Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kingala

ławeczka 50-tek i więcej

Polecane posty

Gość xxxxcoxxxtoxxxxcoxxxxto
a gdzie wasze dalsze odcinki o Jadzi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[kwiatWITAJ LAWECZKO! Witajcie dziwczyny! POLIKO,AKICIU,,COCACOLA🖐️ LENKO🖐️____________u mnie jeszcze dosyc wczesnie,aby wyrokowac na dzisiaj pogode,,,,,jest przyjemnie_____ale sloneczko jakos skrylo sie za chmurami,,,,zapowiadaja slonce_____to pewnie wyjdzie. p.Jadzia jedzie do sanatorium,,,,,______cd odcinkow____w nastepnych postach! Zycze slonca w sercu__________Milego dnia!🖐️ Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻WITAJ LAWECZKO!🖐️ ________WITAJCIE DZIEWCZYNY!________________ 🖐️🖐️🖐️__________to jest poprawka,,,,,, Wciaz mam jakies dziwnosci z moim komputerem________zjada literki______________przepraszam za nie,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻75 Waldek z Wiesia wymieniali miedzy soba znaczace spojrzenia. _____Niech mama da adres tego sanatorium_____zazadala Waldek. ____Po co? Macie moj numer telefonu,mozecie w kazdej chwili sie ze mna skontaktowac. ____Strasznie mama tajemnicza_________powiedziala obrazona Wiesia. Juz sie domyslam,z jakiej to przyczyny. Ale sama sie mama przekona,kto tu o mame naprawde dba,a komu chodzi tylko o pieniadze mamy. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zazadal Waldek,,, ,,,,,,,,, nawet niezle wyszlo,,,,mysle,ze moge juz bez obaw pisac,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\" Wierzę we wszystko, co piękne i święte, W przyjaźń wierzę, w miłość wierzę; W to, co nad rozum wyższe, myślą nie ścignięte, Co nie ze świata początek swój bierze I nie kończy się na świecie. Wierzę w promień natchnienia zsyłany poecie, Wierzę w każde serca bicie; Nie w jedno, ale w setne, nieskończone życie, We wszystko, czego głodna dusza łaknie, Za czym tęsknim, co nam braknie. I wierzę, że gdy dwie się napotkają dłonie, Dwa serca, w których jeden ogień płonie, W których jednym się ogniem ideały palą: Serca się kochać będą, choć dłonie oddalą. \" - Józef Ignacy Kraszewski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*~*Bajka o RÓŻY*~* Zasadził dziadek RÓŻĘ w ogrodzie Inny kwiat rosnąć w nim nie był godzien. Wyrosła RÓŻA smukła i duża, Gotowa wszystko wonią odurzać, Okryta cała liści przepychem, Zwieńczona ciemno-krwawym kielichem, Co się do słońca wdzięcznie otworzył. Dziadek w zachwycie rzekł: Jam cię stworzył, Swoim talentem uczynił piękną, Przy tobie inne RÓŻE ...???... wymiękną ! (Tu mógłbym zwieńczyć wątek tematu, Niestety dziadek zapragnął światu Zaprezentować swą piękną RÓŻĘ, Skoro mam powód - wątek przedłużę). Przesadził dziadek RÓŻĘ z ogrodu (Ze wzmiankowanych wyżej powodów) Do parku, po czym w krzakach ukryty Jął obserwować Świata zachwyty. Wpierw nikt z przechodniów nie dostrzegł RÓŻY. A to ci ślepcy - dziad się oburzył, Lecz czekał dalej aż kwiat ujrzała Pani, co z pieskiem spacerowała. Ta rozpłynęła się w swych zachwytach, Za to jej piesek - skarlały brytan Nogę swą RÓŻY uniósł w salucie, Oddał honory, a potem uciekł. Nim dziadek wyrwał się z osłupienia - Świat jakoś RÓŻY nie chciał doceniać - Zdeptała RÓŻĘ dzieci gromada (Tędy gonitwy tor im przypadał) Przebiegły szybko - jak gromu mgnienie, Z RÓŻY zostało tylko wspomnienie. Jakiś jegomość z ławki pobliskiej Rzekł:Brak tej RÓŻY - dla parku - zyskiem Zresztą, mężowie oraz niewiasty, Większość RÓŻ tutaj