Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zbulwersowana tym bardzo.

Halloween - Adoracja Szatana?!

Polecane posty

Gość zbulwersowana tym bardzo.

Szatan pojawia się na świecie pod postacią festynów i zabaw przeznaczonych dla najmłodszych - ostrzegł papież, od lat zajmujący się zwalczaniem sekt i okultyzmu. Halloween to jego zdaniem okazja do adoracji szatana, a stąd krótka już droga do ofiar rytualnych, porwań i gwałtu. Dla satanistów noc z 31. października na 1. listopada to najbardziej magiczny moment w roku, okazja do czarnych mszy i świętokradztwa. Dlatego głowa Kościoła apeluje do rodziców i wychowawców, by nie pozwolili młodzieży na udział w jakichkolwiek podejrzanych spotkaniach tej nocy. Katolikom przypomina, że celem Halloween jest walka z religią, atak na to, co święte i ma związek ze sferą ducha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary Polak i Katolik
Za moich czasów nie bardzo wiedziano co to jest halloween, ale i u nas były jakieś pogańskie „rytuały” typu wywoływanie duchów, wykopywanie sztywnych i opylanie ich czaszek studentom medycyny, a przede wszystkim chodzenie w nocy na cmentarz. Najczęściej jednak chodziło po prostu o picie alkoholu, walenie dup i takie tam…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angole oficjalnie przyznali
że Halloween to święto Satanów! W Sunday Mail tej niedzieli ukazał się krótki artykuł o sytuacji więźniów w angielskich zakładach penitencjarnych. Wierzący więźniowie mają prawo do dnia wolnego od pracy w dniu świątecznym. Największą liczbę takich dni mają muzułmanie 26, chrześcijanie są uprawnieni do 3, natomiast poganie i sataniści byli dotychczas dyskryminowani, co w państwie prawa nie może trwać wiecznie. Oto tegoroczne Halloween będzie dniem wolnym od pracy dla obu wyznań. Kiedy świętować będą ateiści?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczytaj
na 2 stronie Halloween to nie tylko zabawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobre bo Polskie
Jeśli kogoś kręci rodzimowierstwo to zamiast amerykańskiego Halloweenu (popłuczyn po staroceltyckich rytuałach) powinien świętować nasze krajowe, niesłusznie zapomniane DZIADY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIADY to czas kiedy
żywi kontaktowali się z umarłymi, prosząc ich o wsparcie w codziennym życiu. Żywi nie przychodzili do zmarłych z gołymi rękami - o nie! Zmarłym okupywano się, ofiarując im modlitwę(strawę duchową), ale i strawę doczesną: gorzałkę, krupy jęczmienne, mąkę oraz - szczególnie przez zmarłych ulubioną - krew ofiarnych zwierząt. Dziady były też okresem walki ze złymi mocami: w tę noc wykopywano z grobów upiory, strzygi, wilkołaków i utopców, przebijano ich osinowymi kołkami,rytualnie rąbano i palono, po czym rozrzucano popioły na cztery strony świata... W tą zimną i ciemną, listopadową noc nalezało się też akoś rozgrzać, nic zatem dziwnego, że służyła ona również inicjacji seksualnej młodego pokolenia: bose kobiety, z gałązkami jodłowymi w rękach, śpiewając, wirowały w koło nagrobków w kierunku przeciwnym do ruchu słońca, symbolicznie pogrążając się w podziemnym świecie. Oszołomione tańcem i naparem z muchomorów unosili wyłaniający się z ciemności chłopcy, przenosząc w ramionach przez ogień i znikając z nimi na powrót w ciemności, by, na wzór kosmicznego zarodka żar namiętności przezwyciężył ciemność, starość, choroby i śmierć, słowem dał siły do przterwania nadchodzącej zimy. Były więcDziady drugim, po Kupale, świętem inicjacyjnym i orgiastycznym. Średniowieczni kościelni pisarze wciąż gorszą się, iż niewiasty, mimo jesiennych szarug "w nocy ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć a modłę czyniąc" (Marcin z Urzędowa). Jan Długosz ubolewa, iż mimo, że już 500 lat upłynęło do chrztu Polski, to wciąż "odprawiano [te igrzyska] przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się, oraz inne miłosne pienia..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polacy katolicy
zbulwersowani bez sensu gadacie, z innego topiku Święto Wszystkich Świętych wprowadził dla całego kościoła Grzegorz IV w 834r. jako pamięć o zmarłych. Tradycja Wszystkich świętych albo Święto zmarłych ma swój początek w starym celtyckim święcie \"Samhain\". Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Jeśli dziwi, że początek roku zaczynał się 1 listopada, należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól. ...Zgodnie z wierzeniami Celtów pogański bóg śmierci Samhain w nocy z 31 października na 1 listopada uwalniał duchy zmarłych, którzy odeszli w ciągu ostatniego roku. Wezwane przez boga śmierci dusze swoje winy odkupywały pod postacią zwierząt (najwięksi grzesznicy zamieniali byli w najmniejsze zwierzątka)...." http://poland.druidry.org/pliki/tekst13.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polacy katolicy
