Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

Gość Ania 3
Napisałam długa wypowiedź i wystąpił błąd, nie ukazała się. Ta będzie streszczona. cyt:I między innymi dochodzę w tym do pytania - czy wszechmogący i wszechwiedzący Bóg nie mógł wszystkiego lepiej urządzić - bez cierpienia, choćby jako "odkupienie"? A odkupienie było wobec kogo? Wobec niego samego? Wobec kogoś innego? W pierwszym przypadku - po co taki bóg miałby odkupywać cokolwiek u siebie? W drugim - kim jest ten ktoś, że taki bóg musiałby cokolwiek odkupywać u niego? W obu - jak ma się do tego wszechmoc? dreamer Bóg ustanowił pewien porządek rzeczy dla ludzi którzy chca podążać drogą Jezusa i chcą byc jego naśladowcami. Zastanów się najpierw czym jest grzech wobec Boga, a później czy Ty uznajesz to za grzech i się tym brzydzisz. Wszechmoc daje wole każdemu z nas nad tym wyborem. Pamiętaj że wielu wybiera droge przyjemności bo jest szeroka i prosta, nie ważne jest dla nich że to prosta pochyła.(Odkupienie dotyczy się tych którzy są wierni i oddani Bogu). A że prowadzi donikąd, nad tym chyba sie nikt nie zastanawia. Ja sie boję że będzie koniec, bo ten świat idzie w tym kierunku-szuka samozadowolenia, a nie Boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Pamiętaj że wielu wybiera droge przyjemności\" A \"droga Boga\" to droga cierpienia? Nie ma w niej przyjemności? Nie sądzę. Piszesz: \"Pamiętaj że wielu wybiera\" A zastanawiałaś się, dlaczego Cię tak zajmuje to, co wybiera wielu? Czy istotą nie jest dla Ciebie Twój własny wybór? A co wybiera \"wielu\" to jest ich droga, ich odpowiedzialność, ewentualnie ich problem. Zresztą myślę, że bardzo upraszczasz sprawę - jakby przeciwstawiasz swoją drogą tylko tej jednej \"drodze przyjemności\". Zauważ, że są ludzie, którzy nie wybierają ani takiej drogi jak Twoja, ani nie jest to też ta \"droga przyjemności\". \"Odkupienie dotyczy się tych którzy są wierni i oddani Bogu\" A skąd wiesz? A jacy to są wierni i oddani? Może niekoniecznie wierni i oddani to są tylko tacy, jak obecnie jest to postrzegane np. w Katolicyzmie? A po co ten Bóg tworzył inne możliwości - np. bycie \"niewiernym\" i \"nieoddanym\"? Jeśli jest dobry i kochający przecież nie po to, żeby upodlić człowieka, zamącić mu w głowie. Może to ma inny cel?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
W dzisiejszym świecie baaardzo wielu chce wierzyć w to, że droga do Boga jest drogą przyjemności. Dzieje się tak wszędzie wokoło. Nawet w Kościołach-zobacz jak wiele rzeczy zostało pozmienianych i ułatwionych, żeby człowiekowi coś uprościć-efekt tego to obraza Boga(np przez przyjmowanie komunii na rękę i na stojąco, wmawianie ludziom że jeśli nie ma grzechu śmiertelnego to można przystąpić do Komunii Św. Jezus wchodzi do serca pełnego brudu,grzechu-spowiedź jest konieczna przed każdą Komunią!!!) cytat Przepis kościelny o pełnym poście Eucharystycznym brzmiał: Przed przyjęciem Komunii św. należy od północy powstrzymać się od wszelkich płynów, napojów i pokarmów. Nie wolno było napić się mleka, czy wody. Była to właśnie pokuta i było to właśnie przez Niebo dopuszczone. Niebo widziało to chętniej aniżeli to co się teraz dzieje. Kardynałowie i papież myśleli między innymi i tak: Teraz wierni będą gromadnie przystępowali, bo mają ułatwienie. Z początku było tak z pewnością, że trochę więcej ludzi mogło przystąpić do Komunii św. Teraz jednak jest o wiele gorzej, aniżeli przed zmianą prawa postu Eucharystycznego. Teraz przychodzi mniej ludzi do Komunii św. W każdym razie takich w stanie łaski, aniżeli przychodziło dawniej, kiedy to prawo nie było zniesione. Teraz stało się to pustoszące. Jest także jeszcze coś, czego Ci z Góry {wskazuje w górę) nie mogą znieść. Gdyby mianowicie prawo to jeszcze obowiązywało, wtedy przystępowałoby do Komunii więcej tych, którzy są prawdziwie głęboko religijni i w stanie łaski, tacy pozostawaliby na czczo i przez to musieliby przynosić, ponosić więcej ofiar. Jeżeli jednak tylko trzy godziny lub godzinę pozostają na czczo nie ma tu już żadnej ofiary (a ludzie nie skłonni do żadnych ofiar i poświęceń mają teraz ułatwione “przyjęcie" Chrystusa... jakie to może być przyjęcie...?). W związku z tym zniesieniem, czy też złagodzeniem postu, to wielu szło, czy idzie po linii takiego rozumowania: jeżeli papież mógł zmienić, znieść z tylu i tylu godzin do trzech godzin, a później do jednej godziny, to można także kwadrans przed tym nim się idzie do Komunii coś zjeść. Teraz jest wszystko łatwiejsze, jest wszystko udogodnione, jest to więc wszystko jedno trochę wcześniej czy trochę później. Tak samo