Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Loczkins24

Napady lęku panicznego, jak sobie z tym poradzić...

Polecane posty

Gość paweł 26 Panika
no odrazu mi lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
ale chce wam wszystkim powiedziec ze bede sie dzisiaj modlił za nas wszystkich abysmy znowu zaczeli zyc normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
oj jest jest jezeli niewierzysz -to wpisz w wyszukiwarce Ojciec Pio--i zrozumiesz ja tak miałem to w niego uwierzyłem i to jemu teraz zawierzam swój los-co ma byc to i tak bedzie-Ale Wiara musi byc musisz wierzyc-Bo jest tam ktoś na Górze i bacznie obserwuje nasze poczynania niemówie ze jestem swiety ale staram sie jakos chociarz zdarza mi sie zbłądzić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
Pawle, dzięki za modlitwę. Ja się Pana Boga boję... Mnie się wydaje, że to on zesłał na mnie nerwicę i po prostu nie chcę Go jeszcze bardziej rozdrażnić. Mam do Niego żal za całe popaprane nerwicą życie. Myślę, że nie zasłużyłam sobie na tyle cierpienia. Depresja jest koszmarnym stanem, ataki paniki mnie wykańczają a On się temu przygląda... Wolałabym widzieć w Bogu kogoś sypatyczniejszego niż widzę... I mam do Niego złość. A nie powinnam bo jest Bogiem, prawda? A ja mam i to mnie gryzie. I boję się, że po śmierci pójdę do piekła za to, że się rozwiodłam. To jest dla mnie strasznie trudny temat... Ale za to czasem powierzam siebie i bliskich w opiece Matce Bożej. Ona jest łagodna i nie wymierza "klapsów". Wiem, że tak to dziecinnie wszystko napisałam ale tak czuję. Pawle, postaraj się wytrzymać kilka tygodni i zażywaj to lekarstwo, i zażywaj całą tabletkę to szybciej zadziała. Uwierz w to, że pomoże tak jak kiedyś. Nie masz apetytu bo masz stany depresyjne. To normalne. Daj sobie czas. I popłacz sobie ile potrzebujesz. Fajnie, że masz czułą, rozumiejącą żonę:) Płacz oczyszcza i daje ulgę. A jak radzisz sobie teraz w pracy?? Życzę wam wszystkim spokojnej niedzieli i dzięki, że mam sie komu wygadać o Bogu i wogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
w pracy hm chwilowo bezrobocie czekam teraz z zona na dotacje bo przyznali nam na rozkrecenie interesu z urzedu pracy---a co do twojej złości na Pana Boga-to niobwinaj go o wszystko bo to naprwde nie jego wina ta twoja nerwica napewno jest wiele wspłczyników ktore ja jakby to nazwac stworzyły o dobre okreslenie bo to taka zmora która tkwi w nas.a co do wiary w Boga to ja sam niewiem skad m,i sie to wzieło zarówno mama jak mój tato niewpojili mi nic na ten temat poprostu pewnego dnia..po długotrwałych meczarniach z ta choroba 6lat temu oczywiscie jeszcze niewiedziałem co mi jest ze to napady leku z nerwica-po seriach badan ktore nic wykazaly a ja ciagle sie zle czułem.Pewnego dnia zaczołem sie modlic i prosic Pana Boga bym nieumarł-tak o to zaczołem sie modlic potem poznałem człowieka który przeżył smierc kliniczna i wiele żeczy mi wytłumaczył nauczył odmawiac Różaniec -kiedys pożyczył mi film na faktach autetycznych o OJCU PIO---który całkowicie utwierdził mnie w przekonaniu Ze Pan Bóg jest i trzeba wierzyc---powiem tak ja niemam za wesoło nieraz bieda w oczy zaglada mam dwoje dzieci al ten problem dotyka miliony ludzi zawsze sobie powtarzam i tak nie jest zle np w Afryce tam to jest Bieda i nedza i tam naprawde ludzie cierpia czemu tak jest mozna sie zastanawiac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca normalna
