo złych cech, ale kiedys pomogła mi zwalczyć cześc moich złych cech, mam nadzieje ze mi sie uda pomódz jej.ach dzięki za wsparcie Zreówko, daje mi to więcej niz cała moja rodzina, która żąda ode mnie bym odbił od dna i ... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zerówka
Łukaszu, za nic nie dziękuj, jeśli moje doświadczenia i przemyślenia jakos Ci pomagaja to jest mi bardzo miło... To troche tak , jakby moje cierpienie nie poszło na marne... Powiem Ci tak...To co było międzo mną a nr 2 było kompletnie szalone , niezaplanowane i nieprzewidywalne. Oboje znaliśmy swoje historie i wiedzieliśmy, że nie damy rady być razem... ale kiedy jest tak pieknie, to człowiek nie myśli o przyszłości. Trwało to 4 miesiące, ale był to tak intensywnie spędzony czas, jakby minęły 4 lata. Przerywaliśmy rozmowy, tylko w wyjątkowych sytuacjach. Gadaliśmy w pracy, w domu , w samochodzie ,w sklepie, u fryzjera, w dzień, w nocy, na gg , przez tel, pisałiśmy maile.. kompletny odlot...To nie mogło sie udać. On był wolny ja mam męża...Odszedł, bo...nie chce o tym tu pisać, ale wiem dlaczego odszedł, rozumiem go i wybaczam...Mógł stracić coś ważniejszego niż ja... Teraz mija 4 miesiące bez niego... serce mi pęka z każdym oddechem ale wiem ,że już nic tego nie zmieni... Ja nie miałam nawet szansy, żeby o niego zawalczyć... A wiem ,że to wazne co robisz. Musisz tylko wyznaczyć sobie pewne granice.Granice swoich kompromisów. Musisz postawić także jej pewne wymagania. Nie można dać z siebie więcej niż się posiada...Ona musi być pewna, ze takiego Cię chce. Inaczej będzie się wahać przez całe życie i szukać kogoś lub czegoś w zamian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
rozumiem, ale czy czas na te warunki już nadszedł? ja od początku pewną granicę kompromisów mialem, ale po spotkaniach z nią, niektórych rozmowach ta granica zacierała się. dziś znów jest mocno widoczna. ale wiem ze następne z nią spotkania, następne rozmowy ją zatrą. następny plus z tej miesięcznej rozłonki, w końcu zobaczę czego tak na prawdę ja chcę! czy jeśli dziś znała byś powody jego odejścia zmieniła byś coś, to znaczy czy wybrała byś droge bez niego, czy z nim? czy była gzieś szansa którą zmarnowałaś, czy było to z góry stracone na porażkę. jeśli jednak miała byś szansę to zmienić i zrobić wszystko by z nim być, zrobiłabyś? jeśli coś we mnie moze dzięki Twemu cierpieniu się zmienić Zerówko, to przyżekam ze tak się stanie! Dzięki Tobie wydaje mi sie jaśniejsze do czego ta mija przemiana zmierza. a moje kompromisy dziś? więc, wierzę że zaowocują w przyszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
jeszcze raz przepraszm za ortograię, walczę jak si da ale to trudniejsze niz z moją byłą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zerówka
Dziś nie żałuję ani sekundy spędzonej z nr 2. Nic piękniejszego w życiu mnie nie spotkało! Znowu miałam 17 lat, fruwałam nad ziemią... Każda sekunda z nim warta była moich łez... Powody jego odejśćia...chyba były do przewidzenia..ale wtedy nie myślałam o tym...myślałam ,że to co rodziło się między nami potrafi zmienić wiele... Ale nic nie mogłam zmienić, albo nie chciałam nawet próbować, bo sama nie byłam pewna swoich uczuć... Bycie z nim wiązało się z porzuceniem wszystkiego, domu ,męża,może nawet dziecka, chorych rodziców, przeprowadzką na drugi koniec Polski, bez pracy...Oznaczałoby to także uzależnienie się od niego. Ta moja niepewność była też pewno jedną z przyczyn jego odejścia. Raz został porzucony, bał się ,że zaangażuje się zbyt mocno a ja odejdę....więc stchórzył... uciekł... Myśle o tym codziennie, czy byłabym na tyle silna by z nim być...może potrzebowałam czasu, którego mi nie dał? Każdego dnia walczę ze sobą, by nie pisać do niego... bo co będzie jak ja napiszę....on wróci...co ja wtedy zrobię? czas...czas...czas...potrzeba go w każdej sytuacji... mam nadzieję, że z czasem przestanie to boleć, a może to moja pokuta? Czekanie jest straszne, wiem...ale dzięki temu może unikniesz najgorszego błędu? Zawsze kiedy będziesz chciał pogadać, jestem tu, albo na gg spokojnych snów ja nie sypiam już 9 miesiąc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
właśnie rozmawiałem na gg z moja byłą. ona jednak nic nie rozumie. ach ten mój los. jak zwykle skończyło sie na wypominaniu od niej, ze na ią najeżdzam. ale jak zwykle to ona zagadała i mi zadaje pytania jak sie czujesz. głupie w tej sytuacji. mówi ze teskni i chce sie spotkać. czy spotkac się czy nie, nie wiem? co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co ja mam ochote na 2 gdu moja 1 mnie olewa,albo obwinia za wszystko0,naprawde mogloby nie byc 2 gdyby nie te fochy jedynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×