jest ze spędzaniem płodu, i tak rozumieją wszędzie. To dawniejsze było przez papieży lepiej przemyślane (dawny post Eucharystyczny) i było to o wiele lepsze patrząc całościowo, aniżeli jest dzisiaj. Bo gdzie nie ma ofiary, i wyrzeczenia, tam jest także o wiele mniej błogosławieństwa i o wiele mniej łask. słyszałeś o czyms takim jak łaska? Każdy ma prawo wierzyć w to co chce i w to że pewne rzeczy można uprościć, ale zawsze jest coś za coś. Nie można być jak chorągiewka na wietrze i przyjmować wsystko co zmodernizowane. Nie da się zmodernizować ustanowionych praw Kościoła Katolickiego, można raczej zniszczyć je, niszcząc tym samym prawdziwy Kościół. Jeśli obezny papież wprowadzi u łatwienia katolikom, czy przyjmiesz je i nazwiesz jako dobre? Ja osobiście postawię nad tym wielki znak zapytania. Czy upraszczam sprawę? Nie. Pozostaję wierna przy tym co było na samym początku ustanowione i nie przyjmę nigdy Komunii na stojąco ani z ręki. Nie zgodzę się też z żadnymi zmianami. Dzisiaj Bóg szuka swojich Apostołów, tych którzy staną po Jego stronie i będą nawracać innych. Ale jak coś takiego ma mieć miejsce, skoro sama wiara w Boga nie jest jednomyślna, Ty możesz się też nim nazwać i ja, ale w naszych wypowiedziach będzie wiele różnic-i tu znajdziesz działanie zła. Wprowadził zamęt. Tak czy inaczej poszukiwanie prawdy jest konieczne do rozwoju duchowego. I bycie Apostołem jest też łaską, ale łatwo zostać omamionym i omotanym. Pogubić się. Dlatego trzeba się trzymać reguł Bożych, by w swej misji nie trafić przypadkiem do piekła. Pozwolić się Bogu prowadzić, modlić jak nas nauczył, oddać Jego woli, stać się Jego rękami,ustami by mógł przez nas działać-do tego nas dzisiaj powołuje. W małych i wielkich czynnościach. W podaniu szklanki wody choremu, czy w walce przeciw aborcji, czy w rozmowie o Bogu z człowiekiem któremu rodzice nie powiedzieli nigdy o istnieniu innego życia niż obecne, itp,itd. To wszystko jest pracą dla Boga i się Bogu podoba. Nasz największy problem polega na tym że nie jesteśmy jednomyślni. Nie potrafimy zaufać Bogu do końca. A on daje nam tyle do dźwigania, ile my sami potrafimy unieść. Z jakiegoś powodu upraszczamy sobie drogę mimo tego. Wiele ludzi nie chce cierpieć, myśli że Bóg ich opuścił i nie widzi w tym sensu. Ale jest dokładnie na odwrót. Wtedy właśnie Bóg jest najbardziej z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To o czym mówisz, to nie moja bajka, więc się nie będę na ten temat wypowiadał. Jednak wcale mi się nie wydaje, żeby dawna jakaś rygorystyczność Kościoła była lepsza. Mimo rygorystyczności ludzie wcale nie byli inni. Dla mnie to bardziej było oparte na strachu - czy to fizycznym bezpośrednio, czy to wmówionym duchowym. A wiara oparta na strachu wg mnie to żadna wiara. A do tamtego: \"wmawianie ludziom że jeśli nie ma grzechu śmiertelnego to można przystąpić do Komunii Św. Jezus wchodzi do serca pełnego brudu,grzechu-spowiedź jest konieczna przed każdą Komunią!!!\" A skąd wiesz. Ja myślę, że Bóg wie lepiej niż Ty i Papież. I sobie z tym poradzi. Wg mnie istotą jest intencja. Czy to komunia kościelna. Czy doznanie tego typu jednak zupełnie inne. Nie sądzę, żeby Bóg był zatwardziałym miłośnikiem rytuałów opartych na żelaznych procedurach, jakimś sztywnym biurokratom. Ale w sumie wizja każdego człowieka to jego indywidualna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze "Z jakiegoś powodu upraszczamy sobie drogę mimo tego. Wiele ludzi nie chce cierpieć, myśli że Bóg ich opuścił i nie widzi w tym sensu. Ale jest dokładnie na odwrót. Wtedy właśnie Bóg jest najbardziej z nami." Ale czasem trzeba właśnie zmienić swoje życie by z jakiegoś powodu nie cierpieć, jeśli to możliwe. Tak jak żona np. alkoholika z którym jej życie jest gehenną. Która liczy na to, że on się zmieni. Ale on się nie zmienia. Jego nie naprawi. To on musi chcieć uporać się ze swoim problemem. I taka kobieta nie ma co zrzucać na Boga, że to cierpienie dla Boga. Myślę, że Bóg daje też wybory i możliwości. I chce, żeby ludzie czuli się dobrze i byli szczęśliwi. Nie sądzę, żeby Bóg był rozmiłowany w cierpiętnictwie. Wg mnie wówczas był by sadystą. Cierpienie ubogaca - ale nie każde. Jeżeli sami się w nie pakujemy - cierpimy by cierpieć, mamy przed sobą otwartą bramę, możliwość dobrego wyjścia, a zostajemy by cierpieć tylko po to by być jakimś lepszym we własnym mniemaniu czy coś takiego, to sądzę, że to wcale nie jest dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg nie chce naszego cierpienia. Jezus Chrystus przyszedł po to by Jego dzieci miały sie dobrze.:) Jezus: Ja jestem drzwiami dla owiec. (...) Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały. Ja jestem dobry pasterz\" J 10:7,10 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Oczywiście że Jezus tego chce. Ale proszę Was, spojrzyjcie SZERZEJ na to co się wokół Was dzieje. Czy pozostaniecie nieczuli na innych? A jak to się ma do KOCHAJ BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO? I co to tak naprawdę znaczy. A słowa BYŁEM GŁODNY A NAKARMILIŚCIE MNIE, BYŁEM NAGI A ODZIALIŚCIE MNIE, BYŁEM SPRAGNIONY A DALIŚCIE MI PIĆ czy to nie świadczy Wam o czym uczy nas Chrystus? Gdzie jest w Biblii czy Ewangelii napisane inaczej, wszędzie Chrystus zaznacza aby nie być ślepym na drugiego człowieka. I TĄ naukę też należy w sobie studiować-co to tak naprawdę znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Im lepiej wykorzystamy drobne znaki i sytuacje, tym więcej będziemy zauważać nowych znaków. Czym szybciej odnajdziemy małe skarby, tym więcej otrzymamy dużych. Pan będzie nas stopniowo przygotowywał do coraz większych misji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cyt. Dlatego trzeba się trzymać reguł Bożych, by w swej misji nie trafić przypadkiem do piekła. Pozwolić się Bogu prowadzić, modlić jak nas nauczył, oddać Jego woli, stać się Jego rękami,ustami by mógł przez nas działać-do tego nas dzisiaj powołuje. W małych i wielkich czynnościach. Pięknie napisane ;) http://www.wiadomosci24.pl/artykul/obrzadek_lacinski_wraca_do_kosciolow_komunia_na_reke_10762.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Otóż my będziemy rozliczani tak, jak ci słudzy z Ewangelii przed tygodniem. Dano nam tyle i tyle talentów – przez swoją pracę, wiarę, zaufanie Bogu, posłuszeństwo, mamy przynieść owoc proporcjonalny do tego, co nam powierzono. Oczywiście, że dobre uczynki, praktyczna miłość bliźniego na co dzień, należą do istoty naszego powołania i z tego też będziemy sądzeni, ale nie tylko z tego. Wiara wymaga od nas więcej – budowania Królestwa Bożego na ziemi. To budowanie polega między innymi na wprowadzaniu w życie miłości, sprawiedliwości, pokoju, przebaczenia, jedności między ludźmi, ładu – to są właśnie owe talenty, z pomnażania których będziemy rozliczeni. Ale do tych talentów należą także modlitwa, uczestnictwo w Eucharystii, dźwiganie krzyża, naśladowanie Chrystusa, dawanie świadectwa i głoszenie Ewangelii innym. Czy rozumiemy, że to jednak coś więcej, niż parę dobrych odruchów, a także więcej niż spowiedź raz w roku, posłanie dziecka do komunii i przyjęcie kolędy? Myślę, że tym będzie chyba najtrudniej ostać się na sądzie Bożym. Bo dano im wiele, albo przynajmniej dość dużo, ale owoc tego jest - no właśnie, zadajmy sobie pytanie- JAKI??? Mojim zdaniem jeżeli będę w koło powtarzać że jestem dobrym człowiekiem jest bardzo ważne i niesienie dobra innym również. Ale nie można w codziennym życiu zapominać o Bogu. Wyobraźmy sobie że mówimy że bardzo kochamy naszą matkę i jesteśmy jej wdzięczni za wszystko co od niej otrzymaliśmy, za to że nas ubiera, karmi, za to że mamy ciepło i czujemy się bezpiecznie, za to że nas rozpieszcza i tyle nas nauczyła. I nagle los nas rzuca tysiące kilometrów od niej z jakiegoś powodu:może to być związane z wyborem szkoły,pracy,czy mus emigracji. Poznając nowych ludzi mówimy im stale że kochamy naszą matkę i jak bardzo, nasza miłość jest wielka, ale jakimś sposobem zapominamy o tym, żeby do niej zadzwonić i jej o tym powiedzieć, bo zaprzątają naszą głowę sprawy codzienne. Mijają tygodnie, długie miesiące a my odkładamy telefon do niej. Czy to jest dowód naszej miłości? Czy może ten mały czyn: zadzwonie i porozmawiam jest jednak bardzo,bardzo wielki, jest on pieczęcią tego że nasza miłość jest pełna, prawdziwa, dwustronna-tyle chociaż dam mojej matce dzisiaj, sprawię jej tym samym radość. Będzie się ona bardzo cieszyć z tej krótkiej ze mną rozmowy. Myślę że z tego samego Bóg się cieszy-że przychodzimy do Niego i z Nim rozmawiamy, że garniemy się do niego jak dzieci z naszymi codziennymi troskami, zwyczajnie, że pamiętamy o Nim i o tym by oddać Mu dziękczynienie każdego dnia. Miłość z takimi uczynkami jest o wiele pełniejsza i będzie nas o wiele bardziej duchowo rozwijać aniżeli ta bez rozmowy i obecności Boga w naszym życiu. Pamiętajmy On jest naszym nauczycielem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W czasie mszy św. ujrzałam Pana Jezusa przybitego do krzyża wielkich mękach. Cichy jęk wychodził z Jego Serca, po chwili rzekł: pragnę, pragnę zbawienia dusz; pomóż mi, córko moja, ratować dusze. Złącz swe cierpienia z Męką Moją i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu za grzeszników. Widzę się tak słaba, że gdyby nie Komunia św.,498 upadałabym ustawicznie; jedno mnie tylko trzyma, to jest Komunia św., z niej czerpię siłę, w niej moja moc. Lękam się życia, w którym dniu nie mam Komunii św. Sama siebie się lękam. Jezus utajony w Hostii jest mi wszystkim. Z tabernakulum czerpię siłę, moc, odwagę, światło; tu w chwilach udręki szukam ukojenia. Nie umiałabym oddać chwały Bogu, gdybym nie miała w sercu Eucharystii. 