Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

Dlaczego w biblii nie jest napisane że Adam i Ewa mieli jeszcze wiecej dzieci niż dwójkię? A co było pierwszę Nicośc potem świat w 6dni i pierwsi ludzie... czy tak naprawę pochodzimy od małpy i najpierw byli dinozaury...a podczas ewolucj się zmienialiśmy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Synami Adama i Ewy byli Kain i Abel. Gdy Abel został zabity przez Kaina, Adam i Ewa doczekali się trzeciego syna - Seta. O innych potomkach brak konkretnych informacji w relacjach biblijnych; Księga Rodzaju podaje, że po urodzenia Seta Adam miał synów oraz córki. Adam według Biblii żył 930 lat (Rdz 5,5).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chrześcijanin miłuje bliźniego ale czuje niechęć, wstret, do grzechu- czyli do: mordowania, krzywdzenia itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkich Świętych (łac. festum omnium sanctorum) – chrześcijańska uroczystość obchodzona 1 listopada ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych. W dniu tym przypomina się nie tylko osoby oficjalnie uznane za święte i takimi ogłoszone, ale przede wszystkim ludzi, których życie nacechowane było świętością. Jest to także święto wszystkich, dla których celem jest życie prowadzące do zbawienia. z wikipedii bardzo lubię to święto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy oddali swoje życie dla wiary w Chrystusa, a których nie wspomniano ani w martyrologiach miejscowych, ani w kanonie Mszy Świętej. W III wieku rozpowszechniła się tradycja przenoszenia całych relikwii świętych, lub ich części, na inne miejsca. W ten sposób chciano podkreślić, że święci są własnością całego Kościoła. Kiedy w 610 papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza starożytną świątynię pogańską Panteon, kazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił tę budowlę na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Od tego czasu oddawano cześć wszystkim zmarłym męczennikom, w dniu 1 maja. Grzegorz III w 731 przeniósł tę uroczystość na dzień 1 listopada, a w 837 papież Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego rozszerzono to święto na cały Kościół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co z salomonem
„Jak Szeol wchłoniemy ich żywych i zdrowych tak jak schodzących do grobu!” (Przysł. 1:12). Słowa te stanowią sugestię przestępców skierowaną do innych, aby przyłączyli się do ich morderczych napadów na ofiary. Tu jest opisana nagła śmierć zazwyczaj spowodowana w takich okolicznościach. Żadna myśl o mękach nie może być wyczytana w tym wersecie. „Jej nogi zstępują ku śmierci, do Szeolu zmierzają jej kroki” (Przysł. 5:5) Werset ten mówi o złej kobiecie i jej praktykach. Tłumacze innych wydań Biblii przełożyli słowo Szeol na piekło, podczas gdy w poprzednim wersecie (1:12) na grób. W ten sposób czytelnicy są wprowadzani w błąd mniemając, że ludzie dobrzy, sprawiedliwi nie idą do piekła (Szeolu) a tylko źli, gdy tymczasem z poprzednio rozważanych wersetów wiemy, że zarówno źli jak i dobrzy idą do jednego miejsca - Szeolu. „Dom jej drogą jest do Szeolu, co w podwoje śmierci prowadzi” (Przysł. 7:27). Z treści wynika, że Szeol i śmierć są synonimami. „Nie myśli się o tym, że tam bawią zmarli, jej zaproszeni - w głębinach Szeolu” (Przysł. 9:18). Tu goście kobiety lekkich obyczajów potraktowani są jako zmarli. Pismo św. przedstawia wszystkich grzeszników jako będących umarłymi w upadkach i grzechach. „Szeol i Otchłań są jawne dla Pana, o ileż bardziej serca synów ludzkich” (Przysł. 15:11). (Inne tłumaczenia zamiast słowa otchłań, podają zatracenie) Tu też nie ma żadnej myśli o mękach. „Dla mądrego droga życia - w górę, by uniknąć Szeolu, co w dole” (Przysł. 15:24). „Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Przysł.23:14). Myślą dwu ostatnich wersetów jest, że przez mądre postępowanie i dobre wychowanie życie będzie przedłużone i uchronione od przedwczesnej śmierci. „Szeol i zatrata niesyte, niesyte i oczy człowieka” (Przysł. 27:20). To oznacza, że nie ma granic aby się śmierć nasyciła. „Trzy rzeczy są nigdy niesyte, cztery nie mówią: "Dość". Szeol, niepłodne łono. ziemia wody niesyta, ogień co nie mówi: "Dość"” (Przysł. 50:15,16). Znaczenie tego wersetu w odniesieniu do Szeolu jest takie samo, jak poprzedniego, t.j. że stan śmierci nigdy nie może być zaspokojony - tam zmieszczą się wszyscy. „Każdego dzieła, które twa ręka napotyka podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz” (Kohl. 9:10). Tu jest bardzo jasne określenie czym jest Szeol, a mianowicie, że jest stanem nieświadomości i każdy do niego idzie. „...a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol” (Pieśni 8:6). Tu jest dobre porównanie zazdrości do Szeolu, który jest bezwzględny i każdego przyjmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salomon madry
„Jak Szeol wchłoniemy ich żywych i zdrowych tak jak schodzących do grobu!” (Przysł. 1:12). Słowa te stanowią sugestię przestępców skierowaną do innych, aby przyłączyli się do ich morderczych napadów na ofiary. Tu jest opisana nagła śmierć zazwyczaj spowodowana w takich okolicznościach. Żadna myśl o mękach nie może być wyczytana w tym wersecie. „Jej nogi zstępują ku śmierci, do Szeolu zmierzają jej kroki” (Przysł. 5:5) Werset ten mówi o złej kobiecie i jej praktykach. Tłumacze innych wydań Biblii przełożyli słowo Szeol na piekło, podczas gdy w poprzednim wersecie (1:12) na grób. W ten sposób czytelnicy są wprowadzani w błąd mniemając, że ludzie dobrzy, sprawiedliwi nie idą do piekła (Szeolu) a tylko źli, gdy tymczasem z poprzednio rozważanych wersetów wiemy, że zarówno źli jak i dobrzy idą do jednego miejsca - Szeolu. „Dom jej drogą jest do Szeolu, co w podwoje śmierci prowadzi” (Przysł. 7:27). Z treści wynika, że Szeol i śmierć są synonimami. „Nie myśli się o tym, że tam bawią zmarli, jej zaproszeni - w głębinach Szeolu” (Przysł. 9:18). Tu goście kobiety lekkich obyczajów potraktowani są jako zmarli. Pismo św. przedstawia wszystkich grzeszników jako będących umarłymi w upadkach i grzechach. „Szeol i Otchłań są jawne dla Pana, o ileż bardziej serca synów ludzkich” (Przysł. 15:11). (Inne tłumaczenia zamiast słowa otchłań, podają zatracenie) Tu też nie ma żadnej myśli o mękach. „Dla mądrego droga życia - w górę, by uniknąć Szeolu, co w dole” (Przysł. 15:24). „Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Przysł.23:14). Myślą dwu ostatnich wersetów jest, że przez mądre postępowanie i dobre wychowanie życie będzie przedłużone i uchronione od przedwczesnej śmierci. „Szeol i zatrata niesyte, niesyte i oczy człowieka” (Przysł. 27:20). To oznacza, że nie ma granic aby się śmierć nasyciła. „Trzy rzeczy są nigdy niesyte, cztery nie mówią: "Dość". Szeol, niepłodne łono. ziemia wody niesyta, ogień co nie mówi: "Dość"” (Przysł. 50:15,16). Znaczenie tego wersetu w odniesieniu do Szeolu jest takie samo, jak poprzedniego, t.j. że stan śmierci nigdy nie może być zaspokojony - tam zmieszczą się wszyscy. „Każdego dzieła, które twa ręka napotyka podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz” (Kohl. 9:10). Tu jest bardzo jasne określenie czym jest Szeol, a mianowicie, że jest stanem nieświadomości i każdy do niego idzie. „...a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol” (Pieśni 8:6). Tu jest dobre porównanie zazdrości do Szeolu, który jest bezwzględny i każdego przyjmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madrosc salomona
