Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość to przecież ja....
a on dzis miał na sobie moją ulubioną koszule..... taki mały szczegół a tyle emocji, łez... tak bardzo chciałam się przytulić.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mówię do Ciebie
.... 🌻 ...Ja rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to przecież ja....
dzięki.. wiesz kiedyś na początku, jeszcze zanim znalazłam to forum, myślałam że co przeżywam jest jakieś nieralne, przeciez takie historie dzieją się tylko w filmach, później okaazało się że takie jest życie, że to się dzieje naprawdę i nie tylko u mnie... muszę się pozbierac, tylko czemu to takie trudne... ilerazy można zakładać maskę z usmiechem na twarz gdy wszystko w środu krzyczy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że nie jest łatwo, ale naprawde z czasem bedzie lepiej. Ja teoretycznie mam \"to\" za sobą, praktycznie bywa różnie... Są lepsze i gorsze dni, ale jak czytam \"Ciebie\" to serce mi pęka... Piszesz wszystko tak jak byłabyś mną. Czytam ten topik od początku - można się wyleczyć, można, ale jak pisała Pinezka - nasze życie nigdy juz nie będzie takie same. I to prawda. Bede zawsze Ciebie wspierać, bo wiem jak ciezko jest się pozbierać. Ja starałam spojrzeć na to wszystko inaczej, z dystansem... Nic w naszym życiu nie dzieje sie bez przyczyny. Wszystko ma swój sens. Nawet to, że teraz Tobie jest cieżko. Ktoś tak ładnie napisał tutaj na tym forum kiedyś \"że już nigdy nikt nie odgarnie włosów tak jak On\". Wtedy rozpłakałam się jak dziecko... Ale wiem, że mam dla kogo zakładać maskę i z biegiem czasu nauczyłam się zakładac ją tylko wtedy jak wspomnienia wracają... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to przecież ja.....
ja teoretycznie już dano jestem "po", niby wszytko sobie poukładałam, czas zrobił swoje, ale wciąż wracają chwile gdy wydaje mi się że to mnie przerasta, że umknęło mi coś najcudowniejszego... bo pozowliłam by się to skończyło.... nie sądziłam że tak długo będę to wszystko przeżywać... wiem że nic już nigdy nie wróci do stanu poprzedniego i może to i dobrze, bo wolę siebie teraz niż przed nim... ale ta pustka czasem mnie przeraża.... i on któy jest blisko mnie a jednak tak daleki, już nieosiągalny... i pewnie już nikt inny nigdy nie popatrzy tak na mnie, nie dotknie moich dłoni... tak bardzo mi tego brak... ja swoja maske przyklejam co dnia i czasem wydaje mi się że to już moja twarz, ale to wciąż tylko chwile....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( Wiem, wszystko to wiem... To chyba swojego rodzaju \"kara za grzech\"... Nie mogę czytać tego co piszesz, bo wszystko wraca... Przepraszam :( Nie moge sobie na to pozwolić... Uda się, na pewno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zejdzcie na ziemie
tak nie mozna zyc... w klamstwie, oczukujac siebie i bliskich...przepraszam ale zyjecie iluzjami, w wyimaginowanym swiecie i czas sie obudzic dla wlasnego dobra... szczerze polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to przecież ja.....
już kiedys pisałam, że to były najpiękniejsze chwile w moim życiu, nie żałuję niczego, ale koszt jaki płacę za to wszystko jest ogromny, czsem mam wrażenie że aż nie do udżwignięcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bidulki... czytam i przypominam sobie jak to było kiedy byłam ja i on... teraz to jest tak jakbym myślała o jakims filmie, a nie o swoim życiu... przytulam mocno 🌼 dzisiaj wracałam z pracy i był korek i na lewym pasie śmignął mi samochód i ... taka znajoma sylwetka, ciemne wlosy, specyficznie prosta postawa ciała... serce zaczęło mi walic jak oszalałe... na zielonym podjechałam i popatrzyłam ufff... to nie on zablokowałam pas zaczęło mi pulsować w skroniach Boże... tyle emocji, a minęło już 10 miesięcy on nadal ma nade mna władzę podejrzewam, że gdybym go spotkała kolana by się pode mną ugięły mimo wszystko... po tak długim czasie jest naprawde dobrze, zawdzięczam to temu, ze go nie widze nie jestem w stanie sobie wyobrazic jak wy mozecie zyc po tym wszystkim i widywac dwojke na codzien... for all 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to przecież ja....