Witam wszystkich. Mam ataki lękowe i fobie społeczną, która nie pozwala mi się spełniać zawodowo. Dotychczas wykonywałam pracę (wiele lat bezrobocia minęło zanim taką znalazłam) która umożliwiała mi siedzenie w kąciku cicho jak mysz i robienie prostych obliczeń i wypełnianiu dokumentów. Obecnie jednak postanowili zlikwidować moje stanowisko i przenieść mnie na inne, dużo bardziej odpowiedzialne i w obecności dość ważnych ludzi takich kierownicy, prezesi, którzy samym swym stanowiskiem wywołują we mnie lęk i całkowitą dezorientacje. Na początku nie mogłam uwierzyć, prawie nogi się pode mną ugieły ale zostałam przyparta do muru bez możliwości odmowy. Próbuję już od 2 tygodni przyuczać się do nowej pracy ale za chiny nie wychodzi mi. Już w trakcie nauki trudnego programu rozliczeniowego ogarnia mnie taka panika że w ogóle nie jestem w stanie się na niczym skoncentrować a co dopiero zrozumieć to czy zapamiętać. A tu trzeba rozumieć bo inaczej z pracy nici. Ja już wymiękam, bo w obliczu tak odpowiedzialnego stanowiska trzeba się maksymalnie wykazać i nie pozwolić sobie na żadne cyrki ani teksty w stylu że nie umiem, nie rozumiem. Tymczasem te ataki lęku uniemożliwiają mi uczenie się czegoś co i tak jest dla mnie piekielnie trudne. Czuję już teraz że stracę tę pracę, bo mijają tygodnie a ja nadal nic z tego nie wiem, wymiękam psychicznie i umysłowo. Ilekroć zasiadam do swoich chaotycznych notatek to serce zaczyna mi być jak oszalałe i nie mogę się nawet skupić na tym co mam czytać. Do tego jeszcze doszły nocne lęki i problemy ze snem. Dziś np. tak się roztrzęsłam nad tym materiałem że nie byłam w stanie zasnąć przez całą noc a rano byłam wrakiem człowieka. Nie chce się dłużej oszukiwać. Czuje że po prostu stracę te robote przez nieumiejętność zrozumienia materiału nieumiejętność skutecznego nauczenia się go. Już zaczynam wariować bo z czego ja będę żyć ? Gdzie ja znajdę drugą prace gdzie zaakceptują moją nieporadność. Czasy są teraz takie ciężkie a ja też nie najmłodsza bo mam 29 lat. Mam męża ale dziecka brak z powodu takiego że nie umiem sobie poradzić z własnym życiem a posiadanie dziecka to tak wielka odpowiedzialność, która wymaga zdrowia psychicznego i bezpieczeństwa materialnego. Ja nie mam anu jednego ani drugiego. I tu pytanie bardziej przyziemne. Z czego wy macie pieniądze na życie ? Jak stracę pracę to będę na utrzymaniu męża, choleryka dla którego takie lęki to dziecinada, mazgajenie się. On nie będzie chciał w domu nieroba. Nie rozumie takich ludzi i nigdy nie zrozumie. Jak już mnie wywalą to na jego barkach spocznie nasz byt ale w pojedynkę my nie wyrobimy finansowo bo mamy kredyt hipoteczny do spłacania i to w dobie kryzysu. Załamana jestem. Obawiam się nawet tego, ze jak strace te pracę (bo już naprawde czuję że nie dam rady jej podolać) to boję się że mąż mnie wyrzuci z domu jak będzie mnie musiał utrzymywać. Albo w najlepszym wypadku będzie mi robił regularne awantury a to że nie szukam skutenie pracy. Wiem to bo przechodziłam już kiedyś przez coś takiego i dobijało mnie to. Takie kopanie leżącego. Ludzie ja tu czytam ze wy macie dzieci. Z czego wy żyjecie jak nie pracujecie ? Stokrotka napisała że ma rentę z tyt. nerwicy czy coś takiego jest w ogóle możliwe ?? Ja słyszałam że nie przyznają renty za coś takiego. Pytam bo nie daje już rady psychicznie. Snuje się po domu jak struta i płaczę. Na dodatek na myśl o najbliższych tygodniach w pracy zbiera mi się na wymioty. A jak tylko próbuje się wczytać w notatki to serce zaczyna mi skakać jak głupie i nie potrafię się skoncentrować na niczym prócz tego że pożera mnie lęk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca normalna
Wybaczcie. Nie doczytałam, że spora grupa ludzi jednak pracuje ale z trudem idzie do pracy. Ale jesli pracujecie tam kilka lat tzn. że wykazaliście się w niej, że chcą was, więc jakoś macie na chleb. Gdybym chociaż mogła brać takie psychotropy które by faktycznie pomogły. Niestety próbowałam już wielu m. in. seroxat i nic się we mnie nie zmieniło, oprócz tego że mi się pogarszało i zaczęły mi się strasznie trząść ręce przy stole kiedy jadłam obiad u teściów. Musiałam odstawić to gówno bo brałam chyba z 3 miesiące i zero poprawy na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
