Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kingala

ławeczka 50-tek i więcej

Polecane posty

Cz .5______--ostatnia___________________ Wydawało mi się, że Ty nie przepadasz za zmianami w życiu. A tu ciągłe zmiany. Tomek Raczek kiedyś ładnie to określił: „Ala, ty masz po prostu duszę pionierki”. Widać taka karma. Nauczyłam się, że nie należy przywiązywać się do miejsca, które się zajmuje w życiu. – Pokory też się nauczyłaś? Tak. Mój ojciec, profesor prawa, wpajał mi, że dla siebie trzeba mieć szacunek, ale zachowując odpowiednią perspektywę. W życiu odnosił ogromne sukcesy zawodowe, ale nigdy się nie wywyższał. Razem z mamą, osobą głęboko religijną, pomagali niezliczonej ilości ludzi. Tata udzielał porad prawnych, mama wspierała duchowo i żywiła. W taki sposób wyrażali swój szacunek do „życia poczętego”. Przejęłam to po nich i od lat angażuję się w liczne akcje charytatywne. – A gdzie Alicja z Krainy Czarów? Alicja jest już za duża i nie mieści się w lustrze. Teraz nadszedł czas moich dzieci. Są już dorosłe. Córka studiuje filozofię, syn jest muzykiem. Teraz oboje w Chinach zgłębiają tajniki tai-chi. Czuję w sobie coraz więcej spokoju. Nigdy nie przypuszczałam, że to takie miłe uczucie, na które tak bardzo trzeba się napracować. Rozmawiała Krystyna Pytlakowska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czeeeść dziewczyny! To znowu ja, Wasza nienormalna Jotazet. A czemu nienormalna? No bo marzę o tym, żeby się wreszcie trochę ponudzić, a nic mi z tego nie wychodzi. A chciałam Wam tyle napisać. Choćby o ostatnich czarnych porzeczkach, które osobiście zrywałam z krzaka. Z porzeczek dawno zrobiłam dżem, sok i mocną nalewkę, ale na pisanie - oczywiście brakło czasu. Chciałam napisać o boskiej ciszy i komarach nad jeziorem - brakło czasu... O chorej ciotce, której wczoraj się zmarło - nie chciałam pisać... A dziś pilnie oskrobuję stelaż starego fotela z lakieru z zamiarem przerobienia go na artystyczne bógwico, ale właśnie doszłam do wniosku, że sama nie dam rady i bez fachowca się nie obejdzie... no i wreszcie mam czas. Skąd te kłopoty z czasem? Opcje są dwie: 1. inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi; 2. głupiego robota zawsze znajdzie. W ramach wnikliwych rozważań nad wpływem koloru włosów na stan inteligencji przemalowałam się na blond i obecnie testuję opcję 2. Jak na razie nie zauważyłam istotnych zmian. Może tylko taką, że kilka osób przestało mi mówić \"dzień dobry\", a kilka osób \"dzień dobry\" mówić mi zaczęło. Dziwne. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venesso, jesteś tam jeszcze? Bo widzę,że kilka minut temu byłaś. Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj jotazet! Juz jestem,,____macham do Ciebie🖐️ Masz racje_________na nude nie ma czasu! To prawda,ze robota lubi kazdego pracusia,,,,, Jestes artystka,skoro zajelas sie renowacja,,,,,, Lubie Cie czytac_________-bo niby narzekasz,,,,,a moze uskarzasz sie,,,,,,ale za chwile __-czujesz zadowolenie! Dziewczyno! Ty nigdy nie bedziesz sie nudzic.Zawsze cos sobie wynajdziesz__________umiesz organizowac sobie czas,,,,,,robisz tyle pozytecznych rzeczy.Usiadziesz______i bedziesz podziwiac swoja \"dobra robote\". Male rzeczy naprawde ciesza! Ale czy to sa az takie male? Masz w sobie wiele