to zwykłe chwasty Trzeba by przejrzeć owych RÓŻ dużo By znaleźć RÓŻĘ, która jest RÓŻĄ To koniec bajki, z worka banałów Wyciągam truizm - zamiast morału: Świat, choć z nadzieją w krzakach się skrywasz, Nie zadowoli twych oczekiwań. Pazik Z paczuszki Henia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻76 ___Wiesz Zosiu,juz nie mam sily. Nie spodziewalam sie,ze moj wyjazd narobi takiego zamieszania____opowiada przyjaciolce. mariusz z Krysia z poczatku zareagowali najspokojniej. Ale wychodzac tak trzasneli drzwiami,ze szyby zadzwieczaly. ___No to dobrze,ze wyjezdzasz juz jutro_____podsumowala Zosia. Oni tu sie beda klocic,podejrzewac nawzajem przez ten caly czas,a ty sobie spokojnie wypoczywaj. I wiesz co ?_____rozesmiala sie. Dam ci jedna dobra rade. Jak juz tam dojedziesz,zadzwon do wszystkich po kolei i wylacz komorke. Bo cie zamecza telefonami. Adresu w Cieplicach im nie podalas,mam nadzieje? ____Nie i nie podam,,,,, __Bardzo dobrze. A komorke wlaczaj tylko wtedy,kiedy ty bedziesz chciala zatelefonowac. Baw sie dobrze Jadziu. O ktorej masz pociag? ___W poludnie,na miejscu bede wieczorem,,,,, cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MANIUS,,,, Ojciec porzucil go na etapie przedszkola i odtad wychowywal sie w swiecie kobiet.Matka starala mu sie nieba przychylic,aby wynagrodzic brak taty.Dzielnie wtorowal jej caly zastep ciotek,dwie babcie i jeden dziadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MANIUS,,,,zawsze czysciutki,grzeczny,z loczkami na czole budzil sympatie wszystkich pan wychowawczyn.W podstawowce nawet od wf-u byla pani.Wydelikacony,szczelnie chroniony przed wszelkiego rodzaju stresami rosl na podobienstwo mimozy. W szkole sredniej____dla dziewczyn byl najlepsza \"kolezanka\",z chlopakami nie potrafil znalezc wspolnego jezyka.Razila go wulgarnosc,sklonnosc do bojek,trywialne zarty i nieustanna bieganina za pilka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MANIUS,,,,,,,Koledzy dokuczali mu,a on biegl do domu odreagowac stresy.Tam zawsze mam cierpliwie lagodzila jego klopoty,babcia zawsze miala pod reka ulubione lakocie,a dziadek czas na gre w karty.Dom________to byl jego azyl./cd/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beata Kawka Czasami los nas nie oszczędza... Trudne doświadczenia sprawiły, że Beata Kawka, aktorka znana z serialu „Samo życie”, stała się silniejsza i podjęła nowe wyzwania. Wkrótce powróci na scenę w spektaklu „Stolik na pięć osób”. Nam opowiedziała, dlaczego warto cieszyć się każdą chwilą. fot. Iza Grzybowska/MakataZobacz galerie Beata Kawka Jest Pani pogodną optymistką pogodzoną ze światem. Kiedy nastąpił przełom w myśleniu o sobie i życiu? Nie umiem określić cezury, ale chyba kiedy zachorowałam. Do operacji piersi wydawałam się sobie niezniszczalna. Noszę w sobie nadmiar energii, nie umiem chorować, leżeć bezczynnie w łóżku. Żyję dynamicznie, nie żałuję, kiedy się coś kończy, bo wierzę, że otworzy się inna przestrzeń. Wie Pani, czego najbardziej się bałam, gdy dowiedziałam się, że jestem chora? Że moje dziecko może stracić matkę. A wiem, że Zuzia, moja córka, cały czas bardzo mnie potrzebuje. – W czasie choroby zamknęła się Pani w sobie, czy wyszła do ludzi? Uważałam, że nikt mi nie jest w stanie pomóc, że z tym kłopotem muszę uporać się sama. Nie kontaktowałam się ze światem jakiś czas. Żeby innych nie martwić i nie obarczać. Dziś wiem, że to była po prostu depresja. Całymi dniami