niewiem ale wydaje mi sie ze problem tkwi w twoim meżu-nawet najlepsze leki i terapie niepomoga jak niedostaniesz tego wsparcia od bliskiej ci osoby-powiem tak maz powinien cie wspierac jak tylko moze i jestem pewien ze gdybys brała ten seroxat i w dumu miała oaze spokoju to napewno by ci pomogło-wogóle jak ty mopzesz pomyslec ze jak stracisz prace to maz cie wyrzuci z domu sama chyba w to niewierzysz przecierz to moze sie zdarzyc kazdemu to jest zycie proponuje porozmawiac z mezem i niech wreszcie zrozumie ze potrzebujesz wsparcia jego --napewno gdyby ci powiedzial niemartw sie kochanie damy sobie rade---to twój stan emocjonalny by sie poprawił---------pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
"Nie do końca normalna", przekształć jakoś ten nick bo wolałabym sie do ciebie miło zwracać:) Na nerwicę można mieć rentę co potwierdza mój przypadek. Ale to marne grosze tyle, że jest ubezpieczenie przynajmniej. Ja poszłam do pracy chociaż nigdy wcześniej nie pracowałam i jest mi cholernie trudno. Uciekam nieraz do domu, potem za godzinę, dwie wracam i okazuje się, że się o mnie szefostwo pytało. Też nie wiem czy mi nie "podziękują za współpracę" w każdej chwili... Mam faceta. Ale dla niego pracy jak na razie brak, tzn jest na bezrobociu. I są dzieci. Żyjemy bardzo skromnie bo niewiele jest tych pieniędzy i jak już zrobimy opłaty to zostaje tyle co kot napłakał... Rodzina też pomaga ale taka pomoc zobowiązuje a ja wolę z rodziną na dystans więc to nie jest "zdrowe" dla mnie, że mi pomagają. Po twoim poście zrobiło mi sie wstyd.... bo ja ciągle mam pretensje, że mój facet nie ma pracy i jest mu z tym faktem ciężko a ja nieraz mu wypomniałam, że jestem taka chora i jeszcze jego muszę utrzymać... No słowem głupio mi... Faktem jest, że on w domu robi wszystko i opiekuje sie naszym maluszkiem, i jeszcze do mnie biega z dzieckiem albo sam jak ja mam napady lęku i naprawdę się stara... No po prostu dzisiaj go za to przeproszę i powiem jak bardzo doceniam ile pracy wkłada w rodzinę, dom i pomoc mnie i wcale się nie uskarża tylko nieustannie podnosi mnie na duchu. Dziękuję ci, że mi to uświadomiłaś:) Co do twojego męża to musiałby być potworem, żeby cię wyrzucać z domu i myślę, że sama nie wierzysz w to co piszesz... Ale jeśli to taki niefajny "pan przyjemniaczek" z jakim i ja kiedyś miałam do czynienia to powiem wprost: Nie warto z nim być. I ciesz się, żeście się nie zdecydowali na dziecko bo jeszcze sobie z kimś innym ułożysz życie i docenisz uroki macierzyństwa. Paweł ma rację to w twoim mężu przede wszystkim tkwi źródło twojego stresu. W pracy roztrzęsiona, w domu ciągle pod presją choleryka i krytykanta... Ja ci kobieto nie zazdroszczę! Uważam, że czeka cię teraz coś niezmiernie trudnego: podjęcie decyzji i wzięcie za nią odpowiedzialności. A to jest okropnie trudne. Ale jak już zadecydujesz to będzie "z górki":) Trzymaj sie i nie pakuj się ani w pracę ani w faceta nie dla ciebie. Jeśli chcesz poklikać to mogę ci podać moje GG. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renty na nerwice sie nie ma
stokrotka70 na nerwice nikt nie daje renty !! trzeba miec schizofrenie i wykazywac niezdolnosc umyslowa do pracy .... wiec nie opowiadaj bajek ! wiem o tym bo pracuje w tym ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renty na nerwice sie nie ma
albo wykazywac inna chorobe psychiczna co dyskfalifikuje do renty, teraz nawet niepelnosprawny bez ręki rente ma przyznawana okresowo i na komisje wciaz sie musi stawiac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renty na nerwice sie nie ma