1038 + Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała, ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę. Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu, Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna. 1039 + Odczuwam tak straszny ból, kiedy patrzę na cierpienia bliźnich; odbijają się w sercu moim wszystkie cierpienia bliźnich, ich udręczenia noszę w sercu swoim, tak że mnie to nawet fizycznie wyniszcza. Pragnęłabym, aby wszystkie bóle na mnie spadały, by ulżyć bliźnim. Dziś usłyszałam słowa: w Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca. Kar używam, kiedy Mnie sami zmuszają do tego; ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości, przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Odpowiedziałam: O mój Jezu, Ty Sam przemawiaj do dusz, bo moje słowa są bez znaczenia. 19.IX.. Dziś powiedział mi Pan: córko Moja, napisz, że bardzo Mnie to boli, jak dusze zakonne przystępują do sakramentu miłości tylko z przyzwyczajenia, jakoby nie rozróżniały tego pokarmu. Ani wiary, ani miłości nie znajduje w ich sercach; do takich dusz idę z wielką niechęcią, lepiej aby mnie nie przyjmowały. . Dziś zrozumiałam wiele tajemnic Bożych. Poznałam, że Komunia św. trwa we mnie do następnej Komunii św. Żywa i odczuwalna obecność Boża trwa w duszy, ta świadomość pogrąża mnie w głębokim skupieniu, bez żadnego z mej strony wysiłku... Serce moje jest żywym tabernakulum, w którym się przechowuje żywa Hostia. Nigdy nie szukałam Boga gdzieś daleko, ale we własnym wnętrzu; w głębokości własnego jestestwa obcuję z Bogiem swoim. 1303 Boże mój, mimo wszystkich łask ustawicznie tęsknię za wieczystym połączeniem się ze swym Bogiem; a im lepiej Go poznaję, tym Go goręcej pragnę. O trzeciej godzinie błagaj Mojego miłosierdzia, szczególnie dla grzeszników, i choć przez krótki moment zagłębiaj się w Mojej Męce, szczególnie w Moim opuszczeniu w chwili konania. Jest to godzina wielkiego miłosierdzia dla świata całego. Pozwolę ci wniknąć w Mój śmiertelny smutek; w tej godzinie nie odmówię duszy niczego, która Mnie prosi przez Mękę Moją... Dzień drugi. Kiedy rozważałam grzech aniołów i natychmiastową ich karę, zapytałam Jezusa: Dlaczego aniołowie natychmiast po grzechu zostali ukarani? — Usłyszałam głos: dla głębokiego poznania Boga; nikt z ludzi na ziemi nie ma takiego poznania Boga, chociażby był wielki święty, jakie ma anioł. Lecz dla mnie nędznej okazałeś się, Boże, miłosiernym, i to tylekroć razy; nosisz mnie w łonie miłosierdzia swego i zawsze mi przebaczasz, kiedy Cię błagać będę sercem skruszonym o przebaczenie. W tej chwili, kiedy piszę te słowa, usłyszałam krzyk szatana: wszystko pisze, wszystko pisze, a przez to tyle my tracimy, nie pisz o dobroci Boga, On sprawiedliwy. — Zawył z wściekłości i znikł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzy stopnie pełnienia woli Bożej: pierwszy jest ten, kiedy dusza pełni wszystko to, co jest na zewnątrz zawarte przez nakazy i ustawy; drugi stopień jest ten, kiedy dusza idzie za natchnieniami wewnętrznymi i pełni je; trzeci stopień jest ten, że dusza, zdana na wolę Bożą, pozostawia Bogu swobodę rozporządzania sobą i Bóg czyni z nią, co Jemu się podoba, jest narzędziem uległym w Jego ręku. I powiedział mi ten kapłan, że ja jestem na drugim stopniu tego pełnienia woli Bożej, i że nie mam jeszcze tego trzeciego stopnia pełnienia woli Bożej, a jednak powinnam się starać, aby pełnić ten trzeci stopień woli Bożej. Słowa te przenikły duszę moją na wskroś; widzę jasno, że Bóg często daje kapłanowi poznanie, co się dzieje w głębi mojej duszy; nie dziwi mnie to wcale, ale dziękuję raczej fragmenty dziennika Faustyny kowalskiej Bogu, że ma takich wybrańców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedno jest pewne, na tę samą chorobę, co Faustyna chorowała także św Teresa z Avili.