optymizmu! Pozdrawiam serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo wiesz, Venesso, napisałam tam coś kiedyś o przydasiach. A Ty o tym, żeby się dobrze zastanowić, zanim się je powyrzuca. Jest w tym sporo racji. Ale ja mam ciekawe doświadczenia w tej dziedzinie. W 1997 roku była u nas straszna powódź. Jestem dubeltową powodzianką. Osobiście 10 dni powodzi przesiedziałam na 8 piętrze wieżowca, w swoim mieszkanku, bez prądu, gazu i informacji. Jeść mi dawali sąsiedzi, a kawę - w miarę gorącą - miałam dzięki przydasiom. Na balkonie w starym prodiżu paliłam sobie ognisko z listewek, które zostały nie wyrzucone po remoncie mieszkania. Moja mama z kolei przed powodzią miała dom z ogrodem - nasz rodzinny dom. Po powodzi miała tylko i wyłącznie torebkę z dokumentami i psa. Tego samego psa, którego zaraz muszę wyprowadzić.I powiem Ci, że gdy zobaczyłam po dwóch tygodniach, co zostało z naszego domu, to po prostu wybuchnęłam śmiechem. Szczerze, nie w histerii. Ucieszyło mnie, że mamę udało się siostrze w porę wywieźć z domu przed powodzią. Ucieszyło mnie, że wszystko będzie nowe.Ładne, czyste, świeże...W domu były prawie wszystkie moje rzeczy - przeprowadziłam się do mieszkanka krótko przed powodzią. Ale tak naprawdę to żal mi było tylko i wyłącznie fotografii - przepadły wszystkie. No i drugiego, dużego psa. Niestety nie zmieścił się w taksówce, którą mama z siostrą uciekały przed powodzią. Miała psina przeczekać do końca powodzi na piętrze stodoły sąsiadów, ale niestety otworzyła łapą drzwi i uciekła - porwała ją woda... Smutne? Trochę, ale nie takie rzeczy się przytrafiaję ludziom. I psom. Trzeba żyć dalej. Zamieszkałam w nowym mieszkaniu razem z mamą i radzimy sobie całkiem nieźle. Z przyjemnością pozbywam się starych gratów, którymi dobrzy ludzie nas uraczyli w ramach popowodziowej dobroczynności (chwała im za dobre chęci). I z przyjemnością kupuję ciagle coś nowego. Cieszy mnie stopniowe urządzanie domu od nowa. A poza tym kilkanaście lat mieszkałam na walizce. I naprawdę uważam, że człowiek powinien mieć tylko tyle , ile sam potrafi unieść. Pozdrawiam raz jeszcze. J.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mowisz jotazet,,,,,ze po wnikliwych rozwazaniach,,,doszlas do wniosku,ze czas zmienic kolor! A dlaczego nie? Jaki kolor do tej pory byl na twojej glowie? Bylam tez blondynka________-raczej \"blondynkowata\"____mialam kilka odcieni blondu ,,,, No coz_____nieciekawy eksperyment! Przyjaciele bacznie mi sie przygladali____nic nie powiedzieli,,,,no,moze ktos tam rzekl,ze odmlodzilam sie,,, inni przeciwnie___________rzekomo dolozylam sobie 10 lat! Przerazilam sie ,,,,,ze tak sie postarzalam,,,,,i wrocilam do swojego koloru.Od urodzenia jestem brunetka! Powiedzialam wtedy_________-dosyc eksperymentow! Dzis nie jestem tego pewna___czy na tym koniec....