u mnie minął ponad rok... i wciąż czuję że sama nie panuję nad swoim życiem... to silniejsze uczucie.... to że go widuję nie pozwala zapomnieć, wyzwolić się z tego, a trudno żyć obok, uśmiechać się, rozmawiać , gdy musisz dusić wszystko w sobie a twoje serce chce krzyczeć z żalu, to tak jakby ktoś ciągle rozdrapywał ranę nie pozwalając się jej zagoić... ale to moja decyzja i sama muszę sobie z nią poradzić, nikt nie mówił że będzie łatwo, ale nie sądziłam że aż tak trudno... wznoszę się na fali, czasem jest dobrze, płynę z jej prądem, czasem walczę i wygrywam, ale niestety najczęściej spadam na dno, a sił coraz mniej... los tak dziwnie poplątał moje życie, to o co tak długo walczyłam okazało się tego niewarte, więc teraz nie walczyłam.. czasem boję się że moja dusza tego nie wytrzyma, wiem że żyję w wielkim kłamstwie okłamując wszystkich dookoła, to trudne, ale w tej sytuacji nie ma innego rozwiązania, niestety to nie jest tylko moja decyzja, moje życie, zbyt wiele osób, uczuć, emocji, serc... i naprawdę obudziłam się, bo dopóki żyłam w wyimaginowanym świecie było prościej, bo wtedy prawda do mnie nie docierała, żyłam swoimi marzeniami, jak w filmie, i wierzyłam że wszystko skończy sie dobrze, jak w bajce, ból zaczął się wtedy gdy dotarła do mnie rzeczywistość, gdy zrozumiałam, że zostałam sama, sama muszę zadbać o swoje szczęście, bo jego ciepłe ramiona już mi go nie dadzą.. i wtedy okazało się że każdy dzień to walka, by się nie poddać, nie popaść w marazm, nie wrócić do dawnego życia, które mijało mnie obok, chcę czuć że żyję, śmiać się, bawić, robić wiele rzeczy,znaleźć sens i cel, ale nie raniąc innych, tylko czy wystarczy mi sił? uczę się tego, ale czasem tak trudno uwierzyć że można to wszystko poskładać, zapanować nad emocjami... pozdrawiam was cieplutko dzięki wam łatwiej przez to wszystko przejść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona_zrozpaczona
witam wszystkich czytam tak to wszystko i widzę że nie jestem sama ale jak sobie z tym radzić ja mam 26 lat od 4 lat jestem żona mojego męża a matka mojej córki od roku pracuje i od roku jest źle gorzej niż źle nie wiem czy można przestać kochać kogoś w tak krótkim czasie nie wiem bo przecież wychodząc za mąż za mojego przyszłego męża kochałam go bardzo a może byłam nim zafascynowana bo on wybrał mnie spośród innych (podobał się tylu dziewczyną) może poczułam się wyróżniona tym szczęściem i nie chciałam tergo wypuścić z rąk?/ a teraz wyglądamy jak dwie obce osoby ciągle się kłócimy a on się obraża tylko także dochodzą jeszcze cichy dni na dodatek nakręcam się ciągle na jego kolegę z pracy nawet go dobrze nie znam po prostu jest dla mnie miły okazuje mi zainteresowanie chciałabym żeby powiedział mi coś okropnego żeby mi wyleciał z głowy a nie śnił mi się a lbo w myśli moję sięwkradał...tyle ale chciałabym czegoś więcej w życiu nie wyobrażam sobie co dalej? proszę o pomoc może być kubeł zimnej wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona_zrozpaczona
witam wszystkich czytam tak to wszystko i widzę że nie jestem sama ale jak sobie z tym radzić ja mam 26 lat od 4 lat jestem żona mojego męża a matka mojej córki od roku pracuje i od roku jest źle gorzej niż źle nie wiem czy można przestać kochać kogoś w tak krótkim czasie nie wiem bo przecież wychodząc za mąż za mojego przyszłego męża kochałam go bardzo a może byłam nim zafascynowana bo on wybrał mnie spośród innych (podobał się tylu dziewczyną) może poczułam się wyróżniona tym szczęściem i nie chciałam tergo wypuścić z rąk?/ a teraz wyglądamy jak dwie obce osoby ciągle się kłócimy a on się obraża tylko także dochodzą jeszcze cichy dni na dodatek nakręcam się ciągle na jego kolegę z pracy nawet go dobrze nie znam po prostu jest dla mnie miły okazuje mi zainteresowanie chciałabym żeby powiedział mi coś okropnego żeby mi wyleciał z głowy a nie śnił mi się a lbo w myśli moję sięwkradał...tyle ale chciałabym czegoś więcej w życiu nie wyobrażam sobie co dalej? proszę o pomoc może być kubeł zimnej wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona_zrozpaczona