tylko choroba psychiczna spowoduje niezdolnosc do pracy a tym samym rente ,a nerwica sie do niej nie zalicza ! i prosze nie wprowadzac ludzi w bład gorzej nie oklamywac przede wszystkim samej siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca normalna
dziękuję wam za te ciepłe słowa wsparcia. Jeśli chodzi o mojego męża to kto wie. Pewnie macie racje. Może właśnie teraz miałabym okazje sprawdzić czy faktycznie się on wywiąże z przysięgi i będzie ze mną na dobre i na złe. Właśnie teraz tak sobie pomyślałam że nawet jeśli faktycznie by mnie wyrzucił tzn. może wyrzucił to złe słowo. Po prostu wystarczyłoby hasło z jego strony ze musimy się rozstać, a że mieszkam w jego mieszkaniu nabytym przed ślubem to ja musiałabym spakować manatki i się wynieść. A rozstanie mogłoby być zrzucone na karb moich niewystarczająco silnych starań o pracę, bo on ma taką filozofie że jak ktoś nie znalazł w danym czasie pracy tzn. że za mało się starał i obwinił by mnie wręcz o celowe unikanie pracy wynikające z lenistwa. No w każdym razie jesli by mnie zostawił to chyba faktycznie musiałabym uznać że taki człowiek i tak nie nadaje się do bycia mężem ani oparciem i że żadna strata. Wiem że zawsze mogłabym wrócić do rodziców. Co prawda mój ojciec jest agresywnym alkoholikiem ale za to mam jeszcze mamę która mnie kocha i wiem że przyjęłaby mnie pod dach i przynajmniej kromka chleba by się dla mnie znalazła. Co do renty to zdążyłam już gdzieś wyczytać na innym forum, że zdarzają się przypadki przyznania renty w przypadku nerwicy, ale to zależy chyba od tego na jaką komisje człowiek trafi i na ile że tak powiem "bogatą" ma historie choroby. Niestety ja mimo że pierwszy raz postawiłam nogę u psychiatry w 2002 roku czyli dosyć dawno to jednak w mojej historii jest jedna ledwie co rozpoczęta i nie ukończona psychoterapia grupowa i kilka jednorazowych wizyt u psychiatry wymuszonych przez taki mój stan który był już praktycznie nie do zniesienia. I pare nieudanych wizyt u psychologa w których nie byłam potraktowana poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
Ale się wkurzyłam za te komentarze od kogoś przemądrzałego!!!! Ja poszłam na rentę w 1995 roku i z całą pewnością z powodu nerwicy!!! Może przepisy się zmieniły ale mnie nie odbiło jak sugeruje ktoś złośliwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
spokojnie niema co sie denerwowac i przejmowac ;;;;;;;;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich znerwicowanych!!!! Wkurzyłąm sie jak przeczytalam tekst jakies osoby na temat renty na nerwice....otóz RENTA NA NERWICE ISTNIEJE,osobiscie znam osobe,ktora ma nerwice lękową od 6 lat a na rencie jest od 3 wiec nie nopowiadaj bzdur jak nie masz o czyms pojęcia.Nerwica to choroba jak kazda inna i jezeli powoduje niezdolnosc do pacy to otrzymuje się rente!!!! PAwle ja tez się modle,odmawiam rozanie ,błągam Boga zeby wyleczył mnie z tej paskudnej choroby. Sprobuj odmowic nowenne pompejska do Matki Bozej (trwa długo bo az 54 dni),ale podobno mozna wiele łask wyprosic Moja nerwica od kilku dni się jakby nasiliła.Wybudzam się z silnym biciem serca,mam juz ochote sięgnac po propranolol,ale leze i czekam az przejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