🖐️ Moja corka nie szczedzila mi sarkastycznych aluzji,,,, Nie chciala mamy___blondynki.hmmmm,,,,,,, Chyba jej posluchalam,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och,jotazet_____nie potrafie pozbywac sie rzeczy.Moze jestem z tych chomikowatych? Wiele lat wydawalam rzeczy komu sie dalo____a pozniej wyhamowalam. Nie wiem____cos mi sie zablokowalo w glowie i juz koniec z wydawaniem. A na stare lata to juz zbzikowalam na punkcie staroci____kocham je. Juz sie z tego nie wylecze! Nie pomoze zadna terapia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JOTAZET__________Czlowiek powinien miec tyle rzeczy,ile moze uniesc___twierdzisz,,, A Modlinska\"Nie wolno przywiazywac sie do miejsc\" To ciekawe,,,,,,, Nie,nie__________-domu na plecy nie wezmie sie_____do domu sie wraca z podrozy,z wojazy,z pracy itp.Wszystko jest na swoim miejscu__________i wtedy jest czas na relaks,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do koloru na głowie - cóż, jestem brunetką, przez wiele lat wspomaganą czarną farbą. Szaleństwa z kolorem zaczęły się od pasemek - najpierw wyszły rude, potem blond, a po kolejnych farbowaniach całkiem zblądziałam. I problem mam od nowa - bo chciałam zapomnieć o siwych odrostach, a teraz mam ciemne odrosty. Jak sie nie łobrócis, zawse d... z tyłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tam dom, gdzie serce ... Miałam kolegę, który twierdził,że mógłby mieszkać w kącie piwnicy na wiaderku, byle w dobrym towarzystwie. Coś w tym jest. Nieraz zastanawiałam się, jakie jest minimum posiadania, niezbędne do przeżycia. No i wychodzi mi na to, że woda i coś, z czego można ją pić. Jedzenie i coś , na czym można je ugotować. Ciepły i wygodny kąt do spania.I zabezpieczone mycie i wydalanie. Chyba powinnam mieszkać w łazience z aneksem kuchenno - sypialnym. Ale mam nadzieję, że nie będe musiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla dobrego towarzystwa cygan dal sie powiesic,,,,,najprawdziwsza racja🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Venesso! Jesteś jeszcze? Mój psiutek wyprowadzony, koty nakarmione, zaczynam myśleć o kolacji.Potem trochę telewizorka i do spania. A u Ciebie pewnie jakaś egzotyczna pora dnia? Nie chce mi się sprawdzać, którą masz godzinę. Jeszczę tu zajrzę. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabawne, nasze pisaniny mijają się troszkę. Mam to samo na gadu- gadu. Zanim napiszę odpowiedź, rozmowa już jest o czymś innym. Często prowadzi to rozmowę na dziwne tory, ale bywa śmiesznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie popoludnie____2:20 PM___mloda godzina,,,, W nocy straszliwa burza,,,,a teraz slonce pali,,,, Co mi tam,,,,,,klimatyzator pracuje,,,, Wychodze tez z pieskiem na ten upal,,,,,ale tylko na chwile! Do zobaczenia🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JOTAZET__________piszemy niemal jednoczesnie___stad ta rozbieznosc w naszej pisaninie.Przeciez o tym wiesz.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano wiem, ale pomarudzić mogę. A wiesz, Venesso, często zastanawiam się, jak mnie odbierają inni ludzie. Bo bywa że coś zgrzyta.I bardzo dobrze, że zwróciłaś mi uwagę na moje narzekanie i uskarżanie się - naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że to robię. Narzekanie i uskarżanie kojarzy mi się ze zbolałą miną i jęczącym głosem. Mogę Cię tylko solennie zapewnić, że zbolała mina i jęczący głos to nie ja. I obiecuje poprawę - żadnego uskarżania więcej! A gdyby mi się nie udało, to pamietaj o moim z lekka przymrużonym niebieskim oczku i autoironicznym tonie wypowiedzi - to ja! Co do skłonności do wygód - doskonale Cię rozumiem! Kocham wygody, ale nie lubię ich taszczyć na własnym grzbiecie. A co powiesz na malutką, wręcz biżuteryjną torebeczkę, a w środku szminka, flakonik perfum i kilka złotych kart kredytowych? To uniesie każda kobieta. Ach, pomarzyć dobra rzecz...I wcale nie trzeba nosić domu na plecach. Dobranoc!