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Merkaba posyłam :) Czy słyszałaś o Rozalii Celakównie? Ona została wychowana w głębokiej wierze, dzięki niej doszło do intronizacji Serca Jezusowego. Pracowała w krakowie w szpitalu, opiekowała się ciężko chorymi. Dzisiaj jest ona Świętą, można się do niej zwracać z różnymi intencjami, słyszałam też o cudach uzdrowienia za jej wstawiennictwem z różnych chorób. więcej na temat świętej jest tutaj: http://www.rozalia.krakow.pl/index.htm przeczytałam książkę poświęconą życiu Rozalii, uważam że trzeba książki o takich ludziach czytać by wiedzieć i rozumieć jak naprawdę wyglądała droga apostoła i służebnika Bożego na ziemi, co to znaczy poświęcić się do końca, co to znaczy kochać bliźniego tak naprawdę. Ona zapomniała zupełnie o sobie, nie poszukiwała przyjemności ani wygód w życiu. Mieszkała w malutkim pokoju, spała na twardym posłaniu. Niby jedna z wielu pracowników szpitala, ale dlaczego taka szczególna w oczach Boga? Polecam książkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Fragment życiorysu mówiący o badaniu lekarskim Rozalii ''Na polecenie kolejnych spowiedników spisywała notatki z przeżyć duchowych. Niektóre z nich miały charakter przesłania do większych społeczności. Podczas modlitwy, a czasem we śnie Rozalia miała kontakt ze świętymi, a także z Matką Bożą i z Panem Jezusem. Była przynaglana do całkowitego oddania się Panu Jezusowi i do tego, aby Polska i inne kraje oddały się Jego Najświętszemu Sercu i uznały Go za swego Króla. W tym Akcie Intronizacji uczestniczyć mają nie tylko poszczególne części kraju, ale całe państwo z rządem na czele. Skutkiem tego aktu ma być nawrócenie się wielu dusz i podporządkowanie się przez nie prawu Bożemu. Spowiednik poinformował o tych wizjach swojego przełożonego, Generała Paulinów, o. Piusa Przeździeckiego, który z kolei doniósł o tym ks. Prymasowi Polski, Augustowi Hlondowi. Dla upewnienia się o wiarygodności objawień Rozalii zalecił poddanie jej badaniu lekarskiemu. 17 i 21 września 1938 roku Rozalia - na polecenie swego spowiednika - poddała się takiemu badaniu, które nie wykazało u niej choroby nerwowej ani odchyleń psychicznych. Wręcz przeciwnie, wzbudziło u badającego ją lekarza wielki szacunek. Cicha, pokorna i uczynna wielu osobom służyła pomocą, a ubogim dawała jałmużnę, sama żyjąc w ubóstwie. Mimo to miała wrogów, była upokarzana, a nawet prześladowana.'' Nie tylko Święci mają przeciwników. Ale ci się zaprą jeśli im się o tym powie i będą umywać ręce dopóki sami się nie obudzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
belaizo myslę, że ten temat nawiązuje do Pisma Świętego, pozwólmy pisać to co zbliża nas do Boga 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezus Chrystus jest JEDYNĄ drogą która prowadzi do Boga. A JEZUS jest Słowem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biblia jest przereklamowana Rozalia usłyszała głos wewnętrzny: «Trzeba ofiary za Polskę, za grzeszny świat... Straszne są grzechy Narodu polskiego. Bóg chce go ukarać. Ratunek dla Polski jest tylko w Moim Boskim Sercu.» – kwiecień 1938 r. Najświętsza Maryja Panna powiedziała jej: «Ratunek dla Polski jest tylko w Sercu Jezusa, Mojego Syna». Jezus dodał: «Strasznie ranią Moje Najświętsze Serce grzechy nieczyste. Żądam ekspiacji.» 1 września Rozalia zanotowała: «Dziś pierwszy piątek miesiąca. Dzień ten będzie ważny w dziejach naszego Narodu. O Jezu, przyspiesz dzień Intronizacji Twego Najświętszego Serca. Jezus będzie królował w Polsce przez Intronizację.» Usłyszała: o i następny dowód ze ze bóg karze «Ludzie Mnie nie zrozumieli, przeto przemawiam do ich twardych serc kulami i bombami W drugiej połowie września zastanawiała się, dlaczego wojna dokonuje tak straszliwego zniszczenia. Otrzymała odpowiedź: «To jeszcze za mało. Czy nie wiesz, jakie były i jeszcze są grzechy? Zło musi być doszczętnie zniszczone. Na takim podłożu nic dobrego nie może wyróść. Wszystkie grzechy i zbrodnie muszą być zmyte krwią.» Po miesiącu ponownie zanotowała bolesny wyrzut Jezusa: «Popatrz, dziecko, jaką straszną zniewagę i ból zadają Mi grzechy nieczyste, morderstwa (dzieci) i straszna nienawiść, która nie wie, co to jest miłość bliźniego. (...) Już dłużej nie mogę tego znieść, muszę ukarać niewdzięczny naród, który się nie chce nawrócić.» http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw16.html podobne do Faustyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22:08 [zgłoś do usunięcia] merkaba biblia jest przereklamowana Markebo piszesz o Jezusie a dodajesz, ze Jego Słowo jest przereklamowane? ....czyli co masz an myśli? Nieistotne, nieważne, przeterminowane, nieaktualne??? CO dla Ciebie oznacza przerekamowane? A moze, niewarte uwagi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21:38 [zgłoś do usunięcia] Kamelia Jezus Chrystus jest JEDYNĄ drogą która prowadzi do Boga. A