no mi tez sie nasilila ale doszła chyba do tego nerwica żoładka bo ciagle rano jak wstaje to czuje w nim takie napiecie emocjonalne które zawsze czułem jak sie wystraszyłem-ale tak mam na chwile obecna tylko do połodnia potem jakos wskakuje na obroty-niewiem czym to jest spowodoweane ja juz byłem wyleczony z tego stanu ale niedawno ugryzł mie pies jak sie okazało niebył szczepiony i pies musiał odbyc 15 dniowa kwarantanne bo było podejrzenie ze moze byc nosicielem wscieklizny ale niemacie co ja przezywałem przez te 15 dni-mysl i strach przed ta choroba i zastrzykami w brzuch sprawiały mnie w bardzo zły stan emocjonalny-naszczescie po tej kwaranntanie wykluczyli wscieklizne ale stres który przezyłem chyba sprawił nawrót tej choroby jak myslicie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten ojciec pio to sam był jakiś chory na schizofrenię, miał zwidy jakieś, matke boską widział niby, schizofrenicy wiele rzecz6y widzą... :P \"W 2007 historyk Sergio Luzzatto wydobył z watykańskich archiwów dokument sugerujący, że Ojciec Pio był oszustem i sam powodował u siebie stygmaty za pomocą kapsułek z kwasem. Dokument ten jest zapisem rozmowy z aptekarką Marią De Vito. Wyznała ona watykańskim urzędnikom, że w 1919 zakonnik Francesco Forgione kupił u niej cztery gramy kwasu karbolowego i poprosił, by w całkowitej tajemnicy przed innymi braćmi dostarczyła fiolkę do San Giovanni Rotondo (rozcieńczony kwas karbolowy był używany w tamtych czasach jako środek odkażający, bez rozcieńczenia jest silnie żrący; nawet po rozcieńczeniu zostawia plamy oparzeń na skórze).\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
ja i tak do Ojca Pio mam duzy szacunek za to czego doswiadczył-ale ciekawe jak wytłumaczysz to ktoregos dnia do ojca przybył ksiadz z Polski Karol Wojtyła-i modlili sie cała noc- i Ojciec Pio wtedy powiedział Karol Wojtyła bedzie Papieżem -to juz daje do myslenia -a jest to fakt utetyczny i potwierdzony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brednie, brednie i jeszcze raz brednie :P Jestem ateistką i nie wierzę w boga ani tym podobne rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to się moze przydac
nikt nie każe wierzyć, natomiast wypada chyba uszanować fakt, że inni wierzą i jest ona dla nich wartością , której wyśmiewanie nie jest zbyt grzeczne... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca normalna
Liliana chyba nie sądzisz że pod wpływem twoich szydersw ludzie stracą wiarę. Na nic twój post się nie zda. Ja również wierzę w Boga i w to że święci istnieją chociażby z takiego powodu że gdyby Boga nie było to doprawdy nic nie miałoby sensu, więc nawet nie biorę pod uwagę takiej opcji. Przecież każde życie się prędzej czy później kończy, a życie nie mogło się wziąść znikąd. Zbyt wiele niezwykłych rzeczy się na świecie wydarzyło, żeby człowiek to mógł zignorować. Choćby świadectwa uzdrowień lub przeciwnie - przypadki opętania. Przykre jest to że opisałaś to w taki sposób. Chyba jesteś jeszcze bardzo młodziutka, bardzo pewna swego i jeszcze nic bolesnego cię nie doświadczyło. Ale każde życie kiedyś się jednak kończy, mimo że ludzie niemal mechanicznie odpychają te myśl o śmierci i noszą w sobie jakąś złudną nadzieję że może śmierć mimo, iz tak oczywista może ich jednak nie dotyczy ale w obliczu śmierci człowiek już całkiem inaczej myśli i często jest płacz i zgrzytanie zębów że nie przeżyło się życia inaczej, blisko Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
Lili Anna-mimo wszystko bede sie za ciebie dzisiaj modlił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OK ale młodziutka nie jestem i tez przeszłam trochę w życiu - inaczej bym nerwicy nie miała:o A że nie wierzę w boga i uważam tak jak uważam to tylko moje zdanie. Jeśli wy wierzycie to OK, ja to przyjmuję do wiadomości, wyraziłam tylko swoje zdanie na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Harleqin
nerwica nie ma przyczyny w przeżyciach tylko w nadwrażliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie, a jak sie jest nadwrażliwym to na różne przeżycia w życiu reaguje się nerwicą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
to ja własnie tak reagowałem bo zarówno nerwus jestem i tez bardzo sie przejmuje wieloma sprawami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×