( moja noc, Tobie dobrej reszty dnia życzę!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jotazet__________nie widze u Ciebie miny cierpietnicy! Daleko Ci....W zadnym wypadku! Nawiazalam jedynie do powiedzonka,,,, Skoro nie narzekasz,,,,nie uzalasz sie______to moze,,,,,chwalisz sie? Nie widze w tym nic zlego_____trzeba miec dobre zdanie o sobie,,,,lubic sie,,,,,, miec dobre samopoczucie.Jesli czujesz sie dobrze ze soba,to i innym sie to udzieli. Czy mam racje? Ufff,jaka duchotana dworze,a o wilgotnosci nie wspomne,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzenia - spełnione, zgorzkniałe, te najskrytsze. Maleńkie błądzą w naszej głowie wypatrując jutra. Spełnienie jest dla nich życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo ja się uczę największej sztuki życia: Uśmiechać się zawsze i wszędzie I bez rozpaczy znosić bóle, I nie żałować tego co przeszło, I nie bać się tego co będzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻JOTAZET_____________dla Ciebie ! \"Gdyby nuta powiedziała: jedna nuta nie czyni muzyki ...nie było by symfonii Gdyby słowo powiedziało: jedno słowo nie tworzy stronicy ...nie było by książki Gdyby cegła powiedziała: jedna cegła nie czyni muru ...nie było by domu Gdyby kropla powiedziała: jedna kropla wody nie może utworzyć rzeki ...nie było by oceanu Gdyby ziarno zboża powiedziało: jedno ziarno nie może obsiać pola ...nie było by żniwa Gdyby człowiek powiedział: jeden gest miłości nie ocali ludzkości ...nie byłoby nigdy na ziemi sprawiedliwości i pokoju, godności i szczęścia\". Michel Quist

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izabella Miko i Alek Mikołajczak Oboje są aktorami. Gdy 11 lat temu nastoletnia Iza wyjeżdżała do Stanów, jej ojciec był przerażony.„Jadę, żeby coś osiągnąć”, powiedziała spokojnie. I osiągnęła. Wielki sukces. 3.jpgZobacz galerie Izabella Miko i Alek Mikołajczak Oczym rozmawiają ojciec i córka, jak się w końcu spotkają? Alek Mikołajczak: Izy nie ma w Polsce od 11 lat, więc każdy kontakt z nią jest wydarzeniem. Na początku bywało trudno: dziecko dzwoniło, płakało, że jest mu niedobrze na świecie. Tęskniła. Ktoś jej sprawił przykrość, chłopak ją zostawił… A ja byłem tyle tysięcy kilometrów od niej. – A nie mógł Pan powiedzieć, że ten chłopak jest głupi? A.M.: Mówiłem, co mi serce dyktowało, ale jej nawet przytulić nie mogłem. Iza całe dzieciństwo przesiedziała na moich kolanach. Izabella Miko: Na początku przyjeżdżałam do Polski dwa razy w roku, strasznie tęskniłam. Teraz na szczęście jestem częściej. A.M.: Teraz, gdy się spotkamy, najpierw rozmawiamy o niej, o mnie, o Sebastianie – starszym bracie Izy, któremu w maju urodziło się drugie dziecko. I.M.: Jestem podwójną ciocią! A.M.: A potem w nieskończoność mówimy o… pracy. Mamy świadomość, że oboje uprawiamy zawód stresujący, który polega na czekaniu. Gdy telefon przestaje dzwonić, świat się wali. I.M.: Jak jest się bardzo młodym i słyszy się: „Nie, nie chcemy cię do tej roli”, wydaje się, że to klęska. Ale nauczyłam się już, że ta odmowa nie ma nic wspólnego ze