Halloween - błędy i kłamstwa, czyli czego nawiedzeni chrześcijanie nie chcą, żebyście się dowiedzieli. "Satanistyczny strach" związany z Halloween.Każdego roku w październiku część ludzi podnosi krzyk, że trzeba powstrzymać neopogan od świętowania Halloween, które jest określane jako święto "satanistyczne". Wielu nawiedzonych chrześcijan oznajmia głośno i publicznie, ze druidzi, wiccanie i inni neopoganie porywają dzieci, składają niemowlęta w ofierze, zatruwają halloweenowe słodycze, piją krew czy organizują orgie. Jak pisze W. J. Bethancourt: "Te opinie biorą się prawdopodobnie z niezwykłych i budzących przerażenie fantazji uważanych za fakty historyczne". Antyhalloweenowi propagandyści używają tych argumentów by przeszkadzać lub uniemożliwiać nam przeprowadzanie rytuałów, szkalować nasze przekonania, wyśmiewać naszych bogów, pomimo, że nie mają żadnych dowodów na poparcie swoich zarzutów. (...) Tutaj autor podaje przykłady odnośnie współczesnych realiów amerykańskich: brak jakichkolwiek dowodów na powiązanie morderstw z kultami religijnymi - satanizmem etc. Podobnie rzecz się ma z porwaniami dzieci "na ofiary", zatruwaniem słodyczy, zabijaniem i dręczeniem zwierząt (jeśli chodzi o przestępstwa związane z Halloween). Współcześni autorzy książek i artykułów oczerniających wszystko, co niechrześcijanskie, opierają swoje wywody na wcześniejszych, równie fałszywych i dziś już zdemaskowanych jako tendencyjna propaganda, materiałach. Ponadto autor stwierdza, że dzieciobójstwa, picie krwi, orgie i ogólnie rzecz biorąc "złe rzeczy" miały miejsce od tysiącleci we wszystkich kulturach i religiach, włączając chrześcijaństwo. Kolejny fragment skupia się na treściach bardziej politycznych niż wyznaniowych, został więc pominięty. Źli Starożytni Druidzi i stary Sam Hain. Wymyśleni "druidzi" porywają dziewiczą księżniczkę z jej zamku, by złożyć ją w ofierze straszliwemu Sam Hainowi w noc Halloween. (tekst w zielonej ramce: Jeśli podarek zadowalał druidów... zostawiali oni lampion z zapaloną świecą z ludzkiego tłuszczu w środku, by tej nocy chronił mieszkańców przed zabiciem przez demony.) Często możemy przeczytać w publikacjach radykałów, że "Samhain był celtyckim bogiem śmierci, wyznawanym przez druidów, którzy składali mu w Halloween krwawe ofiary". Przykładem takich wydawnictw może być amerykański komiks "Spellbound?", wydany przez niejakiego Jacka Chicka. Jeden z rysunków z tego komiksu widać obok. Chick opisuje, jak Starożytni Źli Druidzi chodzili od zamku do zamku, szukając księżniczek dziewic, by je gwałcić i składać w ofierze. Mieli zostawiać wydrążone dynie ze świeczkami w środku ("zrobionymi z ludzkiego tłuszczu!") tym, którzy z nimi współpracowali, natomiast opierających się ich żądaniom, mieli pozbawiać życia przy pomocy demonicznych sił. To, według pana Chicka, zdaje się być "prawdziwymi" początkami "trick or threat". Oczywiście, publikuje on także pozycje, w których twierdzi, że katolicy nie są chrześcijanami, że wszyscy nie-chrześcijanie są wyznawcami diabła i że cały przemysł rock and rollowy kierowany jest przez satanistów, którzy rzucają klątwy na każdy egzemplarz płyty, który produkują. (Wyobrażacie sobie trudności techniczne takiego przedsięwzięcia?) Chick gorąco zachęca swoich czytelników, by kupowali jego wydawnictwa i rozdawali biednym-i-niewinnym dzieciom w Halloween. Jeden z jego adwersarzy, Kerr Cuhulain, wypowiada się w ten sposób na ich temat: "Te treści mogą wydawać się głupie dla wielu ludzi i tak pewnie by było, gdyby nie fakt, że wielu czytelników bierze te rzeczy na poważnie. Chick wydaje swoje rzeczy od lat i jego produkty dostępne są w stu różnych językach. Chick ma dystrybutorów w Anglii, Południowej Afryce, Australii, Nowej Zelandii, Kanadzie i Niemczech. Funkcjonariusze policji korzystają z tych wydawnictw jak miarodajnych źródeł..." Spójrzmy na kilka faktów historycznych, demaskujących paranoidalne fantazje Chicka na temat Halloween: - Dawny druidyzm w Irlandii i na Wyspach Brytyjskich został wyparty przez chrześcijaństwo na długo przed tym, zanim ktokolwiek zaczął wznosić średniowieczne zamki z "księżniczkami" w środku. - Dziewictwo nie było tak istotną sprawą dla ludów europejskich, wyznających religie przedchrzescijańskie - z wyjątkiem pewnych konkretnych okoliczności, związanych z polityką - i jego pozbycie się stanowiło wręcz niejaki problem dla kobiet w czasach przedchrześcijańskich. - Jako że połowę druidów w dawnych czasach stanowiły kobiety, jest wysoce nieprawdopodobne, żeby owe kobiety, posiadające duży wpływ na życie społeczności celtyckiej, pozwalały swoim mężom, ojcom i synom na gwałcenie i mordowanie kobiet z jakiegokolwiek stanu społecznego - niezależnie do tego, czy były dziewicami, czy nie! - Nie ma żadnych dowodów historycznych czy archeologicznych na to, że dawni druidzi kiedykolwiek składali w ofierze kogokolwiek innego niż kryminalistów, jeńców wojennych czy ochotników - jeśli takowi byli. (...) - Dynia jest rośliną