leżałam w łóżku, podnosiłam się tylko wtedy, gdy Zuzia wracała ze szkoły, nie chciałam, żeby zobaczyła mnie bezwolną, bez życia. Choroba najwięcej zmienia w naszych głowach. Bo z nią niezależnie od tego, ile dostaniemy wsparcia i miłości, zawsze pozostajemy sami. Pamiętam, że rozmawiałam wtedy dużo z córeczką, starałam się jej uświadomić, że ludzie czasem odchodzą. Wszystko to trwało pół roku. A gdy w końcu byłam gotowa przyjąć pomoc, dostałam nieprawdopodobne wsparcie od przyjaciół. Warto było. Zamknijmy ten temat stwierdzeniem, że wierzę, że o chorobie już nigdy nie będę musiała mówić. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cz.2______Mąż wtedy zdał egzamin? Życie to nieustanny ciąg egzaminów, często nieprzewidzianych w indeksie. Marcin jest moim przyjacielem, wspiera mnie niezależnie od tego, co dzieje się w naszym życiu. To jest taki rodzaj związku, który oparty jest na fundamentach nie do ruszenia. Jakkolwiek by się w życiu nie zachował, wybaczę, będzie zawsze najważniejszym mężczyzną w moim życiu, bo jest tatą Zuzki, bo dla niej też będzie najważniejszy. Najtrudniejszy egzamin zdaliśmy oboje, kiedy rok temu postanowiliśmy zamieszkać osobno. Obserwując ludzi, którzy rozstają się z hukiem, a często do swoich emocji włączają dzieci, jestem mu wdzięczna, że potrafimy znaleźć w tej trudnej sytuacji równowagę. Bo bycia rodzicami czasami nie udaje się pogodzić z byciem małżeństwem, które zwykle po latach zamienia się w „grupę zadaniową”. Czasem mimo starań nie udaje się uratować miłości, ale jestem pewna, że warto się wykazać ogromną dojrzałością, żeby umieć nie oskarżać, ale skupić się na wykazaniu dobrej woli i ułożeniu innych relacji. Na poziomie serca najtrudniej, ale też najpiękniej jest umieć zachować do siebie szacunek. – Wyrzuciła już Pani chorobę z głowy? To nie znika. Kilka miesięcy po swoich przeżyciach rozpoczęłam pracę na planie filmu „Jasne błękitne okna”, który też porusza temat choroby nowotworowej. Pamiętam, że zadręczałam Joasię Brodzik (która zagrała w nim razem ze mną) wątpliwościami. Pytałam, dlaczego właśnie mnie Bóg to robi dokładnie w tym momencie, po co dał mi takie cierpienie i w takiej postaci. Bo jeśli chciał mnie doświadczyć, zatrzymać w biegu, to dlaczego nie sprawił, żebym złamała nogę? Pamiętam, jak Joasia z właściwym sobie spokojem odpowiedziała: „Myślę, że On musiał właśnie tak, bo w innej formie pewnie byś nie zauważyła…” – Dziś patrzę na Panią i widzę kobietę, która się cały czas uśmiecha. Mam zdrowe, mądre dziecko, gram, jestem w stanie się z tego utrzymać, stworzyłam studio dźwiękowe, które zaczyna odnosić sukcesy, a po ośmiu latach wróciłam na deski teatru, na co długo czekałam. Od jakiegoś czasu mój telefon dzwoni bez przerwy. Z wielu komercyjnych propozycji zrezygnowałam, by zagrać w teatrze u profesora Zbigniewa Zapasiewicza. W kameralnej sztuce „Stolik na pięć osób” Rona Howarda z Joanną Żółkowską, Olgą Sawicką i Beatą Chorążykiewicz. Kobiece emocje, świetny tekst, w którym na pytanie, z czego się śmiejecie, widz odpowie sobie: z samych siebie się śmiejecie… Spektakl będziemy od września grać w całej Polsce. Wiele dzieje się w moim życiu, i to na wielu przestrzeniach. Urządzam nowe mieszkanie, mam w głowie dziesiątki projektów i czuję, że wszystko może się zdarzyć. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cz.3– Pani cały czas próbuje się dowiedzieć, kim jest, czy już ma Pani to za sobą? Na każdym etapie życia czegoś nowego się o sobie dowiaduję. Próbuję uchwycić momenty, w których bywam „w niebie”, ale też zdiagnozować chwile rozpaczy, od których próbuję uciec. Nauczyłam się myśleć pozytywnie, cie-szyć się z drobiazgów, bo codzienność bywa potwornie monotonna i smutna. Polubiłam swoją dojrzałość, bo ona pozwala na spokój. – Pierwszy moment zrozumienia świata: decyzja o zdawaniu do szkoły filmowej. Mam wrażenie, że od dzieciństwa chowana była Pani na gwiazdę. Rodzice posłali Panią w rodzinnym Inowrocławiu do szkoły muzycznej, grała Pani na wiolonczeli… Byłam kompletnie nieświadoma, na co się ważę. Zanim zdecydowałam się zdawać do szkoły aktorskiej, byłam w teatrze może dwa, trzy razy w życiu. Na studia przyjechałam z przekonaniem, że jestem najładniejsza i najzdolniejsza, a na miejscu okazało się, że są i ładniejsze, i zdolniejsze ode mnie, i to one dostają etaty w teatrach. Gdy dostałam się do warszawskiej szkoły aktorskiej, profesorowie uświadomili mi, że nie wolno mi oceniać innych, bo teatr to sztuka, a nie fabryka ołówków. Teraz dopiero rozumiem, co do mnie mówili. 20 lat temu byłam harda, uważałam, że to ja będę rozdawać karty, przebierać w rolach. – Rozpędzona, szczęśliwa, pełna energii zderzyła się Pani ze ścianą? Tak, ale zamiast rozdrapywać rany, zaraz po studiach wyjechałam z mężem do USA. Opiekowałam się sześciorgiem dzieci w żydowskiej, ortodoksyjnej rodzinie, byłam kelnerką, fotomodelką, mąż pracował na budowie. Byliśmy tam kilka miesięcy. Początkowo chcieliśmy zarobić na kupno mieszkania, ale wszystko przepuściliśmy na podróże. – Stany zahartowały Panią? Zmieniły. Tam nietaktem jest epatować swoimi kłopotami. Pamiętam, że w pierwszych tygodniach na pytanie: How are you? bezceremonialnie, z polska, mówiłam prawdę, że niefajnie, że boli mnie głowa, ale szybko nauczyłam się zmuszać mięśnie twarzy do uśmiechu. Takie podejście przydaje mi się do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cz.4 – Wróciła Pani ze Stanów, trafiła do Teatru Nowego, dostała się do grupy Adama Hanuszkiewicza i… Przez kilka lat sporo grałam, dużo się uczyłam, ale zaraz po urlopie wychowawczym pan Adam wręczył mi wymówienie. Najpierw zaproponował mi rolę Racheli w „Weselu”, potem się z tego wycofał. Wtedy to było dla mnie niesamowicie upokarzające, przez rok nie mogłam nawet przejeżdżać koło Teatru Nowego, tak przeżywałam to „wyrzucenie”. Dziś to rozumiem. Każdy reżyser ma prawo budować własną wizję spektaklu czy filmu. – Mąż powiedział: wstań i walcz? Mąż zawsze we mnie wierzył, a ja dzięki takim doświadczeniom pojęłam, że nie da się być w życiu permanentnie zadowolonym i permanentnie spełnionym. Zawsze jest tunel i to światełko na końcu, do którego warto dążyć. – Światełkiem okazała się praca w studiu dubbingowym? W jakimś sensie tak. Niewielu wie, że to ja organizowałam produkcyjnie i kreatywnie polskie wersje filmów takich jak „Epoka lodowcowa” czy „Garfield”… – A dlaczego odeszła Pani ze studia? Bo postanowiłam inaczej rozłożyć akcenty w moim życiu. Wie pani, mam 40 lat, a dopiero trzy lata temu pierwszy raz świadomie powiedziałam „nie”, chociaż wiedziałam, że za chwilę być może nie będę miała co jeść. Zadałam sobie proste pytanie: być czy mieć? Kiedy sobie uczciwie odpowiedziałam, okazało się, że nie ma tego złego… Dzięki temu mogłam więcej czasu poświęcić Zuzce, mogłam wreszcie odrabiać z nią lekcje, rozmawiać do woli, ba, mogłam nawet kupić