witam wszystkich czytam tak to wszystko i widzę że nie jestem sama ale jak sobie z tym radzić ja mam 26 lat od 4 lat jestem żona mojego męża a matka mojej córki od roku pracuje i od roku jest źle gorzej niż źle nie wiem czy można przestać kochać kogoś w tak krótkim czasie nie wiem bo przecież wychodząc za mąż za mojego przyszłego męża kochałam go bardzo a może byłam nim zafascynowana bo on wybrał mnie spośród innych (podobał się tylu dziewczyną) może poczułam się wyróżniona tym szczęściem i nie chciałam tergo wypuścić z rąk?/ a teraz wyglądamy jak dwie obce osoby ciągle się kłócimy a on się obraża tylko także dochodzą jeszcze cichy dni na dodatek nakręcam się ciągle na jego kolegę z pracy nawet go dobrze nie znam po prostu jest dla mnie miły okazuje mi zainteresowanie chciałabym żeby powiedział mi coś okropnego żeby mi wyleciał z głowy a nie śnił mi się a lbo w myśli moję sięwkradał...tyle ale chciałabym czegoś więcej w życiu nie wyobrażam sobie co dalej? proszę o pomoc może być kubeł zimnej wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona_zrozpaczona
witam wszystkich czytam tak to wszystko i widzę że nie jestem sama ale jak sobie z tym radzić ja mam 26 lat od 4 lat jestem żona mojego męża a matka mojej córki od roku pracuje i od roku jest źle gorzej niż źle nie wiem czy można przestać kochać kogoś w tak krótkim czasie nie wiem bo przecież wychodząc za mąż za mojego przyszłego męża kochałam go bardzo a może byłam nim zafascynowana bo on wybrał mnie spośród innych (podobał się tylu dziewczyną) może poczułam się wyróżniona tym szczęściem i nie chciałam tergo wypuścić z rąk?/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wujek dobra rada.......
NIE MOŻNA TKWIĆ W MIEJSCU, ZAPADAĆ SIĘ W SWOIM BÓLU , ROZPAMIĘTYWAĆ, TRZEBA STANĄĆ PONAD TYM, IŚĆ DO PRZODU, I SAMEMU ZADBAĆ O SIEBIE.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ivvonna75
byłam zakochana w innym.on też mnie kochał spotykałam się znim przez 2 lata,planowaliśmy nawet wspóle życię i teraz on spotkał swoją pierwszą miłość,nie chce mnie już znać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś mało ważny
hej Ivvonna75 Może za długo zwlekałaś z jakimiś decyzjami, zwodziłaś? On wiecznie nie będzie czekał… on też czuł nie pewność i wtedy się pojawił ktoś, kto tę pewność mu dał. Pomyśl o tym…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta pewnosc ktora ktos
mu dal to sie chyba inaczej nazywa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołeczek
CZeść dziewczyny ( i nieliczni chłopcy), dawno nie wpadałam żeby sobie nie przypominać ale w końcu mnie zaczęło przerastać i pomyślałam, że moż esie jednak zwierzę. Ale teraz to nie bardzo wiem co tu napisać żeby nikogo nie zdołować. mam nadzieję że pinezka ( szacun) nieco przesadziła z tym że to mija po 3-4 latach, ale jestem skłonna uwierzyć że rok to za mało... dopada mnie czasem taka tęsknota, że nie mogę nad tym kompletnie zapanować, chodzę i dumam czy zadzwonić , czy nie zadzwonić, a jak zadzwonie to co powiem skoro sama chciałam kończyc...uff, diablo frustrujące. 2 się nie odzywa od niepamiętnych czasów...cały czas sie zastanawiam jakim cudem mu to tak przeszło? A może on jest po prostu mądrzejszy i nie robi nic, żebyśmy się zobaczyli...najgorsze że nikomu nie mogę się zwierzyć, nikomu pożalić na tę durną sytuację. Tęsknię okrutnie za głupim sms em że wszystko ok, że jest zdrów i cały, że żyje. Nie wiem czy się nie przemogę żeby zadzwonic jednak...ale tak się boję ze on nie tego nie chce...może on juz naprawdę o tym zapomniał...Jak myslicie?Czy to możliwe żeby juz, tak szybko? Jeśli tak to po co to wszystko?buuuu, ale dzis będe wyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ilosc