pochodzącą z Nowego Świata i nigdy nie rosła w Europie do czasów nowożytnych, tak więc nie mogła być używana jako "jack-o-lanterns" (tradycyjne lampiony, wykonywane z dyni) przez druidów. Ludzki tłuszcz (jak powiedział mi biolog) byłby kiepskim materiałem na świece, gdyby ktokolwiek był takim świrem, by w ogóle próbować go wykorzystywać do produkcji świec. (...) - Według artykułu "Mit Samhain'a: Celtyckiego Boga Umarłych", autorstwa grupy Konsultantów ds. Tolerancji Religijnej z Ontario, zarówno neopoganie jak i chrześcijanie mają błędne pojęcie na ten temat. "Istnieją pewne przesłanki co do tego, iż istniała postać o imieniu Samain lub Sawan, która odgrywała bardzo małą rolę w celtyckiej mitologii. Znana jest głównie z tego, że Balor Jednooki (lub Złooki) skradł mu magiczną krowę. Jednakże "...Nie istniał celtycki Bóg Umarłych. Wielki Bóg Samhain jako Bóg Umarłych został prawdopodobnie wymyślony w XVIII wieku, zanim archeolodzy i historycy podjęli naukowe badania nad kulturą i religią Celtów". (wytłuszczenie tekstu dodane przez I.B.) - Najważniejsze słowniki języków celtyckich nie wymieniają żadnego bóstwa o imieniu "Samhain": McBain's Etymological Dictionary of the Gaelic Language twierdzi, iż "samhuinn" (wymowa wg. Szkockiej odmiany gaelickiego) znaczy "święty czas" i prawdopodobnie ma źródłosłów w "summer's end" ("koniec lata") i pochodzi od nazwy dorocznych spotkań w Tarze, 1 listopada. MacFarlane's School Gaelic Dictionary definiuje to słowo po prostu jako "Hallowtide" (czas świętych). Inne słowniki podają, iż "samhain" oznacza 1 listopada lub sam miesiąc listopad, ewentualnie "Hallowtide/Halloween". Skąd jednak Chick i inni fundamentaliści biorą swoje przekonania o Halloween? Znajomy zadał mi kiedyś dwa pytania: "Skoro tylu ludzi twierdzi, że te rzeczy miały miejsce, czyż nie oznacza to, że rzeczywiście mogła to być prawda? Skąd chrześcijanie braliby swoje twierdzenia, gdyby choć część z nich nie tkwiło ziarno prawdy?" Krótka odpowiedź brzmi oczywiście, że ludzie - w tym kaznodzieje i aktywiści - są tylko ludźmi i (1) nie ma ludzi nieomylnych, (2) część ludzi to po prostu ignoranci, (3) inni z kolei mogą celowo głosić kłamstwa. Poza tym, ludzie kiedyś sądzili, że ziemia jest płaska, a słońce wędruje dookoła niej. Kościół używał cytatów z Biblii, by "udowadniać" te tezę i palił tych dawnych uczonych, którzy ośmielali się z tym nie zgadzać. (...) Źródła, z których radykałowie czerpią informacje, są naprawdę nieliczne: - Dzieło beznadziejnej antykatolickiej (skrajnie protestanckiej) propagandy, napisane w 1873 roku, pełne setek historycznych, językowych i mitologicznych błędów, którym tylko fundamentaliści mogą dawać wiarę, zatytułowane "Dwa Babilony albo Wiara Papistów" ("Two Babylons or the Papal Worship"), autorstwa Alexandra Hislopa. Ta książka jest bardzo popularna w kręgach Jacka Chicka. - Jeszcze starsza pozycja, "Celtyccy druidzi" ("The Celtic Druids"), Godfreya Higginsa, opublikowana w 1827 roku, tak samo pełna błędów jak książka Hislopa. - Dziesiątki starych wydań encyklopedii, które po prostu cytują Hislopa lub Higginsa. - Kazania, książki i broszury "Byłych Wielkich/Wysokich Druidów/Magów" na tematy okultystyczne. Pozycje niegodne zaufania tak samo jak i ich autorzy. W eseju, zatytułowanym "Halloween: Mity, Potwory i Diabły" ("Halloween: Myths, Monsters & Devils"), autor W. J. Bethancourt III, zamieszcza rzetelną i szczegółową analizę fundamentalistycznej literatury przedmiotu. Pisze on, między innymi: "Co do kwestii 'Samhaina" lub 'Samana' jako 'boga umarłych', jest to wielki mit, który został ugruntowany pod koniec XVIII lub na początku XIX wieku. Znalazłem go u Higginsa (wydanego po raz pierwszy w 1827 roku, próbującego udowadniać, że druidzi przybyli do Irlandii z Indii!), gdzie cytuje on pułkownika Charlesa Vallency'ego (późniejszego generała, który z kolei próbował udowadniać, ze Irlandczycy wywodzą się od mieszkańców Armenii!!!). Higgins ponadto przytacza autora o nazwisku "Pictet", który wymienia imię tego boga ('Samhaina'), łącząc go ze słowem 'sabhan' (którego to słowa nie znajduję w żadnym z tych słowników gaelickich, którymi dysponuję) i doszukując się powiązań z "Balsab" jako bogiem Słońca oraz z treściami biblijnymi." Pełen tytuł książki Higginsa (pisownia wielkich liter oryginalna) brzmi: "Celtyccy Druidzi albo Próba pokazania, że Druidzi byli kapłanami wschodnich kolonii, którzy wyemigrowali z Indii, i którzy wynaleźli pierwszy lub fenicki alfabet, byli budowniczymi Stonehenge, Karnaku i innych cyklopowych budowli w Azji i Europie." ("The Celtic Druids; or, An Attempt to shew, that the Druids were the priests of oriental colonies who emigrated from India, and were the introducers of the first or Cadmean system of letters, and the builders of Stonehenge, of Carnac, and of other cyclopean works, in Asia and Europe."). Przeglądając kopię wydania książki