Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

Gość ale lol
Kamelia Mt 24:11 Bw "I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. (12) A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. Piszesz o Zielonych rozumiem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszę o wszystkich którzy nie są nauczycielami Prawdy i odeszli od Słowa Boga nauczając ludzkiej nauki. Nie są wierni Bozej woli i nie kierują sie naukami Pana. Przybierają pozór pobożności, a uczynkami, zachowaniem, postępowaniem zaprzeczają temu co wyznają. 2Tm 3:5 Bw \"którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj.\" 2Kor 11:14 Bw 13) Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. (15) Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki.\" Bóg dał Słowo, Bóg daje mądrość do rozróżnienia sług Pana od fałszywych apostołów. Kto ma oczy do patrzenia i rozum do rozumowania ten rozróżni falsz od prawdy. A komu brak mądrości do rozróżnienia: niech prosi Boga a On da wszelkie rozeznanie. Jk 1:5 Bw \"A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. (6) Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; kto bowiem wątpi, podobny jest do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. (7) Przeto niechaj nie mniema taki człowiek, że coś od Pana otrzyma, (8) człowiek o rozdwojonej duszy, chwiejny w całym swoim postępowaniu. \"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to ...........
[Tak samo jak wiemy obecnie skąd się biorą pioruny, a wcale nie jest to dowodem na to, że "ktoś" tego nie wymyślił (tych wszystkich praw natury).] Nie, przesadzasz ... to co piszesz to dla mnie jest maslo maślane :-D [Przynajmniej dotychczasowe badania nie są w stanie tego stwierdzić.] To jest tak podobnie, jak z pytaniem , co było pierwsze, jajo czy kura ? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[Tak samo jak wiemy obecnie skąd się biorą pioruny, a wcale nie jest to dowodem na to, że \"ktoś\" tego nie wymyślił (tych wszystkich praw natury).] \"Nie, przesadzasz ... to co piszesz to dla mnie jest maslo maślane\" No to napiszę inaczej - czy wiemy - naukowo - skąd się wzięły prawa natury - np. grawitacja, siły międzycząsteczkowe itd. itd. ? Bo ja sądzę, że nie wiemy. Co wcale nie jest oczywiście żadnym dowodem na cokolwiek - bo niektórzy pewnie też by chętnie napisali - \"skoro nie ma dowodu, to jest to dowodem na to, że stworzył to jakiś (tu w zależności od poglądów jakieś konkretne określenie) Bóg\". \"To jest tak podobnie, jak z pytaniem , co było pierwsze, jajo czy kura ?\" No i tego też nadal nie wiemy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem co bylo pierwsze - kura :) stworzyl ja Bog razem z innymi zwierzetami apotem kura zniosla jajo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwrotniczy madeja
1. grzech sprowadzający śmierć - śmiertelny Istnieją jednak grzechy zupełnie innego rodzaju. Jeśli chrześcijaninowi zdarzy się je popełnić, to nauczanie Biblii zmienia się wtedy radykalnie. Apostoł Jan mówi: istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć; w takim wypadku nie polecam, aby się modlono (1 J 5,16). Odpuszczenie grzechu śmiertelnego nie podlega zwyczajnej modlitwie i przeproszeniu Boga w sercu. Nie wystarczy, aby bracia i siostry pomodlili się za mnie. Nie polecam, aby się modlono. Wobec takiego grzechu, zamiast wezwać do modlitwy przeproszenia, Biblia zaczyna przedstawiać jego grożę, a nawet katastrofalne skutki: Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sadu i żar ognia, który ma trawić przeciwników (Hbr 10,26-27). Jak widać, sprawa nie jest załatwiona jednym pocieszajacym zdaniem: oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Nie jest to jedyne miejsce, gdzie przypomina się chrześcijanom powagę grzechu ciężkiego: niemożliwe jest tych, którzy raz zostali oświeceni ..., a jednak odpadli - odnowić ku nawróceniu (Hbr 6,4n). Nie znajdujemy tu łatwego pocieszenia, ze wszystko załatwi jedna modlitwa. Prawda jest ważniejsza od pocieszenia. Baczcie, aby nikt nie pozbawił się laski Bożej ... i aby się nie znalazł jakiś rozpustnik i bezbożnik, jak Łzaw .. . a wiecie, ze później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami (Hbr 12, 15-17). O jakie grzechy tu chodzi? Tego możemy się dowiedzieć z innych miejsc Pisma: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki ... ci którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą (Gal 5,19-21). Jest to lista grzechów sprowadzających śmierć, lista grzechów śmiertelnych. Grzech taki nie podlega - jak uczy Apostoł Jan - zwyczajnej modlitwie wstawienniczej braterskiej wspólnoty: nie polecam, aby się modlono. Czy nauczanie Pisma na ten temat kończy się surowym królestwa Bożego nie odziedzicza i groźnym nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy? Czy niczego więcej Bóg w swoim Słowie nie zawarł, poza przypomnieniem, ze Łzaw nie znalazł miejsca na nawrócenie? 