JEZUS jest Słowem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"«Ludzie Mnie nie zrozumieli, przeto przemawiam do ich twardych serc kulami i bombami W drugiej połowie września zastanawiała się, dlaczego wojna dokonuje tak straszliwego zniszczenia. Otrzymała odpowiedź: «To jeszcze za mało. Czy nie wiesz, jakie były i jeszcze są grzechy? Zło musi być doszczętnie zniszczone. Na takim podłożu nic dobrego nie może wyróść. Wszystkie grzechy i zbrodnie muszą być zmyte krwią.» Po miesiącu ponownie zanotowała bolesny wyrzut Jezusa: «Popatrz, dziecko, jaką straszną zniewagę i ból zadają Mi grzechy nieczyste, morderstwa (dzieci) i straszna nienawiść, która nie wie, co to jest miłość bliźniego. (...) Już dłużej nie mogę tego znieść, muszę ukarać niewdzięczny naród, który się nie chce nawrócić.»\" Eee, jam prosty młotek. Ale mi to kojarzy się jak pokonywanie złego złym (że niby przez wojnę, wszyscy dobrze wiemy co się stało podczas niej). \"Wszystkie grzechy i zbrodnie muszą być zmyte krwią\" \"Już dłużej nie mogę tego znieść, muszę ukarać niewdzięczny naród, który się nie chce nawrócić.\" (II WŚ jako ukaranie narodu Polskiego? A dlaczego właśnie polskiego a nie np. Kanadyjskiego, Amerykańskiego, Meksykańskiego? To brzmi jakby Polska była w jakimś centrum świata, a Polacy jakąś nadzwyczajną grupą). Ja znam inne słowa: \"Zło dobrem zwyciężaj\". Kto powiedział chyba wszyscy dobrze wiedzą. Jakoś bardziej mi się to kojarzy z Bogiem. Więc myślę (to tylko moje zdanie) że ktokolwiek twierdził to powyżej, był w błędzie(choć oczywiście w błędzie mogę być też ja). Ale nijak mi po drodze w tej wizji z miłością. To brzmi bardziej jak jakieś piekielne rozwiązanie. Poza tym Bóg, który \"dłużej nie może znieść\" - to również mało boskie. Brzmi raczej jak ludzka ułomność. \"Dłużej\" dla Boga to ile? Skoro wszechwiedzący najwyraźniej wie wszystko od początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sam Jezus podkreślał, ze Słowo Boze jest najistotniejsze, jest po to by nie pobłądzić. Mt 22:29 Bw \"A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej.\" Mk 12:24 Bw \"Odpowiedział im Jezus: Czy nie dlatego błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej?\" Ps 119:105 Bw \"Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc myślę (to tylko moje zdanie)- dreamer, że ktokolwiek twierdził to powyżej, był w błędzie.... Mk 12:24 Bw "Odpowiedział im Jezus: Czy nie dlatego błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej?" ale nam się zgrało dreamer....raz udało nam sie zgodzić...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Wszyscy chcecie wierzyć strasznie mocno w to, że Bóg jest miłosierny i że przebacza, i że w godzinę sądu ostatecznego zawoła Was i staniecie po Jego prawicy-bomba, nie ma w tym nic złego. Ale jak to się ma do dzisiejszego świata? Jak to się ma wszystko do tego co się na Ziemi wydarzyło w historii-nie powiecie mi że wojen nie było, ani że Bóg kochający nie karze nas, niewiernych rozpustnych grzeszników. Myślę że trudno się tu przyznać i powiedzieć BOJĘ SIĘ KARY, BOJĘ SIĘ WOJNY, BOJĘ SIĘ POTOPU. Czemu bojicie sie przyznać do strachu i czemu nie przyjmujecie tak naprawdę tej prawdziwej sprawiedliwości Bożej, która mówi że naród grzeszny będzie ukarany co się działo w przeszłości i dziać będzie w przyszłości??? Nie można na to zamykać oczu, bo to odbiera CZUJNOŚĆ!!! ''SZUKAJCIE ZNAKÓW NA NIEBIE I ZIEMI'' ''BĄDŹCIE CZUJNI BO PRZYJŚCIE ZBAWICIELA JEST BLISKIE'' Ja też nie chcę żeby to się stało i gdybym mogła zmieniłabym histori e, ale by zmienić historie musiałabym mieć moc odmienienia ludzi-bo to oni, to my jeseśmy winni sami sobie, że nie widzimy nic poza własnym czubkiem nosa. Obecnie przeżywamy upadek duchowy całej ludzkości. Nie wmówicie mi, że jest inaczej. Ciągle robi się ZA MAŁO dla bliźniego a wiele dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi mi o biblie ze każdy je interpretuje jak mu pasuje i to zaczeło sie juz od samego poczatku Sądzicie może, że Biblia nie wspomina o reinkarnacji? Było w niej mnóstwo wzmianek na ten temat, ale zostały wykreślone przez cesarza Justyniana i jego żonę Teodorę. Kilka z nich jednak przeoczyli. Sławny jasnowidz Edgar Cayce, który był bardzo pobożnym człowiekiem i co roku czytał Biblię od początku też sądził, że nie ma w niej ani słowa o reinkarnacji i że wiara w nią jest grzechem. Jednak w swych \"readingach\" często mówił o zasadach działania prawa karmy i konieczności uwolnienia się od obciążeń z poprzednich wcieleń. Kiedy odczytano mu jego własne słowa, których nie pamiętał, ponieważ wypowiadał je w transie, poczuł