Higginsa z 1829 roku (opublikowanego przez Kessinger Publishing, LLC, Kila MT), z łatwością można spostrzec, iż Szanowny Godfrey Higgins, Esq., choć wystarczająco sprytny, by zauważyć podobieństwa pomiędzy sanskrytem, łaciną i językiem iryjskim, nie posługiwał się podczas pisania żadną wiedzą czy aparatem naukowym z dziedzin takich jak lingwistyka, antropologia czy archeologia. W swojej ignorancji i obsesji połączył wszystko, co wiedział o językach, kulturze i historii Celtów z wiedzą o kulturze semickiej i językach semickich. To wszystko okrasił biblijną wersją historii świata. W rezultacie, pomijając jego paranaukowe dygresje na temat przyszłych odkryć z dziedziny indoeuropejskiej lingwistyki i religioznawstwa, tak dalece odbiega on od zasadniczych tematów, że jego teorie wydają się być żenujące nawet dla najbardziej życzliwego, współczesnego badacza. Wybaczcie, jeśli poniższa dygresja wyda się zbyt długa, ale wpływ omawianej książki na powszechną opinię o dawnych druidach i Halloween był tak długotrwały i zgubny, że warto zacytować kilka fragmentów. Wyróżniam je specjalnie, by odróżnić od moich opinii, czy rzetelnych argumentów naukowych w moim artykule. Oto, co Higgins mówi o "Samhanie albo Bal-Sabie" w rozdziale V, części XVII: M. Pictet ["...z Genewy, uczony przyjaciel autora..."] umieszcza Boga Samhana na początku swojego spisu, z następującym wyjaśnieniem: Samhan eadhon Ceisil, eadhon Giolla; Samhan, - zły duch (Szatan) lub sługa. Samhan prawdopodobnie był jednym z najbardziej czczonych bogów w Irlandii. Czczono go z powagą i szacunkiem przez cały rok, ponadto świętowano na jego cześć wieczorem pierwszego dnia listopada. Z tego powodu ten dzień nazywano Oidhche Samhna czyli noc Samhana. Uroczystość ta była odprawiana przez druidów, jako wstawiennictwo żyjących za dusze osób, które umrą w nadchodzącym roku, lub które zmarły w mijającym roku. Według wierzeń druidów, Samhan wzywał te dusze do siebie i albo pozwalał im na wejście do "dworów błogosławionych" albo zawracał je ku ponownej egzystencji na ziemi, jako karę za złe uczynki. Był także nazywany Bal-Sab lub Pan Śmierci. Ten tytuł prawdopodobnie spowodował, że kronikarz, wymieniając Samhana, nazwał go Ceisil, co we współczesnym irlandzkim, oznacza diabła. Samhan był także Słońcem, a raczej oznaczał słońce. To słowo można odnaleźć w wielu językach semickich: w arabskim Schams - słońce; w hebrajskim sms; w chaldejskim smsa, w syryjskim Schemscho; (...) w sanskrycie Hamsa. Słońce było głównym obiektem czci wszystkich pogan, odpowiednikiem Stwórcy czy też personifikacji Boskości. Atrybuty i funkcje Samhana wydają się być sprzeczne na pierwszy rzut oka, ale było to częste pośród pogańskich bogów. U Greków Dionizos, bóg demiurg, identyfikowany jest z Hadesem. W Egipcie, Ozyrys był Panem Śmierci, u Skandynawów Odyn, bóg dobroczyńca, był jednocześnie królem piekieł. To bóstwo stało ponad wszystkimi innymi, które wymieniliśmy [w poprzednich fragmentach], ale poniżej najwyższego bytu - Baala. Jeśli Samhan był Słońcem, a jak wiemy - był, odpowiadałby perskiemu Mitrze, który z kolei był łącznikiem pomiędzy Ahuramazdą (Oromasdes) i Arymanem (Arimanius) - pomiędzy Stwórcą i Niszczycielem, i był nazywany "tym-który-zapewnia-bezpieczeństwo". Scheelling twierdzi, że według wiary Iryjczyków dusze nie zstępowały ku surowemu Zeusowi (Plutonowi, Jowiszowi Styksu), ale docierały do litościwego Ozyrysa. Takie jest znaczenie iryjskiego Samhana, który był litościwym sędzią, nie kierującym się swoimi kaprysami, ale działającym w imieniu Najwyższego Boga, którego jest wizerunkiem. To wszystko jest ciekawą mieszanką różnych systemów wierzeń. Pozostawiam czytelnikowi wyszukanie w tym fragmencie wszystkich podstawowych błędów i oczywistych lapsusów logicznych. Dodam tylko, że część radykalnych chrześcijan wciąż używa tego żałosnego przykładu przestarzałej myśli naukowej - Higgins twierdził, ze iryjski był dialektem hebrajskiego i że Celtowie pochodzili od Mojżesza! - jako głównego źródła ich antyhalloweenowej propagandy. Wyimaginowani "sataniści" rzucają śmiertelne klątwy na halloweenowe podarunki. Później telewizja donosi o straszliwych rezultatach tych działań. (W żaden sposób nie znajdują one potwierdzenia w prawdziwych statystykach policyjnych w USA.) Jak już wspominałem w innych artykułach, prawda o "trick-or-treat" jest zupełnie inna, niż straszliwe obrazy "wyczarowane" przez chrzescijańskich radykałów (tak jak w publikacji Chicka "Sztuczka" - "The Trick"). Amerykańska tradycja "trick-or-treat" jest współczesnym obyczajem, wprowadzonym przez władze miejskie, szkoły i rodziców w latach trzydziestych XX wieku, a nie starożytnym satanistycznym spiskiem, mającym na celu deprawację i mordowanie dzieci. Coroczna panika, związana z zatruwaniem słodyczy jest również kolejną "morską opowieścią". Pojedyncze przypadki, potwierdzone przez policję, nie mają