2. sakramentalne wyznanie grzechów Kulminacja nauczania Nowego Testamentu na temat odpuszczania grzechów są słowa Jezusa z Ewangelii w. Jana: Wezdmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20, 22-23). Ostatecznym objawieniem Jezusa dla grzesznika jest możliwość spowiedzi, możliwość usłyszenia od człowieka posługującego w Kościele jako prezbiter słów: i ja odpuszczam tobie grzechy. Ojcowie Kościoła często podkreślali, ze dar odpuszczania grzechów został nadany przez słowa Chrystusa o kluczach królestwa: tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 16,19). Podobne słowa, tym razem skierowane do uczniów, powtarzają się w Mt 18,18. Kontekst wskazuje na władze odpuszczania grzechów i ekskomunikowania. Spotykamy się często z tym, ze dla ludzi słabej wiary zgorszeniem jest, ze człowiek człowiekowi może odpuścić grzechy. Jest to jedna z tych biblijnych trudnych mów, o której ludzie słabej wiary powątpiewają: któż jej może słuchać? (por. J 6,60). A jednak dosłownie tak powiedział Jezus: którym odpuścicie; wy - ludzie; wy - posłani przez Mnie; wy - odpuścicie grzechy ludziom. Kto ma odwagę oprzeć swoja nadzieje na Słowie Bożym, kto nie ma względu na człowieka, ale tylko na to, czego dowiedział się z Pisma w., ten - choćby był grzesznikiem - doświadczy, ze naprawdę jeśli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam (1 J 1,9).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"USTANOWIŁ BÓG APOSTOŁÓW" -pasterze w Kościele ks.dr ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI Ogłoszono Słowo Boże. Ludzie uwierzyli.Pan zaczyna ich gromadzić na wspólnej modlitwie. Duch Święty prowadzi ich do ewangelizacji, do kolejnych dziel rozszerzania Dobrej Nowiny.Kto ma przewodzić takiej wspólnocie? Komu ma ona być posłuszna? Jakie polecenia w tej kwestii zostawia nam Pismo św.? Czy Biblia każe, aby lud sam sobie ustanowił pasterzy i sam nadal im władzę? Czy to wspólnota wybiera sobie tych, którzy potem już tylko przed Bogiem są odpowiedzialni? Czy może ktoś sam ogłasza się pasterzem, mając przekonanie lub słysząc glos Pana? a.ustanawianie pasterzy Pierwszym, Najwyższym i - prawdę mówiąc - Jedynym Pasterzem Kościoła jest oczywiście tylko Jezus Chrystus. To On jest nazwany Wielkim Pasterzem owiec (Hbr 13,20). Pismo św. uczy jednak, ze SA tacy ludzie, którzy będą pełnić z polecenia Jezusa role pasterzy w Kościele. To o nich Chrystus powiedział: jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam (J 20,21). Wielki Pasterz owiec, posłany przez Ojca, sam posyła pasterzy dla dobra Kościoła. Pierwszych pasterzy ustanowił Jezus - byli to Apostołowie. Ale skąd brali się pasterze później? Biblia pokazuje nam, ze w Kościele pasterze ustanawiani byli przez Apostołów. Na przykład w Dziejach Apostolskich czytamy, ze Paweł i Barnaba odwiedzając wspólnoty w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych (Dz 14,23). Warto zauważyć, ze starsi (prezbiterzy) nie byli wybrani przez wspólnotę, ale zostali jej dani odgórnie: ustanowili im starszych. Jest i takie miejsce w Nowym Testamencie gdzie czytamy o wyborach związanych z ustanowieniem posługujących w Kościele. Jest to opis wyboru kandydatów na diakonów w Dziejach Apostolskich (Dz 6). Sam wybór nie sprawiał jednak, ze ktoś stawał się diakonem. Na mocy woli wspólnoty stal się on tylko kandydatem na ten urząd: Wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja. Faktyczne ustanowienie nowych diakonów miało miejsce dopiero wtedy, gdy zostało im to dane przez posługę apostołów: Przedstawili ich apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce (Dz 6,5-6). b. Porządek autorytetu kościelnego. Tak ustanowieni starsi podlegali kontroli i poleceniom tych, którzy ich ustanowili. Na przykład Paweł z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych Kościoła (Dz 20,17), po to, by ich pouczyć, dąć im polecenia i skorygować ich postawę. Po apostołach role nadzoru i kierowania prezbiterami przejęli biskupi. Na przykład o Tymoteuszu czytamy, ze w skrajnych przypadkach mógł osądzać i rozliczać prezbiterów, jeśli ci zasłużyliby na naganę: przeciwko prezbiterowi nie przyjmuj oskarżenia, chyba ze na podstawie dwu albo trzech świadków;trwających w grzechu upominaj w obecności wszystkich, żeby także i pozostali przejmowali się lekiem (1 Tm 5,19-20). Zresztą także biskupi - a nawet apostołowie! - podlegali posłuszeństwu wobec kościelnego autorytetu. Nawet sam apostoł Paweł, który przecież w danym mu widzeniu od samego Jezusa otrzymał polecenie głoszenia Ewangelii, nie opierał się na swoim doświadczeniu jako na ostatecznej podstawie. Wiedział, ze on sam tez powinien poddać się autorytetowi tych, których Jezus ustanowił w tym celu w Kościele. Po wielu latach ewangelizacyjnej działalności Paweł pisze: przedstawiłem Ewangelie, która głośże wśród pogan osobno tym, którzy się cieszą powaga, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno (Ga 2,2). Tymi, którzy na mocy autorytetu Jezusa mieli dokonać tej oceny byli Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary (Ga 2,9). Paweł poddał się ich ocenie i był gotów przyjąć ich krytykę. To od nich chciał się dowiedzieć, czy nie biegł na próżno. Dlaczego tak postępował Paweł, a nie uważał się za najwyższy i jedyny autorytet w sprawach wiary? Dlaczego nie mówił: mam dar rozeznania duchowego, miąłem widzenie i objawienie, wiec chyba sam sobie wystarczę jako kryterium prawdy? Paweł dobrze znal Ewangelie, a wiemy ze sam Chrystus powiedział Piotrowi: "Ty jesteś Piotr [czyli Skala], i na tej Skale zbuduje Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie." (Mt 16,18-19)" Artykuł pochodzi z książki "Miedzy sektą, herezją a odnową" ks. Andrzeja Siemieniewskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Jak Jerry Dean Biblię czytał, czyli o rozłamie w Kościele\" ks.dr ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI 1.Misjonarze podziału. Kim jest Jerry Dean? Jest jednym z wielu amerykańskich misjonarzy działających w Polsce. Dean rozesłał niedawno tekst zatytułowany \"Boży podział\", zamieszczony w \"Głosie Przebudzenia\" (Jesień 1996 nr 4,s.1-3). Tekst sam w sobie nie skłaniałby do