„Jak Szeol wchłoniemy ich żywych i zdrowych tak jak schodzących do grobu!” (Przysł. 1:12). Słowa te stanowią sugestię przestępców skierowaną do innych, aby przyłączyli się do ich morderczych napadów na ofiary. Tu jest opisana nagła śmierć zazwyczaj spowodowana w takich okolicznościach. Żadna myśl o mękach nie może być wyczytana w tym wersecie. „Jej nogi zstępują ku śmierci, do Szeolu zmierzają jej kroki” (Przysł. 5:5) Werset ten mówi o złej kobiecie i jej praktykach. Tłumacze innych wydań Biblii przełożyli słowo Szeol na piekło, podczas gdy w poprzednim wersecie (1:12) na grób. W ten sposób czytelnicy są wprowadzani w błąd mniemając, że ludzie dobrzy, sprawiedliwi nie idą do piekła (Szeolu) a tylko źli, gdy tymczasem z poprzednio rozważanych wersetów wiemy, że zarówno źli jak i dobrzy idą do jednego miejsca - Szeolu. „Dom jej drogą jest do Szeolu, co w podwoje śmierci prowadzi” (Przysł. 7:27). Z treści wynika, że Szeol i śmierć są synonimami. „Nie myśli się o tym, że tam bawią zmarli, jej zaproszeni - w głębinach Szeolu” (Przysł. 9:18). Tu goście kobiety lekkich obyczajów potraktowani są jako zmarli. Pismo św. przedstawia wszystkich grzeszników jako będących umarłymi w upadkach i grzechach. „Szeol i Otchłań są jawne dla Pana, o ileż bardziej serca synów ludzkich” (Przysł. 15:11). (Inne tłumaczenia zamiast słowa otchłań, podają zatracenie) Tu też nie ma żadnej myśli o mękach. „Dla mądrego droga życia - w górę, by uniknąć Szeolu, co w dole” (Przysł. 15:24). „Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Przysł.23:14). Myślą dwu ostatnich wersetów jest, że przez mądre postępowanie i dobre wychowanie życie będzie przedłużone i uchronione od przedwczesnej śmierci. „Szeol i zatrata niesyte, niesyte i oczy człowieka” (Przysł. 27:20). To oznacza, że nie ma granic aby się śmierć nasyciła. „Trzy rzeczy są nigdy niesyte, cztery nie mówią: "Dość". Szeol, niepłodne łono. ziemia wody niesyta, ogień co nie mówi: "Dość"” (Przysł. 50:15,16). Znaczenie tego wersetu w odniesieniu do Szeolu jest takie samo, jak poprzedniego, t.j. że stan śmierci nigdy nie może być zaspokojony - tam zmieszczą się wszyscy. „Każdego dzieła, które twa ręka napotyka podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz” (Kohl. 9:10). Tu jest bardzo jasne określenie czym jest Szeol, a mianowicie, że jest stanem nieświadomości i każdy do niego idzie. „...a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol” (Pieśni 8:6). Tu jest dobre porównanie zazdrości do Szeolu, który jest bezwzględny i każdego przyjmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madrosc salomona
„Jak Szeol wchłoniemy ich żywych i zdrowych tak jak schodzących do grobu!” (Przysł. 1:12). Słowa te stanowią sugestię przestępców skierowaną do innych, aby przyłączyli się do ich morderczych napadów na ofiary. Tu jest opisana nagła śmierć zazwyczaj spowodowana w takich okolicznościach. Żadna myśl o mękach nie może być wyczytana w tym wersecie. „Jej nogi zstępują ku śmierci, do Szeolu zmierzają jej kroki” (Przysł. 5:5) Werset ten mówi o złej kobiecie i jej praktykach. Tłumacze innych wydań Biblii przełożyli słowo Szeol na piekło, podczas gdy w poprzednim wersecie (1:12) na grób. W ten sposób czytelnicy są wprowadzani w błąd mniemając, że ludzie dobrzy, sprawiedliwi nie idą do piekła (Szeolu) a tylko źli, gdy tymczasem z poprzednio rozważanych wersetów wiemy, że zarówno źli jak i dobrzy idą do jednego miejsca - Szeolu. „Dom jej drogą jest do Szeolu, co w podwoje śmierci prowadzi” (Przysł. 7:27). Z treści wynika, że Szeol i śmierć są synonimami. „Nie myśli się o tym, że tam bawią zmarli, jej zaproszeni - w głębinach Szeolu” (Przysł. 9:18). Tu goście kobiety lekkich obyczajów potraktowani są jako zmarli. Pismo św. przedstawia wszystkich grzeszników jako będących umarłymi w upadkach i grzechach. „Szeol i Otchłań są jawne dla Pana, o ileż bardziej serca synów ludzkich” (Przysł. 15:11). (Inne tłumaczenia zamiast słowa otchłań, podają zatracenie) Tu też nie ma żadnej myśli o mękach. „Dla mądrego droga życia - w górę, by uniknąć Szeolu, co w dole” (Przysł. 15:24). „Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Przysł.23:14). Myślą dwu ostatnich wersetów jest, że przez mądre postępowanie i dobre wychowanie życie będzie przedłużone i uchronione od przedwczesnej śmierci. „Szeol i zatrata niesyte, niesyte i oczy człowieka” (Przysł. 27:20). To oznacza, że nie ma granic aby się śmierć nasyciła. „Trzy rzeczy są nigdy niesyte, cztery nie mówią: "Dość". Szeol, niepłodne łono. ziemia wody niesyta, ogień co nie mówi: "Dość"” (Przysł. 50:15,16). Znaczenie tego wersetu w odniesieniu do Szeolu jest takie samo, jak poprzedniego, t.j. że stan śmierci nigdy nie może być zaspokojony - tam zmieszczą się wszyscy. „Każdego dzieła, które twa ręka napotyka podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz” (Kohl. 9:10). Tu jest bardzo jasne określenie czym jest Szeol, a mianowicie, że jest stanem nieświadomości i każdy do niego idzie. „...a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol” (Pieśni 8:6). Tu jest dobre porównanie zazdrości do Szeolu, który jest bezwzględny i każdego przyjmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madrosc salomona
Każdy z nas uczestniczył w ceremonii pogrzebowej. Szczególnie wtedy, gdy stoimy nad grobem, zastanawiamy się, co stało się ze zmarłą osobą. Gdzie są nasi przyjaciele i wrogowie, święci i bezbożni a także ci zwykli, przeciętni ani święci, ani bezbożni? Jest to pytanie o nasze przeznaczenie. Pytanie, które kształtuje nasze życie. Odpowiedź na nie daje nam siłę, zaufanie, odwagę, pomaga podejmować słuszne decyzje życiowe. "Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. (...) Bo Dawid nie wstąpił do nieba." Dz. Ap. 2,29-34 "I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego." Jan 3,13 Każda religia, łącznie z chrześcijańską daje różne odpowiedzi na temat losów człowieka po śmierci. Z pewnością każdy z nas wie, iż najczęstszą odpowiedzią na to pytanie w naszej rzeczywistości będzie wysłanie do nieba, czyśćca lub piekła w zależności od życia umarłego. Wedlug tych wierzeń do nieba trafiają osoby prowadzące świątobliwe życie, pełne poświęceń. Osoby świadomie sprzeciwiające się nauce Kościoła, idą do piekła. Jeszcze niedawno było to miejsce, w którym smażyły się przez wieczność dusze