psa! (śmiech) – Dziecku otworzyło się niebo? Moja córka ocenia mnie bardzo surowo, ale jesteśmy dla siebie całym światem. Zuzia uważa, że mama jest za chuda, za ruda i za dużo pali (śmiech). Jest bystra i myślę, że już jest fajnym człowiekiem, czasem bardzo mi imponuje. Ma dopiero 11 lat, a już wie, że w życiu lepiej jest najpierw wywiązać się z obowiązków, bo wtedy dużo czasu pozostaje na przyjemności. – Fajnie być mamą? Najcudniej na świecie. – Było świetnie od początku? Szczerze? Nie marzyłam o macierzyństwie. Ciążę znosiłam fatalnie. Rodziłam przez cesarskie cięcie, czułam się niedobrze, nie było jak kontemplować cudu narodzin. Stworzenie chciało jeść, a ja, kretynka, tylko spać. I w tę pierwszą noc położne zabrały Zuzię na oddział noworodków. Nawet dobrze jej się nie przyjrzałam… Rano zrobiła to moja mama i zdiagnozowała, że z malutką jest coś nie tak. Zmusiła lekarkę, żeby zbadała Zuzię i okazało się, że mała ma zapalenie płuc. Kazali mi ją cały czas trzymać na siedząco, w pozycji pionowej, każda mama zna tę pozycję „na kangurka”. To trwało kilka dni. Ta bliskość sprawiła, że kompletnie obezwładniło mnie uczucie, które zna tylko matka. I mój świat wywrócił się do góry nogami. Chciałabym, żeby moja córka zawsze wiedziała, że dla mnie jest najważniejsza, że cokolwiek by się działo, zawsze będę obok. – Mówi Pani: człowiek czasami bywa szczęśliwy. A kiedy była Pani ostatnio szczęśliwa? Niedawno, kiedy Zuzia i Marcin lecieli razem na wakacje. Pierwszy raz we dwoje. Odwiozłam ich na lotnisko i patrzyłam, jak znikają za kontuarem. Ojciec i jego córka. Dadaś i Zuzik, jak siebie nazywają. I jeszcze następnego dnia, kiedy jadąc na próbę do teatru, otrzymałam SMS-a: „Jest wspaniale. Dziecko żyje. Odpoczywamy, a ty, matka, spokojnie próbuj”. Rozmawiała Monika Stukonis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venesso --- witam dziękuję za piękną .... Bajkę o Róży, z bardzo wymownym morałem. Może jeszcze jeden wiersz o róży :D ---- a może dwa. Moja róża jest sama Pusztysty wietrzyk snuje się, snuje Po barwnych łanach. Tchnienie leciutkie wonie roznosi. Róża jest sama. W kropelkach rosy cień się przegląda, Blask się załamał. W bieli welonów wędruje księżyc. Róża jest sama. Jak srebrne dzwonki płakanie ptaków Dźwięczy od rana. Duch lasu wznosi się w samotności. Róża jest sama. Przełożył Jerzy Ficowski Nic dwa razy Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny. Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata. Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy. Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno. Dziś, kiedy jesteśmy razem, odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? Czy to kwiat? A może kamień? Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne. Uśmiechnięci, współobjęci spróbujemy szukać zgody, choć różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody. Miłego dnia dla całej kochanej Ławeczki. ❤️ -------wrócę wieczorem, pa👄 --------------------------------------------------------------------------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje POLIKO__________nic dwa razy w zyciu sie nie zdarza. I nawet ta chwilka,jak kazde inne ___przemina,,,,🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham. Kiedy przyszła pora na sen Mały Brązowy Zajączek chwycił Dużego za bardzo długie uszy. Chciał, żeby Duży Brązowy Zając usłyszał każde jego słowo. - Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham - powiedział. - I pewnie nigdy się tego nie dowiem - odparł Duży. - Oooo tak - zawołał Mały Brązowy Zajączek i rozłożył ramiona tak szeroko, jak tylko potrafił. Duży Brązowy Zając miał jeszcze dłuższe ramiona. - A ja kocham ciebie TAK bardzo - powiedział. \"Hm, to naprawdę bardzo\" - pomyślał Mały. - Kocham cię tak wysoko, jak tylko mogę dosięgnąć - powiedział Mały Brązowy Zajączek. - A ja ciebie kocham tak wysoko, jak JA potrafię dosięgnąć - odparł Duży Brązowy Zając. \"To dopiero jest wysoko! - pomyślał Mały. - Też chciałbym mieć takie ramiona\". Wtedy Mały Brązowy Zajączek wpadł na wspaniały pomysł. Podszedł do drzewa, stanął na przednich łapkach, a tylne oparł wysoko o pień. - Kocham cię od ziemi aż po czubeczki moich stóp!- powiedział. - I ja cię kocham aż po czubeczki twoich stóp - odparł Duży Brązowy Zając, podrzucając Małego wysoko ponad głowę. - Kocham cię tak wysoko, jak skaczę! - roześmiał się Mały Brązowy Zajączek, podskakując jak piłka. - Ja też ciebie kocham tak wysoko, jak skaczę - rzekł z uśmiechem Duży Brązowy Zając i podskoczył tak wysoko, że aż dotknął uszami gałęzi. \"To dopiero był skok - pomyślał Mały Brązowy Zajączek. - Też chciałbym tak skakać\". - Kocham cię tak daleko, jak przez całą drogę do rzeki - zawołał Mały Brązowy Zajączek. - A ja ciebie kocham jak stąd do rzeki, i na drugi brzeg, i aż po same wzgórza - powiedział Duży. \"Ale daleko\" - pomyślał Mały Brązowy Zajączek. I tak mu się zachciało spać, że nie miał już siły myśleć. Spojrzał tylko na trawę i krzewy, w głąb ciemnego wieczoru. Nic nie mogło być dalej niż niebo. - Kocham cię jak stąd do księżyca - wyszeptał i zamknął oczy. - Ach, to daleko - przyznał Duży. - To bardzo daleko, ale to bardzo daleko. Duży Brązowy Zając ułożył Małego na posłaniu z liści. Pochylił się nad nim i pocałował go na dobranoc. Potem położył się bardzo blisko, tuż obok, i wyszeptał z uśmiechem: - A ja ciebie kocham jak stąd do księżyca ... ... I Z POWROTEM. \"NAWET NIE WIESZ, JAK BARDZO CIĘ KOCHAM\" Sam McBratney

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://www.youtube.com/watch?v=uC1OvgNqtO8 POLIKO______czy odwiedzilas Safari Park w Kanadzie? Kiedy wjechalysmy tam z siostra_________wiele malpek usiadlo na samochodzie,,,,i tak nam towarzyszyly przez dluga droge zwiedzania,,,, Zrobilam im nawet film.Mysle,ze nadarzy sie okazja, by Ci go pokazalac🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D MANIUS,,,,,do kina chodzil z ciocia Zosia,na basen z ciocia Agata,wakacje spedzal u cioci Lusi.Kres szkoly sredniej to byl poczatek prawdziwych klopotow.Manius dostal powolanie do wojska.Cala rodzina robila co mogla,aby dzieciaka uchronic przed tym obowiazkiem,ale niestety niewiele mogla i Manius powedrowal w kamasze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D babcia brala tabletki na uspokojenie,mama nie odchodzila od telefonu,jedynie dziaadek staral sie trzymac fason.Probowal opowiadac jak to bylo w wojsku za jego czasow,ale nikt go nie chcial sluchac.Na przysiege pojechali wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D Manius,,,,,,Na przysiege pojechali wszyscy.Manius w mundurze prezentowal sie doskonale,na twarzy usmiech,jednak nie potrafil ukryc drzenia brody i wkrotce plakali wszyscy.Jednak wydawalo sie ,ze w wojsku dorosl.Przejawial meskie cechy,poczul wole Boza.Zaczal spotykac sie z dziewczynami,,,/cd/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×