Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kurde kurde

krew z nosa

Polecane posty

Szurek---> no jasne, że podaj mi nr tylko szybko bo coś mnie bardzo plecy bolą że aż spać nie mogę, może się zaczyna - daj Boże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M-ka--------> czyżbyś sie doczekała????trzymam kciuki!!! dajcie znac jak cos bedzie widome!!! ciekawe co tam u Eny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W nocy skończyło się na bólu pleców, który z resztą trwa nadal. Były też niewielkie skurcze i nic więcej. Właśnie wróciłam ze szpitala, szyjka macicy miękka i 1 cm rozwarcia. Wysłali do domu i czekam nadal :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa i zapomniałam napisać, że jeśli się do piątku nic nie zmieni to w piątek o godzinie 12:00 idę do szpitala rodzić za pomocą zastrzyku. Enyusia--------> czekamy na was 🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M_ka no może do piątku się zacznie coś dziać...mnie też plecy bolały:( Aha wysłałam ci @ z nr tel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nati---> niom mam nadzieję, a twój nr już zapisałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M_ka ja trzymam kciuki jak coś to zeby szybko i gładko poszło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem :) mamy zepsuty komputer więc na razie fotek nie będzie ale już wam wszystko piszę - od wczoraj jesteśmy w domku - potrzymali nas jeden dzień dłużej, bo mała miała żółtaczkę i musieli sprawdzić czy się bardziej nie rozwinie poza tym jest wszystko ok. ja czuję się znakomicie - jakbym nie rodziła. Mała je dużo więc i moja macica kurczy się w tempie przyspieszonym :P a więc po kolei W środę po wizycie u ginki zakupiłam tą herbatkę z liści malin i oeparol. Zdążyłam wypić 2 herbatki i łyknąć 2 tabletki. Wieczorem był sexik i poszłam spać. Po jakiejś godzinie obudził mnie silny ból w dole brzucha - taki okresowy. Poszłam do łazienki i nagle patrzę a tam pełno krwi. Ale pomyślałam sobie, że to pewnie po wizycie u ginki i po zabawach z Miśkiem takie plamienie. Postanowiłam nie panikować. Strasznie bolał mnie krzyż. Poszłam spać dalej. Po jakimś czasie znów taki skurcz dziwny i znów poszłam do łazienki i znów świeża krew. Przestraszyłam się trochę, obudziłam Miśka i mówię, że chcę jechać do szpitala bo nie wiem co się dzieje, a wolę żeby mnie odesłali do domy, niż mam tak czekać. Wykąpaliśmy się, dopakowałam torby i po 2 pojechaliśmy na izbę przyjęć. Trochę się tam zeszło, zrobili mi KTG - z malutką wszystko ok, ale żadnych skurczy nie ma. Zbadał mnie gin - szyjka nie zmieniona od porannej wizyty, ale ze względu na krwawienie, które nie wiadomo skąd jest musiał mnie zostawić na obserwacji, z czego się nawet ucieszyłam, bo bezpieczniej czułam się w szpitalu. Zrobił mi jeszcze USG. Leżałam na ginekologi, bo miejsc na patologi nie było. Rano zrobili mi znów KTG - zero skurczy, ale ja już czułam takie krótkie skurcze z kręgosłupa - jak przy okresie. Ale nie były ani regularne, ani zbyt silne. Potem już mnie na patologię przenieśli bo się miejsce zwolniło. Muszę przyznać, że opieka jest zajebista na Żelaznej. Cały czas położne przy nie latały - ciągle KTG albo sprawdzanie tętna maluszka. Ja coraz częściej czułam te skurcze, ale nawet mi do głowy nie przyszło, że to może być to. Odszedł mi czop. I tak spędziłam tam cały dzień. Po południu Misiek do mnie przyjechał - chodziliśmy sobie po korytarzu i wcale nie myśleliśmy o tym, że niedługo zostaniemy rodzicami. O 19.40 był obchód i lekarz doszedł do wniosku, że może mnie zbada. Wskoczyłam na fotel, a on mówi, że szyjka już zgładzona, 3 cm rozwarcia i rodzimy. Jakieś pół godziny wcześniej dostałam głupawki i jak wyszłam od gina to mówię do Miśka z uśmiechem na ustach - kochanie idziemy rodzić :D W ogóle się nie bałam, byłam szczęśliwa, że się zaczyna. Poszliśmy na porodówkę. Przyszła położna, zbadała mnie, zrobiła KTG - skurcze się nasilały. Potem weszłam do wanny z ciepłą wodą a Misiek miał