w ogniu piekielnym, a dziś po doświadczeniu Holokaustu mówi się, że osoby będące w piekle cierpią w sposób psychiczny z powodu niemożności oglądania chwały Bożej. Czyż cierpienia psychiczne nie są bardziej uciążliwe niż fizyczne? Czy jest sprawiedliwym karać za krótkie życie, nawet jeżeli ono było bardzo grzeszne, wieczną torturą? Na szczęście większość osób, wg nauki Kościoła Rzymsko-Katolickiego trafia po śmierci do czyśćca - do miejsca pokuty, smutku i niedoli, które przygotowuje duszę do życia w niebie. Z kolei protestanci nie znajdując argumentów biblijnych na istnienie czyśćca odrzucili go, kierując ludzi po śmierci do nieba lub do piekła. Powszechnie wierzy się, że wiele osób, które nie mogły się zapoznać z Chrystusem trafia także do piekła, ponieważ nieświadomość nie zbawia. Niektórzy z protestantów powołując się na miłość Bożą twierdzą, że wszyscy po śmierci idą do nieba. Zastanówmy się natomiast przez chwilę, czy te wszystkie przedstawione powyżej teorie - będące przykładem wierzeń wielu ludzi - są sprawiedliwe, miłosierne i mądre?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos robia na serwerze
Każdy z nas uczestniczył w ceremonii pogrzebowej. Szczególnie wtedy, gdy stoimy nad grobem, zastanawiamy się, co stało się ze zmarłą osobą. Gdzie są nasi przyjaciele i wrogowie, święci i bezbożni a także ci zwykli, przeciętni ani święci, ani bezbożni? Jest to pytanie o nasze przeznaczenie. Pytanie, które kształtuje nasze życie. Odpowiedź na nie daje nam siłę, zaufanie, odwagę, pomaga podejmować słuszne decyzje życiowe. "Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. (...) Bo Dawid nie wstąpił do nieba." Dz. Ap. 2,29-34 "I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego." Jan 3,13 Każda religia, łącznie z chrześcijańską daje różne odpowiedzi na temat losów człowieka po śmierci. Z pewnością każdy z nas wie, iż najczęstszą odpowiedzią na to pytanie w naszej rzeczywistości będzie wysłanie do nieba, czyśćca lub piekła w zależności od życia umarłego. Wedlug tych wierzeń do nieba trafiają osoby prowadzące świątobliwe życie, pełne poświęceń. Osoby świadomie sprzeciwiające się nauce Kościoła, idą do piekła. Jeszcze niedawno było to miejsce, w którym smażyły się przez wieczność dusze w ogniu piekielnym, a dziś po doświadczeniu Holokaustu mówi się, że osoby będące w piekle cierpią w sposób psychiczny z powodu niemożności oglądania chwały Bożej. Czyż cierpienia psychiczne nie są bardziej uciążliwe niż fizyczne? Czy jest sprawiedliwym karać za krótkie życie, nawet jeżeli ono było bardzo grzeszne, wieczną torturą? Na szczęście większość osób, wg nauki Kościoła Rzymsko-Katolickiego trafia po śmierci do czyśćca - do miejsca pokuty, smutku i niedoli, które przygotowuje duszę do życia w niebie. Z kolei protestanci nie znajdując argumentów biblijnych na istnienie czyśćca odrzucili go, kierując ludzi po śmierci do nieba lub do piekła. Powszechnie wierzy się, że wiele osób, które nie mogły się zapoznać z Chrystusem trafia także do piekła, ponieważ nieświadomość nie zbawia. Niektórzy z protestantów powołując się na miłość Bożą twierdzą, że wszyscy po śmierci idą do nieba. Zastanówmy się natomiast przez chwilę, czy te wszystkie przedstawione powyżej teorie - będące przykładem wierzeń wielu ludzi - są sprawiedliwe, miłosierne i mądre?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakansdiugsb
Mając w pamięci przedstawione przykładowe wierzenia ludzi, zobaczmy co Pismo Święte mówi na ten temat. Prawda, którą możemy tam znaleźć jest prosta, logiczna, miłosierna i sprawiedliwa, wzbudzająca podziw i uwielbienie do Stwórcy z powodu swej harmonii. Jezus powiedział: "A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię, kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! (...) Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;" (Mateusz 5,39; 44) Apostoł Paweł przenosząc te słowa na nasze praktyczne życie napisał: "Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go" (Rzym 12,19-20). Czy Bóg, który dał nam takie przykazania w Swoim Słowie mógłby torturować swoich wrogów i to przez wieczność? Wszystkie powyższe teorie na temat losu człowieka po śmierci oparte są na przypuszczeniu, iż śmierć nie oznacza śmierci, że umrzeć oznacza wznieś się na wyższy poziom życia istoty duchowej. Stwórca w Edenie powiedział do Adama: z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. Na co szatan zwodząc Ewę powiedział: "Na pewno nie umrzecie!" (Rodzajów 2,17; 3,4) To zaskakujące, jak wszystkie religie łącznie z animistycznymi powielają zgodnie kłamstwo szatana twierdząc, że umiera tylko ciało, będące tymczasowym mieszkaniem duszy, która jest nieśmiertelną. Biblia opisuje śmierć jako stan nieistnienia, niebytu, w którym nie ma radości ani smutku, przyjemności ani cierpień. Mędrzec Boży tak pisze: Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu (grobie), do którego ty zdążasz (Koh 9,10). Apostoł Paweł w 1 liście do Koryntian 15 rozdziale i 18 wersecie pisze, że jeśli nie ma zmartwychwstania, na które oczekiwał w przyszłości, to wierni chrześcijanie „poszli na zatracenie". Gdzie na zatracenie: w niebie, piekle czy czyśćcu? Z pewnością nie tego naucza Apostoł Paweł. Gdyby nie śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa ludzkość nie mając nadziei zmartwychwstania zginęłaby w grobie w stanie rozkładu, niebytu. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rzym 6,23). Zauważmy: zapłatą za grzech jest śmierć a nie męki wieczne! Nigdzie w Piśmie Świętym nie znajdziemy prostej, jasnej wzmianki by karą za grzech były tortury. Prochem jesteś i w proch się obrócisz - tak brzmiał wyrok Boży. Z powodu grzechu Adam utracił nie tylko życie, ale także swój rajski dom, społeczność z Bogiem a w to miejsce otrzymał choroby, ból, smutek i ciężką pracę. Cała ludzkość odziedziczyła po nim słabości fizyczne, umysłowe i moralne, staliśmy się wzdychającym stworzeniem (Rzym 8,22). Jakimż okrutnym musiałby być Wszechmocny Bóg, by dołożyć do tych utrapień jeszcze męki po śmierci, obojętnie czy tymczasowe w czyśćcu, czy wieczne w piekle! Bóg jak miłujący Ojciec dopuścił, aby Adam sprzeciwił się Jego woli, byśmy jako jego potomkowie poznawszy skutki grzechu, kiedyś po zmartwychwstaniu świadomie wybrali posłuszeństwo Bogu. Przypatrzmy się mądrości Bożej. Potępił On wszystkich z powodu nieposłuszeństwa jednego człowieka, naszego praojca, aby okazać miłosierdzie wszystkim dzięki posłuszeństwu i śmierci Syna Bożego - Jezusa Chrystusa. Zostaliśmy skazani na śmierć bez naszej woli i udziału i także zostaliśmy wykupieni ze śmierci bez naszej woli i udziału. Pismo Święte naucza o zmartwychwstaniu i nadejściu Królestwa Bożego, w którym każdy powstały z grobu człowiek będzie miał szansę udowodnienia swego posłuszeństwa Wszechmocnemu tu na ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igscbksnAMlkj