mną, prawdziwą Izą. To niesamowite, że mimo różnic rynkowych życie aktora w Polsce i w Ameryce wygląda podobnie. Wzloty i upadki… A.M.: Tylko my nie mamy przyczep campingowych na planie. I.M.: W Stanach takie warunki pracy wywalczyły związki zawodowe. Każdy aktor dostaje przyczepę, a rozmiar zależy od wielkości roli. Do głównej roli przypisana jest wielka przyczepa z łazienką, sypialnią, kuchnią. A.M.: Wielka rola, wielka przyczepa… I.M.: Nawet jak aktor pracuje tylko jeden dzień, ma przyczepę. Klitkę, bo klitkę, ale z tycim kibelkiem. Ma gdzie usiąść, skupić się i „odnaleźć postać”. Ja miewałam już całkiem spore przyczepy, więc z chęcią płacę składki na nasze związki zawodowe (śmiech). A.M.: U nas też zmienia się na lepsze. Ostatnio, gdy grałem w serialu „Prawo miasta”, mieliśmy na planie jedną przyczepę, w której każdy mógł odpocząć. – Co czuje ojciec, który wypuszcza w wielki świat nastolatkę, dziecko jeszcze? Jak to jest z „ojcostwem na odległość”? A.M.: Do dziś pamiętam scenę pożegnania na lotnisku. My mieliśmy twarze zielone z przerażenia, a Iza – spokojna i pogodna – uspokajała nas: „Jadę, żeby coś osiągnąć. Inaczej bym się nigdzie nie wybierała”. Chodziła wtedy do piątej klasy szkoły baletowej. Mama była z nią tylko dwa tygodnie, pomogła jej się urządzić. Iza zamieszkała w pokoiku na piętrze, a słynna szkoła baletowa Balanchina mieściła się na dole. W tych czasach moja córka poza baletem świata nie widziała. Fascynacja obłędna, po prostu klapki na oczach. Kiedyś, gdy zobaczyłem krew w jej pointach, mało nie zemdlałem. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2_______________-– Chciałaś podbić świat? I.M.: Cały czas chcę! Wierzę w siebie i w to, że jestem na świecie, żeby coś „powiedzieć”. Tylko wtedy nie wiedziałam, jak to zrobić poprzez balet. – Kto Ci załatwił wyjazd do słynnej szkoły? I.M.: To był łut szczęścia i mój upór. Na letnich warsztatach tanecznych Ewy Wycichowskiej w Poznaniu poznałam amerykańskiego nauczyciela. Uczył nowej techniki tańca, a ja próbuję wszystkiego, co pozwala mi się rozwinąć artystycznie. Zobaczył moją chęć do eksperymentowania. „Powinnaś przyjechać do Nowego Jorku, wyślę ci zaproszenie”, powiedział. Rodzicom się pochwaliłam, ale szybko o tym zapomniałam. Świat jest pełen niespełnionych obietnic. A.M.: My też byliśmy sceptyczni. I.M.: Wkrótce przyszło zaproszenie na dwumiesięczne stypendium. A.M.: I dzielna mała dziewczynka, narażona na wszystkie możliwe niebezpieczeństwa tego świata, pokusy, narkotyki, zboczeńców, wybrała się sama do Nowego Jorku. Musiała szybko dorosnąć. I.M.: Miałam 15 lat, jak zakładałam sobie konto, by opłacić pager. Pamiętam pierwszą myśl: „Ojej, mam swoje własne rachunki”. – Przyspieszona lekcja samodzielności. I.M.: W Polsce nigdy nie byłam rozpieszczoną córeczką tatusia. Taniec i tylko taniec, żadnych chłopaków, hobby. Dużo obowiązków. A.M.: Oprócz szkoły baletowej, trzy lata muzycznej w klasie fortepianu. Izabelli i Sebastianowi nawet nieźle szło. I.M.: W Ameryce okazało się, że w szkole Balanchina strasznie ciężko się pracuje, ale podejście do uczniów jest zupełnie inne. Nikt nikogo nie obrażał, nikt mi nigdy nie powiedział, że jestem gruba. Przeciwnie, było dużo miłych słów zachęty. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×