za zadanie stymulować moje brodawki :) I tak sobie siedzieliśmy we dwójkę, położna od czasu do czasu przychodziła, sprawdzała tętno maluszka. Po niecałej godzinie skurcze już miałam bardzo silne, dostałam jakiś drgawek, zimno mi było, już miałam dość tej wanny. Wyszłam, położna zbadała mnie i mówi, że jest 5 cm. Ja załamana, że tyle bólu a to tylko 2 cm postępu. Ale niepokoiło ją to krwawienie i poprosiła drugą położną o konsultacje - okazało się, że to szyjka krwawi. I jak ta druga położna przyszła i mnie zbadała to mówi, że to nie 5 a 7 cm. Wtedy jakoś mi ulżyło. Doszłam do wniosku, że skoro już jest 7 to jakoś dam radę. Ale nie odeszły mi wody więc położna zadecydowała przebić pęcherz, żebym się nie męczyła czekając aż sam pęknie. Po przebiciu pęcherza skurcze zrobiły się bardziej silne i częste. Podłączyła KTG a ja wiłam się z bólu. Już nie pomagało zwykłe wydychanie powietrza. Zaczęłam strasznie krzyczeć i to przynosiło jakąś ulgę. Potem kazała mi wstać z łóżka i ukucnąć - matko co to był za ból. Odleciałam totalnie. Nie wiedziałam co się dzieje dookoła - słyszałam tylko głos położnej i starałam się wykonywać jej polecenia. Jak trzeba było przeć to kucałam w przerwach podnosiłam się. Misiek stał za mną, ściskałam go za ręce. Po chwili jak kucałam położna powiedziała że już czuje główkę i powiedziała żebym sama sprawdziła - rzeczywiście już było ją czuć. Kazała mi wejść na łóżko na czworaka i zaczęło się parcie. Okropne to było - miałam wrażenie, że wszystko mi się rozrywa - byłam pewna że cała popękałam albo że mnie nacięła. Po kilku parciach poczułam, że główka jest już na zewnątrz. I zazdrościłam Miśkowi, że ją widzi (ale on stał z boku i nie widział). Potem jeszcze kilka razy i nagła ulga. Ponieważ byłam na czworakach to nie zobaczyłam od razu małej, ale jak tylko wyskoczyła to spytałam, czemu nie płacze - za chwilę usłyszałam jej cudowny głos. Położna mi ją podała, ale nie wiedziałam jak ją wziąć, więc szybko położyłam się na plecach a mała wylądowała na moim brzuchu. Była taka maleńka i taka śliczna. Potem niestety zaczęło się jeszcze rodzenie łożyska i zabiegi wykańczające - nie pękłam i mnie nie nacinała, ale szyjkę miałam trochę uszkodzoną i musiała mi ją zszyć - koszmarny ból. Ale patrząc na małą mogłam wszystko znieść. Potem tak sobie z nią leżałam chwilę, później Misiek poszedł z Melką na badania. Potem mieliśmy jeszcze czas dla siebie, przyszła położna ubrała Melkę pomogła mi się wykąpać.A na koniec przyniosła mi obiad, bo byłam bardzo głodna :D W ogóle nie czułam się jakbym przed chwilą urodziła. Mogłam normalnie siedzieć. Później poszliśmy już na oddział położniczy,a że była noc to Misiek nie mógł z nami zostać. Ja nie mogłam spać - cały czas na nią patrzyłam niedowierzając, że już jest. A dodam, że jak szliśmy na porodówkę to byliśmy przekonani, ze mała nie urodzi sie przed północą. A wyszło na to, że poród trwał 2,5 godziny :) Malutka dostała 10 pkt, ale ze względu na jej maleńkość miała parę dodatkowych badań robionych przez te kilka dni - na szczęście wszystko ok. Mieliśmy wyjść już wczoraj, ale mała miała żółtaczkę i trzeba było poczekać do dzisiejszego dnia, żeby sprawdzić czy się nie pogłębia. Jest ok. Mała bardzo dużo je - ale to dobrze, bo musi nadrobić. Jest taka śliczna, maleńka - po prostu cudowna :) bycie mamą jest cudowne :) acha i chciałam powiedzieć, że obecność męża jest bardzo pomocna - ja sobie nie wyobrażam jakbym miała być tam sama. I nawet w tej ostatniej fazie kiedy on zupełnie nie miał jak mi pomóc to wiedziałam, że jest obok i to mi bardzo pomagało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czemu tak dziwnie sie otwiera, że zdjęcie oddzielnie i suwaczek oddzielnie, ale wszystko jest :) jak będę mogła podzielić się fotkami to wyślę. Pewnie najszybciej będzie jak je umieszczę an serwerze i dam wam linka - ale najpierw musimy naprawić komputer. Odezwę się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eny cudnie....ech....porod mimo bolu to