Mając w pamięci przedstawione przykładowe wierzenia ludzi, zobaczmy co Pismo Święte mówi na ten temat. Prawda, którą możemy tam znaleźć jest prosta, logiczna, miłosierna i sprawiedliwa, wzbudzająca podziw i uwielbienie do Stwórcy z powodu swej harmonii. Jezus powiedział: "A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię, kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! (...) Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;" (Mateusz 5,39; 44) Apostoł Paweł przenosząc te słowa na nasze praktyczne życie napisał: "Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go" (Rzym 12,19-20). Czy Bóg, który dał nam takie przykazania w Swoim Słowie mógłby torturować swoich wrogów i to przez wieczność? Wszystkie powyższe teorie na temat losu człowieka po śmierci oparte są na przypuszczeniu, iż śmierć nie oznacza śmierci, że umrzeć oznacza wznieś się na wyższy poziom życia istoty duchowej. Stwórca w Edenie powiedział do Adama: z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. Na co szatan zwodząc Ewę powiedział: "Na pewno nie umrzecie!" (Rodzajów 2,17; 3,4) To zaskakujące, jak wszystkie religie łącznie z animistycznymi powielają zgodnie kłamstwo szatana twierdząc, że umiera tylko ciało, będące tymczasowym mieszkaniem duszy, która jest nieśmiertelną. Biblia opisuje śmierć jako stan nieistnienia, niebytu, w którym nie ma radości ani smutku, przyjemności ani cierpień. Mędrzec Boży tak pisze: Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu (grobie), do którego ty zdążasz (Koh 9,10). Apostoł Paweł w 1 liście do Koryntian 15 rozdziale i 18 wersecie pisze, że jeśli nie ma zmartwychwstania, na które oczekiwał w przyszłości, to wierni chrześcijanie „poszli na zatracenie". Gdzie na zatracenie: w niebie, piekle czy czyśćcu? Z pewnością nie tego naucza Apostoł Paweł. Gdyby nie śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa ludzkość nie mając nadziei zmartwychwstania zginęłaby w grobie w stanie rozkładu, niebytu. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rzym 6,23). Zauważmy: zapłatą za grzech jest śmierć a nie męki wieczne! Nigdzie w Piśmie Świętym nie znajdziemy prostej, jasnej wzmianki by karą za grzech były tortury. Prochem jesteś i w proch się obrócisz - tak brzmiał wyrok Boży. Z powodu grzechu Adam utracił nie tylko życie, ale także swój rajski dom, społeczność z Bogiem a w to miejsce otrzymał choroby, ból, smutek i ciężką pracę. Cała ludzkość odziedziczyła po nim słabości fizyczne, umysłowe i moralne, staliśmy się wzdychającym stworzeniem (Rzym 8,22). Jakimż okrutnym musiałby być Wszechmocny Bóg, by dołożyć do tych utrapień jeszcze męki po śmierci, obojętnie czy tymczasowe w czyśćcu, czy wieczne w piekle! Bóg jak miłujący Ojciec dopuścił, aby Adam sprzeciwił się Jego woli, byśmy jako jego potomkowie poznawszy skutki grzechu, kiedyś po zmartwychwstaniu świadomie wybrali posłuszeństwo Bogu. Przypatrzmy się mądrości Bożej. Potępił On wszystkich z powodu nieposłuszeństwa jednego człowieka, naszego praojca, aby okazać miłosierdzie wszystkim dzięki posłuszeństwu i śmierci Syna Bożego - Jezusa Chrystusa. Zostaliśmy skazani na śmierć bez naszej woli i udziału i także zostaliśmy wykupieni ze śmierci bez naszej woli i udziału. Pismo Święte naucza o zmartwychwstaniu i nadejściu Królestwa Bożego, w którym każdy powstały z grobu człowiek będzie miał szansę udowodnienia swego posłuszeństwa Wszechmocnemu tu na ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbhncmslk
Pismo Święte naucza o zmartwychwstaniu i nadejściu Królestwa Bożego, w którym każdy powstały z grobu człowiek będzie miał szansę udowodnienia swego posłuszeństwa Wszechmocnemu tu na ziemi. Opisując ten czas Chrystus powiedział przy okazji wskrzeszenia Łazarza: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym (Jan 11,23-24). Wskrzeszenie Łazarza odzwierciedla sposób powstania z martwych w dniu ostatecznym. Wkrótce nadejdzie czas, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą (Jan 5,25). Obudzeni będą mieli możliwość stopniowo podnosić się z obecnej degradacji umysłowej, moralnej, fizycznej, do doskonałości, którą miał Adam w Raju. W tym czasie największy przeciwnik Boży nie będzie mógł wpływać na umysły ludzkie, zło będzie karane a dobro nagradzane. Dzieło zmartwychwstania Apostoł Piotr określił jako „czas odnowienia wszystkich rzeczy" lub jak podają inne tłumaczenia „naprawienia wszystkich rzeczy" a Apokalipsa nazywa ten okres Tysiącletnim królowaniem Chrystusa wraz z Kościołem (Dz. Ap. 3,21; Apokalipsa 20,2-6). Nie oznacza to oczywiście uniwersalnego wiecznego życia dla wszystkich. Pismo Święte uczy, że kto odrzuci sposobność życia wg woli Bożej w Tysiącleciu zostanie wytracony spośród ludzkości we drugiej wiecznej śmierci. Pan strzeże wszystkich, którzy Go miłują, a wytępi wszystkich występnych pisze psalmista (Psalm 145,20).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsjfnmlso
Czy wobec tego nikt z ludzi nie trafia po śmierci do nieba? Czy wszyscy będą mogli żyć tylko na ziemi? Oczywiście, że nie! Biblia wielokrotnie wspomina o nadziei życia w niebie jako istota duchowa, niematerialna. Jezus Chrystus pocieszał uczni, mówiąc: Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mateusz 5,12). Jest to jednak nagroda przewidziana dla małej garstki ludzi, będących prawdziwymi naśladowcami Chrystusa. Dla tych, którzy nazwani są Kościołem lub Małą Trzódką. Chrystus odchodząc do nieba powiedział swoim uczniom, że w domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem (Jan 14,2). Jest to nagroda dla gorliwych naśladowców Chrystusa, dla tych, którzy żyją na przekór złemu prądowi tego świata. Są to ci, którzy cierpią dla sprawiedliwości i miłują swoich nieprzyjaciół. Dostaną oni po zmartwychwstaniu, zwanym pierwszym, nowe życie na wyższym poziomie istot duchowych. Czytając Pismo Święte znajdziemy w nim logiczną i harmonijną odpowiedź na pytanie: Gdzie są umarli? Śmierć, będąca karą za nieposłuszeństwo Bogu jest unicestwieniem, stanem niebytu. Z łaski Bożej Jezus Chrystus złożył okup dając ludziom nadzieję zmartwychwstania, czyli powrotu do życia na ziemi. Zanim obietnica ta się wypełni, Chrystus wybierze z ludu wiernych Mu naśladowców, którzy po zmartwychwstaniu jako istoty duchowe będą w Tysiącleciu razem z nim doprowadzać cały rodzaj ludzki do doskonałości. W zależności od stanu upadku, w jakim znajdował się człowiek w chwili śmierci będzie mu łatwiej lub trudniej dojść do doskonałości utraconej przez Adama. Jeżeli ktoś w ciągu 1000 lat nie zdoła pozbyć się grzechu lub nie będzie chciał służyć Bogu zostanie zniszczony w drugiej śmierci. Taki plan postępowania z ludźmi pokazuje nam Stwórcę mądrego, sprawiedliwego i miłosiernego. Niechaj będzie to zachętą dla nas byśmy prowadzili życie pobożne. Niechaj nasze myśli jak najczęściej kierują się ku Słowu Żywota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak smutno