żadnego związku ze Złym Spiskiem Satanistów, a są jedynie efektem działań pojedynczych, przypadkowych ludzi, jak np. wariatów. (...) "Duchowi wojownicy" czy Miotacze Klątw? Część radykalnych chrześcijan spędza Halloween angażując się w coś, co nazywają "duchową wojną" przeciwko lokalnym neopoganom. Dla jednych chrześcijan ten termin oznacza (przynajmniej w Halloween) odmawianie modlitw w intencji "pokoju, ochrony i Boskiej opieki", dla innych duchowa wojna oznacza modlenie się o zgubę wszystkich tych, których uważają za Wcielenie Zła. Dziwnym zbiegiem okoliczności, gdy wyznawców innych religii oskarża się o podobne działania, ci sami chrześcijanie nazywają je wtedy "rzucaniem klątw" lub "złą, czarną magią". Nie wierzycie? Oto cytat (po wycięciu wszystkich inwektyw) z emaila, który dostałem parę lat temu: "...po prostu się zamknij! I nie próbuj więcej robić tych witryn internetowych! ... Lepiej usuń twoje strony z sieci tak szybko jak to możliwe, inaczej w ciągu dwóch miesięcy dosięgnie cię śmiertelna choroba. Dwa miesiące! Pamiętaj!" Ponieważ do tej pory wciąż żyję, domyślam się, że ów domorosły "duchowy wojownik" musi się nieźle wściekać z tego powodu. Oczywiście, jest on tym samym, który rok wcześniej modlił się o moją śmierć... Co roku dostaję z pól tuzina emaili, wyzywających mnie na pojedynki w wymiarze astralnym i obiecujących zniszcznie mnie i wszystkich neopogan, druidów, wiccan itp. w imieniu Jezusa. Ciekawe tylko, dlaczego każdego roku jest nas coraz więcej, pomimo działań "duchowych wojowników" i zapowiedzi ich podobno nieuniknionego zwycięstwa nad wszystkimi poganami... (...) W pozostałej części tekstu Izaac Bonewits porusza tematy tolerancji religijnej, odnośnie realiów amerykańskich - pominąłem ten fragment, jako niezwiązany bezpośrednio z Hallowen. - Czeski Oryginalna wersja tego artykułu, bez skrótów, znajduje się na stronie Izaaca Bonewitsa, pod tym adresem: http://www.neopagan.net/Halloween-Lies.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polacy katolicy
Dynia jest rośliną pochodzącą z Nowego Świata i nigdy nie rosła w Europie do czasów nowożytnych, tak więc nie mogła być używana jako "jack-o-lanterns" (tradycyjne lampiony, wykonywane z dyni) przez druidów. Ludzki tłuszcz (jak powiedział mi biolog) byłby kiepskim materiałem na świece, gdyby ktokolwiek był takim świrem, by w ogóle próbować go wykorzystywać do produkcji świec. (...) - Według artykułu "Mit Samhain'a: Celtyckiego Boga Umarłych", autorstwa grupy Konsultantów ds. Tolerancji Religijnej z Ontario, zarówno neopoganie jak i chrześcijanie mają błędne pojęcie na ten temat. "Istnieją pewne przesłanki co do tego, iż istniała postać o imieniu Samain lub Sawan, która odgrywała bardzo małą rolę w celtyckiej mitologii. Znana jest głównie z tego, że Balor Jednooki (lub Złooki) skradł mu magiczną krowę. Jednakże "...Nie istniał celtycki Bóg Umarłych. Wielki Bóg Samhain jako Bóg Umarłych został prawdopodobnie wymyślony w XVIII wieku, zanim archeolodzy i historycy podjęli naukowe badania nad kulturą i religią Celtów". (wytłuszczenie tekstu dodane przez I.B.) - Najważniejsze słowniki języków celtyckich nie wymieniają żadnego bóstwa o imieniu "Samhain": McBain's Etymological Dictionary of the Gaelic Language twierdzi, iż "samhuinn" (wymowa wg. Szkockiej odmiany gaelickiego) znaczy "święty czas" i prawdopodobnie ma źródłosłów w "summer's end" ("koniec lata") i pochodzi od nazwy dorocznych spotkań w Tarze, 1 listopada. MacFarlane's School Gaelic Dictionary definiuje to słowo po prostu jako "Hallowtide" (czas świętych). Inne słowniki podają, iż "samhain" oznacza 1 listopada lub sam miesiąc listopad, ewentualnie "Hallowtide/Halloween". Skąd jednak Chick i inni fundamentaliści biorą swoje przekonania o Halloween? Znajomy zadał mi kiedyś dwa pytania: "Skoro tylu ludzi twierdzi, że te rzeczy miały miejsce, czyż nie oznacza to, że rzeczywiście mogła to być prawda? Skąd chrześcijanie braliby swoje twierdzenia, gdyby choć część z nich nie tkwiło ziarno prawdy?" Krótka odpowiedź brzmi oczywiście, że ludzie - w tym kaznodzieje i aktywiści - są tylko ludźmi i (1) nie ma ludzi nieomylnych, (2) część ludzi to po prostu ignoranci, (3) inni z kolei mogą celowo głosić kłamstwa. Poza tym, ludzie kiedyś sądzili, że ziemia jest płaska, a słońce wędruje dookoła niej. Kościół używał cytatów z Biblii, by "udowadniać" te tezę i palił tych dawnych uczonych, którzy ośmielali się z tym nie zgadzać. (...) Źródła, z których radykałowie czerpią informacje, są naprawdę nieliczne: - Dzieło beznadziejnej antykatolickiej (skrajnie protestanckiej) propagandy, napisane w 1873 roku, pełne setek historycznych, językowych i mitologicznych błędów, którym tylko fundamentaliści mogą dawać wiarę, zatytułowane "Dwa Babilony albo Wiara Papistów" ("Two Babylons or the Papal Worship"), autorstwa Alexandra Hislopa. Ta książka jest bardzo popularna w kręgach Jacka