poświęcania mu specjalnej uwagi, gdyby nie to, że może on posłużyć za dość typowy przykład głoszenia wiary przez pewnego typu misjonarzy, którzy lubią myśleć i mówić o sobie: \"biblijni chrześcijanie\". Lubią też przeciwstawiać samych siebie \"tradycyjnym chrześcijanom\" i - jak twierdzą - \"odkładają na bok ludzkie opinie, lata tradycji\" aby \"jasno zobaczyć, co Bóg mówi przez swoje Słowo\". Dlaczego warto poświęcić tekstowi Deana parę chwil? Działalność przybyszów zza oceanu podobnych do J. Deana zaowocowała w ciągu ostatnich lat w Polsce serią rozłamów i odejść z Kościoła katolickiego członków różnych wspólnot odnowy charyzmatycznej. Według pasterzy Kościoła katolickiego jest to zjawisko wysoce nieewangeliczne. Dlaczego? - Gdyż jego skutkiem harmonijnie wcześniej żyjące wspólnoty przeżyły bolesne podziały, niezgodę i spory. - Dziesiątki, a nawet setki młodych ludzi, dawniej zaangażowanych w ewangelizację odeszło od jakiejkolwiek formy udziału w chrześcijaństwie: zniechęceni fanatyzmem i sprzecznymi opiniami zajęli się po prostu tak zwanym \"normalnym życiem\". - Owocny i skuteczny plan ratowania ludzi żyjących \"bez nadziei ani Boga na tym świecie\" został w wielu środowiskach wyraźnie spowolniony.- Nowe, rozłamowe grupy zasilane są w przeważającej części wcale nie przez nawróconych bezbożników, \"nierządnice i celników\", którzy wcześniej żyli bez Chrystusa, ale przez najaktywniejszych członków katolickich grup. - Gdyby nie podziały, bylibyśmy dziś o wiele dalej w dziele ratowania poszczególnych ludzi, naszych miast, całego kraju. Wygląda więc na to, że inicjatorem podziałów i rozłamów w niektórych charyzmatycznych grupach jest Przeciwnik Bożego planu zbawienia; mało tego: czasem udaje mu się z powodzeniem ów Boży plan na pewien czas zneutralizować. Według ludzkich autorów tych rozłamów (nazwijmy ich \"misjonarzami podziału\") jest oczywiście odwrotnie. Podziały te są - według nich - dobre, gdyż po prostu ludzie \"poszli do przodu z Bogiem\" i dlatego nie mogli wytrzymać atmosfery panującej w Kościele swojego dzieciństwa i młodości. Co więcej - jak mówią - okazuje się, że nawet \"Bóg jest czasem inicjatorem podziału. Jezus powiedział: “Czy myślicie, że przyszedłem by dać ziemi pokój? Bynajmniej, powiadam wam, raczej rozdwojenie (Łk12,51)\" (J. Dean, s.1). Stąd czytamy u Deana, że podnoszenie krzyku z powodu podziałów w Kościele jest głosem fałszywej troski. Bijący na alarm pasterze Kościoła \"próbują manipulacji, zastraszania, wygrażania, kontrolowania i dominowania. to wszystko jest czarnoksięstwem i znajduje swoje źródło w mocy diabła ... mogą mówić, że ci którzy idą z Bogiem do przodu dzielą kościół\" (Dean, s.1/2).Skoro stanowiska są tak przeciwstawne, to obie strony nie mogą mieć równocześnie racji. Która z tych dwóch postaw musi być uleganiem pokusom diabła, a inna - głosem uległości Duchowi Świętemu. Ale która? 2. Popełnić grzech, aby iść do przodu? Jerry Dean czyta Biblię. Zauważył (całkiem słusznie zresztą!), że problem rozłamu w Kościele bardzo podobny jest do problemu rozwodów w chrześcijańskim małżeństwie. A ponieważ miłe jego sercu kościoły protestanckie wytworzyły tradycję tolerowania rozwodów bez większych problemów, więc opierając się na tej tradycji pisze, porównując odejście z Kościoła poprzez rozłam do rozwodu: \"Bóg nienawidzi rozwodów. Jest to ostateczny środek, kiedy wszystkie próby pojednania zawiodły. Czasami dla dobra własnego duchowego życia lepiej jest odejść ...\" (s.3). Jednym słowem - czasem jestem zmuszony uczynić coś, czego Bóg nienawidzi. Jak na chrześcijanina - wniosek niejako zadziwiający. Wydawałoby się, że człowiek Jezusa Chrystusa nigdy nie musi czynić niczego, czego Bóg by nienawidził. Wydaje się też, że takie czyny nazywały się dawniej grzechem, i twierdzono o nich, że człowiek, jeśli je popełnia, to dlatego, że dokonał takiego wyboru. Teraz zaś okazuje się, że po pierwsze \"musi\", a po drugie - jest to może nawet dobre i pożyteczne. 3.Rozłam jest grzechem. Dla chrześcijanina różnica między grzechem a czynem dobrym wcale nie jest tym samym, co różnica między tym, co jest dla mnie niewygodne, a tym, co dla mnie jest akurat dziś dobre i pożyteczne. Chrześcijanin dowiaduje się co jest grzechem od Boga. A konkretnie - ze Słowa Bożego. W Biblii znajdujemy - jakby dla naszej wygody - nawet całe gotowe listy grzechów, abyśmy nie męczyli się ich wyszukiwaniem po różnych miejscach. Oto jedna z takich list: \"Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść spór, wzburzenie, niewłaściwą pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy [gr. haireseis], zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.\" (Ga 5,19-21) Rozłam jest więc grzechem. Słusznie Dean zauważył, że \"rozwodów\" - także rozumianych w przenośni, jako rozłamów w Kościele - \"Bóg nienawidzi\". Są po prostu grzechem. Umieszczone są w Biblii w \"doborowym towarzystwie\" takich uczynków jak pijaństwo, czary lub nierząd. Dlatego polecanie ich \"czasami\", \"dla dobra własnego duchowego życia\" wydaje się cośkolwiek dziwne...Rozłam jest grzechem zaraźliwym, podobnie jak nierząd lub wyuzdanie seksualne. Porównajmy, jak podobne są w brzmieniu dwa apostolskie ostrzeżenie: jedno przeciw \"sekciarzom\", drugie - przeciw rozpustnikom. \"Sekciarza [gr. hairetikon] po jednym lub drugim upomnieniu się wystrzegaj, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok\" (Tt 3,11). \"Napisałem wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami\" (1 Kor 5,9).Rozłam jest grzechem