się tym zaniepokojony, a nawet przestraszony do tego stopnia, że chciał zrezygnować z pracy jasnowidza. Postanowił jednak jeszcze raz przeczytać Biblię, zwracając teraz uwagę na wszelkie wzmianki, mogące świadczyć o reinkarnacji. I ku swemu zdumieniu znalazł je tam. Kilka z nich zamieszczam wśród cytatów (polecam książki o Edgarze Cayce, a szczególnie Noela Langley\'a \"Odszedłem, żeby wrócić\"). Czy potrzebujemy jakichś dowodów na istnienie reinkarnacji? Człowiekowi, który ma dar obserwacji i zdolność samodzielnego myślenia trudno jest przyjąć bezkrytycznie pogląd, że żyjemy tylko raz. Takie założenie prowadzi nas do absurdu, ponieważ zarówno życie, jak i sam Bóg wydają się wtedy skrajnie niesprawiedliwe i bezsensownie okrutne. Widzimy, że jedni mają wszystkiego w nadmiarze, podczas gdy inni cierpią bez nadziei na lepsze jutro. Jedni są zdrowi, mądrzy, wykształceni i bogaci, a inni kalecy, biedni lub upośledzeni umysłowo i fizycznie. Dowody są wszędzie, wystarczy tylko otworzyć oczy i patrzeć. Różnice między ludźmi są tak wielkie, że w żaden sposób nie da się obronić tezy, iż wszyscy zostaliśmy stworzeni w tym samym czasie i z tego samego materiału. Te różnice widać przede wszystkim w poziomie inteligencji, wiedzy i zdolności moralnego osądu. Jedni uczą się szybciej, wprost łapią wiedzę z lot, inni nie potrafią pojąć najprostszych kwestii. Jedni są samodzielni w myśleniu i ocenie tego, co ich otacza, inni z kolei sami nie potrafią niczego wymyślić, więc o wszystko pytają \"mądrzejszych\" od siebie i bez autorytetu, który im powie co mają sądzić i jak postępować nie zrobią ani jednego kroku. Nawet nie przyjdzie im na myśl, żeby spytać, skąd biorą się te różnice, które sprawiają, że to oni stanowią ciemną masę, a autorytety mają dość wiedzy, żeby mówić im, co, jak i kiedy mają robić. Niektórymi ludźmi bardzo łatwo jest manipulować, wpływać na ich poglądy, emocje i zachowania, inni z kolei nie poddają się żadnym zabiegom socjotechnicznym i zawsze pozostają wolni od jakichkolwiek wpływów, ponieważ wierzą we własną mądrość i zdolność osądu, które prowadzą ich przez życie. Tych różnic nie można wyjaśnić inaczej, niż tylko uwzględniając doktrynę reinkarnacji. Życie to nauka, dążenie do doskonałości, do powrotu do Źródła, czyli do Stwórcy. Tę naukę najłatwiej wyobrazić sobie jako szkołę, w której każdy, kto przerobił materiał nauczania przechodzi do następnej klasy. Jeśli go nie przerobił powtarza klasę i będzie to robił tak długo, aż osiągnie stan gotowości, by ruszyć dalej. Jedni robią postępy szybciej, inni wolniej, ale w końcu wszyscy dojdą do celu. Nauczyciele wschodu mówią, że każde stworzenie ma prawo poznać Boga. Jednak by stało się to możliwe trzeba osiągnąć stan odpowiedniej dojrzałości i świadomości. Każda rzecz ma duszę. Ma ją nawet kamień, roślina, owad i zwierzę. Dusza ta, bardzo początkowo nieświadoma i niedoskonała przechodzi kolejne etapy rozwoju, od kamienia do człowieka. Zadaniem człowieka jest poznać Boga i dążyć do doskonałości. Jest rzeczą oczywistą, że gdy dusza zwierzęca dojrzeje w swoim rozwoju do etapu, gdy może doskonalić się w ludzkim ciele nie może ona mieć wystarczającej świadomości, żeby stać się od razu człowiekiem doskonałym i dostąpić \"zbawienia\". Przed nią długa i trudna droga. Im bardziej jest ona prymitywna i zwierzęca, tym mniej jest świadoma i tym więcej cierpień ją czeka. Na początku dusza nie ma rozeznania i żyje w stanie zagrożenia. Kieruje się instynktami, jest agresywna lub lękliwa. Najlepiej czuje się w gromadzie i pod silnymi rządami, podobnie jak wtedy, gdy żyła w stadzie zwierzęcym, prowadzonym przez przywódcę stada. Skądś to znamy? Owszem, to dresiarze, kibole i gangi o strukturze mafijnej. Kradną, biją się z innymi stadami, a władza ma z nimi mnóstwo kłopotów. Łagodniejsze stworzenia grupują się wokół kapłana i posłusznie poddają się jego przewodnictwu. Ale nawet one skłonne są do agresji i chętnie atakują tych, którzy nie należą do ich grupy. Żyjąc w ten sposób gromadzą obfitą karmę, którą spłacają potem przez wiele wcieleń, dopóki nie nauczą się tolerancji i bezwarunkowej miłości. Ziemia jest planetą nauki i szkolenia. Jest to bardzo trudna szkoła, ale pozwala duszom na niezwykle efektywny rozwój. Dlatego na naszej planecie żyją nie tylko ludzie, ale chętnie przybywają tu istoty z innych galaktyk. Niektóre przybywają tu po to, żeby w ciężkich warunkach doskonalić swe dusze, inne, wysoko rozwinięte, chcą pomagać tym, którzy jeszcze nie osiągnęli doskonałości. Dzięki ich oświeconym naukom duszom łatwiej jest zdobyć odpowiednią wiedzę i czynić szybsze postępy w rozwoju. Takimi wielkimi nauczycielami byli Jezus i Budda. Nie wszyscy nauczyciele są tak wielcy, niektórzy wykonują mniejszą pracę, ale wszyscy oni spełniają swoją rolę w podnoszeniu świadomości mieszkańców Ziemi. Obecnie jest ich wyjątkowo dużo. Niestety, nie wszystkie są sługami Światła, wiele z nich przybyło z mrocznych światów, żeby czerpać złą energię z ludzkiego lęku, agresji i cierpienia. http://astro.eco.pl/reinkarnacja.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