Chicka. - Jeszcze starsza pozycja, "Celtyccy druidzi" ("The Celtic Druids"), Godfreya Higginsa, opublikowana w 1827 roku, tak samo pełna błędów jak książka Hislopa. - Dziesiątki starych wydań encyklopedii, które po prostu cytują Hislopa lub Higginsa. - Kazania, książki i broszury "Byłych Wielkich/Wysokich Druidów/Magów" na tematy okultystyczne. Pozycje niegodne zaufania tak samo jak i ich autorzy. W eseju, zatytułowanym "Halloween: Mity, Potwory i Diabły" ("Halloween: Myths, Monsters & Devils"), autor W. J. Bethancourt III, zamieszcza rzetelną i szczegółową analizę fundamentalistycznej literatury przedmiotu. Pisze on, między innymi: "Co do kwestii 'Samhaina" lub 'Samana' jako 'boga umarłych', jest to wielki mit, który został ugruntowany pod koniec XVIII lub na początku XIX wieku. Znalazłem go u Higginsa (wydanego po raz pierwszy w 1827 roku, próbującego udowadniać, że druidzi przybyli do Irlandii z Indii!), gdzie cytuje on pułkownika Charlesa Vallency'ego (późniejszego generała, który z kolei próbował udowadniać, ze Irlandczycy wywodzą się od mieszkańców Armenii!!!). Higgins ponadto przytacza autora o nazwisku "Pictet", który wymienia imię tego boga ('Samhaina'), łącząc go ze słowem 'sabhan' (którego to słowa nie znajduję w żadnym z tych słowników gaelickich, którymi dysponuję) i doszukując się powiązań z "Balsab" jako bogiem Słońca oraz z treściami biblijnymi." Pełen tytuł książki Higginsa (pisownia wielkich liter oryginalna) brzmi: "Celtyccy Druidzi albo Próba pokazania, że Druidzi byli kapłanami wschodnich kolonii, którzy wyemigrowali z Indii, i którzy wynaleźli pierwszy lub fenicki alfabet, byli budowniczymi Stonehenge, Karnaku i innych cyklopowych budowli w Azji i Europie." ("The Celtic Druids; or, An Attempt to shew, that the Druids were the priests of oriental colonies who emigrated from India, and were the introducers of the first or Cadmean system of letters, and the builders of Stonehenge, of Carnac, and of other cyclopean works, in Asia and Europe."). Przeglądając kopię wydania książki Higginsa z 1829 roku (opublikowanego przez Kessinger Publishing, LLC, Kila MT), z łatwością można spostrzec, iż Szanowny Godfrey Higgins, Esq., choć wystarczająco sprytny, by zauważyć podobieństwa pomiędzy sanskrytem, łaciną i językiem iryjskim, nie posługiwał się podczas pisania żadną wiedzą czy aparatem naukowym z dziedzin takich jak lingwistyka, antropologia czy archeologia. W swojej ignorancji i obsesji połączył wszystko, co wiedział o językach, kulturze i historii Celtów z wiedzą o kulturze semickiej i językach semickich. To wszystko okrasił biblijną wersją historii świata. W rezultacie, pomijając jego paranaukowe dygresje na temat przyszłych odkryć z dziedziny indoeuropejskiej lingwistyki i religioznawstwa, tak dalece odbiega on od zasadniczych tematów, że jego teorie wydają się być żenujące nawet dla najbardziej życzliwego, współczesnego badacza. Wybaczcie, jeśli poniższa dygresja wyda się zbyt długa, ale wpływ omawianej książki na powszechną opinię o dawnych druidach i Halloween był tak długotrwały i zgubny, że warto zacytować kilka fragmentów. Wyróżniam je specjalnie, by odróżnić od moich opinii, czy rzetelnych argumentów naukowych w moim artykule. Oto, co Higgins mówi o "Samhanie albo Bal-Sabie" w rozdziale V, części XVII: M. Pictet ["...z Genewy, uczony przyjaciel autora..."] umieszcza Boga Samhana na początku swojego spisu, z następującym wyjaśnieniem: Samhan eadhon Ceisil, eadhon Giolla; Samhan, - zły duch (Szatan) lub sługa. Samhan prawdopodobnie był jednym z najbardziej czczonych bogów w Irlandii. Czczono go z powagą i szacunkiem przez cały rok, ponadto świętowano na jego cześć wieczorem pierwszego dnia listopada. Z tego powodu ten dzień nazywano Oidhche Samhna czyli noc Samhana. Uroczystość ta była odprawiana przez druidów, jako wstawiennictwo żyjących za dusze osób, które umrą w nadchodzącym roku, lub które zmarły w mijającym roku. Według wierzeń druidów, Samhan wzywał te dusze do siebie i albo pozwalał im na wejście do "dworów błogosławionych" albo zawracał je ku ponownej egzystencji na ziemi, jako karę za złe uczynki. Był także nazywany Bal-Sab lub Pan Śmierci. Ten tytuł prawdopodobnie spowodował, że kronikarz, wymieniając Samhana, nazwał go Ceisil, co we współczesnym irlandzkim, oznacza diabła. Samhan był także Słońcem, a raczej oznaczał słońce. To słowo można odnaleźć w wielu językach semickich: w arabskim Schams - słońce; w hebrajskim sms; w chaldejskim smsa, w syryjskim Schemscho; (...) w sanskrycie Hamsa. Słońce było głównym obiektem czci wszystkich pogan, odpowiednikiem Stwórcy czy też personifikacji Boskości. Atrybuty i funkcje Samhana wydają się być sprzeczne na pierwszy rzut oka, ale było to częste pośród pogańskich bogów. U Greków Dionizos, bóg demiurg, identyfikowany jest z Hadesem. W Egipcie, Ozyrys był Panem Śmierci, u Skandynawów Odyn, bóg dobroczyńca, był jednocześnie