czasu zalezy od twojego charakteru i twojej sily :) myslisz, ze dwojkom tez tak latwo przechodzi? oni tez cierpia, tylko sa bardziej zawzieci zeby zamknac ten rozdzial... kiedy po raz pierwszy rozstalam sie z dwojka, on zwiazal sie z inna twierdzil, ze kocha, jest szczesliwy itp. itd jak tylko sie z nia rozstal od razu napisal do mnie, ze chce sie spotkac spotkalismy sie, zapytalam sie czy sobie radzi, czy go boli odpowiedzial, ze jest ok i ze po mnie bolalo 1000 x bardziej masz odpowiedz na swoje pytanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postanowiłam znowu coś napisać bo czuję się potwornie... jak już wczesniej pisałam zauroczyłam się w żonatym facecie który swoimi spojrzeniami zwrócił moją uwagę....za każdym razem gdy mnie widział tak wnikliwie i cudownie mi sie przyglądał... na początkuignorowałam go a teraz straciłam dfla niego głowe, ciągle o nim myslę co skutecznie utrudnia mi życie....Najgorsze jest to że bardzo rzadko go widuję i nie mam możliwości widzenia się z nim i czucia się tak cudownie...(Bog jeden wie jak tego mi brakuje) Tak, wiem to fantastycznie bo mam okazję o nim zapomniec i sprawy się wyregulują - w koncu on ma rodzinę i ja też....ale tak się nie dzieje...co sprawia że cierpię.... Mówią że czas leczy rany i zapomnę...w moim przypadku to nie działa...owszem mniej myślę o nim jak widzę go raz na 2 m-ce ale jednak ciąglę jest w moim sercu...Myśle o nim wiele dochodzę do wniosku że najgorsze się zauroczyc w facecie którego się nie zna...Może on nie jest taki wspaniały jak ja go sobie wyobrażam? Wiem że poznanie się z nim rozwiałoby moje wątpliwości i zburzyło obraz jaki sobie nad nim zbudowałam....ale boję się ....bo może się okazać że on jest ciekawszy niż myślałam i zabrnę zbyt daleko... Widząc go czasami mam przeczucie że on ma identyczne rozterki jak ja a może innego pokroju: jak ją zaciągnąć do łóżka? Może...ale gdyby myślał tymi drugimi kategoriami to chyba nie uciekałby wzrokiem kiedy ja na niego patrzę...sama nie wiem co o tym wszytkim myśleć... Ale muszę jeszcze powiedzieć że moje relacje z mężem stały się luźniejsze z mojej strony tzn, nie zabiegam tak o jego zainteresowanie....to sprawia że czuję się pewniejsza siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to przeież ja....
wierzę że można się uśmiechać chciałabym tylko by coraz częściej był to uśmiech nie przez łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołeczek
no i durna baba wysłałam mu ze trzy smsy. Najbardziej neutralne jak sie tylko dało. Nie odpisał na żaden. No to wysłałam juz z prawdziwą treścią, czyli że nie moge tak dalej. Tez nie odpisał.Ech.Opanowałam sie wtedy jednak i nie zadzwoniłam.Chyba dobrze zrobiłam, ale cały czas myśle tylko o tym jakby go tu spotkac . Musze na własne oczy zobaczyć że juz mu przeszło. Wtedy chyba troche się rozczaruje gdzieś w głebi duszy i zezłoszcze że jemu już a mi jeszcze nie i może MOŻE wtedy po prostu ze złości mi to przejdzie. Urwanie głowy dosłownie przez to wszystko. Ale są tez pozytywy, ta dziwna rozpacz i tęsknota za znakiem życia od 2 spowodowała to że bardziej zaangazowałam się w związekz mężem i układa nam się naprawde dobrze. Chyba całą miłość do 2 przelewam na męża i dzięki temu te uczucia nie wirują gdzieś w pustce ale przynoszą coś dobrego.Wiem że 2 ma rację nie odzywając się i wiem co nim powoduje, domyslam się - nie wiem.Ale czasem jest po prostu trudno uwierzyć że to co było już nie wróci no i smutek dopada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blondi12