nikt tu nie zaglada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaw9
Tyle sie ostatnio mówi na temat roku 2012 i końcu świata. Nasuwa mi się pytanie - dlaczego Bóg miałby niszczyc to,co stworzył? Przecież jest miłosierny, kocha człowieka i świat. Tłumacze sobie to w ten sposób,że co ma być, to będzie i to On o tym zadecyoduje,a nie jakaś przepowiednia czy przypuszczenia ludzi.Jednak jakiś strach we mnie jest... co wy o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak smutno
nikt nie zna daty konca swiata. Jedyni, ktorzy staraja sie wyprzedzic pana Boga to Jehowi. Juz bylo kilka dat wyliczonych przez nich. Cieszmy sie zyciem i kochajmy Boga. Dal nam świat z miłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaw9
życie to najwspanialszy dar jaki dostalismy.Szkoda tylko,że niektórzy o tym zapominają i jest tyle zła na świecie... Ja się cieszę każdą chwilą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak smutno
tez tak myślę cieszmy się życiem i bierzmy je całymi garsciami dziękując Panu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gniew bozy
milosierny jak to rozumiec jest jak nas do siebie zabierze czy pozwoli sie nam męczyć na tym świecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda ze tak wielu ludzi nie
potrafi dziękować Bogu za jego ogromną miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje...szkoda !!! Ale tak naprawdę to ludzie nie są nauczeni dziękować Bogu za cokolwiek. Nawet niektórzy wręcz twierdzą, że nie mają za co Bogu dziękować...I to jest żałosne...!!! "Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ TY stworzyłeś wszystko, i z woli Twojej wszystko zaistniało"- Objawienie 4:11;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt nie zna daty konca swiata. Jedyni, ktorzy staraja sie wyprzedzic pana Boga to Jehowi. Juz bylo kilka dat wyliczonych przez nich. A możesz podać przykłady dat , które ŚJ ustalali jako tzw. koniec świata? Jeśli coś twierdzisz to poprzyj do wiarogodnymi przykładami,pamiętając o przykazaniu :"Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu". Ja z kolei znam kilka dat '"niby" końca świata ustalanych przez wyznawców najróżniejszych religii chrześcijańskich i nie chrześcijańskich. Między innymi "proroctwa", które co i rusz są wydawane przez Katolików, Zielonoświątkowców, Adwentystów dnia 7 itp. I nikt nie ma do nich pretensji o to, że pragną wyprzedzać Pana Boga. W Biblii są podane KONKRETNE znaki po których naśladowcy Chrystusa maja poznać,że zbliża się koniec. I to , że ŚJ o tych znakach mówią wcale nie oznacza tego, że ustalają daty. Bądźmy obiektywni !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnią datą jehowych
był rok 2000, poczytaj ksiązki na temat Knora czy Russela. Ci ludzie założyli sektę zwana świadkami Jehowy. Trzepali kasę z naiwnych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i jeszcze to
Sensacje świadków Jehowy Wywody jehowitów wydają się logiczne, proste i oparte na Biblii; w dodatku słyszymy wiele nieznanych nam greckich i hebrajskich wyrazów i przyjmujemy ich argumentację z powodu braku wiedzy. Zaczynamy wątpić: a może faktycznie Kościół nas oszukuje? Kiedy rozmawiamy ze świadkami Jehowy lub czytamy Strażnicę, dowiadujemy się o wielu sensacjach, które zawiera Pismo św. i które podobno ukrywa przed nami Kościół. Dla ludzi nie znających Pisma Św. i prawd wiary, które objawił nam Jezus Chrystus, objaśnienia jehowitów wydająsię logiczne, proste i oparte na Biblii; w dodatku słyszymy wiele nieznanych nam greckich i hebrajskich wyrazów i przyjmujemy ich argumentację z powodu braku wiedzy. Zaczynamy wątpić: a może faktycznie Kościół nas oszukuje? Tymczasem świadkowie Jehowy pouczają nas o sprawach, jakie bez trudu możemy sprawdzić, sięgając do rzetelnych, naukowych opracowań. Najprościej jest przekonać się o braku spójności i logiki "świadków", jeżeli zweryfikujemy "rewelacje" dotyczące Imienia Boga, końca świata i ukrzyżowania. Jak brzmi Imię Boga? Pierwszą sensacją, która pozwoliła jehowitom zgromadzić nowych wyznawców, było "ujawnienie" Imienia Bożego. Według "świadków" Kościół ukrywa przed ludźmi prawdziwe Imię Boga, objawione Mojżeszowi. Według nich imię to brzmi, Jehowa", bo tak jest napisane w Biblii hebrajskiej. Okazuje się jednak, że to nie taka prosta sprawa. Owszem, to prawda, że w Biblii jest napisane "Jehowa", ale prawdą ogólnie znaną jest również to, iż to Imię brzmi zupełnie inaczej. Każdy, kto poznał podstawy hebrajszczyzny, wie, że język ten posługuje się pismem spółgłoskowym. Znaczy to, że pierwotnie alfabet hebrajski w ogóle nie zawierał samogłosek, a struktura tego języka umożliwia pisanie i czytanie bez ich zastosowania. Dla przykładu: wyraz gewer (mężczyzna) zapisuje się tylko literami gimel-bet-resz (GWR), wyraz kadosz (święty) - literami kof-dalet-szin (KDSZ) itd. Z reguły z kontekstu wynika, jak należy czytać dany wyraz i co on oznacza w konkretnym przypadku, jednak czasami znaczenie słowa zależy od samogłosek. Na przykład aby zapisać hebrajskie słowo gibor (potężny, wielki), użylibyśmy tych samych liter GWR, a wyraz kodesz (to, co święte) zapisalibyśmy identycznie jak kadosz: KDSZ. Oczywiście taki sposób zapisu nieuchronnie prowadzi do nieporozumień i żydowscy mędrcy zauważyli to już w starożytności. Dlatego w czasach talmudycznych został stworzony system znaków (kombinacje kropek i kresek), za pomocą którego każde słowo w Biblii hebrajskiej otrzymało symbole oznaczające samogłoski; dzięki temu każde z tych słów można już było przeczytać i zrozumieć niezależnie od kontekstu. Jedynym wyjątkiem było właśnie Imię Boże. Dlaczego? Otóż jak wiadomo z historii, Izrael bardzo przestrzegał przykazania,,Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy", a zwłaszcza przejmował się groźbą, że "Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy" (Wj 20, 7). Wypowiadanie Imienia Bożego w życiu codziennym uważano za niedopuszczalne bezczeszczenie świętości Bożej, w związku z czym już w czasach Jezusa Imię Boga wymawiał tylko arcykapłan, składając raz w roku ofiarę w Miejscu Najświętszym. W każdej innej sytuacji Żydzi zastępowali je słowem Adonai (Pan) albo Haszem (imię). Z tego właśnie powodu powstało coś, co wprowadziło w błąd jehowitów. Mianowicie w starożytnym tekście Biblii Imię Boga pojawia się wielokrotnie i jest zapisane za pomocą czterech liter oznaczających spółgłoski: jud-he-waw-he. Uczeni żydowscy, którzy dokładnie wiedzieli, jak należy wymawiać Imię Pańskie, nie wpisali pomiędzy J, H, W i H odpowiednich znaków symbolizujących samogłoski, tylko umieścili przy nich litery: 'a, o oraz a, sugerujące wymawianie zamiast Imienia słowa Adonai. Nikomu to nie przeszkadzało, dopóki "świadkowie" nie ogłosili swojej "rewelacji". Otóż przeczytali oni to, co zobaczyli, jako: JeHoWaH, nie mając zielonego pojęcia o tym, że owe samogłoski pochodzą od zupełnie innego wyrazu! To "sensacyjne odkrycie" Imienia Bożego w tekście oryginalnym spowodowało zamieszanie w umysłach wielu ludzi, którzy uciekli z "heretyckich" Kościołów i przyłączyli się do świadków Jehowy. Jeżeli jednak o mnie chodzi,to ja w żaden sposób nie mogę zaufać w sprawach wiary ludziom, którzy z powodu braku elementarnej wiedzy tworzą "sensacyjne" odkrycia. To przecież tak, jak gdyby nagle jakiś historyk w Polsce odkrył "prawdziwe" imię Piasta Kołodzieja, ukrywane przed ludzkością, które brzmi "Posotiej" - bo połączył spółgłoski "Piasta" z samogłoskami "Kołodzieja"... Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że choć - poznawszy przytłaczające dowody uczonych (między innymi katolickich) na kompletną fałszywość swej interpretacji przytoczonego wyżej zapisu — "Świadkowie" już się nie upierająprzy tym dziwacznym brzmieniu Imienia Bożego, to jednak nadal uważają siebie za "Świadków JeHoWy", mimo że przecież wiedzą, jakim nonsensem jest odkryty przez nich "sensacyjny" zlepek liter dwóch całkowicie różnych słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i jeszcze to ciąg dalszy
Ile może być końców świata? Sprawy "końców świata" w ogóle bym nie poruszał, gdyby nie fakt, że dzisiaj jehowici nader skrzętnie pomijają ten niesławny epizod w swojej historii. W ciągu zaledwie stu lat wyznaczali oni kilkanaście "końców śwjata" - i wszystko to jedynie po to, by się przekonać, że "nikt nie zna dnia ani godziny" (zob. Mt 25, 13). Czy warto więc zrywać z Kościołem, przechodzić do świadków Jehowy i przez sto lat wierzyć w kolejne "daty końca świata" - tylko po to, by ostatecznie dojść do wniosku, że nauczanie Kościoła w tej kwestii jest biblijne i nieomylne? I z drugiej strony: jeżeli po tylu wpadkach z "końcem świata" ktoś zaczyna mnie pouczać o życiu wiecznym, zmartwychwstaniu, duszy i innych sprawach ostatecznych, to czy mogę mu zaufać? Dla mnie sprawa jest jednoznaczna: koniec świata albo był, albo go nie było. Jeżeli święty Piotr pisze, że "niebiosa z wielkim trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone ogniem stopnieją, a ziemia i rzeczy, które są na niej, spalone będą" (2 P 3, 10) - to moim zdaniem koniec świata jeszcze nie nastąpił. Ostatecznie jestem jednak na tyle otwarty, że mógłbym przyjąć, iż jakiś tam niewidzialny koniec świata nastąpił, że Jezus objął władzę gdzieś tam w niebie - chciałbym jednak wiedzieć, jak to się ma do kilkunastu "końców świata" wyznaczonych przez świadków Jehowy. Bo przecież jeżeli nastąpiło to w 1914 roku, to dlaczego wyznaczano przez tyle lat po tym kolejne "końce świata"? A jeżeli świat się skończył w 1975 roku, to po co te sensacje z rokiem 1914 i 1989? Zastanawiające jest, jak zacięcie cały świat przeciwstawia się nieomylności papieża. Jednakże ludzie ci zapominają przy tym, iż papieska nieomylność jest związana wyłącznie z definiowaniem prawd wiary, które zostały objawione nam przez Boga. Kiedy natomiast świadkowie Jehowy ogłaszają "co trzy lata koniec świata" - i to za każdym razem już ten "prawdziwy", "ostateczny" - nadal znajdują się ludzie gotowi wierzyć w ich nieomylność... Rzymski krzyż czy "żydowski" pal? Równie łatwo jest zweryfikować naukę jehowitów o palu. Mianowicie według wyznawców tej sekty Pana Jezusa nie ukrzyżowano, tylko wbito Go na pal. Dowodem tego ma rzekomo być wzmianka o wężu na pustyni, którą posłużył się sam Pan Jezus (zob. J 3,14). "Wąż był wbity na pal - twierdzą "świadkowie" - więc i Jezus musiał być wbity na pal, a nie na krzyż". Z tym palem są jednak związane dwa problemy historyczne: pierwszy z nich dotyczy Rzymian, a drugi - chrześcijan pierwszych stuleci. Jeżeli chodzi o Rzymian, to trzeba w tym miejscu przypomnieć, że oni nie znali takiej egzekucji jak wbijanie na pal. Wprowadzili ukrzyżowanie jako haniebną kaźń na długo przed ukrzyżowaniem Chrystusa i praktykowali je jeszcze długo po Jego śmierci. Źródła historyczne zawsze opisują rzymski krzyż jako cna składający się z ramienia pionowego (łac. stipes lub staticulum) oraz poziomego (łac. patibulum). Z reguły belka pionowa była na stałe utwierdzona w miejscu, gdzie dokonywano egzekucji - po to, by przypominać ludności o tym, kto tu rządzi. Belkę poziomą natomiast skazany musiał nieść sam. Nad głową ukrzyżowanego (a nie nad złożonymi rękami skazańca, jak to się rysuje w Strażnicy) umieszczano titulus, czyli tabliczkę informującą o jego przewinieniu. Gdybyśmy chcieli przyjąć wersję ukrzyżowania proponowaną przez świadków Jehowy, musielibyśmy uwierzyć, że dla nieznanych przyczyn Piłat postąpił absolutnie wbrew rzymskim regulaminom, rezygnując z poprzecznej belki rzymskiego krzyża. Musielibyśmy uwierzyć również w to, że apostołowie, którzy - jak pamiętamy - pochodzili z niższych warstw społecznych, wysłali do Piłata poselstwo z prośbą o uwzględnienie Jezusowej aluzji do miedzianego węża i wbicie Zbawiciela na pal zamiast przybicia Go do krzyża - i że Piłat tę ich prośbę wykonał. Albo że sam Jezus wybłagał u Piłata łaskę bycia żywcem wbitym na pal zamiast ukrzyżowania, bo tak napisał przed tysiącem lat Mojżesz w żydowskich księgach (choć Mojżesz akceptował jedynie wbicie na pal zwłok przestępców - zob. Pwt 21, 22-23). Musielibyśmy uwierzyć także i w to, że dla Jezusa specjalnie wyrwali z Golgoty staticulum i przynieśli je do pretorium, by On miał co nieść na Golgotę (a właściwie nie On, tylko Szymon z Cyreny). I w końcu musielibyśmy uznać za prawdę to, że te wszystkie udziwnienia zostały pominięte przez ewangelistów lub usunięte z Biblii przez zakłamanych księży katolickich - jedynie w tym celu, by świadkowie Jehowy mogli po dwóch tysiącach lat odkryć prawdę... Warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że w początkach istnienia nieomylnej sekty braci z Brooklynu ich symbolem był ów "pogański" krzyż skrzyżowany z koroną. Można go sobie obejrzeć na każdej nieomylnej publikacji wydawanej przez Stowarzyszenie Strażnicy aż do roku 1931. Dopiero potem się okazało, że Kościół oszukuje wiernych, każąc im wierzyć w śmierć Jezusa na krzyżu, a nieomylni "świadkowie" od zawsze są strażnikami Prawdy... Musimy jednak pamiętać, że według brooklińskiej wersji historii prawdziwy pal został zastąpiony fałszywym pogańskim krzyżem w IV stuleciu. Pomija się przy tym całkowicie fakt istnienia Kościołów chrześcijańskich daleko poza granicami Imperium Rzymskiego i poza zasięgiem chrześcijaństwa rzymskiego, które niosąc Ewangelię aż do Indii i Chin, głosiły "moc krzyża Chrystusowego" i nie wiedziały nic o żadnym palu. Świadectwo Tertuliana z roku 195 głosi, że chrześcijanie w czasie modlitwy wznoszą ręce z otwartymi dłońmi na wysokość barków, przybierając pozę Jezusa na krzyżu, a lecące ptaki rozpościerają skrzydła, przypominając kształt narzędzia męki Chrystusa. Jeżeli więc w II wieku chrześcijanie znali "prawdę o palu", to dlaczego nie składali rąk nad głową, jak to widzimy na obrazkach w Strażnicy? Co więcej, Justyn Męczennik ok. roku 135, opisując krzyż