królem piekieł. To bóstwo stało ponad wszystkimi innymi, które wymieniliśmy [w poprzednich fragmentach], ale poniżej najwyższego bytu - Baala. Jeśli Samhan był Słońcem, a jak wiemy - był, odpowiadałby perskiemu Mitrze, który z kolei był łącznikiem pomiędzy Ahuramazdą (Oromasdes) i Arymanem (Arimanius) - pomiędzy Stwórcą i Niszczycielem, i był nazywany "tym-który-zapewnia-bezpieczeństwo". Scheelling twierdzi, że według wiary Iryjczyków dusze nie zstępowały ku surowemu Zeusowi (Plutonowi, Jowiszowi Styksu), ale docierały do litościwego Ozyrysa. Takie jest znaczenie iryjskiego Samhana, który był litościwym sędzią, nie kierującym się swoimi kaprysami, ale działającym w imieniu Najwyższego Boga, którego jest wizerunkiem. To wszystko jest ciekawą mieszanką różnych systemów wierzeń. Pozostawiam czytelnikowi wyszukanie w tym fragmencie wszystkich podstawowych błędów i oczywistych lapsusów logicznych. Dodam tylko, że część radykalnych chrześcijan wciąż używa tego żałosnego przykładu przestarzałej myśli naukowej - Higgins twierdził, ze iryjski był dialektem hebrajskiego i że Celtowie pochodzili od Mojżesza! - jako głównego źródła ich antyhalloweenowej propagandy. Wyimaginowani "sataniści" rzucają śmiertelne klątwy na halloweenowe podarunki. Później telewizja donosi o straszliwych rezultatach tych działań. (W żaden sposób nie znajdują one potwierdzenia w prawdziwych statystykach policyjnych w USA.) Jak już wspominałem w innych artykułach, prawda o "trick-or-treat" jest zupełnie inna, niż straszliwe obrazy "wyczarowane" przez chrzescijańskich radykałów (tak jak w publikacji Chicka "Sztuczka" - "The Trick"). Amerykańska tradycja "trick-or-treat" jest współczesnym obyczajem, wprowadzonym przez władze miejskie, szkoły i rodziców w latach trzydziestych XX wieku, a nie starożytnym satanistycznym spiskiem, mającym na celu deprawację i mordowanie dzieci. Coroczna panika, związana z zatruwaniem słodyczy jest również kolejną "morską opowieścią". Pojedyncze przypadki, potwierdzone przez policję, nie mają żadnego związku ze Złym Spiskiem Satanistów, a są jedynie efektem działań pojedynczych, przypadkowych ludzi, jak np. wariatów. (...) "Duchowi wojownicy" czy Miotacze Klątw? Część radykalnych chrześcijan spędza Halloween angażując się w coś, co nazywają "duchową wojną" przeciwko lokalnym neopoganom. Dla jednych chrześcijan ten termin oznacza (przynajmniej w Halloween) odmawianie modlitw w intencji "pokoju, ochrony i Boskiej opieki", dla innych duchowa wojna oznacza modlenie się o zgubę wszystkich tych, których uważają za Wcielenie Zła. Dziwnym zbiegiem okoliczności, gdy wyznawców innych religii oskarża się o podobne działania, ci sami chrześcijanie nazywają je wtedy "rzucaniem klątw" lub "złą, czarną magią". Nie wierzycie? Oto cytat (po wycięciu wszystkich inwektyw) z emaila, który dostałem parę lat temu: "...po prostu się zamknij! I nie próbuj więcej robić tych witryn internetowych! ... Lepiej usuń twoje strony z sieci tak szybko jak to możliwe, inaczej w ciągu dwóch miesięcy dosięgnie cię śmiertelna choroba. Dwa miesiące! Pamiętaj!" Ponieważ do tej pory wciąż żyję, domyślam się, że ów domorosły "duchowy wojownik" musi się nieźle wściekać z tego powodu. Oczywiście, jest on tym samym, który rok wcześniej modlił się o moją śmierć... Co roku dostaję z pól tuzina emaili, wyzywających mnie na pojedynki w wymiarze astralnym i obiecujących zniszcznie mnie i wszystkich neopogan, druidów, wiccan itp. w imieniu Jezusa. Ciekawe tylko, dlaczego każdego roku jest nas coraz więcej, pomimo działań "duchowych wojowników" i zapowiedzi ich podobno nieuniknionego zwycięstwa nad wszystkimi poganami... (...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polacy katolicy
W swojej ignorancji i obsesji połączył wszystko, co wiedział o językach, kulturze i historii Celtów z wiedzą o kulturze semickiej i językach semickich. To wszystko okrasił biblijną wersją historii świata. W rezultacie, pomijając jego paranaukowe dygresje na temat przyszłych odkryć z dziedziny indoeuropejskiej lingwistyki i religioznawstwa, tak dalece odbiega on od zasadniczych tematów, że jego teorie wydają się być żenujące nawet dla najbardziej życzliwego, współczesnego badacza. Wybaczcie, jeśli poniższa dygresja wyda się zbyt długa, ale wpływ omawianej książki na powszechną opinię o dawnych druidach i Halloween był tak długotrwały i zgubny, że warto zacytować kilka fragmentów. Wyróżniam je specjalnie, by odróżnić od moich opinii, czy rzetelnych argumentów naukowych w moim artykule. Oto, co Higgins mówi o "Samhanie albo Bal-Sabie" w rozdziale V, części XVII: M. Pictet ["...z Genewy, uczony przyjaciel autora..."] umieszcza Boga Samhana na początku swojego spisu, z następującym wyjaśnieniem: Samhan eadhon Ceisil, eadhon Giolla; Samhan, - zły duch (Szatan) lub sługa. Samhan prawdopodobnie był jednym z najbardziej czczonych bogów w Irlandii. Czczono go z powagą i szacunkiem przez cały rok, ponadto świętowano na jego cześć wieczorem pierwszego dnia listopada. Z tego powodu ten dzień nazywano Oidhche Samhna czyli noc Samhana. Uroczystość ta była odprawiana przez druidów, jako wstawiennictwo żyjących za dusze osób, które umrą w nadchodzącym roku, lub które zmarły w mijającym roku. Według wierzeń druidów, Samhan wzywał te dusze do siebie i albo pozwalał im na wejście do "dworów błogosławionych" albo zawracał je ku ponownej egzystencji na ziemi, jako karę za złe uczynki. Był także nazywany Bal-Sab lub Pan Śmierci. Ten tytuł prawdopodobnie spowodował, że kronikarz, wymieniając Samhana, nazwał go Ceisil, co we współczesnym irlandzkim, oznacza diabła. Samhan był także Słońcem, a raczej oznaczał słońce. To słowo można odnaleźć w wielu językach semickich: w arabskim Schams - słońce; w hebrajskim sms; w chaldejskim smsa, w syryjskim Schemscho; (...) w sanskrycie Hamsa. Słońce było głównym obiektem czci wszystkich pogan, odpowiednikiem Stwórcy czy też personifikacji Boskości. Atrybuty i funkcje Samhana wydają się być sprzeczne na pierwszy rzut oka, ale było to częste pośród pogańskich bogów. U Greków Dionizos, bóg demiurg, identyfikowany jest z Hadesem. W Egipcie, Ozyrys był Panem Śmierci, u Skandynawów Odyn, bóg dobroczyńca, był jednocześnie królem piekieł. To bóstwo stało ponad wszystkimi innymi, które wymieniliśmy [w poprzednich fragmentach], ale poniżej najwyższego bytu - Baala. Jeśli Samhan był Słońcem, a jak wiemy - był, odpowiadałby perskiemu Mitrze, który z kolei był łącznikiem pomiędzy Ahuramazdą (Oromasdes) i Arymanem (Arimanius) - pomiędzy Stwórcą i Niszczycielem, i był nazywany "tym-który-zapewnia-bezpieczeństwo". Scheelling twierdzi, że według wiary Iryjczyków dusze nie zstępowały ku surowemu Zeusowi (Plutonowi, Jowiszowi Styksu), ale docierały do litościwego Ozyrysa. Takie jest znaczenie iryjskiego Samhana, który był litościwym sędzią, nie kierującym się swoimi kaprysami, ale działającym w imieniu Najwyższego Boga, którego jest wizerunkiem. To wszystko jest ciekawą mieszanką różnych systemów wierzeń. Pozostawiam czytelnikowi wyszukanie w tym fragmencie wszystkich podstawowych błędów i oczywistych lapsusów logicznych. Dodam tylko, że część radykalnych chrześcijan wciąż używa tego żałosnego przykładu przestarzałej myśli naukowej - Higgins twierdził, ze iryjski był dialektem hebrajskiego i że Celtowie pochodzili od Mojżesza! - jako głównego źródła ich antyhalloweenowej propagandy. Wyimaginowani "sataniści" rzucają śmiertelne klątwy na halloweenowe podarunki. Później telewizja donosi o straszliwych rezultatach tych działań. (W żaden sposób nie znajdują one potwierdzenia w prawdziwych statystykach policyjnych w USA.) tradycja "trick-or-treat" jest współczesnym obyczajem, wprowadzonym przez władze miejskie, szkoły i rodziców w latach trzydziestych XX wieku, a nie starożytnym satanistycznym spiskiem, mającym na celu deprawację i mordowanie dzieci. Coroczna panika, związana z zatruwaniem słodyczy jest również kolejną "morską opowieścią". Pojedyncze przypadki, potwierdzone przez policję, nie mają żadnego związku ze Złym Spiskiem Satanistów, a są jedynie efektem działań pojedynczych, przypadkowych ludzi, jak np. wariatów. (...) "Duchowi wojownicy" czy Miotacze Klątw? Część radykalnych chrześcijan spędza Halloween angażując się w coś, co nazywają "duchową wojną" przeciwko lokalnym neopoganom. Dla jednych chrześcijan ten termin oznacza (przynajmniej w Halloween) odmawianie modlitw w intencji "pokoju, ochrony i Boskiej opieki", dla innych duchowa wojna oznacza modlenie się o zgubę wszystkich tych, których uważają za Wcielenie Zła. Dziwnym zbiegiem okoliczności, gdy wyznawców innych religii oskarża się o podobne działania, ci sami chrześcijanie nazywają je wtedy "rzucaniem klątw" lub "złą, czarną magią". Nie wierzycie? Oto cytat (po wycięciu wszystkich inwektyw) z emaila, który dostałem parę lat temu: "...po prostu się zamknij! I nie próbuj więcej robić tych witryn internetowych! ... Lepiej usuń twoje strony z sieci tak szybko jak to możliwe, inaczej w ciągu dwóch miesięcy dosięgnie cię śmiertelna choroba. Dwa miesiące! Pamiętaj!" Ponieważ do tej pory wciąż żyję, domyślam się, że ów domorosły "duchowy wojownik" musi się nieźle wściekać z tego powodu. Oczywiście, jest on tym samym, który rok wcześniej modlił się o moją śmierć... Co roku dostaję z pól tuzina emaili, wyzywających mnie na pojedynki w wymiarze astralnym i obiecujących zniszcznie mnie i wszystkich neopogan, druidów, wiccan itp. w imieniu Jezusa. Ciekawe tylko, dlaczego każdego roku jest nas coraz więcej, pomimo działań "duchowych wojowników" i zapowiedzi ich podobno nieuniknionego zwycięstwa nad wszystkimi poganami... (...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a w skrócie jakoś
tego by sie nie dało? bo ciężko czytać... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×