Witam Dziewczyny! Oj dawno tu nie zaglądałam, jest nas coraz więcej.......... Dołeczek rozumie Cię we wszystkim co piszesz, czuje to samo Weszłam tu dziś by podzielić się z wami moim postanowieniem –koniec z 2. Tak naprawdę to gorący romans skończył się już jakiś czas temu, ale zostały wspomnienia, została przyjaźń, została tęsknota. Już nie pracujemy razem od początku maja, ale kontakt utrzymywaliśmy, czasami spotykaliśmy się na krótkie sam na sam ostatni taki dzień był miesiąc temu, ale wczoraj się widzieliśmy, wpadł do pracy na kawkę, taką pożegnalną, bo dziś wyjechał............do wojska. Wczoraj jeszcze dzwoniła, chciałam go ostatni raz usłyszeć, nie odebrał, pisałam nie odpisał. Rano postanowiłam ostatni raz zadzwonić, niestety......... Prosiłam by dał znać czy szczęśliwie dojechał na miejsce i nic......cisza. Bije się z myślami czy jeszcze raz spróbować czy czekać ,że kiedyś się odezwie, byłabym spokojniejsza jak bym wiedziała, że jest wszystko ok. Chce dać sobie z tym wszystkim spokój, chce przestać za nim tęsknić, pozbyć się tego uczucia. Nie mogę napisać ze zapomnieć, bo Jego nigdy nie zapomnę, ale chcę nauczyć się traktować go jak normalnego znajomego. Postanowiłam, że dzisiejszy dzień będzie decydujący w moim postanowieniu. Wszystko złożyło się idealnie bo dzisiejszy wieczór spędzam sama (mąż musiał wyjechać) musze się zebrać w sobie i pokasować wszystkie sms-y od niego, wszystkie jego zdjęcia. Już kilka razy próbowałam to zrobić ale zawsze mi było szkoda. Miło mi było poczytać takie czułe słówka i tym sposobem wracałam do przeszłości, wiem że to bez sensu, więc proszę DODAJCIE MI SIŁ, musze zrobić to dla mojego męża, dla nas. Życzę wszystkim wytrwałości i byście zrozumiały (tak jak ja) ze zdrada niszczy przede wszystkim nas same. Ja to zrozumiałam, jeszcze tylko muszę się uwolnić od przeszłości. Nie warto zdradzać, i niszczyć wspaniały związek, wspaniałe uczucie które doprowadziło nas do dnia zaślubin, ale „Polak mądry po szkodzie” Jeszcze coś: „Miłość nigdy nie umiera śmiercią naturalną. Umiera bo nie wiemy, jak uzupełnić jej źródło” Anais Nin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołeczek
Trzymam za ciebie kciuki Słonko. Dorosłaś juz do tego do czego ja cały czas próbuje dorosnąć. On tez nie pisze, też nie dzwoni i ma rację, to lepsze dla niego. A co lepsze dla mnie to czas pokaże. Na dzis to sie czuję jak porzucona scierka, ale to tylko nadinterpretacja. W głębi duszy wiem, że on robi słuusznie. CZekam na dzien kiedy juz na 100% bede pewna ze to co było mineło i że możemy byc po prostu znajomymi. Ale dziś, kiedy patrze na jego twarz na zdjęciu to marze zeby raz jeszcz dotknąć tych ust. a wiadomo że ten RAZ nie ma końca po razie raz jeszcze i jeszcze i jeszcze... dopóki się nie wyda.Ech, zycie jest jakie jest. dokonałysmy wyboru kobiety.Oby okazał sie słuszny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołeczek
czemu nikogo nie ma? wszystkie sie odkochały w 2-kach? wszystkim przeszło? Pinezkaa, gdzie ty?porzuciłas misje ratowania zbłakanych duszyczek?No wróóć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blondi12
wytrwałam w swoim postanowieniu...wykasowałam zdjęcia, wiadomości, które czytałam ostatni raz zalewająć sie łzami, złość biła sie z uczuciem jakim go obdarzyłam, nie dzwoniłam. zaczełam pisać sms-a ale go skasowałam, nie wysłałam. zakończyłam ten etap i mam nadzieje ze tym razem na zawsze (bo już raz postanowiliśmy to zakończyć, ale powróciliśmy do tego szaleństwa) jedyny minus wczorajszego wieczoru to to ze się upiłam i dziś ledwo żyje. Nie moge powiedzieć, że nie tęsknie, że nie chce (tak jak dołeczek) jeszcze raz poczuć jego ust, przytulić się, ale jestem na dobrej drodze. Pomoże mi napewno to w moim postanowieniu, ze wyjechał, ze nie spotkam go przypadkiem idąc ulicą i mam nadzieje ze jak się kieś spotkamy to będe na tyle silna by nie marzyć o jego bliskości. Tak bardzo bym chciała by w tym czasie spełniło się moje wielkie marzenie...wtedy bym napewno go nie pragneła -przypomne marze by zajść w ciąże, staramy się z mężem od ponad 3 lat, jesteśmy w trakcie leczenia. dołeczek wierze ze Tobie też się uda i znajdziesz w sobie tyle siły by skończyć z przeszłością! powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×