prowadzącym do zguby, to znaczy oddala, a nie przybliża do zbawienia. \"Będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje [gr. haireseis apoleias]\" Rozłam jest grzechem także w tym sensie, że okazuje jawnie, kto grzechowi ulega. Wprawdzie Dean cytuje 1 Kor 11,19: \"Zresztą muszą być wśród was rozdarcia [gr. hairesis], żeby się okazało, którzy są wypróbowani\", ale tylko po to, aby zasugerować, że rozdarcia są pożyteczne, aby Bóg mógł wskazać \"czyje postępowanie aprobuje\". Tymczasem przekaz Biblii jest całkiem jasny: wypróbowani to ci, którzy nie ulegli rozłamowi, a niewypróbowani - ci, co mu ulegli! Wystarczy przypomnieć sobie przecież inny fragment z tego samego listu, by dowiedzieć się, że uleganie podziałom jest grzechem cielesności: \"Jeśli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście ciele śni?\" (1 Kor 3,3) Rozłam jest grzechem pokazującym, kto ma Ducha, a kto jest cielesny. \"Oni to powodują podziały [gr. apodioridzontes], są ciele śni, Ducha nie mają\" (Jud 1,19). Cielesność objawia się nie tylko w pijaństwie lub rozwiązłości, ale także w nieumiejętności zachowania jedności kościelnej wspólnoty. Przypomnijmy raz jeszcze Pawła: wśród \"uczynków rodzących się z ciała\" są przecież także \"rozłamy\" (Ga 5,19n).Rozłam jest grzechem pychy i zarozumiałości, wynikającym z tego, że ktoś wierzy sobie i swojemu sposobowi rozumienia Pisma św. Zobaczmy, jak Biblia opisuje proces powstawania rozłamu: \"żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia ... znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu, tak samo jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje\" (1 P ,20-21). Proces ten kończy się w sposób opisany przez Piotra na końcu listu: \"listy Pawła ... ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę\" (2 P 3,16). Rozłam jest grzechem egoizmu. To przecież podobno \"dla własnego duchowego dobra\" należy odejść z Kościoła, aby nikt nie krępował mojego \"wzrastania w Duchu\" i \"pójścia bezkompromisowo za Bogiem\". Oprócz mojego dobra jest jednak dobro większe. Dobro Ciała Chrystusowego, którego jestem członkiem. Do jedności jesteśmy wzywani nie z powodów ludzkich, ale Bożych: \"upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów [gr. schismata] (1 Kor 1,10).Porównajmy tę długą litanię biblijnych tekstów z radą J. Deana: \"Jeśli nie jesteśmy chciani i akceptowani przez przywództwo, to lepiej jest odejść niż w nieustannej walce i stresie ... czasami dla dobra własnego duchowego życia lepiej jest odejść, nie z radością, lecz z żalem\" (Dean, s.4). I zapytajmy, czy nie oznacza to po prostu, że według tego misjonarza: \"czasami, gdy wierność Biblii staje się trudna, lepiej jest dla własnego egoizmu duchowego dać sobie z nią spokój\" - i tłumaczyć to przed swoim sumieniem, że wszystko jest w porządku, bo przecież \"odchodzę z żalem\". Dla \"dobra własnego duchowego życia\"? Nie tak uczy Pismo św.: \"niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich\" (Flp 1,4). 4. \"Bible twisting\" a.Aby uzasadnić rzewnie brzmiące rady o tym, aby \"odejść, nie z radością, lecz z żalem\" potrzebna jest, jak na \"biblijnego chrześcijanina\" przystało, jako porcja cytatów. Jakoś przecież trzeba uzasadnić beztroskie zapowiedzi: \"czasami tego typu podziały dotyczą większych grup w ciele Chrystusa. Bóg chce pokazać, kogo postępowanie aprobuje\" (s.4). Z daleka już takie twierdzenia wydają się przecież bardzo podejrzane. Jak pogodzić to z Chrystusową modlitwą: \"proszę za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze we Mnie, a Ja w tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał\" (J 17,20-21). Potrzeba więc sporego wysiłku, aby pomimo tego wciąż beztrosko zachęcać do rozłamów i podziałów w Kościele. Trzeba to jakoś \"biblijnie\" wyjaśnić, aby zatrzeć niemiłe wrażenie, że \"aby świat uwierzył\" Jezus dał nam całkiem inne rady. Logika wywodu J. Deana jest następująca: możesz odejść ze wspólnoty Ludu Bożego, ponieważ podobno cały szereg postaci biblijnych tak uczyniło, a nawet polecało tak czynić! Tej części tekstu Deana warto przyjrzeć się między innymi dlatego, by poznać pewien nowy gatunek literacki, wciąż mało jeszcze u nas znany, popularny natomiast w niektórych kręgach w Ameryce. Nazywany jest tam \"Bible twisting\", czyli \"naciąganie Biblii\". Do założonej z góry tezy (\"tworzenie rozłamów w Kościele bywa chwalebne i pożyteczne, ponieważ tak twierdzi pewien nurt tradycji protestanckiej\") szuka się odpowiednich cytatów biblijnych. Zobaczmy, co z tego wynikło. \"Biblijny chrześcijanin\" musi czasem rozstać się z Kościołem, podobnie jak - według J. Deana - \"Dawid musiał rozstać się z Saulem\". Stało się to gdy \"Duch Pański opuścił Saula\" (Dean, s.2). Jeśli ma to być argument na możliwość opuszczenia Ludu Bożego, to jest to argument tylko dla kogoś, kto nie zna Starego Testamentu. Prywatne, czy osobiste spory między Dawidem a Saulem, oraz fakt, że Duch Boży opuścił Saula nie wpłynęły akurat w najmniejszej mierze na obiektywne uczestnictwo w jednym, wspólnym dla nich obu, Ludzie Boga swego! Po śmierci Saula Dawid nazwał go \"pomazańcem Jahwe\" (2 Sm ą,14 i 1,16) i wołał w rozpaczy \"płaczcie nad Saulem, córki izraelskie\" (2 Sm 1,24). Pomimo dzielących ich gwałtownych różnic, zarówno Dawid jak i Saul chcieli oczywiście należeć do jednego Izraela, Ludu Bożego. My możemy dodać: naśladujmy Dawida i nie podnośmy naszych animozji, a nawet wrogości, do rozbijania jedności Ludu. b. Chrześcijanin miałby się \"oddzielić\" lub \"odsunąć\" od