Gość globus Napisano Wrzesień 28, 2008 Zadaję sobie pytanie dlaczego taki człowiek,o którym piszesz znając sytuację życiową osoby potrzebującej szybko zmienia zdanie i podnosi cenę.LIBRA nazwałaś go łagodnie "chytrusem". Ja nazwała bym go osobą bez uczucia i ogromnym egoistą.Mam nadzieję,że takich ludzi jest mało wokół nas.Moja koleżanka również bierze leki na rozrzedzenie krwi - ma migotanie przedsionków. Wiem jak kłopotliwe są częste badania gęstości krwi.Z tym,że ona jest w moim wieku i jakoś musi sobie radzić. Twoja córka to młoda osoba i życie przed nią.Trzymam kciuki i pragnę abyś mogła pozytywnie załatwić tę sprawę. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Wrzesień 28, 2008 Dobrej nocy dla wszystkich. Ja już w piżamce długo dzisiaj nie posiedzę - tak czuję. Do jutra. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Wrzesień 29, 2008 Globusik - no cóz,to człowiek obcy,nie zna nas więc poniekąd się nie dziwię.Te aparaty u nas są bardzo drogie - prawie jeszcze raz tyle,bardziej moja kochana rodzina jest godna zastanowienia,znają nasze losy od lat, zresztą dlatego jak pisałam się oddalili. Wkońcu dogadałam się z tym faciem i jadę załatwiać kredyt. Cieszę się jak głupia,że ten aparat będzie miała.Od 15 lat chodzi na te badania gęstości,żyły ma tak pozrastane od setek zastrzyków,że już nie ma jak prawie krwi pobierać.a tu będzie z palca. Ludzie mają problemy - każdy na swoją miarę. Smieszą mnie obecne ambicje,chata,samochód,kafelki,dupere... pozamykani we wlasnych chałupach,niedostępni,zarozumiali. Wolę mój dziki zarośnięty ogród i stado szoaków buszujących na winogronach.Nara. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Wrzesień 29, 2008 "Rodzina,rodzina kiedy jej nie masz samotnyś jak pies" śpiewali "Starsi Panowie" Dla mnie to slogan.Życie pokazuje co innego. Ogromnie się cieszę,że wszystko jest na dobrej drodze i uda Ci się załatwić sprawę do końca.Jak to ulga dla córki,którą pozdrawiam. Wiem również jaka radość dla Ciebie,że możesz pomóc w potrzebie tak bliskiej Ci osobie.Wiem,że nie będzie Cię kłóło serce bo nie będzie wkłówania się do żyły kochanego dziecka. Z tego co widzę życie nas nie oszczędza. LIBRA poradzimy sobie.To ile i co jest nam pisane pokonamy. Pozdrawiam.Hej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Wrzesień 29, 2008 Witam Was wieczorkiem - siedzicie pewnie nad \"M jak ...., oj,nie oglądam już,nie oglądam... Tak wlaściwie to zauważyłam,że przestałam wszelkie nasze i nie nasze seriale codzienne omijać. Szkoda,że mało w tv dobrych filmów,czasami coś leci po nocy. Dzisiaj akurat cuś dla mnie o 21 na axn - medium - można przy tym się odprężyć i głupich myśli trochę mniej. Ot bajeczka, jak zagubieni,czy nieprawdziwy dr Haus. Dzisiaj w dzikim ogrodzie przybyły 3 krzewy róż,jak zwykle wg MM posadzone w \"głupim\" miejscu,na pewno będą stały mu na drodze,jak będzie jechał kosiarką.No i kłótnia była o włos.Nara Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ja kocham Napisano Wrzesień 30, 2008 Was czytać. To przemijanie .Sciskam Was gorąco.W porównaniu z innymi gwarnymi topikami,tu jest cudowny spokój. Mam prośbę.Nie mogłybyście Panie więcej pisać ? Te Wasze przemyślenia są przepiękne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ja kocham Napisano Wrzesień 30, 2008 Acha,zaglądam tu kilka razy w ciągu dnia ,czekając na Wasze posty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Wrzesień 30, 2008 Globusik - sny.. sny... Pamietam jak kiedyś u pewnego