I gdzie są Wasze czyny, żebym mogła uwierzyć że ci ludzie którzy są na tym forum nie tylko wierzą w to, że Bóg jest miłością, ale również są JEGO rękami, ustami i ciałem??? Czy ustępujecie miejsca starszym w tramwaju? Czy pomagacie sąsiadom? Czy bywacie bezinteresowni? Czy pamiętacie o tych chorych, którzy nie wyjdą ze szpitala przez następnych kilka miesięcy, aby ich regularnie odwiedzać i mówić im kocham cie, nie poddawaj się? Czy patrzycie na sąsiadkę ubraną w opaleniznę solaryjną z cynicznym uśmiechem, czy może zastanawiacie się z troską czy ona się dobrze ma. Czy nie wybieracie łatwej drogi plotkarstwa o ludziach z Waszego otoczenia?? A potem siadacie na kafeterii i piszecie, że BÓG JEST MIŁOŚCIĄ!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Czemu bojicie sie przyznać do strachu i czemu nie przyjmujecie tak naprawdę tej prawdziwej sprawiedliwości Bożej, która mówi że naród grzeszny będzie ukarany co się działo w przeszłości i dziać będzie w przyszłości???\" A dlaczego mamy coś przyjmować jako prawdziwe, bo jacyś inni ludzie określają to właśnie tak? Nie chce mi się pisać kolejny raz cytatu o drogocennym kruszcu. \"Wszyscy chcecie wierzyć strasznie mocno w to, że Bóg jest miłosierny i że przebacza, i że w godzinę sądu ostatecznego zawoła Was i staniecie po Jego prawicy-bomba, nie ma w tym nic złego. \" Ja w to osobiście nie wierzę. Bo nie wierzę w \"sąd ostateczny\". Przy wszechwiedzącym bogu musiałby on się stać wraz ze stworzeniem wszystkiego takim, jakie jest. \"Czemu bojicie sie przyznać do strachu i czemu nie przyjmujecie tak naprawdę tej prawdziwej sprawiedliwości Bożej, która mówi że naród grzeszny będzie ukarany co się działo w przeszłości i dziać będzie w przyszłości???\" Jeśli już, przy wszechwiedzącym i wszechmogącym Bogu to został ukarany właśnie takim zostając stworzony (j.w.) Ale w to też nie wierzę. W czym taki Bóg różnił by się od diabła, z którym niby walczy? \"Ciągle robi się ZA MAŁO dla bliźniego a wiele dla siebie.\' Dlaczego rozpatrujesz to jako \"robi się\" - rozpatrz to przez pryzmat siebie, własnego sumienia - co Ty robisz? A nie co się \"robi\". Mam wrażenie, że co chwilę piszesz bezosobowo - świat, ludzie - oni oni oni... \"Obecnie przeżywamy upadek duchowy całej ludzkości. \" W tym zdaniu pleciesz bzdury wierutne. A co wiesz o duchowości w innych kulturach? Bo mam wrażenie, że oceniasz co najwyżej na podstawie blisko Ci znanej kultury tzw. zachodu. A i to bardzo upraszczając i stereotypowo. A kiedyż to w \"zachodniej kulturze\" były niby lepiej z tą duchowością? Może przez wieki wyrzynania tych, którzy wierzyli w co innego? Kiedy była \"jedyna wiara\" i trzeba ją było narzucić ogniem i mieczem? Dużo większa była chyba duchowość wcześniej, w czasach pogańskich - gdzie świat materialny bardziej się przenikał ze światem duchowym. Choćby w prasłowiańskich wierzeniach. A wystarczy spojrzeć np. na wierzenia Aborygenów - dla nich świat duchowy był równie \"namacalny\" jak ten, który nazywamy realnym. I co, przyszedł biały człowiek ze swoimi wziosłymi, duchowymi wierzeniami i co narobił? Dopisać \"w imię boga, który jest miłością\". BOJĘ SIĘ KARY, BOJĘ SIĘ WOJNY, BOJĘ SIĘ POTOPU. Kiedyś Kazik śpiewał \"im więcej nienawidzisz tym bardziej się boisz im bardziej kochasz, tym boisz się mniej...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
merkaba jeżeli chodzi o mnie, to chyba juz wszystkiego spróbowałam po trochę w poszukiwaniu prawdy. Byłam w różnych miejscach, różnych rzeczy się trzymałam-do czasu. Od metalowców i prawdziwych antychrystów, poprzez reikowców, tarociarzy,zahaczyłam o reinkarnację i to po prostu mi kompletnie nie pasowało. A poza tym wszystko czego się tknęłam, wywołało u mnie jedynie szkody. Tak naprawdę duchowo tylko Jezus mnie rozwija i wąska ścieżka chrześcijaństwa i katolicyzmu. Na tym sie dzisiaj i na zawsze chce skupić. Medytacja buddyjska NICZEGO w moje życie nie wnosiła. Dla mnie to było puste medytowanie w powietrze z ćwiczeniami(jogą)połączone. Ale ścieżka każdego człowieka jest inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×