grzesznego Kościoła, ponieważ jest \"powołany do świętości i nie wolno nam dotykać niczego nieczystego\" (Dean, s.2). Ma to być podobne do sytuacji Starego Testamentu: \"lewici mieli być wyłączeni\", \"kapłani i nazirejczycy także\" (Dean, s.3). Ten argument jest jeszcze gorszy od poprzedniego: czyżby kapłani, lewici i nazirejczycy Izraela odłączali się od Ludu i tworzyli sobie inny, świętszy Izrael, na uboczu? Czy też raczej oddzielali się dla dobra Izraela, a ich gorliwość i świętość służyły podniesieniu gorliwości i uświęceniu reszty Ludu? Odpowiedź jest oczywista! Dodajmy do tego: naśladujmy lewitów, kapłanów i nazirejczyków Starego Przymierza, i niech nasze odłączenie od grzechu i od świata służy świętości całego Ludu. c. Następuje argument koronny, pojawiający się zresztą regularnie od XVI w. w podobnych dyskusjach. Oto okazuje się, że nie tylko osobista odraza do \"grzesznego Kościoła\" skłania do rozłamów. Jest to nawet - jak twierdzi Dean - objawioną wolą Jezusa! \"Jezus nawołuje Swój Kościół do opuszczenia Babilonu ... tak jak w przypadku Noego i jego pokolenia, Lota i Sodomy, Mojżesza i Koracha, Bóg nawołuje nas do oddzielenia od tych, którzy Mu się sprzeciwiają\" (Dean, s.3). Napotykamy tu ciekawy przykład schizofrenii ducha. Bo zaraz potem jednak czytamy, aby \"prosić tych, od których się odchodzi, o błogosławieństwo\" (Dean, s.4). Prosić Sodomę i Koracha o błogosławieństwo? Albo odchodzimy od Kościoła, albo od Sodomy! Na coś się trzeba zdecydować! A tak nawiasem mówiąc: jaki wniosek wyciąga Biblia z faktu, że pod koniec I w. w Kościele sporo było grzechu, oziębłości i niewierności? Czy postało komuś w głowie, żeby z tego powodu \"odchodzić dla wzbogacenia własnego rozwoju duchowego\"? Nic podobnego! Apostolski Kościół miewał czasem za członków ludzi, których wiara wystygła (\"odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości\" Ap 2,4), ludzi, którzy byli chrześcijanami tylko nominalnymi (\"masz imię, które mówi, że żyjesz, a jestem umarły\" Ap 3,1), a nawet takich, którzy budzili obrzydzenie Boga (\"obyś był zimny albo gorący! a tak, skoro jestem letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust Ap 3,15). Ale wszystkich ich Bóg nazywa pomimo tego swoimi \"Kościołami\" (Ap 3,22), kierując do nich wezwanie: \"nawróć się\" (Ap 3,19). d. Ponieważ w Biblii rozbijanie jedności Ludu, tworzenie rozłamów, wprowadzanie sporów i podziałów jest nazwane jednoznacznie grzechem, tekst Deana sięga po argument jeszcze jeden. Otóż - według niego - można się oddzielić od tych, \"którzy nas nie akceptują\" i przez których \"jesteśmy nie chciani\", albo którzy nie żyją w wystarczającej świętości, gdyż \"w Biblii jest napisane: ... odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów (Mt 25,32). Nareszcie jest jakiś argument: to przecież Bóg wprowadza podział między \"kozły\" i \"owce\". Dlaczego więc \"owce\" nie miałyby z tego dzisiaj skorzystać? Poza tym, jak nam mówi J. Dean, \"sam Bóg będzie dokonywał podziałów ... wyjdą aniołowie i wyłączą złych spośród sprawiedliwych (Mt 13,49)\" (Dean, s.1). Tymczasem jednak, im bardziej grubymi nićmi szyte jest naciąganie Biblii, tym łatwiej wychodzi na jaw. Akurat cytowany z Mateusza tekst mówi właśnie o tym, że do Kościoła należą na razie wszyscy a ich rozdział nastąpi dopiero na końcu świata! \"Podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata.\" (Mt 13,47-49) Lepiej nie zastępować Boga w oddzielaniu wśród chrześcijan kozłów od owiec i dobrych ryb od złych, bo może się to źle skończyć dla domorosłego sędziego: \"Kto ... sądzi bliźniego, uwłacza Prawu i osądza Prawo ... jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. a ty kimże jestem, bym sądził bliźniego?\" (Jk 4,11-12). Nadgorliwym zastępcom Pana Boga Jezus mówi: \"pozwólcie obojgu róść aż do żniwa\" (Mt 11,30). Żniwem jest ostateczny sąd nad światem (a także i nad Kościołem!). Ale wtedy sędzią nie będzie Jerry Dean. Na szczęście i dla nas i dla niego. Dodatek: Rozwód a rozłam. Wiele z tych błędów zostało \"żywcem\" przeniesionych z poglądów na małżeństwo. Ponieważ rzeczywiście trwanie w Kościele podobne jest biblijnie do trwania w związku małżeńskim, stąd błędy w sprawie jednej będą się przenosić na kwestię drugą. Przypatrzmy się więc różnicy między nauczaniem \"biblijnych chrześcijan\", a nauczaniem Biblii. Czy jest prawdą, że \"według Biblii są dwa powody do rozwodu: pierwszy, kiedy niewierzący małżonek nie chce być z wierzącym współmałżonkiem, a drugi - cudzołóstwo\" (J. Dean, s.3)? Według apostoła Pawła wierzący chrześcijanin w ogóle nie ma żadnego wytłumaczenia aby porzucić współmałżonka, wszystko jedno - wierzącego, czy nie! \"Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: żona niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna, albo niech się pojedna ze swym mężem ... Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje. Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie ... lecz jeśli strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie. Nie jest skrępowany ani \"brat\", ani \"siostra\" w tym wypadku\". (1 Kor 7,10-15) Okazuje się, że Biblia, owszem przewiduje możliwość \"odejścia\" z małżeństwa, ale tylko dla strony niewierzącej! To dopiero zwalnia ze ślubu stronę wierzącą. Natomiast \"żona niewierząca\" ma mieszkać z wierzącym bratem, jeśli tylko sama nie zechce odejść. Nie jest więc prawdą, co pisze Dean, że \"w tych dwóch wypadkach wierzący nie jest związany, jest wolny, aby odejść\" (J. Dean, s.4).I jeszcze słowa samego Jezusa: \"Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.\" (Mk 10,11-12).Prawdą się okazuje, że \"Bóg nienawidzi rozwodów\". Natomiast nieprawdą okazuje się, że jest to ostateczny środek, kiedy wszystkie próby pojednania zawiodły\". Ostateczny środek podawany przez Boga w Jego Słowie wygląda tak: \"gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna, albo niech się pojedna ze swym mężem\" (1 Kor 7,11). \"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4. "Bible twisting" a.Aby uzasadnić rzewnie brzmiące rady o tym, aby "odejść, nie z radością, lecz z żalem" potrzebna jest, jak na "biblijnego chrześcijanina" przystało, jako porcja cytatów. Jakoś przecież trzeba uzasadnić beztroskie zapowiedzi: "czasami tego typu podziały dotyczą większych grup w ciele Chrystusa. Bóg chce pokazać, kogo postępowanie aprobuje" (s.4). Z daleka już takie twierdzenia wydają się przecież bardzo podejrzane. Jak pogodzić to z Chrystusową modlitwą: "proszę za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze we Mnie, a Ja w tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał" (J 17,20-21). Potrzeba więc sporego wysiłku, aby pomimo tego wciąż beztrosko zachęcać do rozłamów i podziałów w Kościele. Trzeba to jakoś "biblijnie" wyjaśnić, aby zatrzeć niemiłe wrażenie, że "aby świat uwierzył" Jezus dał nam całkiem inne rady. Logika wywodu J. Deana jest następująca: możesz odejść ze wspólnoty Ludu Bożego, ponieważ podobno cały szereg postaci biblijnych tak uczyniło, a nawet polecało tak czynić! Tej części tekstu Deana warto przyjrzeć się między innymi dlatego, by poznać pewien nowy gatunek literacki, wciąż mało jeszcze u nas znany, popularny natomiast w niektórych kręgach w Ameryce. Nazywany jest tam "Bible twisting", czyli "naciąganie Biblii". Do założonej z góry tezy ("tworzenie rozłamów w Kościele bywa chwalebne i pożyteczne, ponieważ tak twierdzi pewien nurt tradycji protestanckiej") szuka się odpowiednich cytatów biblijnych. Zobaczmy, co z tego wynikło. "Biblijny chrześcijanin" musi czasem rozstać się z Kościołem, podobnie jak - według J. Deana - "Dawid musiał rozstać się z Saulem". Stało się to gdy "Duch Pański opuścił Saula" (Dean, s.2). Jeśli ma to być argument na możliwość opuszczenia Ludu Bożego, to jest to argument tylko dla kogoś, kto nie zna Starego Testamentu. Prywatne, czy osobiste spory między Dawidem a Saulem, oraz fakt, że Duch Boży opuścił Saula nie wpłynęły akurat w najmniejszej mierze na obiektywne uczestnictwo w jednym, wspólnym dla nich obu, Ludzie Boga swego! Po śmierci Saula Dawid nazwał go "pomazańcem Jahwe" (2 Sm ą,14 i 1,16) i wołał w rozpaczy "płaczcie nad Saulem, córki izraelskie" (2 Sm 1,24). Pomimo dzielących ich gwałtownych różnic, zarówno Dawid jak i Saul chcieli oczywiście należeć do jednego Izraela, Ludu Bożego. My możemy dodać: naśladujmy Dawida i nie podnośmy naszych animozji, a nawet wrogości, do rozbijania jedności Ludu. b. Chrześcijanin miałby się "oddzielić" lub "odsunąć" od grzesznego Kościoła, ponieważ jest "powołany do świętości i nie wolno nam dotykać niczego nieczystego" (Dean, s.2). Ma to być podobne do sytuacji Starego Testamentu: "lewici mieli być wyłączeni", "kapłani i nazirejczycy także" (Dean, s.3). Ten argument jest jeszcze gorszy od poprzedniego: czyżby kapłani, lewici i nazirejczycy Izraela odłączali się od Ludu i tworzyli sobie inny, świętszy Izrael, na uboczu? Czy też raczej oddzielali się dla dobra Izraela, a ich gorliwość i świętość służyły podniesieniu gorliwości i uświęceniu reszty Ludu? Odpowiedź jest oczywista! Dodajmy do tego: naśladujmy lewitów, kapłanów i nazirejczyków Starego Przymierza, i niech nasze odłączenie od grzechu i od świata służy świętości całego Ludu. c. Następuje argument koronny, pojawiający się zresztą regularnie od XVI w. w podobnych dyskusjach. Oto okazuje się, że nie tylko osobista odraza do "grzesznego Kościoła" skłania do rozłamów. Jest to nawet - jak twierdzi Dean - objawioną wolą Jezusa! "Jezus nawołuje Swój Kościół do opuszczenia Babilonu ... tak jak w przypadku Noego i jego pokolenia, Lota i Sodomy, Mojżesza i Koracha, Bóg nawołuje nas do oddzielenia od tych, którzy Mu się sprzeciwiają" (Dean, s.3). Napotykamy tu ciekawy przykład schizofrenii ducha. Bo zaraz potem jednak czytamy, aby "prosić tych, od których się odchodzi, o błogosławieństwo" (Dean, s.4). Prosić Sodomę i Koracha o błogosławieństwo? Albo odchodzimy od Kościoła, albo od Sodomy! Na coś się trzeba zdecydować! A tak nawiasem mówiąc: jaki wniosek wyciąga Biblia z faktu, że pod koniec I w. w Kościele sporo było grzechu, oziębłości i niewierności? Czy postało komuś w głowie, żeby z tego powodu "odchodzić dla wzbogacenia własnego rozwoju duchowego"? Nic podobnego! Apostolski Kościół miewał czasem za członków ludzi, których wiara wystygła ("odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości" Ap 2,4), ludzi, którzy byli chrześcijanami tylko nominalnymi ("masz imię, które mówi, że żyjesz, a jestem umarły" Ap 3,1), a nawet takich, którzy budzili obrzydzenie Boga ("obyś był zimny albo gorący! a tak, skoro jestem letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust Ap 3,15). Ale wszystkich ich Bóg nazywa pomimo tego swoimi "Kościołami" (Ap 3,22), kierując do nich wezwanie: "nawróć się" (Ap 3,19). d. Ponieważ w Biblii rozbijanie jedności Ludu, tworzenie rozłamów, wprowadzanie sporów i podziałów jest nazwane jednoznacznie grzechem, tekst Deana sięga po argument jeszcze jeden. Otóż - według niego - można się oddzielić od tych, "którzy nas nie akceptują" i przez których "jesteśmy nie chciani", albo którzy nie żyją w wystarczającej świętości, gdyż "w Biblii jest napisane: ... odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów (Mt 25,32). Nareszcie jest jakiś argument: to przecież Bóg wprowadza podział między "kozły" i "owce". Dlaczego więc "owce" nie miałyby z tego dzisiaj skorzystać? Poza tym, jak nam mówi J. Dean, "sam Bóg będzie dokonywał podziałów ... wyjdą aniołowie i wyłączą złych spośród sprawiedliwych (Mt 13,49)" (Dean, s.1). Tymczasem jednak, im bardziej grubymi nićmi szyte jest naciąganie Biblii, tym łatwiej wychodzi na jaw. Akurat cytowany z Mateusza tekst mówi właśnie o tym, że do Kościoła należą na razie wszyscy a ich rozdział nastąpi dopiero na końcu świata! "Podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata." (Mt 13,47-49) Lepiej nie zastępować Boga w oddzielaniu wśród chrześcijan kozłów od owiec i dobrych ryb od złych, bo może się to źle skończyć dla domorosłego sędziego: "Kto ... sądzi bliźniego, uwłacza Prawu i osądza Prawo ... jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. a ty kimże jestem, bym sądził bliźniego?" (Jk 4,11-12). Nadgorliwym zastępcom Pana Boga Jezus mówi: "pozwólcie obojgu róść aż do żniwa" (Mt 11,30). Żniwem jest ostateczny sąd nad światem (a także i nad Kościołem!). Ale wtedy sędzią nie będzie Jerry Dean. Na szczęście i dla nas i dla niego. Dodatek: Rozwód a rozłam. Wiele z tych błędów zostało "żywcem" przeniesionych z poglądów na małżeństwo. Ponieważ rzeczywiście trwanie w Kościele podobne jest biblijnie do trwania w związku małżeńskim, stąd błędy w sprawie jednej będą się przenosić na kwestię drugą. Przypatrzmy się więc różnicy między nauczaniem "biblijnych chrześcijan", a nauczaniem Biblii. Czy jest prawdą, że "według Biblii są dwa powody do rozwodu: pierwszy, kiedy niewierzący małżonek nie chce być z wierzącym współmałżonkiem, a drugi - cudzołóstwo" (J. Dean, s.3)? Według apostoła Pawła wierzący chrześcijanin w ogóle nie ma żadnego wytłumaczenia aby porzucić współmałżonka, wszystko jedno - wierzącego, czy nie! "Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: żona niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna, albo niech się pojedna ze swym mężem ... Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje. Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie ... lecz jeśli strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie. Nie jest skrępowany ani "brat", ani "siostra" w tym wypadku". (1 Kor 7,10-15) Okazuje się, że Biblia, owszem przewiduje możliwość "odejścia" z małżeństwa, ale tylko dla strony niewierzącej! To dopiero zwalnia ze ślubu stronę wierzącą. Natomiast "żona niewierząca" ma mieszkać z wierzącym bratem, jeśli tylko sama nie zechce odejść. Nie jest więc prawdą, co pisze Dean, że "w tych dwóch wypadkach wierzący nie jest związany, jest wolny, aby odejść" (J. Dean, s.4).I jeszcze słowa samego Jezusa: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo." (Mk 10,11-12).Prawdą się okazuje, że "Bóg nienawidzi rozwodów". Natomiast nieprawdą okazuje się, że jest to ostateczny środek, kiedy wszystkie próby pojednania zawiodły". Ostateczny środek podawany przez Boga w Jego Słowie wygląda tak: "gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna, albo niech się pojedna ze swym mężem" (1 Kor 7,11)."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a nie tak
tu w tych tekstach jest wyjasnione coniektorym yez stad.Z tego forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uśmiech Boga Wokół mnie tylu ludzi, śpieszą się, gnają, pędzą. Mają szare twarze, młode, stare, ładne, brzydkie. Gonią wiatr, ułudę, mają puste oczy, bez życia. Stoję, uśmiecham się do nich, chcę im przekazać Twój uśmiech Boże.:) Dziwią się, że można tak stać. Na chwilę gdzieś budzi się w nich nadzieja, ale... Wracają do gonitwy za wiatrem - bo bezpiecznie, bo to już znają. A ja stoję i uśmiecham się do Ciebie Boże. Ja nie gonię już życia, ja życie dostałam w prezencie od Ciebie Jezu na zawsze. Nie muszę się śpieszyć, wieczność jest długa.:) Zatrzymaj się!! Zobacz uśmiech Boga!!:) Przyjmij prezent od Niego! Rzymian 6:23 \"Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.\" Rzymian 5:8 \"Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.\" Rzymian 10:9-13 \"Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz... Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie.\" Efezjan 2:8-9 \"Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13:59 wattcher No,cisza.Czyli tzw.kozi rog-prawdy. A ja jestem owcą pastwiska Pana mego :):):) On mym Pasterzem- nie brak mi niczego:):):) I ZAMIESZKAM W DOMU PANA NA DŁUGIE DNI :):):):):):) Ps 23:1 Bw " Pan jest pasterzem moim, Niczego mi nie braknie." (2) Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie. (3) Duszę moją pokrzepia. Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości Ze względu na imię swoje. (4) Choćbym nawet szedł ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, Laska twoja i kij twój mnie pocieszają. (5) Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich, Namaszczasz oliwą głowę moją, kielich mój przelewa się. (6) Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą Przez wszystkie dni życia mego. I zamieszkam w domu Pana przez długie dni. a jak wolisz kozią prawdę.... Mt 25:33 Bw (31) A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. (32) I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy." (34) Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.T. z Wasilkowa
Sama napisałaś ten wiersz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w moim tekscie,ktory zacytowalem-jest wyraznie napisane o tych naszych braciach i siosytrach,ktorzy odchodza od Kosciola rzymskokatolickiego,zalozonego przez Jezusa-do innych kosciolow,czy sekt.Wystarczy przeczytac.Sa tam zacytowane Slowa Pana,wlasnie o tej kwestii.Czy zatem sa dwie prawdy?Oczywiscie,ze nie.Zatem kto ma te prawde?Odpowiedz jest w tekscie.Autor odpowiada Slowami Jezusa.Jak?Gdzie mozna znalezc jakies inne rozwuiazanie?Odpowiedz jest znow jedna.Nie ma takiej odpowiedzi,poniewaz Jezus nie moze miec dwoch zdan na ten sam temat.Thats it.To by bylo na tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taisha77
J.T. kamelia i wiersz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.T. z Wasilkowa
Pytałam, czyjego autorstwa jest przytoczony przez Kamelię wiersz "Usmiech Boga", bo Kamelia jakby zapomniała podać autora, więc wywnioskowałam, że sama go stworzyła. A może Kamelio wyjaśnisz tę kwestię? To plagiat czy też popis wielkiego talentu? Ps.Wiersz mi sie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taisha77
nie wiem czyjego, to że kamelia namiętnie kopiuje, każdy wie, ktoś tu słusznie napisał, że ona nie rozmawia tylko wkleja, przypomina mi cykl kazań :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.T. z Wasilkowa
Kamelia namiętnie wkleja? Niech więc uważa, bo może się zdarzyć, że ktoś oskarży ją o plagiat! Elementarna grzeczność nakazywałaby podać źródło cytatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taisha77
zaraz powie, że to atak:) pastorzy mają ułatwione zadanie Mt 14,22-33 Jezus zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym. Dlaczego wątpisz, człowieku małej wiary ? Spektakularny cud chodzenia po wodzie wydaje się być co najmniej niezrozumiały. Jezus kroczący po wodzie jest dla walczących z silnym wiatrem i wzburzonymi falami uczniów zjawą, przeraża ich, nie wiedzą jak na to zareagować. Oni, znający się przecież na swoim rzemiośle nie mogą sobie poradzić z łodzią, a oto Jezus kroczy sobie po wzburzonych falach jeziora, jak po najlepszej drodze. Jakby nic się wokoło niego nie działo, jakby nie było burzy i silnego wiatru, jakby te żywioły nie miały nad nim żadnej władzy. Bo i nie mają! Czy i w naszym życiu nie jest często właśnie tak, że nie umiemy sobie poradzić z dobrze nam znanymi sprawami, że życie nas po prostu przerasta, że jest ponad nasze siły? Borykamy się i szarpiemy i nic nam nie wychodzi. To co powinno być dla nas znane i swojskie staje się nagle obce i wrogie. I wtedy przychodzi Jezus, a my traktujemy go jak zjawę, jak ducha, jak nierealną postać. I kiedy -jak do uczniów w łodzi- Jezus mówi: "Nie lękaj się, to ja jestem." niedowierzamy i jak Piotr próbujemy zweryfikować te słowa, jak Piotr próbujemy maszerować po wodzie i jak Piotr toniemy, bo brak nam wiary, bo wiara nasza jest malutka. Zdarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii przestaje być niezrozumiałe i jedynie spektakularne, jeśli spojrzymy nań z tej perspektywy. Jezus, chce nam -tak jak i swoim uczniom - pokazać, że On jest Panem świata, Panem materii, Panem wszystkich żywiołów i Panem naszego życia. Chce nas zapewnić, że tam gdzie my nie umiemy sobie poradzić i gdzie nasze wysiłki są daremne lub nieskuteczne On potrafi dokonać rzeczy niezwykłych. Chce nas upewnić, że nie jest jedynie zjawą ani duchem, że wchodząc w nasze życie nie chce nas straszyć i przerażać, ale pomóc i uciszyć wszystkie burze i wszystkie niepokoje. Gdybym potrafił Mu zaufać i zawierzyć, gdybym nie chciał wystawiać Go na próbę, gdybym miał większą wiarę... To i ja mógłbym chodzić po wzburzonych falach jeziora... http://www.kazikq.alleluja.pl/archn.php?ro=2008

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie tylko Kamelia wkleja. Wattcher bije ją w tym względzie na glowę. Ale wyłącznie w tym względzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autor wiersza L.Puza, oczywiście nie chciałam przypisać go sobie. Nie skopiowałam linijki dalej z autorem Jest piekny...o miłości Pana:):):) i o zbawieniu które daje w darze tym, którzy Jemu zaufają i pójdą za NIM. Utożsamiam się z tymi słowami. ❤️ wiersz pochodzi z portalu ewangelista, myślę ze autor wiersza jest chrześcijaninem i nie miałby nic przeciwko zeby rozgłaszać o Panu wieści i posłanie miłości :) od Boga do ludzi. nie wiem skąd w was tyle nieprzyjaźni...wiersz ten to pieść dla Pana :):):) nawet jak jest inny autor wszyscy wychwalają przez to Boga. Tak jest np. z wieloma pieśnimi w kościołach na nabozeństwach. Autor jest jeden a śpiewa dla Boga tysiace ludzi w różnych miastach i kościołach. Na chwałę i cześć Panu Naszemu :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oooooooo, taisha 77 tez wkleja i to sporo. Pewnie też namietnie. :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulka--mowilem,prosilem cie prostaczko,bez krzty kultury:odklej sie ode mnie.Teraz mowie.Odpieprz sie.Dotarlo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
watcher ???? piękna Twoja ostatnia wypowiedz ........ śmiem zauważyc , że kosciół rzymsko katolicki też jest odłamem ..... Vasilkowa gdy byłas w potrzebie to wiedziałaś , gdzie Kamelia ? a teraz co pokazujesz ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wattcher Widzę, że ten psychiatra jest ci niezbędnie potrzebny. Ja do ciebioe się nie odezwalam a ty wyskakujesz z tekstem, ktory jest obrazem twojej osobowości. Jesteś stracony, wattcher.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×