psychiatry poskarżyłam się na moje sny,a często miałam i mam koszmary.Od tamtej wizyty absolutnie snów nie biorę na poważnie,nie przejmuję się nimi i staram się zaraz zapomnieć. Jego reakcja była dla mnie szokiem - wyśmiał mnie i opieprzył - że nie mam większych zmartiweń niż sny? No moja Teściowa - to był numer. Po złym śnie,od razu była u nas i ostrzegała \"NA PEWNO COŚ ZŁEGO U WAS SIĘ WYDARZY\". W końcu pytałam jej - dlaczego nie u niej? No niestety,czyżby to były jej pobożne życzenia? - nieszczęścia działy się u nas a nie u niej. Przyznam,że poniekąd z ulgą przyjęłam jej odejście..ha.. No,ale pozostały jeszcze moje 2 teściowe (czytaj szwagierki),które też lubią swoje złe sny,odczytywać dla kogoś. Kiedyś zabroniłam im tych informacji sennych. Jak jeszcze będziesz miała koszmarek - to GO OLEJ.Nara. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Wrzesień 30, 2008 Do JAK JA WAS KOCHAM Zapewne jesteś młodą osobą.Wiesz cieszy mnie ta Twoja ocena naszych wpisów.Każda z nas pisze absolutnie swoje odczucia ze zdobytych doświadczeń życiowych. LIBRA Jesteś kapitalna Biorę / do tej przewrażliwionej głowy/ to co napisałaś. Sny jak najszybciej zapomnieć.Jest tyle realnych rzeczy nad którymi trzeba się zastanowić. Za sprawą wnuczka mojej koleżanki Basi w moim domu się rozweseliło. Idąc na spacer lub wracając odwiedza mnie.I na ten temat muszę napisać więcej. Basię poznałam kiedy jej najmłodszy syn Tomek miał tyle latek co jego synek teraz /2 latka/. Ponieważ mieszkamy w sąsiednich blokach widziałam dorastanie Tomka. Nie raz służył mi pomocą i wnosił jakieś zakupy na 3 piętro. Czy wtedy /kiedy w sercu był maj/ choć przez moment pomyślałam, że dane mi będzie chodzić na spacer już nie z Tomkiem , a jego synkiem.Nigdy.Do życia zawsze podchodziłam z pokorą i wiedziałam że lata lecą,jednak nie myślałam,że stanie się to tak szybko. O przyjażni z Basią to odrębna historia.Myślę,że warto o niej napisać.Tak zrobię następnym razem. Dobrej nocki i do jutra.Hej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 1, 2008 Witajcie - jestem pod wrażeniem mojego zakupu na allegro. Wyobrażcie sobie,że młody 24 letni mężczyzna odnalazł mój nr telefonu i przed transakcją do mnie zadzwonił. Mieszka gdzieś w podkarpackiem - drugi koniec polski,jak dla mnie. Tłumaczył mi bardzo przejęty sprawy gwarancji tego aparatu itp. Zapytałam czyj to aparat. Jego kuzynka chyba 17-latka od stycznia leżała na kardiologii w W-wie.Miała wcześniej wszczepione 2-ie sztuczne zastawki,była już w stanie beznadziejnym.W tym czasie (PERFIDNI LEKARZE - DOPISEK MÓJ) namówili jej rodzinę na kupno tego aparatu - ABY JEJ ULŻYĆ. Wnioski moje - zrozpaczona rodzina patrzy na umierającą córkę,-podobno leżała pod aparatami- w czym miał jej ten aparat pomóc?Pomógł natomiast firmom farmaceutycznym i powiązanych z nimi lekarzom. Okazało się,że trafił jej się dawca i jest po przeszczepie serca. Podobno jest ok. Uważam,że aparat przydałby jej sie właśnie teraz,jeśli zdecydowali się na jego sprzedaż - to musi tam być bieda. Młody człowiek powiedział do mnie - po zakończonej aukcji pobiegłem do ciotki aby ją powiadomić. Ot cholerne życie,kraj w którym żyjem też. Moja córcia w kwietniu leżała na kardiologii.Zmienili jej lek rozrzedzający krew i zalecenie - kupno aparatu. Fakt - po tym \"Nowoczesnym\" leku nijak nie mogła utrzymać gęstości krwi w wymaganej dla niej normie,przez 3 m-ce,co drugi dzień była na pobieraniu krwi,każdy wynik był krańcowo różny - od zagrażającego jej wewnętrznego wylewu - do zakrzepów. W końcu wróciła do poprzedniego leku. Cały czas tylko słyszała pytanie - czy aparat już kupiła???? Nie dość,że życie ludzi nieraz usra.. to jeszcze lekarze dołożą. Byle była kasa,byle było fajnie. Ot życie......... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 1, 2008 Jestem wzruszona i ucieszona.Przepraszam tego młodego człowieka.Osądziłam go zbyt surowo. Dawca uratował życie 17 letniemu dziecku,a aparat bardzo pomoże Twojej córce.Tak jak wspominałam wiem,że utrzymać odpowiednią gęstość krwi nie jest łatwo.Boryka się z tym moja koleżanka. Nasza -służba zdrowia- w zasadzie dla mnie takiej zwykłej osoby ona nie istnieje.Jestem coraz starsza i wiem,że zdrowie będzie coraz bardziej szwankować.Żeby nie być w ciągłym lęku zawierzyłam przeznaczeniu.Jeżeli mam przeżyć to tak będzie, a jeżeli nie to nie. Kiedy był u mnie tata i zachorował dzwoniłam po karetkę.Mówiłam wszystko szczerze ,kiedy pani zapytała o wiek ,a ja na to 82 lata skończyła się dyskusja.Połączyła mnie z lekarzem dyżurnym i dostałam instrukcję jak postępować , a rano zawieść do przychodni. W takiej sytuacji dopiero człowiek zdaje sobie sprawę jak jest lekceważony,niepotrzebny i deptany jak mrówka. Dużo się mówi o eutanazji - to niedopuszczalne-a jeżeli lekarz odmawia pomocy pytam CO TO JEST? Dawno temu rozmawiałam ze znajomą,która była bardzo rozżalona tak jak większość z nas.Zrobiłam wielkie oczy kiedy usłyszałam jej słowa: jeżeli my emeryci jesteśmy taką zakałą w tym kraju niech odbudują Oświęcim i wszystkich nas tam wywiozą. Boże jakie mocne słowa.Gdy się rozstałyśmy myślałam,że takie słowa może mówić tylko ktoś, kto ma mur przed sobą i nie przeskoczy go,bo jest słaby,stary ,uczciwy itd. Nie dziwię się młodym ludziom,że wyjeżdżają.Gdy bym była młoda miała choć małe możliwości ,wyjechała bym. Uczono mnie patriotyzmu i kochałam tę swoją Ojczyznę.Nie myślałam, że kiedyś może być tak,kiedy będę potrzebować pomocy mogę jej nie otrzymać. Do jutra. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 2, 2008 Tak takGlobusik. Ostatnio znalazłam wreszcie określenie nazwy kraju w którym żyjemy. Po pewnym programie w tv Jaworowiczowej,przyznałam rację wypowiadającemu się tam prawnikowi.Zyjemy w kraju urządzonym dla nas przez sbecję. Byłeś swój? -ty i twoje dzieci są urządzone. Jesteś młody,zdolny - co z tego,możesz co najwyżej służyć nam,we wszystkich dziedzinach życia. No dosyć - ważne że takie monstra nie mają wstępu do mojego dzikiego ogrodu. ON JEST DLA NAS. Przykre to,ale ja z moim MM,zastanawiając się nieraz nad tym,co dalej,kilka \"planów\" obmyśleliśmy. a przede wszystkim - tak jak piszesz - niech opatrzność zdecyduje. Wczoraj mój MM podjął decyzję - jadę na grzyby. Mi się nie chciało.Wyobrażcie sobie,przywióż dwa ubite wiadra,biedak tak się zmęczyłtym schylaniem,że zaraz padł na tapczan.Ja za to miałam roboty do póżnej nocy. Grzybów podobno tyle,że możnaby zbierać na czworaka,wvcale się nie podnosząc.Same malutkie,młodziutkie podgrzybki. Dzisiaj na obiad - zupa grzybowa, jutro - robię ok.100 pierogów - przyjezdża córcia, wczorajsza kolacja - grzybki z cebulką i jajcem , oj.. oj.. resztę chyba w ocet i część zamrożę. Ziemia,nam pomaga jak może. Nara. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 2, 2008 Nie jestem uzależniona od oglądania seriali /nie oglądam żadnego/ więc siadam do komputera kiedy chcę. LIBRA święto w domku,przyjeżdża córka ,a na powitanie takie pyszności.Pierogi bardzo,bardzo lubię i na odległość czuję ich smak. Ja w tym roku na grzybach nie byłam.Trochę daleko jest do lasu.Druga sprawa to chyba nie lubię.Kiedy byłam dziewczynką mama budziła mnie rano na grzyby.Ja jestem "sową" lubię wieczorem siedzieć,rano się nie spieszyć i wstawać z "wyrka" z leniem.Powoli nabieram werwy i do roboty. Jedno co dobre jest na emeryturze,że rano nie muszę wysłuchiwać budzika. Do dzisiaj pamiętam zapach suszonych grzybów w moim rodzinnym domu. Po wyjściu za mąż los oddalił mnie od rodziców.Lata 60 .Podróż to cała wyprawa.Dlatego spotkania nie były częste.Ale każdy urlop prawie musieliśmy spędzić u rodziców.Tęskniliśmy za sobą. Miłe i radosne były powitania.Wraz ze zbliżającym się terminem wyjazdu było coraz smutniej. Dzień wyjazdu. Po pożegnaniu odjeżdżaliśmy /pierwszym w życiu samochodem "maluszkiem"/ a moi rodzice takie dwa "gołąbki" ze łzami w oczach stali przy bramie i patrzyli jak się oddalamy. Tyle lat jak odeszli,a ja prawie każdego dnia ich widzę.Czas robi swoje ,te dwie postacie stają się coraz "mniejsze" ale istnieją. Pamiętam nawet ich ubrania w tym dniu.Osóbki stają się mniejsze ale chyba pozostaną ze mną do końca. Znowu się rozmarzyłam. Do jutra miłe Panie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 2, 2008 czyżbyśmy miały \"wspólne\" wspomnienia? J a też z dala od domu rodzinnego,tęskniłam.Urlopy - zawsze chociaż na parę dni zaliczyć musiałam.Odległość ode mnie - niecałe 200 km - ale jazda pociągami z przesiadkami potrafiła trwać i 8 godzin. Przy tym małe dzieci, wozek,tobołki - ale co tam to dla mnie w tatych czasach. Pamiętam jak pewnego razu dojezdża pociąg do stacji gdzie mam przesiadkę, a ten mój do którego mam się przesiąść - z tego samego peronu - już odjezdża.Do następnego 3 godz.a do domu - 30 km. Właściwie PKP do dzisiaj nie zmienilo się wcale,tylko bardzo podrożało. Te podróże ciągnęły się strasznie - ale jaka była radość po przyjezdzie do Mamusi i Taty. Szczególnie utkwił mi w głowie pewien wyjazd z domu. Staliśmy na przystanku autobusowym - Mama,Tata.MM,moich dwóch synków no i ja. Na rowerze przejezdżała obok nas znajoma - wiozla alkohol po jakiejś zabawie.Tata zawołał do niej o 1/2 litra - podała - miała jakieś kieliszki - no i na tępo - bo juz widać było autobus,po kielichu na drogę. Wtenczas wyjezdżaliśmy weseli. Kiedyś juz pisałam,że Oni stoją w drzwiach naszego starego domu,którego już nie ma - przywitają mnie pewnie,może jeszcze z tą niedopitą butelką?? Nara. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ja kocham Was. Napisano Październik 3, 2008 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ja kocham Was. Napisano Październik 3, 2008 Przemijanie.Wszystko.My i przyroda. Pozdrawiam kochane Panie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 3, 2008 Uf.czas odpocząć.PO całym tygodniu posprzątałam mieszkanie. Spocona,zasapana,mam dość,a to wcale nie koniec.Co na obiad? Placki ziemniaczane.Więc do roboty. W ramach relaksu piszę parę słów.Od telewizji uzależniona nie jestem,od komputera tak. A co tam .To nie straszny nałóg.Hej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 3, 2008 Mieszkam dość blisko ulicy,na szczęście nie ma dużego natężenia ruchu. Za ulicą około 200 metrów są ogródki działkowe.Dla mnie to prawdziwy raj. Na wiosnę widzę piękne kwitnące drzewa,w jesieni kolorowe liście. Rosną tu drzewa owocowe,różne krzewy i kwiaty.