Chrystusa, porównuje go z różnymi znanymi czytelnikowi przedmiotami, z których żaden nie jest tylko pionowym palem. Również świadectwa archeologiczne potwierdzają używanie znaku krzyża przez gminy chrześcijańskie już w pierwszym wieku, zarówno w Pompejach, jak i na terenie Izraela (w Aradzie i Jerozolimie). Jeżeli więc "świadkowie" całkowicie kompromitują się w dziedzinie tak podstawowej wiedzy, bez większego trudu dostępnej dzisiejszemu człowiekowi, to jak mogą być autorytetem w zakresie wiedzy duchowej, ukrytej, niezrozumiałej? Jezus powiedział: "Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to j akżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?" (J 3, 12). Jak zatem mogą "świadkowie" zrozumieć duchowe przesłanie Biblii, kiedy negują niezaprzeczalne fakty historyczne, tradycję i wiedzę Kościoła? W moim przekonaniu to wygląda przecież tak, jakbym przyszedł na operację do lekarza, od którego usłyszę piękne teorie o zdrowiu człowieka, o medycynie i chirurgii, a czasami cytaty z łacińskich i greckich tekstów naukowych. Oczywiście, tym wszystkim mi on zaimponuje, ale kiedy poproszę go o zwykłe wypisanie recepty, okaże się, że ów medyk nie umie pisać nawet po polsku! A w trakcie dalszej rozmowy, kiedy spróbuję ustalić, co i jak on chce operować, odkryję, że człowiek ten nie odróżnia serca od wątroby... Powinienem chyba zadać sobie pytanie: czy jest w stanie mi w ogóle pomóc? Jak jego piękne teorie przełożą się na moje zdrowie, jeżeli on nie posiada podstawowego wykształcenia i elementarnej wiedzy o anatomii? Dokładnie to samo pytanie powinniśmy sobie zadać, zanim choć odrobinę przejmiemy się straszeniem, że Jehowa zniszczy wszystkich chrześcijan i ich Kościół. Zastanówmy się bowiem nad tym, jaką to wiedzę językową posiadają ludzie, którzy nie dość, że nawet nie umieją poprawnie odczytać Imienia Boga, to na dodatek, jeśli się im o tym powie, nadal uparcie obstają przy swojej wersji przez ponad sto lat. Czego mogą oni nas nauczyć o historii zbawienia, jeżeli zaprzeczają najbardziej oczywistym i ogólnie znanym faktom z historii powszechnej? Co oni mogą wiedzieć o przyszłym świecie, rzeczywistości duchowej i życiu wiecznym, jeśli już kilkanaście razy precyzyjnie wyznaczyli "ostateczną datę końca świata" - i dalej nie są pewni, czy on nastąpił, czy nie? Jak można zaufać im w sprawach ostatecznych, kiedy w sprawach doczesnych wykazują się najzupełniej elementarną ignorancją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekne przeczytajcie
Boże wlej we mnie swoją miłość Witam. Czytam kilka świadectw na portalu Adonai. Cieszę się, że są wśród nas tacy ludzie którzy doświadczyli bliskości Boga w swoim życiu i piszą o tym. Ja też chciałam opisać moje doświadczenia może i ja komuś dam coś przez to świadectwo. Moje problemy zaczęły się już dawno. Byłam osobą zamkniętą, nieśmiałą, często wolałam po prostu zostać sama bałam się zranienia. Byłam nadwrażliwa na wszystko. Myślałam o sobie bardzo negatywnie. Środowisko i osoby które mnie otaczały nie dawały mi zrozumienia i ciepła którego potrzebowałam. Czasem nawet utwierdzając mnie w takim a nie innym nastawieniu do siebie. Często powtarzałam sobie: Nienawidzę siebie, Jestem nikim. Zły pewnie już wtedy cieszył się z tego i miał łatwy dostęp do mnie. Byłam również poniżana, ośmieszana tylko dlatego, że byłam biedniej od innych ubrana czy też nie tak otwarta jak inni. To wszystko jakoś przylepił się do mnie było to bardzo przykre. Czasem był ktoś kto przepraszał a czasem nie bo jak komuś nie zależało to nie czuł takiej potrzeby. Muszę tu napisać, że masę rzeczy kierowanych np słów jest bardzo raniących i nieadekwatnych do osoby. To wszystko wykrzywia człowieka i jego własny obraz. Tym bardziej się blokowałam. W domu też nie było najlepiej, rodzina ciągle się kłócili o pieniądze których i tak nie było za wiele. Mimo otaczających ludzi uczucie samotności i wyobcowania. Zły wykorzystuje takie dziury w rodzinie: kłótnie, przekleństwa, żale, urazy. To tak bardzo boli. Nie byłam tego aż tak świadoma. Jako dziecko wysłuchiwałam żalów ojca - jego problemów nie moich i one też mnie obciążały. Powodowały że uczestniczę w konflikcie rodziców. Często chciałam tłumaczyć ale nic z tego. Co może dziecko wobec dwóch dorosłych ludzi którzy wciąż się kłócą - biernie słuchać i odchodzić w swój świat, blokować się aby nie czuć, aby nie czuć bo życie stało się zbyt przygnębiające, straszne. Rodzina staje się przepustką do wpuszczenia zła w życie człowieka. Myślę że zły to wszystko wykorzystuje te braki aby wmówić nam jacy jesteśmy marni. W szkole średniej zaczęłam słuchać muzyki metalowej. Spodobała mi się, brzmienie itp. Może odzwierciedlała moją złość, ból, żal wobec innych. Podobał mi się piosenki szczególnie mówiące o samotności bo tak się czułam. Mi był dobrze z tą samotnością bo po co ktoś ma mi wchodzić i moralizować albo mówić otwórz się. Często myślałam o śmierci. Za każdym razem jak czułam w sobie ból wyobrażałam sobie nuż który wbijam sobie w serce i przechodziło. Niestety serce bardziej mi krwawiło i rozdzierało ranę. Lubiłam tą muzykę kupiłam nawet kilka kaset. To było moje odreagowanie ja się w tym dobrze czułam tak mi się wydawało. Pamiętam raz, że przyszłam po szkole i położyłam się śniło mi się coś. Czyli byłam ja moja koleżanka i jakaś ciemna postać która wpatrywał się we mnie a później jakby wszedł we mnie, krzyczałam ale nikt mi nie pomógł. Obudziłam się z dziwnym wrażeniem realności. Pamiętam jak ksiądz na religii mówił o poście aby coś sobie postanowić. Chodziłam do kościoła i słuchałam mszy tak aż od Boga nie odeszłam. Wcześniej jak byłam na mszy przeklinałam i nie mogłam tego zatrzymać w sobie nie wiem do teraz czy to ze względu na jakiś stres. Postanowiłam sobie, że nie będę słuchała tej muzyki na czas 40 dni. Poszłam w Popielec do kościoła. Wszystko co mówił ksiądz drażniło mnie byłam zła ale słuchałam. O dziwo nie było tak trudno. Później rekolekcje. Na nich chciało mi się płakać ale równocześnie byłam zła tak bez przyczyny. Zaczełam bardziej rozmawiać z Bogiem opowiadać mu wszystko jak najlepszemu przyjacielowi. Byłam sama w pokoju i to mi nie przeszkadzało. Był wieczór. Nagle jakby ktoś mi podpowiedział: Boże wlej we mnie swoją miłość. I powtórzyłam to. Nagle poczułam na całym ciele jakąś siłę. I tak przez 5 min. Wyszłam z pokoju i trzęsłam się nie wiem czemu. Tej nocy jakoś zasnęłam. Pomyślałam sobie, że mam książkę: o. E. Tardiffa "Jezus Żyje" i zaczęłam czytać. Płakałam ja bóbr. W pewnym momencie odłożyłam książkę i poczułam jakąś dziwną siłę coś obcego i zaczęłam się bać. Przypomniałam sobie, że mam różaniec z którego dawno nie korzystałam. To było właśnie to co miałam zrobić zacząć modlić się na nim. Czułam, że coś mnie otacza coś agresywnego, nienawiść. Zły tak szybko nie odpuszcza. Byłam sama nie mogłam komuś powiedzieć, że mnie straszy. Nie mogłam spać. Jak zasypiałam to się budziłam z lękiem. Czasem patrzyłam na pokój aby nie zamknąć oczu bo gdybym zamknęła to wpadła bym w paraliż znieruchomienie. Często w takim stanie odczułam ból na plecach jakieś przyciskanie. Modliłam się i puszczało. Raz nawet usłyszałam słowa niewiadomego pochodzenia: Nikt Ci nie jest w stanie pomóc. A gdy po nich modliłam się słysz: Szatan robi z ciebie pożywkę. Miałam nawet takie wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy a ten wzrok mnie przenika mimo że jestem sama w pokoju. Zły atakuje w bezpośredni sposób i czasem poprzez innych. Po 40 dnia włączyłam sobie coś metalowego i czułam, że ta muzyka odbija się ode mnie. Byłam na koronce do Miłosierdzia Bożego. Chociaż przed wyjściem pomyślałam, że mogę zrobić to w domu, ale jednak poszłam. W kościele miałam ochotę wyjść zostałam. W pewnym momencie nie mogłam już mówić słów zaczęłam płakać, czułam ciepło. Jednak moje problemy nie skończyły się. Księdzu powiedziałam o tym. Wyszłam od niego i nagle takie silne myśli, że kłamałam że to jest nieprawda. Myślę, że przykre jest w tym wszystkim, że ludzie czasem widzą co się z nami dzieje mimo to zostawiają nas. Najgorsze jest to jak zaczyna się to co się przeżywa mimo że jest trudne i ciężkie podobać nam wtedy duch ma większy dostęp. Jak człowiek odchodzi wedy ten co nam wmawiał podtykał to co złe staje się naszym wrogiem. Po tym też wpadłam w depresje. Po prostu nikt fachowy mi nie pomógł. Zaczęłam się leczyć brałam tabletki przez 9 mies. 8 różnych i dałam sobie spokój. Później poszłam do innego lekarza to że mam nerwicę i depresje. Chodziłam na terapie. Trochę mi pomogło, ale nadal czuje taki dołek w sobie. Nawet pojechałam do ks. egzorcysty a on od razu mówi co mi jest. Jednak Bóg nie zostawia człowieka samego. Na nim trzeba swoje życie oprzeć bo sami z siebie nic nie możemy. Dał do ręki ogromną broń którą jest różaniec. W czasie tej modlitwy wychodziły ze mnie przekleństwa nie mogłam tego powstrzymać w sobie. Ważna jest rola spowiedzi. Dobrze mieć swojego spowiednika. Częste przyjmowanie komunii. Krzyż św. Benedykta, Cudowny medalik a nawet koronka na palcu. Ja taką nosze. Pamiętam jak przed wizytą u księdza jakby coś mi mówiło aby ściągnąć to, w ogóle przed wizytą u tego księdza płakać mi się chciało. Złego męczy modlitwa na różańcu. On chce wszystko wykrzywić. A Bóg walczy o człowieka. Nie mogę napisać, że byłam opętana bardziej dręczona bo nie mogłam spać. Nawet raz usłyszałam, że coś mi tam się wydarzy niedobrego jednak modliłam się i nic takiego się nie stało. Modle się każdego dnia. Najlepszą terapią jest modlitwa, adoracja, a najlepszą tabletką: Jezus eucharystyczny i wiara w to, że Bóg wszystko może. Zły nam chce wmówić że jesteśmy nikim, że nikt nam nie pomoże, zaczynamy przypominać sobie to co kiedyś powiedział i to jakby brało nad nami władze. Ja wszystkim przebaczyłam błogosławię i życzę wszystkiego dobrego, pozwalam odejść. Nie pozwalam powracać bo to są już śmieci to już nie jest moje jeśli przebaczyłam. Czasem jesteśmy obrzucani takimi śmieciami: bo ty kiedyś coś tam. Ja wcześniej tak robiłam, że widziałam osobie i to czy tamto mi się przypominał. Teraz tak nie chce, chce patrzeć na innych na nowo, bez urazy, bez żalu. Za bardzo wciągnęłam się w analizowanie krążenie w kółko wynajdywanie przyczyn. A przebaczenie wszystko ściera. Mimo tego, że ludzie czasem widzą nie reagują to Bóg widzi i ON pierwszy wystawia do nas pomocną dłoń. Ludzie może nas opuścili w według nich nie spełniamy ich oczekiwań, ale Bóg nigdy. Najbardziej bolesne dla Boga jest to, że tak bardzo się blokujemy przez jakieś słowa wydarzenie na niego jego miłość. Czasem tak płomienna miłość Boga jest najlepszym egzorcyzmem na nasze urazy, rany, blokady, nienawiść. Trzeba zerwać więzy łączące z przeszłością czy osobami z przeszłości bo jak nie przebaczysz to będziesz chory. Nie należy być na siłę upartym bo później żałuje się tego, a osoby które chciały nam pomóc dopiero teraz doceniamy. Jednak z Boża pomocą można wszystko odbudować. Myśle, że osoby depresyjne i nerwicowe potrzebują szczególnej ochrony, opieki. Wrażliwość jest łaską trudną łaską i trzeba w dobrym kierunku ją rozwijać. Pomyślałam też, że ludzie czasem nie wiedzą kogo ranią tak było z Jezusem. On przecież był zbawicielem osoba która im krzywdy nie zrobiła a oni go zabili. Bo sami potrzebowali tej pomocy to nasze grzechy, słabości mogą tak innych obciążyć świadomie i nieświadomie. Osoby słabsze potrzebują tych osób silniejszych. Całą przeszłość trzeba Bogu ofiarować i nie wracać do tego co był aby nie rozdrażniać samego siebie. Czasem mówię osobą o mszach uzdrawiających, ale odmawiają. Cóż mogę nagle jakaś wymówka. Bardziej wierzymy innym, tabletką, psychiatrą a co jeśli to zawiedzie przychodzimy do Boga. Bogu trzeba zaufać: przestać się tak motać, bronić bo on wie że sami z siebie nic nie możemy, rzucić mu się w ramiona On jest silniejszy i On jest twoim obrońcą. Dobrze mieć w swoim gronie jakieś osoby które są też wierzące. Trzeba Bogu oddać swoją przeszłoś, przebaczyć prosić o uwolnienie od osób które miały na nas jakiś wpływ negatywny na zasadzie uczuć, emocji, umysłu. Czasem nasze choroby mogą mieć źródła w przeszłości, silny wpływ kogoś. Powierzyć bogu i dać się prowadzić. Nie ma ludzi gorszej kategorii wszyscy jesteśmy biedni w naszej niedoskonałości i grzechach. Bóg wciąż człowiekowi daje szanse. Bóg ma pomysł na człowieka bo człowiek jest jego pomysłem. Wszystko to może łatwo brzmi ale jak tego nie przyjmiemy będziemy kuleć a zły będzie miał do nas dostęp. To on obrzydza nam życie. Bóg to nie tylko jakiś ładny obrazek, ale jest żywy w nas: ten smutny, poraniony, obrażany. Zły chce nam wmówić: oni nie będą cię słuchać i to jest jego zwycięstwo trzeba mówić wciąż o miłości Boga o przebaczeniu itp. bo kto jak te osoby poranione a może złe najbardziej tego potrzebują. Nikogo nie można zostawić samego bo może ten ktoś właśnie naszej pomocy potrzebuje. Nie można kogoś skreślać tak łatwo i szybko na rzecz silniejszych bo taka osoba może stać się najlepszym przyjacielem. To nie jest świat ludzi doskonałych. To jest świat ludzi słabych i wciąż potrzebujących Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekne przeczytajcie
Bóg to nie tylko jakiś ładny obrazek, ale jest żywy w nas: ten smutny, poraniony, obrażany. Zły chce nam wmówić: oni nie będą cię słuchać i to jest jego zwycięstwo trzeba mówić wciąż o miłości Boga o przebaczeniu itp. bo kto jak te osoby poranione a może złe najbardziej tego potrzebują. Nikogo nie można zostawić samego bo może ten ktoś właśnie naszej pomocy potrzebuje. Nie można kogoś skreślać tak łatwo i szybko na rzecz silniejszych bo taka osoba może stać się najlepszym przyjacielem. To nie jest świat ludzi doskonałych. To jest świat ludzi słabych i wciąż potrzebujących Boga. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×