piekna sprawa...zazdroszcze ze mialas taki piekny i w sumie latwy porod, pewnie przez to ze wlasnie taka malenka byla, ja mialam chlopa o 1kg wiekszego ale....bylas niesamowicie dzielna i fantastyczna!!!! wszyscy byliscie :) z niecierpliwoscia czekamy na zdjecia, masz maila jakby co i slij kobieto bo juz nie moge....pochwalcie sie tym swoim skarbkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eny!!!!!!!!!!z tego malutkiego zdjecia widac ze corcia to czysta TY!!!!!!!!! identyczna ma buzke po mamusi :) jest slociutka :) ja chce wiecej zdjec szybciutko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eny------>ale fajnie to opisałas!!!!dobrze tak sobie poczytac,przynajmniej człowiek wie jak to mniej wiecej wyglada!!!! niunia na tym zdjatku śliczna!!!!czekam na wiecej zdjęć!!!!!duzo buziaków dla Ciebie i dla Amelki👄🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enyusia---> dzielne dziewczynki, spisałyście się na medal, poryczałam się czytając twój opis, pomimo bólu wzruszające to wszystko. OOOjjjjjj nie mogę się już doczekać swojego porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa Eny ---> malutka jest prześliczna, szybko szybko więcej zdjęć!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eny ciarki mi po plecach przechodziły jak to czytałam, byliście bardzo dzielni. Gratuluje jeszcze raz. A malutka bardzo podobna do Ciebie... Czekam na zdjęcia ... M_ka do boju kobitko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eny------->Jeszcze raz gratulacje!!!!!nie moge sie napatrzeć na Twoja malutka!!!!!nie będę zachwalać bo ,że jest taka cudna to widać!!!!!powiem tylko jedno calusia jest podobna do Ciebie!!!!!cała Eny!!!!tak mi sie wydaje!!!!super fotki!!!!a to z butelka jest the best bo oddaje jej wielkość!taka jest malusia!!!!pozdrowienia dla dumnego tatusia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eny gratulacje serdeczne - śliczne maleństwo - świetnie się spisaliście czekamy na więcej zdjęć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eny....poprostu jedyne słowa jakie mi się nasuwją gdy patrzę na twoją córeczke to- SŁODKI ANIOŁEK 🌻 jest śliczna :) super zdjęcie jakby się uśmiechała i to z butelką tez ekstra-widać jak maleńka....kruszynka...:) jeeeeny kiedy moja taka była???? mówie wam tak mi się teskni za tym kopaniem w brzuszku i za takim maleństwem słodkim niewiniątkiem..... M_ka ale choć mi się teskni to nie mam zamiaru więcej rodzić :P moge robić i chodzić w ciązy ale zeby ktoś za mnie urodził :P a teraz moja panna zasuwa w chodziku i jak wychodzi z pokoju to pa pa mi robi :D mała cwaniara :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki zazdroszcze wam pociech - i to bardzo ja pół roku temu odstawiłam tabletki ale teraz wzięłam szczepionkę na różyczkę i muszę czekać 3 m-ce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enyusia---> przed chwilą oglądałyśmy, znaczy ja i babcie - twoją kruszynkę, jest śliczna. Niektóre dzieci po urodzeniu nie są takie ładne a po twojej Amelce od razu widać, że to mała pięknisia :) Ja też uważam, że jest bardzo podobna do ciebie. Jeszcze raz GRATULACJE i buziaki dla całej trójki ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M_ka a ty jeszcze 2w1???? no ale juz niedługo.....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eny super zdjęcia...a Amelka to wypisz wymaluj mamusia :) Zdjęcia z butlą suuuper:) A na tych pierwszych zdjęciach Melka ma taki sam pajacyk jak Mateuszek, w tym właśnie go ze szpitala odebraliśmy bo był najmniejszy z ciuszków jaki miałam, a i tak rękawki miał popodwijane :) Gratulacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nadal 2 w 1 ale tylko do jutra, dzisiaj ostatni dzień bez dzidziusia od jutra już we trójkę - mam nadzieję. Trzymajcie za nas kciuki 🌻 Pomimo tego, że czekam na ten poród jak na zbawienie to trochę się boję, wolałabym rodzić bez żadnych wspomagaczy, podobno poród wywoływany jest cięższy :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×