Żeby dokładniej zobaczyć czasami przechodzę się blisko i widzę piękno natury. Wiesz LIBRA przypomina mi to Twój "dziki ogród".Oprócz różnego rodzaju domków rosną duże drzew owocowe i nie tylko,dalej gdzieś mały warzywniaczek,jeszcze dalej kwiaty i trawa nie zawsze prawie że wyczesana.Co za wspaniałe uczucie kiedy pada deszcz i słyszę szum kropli spadających na liście. Na pewno masz tę możliwość oglądania porannej rosy na trawie,płatkach kwiatów czy liściach.Jak te kropelki pięknie błyszczą. Podgoniłam robotę w domu więc jutro idę obejrzeć działki co się zmieniło.Z okna mojej kuchni widzę różne odcienie kolorowych liści winogron ,które rosną przy ogrodzeniach. Zatopię się we wspomnieniach i będę szła i szła ......... Życzę dobrej nocy.Hej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zofinka 0 Napisano Październik 3, 2008 Witajcie kwiatuszki!! Globus :) witaj , dawno tu nie byłam , nie znamy się :) Wydałam córkę za mąż w sobotę.... Wszystkie dzieci już poszły z domu.... Moje gniazdo jest puste..... Niby jeszcze troszkę , tak około pół roku pomieszkają ze mną a potem pójdą do swego nowego mieszkanka.... a ja? To się nazywa syndrom \"pustego gniazda\" własnie Jakoś mi tak smutno Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 4, 2008 Jesten jeszcze trochę w szoku,ale ręce już mi się nie trzęsą. Grzyby .. grzyby a tu telefon wczoraj o 11 od syna,mieliśmy wczoraj po południu wypadek. Nie denerwujcie się,żyjemy i nic nam nie jest. Zbiego okoliczności? nigdy z moją córcią po pracy razem nie jezdził,tym razem tak,na jakimś skrzyzowaniu walnąl w nich czolowo drugi. Co tu gdybać - Córcia posiniaczona o obolała - ta rozrzedzona krew, ech.... Nie piszę na razie więcej,bo wyobrażnia się uruchamia. corcia jeszcze wczoraj okazją przyjechaLa do domu,śmieję się jak zwykle - lizać rany przy mamusi.Ot życie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ja kocham Napisano Październik 4, 2008 To teraz coś ode mnie... http://images34.fotosik.pl/176/00d68fa88fb69 1c2med.jpg Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 4, 2008 LIBRA żyją i to najwspanialsza wiadomość! Nie są połamani, a córka nawet przyjechała do Was. Wiem co przeżyłaś ,ale powoli dojdziecie wszyscy do wyciszenia i uspokojenia. Najlepsze pozdrowienia. DO ZOFINKA Jestem z wami już jakiś czas.Bardzo dobrze się tu czuję. Gratuluję córce i tobie.Z czasem pogodzisz się z ciszą jaka zapanuje w Twoim domku. Jestem w takiej sytuacji już bardzo dawno. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 4, 2008 Byłam na wspomnianym spacerze. Dzień piękny,więc dotleniłam troszkę płuca.Ale jeżeli spacer to z drugą osobą. Wróciłam z potarganymi myślami i szumem w głowie.Myślałam,że rozwiąże wiele problemów.Nic bardziej mylnego. Zastosuję się do rady mojej znajomej - "przyjdzie czas będzie rada". Życzę spokojnej nocy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość globus Napisano Październik 5, 2008 Niedzielny poranek trochę chłodny,ale słoneczny. LIBRA smutno tu bez Ciebie.Mam nadzieję,że jest wszystko w porządku. Przede mną cały dzień,jak go zagospodaruję nie wiem. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 5, 2008 Witajcie moje drogie.Moje ostatnie przeżycia i przemyślenia być może nie nadają się do opisania - ale w końcu od tego jest ten topic - dzielić się i radością i smutkiem . Oglądałam niedawno stareńki film z 58 roku - pamiętacie były takie francuskie filmy z panem Hulotem.Jakkolwiek to nazwisko się pisze. Znalazłam tam określenie które bardzo pasuje do wielu obecnych sytuacji - ODCZŁOWIECZENIE. W tym przypadku,był to odczłowieczony ,sterylny,zimny dom i ogród. Zeby w tamtych czasach przewidziano obecne domy,pewnie twórcom tego filmu się nie śniło,że ten koszmar się urzeczywistni. teraz mam telefon - cd nastąpi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do jak ja kocham Napisano Październik 5, 2008 jak Ci sie tu podoba to pisz pod nikem czarnym, bo chyba bedzie lepiej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tu-50tka Napisano Październik 5, 2008 no to pozdrawiam juz tu znajomych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 5, 2008 Pogadałam z siostrą - pewnie godzinka już minęła. O czym to było? - o ODCZŁOWIECZENIU. Takie określenie bardzo pasuje do mojej synowej. Nawijam jeszcze do tego,co przydażyło się moim dzieciom. Syn zadzwonił po wypadku do niej,przyjechała ich samochodem ,pierwsze co zaproponowała mojej córci - to żeby pochodziła po okolicy i patrzyła czy gdzieś nie ma jaiejś przychodni lekarskiej,gdzie by ją przebadali. Po sprzeciwie ze strony córci,wsadziła ją w samochód i odwiozła do jej pokoju,który wynajmuje. Po paru godzinach,przyjechała z moim syne po nią i zawieżli ją do szpitala,poczy6m zostawila ich - i pojechała do swojej mamusi. W szpitalu trochę trwało - prześwietlenia itp.lekarka trafiła sdię niezła - zapisaładobre leki na sińce i obicia. No cóż - leków w ten wieczór nie wykupili,bo moja synowa stwierdziła,że nie będzie pętać się po mieście i szukać apteki. Na prośbę mojej córci - zgodziła się łaskawie,aby tę noc spędziła u nich,pod jednym warunkiem,że nie wybrudzi jej pościeli - bo ona szmat nie ma. Nie zrobila jej kolacji,syn zaopiekował się nią,ukroił kromki chleba,bo ona miała popuchnięte i obite dłonie. Rano powiozła ją do tramwaju,radż sobie - bo ja nie mam czasu. to jeszcze nie wszystko,ale po co pisać,czy ludzie teraz są tacy?? Co dalej,jakie życie z tą osobą będzie miał mój syn?? Ot życie........ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zofinka 0 Napisano Październik 5, 2008 Libro, ty to się masz!... Trafiła ci się wyjatkowo "sympatyczna" synowa!! Wredota jakaś , nie ma dwóch zdań!!! Ale co poradzisz, może synkowi z nią dobrze? W każdym razie współczuję ci , bo wiem , jak to jest , co się przezywa , gdy dziecku coś zagraza!!! Moja córka , ta którą własnie obzeniłam , miała równo rok temu wypadek sam. wprawdzie nie czołówka ,ale z tyłu i z boku, lecz gdyby jechała maluchem, to bym już jej nie miała.....auto poszło do kasacji , córka to był jeden wielki siniak..... ale żyje , tak jak i twoja , co jest cudowne, prawda? A ludzie wredni bardzo teraz są , to prawda. pozdrawiam cię , Libro :) globus Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Libra47 0 Napisano Październik 6, 2008 Siedzę od rana nad tym topicem a myśli kłębią mi sie po glowie. Zofinka,też tak myślę - jak mu z nią dobrze, to dobrze mu tak. Zapowiedzieli swój przyjazd na sobotę - jak mam się zachować? Jak zwykle nadskakiwać jej,usługiwać. To jeszcze tydzień - może ochłonę i dla dobra Syna będę ciągnęła dotychczasowy scenariusz?? A może to jaka jestem,nie powiem jej w oczy co oniej myślę,tak jak ona robi to mnie,robię im krzywdę?? Syn jest skryty i nic z niego nie wyciągnę - nie umiem go rozgryżć od lat - ale chyba trzyma jej stronę - to dobrze ,tylko czy robi to z przekonaniem? - bo nieraz mam wrazenie,że tęski za atmosferą jaka była w naszym domu. Same pytania bez odpowiedzi.. życie pokaże co będzie dalej. Mam nadzieję Zofinka,że zyskałaś z tego ślubu syna nie tracąc Corki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach